Kim jest „człowiek pogranicza”! Uwagi o tożsamości z perspektywy badacza i z perspektywy podmiotu - przykład białoruski.
Na podstawie artykułu Anny Engelking pt. „Kim jest „człowiek pogranicza”! Uwagi o tożsamości z perspektywy badacza i z perspektywy podmiotu - przykład białoruski”.
Anna Engelking, w swoim artykule, przedstawia trzy osoby pochodzące z białoruskiego Polesia, czyli z terenu „pogranicznego”, który nie jest jednolity kulturowo i narodowo. Na przykładzie tych osób pokazuje trzy warianty tożsamości społecznej. Jednak należy zacząć od początków poszukiwań tożsamości człowieka pogranicza.
W momencie upadku ZSRR (25.12.1991r.), jak wiadomo, nastąpiła możliwość badań na wschodzie. Najbardziej badaczy interesowała kwestia tożsamości społecznej mieszkańców Litwy, Białorusi i Ukrainy. Aspekty tożsamości jakie interesowały badaczy to aspekt narodowy, etniczny, kulturowy, religijny i językowy. Problem polegał na tym, że osoby mieszkające na Litwie, Białorusi i Ukrainie, byli „ludźmi pogranicza”, czyli nie była to rzeczywistość homogeniczna (jednorodna) kulturowo. Inny problem to brak właściwych metod badawczych, przez co stosowano analizę różnorakich pism, listów, socjologiczne badania ilościowe, badania terenowe. Badacze opierali się często przed bezpośrednim kontaktem z respondentem, Ponieważ musieliby brać pod uwagę subiektywny punkt widzenia i kategorie pojęciowe respondenta. Krótko mówiąc: bali się odkrywać świat informatorów, ponieważ badacze tego świata nie znali.
Podczas prowadzenia prac zaczęto analizować pytania dotyczące tożsamości pogranicza. I tak w 1993 roku Lech Mróz referując wyniki pierwszych po II wojnie światowej badań prowadzonych przez polskich etnologów na Litwie stwierdził, że osoba przeprowadzająca wywiad, czyli badacz, nie może narzucać własnej opinii, powinien brać udział niejako w monologu - cierpliwie słuchając, nigdy nie korygując wypowiedzi. Tu chodziło akurat o identyfikację respondenta - ogólnie mówiąc o przynależność narodową. Był to dość istotny konflikt między perspektywą badaczy a perspektywą respondenta.
Rozwiązania szukała Małgorzata Melchior rozróżniając terminy „tożsamość” a „poczucie tożsamości”. Według tej badaczki „tożsamość jednostki lub grupy” to pewien sposób postrzegania jednostki lub grupy przez innych, który odpowiada na pytanie „kim ona jest”, ma to wymiar zewnętrzny; natomiast „poczucie tożsamości jednostki”, ale już nie grupy, jest to spojrzenie wewnętrzne, spojrzenie w siebie i szukanie odpowiedzi „kim ja jestem”.
Ryszard Radzik wydając zbiór tekstów o białoruskiej tożsamości próbował odpowiedzieć na pytanie: „kim są Białorusini”, badając tożsamość społeczną, a w tym narodową. Według Radzika w tożsamość Białorusinów jest zbyt mało wykształcona i ukształtowana emocjonalnie, żeby była narodową, ponieważ oni uważają siebie za tutejszych, prawosławnych, a nie za Białorusinów. Z tego powodu Radzik stwierdził, że muszą występować pewnego rodzaju mechanizmy blokujące procesy unaradawiania się, które są uwarunkowane kulturowo. Według Anny Engelking, aby zrozumieć te mechanizmy, należy badać poczcie tożsamości, a nie tożsamość oraz wziąć pod uwagę pograniczność Białorusinów, ponieważ pograniczność spowalnia procesy narodotwórcze.
Autorka na podstawie trzech osób z Polesia pokazuje poczucie tożsamości samych respondentów, ich miejsce w świecie pogranicza i ich narrację funkcjonującą w kategoriach „ja”, „my”, „nasz”.
Józef Szymańczuk - urodził się w Kosowie Poleskim w 1909 roku, zmarł w 2003 roku w Łodzi.
Napisał autobiografię, którą publikował w czasopismach.
Był samoukiem.
Wyuczył się fachu fotografa i robił to całe życie: najpierw w Kosowie, Słonimie, Brześcu i w Kutnie.
Po wojnie nie stracił kontaktu z krajem rodzinnym, często bywał w Kosowie i okolicach, jeździł do Berezy Kartuskiej, do Mińska, do Brześca.
