Od Adenauera doc


Integracja europejska i polityka w kwestii niemieckiej

Często zarzuca się Adenauerowi, że interesował się wyłącznie sprawami zagranicznymi, zaniedbując politykę wewnętrzną. Nie podzielam tego poglądu. Takie osiągnięcia, jak podniesienie z ruin zniszczonych miast, włączenie uchodźców do życia społecznego czy nakręcenie koniunktury gospodarczej nie byłyby możliwe pod rządami kanclerza, który lekceważyłby problematykę wewnętrzną kraju. Na pewno odbudowa Republiki Federalnej pozostawała dla Adenauera celem pierwszoplanowym. Z tego powodu spotykał się nie tylko z bankierami Absem i Pferdmengesem, prezydentem Fe­deralnego Związku Niemieckiego Przemysłu — Fritzem Bergiem, ale również z przywódcami związków zawodowych, przede wszystkim z Hansem Böcklerem i szefami innych organizacji, któ­re odgrywały istotną rolę w życiu społecznym Niemiec.

Nie ulega jednak wątpliwości, że polityka zagraniczna na swój sposób fascynowała Adenauera. Pod tym względem był po-

168


dobny do przeważającej większości polityków, którzy sądząw moim przekonaniu niesłusznie — że również zwykli ludzie, to znaczy wyborcy, przypisują sprawom zagranicznym specjalne znaczenie. Adenauer miał jednak szczególne powody, aby dawać priorytet polityce zagranicznej. Sytuacja Republiki Federalnej, funkcjonującej w ramach statusu okupacyjnego, wymagała umie­jętnych negocjacji ze zwycięskimi mocarstwami, bez czego nie byłoby możliwe rozwiązanie tak istotnych problemów, jak: status Zagłębia Ruhry, kwestia obszaru Saary, plan Marshalla, sprawa reparacji i demontażu urządzeń przemysłowych. Republika Fede­ralna nie była w pierwszych latach swojego istnienia suwerenna, dlatego każda regulacja natury wewnętrznej miała pewien aspekt związany z polityką zagraniczną. Właśnie dlatego, że mocarstwa okupacyjne sprawowały w Niemczech współrządy — poprzez de­cyzje konferencji ministrów spraw zagranicznych i Wysokich Ko­misarzy — nasz kraj wszedł w znacznie ściślejsze związki z za­chodnimi aliantami i sąsiadami niż kiedykolwiek w przeszłości. Nic nie mogło się zdarzyć bez regularnych konsultacji z Zacho­dem. Zasługa Adenauera polega na tym, że federalne Niemcy ze słabego i niesamodzielnego odbiorcy rozkazów urosły stopniowo do rangi pełnoprawnego partnera, z którym musieli się liczyć za­równo zwycięzcy, jak i sąsiadujące państwa.

Inne wielkie osiągnięcia Adenauera widzę w tym, że ukierun­kował swoją politykę na europejską integrację. W tym wypadku także pomogła mu okoliczność, że Niemcy były państwem okupo­wanym i niesuwerennym. Obowiązująca podówczas ustawa zasad­nicza dawała możliwość scedowania pewnego zakresu zwierzch­ności na rzecz wspólnot o charakterze ponadnarodowym. Adenauer miał więc argumenty, aby opowiadać się za przekazaniem takich kwestii, jak produkcja węgla i stali, a w tym kontekście problem statusu Zagłębia Ruhry, w ręce instytucji europejskiej.

Doszło do utworzenia z udziałem Niemiec Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, zwanej potocznie unią górniczą, której podwaliny położył układ podpisany w kwietniu 1951 roku w Pary-


169


żu54. Koncepcje Adenauera o integracji europejskiej odpowiadały idei francuskiego ministra spraw zagranicznych, Roberta Schumana, który dał jasno do zrozumienia, że wspólnota węglowo-stalowa ma nie tyle znaczenie gospodarcze, ile przede wszystkim politycz­ne. Zapoczątkowana układem paryskim współpraca europejska miała zakończyć raz na zawsze konflikty i wojny, które omal nie doprowadziły do zagłady naszego kontynentu. Przede wszystkim chodziło o zakończenie stanu konfrontacji między Niemcami a Francją i zastąpienie go elementami trwałej współpracy.

