Mój SPDX CONTEST 2012 (Autor SP9NSY)
„Czas Apokalipsy”
Zbliżał się termin zawodów SPDX CONTEST ,nazywanych przeze mnie „polska - reszta świata.
Postanowiłem poczynić przygotowania żeby poprawić zeszłoroczny wynik, no i nie dać się prześcignąć kolegom z własnego QTH.
Po analizie wyników za ubiegły rok, doszedłem do wniosku ,że lepiej będzie wystartować w kategorii SO SB, czyli -jeden operator jedno pasmo.
Z powodu silnych zakłóceń na niższych pasmach, wybrałem zakres 14 MHz (20 metrów).Dwa dni przed zawodami warunki na tym paśmie były wyśmienite, propagacja dopisywała nawet w nocy. W czwartek przed sobotnimi zawodami slychać było w porze nocnej cały niemal świat.
Aby jako tako wypaść w zawodach trzeba było pokonać kilka problemów. Jeden z nich , jak mi się wydawało-największy , to kiepska antena na to pasmo.
Miałem wprawdzie Vertikala drutowego na 7 i 14 MHz, oraz Deltę na 80 MHz, która od biedy mogła służyć do pracy na 20 metrach ,lecz tylko po zastosowaniu skrzynki antenowej, ze względu na wysoki SWR . Jednakże mimo że moja stacja podczas wcześniejszych prób była słyszana całkiem nieźle na innych kontynentach, to jednak po stronie odbiorczej wszystkie te anteny pozostawiały wiele do życzenia, a wiadomo że podczas liczących się zawodów antena która „słyszy” jest najważniejsza i może decydować o sukcesie .
Problem polegał na tym że czasu pozostało niewiele a i z finansami na jakiegoś 3-elementowego beama było krucho (jak zwykle), postanowiłem w internecie znaleźć coś prostego ,taniego no i skutecznego. Wybór padł na Deltę M0PLK, którą od razu postanowiłem dostosować do swoich możliwości czyli wykonać ją w wersji drutowej, powieszonej na najbardziej korzystnym kierunku, wschód -zachód.( opis : w dziale anteny -delta drutowa-SP9NSY)
Prace nad Deltą, jak to przed świętami, trochę się przeciągnęły tak że pierwsze próby rozpocząłem w piątek .Najpierw wypróbowanym sposobem ,wystrzeliłem z procy sznurki poprzez wierzchołki okolicznych drzew i przywiązałem do nich Deltę. Antena wywindowała na wysokość około 8 metrów, z balunem 4:1 na nieznanym rdzeniu, efekt -wysoki SWR.
Nie znając oporności anteny wykonałem kilka balunów o różnym przełożeniu, jednak balun o przekładni 4:1 okazał się najlepszy, jednakże wysoki SWR na 14 MHz oraz to że antena wcale nie odbierała lepiej od skośnego vertikala z ośmioma przeciwwagami zdyskwalifikował ją jako antenę tzw. „primary”. Niektóre stacje rzeczywiście słychać było na niej o około 2 S mocniej niż na vertikalu , ale inne odwrotnie i to z tego samego kierunku i podobnej odległości. Niemniej antena pozostała w odwodzie ,no i w pasmie 15 metrów wypadła zdecydowanie lepiej niż na 20 m.
Zasilana częściowo linią drabinkową Delta wisząca nad drogą ,wzbudziła ogólne zainteresowanie sąsiadów i… dezaprobatę domowników.
-Tata! Jak to będzie wyglądało na święta-powiedziała córka Kasia
-A ta drabinka to dla Krasnoludków?-zapytała żona
Jednak, kiedy obiecałem że po zawodach zaraz to ściągnę ,dali mi spokój.
