Historia Anglii
Rok I, semestr 1
Prof. Leszek Berezowski
Spis Treści:
Książki:
Oxford Illustrated History Of Britain - all time favorite
Historia Anglii H.Zins
Wyspy N. Davies - ogromna, 800 stron!
Historia Anglików P. Johnson - story-driven
Historia Anglii H. Kędzierski - out of date
Historia Wielkiej Brytanii w skrócie
Ślady najstarszego osadnictwa pochodzą z neolitu (7000 r. p.n.e.). Pierwszą cywilizację stworzyły jednak dopiero plemiona Celtów (przez Rzymian zwani Brytami).
Przybyli oni z Europy Środkowej w VII w. p.n.e. i do II w. p.n.e. zasiedlili całe Wyspy Brytyjskie. Jedynie w północno-wschodniej części Szkocji przetrwały plemiona Piktów, stopniowo jednak zasymilowanych.
Podbój Anglii, Walii i południowej Szkocji przez Rzymian przekształcił te ziemie w rzymską kolonię. Na Wyspach rozprzestrzeniło się wówczas chrześcijaństwo, które łącząc się z tradycją celtycką doprowadziło do wykształcenia się Kościoła Celtyckiego.
Panowanie Rzymian trwało od I do V w. n.e. Wiek V i VI to okres najazdów plemion germańskich: Anglów, Sasów i Jutów. Wyparli oni Brytów na północ i północny zachód (dzisiejsza Szkocja i Walia), natomiast w Anglii utworzyli 7 anglosaskich królestw, tzw. heptarchii i ponownie schrystianizowali kraj.
W VIII i IX w. kraj nękały najazdy Wikingów. Na krótki czas tron angielski przejęli Duńczycy (1016-1042). W 1066 r., po przegranej bitwie pod Hastings, Anglia został podbita przez księcia Normandii, Wilhelma Zdobywcę. Znalazła się tym samym pod wpływami Francji.
Ekspansja terytorialna Anglii doprowadziła do podporządkowania Irlandii (koniec XII w.) i Walii (XVI w.).
W 1215 r. ogłoszona została Magna Charta Libertatum (Wielka Karta Swobód). Ograniczała ona rolę króla na rzecz rady królewskiej, zwanej z czasem parlamentem. Był to początek rozwoju europejskiej demokracji parlamentarnej.
Wojna stuletnia z Francją (1337-1453 r.) doprowadziła do utraty przez Anglię wszystkich jej kontynentalnych posiadłości. Krwawa wojna domowa, tzw. Wojna Dwóch Róż, zakończyła się w 1485 r. objęciem tronu przez Henryka VII Tudora i zapoczątkowaniem nowej dynastii. Nastąpił czas stabilizacji i świetności państwa.
Henryk VIII zerwał z kościołem rzymsko-katolickim, ustanawiając siebie zwierzchnikiem państwowego kościoła anglikańskiego. Za czasów królowej Elżbiety I (1533-1603) nastąpił “złoty wiek" gospodarki, literatury i sztuki. W 1586 r. pokonano hiszpańską armadę, co pozwoliło Anglii objąć panowanie na morzach.
W 1603 r. Anglia i Szkocja zostały połączone unią personalną pod władzą Jakuba I. Całkowite zjednoczenie obu krajów nastąpiło w 1707 r. W tym też okresie wielu szkockich i angielskich protestantów osiedliło się w Irlandii Północnej.
Panowanie dynastii Stuartów zostało w latach 1653 do 1659 przerwane wojną domową i utworzeniem republiki pod władzą Olivera Cromwella.
XVIII i XIX w. to okres panowania dynastii hanowerskiej. Największy okres rozwoju i stworzenia Imperium Brytyjskiego przypada na rządy królowej Wiktorii (1837-1901). Wielka Brytania stała się główną potęgą kolonialną.
W wyniku zwycięskich walk z Napoleonem (bitwa pod Trafalgarem i pod Waterloo) przejęła także zamorskie posiadłości francuskie. W 1801 r. unia brytyjsko-irlandzka pozwoliła na utworzenie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Przełom wieku XVIII i XIX to początek angielskiej rewolucji przemysłowej, pierwszej na świecie. W XIX w. kraj ten był najbogatszym państwem świata. Od 1901 r. na tronie zasiada dynastia windsorska (pierwotnie koburska).
W obu wojnach światowych Wielka Brytania walczyła w koalicji antyniemieckiej. W czasie II wojny w powietrznej bitwie o Londyn wsławili się polscy lotnicy.
W 1921 r. nastąpił podział Irlandii na Północną, zależną od Wielkiej Brytanii oraz Wolne Państwo Irlandii, od 1936r - Republikę. W 1931 r. z brytyjskich kolonii i posiadłości utworzono Brytyjską Wspólnotę Narodów, do której należały m.in. Australia, Kanada, Nowa Zelandia, Związek Południowej Afryki. W 1949 r. przekształcono ją we Wspólnotę Narodów.
Po II wojnie światowej kolonie brytyjskie uzyskały niepodległość, a Wielka Brytania utraciła swą dominującą rolę w świecie.
Prehistoria:
Ludzie, o których mowa, to nie byli oczywiście Anglicy. Pierwsi osadnicy pojawili się na wyspach w czasach, kiedy nie były one jeszcze wyspami - przydreptali sobie pod koniec Epoki Lodowcowej. Najstarszym znanym znaleziskiem z tego okresu jest The Man Of Cheshire, ale mamy sobie nim nie zawracać głowy.
Pierwsza cywilizacja - The Beaker People/Folk (po polsku Kultura Pucharów Lejkowych). Nazywani są tak, bo zostawili po sobie dużo dzbanów z beakami, czyli z dziobami. To ich podejrzewa się o budowę megalitów (megalith) - poukładanych kamordolców. Są ich w UK setki, najbardziej znany obiekt tego typu to oczywiście Stonehenge, które swoją drogą było wielokrotnie niszczone i odbudowywane na przestrzeni wieków.
Potem przyszli Celtowie, którzy przepłynęli Kanał w roku 800 BC. Byli mistrzami wytopu i obróbki żelaza, z którego wytwarzali miecze, co pozwoliło im się szybko rozprzestrzenić po Europie, bo taki żelazny miecz jest lepszy od brązowego. Potomkowie Celtów żyją do dziś w północnej części UK, w Szkocji i na tych wyspach różnych. Celtowie mieli co prawda swój alfabet zwany Ogham, ale generalnie nie lubili pisać i niewiele po nich zapisków zostało. Swoją wiedzę przekazywali ustnie - zajmowali się tym drudzi, tacy priests + scholars, masters of knowledge and religion. Tą całą wiedzę przekazywali ustnie, bo była tajna.
Nazwę „Brytania” zawdzięczamy greckiemu żeglarzowi-szmuglerowi imieniem Pythias. W tamtych czasach tin, czyli cyna, była bardzo cennym surowcem, który wydobywano tylko w Kornwalii, a monopol na to mieli Kartagińczycy, bo obstawili Gibraltar spryciarze jedni. Pythias ich przechytrzył i w 325 BC jakoś przedostał się do Kornwalii, a podróż opisał. Konkretnie to opisał małą wyspę, na którą dotarł i zamieszkujących ją Celtów. Wymyślił nazwę Pretanike (Malowane Wyspy), bo charakterystyczną cechą Celtów było to, że malowali swoje ciała. Pretanike później jakoś przekształciło się w Britain. Celtowie zwali swoje ziemie Albion („coś, co jest ponad” - w sensie, że wyspy są ponad morzem). Rzymianie potem skojarzyli to ze swoim „albus” - biały i wymyślili, że to są „Białe Skały”, co ma sens jeśli spojrzeć na białe klify Dover.
Ciekawostka: Celtom zawdzięczamy wiele nazw geograficznych. Np. wszystko, co w Europie zaczyna się na „al”, wznosi się ponad otaczający obszar (tak, jak Albion): Alpy, Alzacja, Albania.
Ciekawostka: Kiedyś Szkocja nazywała się Kaledonia, a Irlandia... Szkocja. Potem Szkoci z dzisiejszej Irlandii przenieśli się do ówczesnej Kaledonii i zabrali ze sobą nazwę.
Wyspy Brytyjskie uważane były przez długi czas za koniec świata - sądzono, że na zachód, północ i wschód od nich jest już tylko morze, a potem koniec. Tylko od południa graniczyły przez Kanał z ziemiami zwanymi Gaul, czyli Galią. Celtowie tak naprawdę byli zlepkiem wielu różnych plemion, które się wiecznie tłukły między sobą, chociażby dlatego, że na Wyspy wciąż przybywały nowe plemiona. Tłukli się też o The Island Of Angelssey - najświętsze ze świętych miejsc, na którym znajdowały się święte gaje (groves) i inne tego typu przybytki warte wyrzynania się o nie. Celtowie byli bardzo żywotnym ludem i oprócz tłuczenia się uprawiali też handel z prawie całą Europą, np. kupowali bursztyn z wybrzeży Bałtyku i sprzedawali go Rzymianom.
Ciekawostka: Celtowie, jak wiemy z Asteriksa, uważali jemiołę za świętą roślinę i echem tej wiary jest chrześcijański bożonarodzeniowy zwyczaj całowania się pod jemiołą.
Pictii (Piktowie) - nazywali się tak, bo malowali ciała.
Panowanie rzymskie:
W roku 56 BC Juliusz Cezar wyrusza na podbój Galii. Część Celtów ucieka przed nim na Wyspy. Do tej pory Rzymianie właściwie nie interesowali się wyspami, tylko handlowali z ich mieszkańcami, ale Cezar postanowił gonić uciekinierów przez Kanał. Miał oczywiście ze sobą skrybów opiewających jego bohaterskie czyny i to ich zapiski są pierwszymi tekstami dotyczącymi Wysp, czyli to od nich rozpoczęła się historia. Co się tyczy podboju Wysp - Julka na Kanale pokonała pogoda, dotarł na brzeg w rozsypce i wycofał się. Wrócił za rok, w 55 BC, znów pokonała go pogoda i tym razem wycofał się na dobre obawiając się kompromitacji. Celtowie świętowali pokonanie niepokonanych Rzymian, choć to wcale nie ich zasługa.
Przez około 80 lat znów Rzymianie nie interesowali się Wyspami, prowadząc jedynie handel, aż w końcu cezarem został niejaki Claudius (Klaudiusz). Został nim właściwie przez przypadek, bo wszyscy poważniejsi kandydaci pomarli. Claudius musiał udowodnić swoje military skills, wybrał więc cel tani i łatwy - Wyspy. Dla pewności wybrał doświadczonego generała, wiął całe cztery legiony (około 40 000 ludzi), a nawet słonie bojowe i AD 43 wyruszył. Pogoda tym razem dopisała, wojska bez problemu wylądowały w Brytanii i szybko rozgromiły Celtów. Full sukces. Cezar w chwale wrócił do Rzymu, a generał aż do roku 47 gromił kolejne plemiona w centralnej Brytanii.
Późniejsi gubernatorowie nie byli już tacy twardzi i skuteczni i Celtowie szybko to spostrzegli. Trzeba było wysłać kogoś kompetentnego i tym kimś został Svetonius Paulinus. Ustalił on, że to druidzi odpowiedzialni są za siłę Celtów i trzeba ich wyeliminować, w związku z czym wyruszył z wojskami na wyspę Anglessey w roku 60 AD. Na wyspie Rzymskie „żółwie” napotkały nagich, wymalowanych, zarośniętych dzikusów, kobiety machające pochodniami, wymalowane dzieci biegające dookoła - słowem family event. Trochę ich to przeraziło, ale się nie dali i rozgromili Celtów łatwo. Mieli zamiar wymordować wszystkich, ale posłaniec przyniósł im wiadomość, że w innej części Brytanii wybuchło powstanie.
Powstanie to wywołało jedno z plemion. Król tego plemienia umarł i cesarz Neron uznał, że teraz on jest właścicielem wszystkich bogactw. Celtowie uznali inaczej i pod wodzą kobiety imieniem Boudicca wyruszyli na Rzymian. Początkowo odnosili sukcesy, bo główne siły Rzymian były daleko, i już myśleli, że cała wyspa będzie ich i w ogóle, aż w końcu wpadli na Paulinusa, który ich zmasakrował. I to naprawdę zmasakrował - ponoć zginęło 80 000 Celtów! Tym razem nie oszczędzono nikogo - wszystkich wyrżnięto. Boudicca zostałaby zapomniana, gdyby nie Królowa Wiktoria, która wybrała ją na symbol Brytyjskiego oporu. Trochę głupio, biorąc pod uwagę, że nie była ona Brytyjką i de facto wielkiego oporu nie stawiła...
Rzymianie budowali w Brytanii miasta, a w nich termae, czyli baths i basilica, czyli takie meeting halls. Budowali też świątynie i to zarówno własnych bogów, jak i tych celtyckich. Słowo „chester” pochodzi od łacińskiego „castrum”, więc te wszystkie Manchestery i inne Chestery powstały w miejscach dawnych obozów warownych. Poza miastami budowano zaś villas, czyli agricultural settlements. Dostawali je byli żołnierze po ukończeniu służby, bo nikt z własnej woli by nie chciał się w takim miejscu osiedlać. Rzymianie pozostawili po sobie także wielką sieć dróg (15 000 km!) i wprowadzili rzymską walutę, dzięki czemu handel się rozwijał. Nie udało im się tylko narzucić Celtom swojej kultury - np. żaden z rzymskich pisarzy nie pochodził z Brytanii.
W Brytanii żyło się skromnie, ale dobrze. Jedynym poważnym problemem były najazdy Piktów z Kaledonii. Miasta zaczęły budować mury obronne, ale to nie wystarczało. Wysłano więc generała imieniem Julius Agricola, żeby uporał się z Piktami i podbił Kaledonię. Agricola trochę powalczył, ale napotkał silny opór i całej Kaledonii nie podbił. Zaproponował za to budowę muru. W tamtych czasach nikt go nie posłuchał, dopiero lata później Hadrian zbudował potężny mur - Hadrian's Wall. Była to bardzo skuteczna obrona, jednak kolejni gubernatorzy nie dbali o nią i powoli przestała spełniać swoją funkcję, a Piktowie znów dawali się we znaki.
W końcu około 180 - 190 AD cesarz Septimus Sever, który nie był miłym facetem (jak wskazuje przydomek), postanowił, że sam musi się z Piktami uporać. Wyruszył na wyprawę i choć w jej trakcie zmarł na tajemniczą chorobę, odniósł właściwie sukces - zaszedł daleko na terytorium Piktów, uspokoił ich na jakiś czas i naprawił Hadrian's Wall. Potem ktoś wpadł na genialny koncept zbudowania drugiego muru w najwęższym miejscu wyspy i tak powstał Antonine's Wall, ale znajdował się on na terytorium wroga, więc nie na wiele się zdał...
Trzeci wiek był spokojny i dostatni do tego stopnia, że doprowadziło to do kłopotów. W roku AD 285 gubernatorem został niejaki Caractacus, który stwierdził, że skoro tu tak fajnie, to po co te podatki wysyłać do Rzymu i w ogóle - słowem postanowił się usamodzielnić i ogłosił niepodległość Brytanii. Rzym zaoferował mu deal - stanowisko deputy cezara. W końcu jednak niejaki Chlorus uspokoił sytuację.
W AD 305 po śmierci aktualnego cezara, rzymskie legiony ogłosiły cezarem tamtejszego gubernatora, Constantine, później nazwanego The Great. W innych częściach imperium wybrano wielu innych cezarów, ale Constantine pokonał ich wszystkich, a że jego kariera zaczęła się w Brytanii, darzył sympatią ten rejon. Był to ostatni okres prosperity - po śmierci Konstantyna zaczęły się kłopoty z barbarzyńcami, którzy bełkotali, byli niedogoleni i nosili spodnie w dodatku. Barbarzyńcy coraz bardziej dawali się we znaki i Brytania przestała interesować władze Rzymu. W rzymskiej armii stacjonującej w Brytanii coraz mniej było Rzymian, a coraz więcej tzw. foederati, czyli członków sprzymierzonych plemion. Szczególnie dużo było ich na wschodnim wybrzeżu, gdzie odpierali ataki Germanów zza morza.
V wiek przyniósł ze sobą koniec rzymskiego panowania w Brytanii. W 406 AD Ren zamarzł i hordy barbarzyńców wkroczyły do Galii. Posuwali się oni 2-3 mile dziennie, mieli więc czas na łupienie i grabienie wszystkiego. Dowódcy wojsk w Anglii stwierdzili, że to oni pokonają barbarzyńców, ogłosili się więc cezarami, zabrali jeden legion i wyruszyli do Galii, gdzie zostali rozgromieni przez Rzym, a legion skonfiskowano. Potem to samo stało się z drugim i trzecim legionem, skutkiem czego w Brytanii zabrakło legionów. Piktowie oczywiście wiedzieli o tym i zaczęli nękać mieszkańców do tego stopnia, że w AD 412 wysłali oni do Honoriusa list z prośbą o pomoc, ale się dowiedzieli, że muszą sobie radzić sami. Tym samym skończyła się rzymska władza w Brytanii (ale nie kultura!).
