Jakie mogą być zarzuty w dyskusji o suwerenności monetarnej ?
Polityka antycykliczna to nie jest zadanie banku centralnego - tym powinien zająć się rząd - bank centralny niech się zajmie tym co mu wyznaczono - stabilizacją ogólnego poziomu cen. Zadaniem rządu powinno być utrzymanie wzrostu gospodarczego, a nie banku centralnego?
Bank centralny faktycznie prowadzi już politykę antycykliczną. W roku 1997 kiedy gospodarka szybko się rozwijała NBP podnosił stopy procentowe aby ją przyhamować. Z kolei w roku 2002 gdy byliśmy blisko recesji aby ożywić nieco popyt wewnętrzny RPP zaczęła stopy obniżać. Nam chodzi tylko i aż o to, aby usprawnić politykę antycykliczną. Bank centralny nie może mówić, że polityki antycyklicznej nie prowadzi, skoro jak to wynika z podanych przykładów prowadzi ją.
Rząd oczywiście powinien budować trwałe podstawy wzrostu gospodarczego, ale obopólna współpraca władzy monetarnej i fiskalnej jest niezbędna. Warto bowiem pamiętać, że zarówno rząd, jak i bank centralny posiadają w swoim arsenale instrumenty bezpośredniego bądź pośredniego oddziaływania na poszczególne kategorie składowe PKB.
Doświadczenie uczy, że o ile wahania konsumpcji prywatnej są stosunkowo umiarkowane o tyle zmienność poziomu inwestycji jest znacząca. Jeżeli bank centralny dojdzie do wniosku, że instrumenty polityki pieniężnej mogą przyśpieszyć tempo inwestycji bądź przyhamować je w okresie bąbla spekulacyjnego to błędem byłoby nie skorzystać z tych metod.
Można mieć różną opinię o zasadności polityki antycyklicznej. Przyjmijmy roboczo że część zwolenników likwidacji polskiego złotego sądzi, że taka polityka jest nieskuteczna i niepotrzebna. Warto jednak zauważyć, że po przekazaniu polskiej władzy monetarnej z Warszawy do Frankfurtu nie będziemy mieli praktycznie wpływu na to, czy Europejski Bank Centralny antycykliczną politykę prowadzi czy nie. Jeżeli natomiast pozostawimy władzę monetarną tutaj w Polsce to będziemy mieli wpływ na stopień antycykliczności polityki pieniężnej.
Warto zresztą zauważyć, że spadek oficjalnych stóp procentowych w 2003 r. przyczynił się do silnego osłabienia kursu polskiego złotego względem euro. Rentowność polskich obligacji skarbowych nie była już bowiem tak atrakcyjna, jak jeszcze kilka lat temu. Wypłoszyło to z polskiego rynku finansowego część nierezydentów. Obniżka oficjalnych stóp procentowych i tym samym opisane wyżej jej skutki walutowe miały miejsce w sytuacji stagnacji gospodarczej w Eurolandzie. NBP podejmując wiec politykę antycykliczną w stosunku do negatywnego szoku zewnętrznego wywołał osłabienie kursu złotego. Poprawiło to warunki działania polskich eksporterów. Dzięki temu możliwe było uzyskiwanie dobrych wyników finansowych przez polskie spółki proeksportowe pomimo złej sytuacji w krajach tworzących Unię Gospodarczą i Walutową.
Przewidując ten efekt proponowaliśmy latem poprzedniego roku uruchomienie funduszy polskich spółek proeksportowych. Gdyby wtedy nas posłuchano nabywcy jednostek takich funduszy zyskaliby. Uczyniony byłby pierwszy krok na drodze budowy polskiej polityki proeksportowej. Z żalem, stwierdzamy, że nasze ówczesne postulaty nie zostały zrealizowane.
Mamy tu więc jak na dłoni klasyczny przypadek polityki antycyklicznej. Zastosowanie takiej polityki byłoby oczywiście niemożliwe po likwidacji polskiego złotego. Wówczas wyniki polskich eksporterów byłyby o wiele słabsze a bezrobocie jeszcze większe.
