Rozdział 30
,,Jeden na trzy"
Ranek następnego dnia. Sakura obudziła się i weszła dotoalety gdzie na ścianie wisiało wielkie lustro. Spojrzała na siebie. Cowłaściwie ona wyczynia? Szczerze to sama nie była pewna co chce zrobić, alepamiętała tylko o tym, żeby go zabić. Przysłaniało jej to oczy. Zabić Sasuke ido tego zabić Itach'ego. Ród Uchihów nie powinien już nigdy istnieć. Jak loschciał, żeby czarnowłosy zabił swoją rodzinę tak los chce żeby ona zabiłapozostałą dwójkę. Odkręciła wodę, następnie wzięła ją w ręce i umyła twarz.Lekko ją to orzeźwiło, a następnie wyszła, żeby zamiast piżamy jakiej użyczyłajej Noriko *tak nazywa się matka Anne i tak kobieta z którą Sakura prowadziła wpoprzedniej notce rozmowę* a żeby przegrać się w swoje ubranie. Wczorajwieczorem przeprała je i powiesiła na kaloryferze. Dzisiaj było suche i gotowedo założenia *a nie mają żelazka xD* Zeszła powoli na dół. Zegar wiszącyprzedpokoju wskazywał godzinę 10. Weszła powoli do kuchni. Siedziała tam Annepatrząc na swoją matkę. Coś musiało być nie tak więc różowłosa chciała wyjśćjednak kobieta ją zatrzymała. Pokazała krzesło. Dziewczyna posłusznie na nimusiadła i czekała co ma do powiedzenia właścicielka domostwa. Długo zwlekała zpowiedzeniem tego jednak nawet kiedy otworzyła usta było słyszeć tylko jęki.Najwidoczniej stało się coś co musiało strasznie nastraszyć albo przypomnieć oItachi'm. Dziewczyna chciała coś powiedzieć lecz kobieta w tej że chwilizmusiła się do mówienia.
-Ma Sharingan. Widziałam go. Wtedy ona… zapytała go oniego. Nie wiem co jej powiedzieć. Boje się jej. Jej oczy… nie mogę na niepatrzeć. Nie dość, że takie jak jego to dodatkowo ma go. Za dużo jak na mniejednak zbyt bardzo ją kocham, żeby coś zrobić. Ma charakter po nim. Może onacoś zrobić mi. Boje się. Mam nadzieję, że on kiedyś wróci i ją zobaczy i wtedycoś zrobi. Coś czego ja nie mogę- to powiedziawszy położyła głowę na stół, anastępnie było słychać płacz. Łzy podały na blat stołu i rozpryskiwały się nawszystkie strony.
-Mama płaczę?- Anne niczego nieświadoma uśmiechnęłasię smutno. Myślała, że to tylko żarty. Jednak dla małego dziecka trudno będziezrozumieć jakie zdolności posiada i kto jest jej ojcem.
- Sakura-san chyba mamusia chce zostać sama- topowiedziawszy pociągnęła dziewczynę na rękę i obie udały się w kierunkuwyjścia. Na pewno przyda jej się teraz samotność, żeby to wszystko dostateczniedobrze przemyśleć. Miała nadzieję, że podejmie dobrą decyzję.
