|
|
|
Czasy napoleońskie |
|
W 1812 roku większość rosyjskich elit traktowała Napoleona jako potężnego wroga, ale posiadającego wybitne zdolności. We wrześniu tego roku Aleksander I w liście do wielkiej księżnej Katarzyny Pawłownej pisał, że "przyszło mu toczyć boje z piekielnym przeciwnikiem, w którym potworna nikczemność łączy się z niesamowitym talentem". Jeśli do 1812 roku byli w Rosji wielbiciele talentów Napoleona, to wojna przemieniła ich w jego wrogów. |
|
|
|
|
|
Bez wątpienia kręgi rządzące Rosji, zahipnotyzowane wojenną sławą Napoleona, bały się go. Obawiano się, że cesarz Francuzów, aby zrewoltować plebs, nie cofnie się przed obietnicą dania wolności rosyjskim chłopom. W tym czasie władze imperium carów uruchomiły tryby kontrpropagandy, żeby odciągnąć ludność od przyszłego wybawcy. Udało się zaszczepić w świadomości chłopstwa obraz Napoleona jako "bestii", "grabieżcy", "syna szatana i antychrysta", itd.
Te poczynania aktywnie wspierały nacjonalistyczne i patriarchalno-konserwatywne nastroje znacznej części rosyjskiej szlachty. Dodajmy, że wykształcona młodzież oficerska w wojsku rosyjskim potraktowała zmagania z "armią narodów Europy" jako walkę w obronie wolności przeciw "tyranoburczemu" despotyzmowi. Taki był stosunek większości Rosjan do idei napoleońskich w przeddzień i w czasie wojny ojczyźnianej. Jednak po upadku "małego kaprala" zaczął on stopniowo ewoluować, aby po latach zmienić się w fascynację. |
Stalin a la Napoleon
W ZSRR zainteresowanie osobą Napoleona podgrzały dwie publikacje, wydane za zgodą władz. Początkowo sam Stalin złożył "społeczne" zamówienie znanemu historykowi Eugeniuszowi Tarlemu, który w 1936 roku opublikował książkę Napoleon. Bolszewicki przywódca potrzebował oparcia w przykładzie silnej osobowości historycznej. Napoleon okazał się postacią w pełni pasującą do zapotrzebowania. W oczach Tarlego stał się on "najwybitniejszym dowódcą". Książka doczekała się kilku wydań i cieszyła się ogromną popularnością w kręgach inteligencji, podobnie jak wydana w 1971 roku monografia znanego specjalisty od stosunków francusko-rosyjskich Alfreda Manfreda Napoleon Bonaparte. Dowodził on zasadności i nieuchronności geopolitycznego sojuszu Francji i Rosji, co przyjmowali z zadowoleniem komunistyczni przywódcy, starający się wyrwać gen. Charlesa de Gaulle'a z objęć NATO. W każdym razie te dwie książki były najłatwiej dostępne dla czytelników. Było ich na tyle wielu, żeby jeszcze do pierestrojki pojawiły się grupy wielbicieli cesarza, które potem przekształciły się w kluby dawnej barwy i broni. Takie grupy ludzi, ubierających się w uniformy napoleońskich pułków, najpierw powstały w Leningradzie, potem na Ukrainie, w republikach nadbałtyckich, w Moskwie. Publicyści nazwali to zjawisko formą ucieczki młodzieży od radzieckiej rzeczywistości. Jednak wydaje się, że przyczyny powstania tego ruchu były głębsze. Dotychczas nikt poważnie nie zastanowił się nad nimi i nie spróbował ich zrozumieć i wyjaśnić. Oczywiście, nawet w Europie wzbudza zdumienie pojawianie się rosyjskich młodzieńców, maszerujących w rytm francuskiej muzyki z czasów pierwszego cesarstwa we francuskim rynsztunku, z francuskimi sztandarami, z okrzykami "Niech żyje cesarz!" - przecież z tą armią walczyli ich przodkowie. Więcej tu pytań niż odpowiedzi. Pytań nie tylko dla historyków, lecz i dla psychologów społecznych. Dziś więcej niż dziesięć rosyjskich klubów-pułków Wielkiej Armii co roku występuje na polach bitew epoki napoleońskiej.
przeł. Michał Straszewicz