Katarzyna Wodniak: „Badanie tempa i techniki czytania studentów informacji naukowej i bibliotekoznawstwa”
O autorce:
Katarzyna Wodniak jest doktorem Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Autorka pracuje w Zakładzie Bibliotekarstwa i Czytelnictwa, który jest częścią Katedry Informacji Naukowej i Bibliologii na Wydziale Administracji i Nauk Społecznych.
Zainteresowaniem badawczym Wodniak jest czytelnictwo kobiet na przestrzeni dziejów, upowszechnianie czytelnictwa masowego w Polsce po II wojnie światowej, literacka zawartość prasy kobiecej, a także techniki czytania dynamicznego.
Jej praca doktorska została napisana na temat: Treści literackie i ich recepcja w wybranych czasopismach kobiecych na przykładzie „Przyjaciółki”, „Twojego Stylu”, „Cieni i Blasków”. Prasa kobieca a sprawy książki.
Autorka prowadzi zajęcia dla studentów z przedmiotów: Czytelnictwo, Czytelnictwo kobiet oraz Wstęp do bibliotekoznawstwa. Jest członkiem Zespołu ds. Jakości Kształcenia powołanego w ramach Katedry INiB, a także pracownikiem zespołu redakcyjnego „Forum Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego” - jako przedstawicielka Wydziału Administracji i Nauk Społecznych.
Została nagrodzona przez Rektora UMK za książkę: Współczesna prasa kobieca a sprawy książki. Treści literackie w czasopismach: „Przyjaciółka”, „Twój Styl”, „Cienie i Blaski”, która została wydana w 2004 roku.
Wcześniej pracowała na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, w Instytucie Informacji Naukowej i Bibliologii w zakładzie Bibliotekarstwa, Czytelnictwa i Biblioterapii. Tam prowadziła zajęcia z zakresu: źródła informacji, czytelnictwo i metodyka pracy z czytelnikiem, czytelnictwo a biblioterapia, metody i techniki pracy z czytelnikiem dziecięcym oraz metody badań czytelnictwa dziecięcego.
O publikacji:
Omawiany artykuł został opublikowany w „Toruńskich Studiach Bibliologicznych” r. 1, nr 1, przygotowanym i wydanym przez zespół redakcyjny Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w 2008 roku. Był to pierwszy numer tej publikacji w historii. „Toruńskie Studia Bibliologiczne” są periodyczną inicjatywą wydawniczą. Czasopismo ma służyć przede wszystkim szerokim kręgom bibliologicznym i stanowić dla nich pewnego rodzaju platformę prezentacji własnych dokonań naukowych oraz forum wymiany doświadczeń i dyskusji na temat współczesnych kierunków rozwoju szeroko pojętej bibliologii.
Co szczególnie może zainteresować studentów Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, w tym numerze można znaleźć między innymi recenzję książki profesora Tomasza Mielczarka „Monopol, pluralizm, koncentracja. Środki komunikowania masowego w Polsce w latach 1989-2006”.
O artykule:
Na początku warto przypomnieć, że obecnie żyjemy w trzeciej tzw. defensywnej epoce w dziejach czytania. Idąc jednak drogą chronologicznej poprawności, należy przypomnieć czym charakteryzowały się poprzednie. Pierwsza epoka to okres lektury intensywnej, który trwał do połowy XVIII w. i polegał na pogłębionym podejściu do aktu czytania. Do typowego repertuaru czytelniczego należały teksty religijne i filozoficznie, głównie w łacinie, czytane wielokrotnie, powoli i na głos. Indywidualne, ciche zapoznawanie się z tekstem uchodziło za niewłaściwe.
Druga epoka to zmiana techniki czytania z intensywnej na ekstensywną, co oznaczało tylko jednorazową lekturę tekstów, ale za to pochłanianie ich w większych ilościach. Łacina zaczęła ustępować, pojawiło się więcej beletrystyki. Czytelnicy zaczęli poszukiwać w dziełach rozrywki i zaspokojenia ciekawości świata.
W trzeciej epoce odczuwamy zalew słowa pisanego, atakującego nas nadmiarem informacji, w znacznej mierze redundantnych (redundancja oznacza nadmiar tego, co rzeczywiście jest nam potrzebne). Stąd odważny dość wniosek, że „ludziom o wiele łatwiej przychodzi dziś pisanie książek niż ich lektura”. Na dogłębne analizowanie tekstów nie wystarcza nam czasu, czego efektem jest ucieczka do nowoczesnych form kontaktu z książką. Chodzi tu głównie o pozyskiwanie informacji o zawartości publikacji ze źródeł pośrednich (omówienia, recenzje, streszczenia itp.), zdobywanie ich poprzez przeglądanie poszczególnych pozycji i wyławianie najistotniejszych danych. Pomocna jest także racjonalizacja samego procesu czytania poprzez trening czytania szybkiego lub fotograficznego - to tzw. superlearning.
Na studentach Informacji naukowej i bibliotekoznawstwa UMK w Toruniu, jako grupie, która w przyszłości zamierza ze sprawnego wyszukiwania informacji i ich spożytkowania uczynić swoją profesję, postanowiono sprawdzić tę umiejętność.