Wspomniałem o problemach. Drugi z nich to skoki częstotliwości mojego VFO w transceiverze FT7.Od czasu do czasu częstotliwość gwałtownie uciekała o kilkaset Herców. To oczywiście był problem dosyć poważny i bez usunięcia usterki nie można było wystartować w zawodach. Dosyć szybko okazało się że powodem w/w zjawiska była usterka w gałęzi zasilania RITa. Po wymianie wszystkich kondensatorów i istotnych rezystorów, zjawisko „skoków częstotliwości” ustąpiło.
Pozostała właściwie tylko kosmetyka. Postanowiłem przejrzeć wzmacniacz. Po kilku próbach stwierdziłem że nie zaszkodziłoby wymienić lampy we wzmacniaczu. Jak się okazało był to błąd który mnie drogo kosztował.
Nowe lampy oczywiście wyżarzyłem przez całą noc i przed zawodami wykonałem kilka łączności, co spowodowało wzrost samozadowolenia i optymizmu. Wszystko było przygotowane. Zegar przestawiony na czas międzynarodowy ,zajął przytulne miejsce w zasięgu wzroku. Dwa długopisy spoczywały pod ręką, nieco dalej trzeci (na wszelki wypadek). „Miliony” kartek do zapisywania raportów i łączności gdyż z braku miejsca obok radiostacji postanowiłem nie używać komputera.
Punktualnie o 17:00 czasu lokalnego w sobotę rozpoczęły się zawody. Od razu znalazłem wolną częstotliwość w okolicy 14,265 MHz i zacząłem podawać -CQ Contest. Zgłosiła się jedna stacja, potem druga i nagle coś straszliwie strzeliło we wzmacniaczu. Przygasły wszystkie kontrolki a spod obudowy zaczął wydobywać się dym i jasna poświata oraz kakofonia różnych dźwięków przypominających start popsutej rakiety. Przyrządy wskazywały brak mocy wyjściowej.
Po otwarciu obudowy ,okazało się że jedna z lamp wzmacniacza pękła w kilku miejscach. Niestety w wyniku awarii uszkodziła się gałąź zasilająca siatkę drugą lampy (łącznie ze stabilizacją stopnia oraz driverem ).
Naprawa zajęła mi półtorej godziny. Niestety ostatni jaki miałem tranzystor użyty w driverze nie był całkowicie sprawny. Nie udawało się mu wyregulować prądu spoczynkowego, a co za tym idzie również prądu spoczynkowego lamp, które pracowały niemal w klasie „C” ,czyli w dosyć krytycznych warunkach przy panującym we wzmacniaczu wysokim napięciu anodowym.
Sądząc że -jakoś to będzie, podjąłem dalszą pracę w zawodach. Niestety otrzymałem informację że sygnał od mojej stacji jest bardzo szeroki. Postanowiłem obniżyć nieco napięcie stabilizacji siatek drugich lamp, co jak przypuszczałem powinno poprawić jakość sygnału. Niestety podczas tych czynności znowu pękła lampa. Wstawiłem więc lampy , których używałem do tej pory. Jakoś to zaczęło pracować i po kilkugodzinnej przerwie podjąłem wołanie w zawodach.
Warunki na paśmie okazały się dosyć trudne ,nocna aktywność pasma z minionego czwartku, pozostała wspomnieniem. Kiepskie warunki sygnalizowały stacje ze Stanów i Kanady, pojawiało się dosyć silne QSB.
Niestety w Niedzielą Wielkanocną (drugi dzień zawodów) sprzęt znowu nie wytrzymał. Padł nadwyrężony ostatni KP904 w driverze. Z braku innego szybko przerobiłem trochę wzmacniacz i ze zmniejszoną do 150 W mocą przez ostatnie dwie godziny dociągnąłem do końca zawodów.
To niestety nie był koniec fatum, po zawodach, podczas próby dowołania się do stacji z Kuby na 7 MHz, znowu pękła lampa. Tym razem uznałem ,że to wszystko nie jest dziełem przypadku. W oknie nad radiostacją wywiesiłem czerwoną wstążkę i zacząłem bacznie przyglądać się sąsiadom. Szkoda że nie wpadłem na to wcześniej.
Leszek -SP9NSY