2. Rynek powinien decydować o poziomie stóp procentowych depozytów i kredytów, a nie ręczne sterowanie przez bank centralny. To po to wprowadzaliśmy mechanizmy rynkowe w bankach, żeby teraz wracać do tego co było w okresie nakazowo-rozdzielczym? Koncepcja monobanku poszła do lamusa, tak jak system nakazowo-rozdzielczy.
W latach 90-tych XX wieku większość banków polskich sprzedana została zagranicznym inwestorom strategicznym. Obecnie istnieje domniemanie, iż strategia rozwoju oraz bieżącą polityka spółek córek uzgadniana jest ze spółkami matkami, których siedziba mieści się za granicą. Przykładowo wydaje się, że główny akcjonariusz Banku PeKao S.A. wywiera pewien wpływ na politykę swej spółki córki w Polsce.
Na ostatnim zjeździe Związku Banków Polskich pojawiały się głosy o tym iż polscy menadżerowie spółek córek tracą swe kompetencje na rzecz zarządu inwestora strategicznego. O pojawieniu się tego typu opinii wiem m.in. z majowego numer ,,Monitora Bankowego” z tego roku. W świetle powyższych uwarunkowań musimy założyć, że polityka marż odsetkowych stosowanych przez wyprzedane kapitałowi zagranicznemu banki określana jest za granicą. Istnieje w każdym razie duże prawdopodobieństwo takiej sytuacji.
Należy pamiętać, że wyprzedane zagranicznym inwestorom banki mają z tytuł swojego charakteru własnościowego łatwiejszy dostęp do światowych rynków finansowych, co powoduje bądź może powodować, że przy ustalaniu swojej polityki banki te w coraz mniejszym stopniu uwzględniać będą poziom oficjalnych stóp procentowych wyznaczanych przez polską władzę monetarną. To jednak tylko potencjalny czarny scenariusz, któremu można się przeciwstawić. Do tego potrzeba odwagi i determinacji najwyższych przedstawicieli polskiej władzy monetarnej. W tej mierze nie wolno ulegać wpływom doktrynerów, bezpaństwowców i innych osób o podobnej osobowości.
W ostatnich tygodniach podano informacje, że Bank Gospodarstwa Krajowego zaczął przyjmować depozyty ministerstwa finansów i na ich podstawie dokonywać operacji na rynku pieniężnym. Pojawiły się opinie, że dzięki temu BGK może oddziaływać w istotny sposób na poziom rynkowych stóp procentowych. Co ciekawe zaczęto nawet głosić tezę lekko tylko przesadzoną, że mamy w pewnym sensie w tej chwili dwa banki centralne. Sytuacja ta skłania do refleksji. Skoro bowiem nieduży w sumie Bank Gospodarstwa Krajowego podejmuje działania które w opinii części obserwatorów rynku finansowego stanowią poważną przeciwwagę dla działalności RPP to tym bardziej można twierdzić, że taką przeciwwagę stanowi działalność banków przejętych przez kapitał zagraniczny.
Koncepcja rynkowa monobanku może jest dobra dla krajów azjatyckich, ale w Europie o niej nikt nie słyszał i koncepcja ta się nie sprawdzi.
W historii świata różne kraje europejskie korzystały z doświadczeń ,,Tygrysów” Azjatyckich. To zupełnie naturalne, że patrzymy z zainteresowaniem na źródła sukcesów tamtejszych gospodarek.
O tym, iż można czerpać z doświadczeń innych kontynentów doskonale wie prezes Balcerowicz. Jest on zwolennikiem bezpośredniego celu inflacyjnego. Cel ten po raz pierwszy został zastosowany przez bank centralny Nowej Zelandii, Jakoś w tej sprawie oporów nie mieliście. Prezes Balcerowicz sam z ciekawością zerka zapewne w kierunku krajów Dalekiego Wschodu. Pewien student SGH pisał pod jego kierunkiem swą pracę magisterską zatytułowaną ,,Determinanty oszczędności w Azji Wschodniej”. Magistrantem tym był obecny Główny Ekonomista Banku BPH Ryszard Petru.