Wcześniej taki sondaż przeprowadzony został na grupie 28 studentów III roku Bibliotekoznawstwa i informacji naukowej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach w 1992 roku, ale wyniki nie były satysfakcjonujące. W Toruniu natomiast podobne testy były prowadzone od 10 lat w ramach ćwiczeń z przedmiotu Czytelnictwo i metodyka pracy z czytelnikiem na podstawie fragmentu łatwej współczesnej prozy beletrystycznej - J. Alex „Śmierć mówi w moim imieniu”. Wcześniej jednak traktowane były wyłącznie jako forma uatrakcyjnienia zajęć, co zresztą cieszyło się dużym poparciem studentów. Wtedy przed badaniem pytano ich o znajomość indywidualnej prędkości czytania, lecz odpowiedzi były zazwyczaj negatywne. Większość nie miała co do tego żadnych przypuszczeń, część nie wiedziała, jaka jest jednostka pomiaru, inni przekonani byli, że chodzi o rodzaj czytania głośnego. Tylko garstka osób miała świadomość tego zagadnienia.
Tym razem postanowiono zabawę zamienić w profesjonalny sondaż. Badaniem objęci zostali studenci dwóch kolejnych roczników: I roku - 51 osób oraz II roku - 69 osób. Łącznie 120 osób, w tym 98 kobiet i 22 mężczyzn. Osoby te miały za sobą kilkunastoletni, nieprzerwany ze względu na edukację, staż czytelniczy. Przedstawiono im do przeczytania tekst zakwalifikowany jako popularnonaukowy techniczny o średnim stopniu trudności - liczył 824 słowa i dotyczył składania książki. Tematyka ta była znana badanym, bo wcześniej mieli zajęcia z tego zagadnienia zakończone egzaminem.
Po cichej lekturze tekstu, studenci mieli odpowiedzieć na 10 pytań wielokrotnego wyboru, sondujących stopień jego zrozumienia. Rezultaty niestety zawiodły autorów badania. Wyniki pod względem tempa czytania, jak i skali przyswajania tekstu nie napawają optymizmem. Na zapoznanie się z tekstem, studenci potrzebowali od 2 do 7 minut - to zaskakująco duża rozpiętość czasowa. Najszybsza osoba uzyskała 438 słów/na minutę, najwolniejsza 118 - pierwsza przeczytała więc tekst cztery razy szybciej od ostatniej. Większość badanych nie przekroczyła zakresu przyjętego dla tradycyjnego czytania linearnego, to jest słowo po słowie, którego górna granica wynosi 300-400 s/m.
Te wartości należałoby odnieść do skali prędkości czytania, problem jednak w tym, że dla języka polskiego nie została jeszcze taka opracowana. Najdokładniej formy w tym zakresie uregulowano w Stanach Zjednoczonych. Bazując na tej skali, w Toruniu większość studentów (71 osób) sytuowałoby się na poziomie uczniów w średnim i starszym wieku szkolnym w USA, a tylko 8 osób dochodziłoby do limitu przewidywanego dla studiujących, kilkoro przekroczyłoby go.
W tym momencie rodzą się jednak pewne obiekcje dla zasadności stosowania wytycznych ze Stanów Zjednoczonych, bowiem język polski ma odmienną strukturę. Wydaje się, że bardziej odpowiednia jest skala prędkości opracowana dla języka niemieckiego przez Franza Loesera, profesora filozofii. Według niej większość spośród 120 uczestników to czytelnicy przeciętni (43%) i wolni (26%). Inne kategorie miały po kilka, najwyżej kilkanaście wskazań (przedział 220-250 s/m, czyli ponadprzeciętnie - 14 osób).
Średnia arytmetyczna tempa czytania dla wszystkich badanych wyniosła 199 s/m. Nieco szybszymi czytelnikami okazali się studenci drugiego roku - 206 s/m, dla porównania studenci pierwszego - 189 s/m. W kategorii płci większą prędkość notowali mężczyźni - 215 s/m, kobiety - 195 s/m. Co ciekawe, mężczyźni równomiernie usytuowali się po stronie czytelników wolnych lub przeciętnych i tych nieco szybszych - w obu grupach znalazło się po 11 osób. Za to zdecydowana większość studentek znalazła się poniżej progu 220 s/m i najczęściej mieściła się w zakresie przeciętnym (48 osób) lub wolnym (26). Tylko 17 studentek czytało w tempie ponadprzeciętnym lub szybszym.
Szybkość toruńskich studentów była bliska ustaleniom Instytutu Metod Edukacji IMPULS (powstał w 1991 roku w Warszawie, w jego ramach od 1996 roku działa w formie kursów i szkoleń Akademia Szybkiego Czytania, mająca znaczne osiągnięcia w tym zakresie; jej wizytówką są Mistrzostwa Polski w szybkim czytaniu). Na podstawie badań własnych, instytut oszacował średnie tempo czytania studentów w Polsce na 200-200 s/m. Gdyby dolną granicę przyjąć jako minimalny pułap studenckiej sprawności czytania, okazałoby się, że był on udziałem 52 uczestników sondażu, częściej mężczyzn niż kobiet, w większości studentów drugiego roku. Warto w tym miejscu podkreślić, że tempo czytania cichego poniżej 200 s/m nie jest wskazane, bo niewiele przewyższa prędkość mowy, która wynosi 150 s/m.
