O znaczeniu Aniołów w poezji polskiej
Czy nie zdarza wam się używać słowa „anielski”? Anielski głos, anielski smak, włosy anielskie, a nawet anielska cierpliwość. Tak, czasem wprost trudno oprzeć się pokusie tego słowa. Tylko czy ktokolwiek z was zastanawiał się nad jego znaczeniem? Czy oprócz tego, że identyfikujemy je z czymś niewiarygodnie dobrym i pięknym, nienamacalnie doskonałym i tajemniczym, potrafimy powiedzieć coś więcej? Czy znamy jakiegoś anioła, z którym moglibyśmy to przedyskutować?
Osobą, która o aniołach w literaturze wie więcej niż przeciętny człowiek jest Katarzyna Jarosińska, absolwentka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, która stworzyła antologię „Powietrze aniołów pełne”, wydaną przez Anagram. Możemy w niej znaleźć utwory m.in. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego- autora wiersza pt. ”Promienie”, z którego zaczerpnięto tytuł Antologii - Tadeusza Gajcego, Zbigniewa Herberta, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Bolesława Leśmiana, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Haliny Poświatowskiej, Leopolda Staffa, Wisławy Szymborskiej, Juliana Tuwima i innych wybitnych poetów.
Na przestrzeni wieków anioły przychodziły na świat i odchodziły wraz z ludźmi ożywiane ich wyobraźnią. Trudno doszukiwać się konkretnych dat i powtarzalności ich narodzin, łatwiej chyba przyjąć, że po prostu są. Taka świadomość daje komfort psychiczny, ma właściwości terapeutyczne i estetyczne. W tych odczuciach nie jestem odosobniona. Myśli tak jeszcze co najmniej pięćdziesięciu trzech poetów, których wiersze znalazły się w najnowszej antologii Anagramu. Utwory zostały uporządkowane i podzielone na szesnaście grup, które Katarzyna Jarosińska nazywa Echami, a myślą wiodącą każdego z nich jest cytat, określający sposób mówienia o aniołach. Jest to doskonały sposób opanowania poetyckiego chaosu, bo wierszy ku czci aniołów powstało tysiące. Badacze historii anielskich wiedzą, że nie ma jednego portretu niebiańskiego wysłańca. Można powiedzieć, że jest ich tyle rodzajów, ilu ludzi na świecie; tyle opisów ich objawienia, ilu poetów.
„Nie mów, że to nieprawda, że nie ma aniołów”- mówi Zbigniew Herbert w wierszu „Zobacz” i tymi słowami otwiera Echo pierwsze. Staje się tym samym nicią łączącą przemyślenia Wisławy Szymborskiej, która nieco zaczepnie powątpiewa w istnienie aniołów, i Anny Kamieńskiej, która bezsprzecznie w nie wierzy. Godzi je obie ks. Jan Sochoń twierdząc, że „Anioł jest możliwy(...) pewny(...) nie wymaga komentarzy ani modlitw(...)”.
Osobista fascynacja poezją Kolumbów skłania mnie do analizy aniołów z Echa drugiego, przyporządkowanemu cytatowi „Tędy chyba przechodził anioł powietrze drży od płomienia”. Tutaj anioły zamieniają się w żołnierzy, wojowników, którzy niosąc grozę i zniszczenie, walczą w imię Pana. Tu również, w wierszach Jerzego Lieberta, spotkamy „Anioła żalu” i „Anioła pokoju”. To jedyne miejsce, w którym anioł kojarzony jest ze śmiercią i krwią.
W biblijny świat wprowadza nas poetycki obraz „Czuwa trwożnie nad Dzieciątkiem tłum aniołów schylony”. A potem razem z Romanem Brandstaetterem (w wierszu „Ave Maria”) oraz z Kazimierą Iłłakowiczówną i Janem Lechoniem odkryjemy tajemnicę zwiastowania, którego znakiem jest właśnie skrzydlaty posłaniec.