Adenauer nie widział większego problemu w uzależnieniu na­rodowej suwerenności od instytucji europejskich. Uważał bowiem zasady państwa narodowego za zbyt daleko idące. Rozpatrywał odzyskanie przez Republikę Federalną pełnej suwerenności pań­stwowej w kontekście postępów integracji europejskiej. W związ­ku z tym należał do gorących orędowników Europejskiej Wspól­noty Obronnej i przeżył głębokie rozczarowanie, gdy francuski parlament odmówił ratyfikacji porozumienia w tej kwestii55.

++Adenauer świadomie uwzględniał w swoich rachubach fakt, że integracja Europy ogranicza się do zachodniej części kontynentu, z czego czerpie korzyść jedynie Republika Federalna, a nie całe Niemcy. Jako pragmatyk zdawał sobie sprawę, że wschodniej czę­ści Niemiec, kontrolowanej przez ZSRR, nie będzie można wciąg­nąć do procesu integracji tak długo, aż system radziecki nie ulegnie gruntownym zmianom. Adenauer robił wyłącznie to, co możliwe. Spokojnie przyjmował ostrą krytykę socjaldemokracji, która zarzu­cała mu rezygnację ze zjednoczenia Niemiec. Wydaje mi się, że

54 Układ podpisali przedstawiciele Francji, krajów Beneluksu, Włoch i RFN. Parla­menty krajów-sygnatariuszy ratyfikowały ten dokument do czerwca 1952 roku. W prakty­ce wszedł w życie w początkach 1953 roku.

55 Pomysł utworzenia Europejskiej Wspólnoty Obronnej, obejmującej około dwóch milionów żołnierzy, stanowiącej integralną część NATO, wyszedł od francuskiego pre­miera René Plevena. Jesienią 1953 roku, po uzyskaniu akceptacji USA, rządy Francji, Włoch, krajów Beneluksu i RFN podpisały w Paryżu traktat o powołaniu EWO. W sierp­niu 1954 roku parlament francuski uznając, że planowana integracja wojskowa idzie zbyt daleko i zagraża suwerenności narodowej, odmówił ratyfikacji traktatu i koncepcja EWO upadła.

170


dobrze poznałem kanclerza i mogę z pewnością stwierdzić, że uważał on podział Niemiec za nienaturalny, czego — podobnie jak jego generacja — nie mógł zaakceptować. Mogę jedynie dodać, że problemu jedności, raczej ponownego zjednoczenia Niemiec, Adenauer nigdy nie stracił z pola widzenia. Choćby dlatego, że jako twardy polityk nigdy nie zrezygnowałby z połowy niemieckiego te­rytorium, gdyby mu na to pozwoliły realia. Nadto, a może przede wszystkim, traktował on Związek Radziecki jako twór niebezpie­czny, ale w rzeczywistości słaby, mający niewielkie szansę na wie­czystą trwałość. Adenauer nie wierzył także w długowieczność ko­munizmu, uznając jego system polityczny i ekonomiczny za niezgodny z naturą i potrzebami człowieka. Koncepcja kanclerza nie miała charakteru doraźnego, była obliczona na cele dalekosięż­ne, mimo że słuszności nie dawało się wówczas niezbicie udowod­nić, instynkt polityczny podpowiadał mu, że któregoś dnia osłabio­ny Związek Radziecki będzie gotów do negocjacji na temat problemu niemieckiego. Jak długo jednak nie zanosiło się na zmia­nę postawy tego mocarstwa, Adenauerowi pozostawała tylko jedna opcja — opowiedzenie się po stronie Zachodu.++

To było podstawowe rozstrzygnięcie — za wolnością, a prze­ciwko ograniczeniu swobody rozwoju, za włączeniem Republiki Federalnej do Europy Zachodniej, a przeciwko każdej formie neu­tralności, również w postaci scalonych, lecz neutralnych Niemiec. W moim przekonaniu przy podejmowaniu takiej decyzji nie mo­gły odgrywać zasadniczej roli ewentualne zastrzeżenia Adenauera wobec obszarów, które stanowiły niegdyś terytorium Prus, ani fakt, że jako obywatel Nadrenii dawał prymat orientacji zachod­niej z ukierunkowaniem na Francję. Te czynniki miały drugopla­nowy charakter. Za element decydujący uważam wyciągnięcie przez Adenauera wniosków z postbismarckowskich dziejów Nie­miec, zwłaszcza unikania polityki wahań56, aby Niemcy nie znala­zły się nigdy między dwoma frontami.

