Nowy typ dramatu - Dziady część II i IV
W 1823 r. ukazał się drugi tom Poezji Adama Mickiewicza. Zawierał on Grażynę oraz Dziadów, część II i IV. Dziady kontynuowały intencje tomiku ballad, przede wszystkim tematyką, zaczerpniętą z ludowego obrzędu. Dziady to obrzęd o pochodzeniu jeszcze pogańskim, z przyswojonymi później elementami chrześcijańskimi, obchodzony w Dzień Zaduszny w wielu rejonach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Miał na celu uczczenie zmarłych przodków - dziadów, wskrzeszenie ich pamięci i udzielenie im pomocy przez modlitwę, jadło, napitek. Jak wspomina Adam Mickiewicz w krótkim wstępie do utworu, uroczystość ta zwała się niegdyś „ucztą kozła” przewodniczył jej Koźlarz, Guślarz, „razem kapłan i poeta (gęślarz)”. Ponieważ księża nieprzychylnie patrzyli na te obrzędy, odprawiano je potajemnie, nocą, w kaplicach lub w pobliżu cmentarza.
Do problematyki ballad nawiązują też Dziady, podejmując polemikę poznawczą z Romantyczności, bo taki sens zawiera motto z Hamleta Szekspira: „Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozof om”. W Dziadach nie są to jednak rusałki, „larwy”, postacie z baśni. Powołana do życia mocą magicznego obrzędu rzeczywistość nadzmysłowa to świat zmarłych przodków, powiązany ze światem żywych nierozerwalną nicią wiary. O tej więzi świadczy nie tylko wiara we wspólnotę żywych i umarłych, ale także pragnienie wzajemnej pomocy - żywi modlą się i zapraszają duchy na ucztę, a pojawiające się dusze udzielają nauk moralnych. To także rozwinięcie problematyki ballady, bardziej jednak rozbudowanej i wyrażonej w uroczystej formie sentencji moralnych. To dążenie także objaśnił poeta we wstępie pisząc, że „we wszystkich zmyśleniach poczwarnych można było dostrzec pewne dążenie moralne i pewne nauki, gminnym sposobem zmyślnie przedstawione”. Tak usprawiedliwia poeta swoje zainteresowanie tym obrzędem.
Mimo nawiązania i kontynuacji II tom Poezji A. Mickiewicza był o wiele bardziej rewolucyjny jako zapowiedź zmian w literaturze polskiej. Grażyna i Dziady atakowały pseudoklasyków na dwóch najważniejszych terenach, Grażyna w epice, Dziady w dramacie.
Młody poeta nazwał swój utwór nie tragedią, nie komedią, a określił go słowem poema. Wskazał w ten sposób, że nie jest dla niego ważne rozgraniczanie gatunków. Na dodatek, owych Dziadów ukazała się część II i IV - zastosował więc poeta, tak lubiane przez romantyków, wydobywanie tylko pewnych elementów, fragmentów, a pozostawianie umyślnych luk.
Część II to zwarta całość z zachowaniem jedności miejsca, czasu i akcji, podzielona na pełne napięcia cztery sceny ukazywania się różnych duchów. Zachowanie trzech jedności to nie jest poddanie się regułom klasycznym. Mickiewicz znał teorię o powstaniu dramatu greckiego z obrzędów religijnych, szukał jednak własnych dróg dla dramatu rodzimego, a więc zamiast naśladować starożytnych, pragnął iść samodzielnie, wykorzystując osiągnięcia poprzedników.
W noc Zaduszek, w ciemnej kaplicy, chwilowo rozjaśnionej błyskiem ognia, gromada chłopów przygotowała „ucztę kozła” i oczekuje czegoś niezwykłego:
|
„Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?” |
Guślarz kieruje obrzędem. Kolejnym ariom i recitativom wtóruje chór. Śpiewy te tworzą nastrój posępny i groźny. Rozładowuje go ukazanie się aniołków - słodkich, uroczych. To Józio i Rózia, dwoje dzieci, które zmarły w dzieciństwie, nie zdążyły więc nagrzeszyć, ale mimo to nie mogą dostać się do nieba:
|
„Bo słuchajcie i zważcie u siebie, Że według bożego rozkazu; Kto nie doznał goryczy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie.” |
Dwa ziarna gorczycy uszczęśliwiają dusze, więc po wygłoszeniu sentencji-przestrogi, odlatują.
