JERZY HARASYMOWICZ
Jerzy Harasymowicz, Jerzy Harasymowicz-Broniuszyc
Należał do tzw. pokolenia "Współczesności".
Zadebiutował w 1953 roku, publikując wiersze i prozę poetycką w "Życiu Literackim".
Jego pierwszym tomikiem były wydane w 1956 roku Cuda.
Publikował również na łamach m.in. "Twórczości", "Tygodnika Powszechnego" i "Dziennika Polskiego".
Laureat licznych nagród, m.in. Nagrody im. Stanisława Piętaka (1967), Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1972), głównej Nagrody Ministra Kultury i Sztuki (1975)
Jego twórczość charakteryzowała się "przesyceniem" opisów, co czyniło wymyślone przez niego mitologie niezwykle szczegółowymi i sprawiającymi wrażenie realnych.
Interesował się kulturą Łemków oraz słowiańsko-chrześcijańską, do których to zainteresowań często odnosił się w swoich utworach
Z poezji Jerzego Harasymowicza wywodzi się termin "kraina łagodności", do którego w swoich piosenkach nawiązywał Wojciech Belon, a bywał później utożsamiany z poezją śpiewaną
Stworzył unikalną, osobistą mitologię, opartą na wyobraźni pierwotnej, sięganiu do archetypu, baśniowej fantastyce, wyrazistym, nadrealistycznym obrazowaniu.
Ważną rolę pełnią przyroda Karpat, nasycona wolnością i dzikim pięknem przestrzeń gór, specyficzny klimat różnych zakątków Bieszczad i Beskidów.
Wiele miejsca poświęcił ginącej kulturze łemkowskiej, ruskiej, obficie czerpał z tradycji, obrzędów i wyobrażeń wschodniego chrześcijaństwa, a także zamierzchłej słowiańskiej przeszłości.
Kulturę polską ukazywał przede wszystkim przez pryzmat jej dziedzictwa i rodowodu, odwoływał się do jej tradycji średniowiecznej i barokowej, do wydarzeń z dziejów Polski sarmackiej, do historii swego rodu.
Przedstawiał malowniczy folklor prowincji i krakowskich przedmieść, ale także życie nowoczesnych blokowisk.
Był piewcą codzienności i zwyczajności, twórcą przeświadczonym o prostocie ludzkiej egzystencji i wrodzonej dobroci ludzkiej natury.
Poezja jego przepełniona jest humorem, subtelnym żartem, dobrotliwą ironią, czasem groteską.
Świat jego przeżyć osobistych znalazł wyraz m.in. w pięknych erotykach.
Część późnych liryków dokumentuje jego poszukiwania metafizyczne, inspirowane religiami Dalekiego Wschodu.
Jego prochy rozsypano nad bieszczadzkimi połoninami, a symboliczny grób stanowi pomnik w kształcie bramy na Przełęczy Wyżnej.
Z poezji Jerzego Harasymowicza zrodził się projekt muzyczny "W górach jest wszystko co kocham" który w ostatnich latach podbił wszystkie festiwale piosenki studenckiej i turystycznej w Polsce.
Poezje
Cuda (1956)
Powrót do kraju łagodności (1957)
Wieża melancholii (1958, il. Daniel Mróz)
Przejęcie kopii (1958)
Genealogia instrumentów (1959)
Mit o świętym Jerzym (1959, il. Daniel Mróz)
Ma się pod jesień (1962)
Podsumowanie zieleni (1964)
Budowanie lasu (1965)
Zielony majerz (1969)
Znaki nad domem (1971)
Zielnik. Pascha Chrysta (1972)
Polska weranda (1973)
Córka rzeźnika (1974, il. Jan Młodożeniec)
Żaglowiec i inne wiersze (1974)
Barokowe czasy (1975)
Banderia Prutenorum ... (1976)
Polowanie z sokołem (1977)
Cudnów (1979)
Z nogami na stole (1981)
Wesele rusałek (1982)
Wiersze na igrzyska (1982)
Wiersze sarmackie (1983)
Dronsky (1983)
Złockie niebo cerkiewne (1983)
Klękajcie narody (1984)
Na cały regulator (1985)
Lichtarz ruski (1987)
Ubrana tylko w trawy połonin (1988)
Za co jutro kupimy chleb (1991)
Kozackie buńczuki (1991)
W botanicznym. Wiersze zen (1992)
Czeremszanik (1993)
Zimownik (1994)
Worożycha (1994)
Samotny jastrząb (1995)
Klasztor na księżycu (1996)
Srebrne wesele (1997)
Wybory wierszy
Wybór wierszy (1967, część wierszy nowych)
Poezje wybrane (1971)
Wybór wierszy (1975)
Poeci polscy - miniatura (1978)
Cała góra barwinków (1983)
Poezje wybrane (1985)
Wiersze beskidzkie (1986)
Wybór wierszy (1986, dwutomowy)
Wiersze z połonin (1996)
Miłość w górach (1997)
Wybór liryków (1999)
Liryki najpiękniejsze (2001)
Późne lato (2003)
Bieszczady (2003)
Bajki
WIERSZE
Tomik CUDA
„Wawel”
-utwór nie ma budowy typowego wiersza (nie ma wyodrębnionych wersów, wszystko zapisane jest tak, jak proza)
- podmiot (?) mówi o Wawelu, najbardziej znanym wzgórzu nad Wisłą, na które wspinają się hutnicy i marynarze (w sensie, że każdy chce zobaczyć Wawel).