Inwazja i panowanie Anglo-Saksonów:
Wschodnie wybrzeże Wysp nazywane było Saxon Shore z powodu licznych najazdów Saksonów. Jako się rzekło, było ono chronione przez foederati, którzy też byli Saksonami, ale sprzymierzonymi (mercenaries). Po wycofaniu się Rzymian, foederati z Wysp stwierdzili, że dobrze im się tu mieszka i zaczęli stopniowo sprowadzać swoje rodziny. Czasy te opisane są w dwóch źródłach historycznych:
„Anglo-Saxon Chronicles” - kroniki, które opisywały rok po roku wydarzenia na Wyspach
„The Ecclesiastical History of the English People” by Bede the Venerable - mnich z VIII wieku.
Oba te źródła nie są reliable, bo opisują te wydarzenia w retrospekcji (powstały dużo później) i możemy w nich znaleźć wiele historii wątpliwej wiarygodności. Oba źródła są jednak zgodne co do tego, że w roku 449 AD nastąpiła masowa imigracja Anglo-Saksonów na Wyspy. Oni tak przybywali i się osiedlali, a co robili z Celtami, którzy tam mieszkali wcześniej, to nie wiadomo, ale niewiele z nich pozostało. Pewnie część została zabita, a reszta uciekła - zostali zepchnięci do Walii i Kornwalii. Zostawili po sobie tylko ruiny rzymskich miast i proper names. Saksoni, którzy byli poganami, najechali chrześcijańskie ziemie i właściwie nie mieliby nic przeciwko dodaniu do panteonu kolejnego boga (czyli Boga), ale chrześcijanie od nich wymagali monoteizmu i to takiego, który narzucał pewne normy etyczne i ogólnie był niepraktyczny. Saksoni bardzo praktycznie podchodzili do religii, jak się modlili do boga wojny, to oczekiwali, że pomoże im w walce, więc chrześcijaństwo wcale im się nie spodobało i poburzyli kościoły, a chrześcijan się pozbyli. Najazd zniszczył też rzymski, scentralizowany system władzy - Saksoni nie byli zorganizowani, to była mieszanina przeróżnych plemion. Mieszkali w takich gliniankach, bo nie potrafili budować z kamienia i ogólnie byli zacofani. Plemionami dowodzili warlords, czyli potężni wojownicy, którzy gromadzili innych wokół siebie. Po osiedleniu się, Saksoni zajęli się swoim ulubionym zajęciem, czyli wyrzynaniem się nawzajem. Walczyli o dominację, o honorowy tytuł Bretwalda, czyli króla brytanii. Tylko po to, żeby się potem mogli nim chwalić, bo realnego znaczenia to on nie miał - nie dało się rządzić Brytanią w tamtych czasach. W końcu utworzyła się The Heptarchy - Brytania została podzielona na siedem królestw, z których najpotężniejsza była Northumbria tam na północy.
Papieżowi nie podobało się, że chrześcijańscy Celtowie zostali wyparci przez pogańskich Saksonów, postanowił więc wysłać St. Augustine w roku 597, żeby ich tam nawracał. Augustine przygotowany był na wielki opór, ale miał szczęście wylądować w królestwie Kent, gdzie okazało się, że żona króla jest już chrześcijanką. Przekonała ona władcę, żeby pozwolił Augustynowi zbudować pierwszy kościółek w dzisiejszym Cantenbury. Z Kent chrześcijaństwo było powoli rozprzestrzeniane ku północy, głównie za pomocą różnych znajomości i pokrewieństwa. Okazało się jednak, że Augustyn ma konkurencję - Celtowie z Irlandii także nawracali Saksonów i zaczęli swoje dzieło na północy, posuwając się stopniowo na południe. Był jeden wielki problem - Irlandczycy inaczej sobie obliczyli przesilenie wiosenne i czasem tak wypadało, że obchodzili Wielkanoc prawie miesiąc później, niż „Rzymskokatoliccy”. Doprowadziło to do dość kuriozalnych sytuacji kiedy się te dwie siły nawracające spotkały - bywało tak, że w jednym mieście były dwa kościoły i część mieszkańców już się obżerała świątecznie, a część jeszcze miała post. A już zupełnie przechlapane miał król Oswiu z Northumbrii. Jego żona była z rzymskich, a on z irlandzkich, skutkiem czego czasem siadywali przy wspólnym stole i ona się obżerała, a on pościł. Tak go to wkurzyło w końcu, że w roku 664 zwołał do miasta Whitby scholars z obu frakcji i kazał im przedstawić swoje racje. Rzymscy lepiej to zrobili i Oswiu ogłosił, że od tej pory oficjalną religią jest ta rzymska, a ci drudzy się mają wynosić.
Innym ważnym władcą był Offa z Mercii. Rządził on dużym obszarem (północną i centralną częścią dzisiejszej Anglii) i był pierwszym królem tak znaczącym, że znali go na kontynencie - handlował tam z różnymi ludami. Wydał nawet walutę własną i ogólnie był potężny. Miał tylko problem z Celtami z Walii, którzy ich tam nękali, zbudował więc taki dyke, czyli wał ziemny na granicy z Walią.
Sądownictwo - obowiązywało wergild i np. za thane'a trzeba było 120 szelingów zapłacić. Wymierzaniem sprawiedliwości zajmował się scigereefa, w skrócie reeve, czyli szeryf. Szeryf był reprezentantem króla w shire, bo na shires podzielone były królestwa. Shires się jeszcze dzieliły na hundreds, bo mniej-więcej tylu ludzi tam mieszkało. Szeryf zajmował się też zbieraniem podatków i podobnymi przywilejami władzy. Król zaś nie miał stolicy, lecz podróżował z całym dworem po miastach, żeby lepiej spraw doglądać i potęgę swoją demonstrować.
Centre of learning na początku było nie południe, lecz północ, szczególnie miasto York.
Było zatem fajnie, Offa był Bretwalda i utrzymywał kontakty handlowe i listowne z Charlemagne, czyli Karolem Wielkim, który wtedy władał całą cywilizowaną Europą praktycznie. Brytowie byli chrześcijanami już całkiem. No i jak było tak fajnie, to się musiało w końcu zepsuć.
The Danes:
W roku 789 wylądowali na południowym wybrzeżu Wysp jacyś obcy ludzie. Cywilizowani, chrześcijańscy Brytowie przyszli ich powitać, ale, ku swemu zdziwieniu, zostali zaatakowani, wymordowani i ograbieni, po czym napastnicy odpłynęli. Brytowie byli przerażeni i zniesmaczeni całym zajściem, ale to był dopiero początek wydarzeń. Napastnikami byli bowiem Wikingowie, czyli Danes.
W tamtych czasach niebo, czyli to nad głowami miejsce, było uważane za siedzibę złych duchów (dopiero ponad nim było Niebo), toteż tam właśnie doszukiwano się zapowiedzi przyszłych kataklizmów. W roku 793 takie właśnie znaki się ukazały i faktycznie, Wikingowie przypłynęli i złupili klasztor na małej wysepce. Od tej pory najazdy były coraz częstsze - napastnicy przypływali drakkarami, łupili, mordowali i znikali. Drakkary były dla Brytów niewyobrażalnie szybkie, a do tego można nimi było pływać także po rzekach, więc nawet miasta w głębi lądu nie były bezpieczne. Wikingowie byli tak naprawdę piratami na pół etatu, na co dzień zajmowali się uprawianiem roli w swojej ojczyźnie, ale kiedy na polach nie było co robić, płynęli grabić obce ziemie. Kradli głównie kosztowności, żeby je u siebie przerobić na pierścienie, którymi wódz obdarowywał swoich thanes.
Przez kilka lat Wikingowie tak przypływali i odpływali, ale w końcu stwierdzili, że na Wyspach jest tyle rabowania, że warto zostać na dłużej i zaczęli zakładać winter camps, w których np. przeczekiwali trudną pogodę, albo reperowali łodzie. Dublin powstał jako taki winter camp. Najwięcej ich było w Irlandii, na Isle of Man i na Isle of Wight. W końcu, w 865 roku Brytowie z przerażeniem spostrzegli, że najeźdźcy założyli osadę na Isle of Thanet w ujściu Tamizy (dziś to już nie jest wyspa) i tam pomieszkiwali przez całą zimę, przerzucając się na walkę na lądzie.
Brytowie ponosili klęskę za klęską i nikt tak naprawdę nie wie czemu ich obrona była taka nieefektywna, bo Wikingowie nie dysponowali żadną namacalną przewagą. Mogła to być kwestia supernatural motivation - Wikingowie wierzyli w końcu, że po śmierci w bitwie pójdą do Valhalli. Te uczty, te Walkirie - mniam! Najeźdźcy opanowali w kocu dużą, północno-wschodnią część wyspy (Northumbria i te okolice) i te tereny nazwano The Danelaw, bo Danes tam rządzili. Jak nazwa jakiegoś miasteczka się kończy na „-by”, albo „-thorp(e)” to znaczy, że założyli je Danes. York się stało ich centrum na wyspie. Byli oni swoją drogą mocno spokrewnieni z Brytami, mówili podobnym językiem i mieli podobną historię.
W końcu Wikingowie dotarli do granic Wessex. Rządził tam akurat król Alfred później nazwany The Great, który musiał się przed najazdem ukryć na bagnach, ale miał dwa pomysły jak pokonać Danes. Pierwszym było usprawnienie fyrd, czyli takiego pospolitego ruszenia. Polegało to na tym, że każdy thane musiał dostarczyć iluśtam ludzi do armii, co trwało długo, a rekruci byli kiepsko wyszkoleni i uzbrojeni (mało który miał miecz). Alfred obmyślił, że pobuduje fortyfikacje, a zespoły ludzi z okolicznych wiosek będą zamiennie te fortyfikacje obsadzać, tak, żeby cały czas tam ktoś pod bronią był i żeby Wikingowie nie mogli ich zaskakiwać. Drugim pomysłem była budowa małych, ufortyfikowanych osad. Sprawiło to, że Wikingom coraz trudniej było grabić i coraz wolniej się posuwali, co ich zniechęciło mocno. Alfred się tak rozzuchwalił, że wydał im w 878 otwartą bitwę i wygrał ją, co było sporym wydarzeniem. Po bitwie podpisano traktat pokojowy i ustalono granicę między Wessex a Danelaw, która przebiegała wzdłuż starej rzymskiej drogi Watling Street z okolic Chester do Londynu i dalej wzdłuż Tamizy do morza. Zapanował jako taki pokój, Alfred stworzył cathedral school i zrobił revival of learning. Książki pisano po angielsku i tłumaczono na angielski, co było akcją unikatową na skalę europejską. Jego też znali na kontynencie i ogólnie rządził długo (28 lat) i skutecznie. Wikingowie powoli się uspokajali i zaczynali się integrować z miejscową ludnością.
Następcy Alfreda the Great krok po kroku spychali Danes na północ, rozszerzając tym samym Wessex. W końcu jednak na tron wstąpił niezbyt uzdolniony Edward, później nazwany The Martyr, bo zginął szybko i tajemniczo. Wikingowie spostrzegli, że król niezbyt jest silny i skuteczny i w roku 975 ponowili ataki, wracając do dawnej metody przypływamy-łupimy-odpływamy, tyle tylko, że teraz operowali ze swoich ziem na wyspie, a nie ze Skandynawii. Brytowie nie wiedzieli co zrobić, aż kolejny niezbyt uzdolniony władca, Aethelred, wymyślił, że będzie płacił najeźdźcom tzw. Danegeld, żeby ich nie atakowali. Wikingom się oczywiście pomysł spodobał, ale chcieli wciąż więcej i więcej, trzeba więc było podnosić podatki, lud się burzył i w ogóle było źle. Do tego thanes czuli się bezkarni i często nie wykonywali rozkazów króla. Doszło nawet do tego, że kiedy Aethelred zbudował w 995 roku specjalną flotę do walki z najeźdźcą, kapitanowie zbuntowali się i zaczęli walczyć między sobą, skutkiem czego zatopili większość łodzi zanim jeszcze napotkali nieprzyjaciela. Kiepski ten władca rządził niestety aż przez 38 lat.
Wikingowie, widząc słabość brytyjskich władców, stwierdzili w końcu, że to oni powinni władać wyspą. W tamtych czasach króla wybierał Witan - zgromadzenie najpotężniejszych ludzi w państwie, thanes itp. W 1014 roku Wikingowie zwołali Witan, który (zapewne zastraszony) ogłosił królem Sveina, władcę Danii. Po nim rządził Canute the Great, którego jedną z żon była córka Mieszka I. Małżeństwo to nie było jednak zbyt udane, bo Canute zostawił ją w Danii, a sam pojechał na Wyspy ożenić się z królową Emmą, która w sumie była żoną aż trzech królów. Córka Mieszka wróciła w końcu na dwór brata, Bolesława Chrobrego.
Wikingowie mieszkający w Brytanii byli oczywiście ewangelizowani przez misjonarzy i odbywało się to całkiem skutecznie. Byli oni co prawda zupełnie zaskoczeni i poniekąd zniesmaczeni takimi dziwnymi przykazaniami, jak „nie zabijaj”, czy „nie kradnij”, ale zstąpił na nich Duch Święty i napełnił ich serca miłością Chrystusa, więc porzucili łupienie i mordowanie i zajęli się handlem i podobnymi, pobożnymi zajęciami.
Inwazja i panowanie Normanów:
W roku 910 do Normandii przybyli Wikingowie pod wodzą Rollo i osiedlili się na północy. Władcy Francji przywitali ich z otwartymi ramionami, bo mieli taki problem, że inni Wikingowie wpływali w górę Sekwany aż do Paryża i go łupili. Ci nowoprzybyli mieli temu zapobiec i zapobiegli, choć potem stali się większym problemem, niż najazdy. Normanowie pobudowali zamki i utworzyli Duchy of Normandy - czyli ich władcy mieli tytuł Duke of Normandy. Ci władcy mieli na imię Robert i nosili ciekawe przydomki, np. Robert I The Long Sword, Robert III The Devil itp. Normanowie byli narodem bojowym i stale poszerzali granice, robiąc się coraz bardziej niewygodni dla Francuzów.
Jakiś czas potem do Normandii przybył uciekinier z Anglii - Edward zwany The Confessor. Edward był potomkiem Aethelreda, ostatniego władcy z House Of Wessex, który rządził w Anglii przed przejęciem władzy przez Danes. Był on oczywiście niewygodny dla nowych władców, dlatego wolał dać drapaka na dwór Normandii. Canute, który rządził teraz Anglią, wydawał się niepokonany (Danes rządzili wtedy całą północną częścią Europy), więc Edward tak sobie żył na tym dworze, stawał się coraz bardziej religijny (stąd przydomek The Confessor), a przy okazji wyrobił sobie głęboką niechęć do płci przeciwnej, skutkiem czego nie doczekał się potomstwa. Któregoś razu młody William, jeden z synów Duke'a Roberta, zapytał go co ma zamiar zrobić po śmierci ze swoją koroną. Edward, przekonany, że nigdy do ojczyzny nie powróci, powiedział mu że może ją sobie wziąć, co później stało się pretekstem do inwazji, ale nie ubiegajmy zdarzeń.
Jakiś czas potem okazało się, że Danes mają różne problemy w Skandynawii i powoli zaczęli tracić zainteresowanie prowincją, jaką były Wyspy. Witan uchwalił, że w związku z tym oni już nie chcą Danes jako władców i że Edward ma wracać. Edward wrócił - House Of Wessex restored. Edwardowi się dobrze rządziło i długo, za jego panowania rozkwitał język angielski (np. po angielsku pisali dwaj klerycy - Aelfric i Wulfstran), ekonomia się rozwijała, brak zagrożeń zewnętrznych i ogólnie fajnie. Nowy król postarał się też, by usunięto wszystkie pozostałości po Danes, ale jednego człowieka nie usunął - Harolda, który był Earl of Wessex. Earl to był urząd ustanowiony przez Danes. Teraz jest to trzeci co do ważności tytuł w Anglii (po Prince i Duke), ale wtedy była to najważniejsza po królu osoba w państwie, taki wicekról. Earlowie zostali powołani dlatego, że król Danes nie bardzo miał czas się Anglią zajmować i oni go mieli zastępować. Każdy Earl dostał we władanie jeden ważny rejon, np. Northumbrię, czyli miał pod sobą ileśtam shires i sheriffów. Robił to, co król, czyli zajmował się obroną, podatkami itp. Earlem Wesseksu za czasów Canute'a został Godwine (Godwyn). Był to wielki karierowicz - kiedyś był wrogiem Canute'a i został przez niego pokonany, więc zmienił strony i został mianowany Earlem. Był na tyle zręczny i wpływowy, że przekazał swój tytuł synowi, choć nie był to tytuł dziedziczny. Jego synem był właśnie wspomniany Harold, który earlował kiedy Edward wrócił i powinien był go Edward wyrzucić, ale Harold odziedziczył po ojcu spryt i przekonał króla, by ten poślubił jego siostrę i potem zapewne głupio było Edwardowi swojego krewnego wyrzucać. Edward się zresztą ani żoną, ani państwem nie przejmował zbytnio (dalej go religia pochłaniała), więc Harold mógł sobie rządzić w najlepsze. Do czasu.
