KSIĄDZ MARKIEWICZ, NEWSWEEK I EKOLOGIA DUCHA
Ks. Dariusz Kielar CSMA
Co za zestawienie? Jak najbardziej na miejscu. Proszę wyobrazić sobie, że pewne procesy można przepowiedzieć (nie te sądowe). A Czcigodny Założyciel ten dar (przewidywania) posiadał. Niekoniecznie trzeba zaraz być prorokiem, ale-jak pisał o. Władyslaw Kluz w Realiście-chodzi raczej “o chłodną kalkulację i liczenie się z rzeczywistością”.
Przed rokiem, a dokładnie pod datą 23.12.2001 r. magazyn Newsweek Polska zamieścił na swoich łamach felieton abpa Józefa Życińskiego o frapujacym tytule: Potrzeba nam ekologii ducha. Szanowni Czytelnicy zdobędą się na akt wybaczenia i cierpliwość dla kilku cytatów niezbędnych dla istoty naszych rozważań. Pisze arcybiskup: Jako realne zagrożenie dla naszej cywilizacji widzę ewolucję kulturową w kierunku miernoty uznanej za miernik doskonałości. Ciekawie się zaczyna. O jaką miernotę chodzi? Pogoń za lekkością bytu (...) mogłaby prowadzić do kulturowego regresu w stronę zmodernizowanych jaskiń, które opuściliśmy przed tysiącami lat. Kolorowy świat wideoklipu, komiks, czy telewizyjny Big Brother zajęłyby wtedy w naszej kulturze miejsce, jakie tradycyjnie rezerwowano dla Mozarta, Rembrandta czy Goethego.
I jeszcze jeden fragment: (...) przyszłość naszej cywilizacji zależy od tego, czy potrafimy dążyć do trudnych i wielkich ideałów, czy też wprowadzimy na ich miejsce substytuty podporządkowane prawom rynku i oczekiwaniom tłumu.
Co to ma wspólnego z ks. Markiewiczem? Ma, bo kiedy otworzyłem jego biografię autorstwa ks. Michułki, to natknąłem się na dosadną wypowiedź Założyciela: Teraz (...) odpadną od Kościoła ci, którzy pozostawszy przy Kościele i tak by się potępili. Naturalnie po klęsce wielkiej pozostali źli się nawrócą, zwłaszcza, gdy zobaczą ogromne spustoszenie wskutek wojny, zarazy, głodu i rozruchów. Mniej potem będzie miernoty między katolikami. Dzisiaj jest za wielu letnich.
W obu tych wypowiedziach, u abpa Życińskiego i u ks. Markiewicza przewija się analogiczny wątek: ZAGROŻENIE CYWILIZACJI I DUCHOWOŚCI. Metropolita lubelski upatruje je w ewolucji kulturowej, pogoni za lekkością bytu, nasz Założyciel w odstępstwie od wiary, letniości. Moja refleksja jest taka: to właśnie ów stopniowy upadek kultury rodzi w konsekwencji odstępstwo od wiary. Przykład? Tuż przed ostatnią pielgrzymką papieską kupiłem Newsweeka w 1|3 poświęconego Kościołowi w Polsce. Dziennkiarze próbowali “ustalić” jego tożsamość, określić miejsce w “polskiej rzeczywistości.” (jak to ładnie brzmi...).
Cóż, okazało się, że wszystko sprowadzić można do jednej z wielu ofert gospodarczo-kulturalnych. Kościół, to jedna z wielu propozycji, a ludzie pójdą tam, gdzie atrakcyjniej. I nieważne, czy będzie to Tesco, pub Gruba Krycha, Disney Land, piknik SLD suto zakrapiany, czy niedzielna Msza św. Idąc tropem redaktorów tygodnika można pokusić się o pewne zestawienie: jeśli na miejscu refleksji (...) pojawiłoby się zwyczajne podgladactwo (Życiński), to oczywiste, że na miejscu refleksji nad codziennym Słowem Bożym Mszy św. pojawi się ciekawość co ten ksiądz na tej plebanii właściwie robi? Problem życiowy katolika?...
Pozostaje jednak zapytać: czy ci, którzy wybierają Mszę św. jako jedną z wielu ofert, bo akurat w parafii N. o godz. 10.00 odprawia ksiądz z farbowanymi włosami, a w czasie ogłoszeń panie z kółka X rozdają cukierki, są prawdziwymi chrześcijanami? Ale tak na dobrą sprawę, to nie mamy się o co martwić. Bo napisał ks. Markiewicz: poślad odpadnie, a pszenica oczyszczona zostanie. Aha, i mniej będzie miernoty między katolikami. Słowa Ojca pozostają aktualne (to nie truizm!), bo to, co pisał widać jak na dłoni. I jakoś dziwnie cisną mi się na pamięć słowa markiewiczowskie: po klęsce źli się nawrócą (...) gdy zobaczą spustoszenie wskutek wojny..., gdy patrzę na ruiny nowojorskiego WTC i na tysiące ludzi w amerykańskich kościołach. Nie chcę katastrofizować. Ewangelia jest Dobrą Nowiną. Ale stanowi ona całość. Nie tylko to, co słodkie i wygodne jest przedmiotem Chrystusowego nauczania.
Jest i wyjście z regresu. Pisał abp Życiński: Nasza troska o ekologię ducha wymaga zespolenia działań prowadzących do ochrony tych wartości, które decydują o duchowym bogactwie gatunku ludzkiego.
Zadbajmy o naszą ekologię ducha w Roku Markiewiczowskim. Żebyśmy nie zmiernieli. Dobrze np., że dom seminaryjny znajduje się w Krakowie. Dobrze, że tyle tu miejsc dla ekologii ducha. I czas na to jedyny. I zaryzykuję: czy nie czas, aby do programu formacji włączyć k u l t u r ę? Żeby Goethego i Mozarta, Spielberga i Kieślowskiego nie zastapił Gulczas, za przeproszeniem... A duchowość, Założyciel? Nie zamkniemy wszystkiego w kulturze. Nie. Ona jest punktem wyjścia ku Transcendencji, bo otwiera na Nią. Ja tylko zacytuję (raz jeszcze) Ojca: Wzywajmy ludzi do czystości sumienia, do gorliwego spełniania obowiązków i do prośby o wytrwanie I nam samym potrzeba przykładem przodować ludziom.
Nigdy nie uważałem ks. Markiewicza za proroka, wizjonera (choć wielu upierało się przy tym), lecz za światłego, “twardo chodzącego po ziemi” kapłana. Jego pisma (konferencje, listy, notatki) na to wskazują.
Może trzeba nam dziś analizować, porównywać te słowa ze słowami współczesnych światłych i mądrych ludzi i wyciągać wnioski, by myśli Założyciela nie pokryły się kurzem minionych wieków. Okazji jest do tego sporo, nie tylko na łamach katolickich czasopism czy mediów. Wszak mówi się, że Bóg i na krzywych liniach pisać potrafi...