56 W oryginale: Schaukelpolitik.

171


— Niemcy nie znają się zupełnie na polityce zagranicznej — słyszałem często od kanclerza. — Mają fatalną zdolność do błęd­nych posunięć w tej dziedzinie.

Z tych powodów Adenauer opowiedział się w sposób jedno­znaczny za Zachodem, z którym zresztą całe Niemcy — łącznie z kanclerzem — czuły się związane tradycją, kulturą i wspólnym systemem wartości. Może warto w tym momencie zwrócić uwagę na fakt, że większość polityków zaangażowanych w początkową fazę integracji europejskiej podobnie jak Adenauer wywodziła się w sensie geograficzno-kulturowymi ze starej historycznej „Międzyrzeszy” — Lotaryngii, która nie była ani Niemcami, ani Fran­cją57. Myślę tu o takich postaciach, jak: Francuz Robert Schuman, Luksemburczyk Joseph Bech oraz Belgowie Paul-Henri Spaak i Paul van Zeeland. Osoby te czuły się Europejczykami i zapatry­wały się bardziej pozytywnie na współpracę ponadnarodową ani­żeli zdecydowana większość mieszkańców Wschodu i Zachodu naszego kontynentu, nie wspominając już o Anglikach.

Polityczną działalność Adenauera określał imperatyw życia w wolności. Decydującą rolę odgrywały również wartości chrze­ścijańskie. Kanclerz należał do zdeklarowanych i praktykujących katolików. Dbał jednak o niezależność od Kościoła, na co wskazu­je jego pełen dystansu stosunek wobec kardynała Fringsa58.

Wiele osób nie rozumiało zasad kursu politycznego Adenaue­ra w okresie kształtowania się podwalin Republiki Federalnej i ca­łych Niemiec. Kurt Schumacher na przykład oczekiwał od kancle­rza większego zaangażowania na rzecz suwerenności państwa. Miał mu też za złe zaprzepaszczenie sprawy zjednoczenia Nie­miec. Wielka kontrowersja wynikła w związku z osławioną notą Stalina z marca 1952 roku, w której ZSRR zaproponował zjedno-

57 Aluzja do panowania króla Franków Lotara II (825-869), który rządził częścią dziedzictwa karolińskiego rozciągającego się od terenów późniejszej Holandii i Belgii aż po północne Włochy.

58 Joseph Frings (1887-1978). Kardynał niemiecki. W latach 1942-1969 arcybi­skup Kolonii. W latach 1945-1965 przewodniczący Niemieckiej Konferencji Biskupów.

172


czenie Niemiec, ale pod warunkiem, że będzie to państwo neutral­ne, nie związane z żadnym z bloków wojskowych. Nie tylko so­cjaldemokraci zobaczyli w tej ofercie szansę na podpisanie trakta­tu pokojowego i rozwiązanie problemu niemieckiego. Kwestią tą zajmowali się zresztą przez wiele lat historycy i publicyści, którzy wiedli spór o to, czy istotnie Adenauer zmarnował wielką okazję, zajmując w stosunku do niej postawę negatywną i zalecając za­chodnim mocarstwom jej odrzucenie. Trzeba dodać, że nota nie została skierowana do rządu federalnego, lecz do trójki aliantów zachodnich. Pomijając fakt, że w nocie nie wyjaśniono kwestii wolnych wyborów, rozumianych zresztą zupełnie inaczej przez stronę wschodnią, Adenauer nie dostrzegł w inicjatywie Stalina żadnego elementu pozytywnego. Traktował posunięcie radzieckie — jak sądzę — jako manewr, który miał zakłócić proces integracji europejskiej. Sądził także, że moment wystosowania noty został wybrany celowo, aby utrudnić, a przynajmniej odwlec, planowane przyjęcie układu w sprawie Niemiec oraz kwestii utworzenia Eu­ropejskiej Wspólnoty Obronnej. Oba układy zostały podpisane w końcu maja 1952 roku, radziecka akcja miała miejsce 10 marca i 9 kwietnia.