W końcu w Normandii umarł Duke Robert i rozpoczęła się walka o to, kto zostanie jego następcą. Pretendentów było wielu, bo Robert miał przydomek The Devil nie bez powodu i wielu synów miał, zarówno prawych jak i trochę mniej prawych. W końcu zwyciężył niejaki William, przezywany The Bastard, bo najwyraźniej prawy nie był (później dokonał takich rzeczy, że dostał nowy przydomek - The Conqueror). William miał wtedy 8 lat, ale mimo młodego wieku i mimo bycia bękartem zdołał pokonać konkurentów. Duke William był skillful in battle i miał szczególną umiejętność skłócania przeciwników, więc rządził skutecznie.
W pamiętnym roku 1066 umarł bezdzietnie Edward The Confessor. Trzy osoby postanowiły powalczyć o tron Anglii: pierwszą był oczywiście William the Bastard, który twierdził, że przecież Edward mu tą koronę obiecał, więc on ją sobie idzie odebrać, a do tego jego ciocią była królowa Emma, więc miał tam sojusznika. Drugim kandydatem był Harold Godwine, znany nam już Earl Wesseksu, który z wiadomych przyczyn miał chrapkę na koronę, miał w państwie ogromną moc, a jego siostra była przecież żoną zmarłego króla. Był też Harald Hardrada z Norwegii, potomek Danes, którzy kiedyś rządzili Anglią, a który uważał, że nigdy rządzić nią nie przestali. Zamieszanie rozpoczęło się już w styczniu - na niebie jak zwykle w takich momentach pokazały się złowieszcze znaki (zapewne kometa Halleya). Harold miał tą przewagę nad rywalami, że on już był w Anglii, więc szybko przekonał Witan, żeby to jego wybrali na króla i został koronowany, ale tam się niektórzy czepiali, że przez biskupa bez uprawnień i że to nieważne jest ta koronacja . W tym samym czasie jednak dwie floty przygotowywały się do inwazji na Anglię. Harald Hardrada zaatakował pierwszy, bo floda Williama czekała w porcie z powodu niekorzystnego wiatru, który całymi miesiącami wiał z północy jak na złość. Harald we wczesnym wrześniu wylądował na północy, koło York. Miał nadzieję znaleźć tam przeciwników Harolda, którzy się do niego przyłączą, ale trafił na Earla Morcara, który ich zaatakował od razu, choć bitwę przegrał. Harald założył obóz w Stanford Bridge i tam sobie odpoczywali. Dowiedział się o tym Harold, zwołał Fyrd i ruszyli na północ. Zastali wojska Haralda w zupełnym rozluźnieniu, nie było strażników i w ogóle, więc Harold rozkazał, żeby nie czekać na resztę wojska i zaatakować od razu. Było to kompletne zaskoczenie dla wojsk Haralda, zostali prawie wszyscy wybici, a marne resztki armii wróciły do Norwegii. W tym samym czasie jednak zmieniły się wiatry i William wylądował na południu, koło Hastings, gdzie rozbił obóz i czekał. Harold się dowiedział o tym i musiał drałować przez całą wyspę, skutkiem czego część armii została w tyle, a reszta była zmęczona. Mimo to postanowił zaatakować od razu, choć był słabszy od Williama. Cała bitwa przedstawiona została na Bayeaux Tapestry - takim prawie komiksie pokazującym wszystkie detale bitwy z opisami. Harold tradycyjnie walczył pieszo (znaczy się jego wojsko tak walczyło), ale William wystawił trzy oddziały ciężkozbrojnej konnicy. Bitwa trwała długo, Harold ustawił się na wzgórzu i tam się bronił, William go bezskutecznie atakował i szala zwycięstwa już się przechylała na korzyść Harolda, ale łucznicy Williama cały czas zasypywali wroga strzałami i Harold dostał taką zbłąkaną strzałą w oko. Nastąpiła panika i wojska Harolda zwiały. William nie bardzo wiedział co to się stało - myślał, że oni się tylko wycofali i czekają tam gdzieś, żeby go znów zaatakować, więc przez długi czas krążył ostrożnie po Anglii szukając obcych wojsk, a tym czasem w Londynie zebrali się thanes i czekali, żeby Williama ogłosić królem. W końcu na Boże Narodzenie 1066 przybył do Londynu i został koronowany.
Nowy władca rozpoczął coś jakby czystki etniczne, bo obiecał swoim supporterom w Normandii, że jak go wspomogą wojskami, to dostaną w nagrodę ziemię w Anglii, a przecież ziemia ta była własnością Anglo-Saksonów. William kazał więc wszystkim przysięgać mu poddaństwo, a ci, którzy nie przysięgli, tracili ziemię. Ziemia ta trafiła do supporterów, ale tak sprytnie, że mieli kawałek tu, a kawałek tam i dzięki temu nie mogli się stać zbyt mocni. W ciągu kilku lat duże rejony Anglii znalazły się pod panowaniem Normanów. Zmienili się biskupi i inni dostjonicy kościelni, a także właściciele majątków (na Normańskich oczywiście). Słowem - cała arystokracja to byli Normanowie. Najpotężniejsi sojusznicy dostali duże połacie ziemi na granicy ze Szkocją i Walią - mieli stanowić obronę przed Celtami. Na północy się ludzie trochę buntowali, ale rebelie te zostały szybko zdławione. Generalnie ludzie bali się buntować, a to z powodu bardzo skutecznej rzeczy, jaką robił William - zbudował ponad 70 zamków i obsadził w nich drużyny żołnierzy pilnujących porządku. To były tzw. zamki „motte and baily” - wybierano małą górkę, wokół niej kopano moat (motte), ziemią wydobytą z moat powiększano górkę i budowano dwie palisady - jedną na górce, drugą za fosą. Za tą dolną palisadą było baily, czyli dziedziniec, a za górną siedzieli żołnierze i mieli świetny widok na okolicę. William miał też bardzo ciekawy pomysł - kazał szeryfom zebrać informacje dosłownie o wszystkim - ilu jest w shires mieszkańców, ile mają czego itp. Te wszystkie dane zawarto potem w tzw. Doomsday Book (bo każdy miał przysiąć, że jest tak, jak mówi - jakby był na sądzie ostatecznym). Taki rocznik statystyczny z tego powstał i dzięki temu wiemy, że w Anglii mieszkało wtedy 1,5 miliona ludzi.
Kiedy William umarł, jego starszy syn objął władzę w Normandii, a młodszy - William II Rufus - w Anglii. Przez wiele wieków tak było, że Normandia była uważana za ten ważniejszy obszar, a Anglia była taką prowincją. Rufus podejrzewany był o uprawianie czarnej magii i skonfliktowany był z bardzo, bardzo ważnym filozofem i teologiem - Anzelmem z Canterbury (autorem m.in. ważnego dzieła „Cur deus homo?”). Anzelm przez Rufusa musiał się wycofać do Normandii, ale w końcu wrócił, bo Rufusowi na polowaniu ktoś... wpakował strzałę w oko. Po Rufusie władzę objął Henry I, który sprzyjał Kościołowi i pozwolił mu mieć własne sądownictwo. Panował wtedy w Anglii system feudalny, rządził król, pod nim byli baronowie, pod nimi knights, a na samym dole serfs, czyli chłopi pańszczyźniani, którzy nic nie mieli i nikt się nie przejmował nimi. Tamte czasy to są zaczątki współczesnej Anglii bo po 1066 roku nie było tam żadnej rewolucji już - wszystko się powoli zmieniało.
Plantagenets:
Henry I nie miał syna, a w tamtych czasach tylko syn mógł odziedziczyć koronę. Próbował Henry córkę swoją, Mathilde, posadzić na tronie, nawet ją wydał za barona Stephena, czyli jakby mianował go królem, ale baronowie inni się buntowali i nie chcieli nowych władców uznać. Pobudowali sobie baronowie zamki, ale takie kamienne, coby się w nich skryć, gdyby król probował ich przywrócić do porządku, i tak przez 20 lat trwała ta próba sił. W końcu w roku 1154 władzę objął syn Stephena, Henry II, który był wszak wnukiem Henry'ego I, więc został zaakceptowany. Był to najpotężniejszy z angielskich królów. Niczym William the Conqueror podbijał okoliczne ziemie, wojował w Szkocji i Walii, a nawet szykował wyprawę do Irlandii, ale z tą ostatnią musiał trochę zaczekać. Chodziło o to, żeby się zmienił Papież na takiego, który by chciał z Irlandią zrobić porządek, bo, jak pamiętamy, tam taki odłam Chrześcijaństwa działał. Papież się zmienił szybko i Henry mógł w spokoju podbijać Irlandię pod pretekstem przywracania tam władzy papieskiej. Zagarnął część wyspy, którą nazwano The Pale.
Henry II miał też inne dokonania. Wprowadził na przykład obowiązujące do dziś w Anglii i USA common law, które się tak nazywało, bo było wspólne dla całego kraju. Opiera się ono na precedensach - przy wydawaniu wyroków sprawdza się, jak wcześniej sędziowie takie sprawy rozpatrywali. Henry był władcą absolutnym, więc burzył baronom te zamki, co sobie pobudowali i nie tolerował nieposłuszeństwa. Wprowadził pierwszy w historii income tax, z tym, że to się wtedy tak nie nazywało - był to tzw. scutage, podatek na uzbrojenie chyba. W dodatku był progresywny - bogaci najwięcej płacili. Kłócił się ciągle z duchownymi, bo chciał, żeby i oni mu podlegali i nie podskakiwali, co miało dość przykry finał w postaci śmierci arcybiskupa Thomasa Becketta z Canterbury. Beckett, skłócony z Henrym, wyjechał do Francji, ale w końcu wrócił, a jakiś czas potem ktoś mu obciął głowę. Król twierdził, że to nie on i że jest mu bardzo przykro, ale papież mu nie wierzył i wściekły był na niego. Miało to taki skutek uboczny, że studenci studiujący w Paryżu zostali stamtąd wygnani, więc założyli sobie w Oxfordzie własny uniwerek. Słynny dziś.
Henry II dokonał kilku ciekawych rzeczy, np. poślubił kobietę, która kiedyś była żoną króla Francji, ale się z nim rozwiodła. Po rozwodzie była właścicielką połowy Francji, skutkiem czego ziemia ta stała się potem własnością Henry'ego. Była to bardzo dziwna sytuacja - Henry był królem w Anglii, ale we Francji był tyko wasalem króla. Doprowadziło to potem do wojny stuletniej, ale o tym za chwilę. Inne ciekawe dokonanie tego króla wiązało się z tym, że Henry nie chciał, by po jego śmierci jego synowie walczyli o władzę, więc już za życia koronował swojego następcę, Henry'ego III. Ten jednak... umarł wcześniej, niż ojciec. Ostatecznie korona dostała się innemu potomkowi, a był to Richard the Lionheart znany z Robin Hooda.
Richard był dziwnym królem, bo spędził wiele lat swojego panowania na krucjacie - wtedy było tak, że za udział w wojne krzyżowej dostawało się kompletny odpust i Richard widać potrzebował czegoś takiego, bo wyruszył do Ziemi Świętej. Dzielnie tam wojował, ale kłócił się z Francuzami, którzy też brali udział. W końcu skończyła mu się kasiora i postanowił wrócić, ale morzem nie mógł, bo Gibraltar był pod kontrolą Saracenów, przez Francję też nie, bo się pokłócił, więc obmyślił, że dotrze do Włoch i przez Alpy i ziemie Germanów (dzisiejsza Austria) jakoś wróci. I tak się wybrał, a że wtedy dużą kasę się na porwaniach i okupach zarabiało, jakiś germański książę go porwał i zażądał straszliwego okupu. W Anglii podniesiono podatek do 33% i zapłacono ten okup, ale baronowie bardzo niezadowoleni byli. Jeden baron w Normandii do tego stopnia był niezadowolony, że się zbuntował, więc Richard zebrał wojsko i pojechał go zgnieść, ale w trakcie pacyfikacji dostał stray arrow i umarł był.
Po nim na tron wstąpił jego braciszek, również znany z Robin Hooda John the Lackland, przezywany tak, bo po tatusiu żadnej ziemi nie dostał. Jakoś tak się wtedy złożyło, że król Francji, Filip August, chciał odzyskać tą ziemię, co do króla Anglii należała, więc wymyślił, że skoro król Anglii jest jego wasalem, to on mu coś tam każe zrobić. John się nie zgodził oczywiście, bo co mu będzie inny król rozkazywał, więc Filip się papieżowi pożalił, że wasal go nie słucha, a papież orzekł, że w takim razie trzeba mu ziemię skonfiskować. Tak też się stało, John się bardzo zdenerwował tym faktem, zebrał wielką armię i wyruszył od razu na wojnę, ale przegrał. Była to kompletna porażka i wstyd, szczególnie, że jeden zamek John stracił w taki sposób, że Francuzi przez wychodki weszli (bo wychodki wystawały z murów i wisiały ponad fosą przecież). Za całą tą wojnę zapłacili oczywiście baronowie (podatki) i byli już zupełnie wpienieni tym faktem. Miastowi to zyskali na tym, bo wcześniej obiecali Johnowi, że mu pożyczą kasę, ale jak im nie odda, to miasta się będą mogły uniezależnić. No i oczywiście tak właśnie się stało. Baronowie natomiast kazali królowi dnia 15 June 1215 podpisać The Magna Charta, czyli taki dokument dający baronom wolności pewne. Od tego momentu zaczął się stopniowy spadek znaczenia króla - za Henry'ego II żaden baron by nie pomyślał o tym, żeby coś żądać od króla. Gdzieś w tym samym czasie powstał też uniwersytet w Cambridge, ale to nie była zasługa króla - scholarzy w Oxford się pokłócili i część odeszła.
Potem tron objął Henry III, który dalej miał kłopoty z baronami i podpisał całą serię różnych układów z nimi, a potem wszystkie te układy złamał, więc w 1265 roku doszło do rebelii, na której czele stanął Simon De Montford (francuskie nazwisko, bo szlachta to Normanowie byli przecież). Doszło do bitwy, Henry dostał w pupę i musiał negocjować. Ustalono, że od tej pory król już nie będzie sam rządził, tylko będzie mu pomagał council, czyli taki wczesny parlament - baronowie, po dwóch rycerzy z każdego county i po dwóch przedstawicieli z każdego miasta. Council był potężny i stopniowo rósł w siłę - np. jakiś czas później król Edward I ogłosił, że nie będzie sam decydował o podatkach, tylko będzie council pytał o zgodę. Henry III oprócz tej pamiętnej klęski miał też spore osiągnięcia. Podbił tak dużą część Walii, że mianował Edwarda I, następcę tronu, Prince of Wales. Ta tradycja przetrwała do dziś - każdy przyszły król jest najpierw Księciem Walii. Poza tym za czasów Henry'ego pobudowano dużo katedr i to charakterystycznych, z takimi obciętymi spires (Norman style to się zwało), ekonomia się świetnie rozwijała, m.in. kwitł eksport wełny, głównie Flemishom ją eksportowano i ogólnie było dostatnio.
Czasy Wojny Stuletniej:
Cały czas jednak królów angielskich drażniła sprawa tych posiadłości we Francji, co to niby są ich, ale im zabrali. W 1337 roku wygasła we Francji rządząca dynastia i anglicy stwierdzili, że to dobry moment, bo w sumie to ich król był mężem królowej Francji kiedyś, więc to jego potomek powinien odziedziczyć tron. Baronowie francuscy mieli oczywiście inne zdanie na ten temat i wybuchła wojna stuletnia, czyli Anglicy popłynęli odzyskać to, co ich. Była to typowa europejska średniowieczna wojna z rycerzami w zbrojach na koniach itp. Anglicy mieli jednak swoją wunderwaffe - longbow. To cudo w rękach doświadczonego łucznika wypluwało 12 strzał na minutę z siłą tak potężną, że przebijały zbroje rycerzy. Francuzi mieli wtedy kusze, które też były potężne, ale dużo wolniejsze, więc Angole odnosili zwycięstwo za zwycięstwem. Wielka bitwa nastąpiła pod Crecy w 1346 - Francuzi ponieśli tam katastrofalną porażkę. Anglicy w czasie tej kampanii m.in. podbili Calais. Problem był jednak taki, że Francuscy mieszkańcy się buntowali i nie chcieli rządów Anglików (kto by chciał?), więc ciągle ich trzeba było uspokajać i w końcu Anglicy przegrali tą wojnę, ale to za chwilę.
Były to High Middle Ages, czyli to takie naprawdę średniowieczne Średniowiecze. Ważne wydarzenia miały miejsce we Francji, Anglią się nikt specjalnie nie interesował z możnych, włącznie z królem. Królem zaś był Henry VII, którzy rządził wiecznie, czyli 50 lat (dłużej, niż wynosiła przeciętna długość życia wtedy). Ta cała wojna stuletnia to takie handy label nadane później przez historyków - nie trwała równo 100 lat, a do tego nikt wtedy na to nie patrzył jak na jedną długą wojnę - co kilka lat się tam tłukli. Połowę Francji stanowiły fifes angielskie, czyli po naszemu lenna. Anglicy mieli więc tam dużo ziemi, a do tego sojuszników w Burgundii.
