Roger Caillois, Gry i ludzie, przekł. Anna Tatarkiewicz, Maria Żurowska, Oficyna Wyd. Volumen, Warszawa 1997.
Słowo `gra' „niezmiennie wprowadza w atmosferę odpoczynku lub rozrywki. Gra odpręża i bawi. Stwarza sytuację do działania bez przymusu, a także bez konsekwencji dla realnego życia. [...] jest istotowo sterylna.” Niczego nie tworzy, ale i do niczego nie zobowiązuje, po zakończeniu wraca się wszak do punktu wyjścia; to czyste marnowanie energii bez żadnego elementu wytworzonego, poza przyjemnością (5, 17). I wchodzimy w ten mechanizm całkowicie dobrowolnie, przekraczając na jakiś czas wytyczane normalnie w społeczeństwie bariery. Ale jest ów „duch gry” jednym z kluczowych wytworów cywilizacyjnych, znaczącym osiągnięciem, impulsem do kształtowania postaw i wzorów zachowań. (5)
Gra to nie tylko przebieg zabawy, lecz również szereg akcesoriów do niej niezbędnych, całość, figur, symboli, styl; gra łączy wolność, granicę i inwencję (6), ryzyko i reguły (7).
Gra jest pewnym mechanizmem, o dużej swobodzie działania, ale nie nieograniczonej. (7)
Zob. koncepcję homo ludens Huizingi (1938) i
sugestię, że od zabawy bierze początek cywilizacja, która jest zbiorem misternych reguł, a w pewnym sensie prawa, i wojskowe rytuały, i reguły poetyckie, muzyczne, inscenizacje, liturgie -to zabawa, gra (58)
„Gra nie przygotowuje do określonego zawodu, lecz wprowadza w życie całościowo, rozwijając zdolności do pokonywanie przeszkód i stawiania czoła trudnościom.” (10-11)
zakłada wolę zwycięstwa, jednak trzeba się nastawić i na porażkę; mieć większą od przeciwnika kurtuazję, inteligencję, spryt, pomysłowość.
„Gra zachęca, przyzwyczaja do wyciągania nauki z tej lekcji panowania nad sobą i do rozciągania tej praktyki na całość ludzkich relacji i zmiennych kolei losu (...)”. (11)
Gra jest czymś całkowicie umownym!!, „gra niewątpliwie opiera się na przyjemności wynikającej z pokonywania przeszkody, lecz przeszkody dobrowolnej, prawie fikcyjnej, przeszkody, która została obmyślona na miarę gracza i którą gracz akceptuje. Rzeczywistość nie bawi się w takie subtelności.” (12)
„W trakcie gry czy zabawy wystawia się tajemnicę na widok publiczny i niejako się ją wydatkuje.” (16) Odziera się ją z jej charakteru.
Ważne są gry, w których się kogoś udaje - pozornie nie ma tam reguł, ale reguła „tak jakby” w istocie zakłada ograniczenie w postaci naśladowania życia tego kogoś naśladowanego, przy pamiętaniu, ze to wszystko jest pozorem, zabawą, a ten, kto ew. zabawę psuje, „burzyciel” to osoba przypominająca o umowności, a przez to psująca nastrój. (19)
Cechy gry/ zabawy:
dobrowolna;
wyodrębniona (zamknięta przestrzeń/ czas);
zawierająca element niepewności;
bezproduktywna;
ujęta w normy (konwencje, chwilowo zawieszające zwykłe prawa);
fikcyjne („specyficzne poczucie wtórnej rzeczywistości lub też całkowitego oderwania od życia powszedniego”) (20)
gry i zabawy są działaniami społecznymi! Drugiej i więcej osób potrzeba do współdziałania albo przynajmniej obserwowania! (45) gra nie zakłada samotności; wręcz ją wyklucza
MASKA - maska pozwala wedrzeć się w nasz świat siłom zwykle wypieranym, ignorowanym; przodkom, zwierzętom, nadprzyrodzonym mocom; maska wywołuje wrażenie nawiedzenia, bycia kimś innym; początkowe ew. niedowierzanie delikwenta przeradza się w oszołomienie, upojenie, uniesienie, wczucie się w rolę (80, 86); analogicznie z przebraniem alchemika, szamana, czarownika etc., a cała grupa w takiej grze/ zabawie np. z opętaniem po wdzianiu maski, współuczestniczy, przeżywa, po zakończeniu obrzędu wracając do starych reguł i zajęć. Początkowe udawanie zamienia się z czasem w podniecenie i zanik/ zmniejszenie świadomości fikcji/ potem wszystko wraca do dawnego stanu. (80)