Silne wrażenie, grozę budzi następny duch - to widmo złego pana w otoczeniu żarłocznych ptaków. Cierpi on męki jak Tantal, cierpi pragnienie i głód, bo wszystko zjada nienasycone ptactwo. Temu duchowi zgromadzeni na dziadach nie mogą pomóc, bo należy on do kategorii przestępców, dla których nie ma ułaskawienia. Był bez litości dla swoich poddanych. Kruk opowiada, jak za parę jabłek skradzionych z ogrodu, bo był głodny, został oćwiczony na śmierć batogami. Sowa to duch kobiety, która przyszła z prośbą o wsparcie, ale pobita i wepchnięta z dziecięciem do śniegu, zamarzła, bo pan nie znał litości. Chór ptaków nocnych, w pełnych poetyckiej ekspresji słowach, mówi o mękach, które czekają złego pana:
|
„Hej, sowy, puchacze, kruki, I my nie znajmy litości! Szarpajmy jadło na sztuki, A kiedy jadła nie stanie, Szarpajmy ciało na sztuki, Niechaj nagie świecą kości.” |
Ponieważ zebrani nie mogą pomóc duchowi, odchodzi więc, ofiarowując im ważną naukę moralną, o wyraźnym adresie społecznym. Ludowość Dziadów to nie tylko inspiracja folklorem, to także zaangażowanie po stronie ludu - cierpiącego i krzywdzonego. Takiego protestu przeciwko uciskowi i krzywdzie nie znała dotąd literatura polska. Nauka przekazana przez złego pana ma też wymiar egzystencjalny, mówi o podstawowej regule ludzkiej kondycji - trzeba być człowiekiem:
|
„Tak muszę dręczyć się wiek wiekiem, Sprawiedliwe zrządzenie boże! Bo kto nie był ni razu człowiekiem, Temu człowiek nic nie pomoże!” |
Napięcie, które osiągnęło szczyt, opada, gdy ukazuje się „pierzchliwa” Zosia, postać z sielanki:
|
„Na głowie ma kraśny wianek, W ręku zielony badylek, A przed nią bieży baranek, A nad nią leci motylek.” |
Nikogo nie pokochała, nie spełniła więc swej powinności, by kochać, zostać żoną i matką. Prosi teraz młodzieńców, by pochwycili ją za ręce i przyciągnęli do ziemi:
|
„Bo słuchajcie i zważcie u siebie, Że według bożego rozkazu; Kto nie dotknął ziemi ni razu, Ten nigdy nie może być w niebie.” |
Tak więc, ukazujące się duchy głoszą nauki, podkreślające powagę życia i jego obowiązków. W Dziadach zawarta jest religijna i etyczna postawa ludu wobec zagadnień życia. Lud, poprzez swą silną wiarę w łączność ze światem pozagrobowym, zdobywa „prawdy żywe”.
Na uroczystościach zadusznych pojawia się jeszcze jedno widmo. Nie prosi o pomoc ani nie udziela przestróg, nie jest aktywnym uczestnikiem obrzędu. Zwraca się ku pasterce w żałobie. Wskazuje na skrwawione serce, a więc cierpi z miłości. Można się domyślić, że to upiór z wiersza poprzedzającego Dziadów cz. II i Gustaw z części IV. Nie jest to postać z ludowego obrzędu, uczestnicy dziadów nie pojmują go, nie wiedzą, co o nim sądzić. Domyślają się tylko czytelnicy. Część II ma formę operową, bo taka najlepiej pasowała do nastroju obrzędu. (Muzykę do widowiska operowego pt. Widma napisał Stanisław Moniuszko) Część IV to udramatyzowany monolog. Gustaw - Pustelnik zjawia się w noc dziadów w domu księdza i wygłasza, trzy godziny trwający, monolog, spowiedź o nieszczęśliwej miłości, zakończony przestrogą:
|
„Bo słuchajcie i zważcie u siebie, Że według bożego rozkazu; Kto za życia choć raz był w niebie, Ten po śmierci nie trafi od razu.” |
Postać upiora-widma-Gustawa, akcja w noc dziadów i przestroga to czynniki łączące części II i IV Poza tym są to różne utwory i pod względem problematyki j i budowy. Część II zbudowana jest symetrycznie - cztery obrazy ułożone w dwie j pary kontrastów. Część IV to strumień świadomości, podzielony na trzy części-godziny, biciem zegara, gaśnięciem świec. Takiej kompozycji wymagała istota obu utworów, bo romantyk uważał, że każde dzieło może być kształtowane tylko j według praw, które wynikają z jego jedynego, odrębnego charakteru. Na tym polega rewolucyjność Dziadów.