Antoni Sygietyński, Na skałach


Antoni Sygietyński, Na skałach Calvados. Powieść z życia normandzkich rybaków.

(1884; powieść)

CZĘŚĆ PIERWSZA

Zaczyna się od przedstawienia sceny na morzu („fale Lamanszy”), na pokładzie „Eufrazji”. Poznajemy Gabriela Orange'a. Przejawia on zbuntowaną postawę. Dowiadujemy się, że ten siedemnastoletni chłopiec od miesięcy buntował się przeciw właścicielowi i dowódcy rybackiego statku. Służył już sześć lat na pokładzie „Eufrazji” jako chłopiec okrętowy. Będąc tym chłopcem okrętowym pobierał tylko połowę płacy zwyczajnego majtka. Orange uważał to za nieuczciwe, bo czuł się już wystarczająco silnym i wprawnym rybakiem.

Szefem statku był Boudard. Chłopiec przedstawił mu swoje pretensje i wywiązuje się między nimi ostra wymiana zdań. Boudard rzuca w stronę Orange'a: „A któż to cię żywił od dziesięciu lat przeszło!”. Ale chłopak jest zdania, że swoją pracą i minimalną zapłatą już dawno spłacił to, co wykładał na jego wyżywienie, ubranie i opierunek Boudard.

Orange tego dnia, podczas tej opisywanej wyprawy przestał wykonywać polecenia Boudarda - np. odmówił przyniesienia hubki do fajki.

Mamy opis ryb przywiezionych z połowu -> płaszczka, która za wszelką cenę chciała uratować swoje życie.

Po spłynięciu „Eurazji” na brzeg Boudard skarży się Syndykowi (sędziemu) na Orange'a. Syndyk wysłuchuje chłopca, który mówi mu, że już wiosłuje, prowadzi statek po morzu, a pensja taka sama, po czym skazuje go na 6 dni kozy o chlebie i wodzie. Żona Boudarda (bardzo schorowana -astma) prosi, by Orange mógł chociaż zjeść to, co ona na obiad przygotowała. Była zżyta z chłopcem, lubiła go.

Niedziela. Wielka Ulica (nazwa). Orange wyszedł z kozy. Mimo święta rybacy pili po szynkach, przegrywali swój zarobek w karty, domino lub kręgle. Kobiety gromadziły się (grupkami) po domach starszych lub zamożniejszych rybaczek i tam plotkowały . Młodsze kobiety (niezmęczone jeszcze małżeństwem) siedziały u boków swych mężów.

Orange udaje się do ojca Renoufa, bo skoro chce zmienić pokład, to musi też zmienić szynkarza. Renouf mówi chłopakowi o tym, że Lemoine pogodził się z Boudardem, więc przejście Orange'a do innej załogi nie będzie łatwe.

Renouf prowadzi Orange'a na stancję, bo ten jest głodny. Ojciec Renouf sprytnie przyprowadził Lemoine'a do szynku - tam, gdzie obecnie był Orange. Lemoine mówi o tym, że „Petrela” ostro kładzie się na bok, gdy silnie zawieje.

Orange opowiada o swoich zaletach. Lemoine je zna, ale mówi, że ryby słabo idą, a wszystko drogie w „dwójnasób”. Gdy Lemoine nie weźmie Orange'a na „Petrelę” on pójdzie do innych albo do Cherbourga.

Ze słów L. dowiadujemy się, że Orange nie urodził się w Grandcamp (tu toczy się akcja „Na skałach…”), ale zawsze był „swój”. Dlatego L. nie chce, by chłopak szedł do „obcej” załogi. Umowa między L. i O. (Lemoine zgodził się przyjąć Orange'a).

Załoga „Petreli” (grająca w kręgle przy zajeździe „Pod Gniadym Koniem”) przybiegła powitać nowego (Orange'a). Wczoraj nazywali go buntownikiem, dziś wypili za jego zdrowie.

Któregoś dnia O. przychodzi do Renoufa i mówi mu o tym, że za tydzień będzie musiał wyjechać do Cherbourga. Musi porzucić robotę „odsłużyć” rządowi.

Orange dogaduje się z Renoufem w kwestii finansowej - zostawi u niego swojego pieniądze (na czas wyjazdu) na określony procent. [Orange nieustannie myśli o zyskach!]

II.

Dworzec. Orange czeka na pociąg i spotyka osiemnastoletnią Bertę - córkę Boudarda, która właśnie wróciła z nauk - za Caen. Przywitali się i O. wsiadł do swojego pociągu. Potem mamy przedstawiony powrót Berty do rodzinnego domu. Chata Boudardów wśród otaczających ją symetrycznych kamienicach miejskiej architektury wyglądała jak skulony żebrak. Dopiero wnętrze domu ukazywało zamożność Boudarda (np. szafy w stylu Ludwika XVI). Berta zastała wszystko takie, jakim było przed pięciu laty.