Wkrótce jednak miały nadejść straszne rzeczy, a początek ich miał miejsce daleeeko od Anglii - w miejscu zwanym Crimea, czyli Krym. Wenecja miała tam swoją kolonię-twierdzę, którą bezskutecznie oblegali Tatarzy. Przywlekli oni z Azji jakąś paskudną zarazę, więć postanowili zastosować biological warfare - zmarłych towarzyszy wystrzelali z katapulty w stronę twierdzy. Zarazą tą straszliwą była dżuma, czyli czarna śmierć zwana wtedy bubonic plague, bo się robiło bubo im. Wenecjanie, gdy tylko się zorientowali co się dzieje, spakowali manatki i zwiali do Wenecji, biorąc oczywiście chorobę ze sobą. Zanim dopłynęli, zaczęli chorować i władze Wenecji, widząc, w jakim są stanie, nie wpuściły ich, więc biedacy zaczęli się tułać po portach szukając schronienia. Niestety, w każdym porcie rozmawiali z ludźmi, podawali im ręce i ogólnie przenosili zarazki, skutkiem czego już niedługo 1/3 populacji Europy wąchała kwiatki od spodu. Dżuma była niezwykle skuteczna - zazwyczaj od zarażenia do śmierci mijały 4 dni. Pod koniec 1348 roku zaraza dotarła do Anglii, a już w 1349 roku zmarło 1,5 miliona ludzi. Ludzie to próbowali wytłumaczyć jako divine punishment - bo Edward III wstąpił na tron zanim umarł Edward II, który wolał mężczyzn i nie mógł raczej liczyć na potomka, i to było not right.
Mimo zarazy wojna trwała w najlepsze, ale zaczynało brakować ludzi. W manors, czyli majątkach ziemskich, coraz mniej było rąk do pracy. Coraz mniej było podatników i siły roboczej - trzeba było prawami zmuszać ludzi, żeby więcej pracowali. Wprowadzono radykalny poll tax, czyli po naszemu pogłowne - jak masz głowę to masz płacić. Ogromna kasa z tego szła na wojnę, na utrzymanie armii. Ludzie byli coraz bardziej wkurzeni tym, aż w 1383 roku wybuchła rebelia - ludzie odmówili płacenia podatków i ruszyli na Londyn. Było to dość głupie, bo król nieczęsto tam bywał (zazwyczaj we Francji przesiadywał), ale akurat na swoje nieszczęście tam był. Był jednak świetnym negocjatorem, więc spotkał się z przywódcą rebelii, Tylerem, wysłuchał go, po czym zgodził się na wszystkie żądania. Tyler zadowolony odjechał, a król... nie zrobił nic. Za jakiś czas Tyler wrócił, król znów się z nim spotkał, nawciskał mu o swojej dobrej woli i że widocznie jakieś opóźnienia są, ale on na pewno zrobi, więc Tyler znów odjechał, ale po drodze... ktoś go zadziabał. Król oczywiście twierdził, że nie ma z tym nic wspólnego, a rebelia się skończyła. Konsekwencja tego była jednak taka, że właściciele ziemscy zmienili podejście do swoich serfs - dali im trochę ziemi i kazali sobie płacić rent, czyli zamienili pracę na kasiorę. Serfdom zaczęło zanikać, za to rozwijało się cash economy. W tym czasie miasta się strasznie bogaciły, bo, uzyskawszy kiedyś niezależność, handlowały w najlepsze z Francuzami i płaciły królowi podatki, żeby mógł z owymi Francuzami wojować.
W końcu, w 1377 skończyły się nieskończone rządy Edwarda III (umarł no). Następcą jego miał być największy mastah wśród rycerzy, Edward the Black Prince, który szpanował swoją bardzo drogą, czarną zbroją. Młody Edek umarł jednak przed ojcem, więc ostatecznie władzę objął jego brat, Richard II. Ten jednak był kiepskim władcą i dowódcą, a jedynym jego dokonaniem było zarządzenie, by każda tawerna miała nazwę i znak (co zostało do dziś, a wprowadzono to w trosce o pielgrzymów). Był w dodatku mentally unstable, co ułatwiło zamach stanu - w 1399 jego najmłodszy brat, John of Gaunt, Duke of Lancaster, zamknął Richarda w jakimś zamku na odludziu, gdzie „ktoś” go potem zamordował. Najmłodszy syn Edka III nie mógł jednak objąć władzy (bo był tylko marnym Duke of Lancaster), więc formalnie rządził Henry IV, natomiast John of Gaunt wojował twardo, a był drugim największym mastahem wśród rycerzy (tylko Black Prince był lepszy). Henry IV jest ciekawszy dla historii Polski, niż Anglii, bo zanim został królem, walczył jako najemny rycerz, m.in. po stronie Krzyżaków. Jako król niezbyt dobrze władał, ale się wsławił tym, że poszedł do parlamentu i powiedział coś po angielsku - pierwszy raz od 350 lat król coś takiego zrobił. English wracał powoli.
W tamtych czasach ulubionym zajęciem ludzi były pielgrzymki. Podstawowym celem pielgrzymek było oczywiście Canterbury, gdzie szczątki św. Thomasa Becketta były i arcybiskup rezydował (i rezyduje). Innym ważnym celem było Santiago De Compostella, czy jakoś tak, gdzie było shrine of st. James the Lesser. Z tym miejscem wiąże się charakterystyczny znak pielgrzymek - shell of a scallop (przegrzebek), które dziś widnieje na logu korporacji Shell. Trzeci ważny cel to Jerusalem, dokąd krucjaty organizowano. O tym, że pielgrzymki były ważne, świadczy duża ilość zachowanych records of pilgrimages.
Henry IV odwalił kitę w roku 1414, a władzę po nim przejął Henry V, który był wspaniałym military leaderem. Do tego na tronie Francji zasiadał wtedy człowiek chory psychicznie, więc niezwłocznie zorganizowano inwazję. W pierwszej bitwie Francuzi mieli siedmiokrotną (!) przewagę nad Angolami, a mimo to wojska Heńka dokonały rzezi (longbows jak zwykle) i triumfalnie pomaszerowały do Paryża, który zajęły. Henry tam się od razu ożenił z córką króla i utargował, że będzie następcą tronu. Król Francji miał co prawda syna, ale ten nie miał nic do gadania. Francja praktycznie cała była pod panowaniem Angoli, tylko wokół Orleanu się jeszcze bronili. Miało być pięknie dla Anglików, ale w 1422 roku umarł na tajemniczą chorobę król Francji, a zaraz ponim, równie tajemniczo, zszedł Henry V. Jego następca, Henry VI, miał jakieś 5-6 lat i co prawda został koronowany, ale Earl of Bedford (?) rządził jako regent. Do tego pojawiła się kobieta znwana Joan of Arc, która twierdziła, że ma misję od Boga i miała duży wpływ na Francuzów. Przekonała królewicza, żeby walczył o tron i przełamała angielskie oblężenie Orleanu. Miała trochę skirmishów z Angolami i w końcu ją dorwali i spalili na stosie, ale Francuzi i tak wygrywali, choć przegrali wszystkie duże bitwy. Anglicy byli spychani, w końcu w 1453 roku stracili Calais, wynieśli się z Francji i tak się skończyła wojna stuletnia. Efekt tego był taki, że Anglicy sobie nagle uświadomili, że to Wyspa jest ich ojczyzną, a nie Francja, i że niech sobie tam Francuzi będą, a oni się tu skupią na Anglii.
War of the Roses:
Zaraz jednak wybuchła kolejna wojna, tym razem domowa. Baronowie byli bardzo niezadowoleni przegraną we Francji, więc pewien Edward z York postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i w 1461 roku porwał Henry'ego VI, uwięził go w jakimś zamku, a sam koronował się na Edwarda IV. Zorganizował od razu ekspedycję, by odzyskać Francję, ale szybko dostał w pupę. Zaczęła się wojna domowa pomiędzy House of York i House of Lancaster, zwana War of the Roses, bo znakiem Yorków była biała róża, a znakiem Lancastrian - czerwona. Oba rody wywodziły się od Edwarda III i przez 30 lat walczyły o władzę. Była to jednak angielska, dżentelmeńska wojna, która nie wyrządziła krajowi poważnych szkód - umawiali się na bitwę i w ogóle. W roku 1483 Edward IV umarł, więc koronowano jego syna, Edwarda V, który jednak był zbyt młody, żeby rządzić, więc regentem został Richard of York, który był garbusem. Richard jednak sam chciał być królem, więc zamknął małego Edzia i jego brata w Tower, skąd potem tajemniczo zniknęli, i koronował się na Richarda III. Lancastrians się wściekli zupełnie i 22 Aug 1485 doszło do finalnej bitwy na Bosworth Field, którą wygrał... Henry VII z House of Tudors, spokrewniony z Lancastrianami. Wstąpienie Heńka na tron przyjmuje się jako początek Renesansu w Anglii. Teraz przez cały XVI wiek rządzić będą Tudorowie, a ci, co właśnie rządzić przestali, to byli Plantagenet.
Zmiany następowały: Jak pamiętamy, w Średniowieczu trwała wielka akcja budowania i przebudowywania katedr na perpendicular style, czyli na Gotyk po naszemu. Średnio 100 lat takie coś trwało. Ta akcja się skończyła z nastaniem Renesansu. Zaczął się standard English - londyński dialekt zaczynał dominować nad innymi. Nastał kres masowych pielgrzymek (to przez reformację). Kwitła cash economy. Powstawały kompanie zwane merchant adventurers, które w najdziwniejszych miejscach handlowały - mieli np. trading post w Gdańsku. Legal system was put in place - common law dotyczyło tylko real property, a innymi sprawami zajmował się Lord Chancellor, druga po królu osoba w państwie. Powstały Courts of Equity, które zajmowały się tymi sprawami, których common law nie obejmowało. Stworzono dla nich Rules of Equity, czyli bardzo ogólny zestaw praw, który obowiązuje do dziś. Legal system w Anglii opiera się i na common law i na rules of equity, dlatego są double names, np. „last will and testament” - jedna nazwa jest anglo-saksońska i pochodzi z common law, a druga jest francuska, z rules of equity. Dopiero w 1875 roku te dwa legal systems zostały połączone.
Rządy Tudorów:
Wracając do Heńka - Tudorowie mieli walijskie korzenie i byli bardzo, bardzo dalekimi krewnymi Lancasterów, więc Henry VII miał weak claim to the throne i niepewny był swojej przyszłości. Stronnicy House of York co i rusz urządzali jakieś rebelie, ale Heniek świetnym był dowódcą i ich za każdym razem rozwalał. Na jego szczęście baronowie nie byli już tak potężni, jak kiedyś. Król stopniowo umacniał więc swoją pozycję na tronie. Aby ją umocnić bardziej jeszcze, zrobił Heniek dwie rzeczy - po pierwsze nie kłócił się z parlamentem, nie podnosił podatków bez ich zgody (czyli wcale) i ogólnie starał się nie narażać. Po drugie zaś wspierał coś, co dziś nazywamy middle class, czyli gentry (szlachta taka). To byli ci ludzie, którzy trochę mieli, ale nie pochodzili z ważnych rodów. Oni byli przychylni królowi, więc ten ich umacniał, np. zorganizował wyprawę do Irlandii, a uzyskaną ziemię przekazał gentry. Wspierał też handel i rozwój ekonomii, podpisywał umowy handlowe z innymi krajami i finansował ekspedycje. Booming sector to był wtedy wool trade - wielką kasiorę na tym robili. Kiedyś w wioskach było tak, że każdy miał mały kawałek ziemi, a reszta to było common piece of land i każdy mógł go używać. Stopniowo jednak ludzie zaczęli sobie zabierać to common land, żeby tam owce hodować - mówiło się, że owce zjadają ludzi w Anglii. Zanikał przez to tradycyjny średniowieczny system, yeomen, czyli ci, co posiadali więcej ziemi, się bogacili, a smallholders, czyli małorolni, emigrowali do miast. Henry VII zadbał też o umocnienie całego House of Tudors i poślubił Elizabeth of York, czyli z przeciwników. Swoją córkę wydał zaś za króla Szkocji - był diplomatically skilled i zażegnywał konflikty w ten sposób. Z pewnością umarł z poczuciem, że dobrze królował.
Po jego śmierci na tron wstąpił Henry VIII. Kontynuował on politykę ojca i everything was going smoothly, nawet żonę odziedziczył po starszym bracie, któremu się zmarło, ale był problem jeden - nie mógł się Heniek doczekać męskiego potomka. W takiej sytuacji należy oczywiście zmienić żonę, ale kłopot w tym, że jej wujkiem był Charles V, król Hiszpanii i większości Europy, który swojego czasu podbił nawet Rzym. Papież się go bał w związku z tym i nijak nie chciał dać rozwodu Heńkowi. Henry coraz większą niechęcią pałał do Rzymu, najpierw kazał parish priests nie płacić papieżowi podatku, tylko jemu przekazywać, potem sam zaczął powoływać biskupów. W końcu, w 1544 roku wydał Act of Supremacy - ogłosił się głową kościoła w Anglii, dzięki czemu mógł teraz decydować o tym komu udzielić rozwodu i udzielił go sobie. Schizma ta nie wynikała z przyczyn religijnych, dlatego Henry nie tolerował radykalnych odstępstw od Katolicyzmu. For example kiedy niejaki Tyndale chciał opublikować Biblię po angielsku, Henry mu zabronił tego. Tyndale zwiał na Kontynent, tam wydrukował te Biblie, przemycił je do Anglii i zaczął sprzedawać. Kiedy Heniek się dowiedział o tym, kazał... wykupić te Biblie, po czym je spalił. Tyndale za zarobioną w ten sposób forsę wydrukował więcej Biblii, więc tym razem Heniek spalił Tyndale'a i był spokój. Jego Biblia nie przetrwała, ale miał duży wpływ na późniejsze edycje, bo wymyślił jak po angielsku mówić o tych sprawach religijnych. Oprócz rozwodu, Act of Supremacy pomógł Heńkowi rozwiązać także inny problem - dziurę budżetową. Dziura wynikała z tego, że pobudował i poumacniał wiele zamków on the coast, na co poszła kupa forsy, a nie mógł podnieść podatku, bo nie chciał się parlamentowi narażać. Jego doradca, Thomas Cromwell (to nie ten od Protectorate), podsunął mu rozwiązanie - sekularyzację monasteries, co Heniek uczynił w 1546 roku, bo mógł jako głowa kościoła. Monasteries było w Anglii bardzo wiele, cały kraj był nimi pokryty, a były to takie gospodarstwa rolne i miały dużo ziemi i kasiory. Król kasiorę zabrał, ziemię rozdał, więc klasztory opustoszały i dziś są ruinkami.
Henry VIII miał, jak wiemy, sześć żon łącznie. Jego druga żona miała sześć palców u ręki, co najpierw uznano za divine sign, że jest dobra dla niego, ale kiedy urodziła mu córeczkę, okazało się nagle, że te sześć palców to znak diabła i biedną kobietę ścięto. Ogólnie z żonami było tak: pierwsza rozwiedziona, druga ścięta, trzecia sama umarła, czwarta rozwiedziona, piąta ścięta, a szósta miała szczęście i go przeżyła. Oprócz ścięć główną jedyną rozrywką ludu w tamtym czasie były teatry, bo była to epoka Renesansu, który w Anglii zaowocował głównie świetnymi dramatopisarzami. Henry VIII kontynuował też dzieło ojca i wspierał handel i wyprawy. Pozwolił ludziom organizować się w companies, czyli kompanie handlowe, które wyruszały w rejony zbyt niebezpieczne dla samotnych handlarzy. Król im sponsorował te podróże i rozbudowywał flotę.
W końcu jednak Henry VIII umarł i pozostawił po sobie trójkę potomstwa - córki Mary i Elizabeth, oraz syna Edwarda, który został koronowany na Edwarda VI. Był jednak słabowity i wciąż chorował, więc doradcy rządzili za niego. Za rządów chorowitego Edka nic ciekawego się nie działo, tylko w sferze religii następował coraz większy radykalizm - parlament uchwalił nowe confession of faith (bo u nich parlament takie rzeczy robił) i wydał Book of Common Prayer (BCP).
Słabowity król szybko jednak opuścił ten świat i na tron wstąpiła Mary Tudor, której Szkoci dali szybko przydomek Bloody Mary. Wszystko dlatego, że Mary była córką pierwszej żony Heńka (czyli tej Hiszpanki) i przez to zatwardziałą Katoliczką. Chciała Anglię przywrócić do Church of Rome, więc krwawo się rozprawiała z Protestantami i uwalniała Katolików z więzień. Protestanci się przez to zradykalizowali i przekształcili w Purytan (chcieli być pure od wpływów Rzymu). Szkoccy Protestanci szczególnie z nią bojowali, w tym ich bohater, John Knox. Bloody Mary na szczęście rządziła tylko 5 lat i zabiła w tym czasie 230 ludzi - wcale taka krwawa nie była, jak o niej powiadają.
Po siostrze władzę przejęła ostatnia z Tudorów, Elizabeth I. Elizabeth była dzieckiem humanizmu, otrzymała świetną edukację i była wyszkolona w dyplomacji. Miała też dziwne zachcianki - np. toaletę chciała mieć. Zakazała też sikania na mury zamku i ogólnie była inna jakaś. Oprócz tego, zgodnie z tradycją rodzinną, wspierała handel i podróże (np. na Grenlandię).
