ANALIZA WIERSZA
Julian Tuwim
Mieszkańcy
Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.
Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.
Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.
I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie:
Że dom… że Stasiek… że koń że drzewo…
Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż, papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.
I znów mówią, że Ford… że kino…
Że Bóg… że Rosja… radio, sport, wojna…
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.
Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.
I znowu sprawdzają kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane
Potem się modlą: „od nagłej śmierci…
…od wojny… głodu… odpoczywanie”
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
Biblia cygańska, 1933
Tuwim w wierszu „Mieszkańcy” spojrzał na życie z ubocza. Jako przykład do weryfikacji dnia codziennego posłużyło mu mieszczaństwo. Grupa społeczna ze sporymi ambicjami, lecz również chcąca zerwać z korzeniami ubóstwa. Grupa, która bardzo często pracując ponad miarę oraz po „trupach” dąży do celu. Grupa w której jedyną wartością, dyktującą sens życia, jest pieniądz.
Opisał w wierszu jeden dzień, bo po cóż pisać o wielu, gdy są takie same. Codziennie budzą się w
„(…) strasznych mieszkaniach”,
gdzie wilgoć i zimno
„(…) Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach”.
Już, gdy tylko wstaną
„(…) Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.”
Nic nie sprawia im satysfakcji, nie widzą piękna dnia codziennego, wszystko kręci się wokół narzekania na los, na brak pieniędzy, na dolę.
„(…) Trochę pochodzą, trochę posiedzą”
pomarzą, z przerażeniem twierdząc, że
„(…) wszystko fantom”.
Jednak mimo beznadziejności, którą sobie uświadomili, wdziewają obce im ubrania, przybierają pozy i
„(…) Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań (…)”
Wyruszają w gąszcz takich jak oni szukających swojej mary, pieniądza.
„(…) I oto idą, zapięci szczelnie (…)”.
Czy tylko z zimna? Czy zapięcie to zamknięcie w swoim świecie, świecie szczelnym, hermetycznym, przyziemskich spraw i zerkając
„(…) Patrzą na prawo, patrzą na lewo”,
gdzie można coś uszczknąć dla siebie, gdzie inni się otworzą, gdzie można będzie wejść. Lecz dziwne jest to spojrzenie, gdyż pretendując do warstw wyższych patrzą na wszystko sprawami maluczkich.
„(…) widzą wszystko oddzielnie:
Że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo…”.
Ciągle rozmieniają wszystko na „drobne”. Nie patrzą na sprawy w sposób globalny. Przecież przyroda to nie tylko sprawa jednego drzewa, czy źdźbła trawy, lecz przede wszystkim lasu, łąki, gdzie jednostka nie liczy się w ogóle, na jej miejsce wyrasta nowe drzewo, źdźbło! Tu autor uzmysławia, że mieszczanin ponad swoje dotychczasowe życie nie „wzbije się”, gdyż ciągle patrzy tylko na swe najbliższe otoczenie i jest zamknięty w swym hermetycznym płaszczu, i będzie ustawicznie powtarzał swoje wyuczone codziennością czynności.
Stereotypy, to ich cecha, podtrzymywane przez media wybrane i czytane w ich kręgu.
„(…) Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż, papierowym wzdęte zakalcem(…)”
Właśnie stereotypy przez media przekazywane, sposoby myślenia bez względu naprawdę to cechy, które przez mieszczan są przyjmowane jak prawda biblijna, niepodważalnie! Z ten zakalec? To „prawda” tych „wielkich” maluczkimi rządzących w imię swych interesów, „racji wyższych”, czy li tylko złego spojrzenia redakcyjnego żurnalisty na otaczający świat i chcącego za wszelką cenę sensacji, by na niej wypłynąć na szerokie wody. To także uświadamianie „maluczkim”, że świat jest jeszcze bardziej okrutny,
„(…) I znów mówią, że Ford… że kino…
Że Bóg… że Rosja… radio, sport, wojna…(…)”,
ale gdzie indziej, a tu im przecież jest dobrze. Spokój. Więc po co narzekać. Wystarczy tylko pracować. Codziennie. Wciąż tak samo, aż do …
I ginie w propagandzie słowa „Mieszkaniec”. Zaczyna prawdę innych przyjmować za swoją:
„(…) Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną(…)”.
Utożsamiając się powiela ją, stając się, nieświadom tego piewcą obcych racji.
Praca - propaganda, propaganda - praca. Ciągłe ustawiczne oddziaływanie męczy…
„(…) Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.”
Czyżby to byli dwudziestowieczni „Żency” Szymona Szymonowica? Czy dola mieszczan bardzo różni się od doli chłopów pańszczyźnianych? Przecież jak oni ustawicznie pracują, od świtu do nocy. Zmieniły się tylko formy „zachęty”. Tam był bat a tu propaganda wizji „lepszego jutra”.
A gdy wieczór się zbliża i „Mieszkańcy” do domu wracają
„(…) znów sprawdzają kieszonki, kwitki”
„(…) Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne zapracowane”.
Ile? Przeliczyć! Ile jeszcze? Pieniądz, dobrobyt, wizja lepszego, ma, nasza, tylko. To nic, że ciężko, że jeszcze daleko, lecz miarka do miarki. Są chęci, nadzieja i w gazetach pisali…, że
„(…) Spodnie na tyłkach zacerowane”?
Trzeba wierzyć, gorąco, i modlić:
„(…) od nagłej śmierci…
…od wojny… głodu… odpoczywanie”
aż
„(…) zasypiają z mordą na piersi",
siedząc, czy leżąc? Nieważne! Byle do rana odpocząć, choć chwilę by znów:
„Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie(…)”,
Rozpocząć wszystko od nowa. Dzień po dniu, aż… do śmierci w swym kręgu, w pracy, wierząc, że jutro… .
Beznadziejność, otępienie. Nikt nie lubi, gdy mu się to uzmysławia. Nikt nie lubi, gdy pokazuje się, że nadal pewna forma niewolnictwa istnieje. Żaden z „wielkich” nie chce, by wyszły na jaw ich kłamstwa. Każdy z „maluczkich” chce cieszyć się choć marą.
Nie należy więc dziwić się, że wiersz u ówczesnych tak dużą wzbudził falę emocji. A teraz? Czy prawdy „idące z nim” przeminęły? Przecież nadal są „straszni mieszczanie” w swych „strasznych mieszkaniach”, słuchający „wielkich” propagandy lepszego jutra, tylko pracuj! Pracuj w fabrykach naszych! Pracuj od rana do wieczora! I zbieraj grosz do grosza. I patrz, co możesz kupić z fabryk naszych za lata wyrzeczeń, krzywd, poniżeń! Przecież my… TWOI PRZYJACIELE!
1
5