Słowa otwierające kolejne Echo, przypominają nam, że choć „Mojego Anioła Stróża nie widać”, to każdy z nas ma takiego obrońcę. Wtopiony w codzienność, pomaga nam dokonywać wyborów i rzeczy nas przerastających. Pojawia się On w chwili narodzin i śmierci każdego człowieka i na wszelki wypadek mieszka obok niego. Rilke w „I Elegii duinejskiej” pisał, że przytulenie anioła graniczy dla autora ze śmiercią. Gdy uświadamiamy sobie nasze niedoskonałości, piękno staje się dla nas „przerażenia początkiem”.
Poetycki portret skrzydlatego wysłańca czuwającego nad dziećmi rysują poeci kolejnego Echa, w którym „Dzieci piórka anielskie rączkami chwytały”. To one, ze względu na swój niewinny sposób postrzegania świata, widzą anioły nie tylko częściej niż dorośli, ale również same są ich uosobieniem, o czym możemy przeczytać w „Psalmie dziecinnym” Tadeusza Nowaka.
Kolejna część poświęcona jest aniołom, które dyskretnie łączą ze sobą kilka przestrzeni: raj, świat naszych snów i wszelkie przyziemności A jeśli pragniemy usłyszeć chóry anielskie, wsłuchajmy się w melodię wierszy, gdzie „i muzyka aniołów ulatujących brzmi niebieska sfera”. Tu anioły Adama Asnyka uzdrawiają śpiewem, a Jan Kasprowicz oddaje hołd aniołowi ciszy.
W następnej odsłonie spotykamy anioły związane z ziemią ojczystą. „Dziś we śnie mnie nawiedził anioł polskiej doli i płakał, szumiąc w mroku skrzydłami srebrnymi”, tak mówi Jan Lechoń w „Rozmowie z aniołem”, a Ernest Bryll przywołuje anioły na rodzinnych polach.
Bliższe współczesności są „anioły kuchenne i anioły stajenne”, mocno zanurzone w codzienności. Spotykamy je w Echu trzynastym - spacerując ulicami miasta, jadąc tramwajami, a przy odrobinie wysiłku dostrzegając je „nad blokami”.
„Idzie kulawy anioł wlokąc ciężkie taczki, w których leżą wydarte z jego skrzydeł pióra”. W ten sposób Leopold Staff w „Mitologii” rozpoczyna rozważania na temat granic wytrzymałości anioła. Jakie trzeba zastosować metody i rękoczyny, aby zmusić anioła do wyznania prawdy? - zastanawia się Zbigniew Herbert, gdy pisze o przesłuchaniu anioła. Prawda pozostaje jednak niewypowiedziana, a my musimy szukać jej sami.
I tak dochodzimy do miejsca, w którym wreszcie pojednawczo możemy powiedzieć: „Żył jak człowiek, płakał jak anioł” i spojrzeć na całkiem usamodzielnione anioły. Zrzucają one skrzydła, a także... dają się torturować i niszczyć człowiekowi...
To wszystko po to, by w ostatnich brzmieniach antologii odnaleźć nadzieję, że godne życie pozwoli nam przeistoczyć się w anioła, zwyciężyć ograniczenia cielesności i poczuć „zamiast garbu skrzydła na plecach”.
Czy to nie intrygujące, że każdy spotkał w życiu co najmniej jednego anioła, a tylko niewielka garstka potrafi się do tego przyznać? Czasem uzmysłowienie sobie ich istnienia jest trudniejsze, niż samo ich spotkanie. Dlatego zachęcam do przeczytania antologii, bo tam z pewnością one istnieją.... Poeci dostarczają nam narzędzi w ich poszukiwaniu. Można powiedzieć, że dają nam farby i samemu każą malować. Poetyckie spotkania mają być inspiracją dla czytelnika w każdej czasoprzestrzeni.
Nie rozglądajmy się teraz szaleńczo dookoła w poszukiwaniu sylwetek aniołów. Myślę, że one są jak wiatr: nie można ich zobaczyć, ale można je poczuć. Zaparzmy dobrej herbaty, usiądźmy w najwygodniejszym fotelu i otwórzmy Antologię. To nie magia sprawi, że je poczujemy, tylko one same.