Miała też Elizabeth wielu mądrych doradców, w tym Thomasa Greshama, który jej doradził, by ostrożna była w kwestiach militarnych, bo cała Europa ich nie lubiła za ten Purytanizm i wiadomo było, że ktoś ich w końcu zaatakuje. Indeed, w późnych latach 1580 Hiszpania uformowała flotę zwaną The Armada, na którą załadowano mnóstwo foot soldiers. Armada wysłana została do Anglii, żeby dokonać inwazji. Na Kanale dorwały ich jednak wiatry nieprzychylne i zepchnęły do Calais, gdzie postanowili przeczekać. Ela się jednak zwiedziała o tym i wysłała swoją flotę (słabszą) pod dowództwem Francisa Drake'a, żeby im podpaliła statki. Część się spaliła, reszta uciekła na morze, gdzie im dalej wiatr przeszkadzał, a Drake ich dziabał cały czas, więc postanowili uciekać dookoła Wysp i do Hiszpanii, co było bardzo złym pomysłem, bo sztorm ich tam dorwał i do Hiszpanii marne resztki wróciły. Drake potem, sponsorowany przez królową, piratował na całego i Hiszpanom uprzykrzał życie.
W kwestii handlu niezwykle ważne były dla Angoli West Indies, czyli Jamajka i tamte wysepki różne. Chodziło o przyprawy, bo nie znano wtedy lodówek i mięso się solą konserwowało, więc było niedobre i się psuło i ogólnie trzeba to było mocno przyprawiać, żeby się dało zjeść. Dużo explorerów pływało po świecie, w tym Walter Raighle, czy jakoś tak, który pływał chociażby do Gujany i Centralnej Afryki. Dużo wyeksplorował, ale nic tam ciekawego nie znalazł, więc go ścięto. Kompanie handlowe importowały np. futra z Rosji, które były cenione, bo zamki były zimne i wilgotne, a okien w nich nie było. Hudson Bay Company z kanady importowała futra, a East India Company handlowała z Indiami. Ekonomicznie i kulturalnie w Anglii było super.
Był tylko jeden problem - Elizabeth nie miała potomka (być może jedną z przyczyn był fakt, że nie miała męża). Spokrewniona z nią była Mary Stuart, królowa Szkotów i potomkini Henry'ego VII, i mogłaby próbować przejąć tron, czego Ela chciała za wszelką cenę uniknąć, bo Mary przeca Katoliczką była i strasznie Szkotów gnębiła. W 1565 roku Szkoci pokonali swoją królową i zmusili ją do ucieczki. Ona się oczywiście ewakuowała do Anglii, Szkoci o tym donieśli Eli, a ta ją schwytała i uwięziła. Zmówiła się potem z Jamesem, królem Szkocji, że będzie po niej królował, jeśli tylko będzie Protestantem, co nie stanowiło dla niego problemu. Tak to Szkocja miała się połączyć z Anglią, a Walia już wcześniej się połączyła. Elżbieta umarła w 1603 roku i na tron wstąpił pierwszy ze Stuartów, James I Stuart.
Rządy Stuartów, The Protectorate i Restoration:
Stuartowie nie byli przyzwyczajeni do tego, że w Anglii władza króla jest ograniczona przez parlament, bo w Szkoci panował absolutyzm - król był wszechmocny. Próbowali więc to samo stosować w Anglii, co doprowadziło ostatecznie do wybuchu wojny domowej. Za rządów Jamesa I nie wydarzyło się jednak nic dramatycznego, choć konflikt z parlamentem rósł. Był to uczony król, choć niezbyt dobry military leader. Najbardziej skonfliktowani z nim byli Purytanie, bo James oczywiście chciał sam o wszystkim decydować, w tym także mianować biskupów, by mieć jako-taką władzę nad Kościołem. Pozostawił po sobie King James's Bible - wydał zalecenia jak to mają przetłumaczyć, po czym ogłosił, że od dziś tylko ta wersja jest oficjalna. Ta Biblia już nie obowiązuje, ale było to wydanie, które miało największy wpływ na późniejsze tłumaczenia. Król zwoływał co prawda parlament, ale wcale go nie słuchał, co na razie nie spotykało się ze zdecydowanym sprzeciwem. Popierał też po cichu Katolików i nawet wydał syna za francuską Katoliczkę. Purytanie mieli tego dość i uciekali z Anglii, najpierw do protestanckiej Holandii, a w 1620, na pokładzie okrętu Mayflower do Ameryki. Swoją drogą - pierwsza angielska kolonia w Ameryce powstała w 1607 roku i nazywała się Jamestown (od króla Jamesa oczywiście), ale nie przetrwała. James miał też problemy finansowe, więc sprzedawał charters kompaniom handlowym.
Po jakimś czasie na tron wstąpił Charles I, który też poślubił katolicką, francuską księżniczkę. Do tego wcale nie zwoływał parlamentu, więc konflikt się zaostrzył. Parlament sam się zwoływał i wydawał remostrations, czyli takie uchwały przywołujące króla do porządku, z których Charles oczywiście nic sobie nie robił. W 1640 roku w Szkocji wybuchła rebelia i król musiał zwołać parlament, żeby zatwierdził podatki i żeby było za co wojować. Parlament ten otrzymał później miano „Short Parliament”, bo nie dał królowi tych podatków, został więc szybko rozwiązany. Powody rebelii były religijne - Szkoci chcieli mieć Presbiterian Church, w którym sami by sobie oddolnie wybierali przywódców religijnych. Wojna postępowała, więc Charles zwołał kolejny parlament, który z kolei uzyskał miano Long Parliament, bo obradował 14 lat. Parlament ten ustalił, że oni już tego króla nie chcą i, zamiast go upominać, przeciwstawią mu się.
W 1642 roku wybuchła więc wojna domowa. W państwie były dwa centra władzy i dwie armie - stronnicy króla nazywali się Cavaliers i nosili długie włosy, ich przeciwnikami byli Puritans, którzy golili głowy. Mimo konfliktu życie intelektualne i literackie w kraju kwitło (zobacz: notatki z LAG), aż w końcu Purytanie uznali rozrywkę za ungodly i zakazali jej. Tyczyło się to także rozrywki religijnej, np. zlikwidowano obchody bożonarodzeniowe. Rigid code mieli i się nie wolno było weselić w ogóle. Zacięte walki trwały 10 lat. Kiedy współcześni Anglicy wspominają jakąś wojnę, jest to właśnie wojna domowa - cały kraj został demokratycznie obdzielony bitwami i każdy region może sobie jakąś odgrywać. Z początku parlamentarzyści przegrywali i zmuszeni byli wycofać się do Londynu, gdzie podpisali ze Szkotami agreement, że ci przyjdą im na pomoc, ale na nic się to nie zdało. W dodatku zaczęły się wewnętrzne podziały i ogólnie było niewesoło. Wtedy jednak pewien mało znany członek parlamentu, Oliver Cromwell, ogłosił, że potrzebują czegoś, co nazwał New Model Army - armii wyszkolonej w obozach treningowych. Cromwell stworzył kilka regimentów tej niezwykle skutecznej armii, a do tego sam był świetnym military leaderem, więc pokonał wojska króla bez problemu. Charles uciekł do Szkocji, tam jednak został pojmany i odesłany do Anglii.
Parlament triumfował, ale trzeba było jakiegoś nowego władcę wybrać i został nim oczywiście Cromwell, który zachowywał się jak porządny dyktator. Charles, uwięziony, nadal nie chciał współpracować (on, król, będzie z nimi negocjował?), więc w 1649 roku został ścięty. Koronę zaoferowano Cromwellowi, ale on ją odrzucił i obwołał się Lordem Protectorem. Prowadził prostą politykę - pokonanym przeciwnikom skonfiskował dobra i rozdał je swoim stronnikom. Zorganizował krwawe wyprawy do Irlanii i Szkocji, by uzyskać więcej ziemi i pieniędzy. Także o pieniądze chodziło w Navigational Act, który głosił, że angielskie kolonie mogą handlować tylko z Anglią, która oczywiście mogła im w ten sposób dawać bardzo niskie ceny - doili z nich kasę ile wlezie. Anglia nie była zresztą wyjątkiem pod tym względem - inne państwa miały podobne zasady. W 1652 Dania rozpoczęła nawet wojnę z tego powodu, bo chciała handlować z angielskimi koloniami, ale Cromwell ze swoimi mad skillz wygrał bez problemu. Cromwell był jednak kiepskim politykiem, a jego największą wpadką było wykreślenie z parlamentu wszystkich ludzi, których podejrzewał o nielojalność.
W końcu Cromwell umarł, a tytuł Lorda Protectora odziedziczył jego syn, Richard, ale ludzie byli już głęboko zniechęceni do Protectorate i mieli dość dyktatury. Generałowie nie respektowali nowego Protectora i nie słuchali jego rozkazów, aż jeden z nich, generał Monk, stwierdził, że ktoś rządzić musi, a przecież syn ściętego Charlesa I mieszka we Francji i może objąć tron. Skontaktowano się z nim i w 1660 roku wrócił, został ciepło powitany i koronowany na Charlesa II. Nastąpiło Restoration of the House of Stuarts. Otwarto teatry i złagodzono trochę purytańskie zasady. Nowy król chciał zjednoczyć podzielony naród, wydał więc Tolerance Act i ogólnie starał się być miły, żeby nie skończyć jak tatuś. Ludzie byli jednak nieufni wobec niego, bo miał links with France, francuską żonę i podejrzewano go o Catholic leanings.
Glorious Revolution, William of Orange i House of Hannover:
Syn Charlesa, James II, także poślubił Katoliczkę, więc nieufność rosła. James nie miał jednak potomka i liczono na to, że dynastia po prostu wygaśnie i będzie spokój, ale po pewnym czasie urodził mu się syn i wybuchł bunt. Ludzie chcieli być Prezbiterianami i mieli dość władców o katolickich skłonnościach.
Oficjalnie król rzadził dalej, ale w House of Lords siedmiu biskupów (zwanych potem The Immortal Seven) podpisało list zapraszający na tron innego człowieka. Był nim William of Orange z Holandii. William był wnukiem Charlesa I, był więc spokrewniony ze Stuartami, a jego żoną była Mary, córka Jamesa II. Do tego Holandia była protestanckim krajem, więc wyglądało na to, że będzie dobrym królem. William się zgodził, a gdy przybył, dostał spore poparcie ludu i objął tron w 1688 roku wspólnie ze swoją żoną, która rządziła gdy jego nie było w kraju (William został koronowany na Williama III, a jego żona na Mary II). Była to Glorious Revolution, bo odbyła się bez rozlewu krwi.
W tym czasie kultura w Anglii kwitła - tworzono tzw. restoration comedies (ludzie musieli odreagować), pisano poems itp. Kwitły też kolonie - cały east coast of America został skolonizowany przez Anglię, mieli też kolonie na Jamajce, Bermudach, w Indiach, w Afryce itp. Handlowali głównie niewolnikami i tytoniem, potem przerzucili się na molasses. Anglia stała się zupełnie innym krajem i miała króla innego, niż reszta Europy.
Po wstąpieniu Williama na tron Parliament uchwalił trzy ważne uchwały:
Bill of Rights z 1689 roku nie wprowadzało nic nowego, ale określało wyraźnie jakie prawa ma Parliament i czego królowi nie wolno. William to podpisał i ustanowiona została constitutional monarchy - the monarch reigns but does not rule. Taką monarchię mamy w UK do dziś. Króla w tym rządzeniu wspiera privy council, czyli tajna rada przyboczna - nie był to nowy pomysł, o czymś takim mówiła już Magna Charta.
Tolerance Act określał jakie prawa mają mieć innowiercy - byli tolerowani, ale nie mogli zajmować kluczowych stanowisk.
Uchwała określająca succession line, czyli kto dziedziczy tron (to pokazuje jak potężny był parlament w Anglii). Uchwalili, że jeśli William umrze bezdzietnie, tron obejmie Anne, córka Jamesa II, bo jest decently Protestant (i tak też się stało). Ta uchwała obowiązuje do dziś - pretendenci do tronu są ponumerowani i jak pierwszy nie może, to drugi wstępuje itd.
Anne także umarła bezdzietnie i, wedle wspomnianej uchwały, na tron wstąpił George I z House of Hannover. George był prawnukiem Jamesa I, więc House of Hannover to była boczna linia Stuartów (byli książętami z tytułem The Elector). Oni tak naprawdę rządzą UK do dziś - po ślubie królowej Wiktorii z pewnym księciem zmienili nazwę na House of Saxe-Coburg-Gotha, a w 1917 roku, kiedy walczyli z Niemcami, uznano, że to niepoprawne mieć na tronie niemiecką dynastię, więc przemianowali się na House of Windsor, choć wcale nie pochodzili z Windsoru.
George I przywiózł ze sobą cały sztab służących, w tym także muzyków. Był wśród nich kompozytor nazwiskiem Georg Friedrich Händel, którego Anglicy zwą George Frideric Handel, a który był właściwie jedynym światowej sławy muzykiem angielskim (choć niemieckim) przed Beatlesami. Handel skomponował m.in. Water Music, która umilała królowi jedną z jego ulubionych zabaw - George z całym dworem pływał na barce po Tamizie, orkiestra płynęła na drugiej barce i grała, a na brzegach tłum wiwatował. Najsłynniejszym dziełem Handela jest natomiast The Messiah. George przywiózł ze sobą także styl architektoniczny, który Angole znają jako Georgian Style, a reszta świata jako Neoklasycyzm.
Prime Minister, Whigs & Tories i kolonizacja:
Ponieważ nowi władcy nie mówili po angielsku i tak naprawdę interesowali się Niemcami, a nie Anglią, rola privy council rosła i stopniowo rada przekształciła się w The Cabinet, czyli taką radę ministrów (ale to nie to samo, co rząd). Rok 1721 przyjmuje się jako datę pojawienia się czegoś, czego nie miał żaden inny kraj w Europie - Prime Minister, czyli właściwie premier, osoba, która ma największą władzę w państwie.
Cavaliers i Puritans przekształcili się w ruchy polityczne, którym przeciwnicy szybko nadali obraźliwe przydomki - Whighs głosili łagodniejszą wersję Purytanizmu i wyższość parlamentu nad królem, Tories z kolei twierdzili, że władza króla pochodzi od Boga (we wszystkich innych państwach Europy było to coś oczywistego i niepodważalnego). Whigs to dziś Liberal Party, Tories - Conservatives. House of Commons nie funkcjonował jednak jak dzisiejsze parlamenty - czynne i bierne prawo wybocze mieli tylko ci, którzy posiadali odpowiednio dużo ziemi i pieniędzy. Ponad 90% ludzi nie mogło głosować ani kandydować. Kluczową rolę w wyborach odgrywały tzw. „rotten towns” - małe miasteczka na zadupiu, w których było mało mieszkańców, ale wokół było dużo ziemi. Z takiego miasteczka o wiele łatwiej było się dostać do House of Commons, niż z Londynu. Każdy, kto się dostał, stawał się członkiem jednego z dwóch klubów - Tories albo Whighs. Z początku rządzili Tories, których popierała królowa Anne, lecz gdy przybył George, wybory wygrali Whigs, a ich przywódca, Robert Walpole, został pierwszym Prime Ministerem i rządził przez 20 lat.
Whigs popierali merchant adventurers i kolonizację. Anglia powiększyła swoje kolonie m.in. o Gibraltar, Kanadę i wysebki na Morzu Karaibskim (gdzie hodowano trzcinę cukrową). Zaangażowała się także w kilka wojen, a wtedy tak śmiesznie było, że wygrywali wojny w Europie, ale ziemie dostawali gdzieś daleko. Np. Kanadę Anglia zdobyła w ten sposób, że pokonała Hiszpanię we Francji. Po tym wydarzeniu wielu kanadyjskich Francuzów wyemigrowało m.in. do Nowego Orleanu, stąd francuska kultura w tamtych okolicach. Kanada nie była jednak specjalnie interesująca dla Anglii - pozyskiwano tam tylko futra. O wiele ciekawsze były kolonie tropikalne i to zainteresowanie miało i dobre i złe skutki. Do złych można zaliczyć wydarzenie z lat 1720, kiedy to król wyczarterował The South Seas Company, która eksplorowała okolice Taiti, Bora Bora itp. Przyszykowali wielką wyprawę, wypuścili akcje, wielu ludzi włożyło w to kupę forsy, ale statki wróciły właściwie z niczym, nie znaleziono ani złota, ani przypraw, ani żadnych innych bogactw. Wydarzenie to nazwano The South Seas Bubble i stąd mamy polskie słowo „bubel”. Dobrym skutkiem było natomiast utworzenie kolonii w Indiach. Wszystko zaczęło się od tego, że Anglia zabrała Francji kilka portów w Indiach. Wysłano tam faceta nazwiskiem Robert Clive, który prowadził bardzo skuteczną politykę: Indie podzielone były na małe, skłócone księstewka jakby i Clive oferował jednemu księciu pomoc w walce z innym i w ten sposób zdobywał kolejne obszary, aż w końcu prawie całe Indie stały się kolonią angielską. Jego następca był równie skuteczny, dzięki czemu można było z Indii ściągać konkretną kasiorę, a w przyszłości brytyjscy władcy uzyskali tytuł Emperor of India.
Anglia rozbudowywała też flotę. Na każdym statku był „impressman officer”, czyli facet, który łapał mężczyzn i siłą wcielał ich do załogi. Trzeba było tak robić, bo była to najstraszniejsza służba w całej armii - dyscyplina była bardzo surowa, a do tego szkorbut atakował. Dzięki staraniom Anglia dysponowała najpotężniejszą flotą na świecie, co było ważne, bo wiele kolonii znajdowało się na wyspach, a przecież trzeba było ich bronić.