Zjednoczone Niemcy nie stwarzały, zdaniem Adenauera, żad­nej szansy, a raczej potęgowały niebezpieczeństwo utrwalenia nie­stabilności między Wschodem i Zachodem, prowadząc do przesu­nięcia radzieckich wpływów dalej na zachód aż po Ren. Kanclerz uważał nie zintegrowaną Europę Zachodnią za organizm słaby i podatny na nacisk radziecki. To samo w jeszcze większym sto­pniu dotyczyło izolowanych, pozbawionych trwałych więzów z Zachodem Niemiec.

Należy przy tym uwzględnić jeszcze jeden aspekt zagadnienia. Adenauer nie chciał zakłócać i tak mozolnego procesu pozyskiwa­nia zaufania u zachodnich mocarstw. Był przekonany, że pozytyw­ny stosunek można sobie zaskarbić przez konsekwentny i pozba­wiony wahań związek Republiki Federalnej z wolnym Zachodem. Ewentualne przyjęcie noty Stalina mogłoby wzbudzić podejrzenie,

173


że Niemcy chcą znowu siedzieć na dwóch stołkach59 albo — mó­wiąc innymi słowami — są gotowe do układów z ZSRR kosztem państw zachodnich. Tego właśnie kanclerz federalny najbardziej się obawiał — samodzielnym paktowaniem i polityką balansu mię­dzy blokami Republika Federalna mogłaby zaprzepaścić szansę wejścia do wspólnoty państw zachodniego świata. A temu celowi służyły jego podróże zagraniczne w 1951 roku, podobnie jak wizy­ta w Stanach Zjednoczonych dwa lata później.

Postawę Adenauera uważałem wówczas za całkowicie słuszną. Takie samo zdanie mieli również niemal wszyscy pracownicy Urzędu Kanclerskiego i AA. Byłem przekonany, że musimy kiero­wać się jasnym celem. Nie można było potraktować noty Stalina jako izolowanego epizodu. Nie można było studiować jej treści tyl­ko po to, aby następnie głosić, że natychmiastowe odrzucenie noty odebrało nam szansę podpisania traktatu pokojowego i ponownego zjednoczenia Niemiec. Kto tak twierdzi, ten nie uwzględnia sytu­acji politycznej, w której wówczas funkcjonowała Republika Fede­ralna. Zapomina, co wtedy znaczył dla nas Związek Radziecki.

To nie był ZSRR Gorbaczowa, a imperium Stalina, które od 1940 roku wchłonęło trzy niepodległe państwa bałtyckie, północ­ną część Prus Wschodnich i wschodnie tereny Polski. To było mo­carstwo, które prowadziło politykę ekspansji, rozszerzając strefę swoich wpływów i zmuszając kraje Europy Wschodniej do roli sa­telitów. Działało to na nas w sposób odstraszający. Uzgodnione na konferencjach Wielkiej Trójki w Jałcie i Poczdamie wolne wybo­ry dla Polski, Czechosłowacji i Węgier nie odbyły się. Zamiast nich doszło w tych krajach do manipulacji pod nadzorem Armii Czerwonej i radzieckich komisarzy politycznych. Ostatnim ogni­wem w tym procesie stał się przewrót komunistyczny w Pradze w lutym 1948 roku. Były to sygnały ostrzegawcze, które nastraja­ły nas sceptycznie do radzieckiej oferty „wolnych" wyborów w Niemczech.

59 W oryginale: Bundesrepublik sich erneut „zwischen zwei Stühle" setzen wolle.

174


Obawy pogłębiły się, kiedy specjalna komisja z ramienia ONZ badająca możliwości przeprowadzenia wolnych wyborów w obu częściach Niemiec nie została wpuszczona do strefy wschodniej. Pamiętam ten epizod bardzo dobrze, gdyż polecono mi roztoczyć opiekę nad członkami komisji. W Bonn komisarze mogli się prze­konać, że istnieją warunki do realizacji wolnych wyborów. Między innymi na podstawie analizy ordynacji wyborczej do mającego przyjąć konstytucję Zgromadzenia Narodowego. Ordynację tę uchwalił Bundestag miesiąc przed pierwszą notą Stalina.

