Wolność bez prawdy czyli niewola liberalizmu
W "Naszym Dzienniku" pisano już wielokrotnie o zagrożeniach dla człowieka, wiary, Kościoła, Polski, Europy ze strony liberalizmu. Ja sam podejmowałem ten temat kilkakrotnie. Obecnie jednak jest dobry czas, by do tego tematu powrócić i jeszcze raz przestrzec przed tymi, którzy szermując hasłami wolności, niosą nie tylko duchowe, ale również polityczne i gospodarcze zniewolenie.
Doktryna liberalizmu głosi - posługując się terminem wolność - nieskrępowaną niczym swobodę teoretycznie dla wszystkich. Gdy jednak wszyscy mogą robić to, co chcą, zawsze przegrywają ci uczciwsi, fizycznie, materialnie lub gospodarczo słabsi, a silni i pozbawieni skrupułów, sumienia i moralności są górą. Wilki zjadają owce i kończy się to totalitaryzmem. To o liberalizmie mówił wyraźnie Papież Jan Paweł II, gdy twierdził, że demokracja bez wartości prędzej czy później przekształca się w zakamuflowany lub nawet jawny totalitaryzm.
Liberalizm prowadzi do takiego stanu ekonomicznego, który nazywany jest kapitalizmem. Ludzie, którzy skupiają w swoich rękach niewyobrażalne pieniądze, zaczynają kupować sobie wszystko to, co można kupić, i wiele z tego, czego kupować się nie powinno, czego, jakby się wydawało, kupić nie można. Kupują więc sobie media, potem polityków, prawo i sądy, by wreszcie zawłaszczyć całe państwa i uczynić z pozostałych ludzi swoje marionetki. Potem liberałowie wikłają państwo w swoje interesy tak, że powstaje kapitalizm państwowy, a to już jest inna forma komunizmu, który przecież ze swojej istoty jest kapitalizmem państwowym - ustrojem, w którym wąska garstka zawiaduje de facto jak chce wszystkim, również kulturą, wychowaniem, ludzką świadomością.
Tak zwany liberalizm klasyczny głosi pełną wolność gospodarczą i postuluje, aby państwo ograniczyło swoje działania do sfery bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego. Nowoczesna forma liberalizmu mówi już o konieczności obrony wolności, o jej promocji, o poszerzaniu jej pola. Liberalizm współczesny to liberalizm już w pełni świadomy swoich celów, liberalizm konsekwentny. W imię wolności zaczyna walczyć z wszelką etyką, religią, dyscypliną jako czynnikami, które ograniczają swobodę, i spycha je do sfery życia prywatnego. Taki liberalizm staje się fanatycznym liberalizmem wojującym, ujawniając swoje związki z największym piewcą tak rozumianej wolności - samym Lucyferem.
Lucyfer znaczy nosiciel światła. Tym światłem ma być nauka o tym, że stworzenie może być niczym nieskrępowane. Jest to wielkie kłamstwo. Nawet Bóg jest skrępowany, ograniczony swoją boskością, swoją doskonałością, swoją miłością - prawdą i dobrem. Ci, którzy odrzucają "niewolę" miłości, wpadają w niewolę nienawiści. Ci, którzy odrzucają "niewolę" prawdy, trafiają w niewolę kłamstwa, ci, którzy odrzucają "niewolę" dobra, trafiają w niewolę pożądliwości, pychy i zła. Liberalizm proponuje zatem w istocie największe zniewolenie. Zniewala nie tylko swoich przeciwników i zwykłych ludzi, ale również swoich promotorów i wyznawców. Ze społeczeństw czyni zbiorowiska niewolników skrępowanych zależnościami gospodarczymi i finansowymi. Ze swoich zwolenników czyni niewolników duchowych - żywe trupy poddane dyktatowi doktryny i zrodzonej z jej zastosowania pychy.
Liberalizm niesie ze sobą jednym biedę materialną, innym biedę duchową. Jego pozłocona skóra kryje pustkę, nędzę, małość, prostactwo i przemoc. To nowe barbarzyństwo, nowe pokolenie wandali, którzy przychodzą, by zniszczyć świat cywilizowany i powołać do życia Nowy Wspaniały Świat - świat, który w istocie jest dżunglą i jaskinią.
W tym miejscu warto przypomnieć św. Józefa Sebastiana Pelczara, który referując naukę bł. Piusa IX o liberalizmie, napisał: "Szkodliwszym jeszcze jest dzisiejszy liberalizm, bo pod złudnym hasłem wolności i postępu zdziera ze społeczeństwa cechę chrześcijańską. Można by go nazwać apostazją wolności na koszt prawa i obowiązku, a pod względem religijnym, wypowiedzeniem posłuszeństwa Bogu i Kościołowi. Konsekwentnie liberalizm ruguje wpływ religii z prawodawstwa, z wychowania, z życia publicznego, z rodziny i z polityki, a jako najświetniejsze zdobycze wieku ogłasza: państwo bezwyznaniowe, prawo bezwyznaniowe, szkołę bezwyznaniową. (...) Co do środków, liberalizm skrajny czyli radykalizm, który jest właściwie rewolucją, ujętą w pewne karby, wypowiada Kościołowi katolickiemu walkę na zabój i nie cofa się przed żadnym bezprawiem; podczas gdy liberalizm umiarkowany, trzymając się drogi rzekomo legalnej, uchwałami parlamentu ogranicza swobodę Kościoła i paraliżuje jego działanie; jeden i drugi, gdy jest u władzy, znosi chętnie klasztory, likwiduje majątek kościelny, sekularyzuje szkołę i małżeństwo. Nienawidząc wszelkiej religii, a zwłaszcza katolickiej, stara się zastąpić ją humanitaryzmem i cywilizacją, i w imię wolności narzuca Kościołowi kajdany, prześladuje jego sługi, znosi jego zakony, grabi jego mienie".
Tam gdzie liberalizm jest silny, pojawia się też liberalny katolicyzm, który jest efektem ugięcia się środowisk katolickich pod presją, w tym presją polityczną liberalizmu.
Tak o nim pisał św. Józef Sebastian Pelczar: "Katolicki liberalizm albo liberalny katolicyzm nie idzie tak daleko, żąda jednak kompromisu z duchem czasu, a odtrącając zasady liberalizmu, godzi się na niektóre ich następstwa, mianowicie w kwestiach politycznych i społecznych; to znowu z przesadnej czci dla wolności domaga się zastosowania jej tam, gdzie ono jest niemożliwe lub szkodliwe".
Podczas IX pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II poświęcił chwilę uwagi liberalizmowi, mówiąc: "Kiedy hałaśliwa propaganda liberalizmu, wolności bez prawdy i odpowiedzialności nasila się również w naszym kraju, pasterze Kościoła nie mogą nie głosić jednej i niezawodnej filozofii wolności, jaką jest prawda krzyża Chrystusowego. Taka filozofia wolności jest istotowo związana z dziejami naszego narodu".
Niech te słowa Papieża zapadną nam wszystkim głęboko w pamięć i mają wpływ na nasze wybory i działania.
Stanisław Krajski
2