Strój Berty (miejski) wyróżniał się na tle kobiet z Grandcamp. Dziewczyna wzięła się (jak wszystkie kobiety tam) do robienia sieci i obszywania żagli specjalnymi sznurami. Ale niestety - nie mogła tego robić, ponieważ nici ciągle przerzynały jej ręce. Życie w Grandcamp było jednostajne, a Berta wyobrażała sobie życie pełne wrażeń (na to wpływ miały książki i edukacja, jaką odbyła w Caen).

Powrót Orange'a z wojennej służby. Udało mu się dużo zarobić w Cherbourgu (przez dwa lata podawał gościom komendanta płaszcze i woził ich w czółnie po przystani).

Rozmowa Ornge'a z ojcem Renoufem o potencjalnej żonie dla chłopaka, której posag pomógłby mu się wzbogacić - chciał on do spółki z Renoufem kupić „Petronelę”. Orange postanowił sobie, że za rok będzie miał i Bertę, i „Petrelę”!

Chłopak zaczyna adorować Bertę - przychodzi pod okno jej domu, gdy Boudard jest na statku.

Życie pani Boduard skończyło się w chwili, gdy Boudard po raz kolejny odmówił Ornage'owi ręki Berty. Mąż dla szybkiego pocieszenia, po pogrzebie żony, poszedł do szynku.

Orange z Bertą spotykali się potajemnie, chodzili na schadzki. Matka Gibert (wścibska kobieta!) nakryła któregoś razu kochanków, potem niemalże śledziła ich. Rozpowiedziała innym kobietom w Grandcamp, że tych dwoje ma romans.

Któregoś dnia Budard szukał Berty, bo rozpruła mu się pończocha. Spytał kobiety (wśród nich była matka Gibert), czy nie wiedzą, gdzie jego córka. Od słowa do słowa matka Gibert wygadała się, że chyba Boudard nie chce ślubu córki, skoro Orange musi do niej po nocach, potajemnie chadzać.

Orange spłynął na ląd wcześniej, przed Boudardem („Eufrazją”). Na brzegu siedziała także Berta z naszykowaną strawą (jedzeniem). Gdy ojciec Berty podszedł do niej, chwycił ją za włosy, szarpnął, wtedy Orange się na niego rzucił. Miała miejsce bijatyka, w której ucierpiały przede wszystkim plecy Boudarda, bo został rzucony na twardy bruk.

Podczas choroby Boudardem opiekowała się matka Gibert, ale ten potem miał już dość jej gadania i ją przepędził. Boudard wkrótce uległ - zgodził się na „wyłożenie” określonego posagu i ślub Orange'a z Bertą. Dziewczyna była w ciąży.

Młodzi zaczynają żyć na własnym garnuszku. Pożycie małżeńskie nie jest już tak cukierkowe, a po miłości romantycznej pozostają jedynie obowiązki i ciągłe pretensje męża, że teść nie chce wypłacić należnej Bercie części posagu (Orange chce więcej niż dostał!). Kiedy Berta rodzi martwą córeczkę, oziębłość i oschłość Gabriela sięga zenitu. Orange zakłada spółkę z Renoufem (pływa na statku „Petrella” - obiekcie jego pożądania), w międzyczasie trudni się przemytem. Podczas ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości w czasie sztormu Orange traci towar, a statek ulega zniszczeniu. Gabriel popada w długi, a marzenie o własnym kutrze staje się coraz bardziej odległe.

CZĘŚĆ DRUGA

Wkrótce do Grandcamp przybywa inżynier Armand de Coux, który projektuje i nadzoruje odbudowę bulwaru. Odrzucona przez męża i zepchnięta do roli kury domowej Berta zaczyna interesować się przybyszem. On początkowo nie zwraca na nią uwagi (podobnie jak na inne kobiety w osadzie), ale potem dostrzega w niej to „coś”. Między dwojgiem dochodzi do burzliwego romansu, o którym wie całe miasteczko (dzięki matce Gibert), lecz niczego nie domyśla się ogarnięty obsesją zysku Orange. O zdradzie żony donosi mu Renouf. Znieważony Gabriel zabiera w rejs Armanda i brzemienną Bertę i w akcie desperacji doprowadza do wypadku. Para kochanków ginie na morzu, Orange ratuje się, ale umiera na lądzie (wyspowiadawszy się przed śmiercią; atak apopleksji). Umarł w momencie, gdy dwóch żandarmów zajechało na podwórze hotelu Pod Gniadym Koniem. Matka Gibert (zawsze usłużna w nieszczęściu) zapaliła gromnicę przy łóżku zmarłego Orange'a.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
29 Antoni Sygietyński Na skałach Calvados
Sygietynski, Na skalach Calvados [streszczenie]
Na skałach?lvados
Na skałach Calvados(1)
Na skałach Calvados
Slonimski Antoni Gwalt na Melpomenie
Czechow Antoni Noc na cmentarzu
Na skałach Calvados
Mocne słowa Antonio Socciego na temat papieskiej adhortacji
Czechow Antoni Los na loterii
Czechow Antoni Sposób na pijaka
Czechow Antoni Liść na wietrze
Slonimski Antoni Droga na wschod i inne wiersze 1985
Czechow Antoni W Moskwie na Placu Trębackim
Na skałach Calwados A Sygietyński

więcej podobnych podstron