Badanie miało także na celu ocenę zrozumienia czytanych treści oraz umiejętności wyławiania z tekstu konkretnych informacji. W tym aspekcie rezultaty toruńskich studentów także utrzymywały się na przeciętnym poziomie. Najczęstszą wartością, jeśli chodzi o przyswojenie zawartości informacji artykułu, było 60%, co odnotowały 32 osoby (27% ogółu), potem 70% trafnych odpowiedzi (23% badanych) - to połowa całej grupy badawczej. Najlepsza osoba przyswoiła tekst w 100% i to w całkiem niezłym czasie - 313 s/m. Jedenastu udało się to w 90%, lecz w dużo gorszym okresie czasowym.
Lepsze efekty w znajomości tekstu uzyskali studenci pierwszego roku, którzy zbliżyli się do 70%, przy dość zwartej skali opanowania treści - od 40% do 90% dobrych odpowiedzi. Drugi rok był o jedno pytanie gorszy. Tę niewielką różnicę można wytłumaczyć wolniejszą, a co za tym idzie dokładniejszą lekturą studentów pierwszego roku. Mniej odległy w ich przypadku okres odbywania zajęć z tego zagadnienia raczej nie miał na wyniki większego wpływu.
W polskiej literaturze przedmiotu można spotkać wytyczne na temat minimalnego poziomu przyswajania tekstu. W Polsce jest to przynajmniej 60%. Poniżej tego progu zaleca się zredukowanie szybkości lektury przy czytaniu normalnym, pełnotekstowym. W innym przypadku staje się ono nieefektywne.
Wśród torunian próg co najmniej 6 poprawnych odpowiedzi na 10 pytań osiągnęło 88 osób, czyli 73% ogółu - w tym aż 42 studentów pierwszego roku i 46 drugiego. Przewaga młodszego rocznika utrzymywała się na wyższych szczeblach orientacji tekstowej, a zrównała się dopiero na poziomie 90%. Czynnik płci nie uwidocznił się na omawianym minimum 60% rozumienia tekstu, lecz dał o sobie znać na wyższych poziomach.
Analizując treść odpowiedzi na poszczególne pytania, nie było takich, na które wszyscy badani odpowiedzieli źle, ale też na żadne z nich nie udało się uzyskać samych poprawnych odpowiedzi. Najwięcej problemów przysporzyła kwestia, kto zaznacza na odbitkach miejsca na klisze, tabele itp. Składacz mylony był tutaj z redaktorem technicznym, który również mógł wykonywać taką czynność, ale dopiero w dalszej kolejności. A to wszystko dlatego, że składacz w tekście był ukryty też pod pojęciem metrampaż, co oczywiście zostało w artykule wyjaśnione, ale trzy akapity wcześniej. Większość studentów nie potrafiła jednak spożytkować tej informacji, co świadczy o fragmentaryczności ich lektury i niedostrzeganiu powiązań między poszczególnymi częściami tekstu,
Połowa badanej grupy miała kłopot z ustaleniem hierarchii wśród szeregu elementów składających się na dane zjawisko i wyłonieniem najistotniejszego z nich. Chodzi tu o pytanie: „co między innymi (słowa podkreślone), drukarz nazywa formatem książki?” Poważne trudności sprawiło także określenie wymiarów marginesów książki, z którego pochodził fragment tekstu. Przyczyną były dane liczbowe występujące w czterech możliwych wariantach, bardzo do siebie zbliżone. Dużym zaskoczeniem jest natomiast aż 10 chybionych odpowiedzi na najbardziej ogólne pytanie o temat czytanego tekstu.
Podsumowując, toruńscy studenci zapoznali się z materiałem z zakresu swojej specjalizacji w średnim tempie 199 s/m przy 60% poziomie przyswojenia treści. Taki wynik mieści się w średniej krajowej. Niestety jednak czyni ona z nas (obok Niemców) najwolniej czytający naród w Europie. Ten rezultat jest bardzo słaby i daje Polsce 44. miejsce na 45. badanych pod tym względem krajów.
Uczestnicy toruńskiego sondażu, jako studenci informacji naukowej, czyli kierunku dość wyjątkowego pod tym względem, powinni uzyskać lepsze rezultaty. Umiejętności czytelnicze zdobywali jednak oni w realiach polskiego systemu szkolnego, który skoncentrowany jest wokół technicznego wymiaru czytania jako rozpoznawania znaków, niezwracającego należytej uwagi na aspekt semantyczny (czyli znaczeniowy) i krytyczno-twórczy. A to one są podstawowym celem każdego czytania, stale rozwijanym i doskonalonym.
1