Wielokrotnie podawano przed referendum przykład Irlandii. Irlandia rozwinęła się dlatego m.in. że specjalna agencja rządowa przyciągała na Wyspę głównie takie inwestycje zagraniczne, które miały charakter proeksportowy. Nie były one więc inwestycjami typu substytucyjnego wypierającego inwestycje krajowe. Przeciwnie były inwestycjami typu komplementarnego uzupełniając inwestycje krajowe. Skoro więc nawiązuje się do sukcesów Irlandii to warto zauważyć, że ta właśnie Irlandia rozumowała używając pewnej przenośni po „azjatycku”. Inwestycje zagraniczne tak, ale wtedy tylko gdy wspierają eksport. Eksport tak, ale głównie na rynki dynamiczne.
4. Nie można mieć pretensji do banków zagranicznych, że osiągają dobre wyniki finansowe w gospodarkach zacofanych. To tylko świadczy korzystnie o manedżerach tych banków. Poza tym widocznie rynek pozwala na takie marże i na tak wysokie wskaźniki zwrotu. Nie można się obrażać na rynek i wolną konkurencję.
Jest rzeczą zrozumiałą, że akcjonariusze banków zagranicznych dążą do maksymalizowania stopy zwrotu z kapitału własnego (ROE return on equity). Cel ten jest także co należy przyznać cechą wielu banków krajowych. Niektóre z nich są bowiem spółkami giełdowymi starają się więc o maksymalizowanie korzyści swych właścicieli. Należy jednak wyraźnie odróżnić dwie sytuacje.
W pierwszej dobrze mają się zarówno banki jak i gospodarka. Wówczas możemy mówić o tym, iż banki współuczestniczą w sukcesie gospodarczym danego kraju. Przykładowo w Chile banki są całkiem rentowne, a gospodarka ma się także bardzo dobrze. Z kolei w Wenezueli bank osiągają astronomiczne zyski w sytuacji gdy gospodarka często doświadcza recesji - to patologia. Jest oczywiste, że ta pierwsza sytuacja jest właściwa, natomiast drugiej pozytywnie ocenić nie sposób. Naszym celem jest bowiem rozwój całej gospodarki, a nie tylko rozwój bądź nie przede wszystkim rozwój banków.
5. Są banki, które udzielają kredytów eksportowych np. Bank Gospodarstwa Krajowego - ma komórkę która się tym zajmuje. Poza tym istniej Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Nie ma potrzeby tworzenia takiego banku. Poza tym Europejski Bank Centralny nie wyrazi na to zgody i będą sankcje ze strony Komisji Europejskiej. Nie można wspierać tylko polskich banków - to jest sprzeczne ze Strategią Lizbońską i z koncepcją panaeuropejskiego rynku finansowego.
Analiza danych statystycznych pokazuje, że banki w bardzo małym stopniu angażują się w finansowanie polskiego eksportu. świadczy o tym choćby konsekwentny spadek od kilku lat wartości udziału kredytów eksportowych w kredytach ogółem. Spadek wartości tego wskaźnika ma miejsce w sytuacji, gdy większość systemu bankowego opanowana jest przez instytucję sprzedane branżowym inwestorom zagranicznym. Ta czasowa zbieżność prowadzi do wniosku, że decydujące o stanie polskiej bankowości banki zagraniczne bardzo niechętnie podejmują się finansowania transakcji eksportowych.
Specjalna komórka BGK stanowi tylko atrapę tego o co tak naprawdę nam chodzi, a chodzi nam o stworzenie Polskiego Banku Proeksportowego. W przeciwieństwie do owej komórki BGK - bank taki miałby większą łatwość samodzielnego pozyskiwania kapitału pracowaliby w nim ludzie specjalnie przeszkoleni tylko do realizacji celów tego banku. Trzeba aby taki bank oferował klientom szeroką gamę usług doradztwa eksportowego. Powinien dostarczać im analiz światowych rynków branżowych. Musi również pomagać małym i średnim eksporterom w pozyskiwaniu kapitału za pośrednictwem Giełdy.
Tego typu zadań nie podejmą się banki zagraniczne. One zawsze bowiem będą zadawały sobie pytanie czy dana usługa finansowa przyniesie im konkretne zyski. Dla zagranicznego banku najbardziej wygodne i dochodowe może być udzielanie pewnych solidnie zabezpieczonych kredytów, natomiast pomoc eksporterowi przy wchodzeniu na Giełdę może nie być w interesie tego banku. Jeżeli taki eksporter pozyska kapitał za pośrednictwem emisji publicznej to nie będzie potrzebował być może kredytów z tego banku. Pracownik Polskiego Banku Proeksportowego nie będzie myślał tymi kategoriami.