- Zwiedzający „idą najcichszymi krokami przez sale epoki- uważnie słuchają siwej pani”
- przewodniczka (owa siwa pani, która jest niewiększa od miecza) opowiada o pradziadach, nawet jeśli ich dzieje nie były chlubne.
- podmiot zwraca uwagę na to, że przez maleńkie szybki wpada światło, które oświetla siwą panią i robotników w kombinezonach, którzy „stoją jakby wrośli w podłogę sali koronacyjnej”
„Cuda”
- w opuszczonej strzelnicy pod jarzębiną siedzi podmiot liryczny ze swoją ukochaną
- podmiot porównuje siebie i ukochaną do aniołów- świętych, czystych i wniebowziętych
- nagle zakochani zobaczyli dwa zające, które „mają na srebrne guzy zapięte rajtuzy” i sobie rozmawiają o potędze jaka jest w pastorale. Nagle jeden z zajączków zauważył, że coś bieli się pod jarzębiną (to włosy ukochanej). Uznał, że to pewnie jacyś anieli, i że zaraz będą działy się cuda, i zatrzęsie się cała buda
Tomik POWRÓT DO KRAJU ŁAGODNOŚCI
„Biała srebrna błękitna”
- podmiot mówi o swojej żonie, jest ona biała, srebrna, błękitna, ale najbardziej kocha swoją żonę srebrną
- podmiot kolejno opisuje jak wygląda jego żona:
a) biała
- chłodna, opanowana, wszystko robi w rękawiczkach, nie znosi żadnego pyłku
- ma mądre, wysokie czoło
- kocha ją białą
b) błękitna
- tak zgrabna, że inne kobiety wyginają swoje grzbiety w łuki triumfalne
- kobiety pokazują mężom na niebie słoneczka, człowiekowi wydaje się, że szumią wodospady
- kocha ją błękitną
c) srebrna
- kiedyś powiedział jej coś niezbyt grzecznie, ona stanęła przy oknie i „dwa dziwne strumyczki wspinające się od góry na wyniosłość policzków” drgały
- przytulił ją
Tomik WIEŻA MELANCHOLII
„Niziutkie niebo”
- niskie niebo sypie śnieg na jedlinę, jest to wymieciony z nieba sen obłąkanych aniołów
- nad miasteczkiem leci wrona, „czarny krzyżyk- żegnajcie się panie burmistrzu, w twoim oknie czarne skrzydło”
- wieża kościelna jest jak diabeł u bramy, żebrze na słomę, obok psy rozciągają swą nędzę po rynku
- góry, są jak organy, które grają na jodłach, wołają na wilcze wesele
Tomik MIT O ŚWIĘTYM JERZYM
„Muchomor”
- podmiot liryczny kiedyś spotkał muchomora- rudy, w stroju turystycznym, niósł pod pachą gazetę artystów
- rzekł do podmiotu, że odkąd nie występuje w sztuczkach granych przez karzełków, a zajmuje się opracowaniem rozkładu jazdy latających hub jego sztuka jest niezrozumiała i mówią mu, że takich trujących facetów należy kopać
- muchomor pyta podmiot, czy on jest do żarcia? Muchomor uważa, że jest abstrakcją
„Mak”
- mak ma wiele spraw na swoim czerwonych kapeluszu, są one porównane do grządek
- mak to ognisty kawaler o przekrwionych oczach, który uwodzi rabarbarowe panny, wyciąga z nich słodycz przyparłszy je do płotu
- podmiot zwraca się do maku, że jeszcze dziś zobaczy swoją mumię we śnie, a będzie to makowiec
Tomik MA SIĘ POD JESIEŃ
„Ma się pod jesień'
- podmiot zwraca się do Leszka, że ma się już pod jesień, już ma 30 lat i siwiejącą grzywę
- wciąż jednak jest zdany na łaskę metafory, ciągle jest nic nie znaczącym dla świata dziwakiem
- życie deklamuje się na powiatowej scence, czasem w gazecie pojawi się jakiś wierszyk
- pierwsi zawsze garniemy się do wypłaty, choć są od nas lepsi
- podmiot zwraca się do Leszka, że serce staje się coraz bardziej obojętne, wkrada się w nie rutyna
- podmiot inaczej widział jednak to życie i ich laury kiedyś
Tomik PODSUMOWANIE ZIELENI
„Paszport”
- podmiot zwraca się do adresata, że ten ma paszport, prezydent zaświadcza w nim złotymi literami, że on to on
- paszport jest opieczętowany pieczęcią z orłem
- adresat nie powinien się więc bać, nie zginie, bo czuwa prezydent
- „masz paszport, więc jesteś”
Tomik BUDOWANIE LASU
„W górach”
- w górach jest wszystko, co kocha podmiot: wszystkie wiersze są w bukach, klony biorą go za ich wnuka,
- zawsze kiedy wraca w góry, siedzi na ławce z księżycem, słyszy szum brzóz
- on urodził się w piśmie właśnie w górach, wszystko im zapisał
- góry same głoszą najważniejszą mądrość, że najwyższą mądrością jest dzieło zdjęte z gór
Tomik ZIELNIK
„W pokoju ciemnym”
- nic tak nie uspokaja podmiotu, nic nie jest dla niego tak świetnym lekiem, jak w ciemnym pokoju parskanie czajnika i zwykłe „czajnicze” rozmowy z człowiekiem
„Głogi”
- podmiot widzi tylko głogi, nie ma wiersza, człowieka, ptaka, jest spokój, nic nie trzeba robić, ani pisać, ani zachwycać sobą świata- głogostan
Strona4, Harasymowicz