We fragmentach pisanych widać kontrolę autora nad tekstami, często jest to język urzędowy.
Mieszkańcy Kosowa określali się jako tutejsi i miejscowi - przypisywano im tożsamość narodową (zewnętrzną) lub regionalną, co było dla nich obce, dlatego, ta przypisana im tożsamość narodowa z ich wewnętrznym poczuciem tożsamości integrowało się bardzo powoli i z oporami.
Kryteria narodowej tożsamości, jakie respondent brał pod uwagę:
kryterium wspólnego języka - zawsze używał języka polskiego,
kryterium wspólnych wzorów i wartości kulturowych - obcował z Polakami,
równolegle praktykował religię prawosławną i katolicką, określał się „Polakiem wyznania prawosławnego”, jednak ślub brał w kościele katolickim, jego córki są katoliczkami, a on pochowany jest na cmentarzu prawosławnym.
Nie uważał się za Białorusina, ale swoje pochodzenie w kategoriach narodowych określał jako białoruskie. Nie mówił nigdy jestem Białorusinem, tylko chłopakiem z Polesia lub Kosowa. Jego tożsamość była kosowska.
Był wielojęzyczny - polski, rosyjski, gwara Polesia, białoruski, jidysz.
Engelking nazywa go idealnym typem człowieka pogranicza.
Według respondenta miejscowi byli prawosławni, a Polacy katolikami.
Żydów zestawiał z chrześcijanami; nie było w jego narracji przeciwstawień Żyd:prawosławny, czy Żyd:katolik, ponieważ prawdopodobnie respondent w podstawowym poczuciu tożsamości stwierdził jestem chrześcijaninem. Na terenie pogranicza różnice między katolikami a prawosławnymi są neutralizowane, przez co można funkcjonować w obu wariantach chrześcijaństwa. Pogranicze dla Józefa Szymańczuka było środowiskiem dzieciństwa i młodości, dlatego mówiąc, że jako prawosławny repatriant z Polesia, będąc w Łodzi pierwszym obowiązkiem poszedł do katolickiego księdza, nie chciał powiedzieć nic zabawnego, ponieważ dla niego było to neutralne.
Ostatecznie uznał się za Polaka, ponieważ porzucił rodzinny kraj na rzecz kraju swojej narodowej identyfikacji.
Nina Łuszczyk-Ilienkowa - urodziła się w Pińsku w 1929 roku, zmarła w roku 2004.
Jej matka była Rosjanką, ojciec Białorusinem, a babka (matka ojca) Niemką.
Do wojny skończyła 4 klasy szkoły powszechnej, później uczyła się po polsku, ukraińsku i rosyjsku.
W 1950 roku ukończyła w Wilnie technikum, później, aż do emerytury, pracowała jako księgowa w Pińsku.
Napisała dzieło swego życia pt. Pińsk. Elektrownia. Mam dziesięć lat, opracowaną przez Annę Engelking. Jest to zbiór opowieści jej i jej ojca. Napisała tę książkę, po to by inni wiedzieli kim są tacy, jak Nina Łuszczyk-Ilienkowa. Główną przyczyną jej opowiadań jest manifestacja tożsamości.
Jej tożsamość była pińska. Pińsk był dla niej nasz, a jego mieszkańcy nasi. Miasto było ogniskiem jej tożsamości. My to dla respondentki pińczuki. Z czasem kręgi tożsamości rozszerzyły się poza Pińsk. Było to Polesie i Nowogródczyzna - skąd pochodzili jej dziadkowie i rodzice, a także Wilno - gdzie spędziła rok przed wojną i kilka lat po wojnie.
Wtedy inaczej zaczęła traktować kategorię my, gdzie swoich traktowała jako miejscowych, a obcych jako najezdnych. Jest to charakterystyczne dla człowieka pogranicza neutralizowanie różnic kulturowych między miejscowymi, np. różnice językowe, czy wyznaniowe. Nie było istotne, jakim językiem mówią, jaką wyznają religię i jakiego są pochodzenia - istotne było poczucie przynależności do tego samego lokalnego kręgu. Jest to bardzo ważna w badaniu pogranicza kwestia kategorii sąsiedztwa, czyli taka „sfera codziennych kontaktów, w której żyjących obok siebie ludzie komunikują się, posługując wspólnym systemem znaczeń w ramach wspólnie tworzonej kultury” (definicja według Justyny Straczuk). Taka wspólna przestrzeń codzienności pozwala oswoić i przyzwyczaić się do odmienności, przez co różnice między ludźmi stają się niewidoczne i nieświadome, czyli stają się neutralne. Z tego wynika, że dla respondentki obcym był także ten, co mówił po rosyjsku, ten co był wyznania prawosławnego (pomimo tego, że respondentka mówiła po rosyjsku i była wyznania prawosławnego), a nawet jej rodzina z Moskwy.
