Jan Rybowicz
Narkotyki, narkomani, narkomanie
Narkotyk głupoty,
najpotworniejszy narkotyk głupoty.
jakże upokarzająca bezsilność wobec głupoty
a z nią - zła.
Narkotyk dewocji,
przesiąknięty kadzidłem
narkotyk fanatyzmu,
te lśniące oczy
rozszerzone przekonaniem
o posiadaniu jedynej prawdy,
wyłączności...
Narkotyk władzy,
narkotyk kultu jednostki
opium tyranii
- okrutni narkomani
odurzeni boskością...
Narkotyki chemii, narkomani destylacji,
alkoholizm, lekomania, uzależnienia,
te skrzywienia, perwersje, warius...
Narkotyk seksu, ta kobieca używka:
Eros, Eros, Eros
i wszystkie jego odbicia
w krzywych zwierciadłach pożądania...
Narkotyk nienawiści.
wrząca plazma nienawiści
niewidzialny laser
spalający wszystko,
wszystkich:
nienawidzącego
i jego ofiarę,
spalający siebie...
Narkomani zła,
chore bestie zła,
nienasycone gnomy
pożerające piękno
jak ciemność pochłania
dopalający się ogień,
ta wieczna fala mroku
goniąca uciekające słońce:
ciemne, zacięte twarze narkomanów zła,
wąskie przymrużone oczy,
zaciśnięte usta,
przewrotne myśli...
Bezsenni narkomani odwetu,
zemsty,
zastawiacze pułapek,
o których nie pamiętają,
ustawiacze setek, tysięcy zapadni,
w które sami wpadają...
Najkrócej działający narkotyk kłamstwa,
najpowszechniejszy,
niedoskonała porteza
najgorszej prawdy,
narkotyk przezroczysty jak tlen,
dostępny jak tlen,
jak tlen niezniszczalny...
Narkotyk chciwości:
więcej, więcej, więcej,
narkomani o wspólnym nazwisku: "Daj!"
uleczani przez śmierć...
Lecz także najpiękniejszy narkotyk miłości.
Narkotyk śmierci
- ochładzający gorączkę życia,
chłodny i lśniący jak szron...
I narkotyk druku,
pisania.
Narkotyk ksiąg,
silniejszy od miłości,
najwierniejszy,
dozgonny,
nieszkodliwy narkotyk liter...
Narkotyk rozmów,
gadania,
które zatrzymuje czas,
natchnieni narkomani gadulstwa...
Narkotyk poznania,
niebezpieczny i obosieczny
narkotyk poznania,
nienasyceni narkomani szukania,
roztrząsania
i docierania do sedna.
które rozczarowuje...
Narkotyk pracy,
pozwalający zapomnieć narkotyk pracy,
narkomanie pracy i roboty,
usypiającej monotonii
i zabijającej wrażliwości harówy,
radosny narkotyk tworzenia
i wariacki narkotyk
przemieszczania bez celu materii...
I narkotyk narkotyków - życie,
i narkomani życia - my wszyscy,
i wszystkie narkomanie...
Narkotyk nienazwany
i posiadający wszystkie nazwy,
niewidzialny i będący wszędzie,
obecny i poszukiwany,
za darmo,
kosztujący za dużo,
nie wiadomo, co to,
tu i tam,
obok,
tam gdzie nas nie ma
i gdzie jesteśmy,
i poezja,
i brak poezji,
religia i pogaństwo,
obłęd,
głód i przesyt,
ucieczki,
i powroty,
i znów być tam,
samobójstwa,
walka i pokój,
napięte sytuacje,
bezruch.
po prostu dzień i noc,
tęsknota,
wyłączenie się,
nagle i nieoczekiwane wyłączenie.
radość,
smutek.
pogonie,
perpetuum mobile światła
bez którego wszechświat byłby tylko bagnem
bez początku i końca,
jeden jedyny świetlik tylko przez sekund
w całej wieczności,
ciemności,
czerni,
mroku...
Narkotyk życia,
które łapiemy w garść,
a kiedy rozwieramy palce
nie ma tam nic
jak by było wodą,
którą chcieliśmy zatrzymać i mieć,
tarcie,
łoskot kamiennej lawiny
będący muzyką Boga
i uporządkowany
ludzki hałas muzyki,
geniusz Pendereckiego,
słuch absolutny...
Korodujący narkotyk życia,
rdza pracująca cicho jak światło...
A więc potem śmierć,
narkotyk śmierci
narkotyk śmierci,
o którym nic nie wiem,
narkomani śmierci nic nie mówią,
strzegą zazdrośnie tajemnicy,
więc chyba także jest coś wart...
I wszystkie inne narkotyki
z tego wiersza
i spoza niego - życie!