Cały czas obowiązywał Navigational Act - budziło to niezadowolenie w koloniach i doprowadziło chociażby do słynnego Boston Tea Party i innych przykrych dla Anglii wydarzeń. Generalnie jednak Anglia się strasznie bogaciła na koloniach, czego skutkiem była chociażby budowa turnpikes, czyli nowych, ładnych dróg, pobudowano też kanały rzeczne.
Rozpoczęła się wczesna faza Rewolucji Przemysłowej - najpierw jakiś facet ulepszył krosno, potem wymyślono spinning mill, czyli taki ulepszony kołowrotek napędzany wodą. Było to bardzo efektywne, bo woda się nie męczy, nie trzeba jej płacić i nigdy nie zamarza w Anglii, więc robota szła pełną parą dzień i noc. W latach 1780 wprowadzono też weaving mills. W 1783 Robert Watt wymyślił silnik parowy. Zaczęto stosować nowe paliwo - węgiel, który był wydajniejszy, niż drewno. Powstał przez to bardzo niebezpieczny przemysł wydobycia węgla. Anglia stała się mocarstwem ekonomicznym i militarnym. Ludzie uważali, że to zasługa Whigs. Powstał Bank of England.
Powstanie USA, dalsza kolonizacja i UK jako imperium:
W latach 1760 władzę przejęli Tories, a Prime Ministerem został Lord North, i zmiana ta okazała się katastrofalna w skutkach. Tories chcieli wycisnąć więcej kasy z kolonii, wprowadzili więc Stamp Tax, który istnieje u nas do dziś w formie znaków opłaty skarbowej. W tamtych czasach wyglądało to tak, że za każdy towar, który docierał z Anglii do kolonii w Ameryce, trzeba było zapłacić stamp duty i wtedy dostawał pieczątkę urzędową. Cały czas obowiązywał też Navigational Act, więc wprowadzenie Stamp Tax przelało czarę goryczy i doprowadziło w końcu do ogłoszenia niepodległości przez kolonię. To było coś zupełnie niebywałego w tamtych czasach - nigdy wcześniej żadna kolonia się nie zbuntowała, a tym bardziej nie przeciwko takiemu światowemu mocarstwu. Anglicy szybko wysłali armię, żeby zaprowadziła porządek, lecz, choć mieli przewagę, byli tak pewni zwycięstwa, że nie przygotowali się dobrze i przegrali - w 1783 roku powstało USA. Skutki tej rebelii były katastrofalne dla Tories - Anglicy byli w szoku, bo nagle poczuli, że może nie są tak wszechmocni, jak im się zdawało. Musieli jednak uznać niepodległosć USA, choć zostawili tam w fortach trochę swoich wojsk. Sprawę pogorszył jeszcze fakt, że główny wróg Anglii, Francja, popierała USA i chętnie z nimi handlowała. Żeby jeszcze bardziej dokopać Anglii, Francuzi zrobili dość kuriozalną rzecz, mianowicie sprzedali USA ogromny obszar ziemi (mniej-więcej to, co później zwano Dzikim Zachodem), której tak naprawdę nie posiadali. Anglicy byli oczywiście zdrowo wkurzeni tym faktem i niejako w odwecie wysłali kolonistów do Kanady (skoro na południu nie mogą, to się na północy będą osiedlać!).
W końcu pojawił się człowiek, który uratował Tories - William Pitt the Younger. Jego ojciec, William Pitt the Elder, był Whigiem, ale on był Tory i jako Prime Minister ustabilizował sytuację w kraju, a do tego stał się arcywrogiem Napoleona. Francuzi na lądzie byli niepokonani, ale na morzu to Anglicy rulezowali, co Napoleon dotkliwie odczuł podczas wyprawy do Egiptu. W czasie, gdy Francuzi się szlajali po pustyni (czego skutkiem było np. odnalezienie słynnego Kamienia z Rozetty), flota angielska pod wodzą admirała Nelsona zatopiła im wszystkie statki i nie mogli potem wrócić do domu. Napoleon postanowił w końcu pokonać Anglię i obmyślił, że zbudują tunel pod Kanałem, jednak pomysł nie wypalił. Wprowadzono więc blokadę kontynentalną - Napoleon zakazał całej Europie handlować z Anglią (USA też się w to włączyło). Był to bardzo skuteczny sposób, bo Anglicy sporo zarabiali na eksporcie, ale uratowali ich... szmuglerzy. Legalny handel był zakazany, ale nielegalny kwitł (szczególnie, że nie trzeba było płacić cła), więc rząd Anglii przymykał na to oko i wszystkim się dobrze żyło. Widząc to, Napoleon zdecydował się w końcu na inwazję, ale jego armia oczywiście do Wysp nie dopłynęła - zostali rozbici przez flotę Nelsona, który jednak stracił w tej bitwie życie (maszt się na niego zwalił). Anglicy wiedzieli, że sami nie pokonają Napoleona na lądzie, szukali więc sojuszników na kontynencie, ale Napoleon ich rozwalał po kolei. W końcu jednak jeden z sojuszników, Rosja, odniósł sukces i odparł atak Francuzów. Anglia uznała, że to dobry moment i wysłała na kontynent swoje wojska pod dowództwem Duke'a Wellingtona. Odnosił on sukcesy w Portugalii i Hiszpanii, aż w końcu razem z sojusznikami pokonał Napoleona pod Waterloo, choć nie odegrał wielkiej roli w tej bitwie.
Jak pamiętamy, w tamtych czasach wojny toczono w Europie, a ziemie sobie odbierano w koloniach. Francja została pokonana, a do tego powstała Belgia i w efekcie skurczyła się Holandia (a wraz z nią jej kolonie), skutkiem czego Anglicy dostali m.in. Sri Lankę, okolice Indii, Cejlon, Australię i różne kolonie w Afryce, szczególnie tzw. cape colonies, czyli na południowym końcu. Z tymi ostatnimi wiąże się historia człowieka nazwoskiem Cecil Rhodes, który miał takie marzenie, żeby mieć w biurze wiadro pełne diamentów. Usłyszał on, że diamenty można znaleźć właśnie na południu Afryki, zabrał się więc za kolonizację tamtych ziem, skutkiem czego powstało państwo Rodezja (dzis Zimbabwe). Rhodes znalazł co prawda więcej złota, niż diamentów, ale się specjalnie nie martwił tym, a i wiadro się tymi diamentami udało wypełnić. Anglicy zdobyli też kolonie w północno-wschodniej Afryce, czyli w Egipcie i Sudanie. Pretekstem było poszukiwanie źródeł Nilu - tak się w tych poszukiwaniach posuwali na południe, a niejako przy okazji kolonizowali sobie. W kolonii Sierra Leone przeprowadzono natomiast pewien humanistyczny eksperyment (bo były to czasy Oświecenia). W 1833 roku zlikwidowano niewolnictwo i trzeba było coś z tymi uwolnionymi zrobić, więc zbudowano w Sierra Leone miasto, nazwano je ładnie Freetown i tam przesiedlono byłych niewolników. Był to taki symboliczny koniec niewolnictwa w Anglii, a stało się to już za Whigów.
W tym samym czasie Burke napisał esej o konserwatyźmie, w którym krytykował Rewolucję Francuską i przekonywał, że dobre rzeczy trzeba zachowywać, czyli conserve, czyli trzeba być conservative. W 1800 roku natomiast, dla uczczenia okrągłej daty, postanowiono zjednoczyć się z Irlanią i stworzyć United Kingdom of Great Britain and Ireland i tak też uczyniono. Co prawda Irlandia musiała się na to zgodzić, ale łapówka dla parlamentu załatwiła sprawę. W 1824 George Stephenson wymyślił kolej, co uczyniło transport tańszym. Szybko więc połączono wszystkie większe miasta torami. Innym ważnym odkryciem było odkrycie stali, a potem budowa statków z żelaza, co się wtedy ludziom wydawało zupełnie niebywałe (i przeczące zdrowemu rozsądkowi). Mimo to już w latach 1860 okręty parowe stanowiły większość.
Anglicy mieli jednak pewien problem - George III, który wstąpił na tron w 1760 i rządził oficjalnie do 1820, zapadł na chorobę psychiczną i nie bardzo wiadomo było co z tym zrobić, bo choć wielkiej władzy nie miał, to jednak np. mianował Prime Ministerów i zawsze wybierał Tory, nawet jeśli w parlamencie rządzili Whigs. Rozwiązaniem było ogłoszenie Georga IV regentem w 1811 rokiem - George III siedział na tronie, a IV reignował. George IV natomiast nie miał męskich potomków, miał natomiast córkę imieniem Victoria, która wstąpiła na tron w 1837 i rządziła przez 64 lata, czyli wieczność całą, skutkiem czego jej czasy nazywane są Victorian Century.
W 1833 roku nastąpiła zupełnie niezwykła rzecz - parlament uchwalił reformę systemu wyborczego. Podstawową zmianą było rozszerzenie prawa wyborczego na około 2 miliony ludzi - nie na wszystkich, ale w Europie i tak było to unheard of. Wyeliminowano też rotten towns i przydzielono pewną ilość MPs nowopowstałym miastom przemysłowym. Zmiana systemu wyborczego pociągnęła za sobą kolejne zmiany - ograniczono dzień pracy do 12 godzin, wprowadzono pewne ograniczenia w zatrudnianiu dzieci - zmieniano powoli sposób, w jaki działał przemysł.
Wszystko, co złe (typu rebelie i wojny) działo się za granicą, w koloniach, natomiast w samym UK był spokój i dostatek. Żyli w tamtych czasach w UK wielcy naukowcy: Lord Kelvin, John Dalton, Michael Faraday i James Clerk Maxwell. Szkoły zostały upublicznione - państwo płaciło za edukację, choć nadal nie była ona obowiązkowa. Powstawały kolejne uniwersytety (bo do tej pory były tylko Oxford i Cambridge) - w 1840 powstał uniwersytet w Londynie. Rządy się zmieniały, raz rządzili liberałowie, raz konserwatyści, a prime ministers odchodzili i wracali. Church of England stracił monopol, Katolikom pozwolono zajmować ważne stanowiska. Odłączyli się Methodists (Metodyści), którzy z początku byli frakcją w Church of England i nie mieli zamiaru formować własnego Kościoła. Byli to ludzie, którzy metodycznie studiowali Biblię i dlatego dostali takie ugly nickname - ludzie uważali ich za bigots. Metodyzm rozprzestrzenił się do USA i chcieli tam mieć biskupa-Metodystę, ale Church of England się nie zgodził, więc oni sami sobie mianowali tego biskupa, co było równoznaczne z oddzieleniem się od macierzystego Kościoła. Nie była to żadna rewolucja - tak się stopniowo oddalali. Nie stanowili też w UK zbyt licznej grupy. Za granicą UK zaangażowało się w kilka wojen:
The war of 1812 z USA wybuchła przez blokadę kontynentalną zarządzoną przez Napoleona. USA brało udział w tej blokadzie, więc UK postanowiło im za to skopać tyłki. Nie musieli wysyłać ekspedycji żadnej, bo mieli tam cały czas wojska w fortach, więc kazali im wymaszerować. Z początku Angole odnosili wielkie sukcesy, zdobyli stany New York i Washington i wszystko by było fajnie, gdyby nie to, że USA było dużo większe, niż te dwa stany i gdy przybyły posiłki z południa, Amerykańce mieli taką przewagę liczebną, że z łatwością pokonali Angoli. W 1814 podpisano pakt pokojowy, wojna zakończyła się właściwie remisem, a UK wycofało wojska do Kanady.
The Crimean War zaczęła się w 1853 roku po ataku Rosji na Turcję (czy też raczej Ottoman Empire). W 1854 roku na pomoc Turcji pośpieszyły UK i Francja. Walczono głównie na Krymie i na Morzu Czarnym. W czasie tej wojny dokonał się słynny bohaterski czyn Angielskich wojsk - The Charge of the Light Brigade. Lekka kawaleria angielska zaatakowała przeważające siły rosyjskie, choć było to praktycznie samobójstwo. W rzeczywistości bohaterski ten czyn był zwykłą pomyłką - ktoś źle zrozumiał rozkazy i stąd ten samobójczy atak. Jeden z Francuskich dowódców tak skomentował ową szarżę: „It is magnificent, but it is not war.” Cała wojna została jednak wygrana przez Anglików i ich sprzymierzeńców, skutkiem czego car uznał, że nie jest numerem jeden na świecie, a tylko numerem dwa.
Boer Wars w Południowej Afryce. Anglicy osiedlali tam osadników z Netherlands, którzy nazywali się Boers. Im dalej w głąb lądu posuwały się ekspedycje, tym więcej złota i diamentów znajdowano, więc Boers byli przesuwani coraz dalej i dalej, aż się zbuntowali. Anglicy oczywiście wysłali wojsko, żeby ich spacyfikować, ale nie była to typowa wojna - Boers nie mieli regularnego wojska, tylko takie oddziały partyzanckie i tak też walczyli. Żeby ich pokonać, Angole wymyślili obozy koncentracyjne - wszystkich złapanych partyzantów umieszczali za drutem kolczastym i był spokój (nie były to jednak obozy zagłady - więźniów nie mordowano). Anglicy oczywiście wygrali tą wojnę. W Afryce zbuntował się też niejaki Mahdi, o którym możemy poczytać w „W Pustyni i w Puszczy”. Mahdi był o tyle wyjątkowy, że pokonał pierwszą ekspedycję pacyfikacyjną i odciął głowę jej dowódcy, ale Angole wysłali drugą ekspedycję i ta już sobie poradziła.
UK wtedy kolonizowało wszystko, co jeszcze nie było skolonizowane. Zajęli nawet Falklandy, których nikt nie chciał, bo nie było tam nic oprócz trawy, ale Angole stwierdzili, że jak jest trawa, to można osiedlić ludzi z owcami i będzie interes. Ciekawa historia wiąże się z wyspami Tristan Da Cunha, które leżą na środku kompletnego pustkowia między Afryką a Ameryką Południową. Anglicy założyli tam garnizon, żeby Francuzi nie mogli na wyspach uzupełniać wody, ale garnizonistom tak się tam spodobało, że po zakończeniu wojny z Napoleonem nie chcieli wracać do domu. Uznano to za bunt i za karę... zatrzymano ich tam. Ich potomkowie żyją tam do dziś i mówią wiktoriańskim angielskim (!). Podobna sytuacja jest z wyspą Pitcairn, która jest dziś chyba częścią Polinezji Francuskiej. Anglicy wysłali w tamte okolice ekspedycję na statku Bounty, która miała za zadanie zbadać jak rośnie breadfood tree, które planowano wykorzystać w celach żywieniowych. Statkiem dowodził kapitan Bligh, który był bardzo ostry i ogólnie niefajny dla swojej załogi, więc kiedy dopłynęli do Tahiti i zobaczyli wyspiarki chodzące topless, obudził się w nich zdrowy odruch i stwierdzili, że dalej nie płyną. Powiedzieli kapitanowi co o nim myślą, wsadzili go do małej łódeczki i wysłali w podróż przez ocean. Po pewnym czasie stwierdzili jednak, że Bligh może jakimś cudem przeżyć tą podróż, a jeśli dotrze do angielskich władz (które były wtedy na całym świecie przecież), to Anglia przyśle żołnierzy i ich pozabijają za ten bunt. Żeglarze się wystrachali i uciekli z Tahiti (presumably zabrali jakieś kobiety) na malutką, odizolowaną od świata wyspę Pitcairn, a po wylądowaniu spalili statek. Ich potomkowie żyją tam do dziś i też mówią wiktoriańskim angielskim.
W kraju natomiast królowa Wiktoria rządziła przez wieczność, skutkiem czego pomarła większość potencjalnych następców. Zastąpił ją Edward, potem był kolejny George, ale obaj rządzili krótko i są generalnie nieważni. W latach 1870 Trade Union stworzyla Labour Party, by bronić praw pracowników. Początki mieli skromne i nikt nie przypuszczał, że kiedyś staną się główną siłą w brytyjskiej polityce.
Angole wiedzieli, że historia z USA może się powtórzyć i kolonie takie, jak Kanada, czy Australia również mogą się odseparować. Z koloniami np. w Afryce nie było problemu, bo tam głównie natives mieszkali, ale w Kanadzie i Australii byli prawie sami Angole i przez to kolonie te trudno było kontrolować. Dlatego też zaoferowano im przekształcenie ich w dominia, co im dawało częściową autonomię - mieli mieć własny parlament i politykę wewnętrzną, a UK miało się zajmować polityką zagraniczną i obroną. Head of the state była oficjalnie nadal królowa UK. Kanada do dziś jest dominium UK (miał rację Bartek!). Pierwszy szkic kanadyjskiej konstytucji pojawił się w 1869. Anglicy oczywiście nie chcieli tego robić, bo tracili wpływy i dochody przez to, ale tak było bezpieczniej (lepiej, żeby byli dominium, niż żeby się całkiem uniezależnili). Pierwsze kolonie, które uzyskały status dominiów, to Australia, Nowa Zelandia, Kanada i Nowa Fundlandia (Newfoundland), która wtedy jeszcze nie była częścią Kanady z dwóch powodów - po pierwsze mieszkali na niej głównie irlandzcy rybacy, a po drugie - była bardzo ważna dla samolotów, które mogły na niej uzupełniać paliwo.