Warto także zauważyć, że podejmowanie działalności na rynkach zagranicznych przez małe i średnie przedsiębiorstwa może być błędnie oceniane przez banki komercyjne jako działalność zbyt ryzykowna. Tymczasem wiele przedsiębiorstw wielu krajów świata uzyskuje wsparcie ze strony banków proeksportowych i nasze przedsiębiorstwa nie mogą skorzystać z tego typu usługi finansowej znajdują się w gorszej sytuacji. Nie mogą bowiem np. zapewnić zagranicznemu odbiorcy atrakcyjnych warunków dostawy. Budowa Polskiego Banku Proeksportowego ma jeszcze głębszy sens, dlatego iż pozwoli odzyskać polską własność w systemie bankowym.
W ostatnich latach w Kolumbii udział banków zagranicznych w ciągu 2 lat spadł z 25 % do 15 %. Skoro tak to również u nas może dokonywać się proces restytucji własności polskiej w bankach.
Działalność KUKE jest niewątpliwie potrzebna gdyż obecnie tylko 3% eksportu jest ubezpieczona. W innych krajach procent ten jest o wiele wyższy. KUKE ubezpiecza kredyty i aby mógł sprawnie działać musi mieć co ubezpieczać. W ostatnich dwóch latach obserwujemy wysoką dynamikę eksportu. trzeba jednak powiedzieć, że nie przekłada się ona na wzrost zatrudnienia, bardzo wolno rosną inwestycje.
Aby eksport mógł stać się prawdziwą lokomotywą gospodarki trzeba aby jak najbardziej proeksportowy charakter miały małe i średnie przedsiębiorstwa. Dotychczas w grupie tych podmiotów przeważa import. Utworzenie Polskiego Banku Proeksportowego pozwoli odwrócić te tendencje. Warto zauważyć, że w latach 80-tych realizowano w Chile specjalny program eksportu pod kątem małych i średnich przedsiębiorstw. Przyczyniło się to do znaczącego wzrostu eksportu w PKB.
Warto zwrócić także uwagę, że w wielu krajach azjatyckich, które odniosły sukces eksportowy rodzime systemy finansowe sprzyjały dynamizacji tegoż eksportu. Dlatego też aby co najmniej wyrównać szansę polskich firm na rynkach międzynarodowych musimy przyjąć program agresywnego wsparcia polskiego eksportu.
Trzeba też ograniczać substytucyjny szkodliwy import poprzez propagowanie patriotyzmu gospodarczego. Podejmowanie takich działań może wywołać niezadowolenie Komisji Europejskiej. Nie ma to dla nas decydującego znaczenia. To tylko pokazuje, jak ważne jest rozpisanie Referendum Weryfikacyjnego w sprawie wyjścia Polski z Unii Europejskiej.
Kraje Azjatyckie dlatego odniosły sukces eksportowy bo mądrze wykorzystywały swoją suwerenność. Nie przekazywały one swych praw suwerennych organom ponadnarodowym, nie likwidowały własnych walut. Same ustalały faktyczne cele działalności banku centralnego. Cała ich polityka nakierowana była na wsparcie eksportu. Dzięki temu rozwijała się cała gospodarka. Porównując dane statystyczne wyraźnie widać, że to proeksportowo zorientowane Tygrysy Azjatyckie rozwijały się o wiele szybciej niż kraje tworzące obecnie Unię Europejską.
6. PKO i PZU to dwie różne instytucje finansowe działające na różnych rynkach. Nie można ich łączyć.
Tworzenie Narodowej Grupy Finansowej jest możliwe i potrzebne. PKO BP przejął w przeszłości Bank Inteligo, posiada także Biuro Maklerskie. Nie ma też więc żadnego powodu, aby z góry odrzucać możliwość powiązania kapitałowego między bankiem, a ubezpieczycielem. Z punktu widzenia Banku PKO BP oznaczałoby to możliwość uzyskiwania dywidend od PZU. Dzięki temu bank mógłby zwiększyć akcję kredytową.