Respondentka miała kilka ojczyzn ideologicznych: Pińsk z Polesiem, Nowogródczyzna ze Świtezią, Wilno, Polska, Białoruś.
Polska odegrała ogromną rolę w kształtowaniu tożsamości respondentki. Pisała po polsku, znała literaturę i prasę polską, znała sytuację polityczną Polki, działała w Związku Polaków na Białorusi. Nigdy jednak nie powiedziała, że Polska jest jej krajem. W 1945 roku porzuciła, wraz z ojcem, Opole (gdzie mieli dom przydzielony im jako repatriantom) i wrócili do Pińska.
Uznawała się za Białorusinkę. Na pograniczach nie przywiązuje się wagi do wyznania. Chrzestni respondentki byli katolikami. Kochała język białoruski, ale nie umiała się nim posługiwać. Biernie z niego korzystała, ponieważ uczyła się go tylko podczas rozmów z prostymi ludźmi.
Jej tożsamość nie była nabyta w szkole, lecz zbudowana w procesie własnych przemyśleń i poszukiwań. Była to świadoma tożsamość!
Mówiąc o swojej książce, napisanej po polsku, powiedziała: To w ogóle nie jest polska książka. To jest tutejsza książka, białoruska, tylko że na polskim języku.
Te trzy kręgi tożsamości: tożsamość lokalna, regionalna i narodowa są niejako amalgamatem (mieszaniną) jej tożsamości.
Taka uświadamiana tożsamość pozwala powiedzieć, że respondentka była modelowym i wzorcowym przykładem pogranicznej tożsamości.
Wiaczesław Werenicz - ur. 1924 w Polesiu, zm. 1999.
Znany badacz polszczyzny kresowej. Już w latach 60., pomimo niesprzyjających warunków politycznych, prowadził badania na terenie Związku Radzieckiego.
Pochodził z prawosławnej rodziny, z wiejskiej inteligencji.
Był człowiekiem wykształconym: skończył kursy i seminaria nauczycielskie, a ostatecznie studia rusycystyczne w Instytucie Pedagogicznym w Mińsku aspiranturę (doktorat) a Akademii Nauk w Moskwie.
Od 1960 roku prowadził badania na Polesiu. Początkowo były to badania onomastyczne (badał nazwy własne), później rozszerzał badania o inne działy dialektologii.
Poczucie tożsamości badacza jest o tyle ciekawe, że był on i podmiotem (badanym) i badaczem w jednej osobie.
Uważał się za Poleszuka. Prof. Werenicz badał swój kraj, przez co był odbierany jako swój. Miał tutejszą tożsamość, a jednocześnie był obserwatorem tutejszości. Występowała u niego podwójna tożsamość: tożsamość autochtona i badacza.
Nieukształtowanie narodowe Poleszuków, jest ważne dla osoby badającej, ponieważ zachwyca się i interesuje każdą odkrywaną kulturą, a nie preferowaną, co świadczy niejako o bezstronności badacza.
Prof. Werenicz czuł się obywatelem i patriotą białoruskości, ale jego poczucie tożsamości było wyłącznie poleskie. Był to człowiek rodu poleskiego, a narodowości białoruskiej.
Zatem zamiast przypisywać Białorusinom tożsamość zewnętrzną na zasadzie etykiety, np. „narodowość białoruska, wyznanie prawosławne” Anna Engelking uważa, że powinniśmy się odwołać do kategorii „człowiek pogranicza” czy „tożsamość pogranicza”, która jest wielokulturowa, otwarta i wielowymiarowa. Przy czym należy pamiętać, że tożsamość „człowieka pogranicza” nie jest „tożsamością na pograniczu”, ponieważ nie każdy mieszkaniec pogranicza, reprezentuje typ „tożsamości pogranicza”, tak jak nie każdy „człowiek pogranicza” mieszka na terenie wielokulturowym. A co za tym idzie - nieodłączne uwzględnienie indywidualnych doświadczeń biograficznych respondentów w badaniu, czyli potraktowanie ich po prostu z perspektywy antropologicznej - jak ludzi. Tak, by w czasie rozmowy podmiot i badacz czuli wzajemne zrozumienie.
5