World War I:
W 1914 roku w Sarajewie ktoś zastrzelił austriackiego arcyksięcia Franza Ferdinanda (to pewnie za Take Me Out) i wybuchło coś, co znamy dziś jako Pierwszą Wojnę Światową, a co wtedy nazwano The Great War. UK szybko musiało się zaangażować w ten konflikt, bo było częścią Entente, porozumienia podpisanego kilka lat wcześniej z Francją i Rosją. Tak się umówili, że jeśli Niemcy zaatakują któreś z tych państw, to pozostałe mu ruszą na pomoc. Niemcy faktycznie zaatakowali najpierw Francję, a później Rosję. Rosję można było olać, ale Francja była blisko, a Niemcy jak na tamte czasy posuwali się bardzo szybko, więc UK wysłało ekspedycję pod wodzą człowieka, który miał odpowiednie nazwisko - Johna Frencha. French może i dobre miał nazwisko, ale military skills już nie bardzo, i choć dostał aż 100 000 ludzi, czyli ogromną ilość, nie bardzo mu szło to wojowanie. W końcu tym razem przecinikiami nie była banda dzikusów, lecz zdyscyplinowane i świetnie wyposażone wojsko niemieckie. Prawdziwym problemem była jednak liczba ofiar, która szła w tysiące, co było zupełnie unheard of w tamtych czasach, a w dodatku ich śmierć nie dawała żadnych widocznych rezultatów. Przez cztery lata front był praktycznie stabilny - obie strony siedziały w okopach i żadna nie mogła się posunąć do przodu, bo każda próba ataku kończyła się rzezią. Stało się to za sprawą postępu w dziedzinie uzbrojenia - karabiny maszynowe potrafiły błyskawicznie wykosić duży oddział, a tych, co się pochowali, można było wykończyć granatami. Na najbardziej opornych Niemcy zaczęli też stosować gaz bojowy, Ipryt, wynaleziony przez Franza Habera z uniwersytetu w Breslau. Użyto go po raz pierwszy pod Ypres, stąd jego nazwa. Haber dostał za swój wynalazek Nobla (!) i dopiero po wojnie uznano go za zbrodniarza wojennego. Tych szczęśliwców, którzy nie zostali nafaszerowani ołowiem, rozerwani, albo otruci, rozjeżdżały zaś czołgi. Był to zupełnie nowy typ wojny i, wraz z kolejnymi tysiącami ofiar, obie strony uczyły się nowych strategii, np. oficerowie przestali nosić wyróżniające się mundury, bo byli w nich zabijani jako pierwsi. UK straciło w tych walkach około 600 000 ludzi, a front przesunął się w stronę Niemiec o... 50 metrów (!) - obłęd.
W dodatku Francja nie była dla UK najważniejszym rejonem - chcieli sobie jakieś nowe kolonie znaleźć, a przecież Fancji kolonizować nie mogli. Postanowili więc zaatakować Turcję, czy też raczej Ottoman Empire, które przyłączyło się do wojny po stronie Niemiec, więc było ich wrogiem i można ich było tłuc spokojnie. Turcja nie była wtedy takim małym państewkiem, jak dziś, obejmowała cały dzisiejszy Middle East i jeszcze trochę. Pierwszą ekspedycję zarządził First Lord of the Admirality, niejaki Sir Winston Churchill, bohater Boer Wars, który pochodził z prominentnej wojskowej rodziny. Celem ekspedycji był przylądek Gallipoli koło Dardaneli, jednej z cieśnin łączących Morze Śródziemne z Morzem Czarnym. Cieśnina ta miała wielkie znaczenie dla tureckiej floty. Tureckie wojska okazały się trudnym przeciwnikiem - Anglicy wylądowali na Gallipoli i nie ruszyli się o krok dalej. W skład wojsk UK wchodzili też Kanadyjczycy, Australijczycy i inni koloniści. Flota świetnie sobie poradziła, ale piechota nic nie osiągnęła - to była wielka porażka i w końcu musieli się wycofać.
Postanowili więc spróbować od drugiej strony - od swojej kolonii w Indiach, z którymi graniczyło Imperium Ottomańskie. Celem Anglików było zdobycie Bagdadu, więc maszerowali przez kilka miesięcy z tych Indii i byliby Bagdad zdobyli, ale żarcie im się skończyło. Uratował ich pewien wojskowy tłumacz, T.E. Lawrence, znany jako Lawrence z Arabii. Znał on języki, więc przebrał się za Araba, skontaktował się z lokalnymi szejkami i namówił ich do zorganizowania powstania przeciwko Turkom. Powstańcy zdobyli Mekkę i Medynę i odciągnęli uwagę Turków, dzięki czemu Angole podbili Bagdad i pomaszerowali dalej, aż w 1918 przejęli Jerozolimę, co zakończyło zwycięski pochód z Indii - całkiem miła wycieczka. Turcja została pokonana, więc Angole zabrali im cały ten teren, przez który przemaszerowali i wynaleźli na nim kilka krajów, których tam nigdy wcześniej nie było, jak Irak, czy Kuwejt. Kilka państw, jak Syria, czy Liban, oddali sojusznikom - Francuzom (zapewne dlatego, że nic tam ciekawego nie było). Było to miłe zwycięstwo, które trochę odciągnęło uwagę od faktu, że w Europie nadal się wyrzynano bez sensu i np. w bitwie o Verdun zginęło około 1 000 000 osób.
W tym czasie w kraju trochę się zmieniło. Lloyd George, PM w tamtym czasie, zaproponował bill, które miało trochę odciągnąć uwagę od wojny, bo ludzie coraz bardziej byli zszokowani i niezadowoleni tym, co się na frontach działo i strajkowali. Ustawa ta dawała każdemu, nawet kobietom, prawo do głosowania - zupełna nowość w tamtych czasach. Inna ustawa wprowadziła obowiązkowe, bezpłatne szkolnictwo. Natomiast w 1916 roku powołano pierwszy rząd koalicyjny, w którym zasiadł pierwszy minister z Labour Party - niejaki McDonald. Był to precedens, bo zawsze tylko dwie partie miały coś do powiedzenia.
Kolejnym szokiem tej wojny były działania niemieckiej floty. Niemcy wiedzieli, że choć UK to „workshop of the world”, to wiele surowców importują i można im ten import zaatakować. Dlatego też ogromna flota łodzi podwodnych atakowała transportowce płynące do UK, co budziło niesmak, bo to niehonorowo atakować cywilne, nieuzbrojone statki. Prawdziwy szok przyszedł jednak w kwietniu 1917 roku, kiedy niemiecka torpeda zatopiła liniowiec Lusitania (największy na świecie po zatopieniu Titanica) - zginęło 1195 niewinnych cywilów, a do tego całe zdarzenie mogli obserwować ludzie z brzegu. Niemcy się potem tłumaczyli, że Lusitania przewoziła potajemnie amunicję. Dla UK był to też policzek, bo przecież to oni mieli największą i najpotężniejszą flotę (w skład której wchodziły m.in. potężne krążowniki zwane Dreadnought - że niby się nie bały niczego), a tu im Niemcy tak dawali w kość. Anglia postanowiła zniszczyć niemiecką flotę, ale niestety jej admirał nie należał do ludzi odważnych i chciał mieć 100% pewności, że bitwę wygra, a do tego potrzebował odpowiednich warunków (dzień, ładna pogoda itp.). Niemcy wiedzieli o tym i, kiedy doszło do konfrontacji, zwodzili Anglików - pływali w nocy, uciekali itp. Oddano trochę strzałów, ale nie była to prawdziwa bitwa - Anglicy nic nie wskórali. W całej Europie UK było bezsilne i dawał się odczuć defeat syndrome. Udało im się za to odebrać Niemcom kolonie w Afryce i na Pacyfiku.
Okres międzywojenny:
Po wojnie UK zrobiło Polsce brzydką rzecz - tak kombinowali, że jak Niemcy zostaną za bardzo osłabione, to Francja się w Europie stanie zbyt silna, a to im nie na rękę było, więc robili wszystko, żeby Niemców za bardzo nie osłabić. Niepodległość Polski była dla nich niewygodna bardzo, więc specjalnie nam przychylni nie byli. Ich foreign minister, Curzon, nakreślił wtedy słynną Linię Curzona jako proponowaną wschodnią granicę Polski (po II WW linia ta została użyta i wyznacza pretty much naszą dzisiejszą wschodnią granicę). UK nie chciało się też zgodzić na odebranie Niemcom Śląska i oddanie go Polsce, co było przyczyną powstań. W samym UK natomiast po wojnie zapanował kryzys ekonomiczny. W 1926 roku do władzy doszła Labour Party pod wodzą McDonala i co prawda szybko straciła władzę, ale był to precedens. Liberals stracili natomiast na znaczeniu i tak pozostało do dziś.
Lord Balfour wymyślił British Commonwealth of Nations, bo nie chcieli, żeby unrest w kraju się rozszerzył na dominia. Obawa była o tyle uzasadniona, że np. w Indiach taki sympatyczny pan zwany Mahatma Gandhi już walczył o niepodległość. Wszystkie dominia zostały automatycznie dołączone do Commonwealth, ale Irlandia nie chciała. Irish nienawidzili Angoli za to, że przez nich stracili nie tylko niepodległość, ale także język. Stało się to za sprawą wielkiego głodu, jaki wybuchł w Irlandii (tzw. Irish Potato Famine) w 1846 roku. Ogromna ilość ludzi umarła, wielu wyemigrowało (głównie do USA, dlatego teraz tak tam nie lubią present perfect - w Gaelic nie ma takiego czasu), a ci, co przeżyli, nie mogli używać Gaelic w szkołach i kościołach, więc język właściwie umarł. W końcu nastąpił bunt i to w najboleśniejszym dla UK czasie - na Wielkanoc 1916 (stąd nazwa Easter Rising), w środku Great War. Odnieśli sukces i tak walczyli, aż w 1921 UK przyznało Irlandii Home Rule, co w praktyce oznaczało niepodległość. Irlandczycy, będąc narodem bitnym, zaraz potem zaczęli walczyć między sobą i wybuchła Irish Civil War pomiędzy zwolennikami paktu z Anglią, a jego przeciwnikami. Sześć północnych regionów Irlandii nie dostało Home Rule, bo nie były wystarczająco katolickie, więc pozostały w UK i są w nim do dziś - Irlandia przyjęła dzisiejsze granice. Stwierdzili też, że nazywają się Eire, a ich przywódcą został Eamon de Valera. Był to początek końca Imperium.
W 1929 roku w USA na giełdzie nastąpił Black Thursday, a po nim Black Tuesday, co rozpoczęło Great Depression, która dotknęła też UK. Bezrobocie wynosiło aż 25% i na nas to może wielkiego wrażenia nie robi, ale wtedy było to coś bezprecedensowego. Mimo to była to epoka wynalazków, pojawiła się telewizja, cableless transmition, samoloty, loty pasażerskie - z tym, że wynalazki te pochodziły z byłej kolonii, z USA.
Po śmierci króla George'a V nastąpiły dość niezwykłe i tajemnicze wydarzenia - na tron wstąpił jeden z ciekawszych królów w historii Anglii, Edward VIII. Nowy król złamał protokół już w czasie uroczystości swojego wstąpienia na tron, którą oglądał... z okna pałacu w towarzystwie zamężnej wtedy pani Simpson. Edward był też pierwszym angielskim królem, który leciał samolotem, ale zapisał się w historii jako pierwszy władca, który dobrowolnie abdykował. Jego rządy najeżone były skandalami (jak jego domniemane kontakty z Nazistami), z których najpoważniejszym był jego związek z niejaką Wallis Simpson, dwukrotnie rozwiedzioną amerykańską dziennikarką. Edward miał zamiar ją poślubić, co spotkało się z takim oporem, że musiał ustąpić. Po abdykacji dostał miłą posadę gubernatora Bahamów, ale szok i niesmak pozostał - Edward był bardzo ludzkim królem, a król nie powinien być ludzki. Tron po nim objął jego brat, George VI, który był ojcem obecnie rządzącej Elizabeth II.
W okresie międzywojennym Winston Churchill stał się marginalną postacią w polityce. Nie darzono go też zaufaniem, bo dwukrotnie zmieniał strony (najpierw był Conservative, potem Liberal, potem znów Conservative), a do tego w połowie lat 20. piastował funkcję Chancellor of the Exchequer, czyli takiego jakby ministra finansów, i fatalnie mu to poszło. Krajem rządzili wtedy ludzie, którzy walczyli na frontach WWI i doświadczenie to wpłynęło na ich politykę. W 1937 roku Prime Ministerem został Neville Chamberlin, który miał politykę appeasementu, czyli unikania konfliktu za wszelką cenę. Polityce tej sprzeciwiał się Churchill, a także Anthony Eden, Foreign Secretary w rządzie Chamberlina. Sytuacja w Europie była taka, że w Hiszpanii, Niemczech i we Włoszech rządzili faszystowscy dyktatorzy, a pozostałe, demokratyczne państwa niezbyt stanowczo reagowały na oczywiste zagrożenie (w obawie przed kolejną wojną). Hitler natomiast dążył do wojny za wszelką cenę, bo wydawało mu się (kompletnie niesłusznie), że ma znaczną przewagę militarną, skutkiem czego dokonywał coraz agresywniejszych posunięć, jak Anschluss, czyli zaanektowanie Austrii w 1938 roku, na które Europa nie reagowała. W końcu, po tym, jak Hitler zajął część Czechosłowacji znaną jako Sudetenland, Chamberlin podpisał z nim Munich Agreement, które polegało mniej-więcej na tym, że Hitler może zatrzymać to, co ma, pod warunkiem, że nie zajmie więcej. Chamberlin uważał, że dobrze zrobił - jest nawet słynne jego zdjęcie, gdy macha papierem z porozumieniem. Churchill otwarcie krytykował tą politykę twierdząc, że dyktatorom nie można ufać (i miał rację oczwiście).
World War II:
W Marcu 1939 roku Hitler zajął resztę Czechosłowacji, a we Wrześniu zaatakował Polskę. Chamberlin zareagował niezbyt stanowczo, deklarując, że jeśli Niemcy w ciągu dwóch dni wycofają swoje wojska z Polski, to on pomoże w negocjacjach pokojowych. W końcu jednak, 3 Września, w przekazie radiowym ogłosił, że UK jest w stanie wojny z Trzecią Rzeszą. Churchill został mianowany First Lord of the Admiralty i nastąpiła... Phony War, czyli wojna, która niby była, ale niewiele się działo - UK nadal praktycznie nie reagowało. Chamberlina ostatecznie pogrążyła inwazja Niemiec na Danię i Norwegię - Alianci (Anglicy, Francuzi i Polacy) wysłali wojska, by bronić Norwegii, ale zostali pokonani i musieli się wycofać. 7 i 8 Maja w parlamencie nastąpiła Norway Debate, na której niby miano debatować o nieudanej kampanii, ale szybko zaczęto krytykować Chamberlina i jego ogólną politykę. Najsłynniejsze zdanie padło z ust Leo Amery'ego, który powtórzył słynne słowa Olivera Cromwella: „You have sat too long here for any good you have been doing. Depart, I say, and let us have done with you. In the name of God, go”. Odbyło się głosowanie nad wotum zaufania dla Chamberlina, które co prawda przeszło, ale wielu Conservatives głosowało przeciw niemu, więc Chamberlin zrezygnował. Jego następcą miał zostać Lord Halifax, również zwolennik appeasementu, ale ludzie z Labour Party odmówili współpracowania z nim, więc wybór padł na Churchilla. Objął on urząd Prime Ministera w Maju 1940, zachowując większość składu poprzedniego rządu.
Phony War skończyła się wraz z inwazją Niemiec na Francję (10 Maja 1940). UK nie mogło dłużej pozostawać bezczynne, wysłało więc ekspedycję wojskową, lecz ta poniosła porażkę i o mało nie została zniszczona pod Dunkirk (Dunkierką) (Maj - Czerwiec 1940), jednak Hilter zatrzymał swoje wojska pancerne i żołnierzom udało się ewakuować (choć zostawili na plaży tony sprzętu). Francja została błyskawicznie pokonana (22 Czerwca 1940) (zresztą do dziś im się wypomina jak słabo się bronili) i UK zostało osamotnione w swojej walce z Niemcami. Na szczęście Churchill był najlepszym mówcą, jakiego Anglia kiedykolwiek miała - jego przemowy wydawały się spontaniczne, choć tak naprawdę ćwiczył je godzinami, i bardzo skutecznie podnosiły morale Anglików. To podnoszenie na duchu było bardzo potrzebne, gdyż generałowie Churchilla wydawali się nie być zdolni do wygrania jakiejkolwiek bitwy - ponosili porażkę za porażką.
Front w Afryce otwarty został, gdy Anglia wysłała swoje wojska do Egiptu (1940), by odeprzeć ofensywę Włochów od strony Libanu. Szybko jednak w Libanie wylądowały niemieckie Afrika Korps (1941) pod wodzą bardzo zdolnego generała Rommela, a do tego U-Boty zatapiały angielskie statki z zaopatrzeniem, więc sytuacja wyglądała niewesoło z początku. 7 Grudnia 1941 Japończycy zaatakowali Pearl Harbor i USA włączyło się do wojny - UK nie było już osamotnione, co stanowiło dla nich wielką ulgę, jednak najgorsze miało dopiero nadejść: 15 Lutego 1942 Japończycy przejęli angielską fortecę w Singapurze, co Churchill uznał za haniebną porażkę. Pierwsze poważne zwycięstwo nastąpiło w Październiku i Listopadzie 1942 w Afryce, gdy w twierdzy El Alamein brytyjskie wojska odparły ofensywę Afrika Korps i zatrzymały ich pochód - od tej pory to Rommel się cofał, aż w końcu został pokonany. Taki turning point to był.