Komisję ONZ tworzyli trzej Brazylijczycy, dwaj Hindusi, trzej Holendrzy i Islandczyk. 17 marca spotkali się z kanclerzem federalnym, a następnie mieli jechać do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Władze tego państwa nie udzieliły im jednak wiz wjazdowych. W pamięci zarejestrowałem wyraz głębokiego rozczarowania na ich twarzach.

Były jeszcze inne wydarzenia, które każdemu Niemcowi unaoczniły prawdziwą naturę stalinizmu, między innymi usunię­cie Niemców z terenów wschodnich, zwłaszcza w tak brutalny sposób jak to się dokonało. Wielkie wrażenie robiły wiadomości docierające ze strefy wschodniej — okupowanej przez ZSRR — a także fakt, że wielu niemieckich jeńców wojennych nadal prze­trzymywano na terenie Rosji. Powracający opowiadali straszne hi­storie o swoim pobycie. Pracując w Bawarskiej Kancelarii Pań­stwowej, zebrałem wiele tego rodzaju relacji od byłych jeńców. Wszyscy zgodnie stwierdzali:

— Byliśmy źle traktowani w ZSRR, ale nie gorzej niż więźniowie radzieccy w hitlerowskich obozach pracy.

Był to na swój sposób koronny argument przeciwko komuni­zmowi, systemowi równie okrutnemu jak narodowy socjalizm.

Adenauerowski obraz Rosji kształtowali — o czym mało kto wie — dwaj ludzie, których chciałbym przypomnieć na kartach tej książki — Robert Ingrim i Wilhelm Starlinger. Pierwszy — nazy­wający się właściwie Franz Klein — był Austriakiem, który opu­ścił swoją ojczyznę po Anschlussie i uzyskał z czasem obywatel-

175


stwo USA. Moja żona poznała go przypadkowo na przełomie 1946 i 1947 roku podczas podróży koleją z Innsbrucku do Kitzbuhel. Ingrim odwiedzał nas potem często w Bonn. Wspólnie rozprawialiśmy zwłaszcza o sytuacji w Związku Radzieckim. Pi­sując do „Salzburger Nachrichten” i do innych gazet, Robert uzy­skał dzięki dyrektorowi ministerialnemu Rustowi dostęp do Ade­nauera, który potrafił docenić jego wielką wiedzę na temat systemu radzieckiego. Reprezentował on typ dogłębnego anality­ka o szerokich horyzontach. Jego artykuły i książki nie straciły walorów po dzień dzisiejszy.

Wilhelm Starlinger był lekarzem. Spędził dziewięć lat w ra­dzieckich obozach jenieckich, próbując tam wykorzystywać, na ile to było możliwe, swoją wiedzę medyczną. Napisał książkę Grenzeń der Sowjetmacht (Granice władzy radzieckiej), która wywarła na Adenauerze wielkie wrażenie. Odtąd odwiedzał kanclerza w Bonn, przedstawiając mu osobiste opinie na temat ZSRR. Nieco później Adenauera zainteresowała druga książka Starlingera Hinter Russland China (Za Rosją Chiny), w której przedstawiał on awans Chin do roli mocarstwa światowego i przepowiedział nadejście konfliktu radziecko-chińskiego. W książce znalazła się między in­nymi teza, według której na skutek konfliktu z „żółtymi” Rosjanie jako biali znowu podsuną się bliżej Europy.

Wtedy byliśmy uodpornieni na wszelkie oddziaływanie i pro­pozycje płynące ze Związku Radzieckiego. Jeśli przedstawiciele tego państwa mówili o wyborach i demokracji, to pojęcia te miały dla każdej ze stron inne znaczenie Wschód i Zachód mówiły od­rębnymi językami, nawet jeżeli używały tych samych słów. Oba systemy nie znajdowały żadnej płaszczyzny porozumienia. Często pytano mnie, czy opowiadałem kanclerzowi o moich doświadcze­niach rosyjskich, o polityce ZSRR i mentalności bolszewików. W końcu spędziłem przecież osiem lat na terenie Ambasady Nie­mieckiej w Moskwie, a następnie znaczną część wojny jako oficer na froncie wschodnim. Z Adenauerem nie rozmawiałem jednak o Rosji. On o to nie pytał; najwyraźniej nie potrzebował moich

176


sprawozdań na ten temat. Opinia Adenauera o Stalinie i ustroju ra­dzieckim nie wynikła z osobistych doświadczeń, tym niemniej by­ła słuszna. Drogę do właściwej oceny wskazał mu krąg społeczno--kulturalny, do którego należał, oraz wyznawany przezeń system wartości chrześcijańskich.