Chciał ją znowu zobaczyć. Sakura Haruno. Miałaolśniewające różowe włosy i do tego piękne szmaragdowe oczy. Jedynym jejproblem, a właściwie to jego był Gaara no Sabaku Kazekage Suna Gakure. Ona sięz w nim zakochała i jego już nie widziała. W każdym razie on nigdy się niepoddaję. Zabił swoją rodzinę, a teraz zabije też i Kazekage. Musi ją mieć tylkodla siebie. Właśnie przemierzał las. Nie pamiętał go zbytnio jednak zdawał musię strasznie znajomy. Było południe. Słońce grzało niemiłosiernie. Zatrzymałsię na gałęzi wielkiego dębu. Postanowił poszukać dziewczyny. Może jest tutaj.Uaktywnił swój sharingan. Zobaczył ludzi. Chyba trójkę. Dwie kobiety i dzieckookoło 5 kilometrów stąd. Zaczął w tej chwili jak najszybciej przemieszczać sięw tamtym kierunku. Jego oczy odzyskały dawną postać. Teraz był już skołowany.Skąd znał to miejsce? Jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Stał przeddomem. Był dość wielki. Obserwował go. Wiedział, że w środku jest trójka osób.Może jej tam nie ma? Sam nie wiedział co zrobić. Poczeka. Na pewno niedługowyjdą. Wskoczył na pobliskie drzewo i czekał. Długo? Sam nie wiedział. Wtem zdomu wyszła ona. Nie była sama. Sakura miała przy sobie małą dziewczynkę. Miałaokoło 10 lat, niebieskie włosy i czarne oczy. Teraz miał szansę. Chciał jązabrać do Akatsuki. Zeskoczył z drzewa. Chciał ją zaskoczyć jednak onaodwróciła się jak by specjalnie o tym wiedząc w jego kierunku i patrzyła znienawiścią. Tego mógł się spodziewać jednak sam nie wiedział dlaczego aletrochę go to zraniło. Schowała dziecko za sobą. Powiedziała mu coś na ucho.Dziewczynka pokiwała głową na zrozumienie i patrzyła za Sakury.
-Po co tutaj przyszedłeś?- jej głos był niemiły dlauszu. Jednak nie przejął się tym zbytnio. Uśmiechnął się szyderczo i zaśmiał.
-Po ciebie. Będzie moja. Zabiorę Cię do siebie ibędzie tylko moja rozumiesz? Mój brat ani ten Kazekage mi Cię nie odbiorą-krzyknął w jej kierunku. Jej wyraz twarzy i tak się nie zmienił.
-Nie mam zamiaru nigdzie z tobą pójść- wiedziała czymto grozi. Albo pójdzie po dobroci albo nie. To zależało tylko od niej. Wybrałacierpienie. Westchnął. Nie lubił nieposłuszeństwa. Przygotowała się. Zaczęłabiec w jego kierunku z shurikenami z ręku. Zamachnęła się. Nawet nie trafiła.Za to on tak. Trafił ją w brzuch. Plunęła krwią. Stała i patrzyła na niego.
-Ładny dajesz przykład dziecku- uśmiechnęła sięwrednie. Czemu wspomniała o niej, o tej dziewczynce. Nie wiedział. Nie bał sięjej ani tej małej. Chciał dokonać tego po co tu przybył.
-Chodź po dobroci to nie będzie bolało- nie usłuchała.Dalej z nim walczyła. Raz nawet lekko przyjechała mu bronią po policzku izostawiając głęboką ranę. Nie przejął się bo przecież czym? Tym, że leci mukrew z policzka? Dziewczyna powoli była wykończona. Leżała na ziemi i nie mogłasię ruszyć. Uśmiechnął się. Kopnął ją w brzuch. Teraz leżała jęcząc z bólu. Byłzadowolony wygrał.
-Zostaw ją psie- usłyszał głos od strony domu.Obejrzał się w tam tym kierunku. Wiedział, że skądś go zna. Noriko. Nie widziałjej długo, ponad 10 lat. Podniósł się. Patrzył na nią. Była piękną kobietąjednak już dawno się z nią zabawił.
-Noriko noriko… co ja Ci mówiłem o tym, żeby się niewtrącać w nie swoje sprawy- oblizał palce na których była krew różowłosej.Kobieta skrzywiła się.
-Zabiłeś mi rodziców ty pieprzony skurwielu. Myślisz,że możesz tak do mnie mówić? Wynoś się stąd i zostaw Sakurę. Nie jest dlaciebie tak jak reszta kobiet które wykorzystałeś- krzyknęła na niego. Szedł wjej kierunku. Stał już blisko. Patrzył jej w oczy. Była wściekła, nigdy takanie była.