Upojenie, fantasmagoria stają się czasem zbiorowym transem, maszkary sprawiają, ze ludzie nie pamiętają o rzeczywistości; przy czym przecież te gry są powtarzane, cyklicznie zazwyczaj; i znów wprawiają w taki stan. (zob. 81)
„Inicjacja, obrzędy związane z okresem dojrzewania polegają często na ujawnianiu nowicjuszom czysto ludzkiego charakteru masek. Z tego punktu widzenia inicjacja to lekka lekcja ateizmu, agnostycyzmu, negacji. Ujawnia się oszukaństwo, a zarazem wciąga się w nie na zasadzie współuczestnictwa.” Młodzi nie wpadają teraz w popłoch na widok maszkar, ale są już w innym „obozie”; młodzi chwytają maszkarę, obezwładniają, zdzierają z niej przebranie i maskę, odkrywają wreszcie kogoś ze starszyzny; i potem muszą brać w kolejnych akcjach udział jako ci kłamiący, oszukujący; oni mają dalej budzić lęk; stąd przebierają się, maltretują innych, często przechodzą drugą inicjację: półsekretne bractwa, szykany, bolesne próby, muszą np. następnie naśladować śmierć i zmartwychwstanie. (87)
Maska jako tarcza; zwłaszcza u złoczyńcy skrywającego swą tożsamość; maska jako akcesorium erotyczne do zabawy; maska jako synonim spisku ew. - wszędzie tutaj funkcja utylitarna obok symbolicznej maski dającej nową tożsamość w obrzędach kulturowych (zob. 113-114);
Maska „Była symbolem intrygi miłosnej lub politycznej. Niepokoiła i przyprawiał o lekki dreszcz. Zapewniając anonimowość, zarazem chroniła i wyzwalała. Na balu to nie tylko dwoje nieznajomych spotyka się i puszcza w pląsy. To dwie istoty spowijające się tajemnicą i już złączone milczącym przyrzeczeniem dyskrecji. Maska ostentacyjnie wyzwala je z przymusów społecznych. W świecie, gdzie stosunki seksualne obwarowane są licznymi zakazami, maseczka tradycyjnie stanowi sposób obejścia zakazów i wyraża niemal jawną decyzję uczynienia tego.” (114)
W karnawale puszczają więzy, gorset się rozluźnia; „Maski na krótką chwilę biorą odwet na układność i wstrzemięźliwość obowiązujące przez resztę roku.” (114)
„W społeczeństwie cywilizowanym maska właściwa społeczeństwo „zamętu” ustępuje mundurowi. Mundur to prawie dokładne przeciwieństwo maski. W każdym razie jest to znak władzy opartej na zasadach wręcz przeciwnych. Maska miała wprowadzać w błąd i przerażać. Oznacza ona wkroczenie mocy groźnej i chimerycznej, działające z przerwami (...). Mundur to także przebranie, ale oficjalne, stałe, ujęte regulaminem i które - nade wszystko - pozostawia twarz odsłoniętą. Mundur czyni z jednostki przedstawiciela i sługę zasady bezstronnej i niezmiennej, nie zaś zdjętą szałem ofiarę udzielającego się opętania. Zmieniona do niepoznania twarz nawiedzonego bezkarnie przybiera za maskę wyraz otępienia czy udręki, gdy tymczasem funkcjonariusz musi dbać o to, by na jego nagiej twarzy nie można było wyczytać nic innego poza tym, że jest rozumną, stanowczą istotą, która stosuje literę prawa. Nic chyba nie wyraża tak dobrze, w każdym razie tak dobitnie, przeciwieństwa między dwoma rodzajami społeczeństw, jak ten wymowny kontrast między dwoma znamiennymi pozorami (jeden z nich skrywa, drugi obwieszcza), jakie przybierają osoby będące filarami dwu tak odmiennych porządków.” (115)