Nie należy zapominać, że możliwości militarne Zachodu po drugiej wojnie światowej przedstawiały się stosunkowo słabo. Związek Radziecki utrzymywał duże tempo zbrojeń i gotowość bojową swoich dywizji, podczas gdy Stany Zjednoczone zdemobi­lizowały armię, a Anglia i Francja wyczerpały zasoby gospodar­cze. Wspominałem przy okazji mojej podróży do USA w 1948 ro­ku, że byłem w domu Chipa Bohlena świadkiem osobliwej rozmowy między George'em F. Kennanem a generałami Gruentherem i Norstadem. Chodziło o ewentualną reakcję Stanów Zjed­noczonych na przejęcie władzy przez komunistów w Czechosło­wacji. Co możemy zrobić? — zastanawiali się wtedy Amerykanie i wychodziło na to, że nic poza zastosowaniem bomby atomowej. USA miały wtedy jeszcze monopol na tę broń, ale to, oczywiście, nic nie oznaczało, gdyż z bomby A — ze względu na jej straszne skutki i perspektywę ostatecznego zniszczenia Europy — nie można było zrobić użytku. W zakresie zbrojeń konwencjonalnych ZSRR wyraźnie górował nad Stanami Zjednoczonymi, które w dodatku ściągnęły większość swoich żołnierzy za ocean i zde­mobilizowały ich. Amerykanie nic nie mogli uczynić. Musieli po­godzić się z przekształceniem krajów wschodnioeuropejskich w satelitów Związku Radzieckiego60.

Na gruncie tych doświadczeń wyrosła niebawem doktryna po­wstrzymywania (containmenf) lub ograniczania zapędów Związku Radzieckiego. Jej autorem był mój przyjaciel, George Kennan, po­znany w latach trzydziestych w okresie pełnienia przeze mnie fun­kcji sekretarza legacyjnego w Ambasadzie Niemiec w Moskwie.

60 Nie sposób nie zauważyć, że punktem wyjścia do takiego rozwoju sytuacji była krótkowzroczna polityka aliantów zachodnich wobec ZSRR zademonstrowana na konfe­rencjach Wielkiej Trójki w Teheranie (listopad-grudzień 1943) i Jałcie (luty 1945).

177


Uważałem doktrynę powstrzymywania za równie słuszną jak adenauerowski kurs na integrację europejską. Doktryna odpychania (roll-back), lansowana przez amerykańskiego sekretarza stanu, Johna Fostera Dullesa, wydawała mi się natomiast niezbyt reali­styczna. Pobrzmiewała w niej głównie bojowa retoryka jako reak­cja na wzrost potęgi Związku Radzieckiego, zapoczątkowana przez Stalina w 1940 roku. Rzeczywiste „odepchnięcie” ZSRR oznaczałoby w praktyce wybuch wojny. Wiedzieli o tym bardzo dobrze odpowiedzialni politycy amerykańscy, dlatego unikali prób faktycznego jej uruchomienia.

W 1952 roku nie było w polityce żadnych przejawów odpręże­nia, istniał wyłącznie stan konfrontacji między Wschodem a Za­chodem. Tak przedstawiała się sytuacja zarówno w opinii Adenauera, jak i nas wszystkich. Stykaliśmy się codziennie ze stalinowską presją. Współczesny obserwator powinien to wie­dzieć, jeśli chciałby ferować osąd, że odrzucenie noty Stalina z marca 1952 roku oznaczało zaprzepaszczenie wielkiej szansy przez zachodnich polityków.

Theodor Eschenburg, który jako radca stanu Landu Wirtembergia-Hohenzollern i znawca prawa konstytucyjnego odgrywał istotną rolę na forum publicznym, stwierdził kiedyś:

— Aby zrozumieć i ocenić zasadnicze decyzje polityczne, trzeba poznać „stan atmosfery”61 danej sytuacji, w której przycho­dziło podejmować owe decyzje.

