JAK MARYSIA PRZYGOTOWYWAŁA BRATA DO ZAŁOŻENIA RODZINY
Dzieci ze starszych klas coraz częściej spotykają się z nowym przedmiotem, który nazywa się: "przygotowanie do życia w rodzinie". Na tych lekcjach dowiadują się wielu rzeczy o sobie i zadaniach, jakie czekają ich w przyszłości, kiedy zakładać będą własne rodziny. Wprawdzie Marysia niewiele wiedziała o takich szkolnych lekcjach, ale rozumiejąc ważność sprawy, pewnego razu sama postanowiła przygotować brata do założenia rodziny. Trafiła jednak u Mateusza na niezbyt sprzyjający takiemu wychowaniu okres i jego wyjątkową drażliwość w tych sprawach.
- A wiesz, Mateusz, że ty nie możesz się ożenić! - zaczęła swój pierwszy wykład Marysia, przyciągając od razu uwagę brata.
- A to dlaczego? - chrypiącym głosem zapytał zainteresowany. - No, bo nie jesteś pełnoletni! Głos Marysi był poważny i dostojny, a słowo "pełnoletni" miało wydźwięk bardzo mądrego, naukowego wyrażenia. Mateusz leniwie, ale z wyższością w głosie powiedział:
- Założę się, że nie masz pojęcia o czym mówisz.
- Właśnie, że mam. To znaczy, że nie mógłbyś zarobić na swoje dziecko, bo jeszcze chodzisz do szkoły, a poza tym nie pracujesz, a poza tym nie masz żony…
Marysia jednym tchem zdefiniowała po swojemu, co znaczy, „niepełnoletni”.
- No i dobrze, bo ja nie mam zamiaru się żenić - odciął się Mateusz.
Nastała cisza… Marysia najwyraźniej nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Dla niej porządek rzeczy był oczywisty, ale nie wiedziała, że nastolatek, jakim był Mateusz, miewa różne pomysły, bywa przekorny, buntowniczy, niespokojny i często nie rozumie nawet samego siebie, choć wcale się do tego nie przyznaje. Wreszcie, jakby olśniona pomysłem, wypaliła:
- Nię będziesz miał żony, to nie będziesz miał dziecka!
Triumf, jaki bił z twarzy Marysi, wskazywał, że dziecko jest taką wartością i takim dobrem, któremu nikt się nie oprze. Biedna Marysia nie wiedziała, że w tym wieku żaden Mateusz nie przepuści okazji, aby dać upust zgryźliwości, która często bywa tylko powierzchowną zasłoną, kryjącą wrażliwość nastoletniego serca. Niespodziewanie i bardzo boleśnie odezwał się do siostry:
- Właśnie oto chodzi, że wystarczy mi taki bachor jak ty.
Edukacja Mateusza skończyła się dla Marysi opłakanie. Długo szlochała wtulona w moje ramiona, skarżąc się na gruboskórność swojego brata.
- Tak naprawdę - mówiłam do Marysi - twój brat bardzo cię kocha. Przeżywa jednak teraz trudny okres. Jego organizm szybko dojrzewa, a to wpływa na jego zachowanie względem nas. Często mówi i zachowuje się tak, jak sam tego naprawdę nie chce.
Elżbieta Ryszka
Promyk Jutrzenki 6/95 s. 14