Zygmunt Hübner
„Sztuka reżyserii”
Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, s.7-8.
KŁOPOTY Z DEFINICJĄ
Zaczynają się od tytułu: sztuka reżyserii. Już w nim zawarta jest prowokacja. Jak rozumieć „sztukę” - jako umiejętność, co byłoby bliższe tradycji średniowiecznej, czy też jako artyzm, sztukę przez duże „S”. A dalej - czy jako czynność czy jako wytwór (dzieło sztuki). Podobnie z reżyserią. To również termin niejednoznaczny.
W języku polskim, podobnie jak w rosyjskim i niemieckim istnieje drugi, pokrewny - inscenizacja (ros. -„postanowka”, niem. - „Inszenierung”). We francuskim jest tylko jeden - „mis en scène”. Kiedy znajdujemy go w programie teatralnym, oznacza reżyserię, ale „histoire de mis en scène” nie jest bynajmniej historią reżyserii, a historią inscenizacji. Ta dwuznaczność francuskiego terminu zmusiła André Veinsteina do postawienia w międzynarodowej ankiecie, jaka przeprowadził opracowując swą książkę na temat reżyserii teatralnej, pytania, jak ankietowani rozumieją jego sens: czy „mis en scène” to gotowe, „zmaterializowane” przedstawienie („l'ensemble du materiel et du personnel de la scène”), czy też proces przenoszenia na scenę dzieła literackiego. W pierwszym wypadku, gdy mowa o dziele, stosowniej byłoby użyć w polskim słowa „inscenizacja” („w inscenizacji Iksa - lub teatru Iksa - dzieło Ygreka nabrało nowych znaczeń”), w drugim „reżyseria”, chociaż na marginesie warto zaznaczyć, że również „inscenizacja” posiada formę czasownikową - „inscenizować”.
Granice tych dwóch terminów są nieostre - przyznaje Konstanty Puzyna. Sam przyrównuje reżyserię do interpretacji partytury symfonicznej przez dyrygenta. „O inscenizacji zaczynamy mówić, gdy interpretacja ta zbliża się do granicy adaptacji czy aranżacji w jazzie, gdy realizator na własną rękę orkiestruje utwór”. Kazimierz Braun ujmuje to krócej: „Inscenizator [...] to [...] tyle co twórczy reżyser teatralny”.
Niebezpieczeństwa takiej interpretacji są oczywiste. Przede wszystkim, który reżyser pogodzi się z tym, że jest nietwórczy i zrezygnuje z tytułu inscenizatora. Kto ma w ogóle o tym decydować? Ponadto w naszej praktyce przyjęło się pisać na afiszu „inscenizacja” wtedy, gdy opracowanie tekstu, scenografia, muzyka stanowią na tyle integralne i samodzielne dzieło, że nawet powtórzone w innym teatrze, z innymi aktorami i przez innego reżysera zachowują swoje pierwotne autorstwo. Stąd już tylko jeden krok do stwierdzenia, że bez ingerencji w tekst pisarza nie można być twórczym reżyserem.
Obawiam się takich wniosków. Słuszne jest natomiast spostrzeżenie Kazimierza Brauna, że inscenizacja jest pojęciem związanym tylko z teatrem - reżyseria ma szerszy zakres: obejmuje także film, telewizję, radio. Dlatego między innymi posługuję się wyłącznie tym terminem.