W 1943 roku opublikowano Beverage (?) Report, w którym proponowano utworzenie w UK welfare state. Do tej pory było tak, że biedni ludzie nie mieli żadnego social security i musieli np. płacić za wizytę u lekarza. Powodowało to ogromną różnicę między bogatymi, a biednymi, dlatego raporcie zasugerowano wprowadzenie national health service. Pomysł zrealizowano dopiero po wojnie, ale samo opublikowanie raportu wyczuliło ludzi na niesprawiedliwość społeczną - przywileje mieli tylko bogaci, ale poświęcali się wszyscy, także kobiety, które pracowały w fabrykach i brały udział w wojnie. Wiele kobiet brało też udział w projekcie Ultra, który miał na celu zdekodowanie niemieckich wiadomości. Stało się to możliwe dzięki dwóm Polakom, którzy pomogli złamać kod Enigmy, niemieckiej maszyny szyfrującej, budując maszynę zwaną „bomba”. Władze UK zebrały w jednym miejscu najtęższe umysły, matematyków, szachistków, wielbicieli krzyżówek itp. i pracowali nad dekodowaniem. Naukowiec, Alan Turing, zbudował maszynę dekodującą zwaną bombe, a potem pomagał przy budowie pierwszego komputera, Colossusa, który także służył do dekodowania.
Czasy powojenne:
World War II skończyła się w 1945 roku, głównie dzięki USA i ZSRR - UK militarnie straciło na znaczeniu w dwóch ostatnich latach wojny. Churchill był człowiekiem, który uratował Anglię, więc sądzono, że to on wygra pierwsze wybory po wojnie. Okazało się jednak, że Labour Party zdobyła ogromną większość głosów, a PM został ich lider, Clement Attlee. Porażka Churchilla wynikała z porażki jego partii - Conservatives w latach 30. stracili zaufanie ludzi (głównie za sprawą Chamberlina) i nie byli postrzegani jako partia, która może zbudować powojenną, sprawiedliwą społecznie Anglię. Churchill wycofał się z polityki i zajął się pisaniem i malowaniem. Nowy rząd był brilliant, ale old-fashioned. Wspierali kulturę i z początku dobrze im szło rządzenie, w 1948 stworzono natonal health service i UK stało się „cradle to grave” welfare state. W latach 50. pojawił się wewnątrz partii konflikt pomiędzy Aneurinen Bevanen, ministrem zdrowia, a Hugh Gaitskellem, ministrem skarbu. Konflikt dotyczył wojny w Korei, w którą UK zaangażowało się chcąc powstrzymać rozprzestrzenianie się komunizmu. Na wojnę potrzebne były fundusze i Gaitskell zaproponował wprowadzenie opłat za opiekę dentystyczną i okulary. National health service był wtedy świętą krową i dumą Labour Party i nikt nie ważył się go ruszać. Bevan się strasznie wkurzył tym pomysłem i zrezygnował z funkcji ministra. Labour Party nigdy już nie była taka sama. W następnych wyborach ledwo zdobyli większość i wytrzymali tak przez 18 miesięcy, ale ponosili kolejne porażki i w 1951 roku władzę przejęli znów Conservatists, PM został Churchill, a jego Foreign Secretary znów Anthony Eden.
Eden był oczywistym kandydatem na następcę Churchilla, ale ten nie chciał oddać władzy. Rząd pogrążył się w stagnacji. Trade unions po okresie uśpienia zaczęły organizować strajki, a Chruchill był bardzo słaby i zgadzał się na wszystkie ich żądania. Eden bardzo chciał przejąć władzę i w końcu, w 1955 roku, Churchill przeszedł na emeryturę. Mniej-więcej w tym samym czasie, po śmierci George'a VI władzę przejęła obecna królowa, Elizabeth II. Ma ona dużo większy wpływ na poiltykę UK, niż mogłoby się zdawać - miała (ma?) np. zwyczaj zapraszać do siebie co jakiś czas Prime Ministera i wypytywać go czemu tak robi, a nie inaczej. Eden po objęciu władzy zwołał general election, żeby niejako potwierdzić, że ludzie go chcą u władzy (widać w tamtych czasach politycy się przejmowali czymś takim jak poparcie społeczne...). System wyborczy w UK nie jest proporcjonalny: kraj jest podzielony na 650 rejonów i z każdy z nich wybiera jednego MP, dlatego partia, która dostała najwięcej głosów w skali kraju, wcale nie musi mieć najwięcej MPs. Zazwyczaj jedna partia ma większość, ale bywało tak, że żadna nie miała. Prime Minister ustala termin wyborów, ale nie mogą się one odbyć później, niż 5 lat po poprzednich. Dlatego Eden zwołał wybory zaraz po objęciu władzy, wygrał je i było fajnie, ale Suez Crisis wszystko zepsuł.
W Egipcie władzę objął wtedy nacjonalista, Gamal Abdel Nasser, który znacjonalizował Kanał Sueski. Kanałem przepływały statki z ropą, więc rozpoczęto negocjacje, które jednak spełzły na niczym. Latem 1956 władze UK zdecydowały, że muszą użyć siły, ale takie rozwiązanie zostałoby z pewnością potępione na arenie międzynarodowej, dlatego podpisane zostało tajne porozumienie pomiędzy UK, Francją i Izraelem. Umowa była taka, że Izrael zaatakuje Egipt, a UK i Francja niby wkroczą, żeby rozdzielić walczące strony, a przy okazji ustanowią intervention zone wokół Kanału. Tak też się stało, świat potępił interwencję, ale Eden wszystkim wciskał, że nie wiedział o niczym. Prime Minster zignorował jednak fakt, że po wojnie UK było zależne gospodarczo od USA. Prezydent USA zagroził, że „zatopi” funta, więc UK musiało ustąpić i wycofać wojska. Wydarzenie to było wielkim upokorzeniem dla Anglii i uważa się, że wyznacza koniec UK jako mocarstwa. Eden opuścił kraj, by odpocząć, ale w końcu zrezygnował z funkcji Prime Ministera.
Edena zastąpił Harold MacMillan, który przemienił Conservatives w dynamiczną, energiczną partię. Wprowadził w UK consumer society - do 1953 roku obowiązywało rationing. Był autorem hasła „you've never had it so good” i faktycznie ludziom było dobrze, podnosili standard życia i byli zadowoleni. Wszystko szło dobrze aż do 1961, gdy kłopoty funta i wielki deficyt handlowy (dużo importowali, mało eksportowali) wymusił wprowadzenie wage freeze (czyli rząd kontroluje płace i nie pozwala na podwyżki). Do tego Anglia chciała wstąpić do European Economic Community (EEC), czyli dzisiejszej EU, ale de Gaulle, prezydent Francji, ich zawetował. Ostatecznie pogrążył go sex scandal, tzw. Profumo Affair. Secretary of State of War w jego rządzie, John Profumo, miał romans z dziewiętnastoletnią prostytutką, Christine Keeler, która z kolei miała romans z niejakim Yevgeny Ivanovem, człowiekiem z ambasady ZSRR uważanym za szpiega KGB. Profumo zrobił ogromny błąd - wystąpił w House of Commons i zapewnił, że to wszystko nieprawda, a kłamanie tam jest poważną sprawą. Prawda wyszła na jaw, Profumo musiał zrezygnować, a zaraz potem odszedł także MacMillan, który już wcześniej miał kłopoty ze zdrowiem, a po aferze zaczął tracić kontrolę.
Następcą MacMillana został arystokrata, Alec Douglas-Home, ale nie był to dobry wybór - nie udało mu się utrzymać władzy i następne wybory wygrała Labour Party (bardzo małą większością), a PM został Harold Wilson. UK rządzić zaczęli technokraci, panowało przekonanie, że technologia ich popchnie naprzód. Zaczęła się też Era Beatlesów, ale to akurat nie była zasługa Wilsona. Z początku szło im dobrze rządzenie, znacjonalizowali niektóre gałęzie przemysłu, ale z tak małą przewagą w Commons nie mogli wiele zdziałać, więc w niedługim czasie zorganizowano kolejne wybory. Tym razem Labour dostali duże poparcie, ale po niedługim czasie sprawy zaczęły wyglądać bardzo źle. Funt miał coraz większe kłopoty, trzeba było go zdewaluować, sytuacja gospodarki pogarszała się z dnia na dzień. Strajki organizowano niemal co tydzień i Labour Party szybko straciła zaufanie społeczne. Work Minister chciała, żeby trade unions współpracowały z rządem, ale jej inicjatywa spełzła na niczym.
W 1970 roku wybory wygrali Conservatives, a na czele rządu stanął Edward Heath. Chciał on zgnieść trade unions, ale społeczeństwo tego nie popierało i UK dosłownie pogrążyło się w mega-strajkach. W 1973 roku sprawy zaczynały wyglądać trochę lepiej, ale nastąpiła katastrofa: Arab - Israeli War spowodowała straszny kryzys paliwowy. Anglia stała się nie do rządzenia, ekonomia leżała, wszyscy strajkowali, przemysł pracował trzy dni w tygodniu, dostawy energii były limitowane. Zwołano wybory i choć Conservatives dostali najwięcej głosów, Labour miała więcej MPs. Nikt nie miał większości, po nieudanej próbie stworzenia koalicji Heath zrezygnował, a Labour Party uformowała rząd mniejszościowy. Następne 5 lat to była zupełna katastrofa. Trade unions ześwirowały, strajkował cały kraj.
PM się zmieniali, najpierw wrócił Heath z Conservatives, potem rządził James Callaghan z Labour, aż władzę objęła Margaret Thatcher, liderka Conservatives, zwana Iron Lady, i nastał czas zmian. Jej początkowe rządy były katastrofą - była bardzo niepopularna, ale pomógł jej pewien external event: Falklands War. Argentyna zajęła te małe, należące do UK wysepki, więc Thatcher zareagowała szybko i stanowczo, wysyłając tam ekspedycję wojskową. Społeczeństwo popierało tą decyzję, a Thatcher była na tyle mądra, że nie mieszała się w kwestie wojskowe, tylko powtarzała, że oni się nie poddadzą i odbiorą wyspy. Po 3-4 tygodniach walk UK odniosło zwycięstwo, co zaowocowało falą patriotycznego entuzjazmu w kraju. Była to co prawda tylko mała potyczka (kilkuset zabitych) na jakimś zadupiu, ale Angole poczuli, że znowu są ważni i zapałali wielką sympatią do Iron Lady. Z takim poparciem Maggie zabrała się za wprowadzenie w życie szeregu uchwał, które poważnie dokopały trade unions. Najpoważniejszym zagrożeniem dla niej była National Union of Mineworkers, zaczęła więc tajne negocjacje z Polską i kupiła od nas ogromną ilość węgla, pozamieniała też wiele instalacji na zasilane olejem. Górnicy rozpoczęli w końcu strajk i strajkowali cholerne 1,5 roku, ale nic to nie dało - gospodarka obywała się bez nich, więc w końcu dali sobie spokój i od tego czasu nie było kłopotów z trade unions. Maggie obniżyła też podatki i ogólnie lubiana była. My ją też lubimy, bo nie bała się komunistów i potrafiła tu przyjechać i mówić otwarcie, że komunizm jest zły.
W 1990 roku PM został John Major z Conservatives, który kontynuował jej politykę, ale w 1992 roku nastąpiła katastrofalna Black Wednesday i Conservatives zostali zgubieni. W 1997 władzę objął Tony B. Liar... znaczy Tony Blair z Labour Party i do dziś nie chce sobie pójść.
FIN
The Song of Amergin - Pieśń Amergina
I am a wind across the sea
I am a flood across the plain
I am the roar of the tides
I am a stag* of seven (pair) tines
I am a dewdrop let fall by the sun
I am the fierceness of boars*
I am a hawk, my nest on a cliff
I am a height of poetry (magical skill)
I am the most beautiful among flowers
I am the salmon* of wisdom
Who (but I) is both the tree and the lightning strikes it
Who is the dark secret of the dolmen not yet hewn
I am the queen of every hive
I am the fire on every hill
I am the shield over every head
I am the spear of battle
I am the ninth* wave of eternal return
I am the grave of every vain hope
Who knows the path of the sun, the periods of the moon
Who gathers the divisions, enthralls the sea,
sets in order the mountains. the rivers, the peoples
"Jestem Wiatrem, który dmie ponad morzem;
Jestem Falą Oceanu;
Jestem Szumem morskich Bałwanów;
Jestem Bykiem, który stoczył siedem Walk;
Jestem Sępem na Skale;
Jestem Promieniem Słońca;
Jestem najjaśniejszym z Kwiatów;
Jestem walecznym Odyńcem;
Jestem Łososiem w Stawie;
Jestem Jeziorem na Równinie;
Jestem Kunsztem Rzemieślnika;
Jestem Słowem Nauki;
Jestem Grotem Włóczni w Walce;
Jestem bogiem, który stwarza w głowie człowieka Ogień Myśli.
Kto, jeśli nie ja, oświeca Zebranych w górach?
Kto, jeśli nie ja, zna wiek księżyca?
Kto, jeśli nie ja, wskazuje miejsce, gdzie słońce udaje się na spoczynek?
Kto prowadzi trzodę z domu boga Tethra?
Do kogo uśmiecha się trzoda boga Tethra?
Kto jest bogiem czyniącym zaklęcia - zaklinającym bitwy i wiatr?"
Historia Wielkiej Brytanii w TABELI
Czasy prehistoryczne
5000 r. p.n.e.
Początek ery neolitu. W powszechnym użyciu są narzędzia z kamienia i rogów zwierząt
ok. 3000-2500 r. p.n.e.
Zbudowano Castlerigg Stone Circle w Cumbrii, jeden z najwcześniejszych kamiennych kręgów na Wyspach Brytyjskich
ok. 2500 r. p.n.e.
Początek epoki brązu
ok. 2000 r. p.n.e.
Zaczyna się budowa Stonehenge na równinie Salisbury w południowej Anglii.
ok. 800 r. p.n.e.
Na Wyspy Brytyjskie zaczynają przybywać Celtowie (przybyli prawdopodobnie ze środkowej i wschodniej Europy)
ok. 600 r. p.n.e.
Początek epoki żelaza
ok. 500 r. p.n.e.
Na Wyspach Brytyjskich rozpowszechniają się zwyczaje celtyckie
ok. 150 r. p.n.e.
Pojawiają się pierwsze metalowe monety
Brytania pod rządami Rzymian
55 r. p.n.e.
Inwazja wojsk Juliusza Cezara na Wyspy Brytyjskie
61 r. n.e.
Boudicca, królowa Icenów, przewodzi powstaniu przeciwko Rzymianom. Kiedy zostaje przez nich pokonana, zażywa truciznę aby uniknąć śmierci z rąk wrogów. Pomnik królowej stoi dziś w Londynie, przy moście Westminster
122
Cesarz rzymski Hadrian zaczyna budowę muru, który miał chronić Brytanię przed najazdami plemion barbarzyńskich. Mur Hadriana stoi do dziś wzdłuż granicy Anglii i Szkocji
209
Pierwszy brytyjski męczennik, św. Alban, ginie za wiarę chrześcijańską z rąk Rzymian
306
Konstantyn Wielki zostaje ogłoszony Cesarzem Yorku. W 337 r. na łożu śmierci, przyjmuje chrześcijaństwo
360
Najazdy plemion barbarzyńskich, m.in. Piktów i Szkotów, na Wyspy
406
Plemiona barbarzyńskie atakują Galię, będącą pod panowaniem rzymskim
407
Cesarz Konstantyn III decyduje o wycofaniu armii rzymskiej z Brytanii do Galii, aby bronić tego regionu przed najazdami barbarzyńców
410
Ostateczny koniec panowania Rzymian w Brytanii
Czasy Anglosaskie
477
Sasi, lud zachodniogermański, osiadają w Sussex
495
Sasi zajmują Wessex
597
Do Kentu przybywa misja św. Augustyna
627
Król Northumbrii Edwin i jego dwór przyjmują wiarę chrześcijańską
672
Początki królestwa Mercji
757
Władcą Mercji zostaje król Offa
796
Król Offa i Karol Wielki zawierają traktat handlowy
835
Duńczycy najeżdżają na Kent
871
Duński najazd na Wessex. Królem Wessex zostaje Alfred Wielki.
878
Alfred Wielki pokonuje Duńczyków pod Edington i powstrzymuje na pewien czas ich ekspansję
980
Kolejne najazdy ludów skandynawskich
1016
Król duński, Kanut Wielki, zwycięża króla Edmunda i przejmuje koronę angielską.
1035
Śmierć Kanuta, królem Anglii zostaje Harold I
1042
Edward Wyznawca zwycięża Duńczyków i zasiada na tronie. Król był bezdzietny i obiecał koronę angielską swemu kuzynowi, Wilhelmowi księciu Normandii. Jednak po jego śmierci w 1066 roku tron przejmuje książę Wessex, Harold i koronuje się jako Harold II