Mam nadzieję, że przedstawiłem wydarzenia tamtego momen­tu historycznego dostatecznie przekonująco, aby można było po­jąć, dlaczego — wszyscy pracownicy Urzędu Kanclerskiego — z całego serca popieraliśmy decyzję Konrada Adenauera o odrzu­ceniu noty Stalina.

Również dzisiaj, gdy obserwuję przemiany zachodzące w blo­ku wschodnim od czasu objęcia rządów przez Gorbaczowa, mogę potwierdzić, że Adenauer miał stuprocentową rację, nie godząc się na pomysł neutralizacji Niemiec. Tak wówczas, jak i obecnie je-

61 W oryginale: das Atmosphdrische „der Situation ".

178


stem przekonany, że Stalinowi nie chodziło o nic innego, jak tylko o rozszerzenie własnej strefy bezpieczeństwa i zniszczenie proce­su integracji europejskiej zanim się na dobre rozpoczął. Nie prze­konuje mnie argument o układzie państwowym z Austrią z 1955 roku, który doprowadził do wycofania wojsk okupacyjnych i od­zyskania wolności przez to państwo. Niemcy nie były w tej samej sytuacji co Austria. Choćby z powodu wielkości terytorium, licz­by mieszkańców i siły ekonomicznej nasz kraj nie nadawał się do „neutralizacji”. Moim zdaniem do największych osiągnięć Adenauera należał fakt, że umiał przewidzieć rolę, którą miała ode­grać w powojennej Europie Republika Federalna z tytułu swej po­tęgi gospodarczej. Kanclerz zdawał sobie sprawę, że Republika Federalna jest zbyt dużym i potencjalnie zbyt silnym państwem, aby swobodnie „bujać się" między dwoma blokami. Wiedział, że nieufność Zachodu i państw sąsiadujących z Niemcami z całą pewnością jeszcze nie zanikła kilka lat po wojnie rozpętanej przez Hitlera. Jak mogło to zresztą być realne po fali okrucieństw, która za sprawą nazistów przewaliła się nie tylko przez Polskę, Czecho­słowację i Związek Radziecki, ale również Belgię, Holandię, Francję i Włochy. Kanclerz był przekonany, że ta nieufność może zostać zmniejszona, a w przyszłości usunięta jedynie w rezultacie konsekwentnego włączenia Republiki Federalnej w system za­chodniego sojuszu i do różnych instytucji europejskich, które po­wołano do życia po 1951 roku.

To była zasadnicza linia. Wszystko inne w tym kontekście uważam za kwestie uboczne, mogące co najwyżej stanowić przed­miot rozważań post factwn dla historyków. Za taką sprawę na przykład należy uznać bez przerwy roztrząsany problem, czy nie byłoby lepiej wysondować najpierw plany Stalina i zbadać real­ność jego oferty. Teoretycznie biorąc, byłoby to dobre rozwiąza­nie. Taki test bowiem pokazałby zapewne jeszcze wyraźniej cał­kowitą niemożność pogodzenia ze sobą ówczesnych sprzeczności między blokami. Jednocześnie z tym większą siłą ujawniałaby się konieczność bezkompromisowego przyjęcia opcji prozachodniej,

179


co być może dostrzegliby również krytycy polityki Adenauera. O wszystkim jednak rozstrzygnęła umiejętność rozpoznania „sta­nu atmosfery”, konsekwentne unikanie przez Adenauera wszel­kich podejrzeń o „nowe Rapallo”.

O mądrości tej polityki mogłem się przekonać w trakcie rozmo­wy z Charly Thayerem i amerykańskim dziennikarzem Joe Alsopem. Spotkanie, w którym wziął również udział Erich Kordt, odby­ło się w domu Thayera. Rozmówcy wyrażali obawy, że Republika Federalna zmierza do zawarcia układu podobnego do tego z Rapal­lo. Na pytanie Kordta, czy wiedzą, co obejmował układ rapalleński z 1922 roku, nie padła żadna konkretna odpowiedź. Wyjaśniliśmy więc Amerykanom, na czym polegało znaczenie układu, który kładł kres wzajemnym roszczeniom Niemiec i Rosji z okresu pierwszej wojny światowej i przywracał stosunki dyplomatyczne między obu państwami. Nieufności naszych rozmówców nie dawa­ło się jednak łatwo rozproszyć. Wskazywali na współpracę niemiecko-radziecką w latach dwudziestych, zwłaszcza na polu woj­skowym między Reichswehrą i Armią Czerwoną62.