-I co mi zrobisz?- złamał ją. Był tego pewien. Zbytdobrze ją znał jednak jego znanie było dobre lata temu. Teraz stała i mówiła.
-Więcej niż bym chciała nie zrobię bo nie mam tylesiły- powiedziała. Popatrzył na nią ze zdziwieniem. Nie bała się go. W jejoczach była wściekłoś i też coś dziwnego. Nie rozumiał tego jednak to gozaciekawiło.
-Czyli znowu walka- chciał się zamachnąć, jednymruchem doprowadzić do tego, żeby była nieprzytomna jednak nie zdołał. Ktoś gozatrzymał. Nie była to Sakura tylko to małe dziecko. Trzymało jego rękę 2centymetry przed ciałem swojej matki. Zdziwił się. Grzywka przysłaniaładziewczynce oczy. Spuściła głowę, żeby nic nie mógł zobaczyć. Taka moc w takimmałym dziecku. Musi być z dobrego klanu.
-Anne uciekaj. Nie możesz mnie bronić- powiedziałamatka. Jednak dziewczynka nie chciała jej słuchać.
-Nigdy Cię nie zostawię- zgniotła rękę Itachi'ego izabolało go to. Puścił Noriko i popatrzył na Anne. Była dziwna. Taka samotna.Taka inna. Ciągle stała ze spuszczoną głową.
-Walczmy. Nie chce śmierci swojej matki ani nikogoinnego- powiedziała. Nie podnosiła głowy. Czekała jak staruch *Lol* zacznie.Zamachnął się mając nadzieję, że to będzie bułka z masłem jednak sięprzeliczył. Nie dość, że uniknęła ciosu to sama kopnęła go z niesamowitą siłą wbrzuch. Zachwiał się na nogach.
-Co to za dziecko?- warknął do kobiety. Zaczęła sięśmiać. Podeszła do dziecka. Wyjęła shuriken i ucięła grzywkę, a włosy spadły naziemie. Następnie uniosła twarz dziecka do góry. Miała zamknięte oczy.
-Anne otwórz oczy. Nie musisz się bać. Sakura żyje ija też. Pokaż to. Pokaż mu- powiedziała. Wtem dziewczynka otworzyła oczęta. Niebył już koloru czarnego tylko z sharinganem. Itachi zaczął się odsuwać od niej.
-To moje dziecko?- szepnął. Kobieta pokiwała głową naznak prawdy. Teraz to on się bał. Nie wiedział, że zostawił po siebie chodźjednego potomka. Chciał coś powiedzieć jednak jego była kochanka odezwała siępierwsza.
-Nie wiedziałeś prawda? Zaszłam w ciąże. To było 10lat temu. Wtedy uległam Ci, głupia, wziąłeś mnie, pozbawiłeś największego daru,a potem uciekłeś. Jednak zostawiłeś po sobie pamiątkę. Anne. Potem odkryłam, żeto ty zabiłeś moich rodziców. A więc zapytam teraz Itachi Uchiha: boisz się?-nie chciał przyznać jej racji za żadne skarby. Patrzył tylko na dziecko. Byłojcem i bał jej się jej. Miała taki dziwny wyraz twarzy.
-Nie boje się niczego i dobrze o tym wiesz. Czyli małaAnne jest moją córką? Nieźle mi się poszczęściło- powiedział z sarkazmem.Jednak wtedy dziewczynce z oka zleciała łza.
-Nie mogę mieć takiego ojca. Mamo to nie prawda?-zapytało dziecko. Sam nie mógł dowierzyć. Jego? Przecież jest jednym znajlepszych ninja na świecie.
-Przykro mi ale nie- powiedziała matka. Wyprostowałasię i wtedy uśmiechnęła się ona.
-Sakura, Anne , ja przeciwko tobie. Jeden na trzy.Pasuję Ci- Uchiha nie wytrzymał. Teleportował się w inne miejsce