Warto zauważyć, że PKO BP zajmuje pierwsze miejsce w Polsce w obsłudze małych i średnich firm. Kontroluje 30% tego jakże ważnego segmentu przedsiębiorstw. Przejęcie przez PKO BP udziałów w PZU stworzy możliwość pozyskania nowych klientów dla banku. Klienci ubezpieczeni w PZU mają przecież zapewne także rachunki w bankach za granicą. PKO BP mógłby zaoferować im oferty przeniesienia rachunków z banków zagranicznych do siebie. Byłoby to w każdym razie łatwiejsze niż w sytuacji braku powiązań między PKO BP a PZU.
Trzeba podkreślić, że w gronie 20 największych holdingów finansowych Europy znajdują się aż dwie Grupy Hiszpańskie. Hiszpanie wchodząc do EWG mieli system oparty o kapitał rodzimy. Nadal mają taki charakter. Banki Hiszpańskie dokonują ekspansji zewnętrznie, szczególnie w Ameryce PD. PKO BP może osiągnąć podobny sukces. Związek kapitałowy z PZU pomoże mu w tym.
Należy zauważyć, że kilka miesięcy temu w prasie podano informacje, że prezes Balcerowicz wysłał do ówczesnego ministra Skarbu pismo, w którym poruszał tematykę powołania narodowej Grupy Finansowej. Obecnemu rządowi pismo to prawdopodobnie jest znane. Trzeba w tym momencie zadać przedstawicielom rządu pytanie: Jaką konkretnie postawę wobec koncepcji powołania Narodowej Grupy Finansowej wyrażał w tym piśmie prezes Balcerowicz, czy udzielił tej koncepcji wsparcia, czy służył radą, pomagał, czy też przeciwnie był bierny, może wręcz niechętny, mnożył trudności. Sprawa ta wymaga wyjaśnienia.
7. Przenoszenie rachunków bankowych z banków zagranicznych do banków polskich może być potraktowane jako dyskryminacja podmiotów zagranicznych - narazimy się na kary finansowe ze strony Komisji Europejskiej. Jest to sprzeczne z zasadą wolności przepływów kapitałowych.
Przenoszenie rachunków bankowych z banków zagranicznych do banków polskich jest praktyczną formą realizacji swobodnych przepływów kapitałowych. Przekazanie jednego wkładu z jednego banku zagranicznego do banku polskiego jest właśnie przepływem. Im więcej będzie takich operacji, tym więcej będzie takich przepływów. Przepływy te mają być dokonywane swobodnie, więc zarzut jest wysuwany absurdalnie.
Na rynku bankowym panuje konkurencja. Skoro Marek Kondrat popularny aktor proponuje nam skorzystanie z usług banku kupionego przez Holendrów to dlaczego inny aktor może jeszcze bardziej popularny nie mógłby zachęcać do ulokowania swych oszczędności w banku polskim. Wolno im - to wolno i nam.
Nie wszystkie operacje przenoszenia rachunków z banków zagranicznych do banków polskich muszą być publicznie proponowane. Z praktycznego punktu widzenia wygodniej będzie, aby te operacje dokonywały się niejako po kryjomu. Jeżeli np. przedstawiciele Skarbu Państwa w spółce PKN Orlen wywieraliby dozwolony prawem nacisk na prezesa tej spółki domagając się przeniesienia rachunków naftowego giganta z banków zagranicznych do banków polskich to nikt przecież nie musi o tym wiedzieć. Nam wystarczy aby efekt tych nacisków znalazł swoje odbicie w raporcie rocznym PKN Orlen.
Jeżeli zobaczymy, że w kolejnym raporcie rocznym Orlenu spółka posiada rachunki bankowe tylko w bankach polskich i korzysta z kredytów bankowych tylko w bankach polskich to nam to zupełnie wystarczy. Należy pamiętać, że w sprawach finansowych dyskrecja jest najlepszą metodą postępowania.
Zawsze oczywiście może się zdarzyć że Komisja Europejska dopatrzy się w pewnych naszych działaniach tak zwanego jak oni to nazywają niedozwolonego protekcjonizmu. Będzie to stanowiło kolejny dowód na to, iż przekazanie suwerenności innym jest po prostu legityzmizacją mieszania się ich w nasze wewnętrzne sprawy.
1
1