Dopiero dzisiaj można właściwie ocenić dalekowzroczne posunięcia Adenauera, który unikał dawania jakiegokolwiek prete­kstu do oskarżeń o układy Republiki Federalnej z ZSRR kosztem państw zachodnich. Nieufność Zachodu wobec specyficznej drogi rozwoju powojennych Niemiec na dobrą sprawę nigdy nie zaniknęła. Daje o sobie znać wtedy, gdy pojawia się, słusznie lub nie, wrażenie, jakoby wyrównanie rachunków Republiki Federalnej ze Wschodem stanowiło obciążenie dla jej powiązań z Zachodem. Właśnie przeżywaliśmy coś takiego podczas dyskusji na temat po­łączenia obu części Niemiec. Nasi sąsiedzi z naciskiem podkreśla­li, że procedura ta powinna oznaczać wzmocnienie związku z Eu­ropą i członkostwo w NATO także zjednoczonego państwa niemieckiego.

62 W istocie układ między Republiką Weimarską a Rosyjską FRR podpisany 16 kwietnia 1922 roku w kurorcie Rapallo pod Genuą zapoczątkował ożywioną współpra­cę wojskową i gospodarczą trwającą do końca lat dwudziestych.

180


Zjednoczenie Niemiec oceniam jako pośmiertny triumf ade-nauerowskiej koncepcji, która zakreślona była na długą metę i wkalkulowała kryzys komunizmu. Ze zreformowanym Związ­kiem Radzieckim będzie już można rozmawiać na temat zjedno­czenia Niemiec. Adenauer wiedział, że bez zgody ZSRR taki fakt nigdy nie będzie miał miejsca. Nie miał też złudzeń, że będzie można doprowadzić do powstania rzeczywiście wolnych i demo­kratycznych Niemiec za rządów Stalina i Chruszczowa. Adenauer liczył jednak, że Zachód nie będzie ewoluował w kierunku syste­mu komunistycznego. Przeciwnie, to tak zwane państwa socjali­styczne będą musiały kiedyś zbliżyć się do systemu świata za­chodniego, gdyż inaczej nie będą w stanie dalej egzystować. Tak właśnie dzieje się obecnie.

To, co w przeszłości przedstawiano często jako „fiasko polityki niemieckiej Adenauera", ujawnia się teraz w postaci słusznego za­łożenia perspektywicznego, iż należy wykazywać dostateczną siłę woli, aby doczekać czasów wewnętrznego kryzysu Związku Ra­dzieckiego. Wówczas nie będzie on w stanie prowadzić polityki konfrontacyjnej z Zachodem. W dyskusjach z niemieckimi i zagra­nicznymi rozmówcami reprezentowałem w tamtych czasach po­gląd, że czas pracuje dla nas. Jeszcze w Moskwie w latach trzy­dziestych nasz krąg przyjaciół — wywodzący się spośród dyplomatów państw zachodnich — zawyrokował, że ustrój komu­nistyczny nie przetrwa dłużej niż sto lat, licząc od 1917 roku. Stoi bowiem w sprzeczności z prawami ekonomii i naturą człowieka.

Rachuba czasu musiała ulec korekcie w miarę rozwoju wyda­rzeń historycznych. Istota rzeczy pozostała jednak bez zmian.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hans von Herwarth OD ADENAUERA DO BRANDTA doc
pyt od zaocznych doc
sprawko od Edyty doc
Tadeusz Miczka 10 000 km od Hollywood doc
Pomiar zależności oporności metali i półprzewodników od temperatury DOC
SKANOWANE KO A OD KAZBARUKA DOC
Pączki od Gosi doc
~$ ostatnie pytania z neuro od Sosza doc
Od Izykowskiego DOC
Łuk aorty kieruje się od strony prawej i od przodu doc
Od Pskowa do Parkan 2 02 doc
od Elwiry, prawo 14 doc
Jak w zależności od rozszerzenia ( php lub ) dołączać lub nie dodatkową zawartość do tej samej stron
Kracauer Od Caligariego do Hitlera doc
odpowiedzi od( doC
ZAM OD 2 DOC

więcej podobnych podstron