Mocne słowa Antonio Socciego na temat papieskiej adhortacji Amoris laetitia
[...W zamian Bergoglio wprowadza nowe grzechy ciężkie...]
Grzech śmiertelny zastąpiony grzechem społecznym, a drzwi do Komunii Świętej dla rozwodników żyjących w nowych związkach są otwarte. Prawdziwym grzechem jest teraz głównie ignorowanie biednych - pisze o sytuacji w kościele po publikacji papieskiej adhortacji o rodzinie Antonio Socci.
Znany watykanista wypowiedział się na temat adhortacji Amoris laetitia. Publikujemy obszerne fragmenty jego tekstu zamieszczonego w piśmie „Libero”.
Papież używa słów, z których wynikać ma, że nie zmienia doktryny. Fakty są jednak inne - otworzył on bowiem drogę zamkniętą do tej pory przez Pismo Święte i Kościół. Ta swoista operacja „podwójnej prawdy” jest ukryta w niejasnych, mylących i niejednoznacznych deklaracjach.
Dlaczego? Czy ma to zamaskować „rewolucję”, skoro pamiętamy, że prawo Boże nie może zostać w Kościele obalone? Myślę, że tak właśnie jest.
Jednakże w większości przypadków użyto klauzuli stopniowalności: wobec Kościoła jest więc używana teraz strategia „gotowania żaby” - płaz ten, wrzucony do zbiornika z wrzątkiem natychmiast by z niego wyskoczył. Jeśli jednak umieści się go w garnku z letnią wodą, i stopniowo podgrzewa, prędzej czy później żaba ugotuje się nie będąc świadoma pułapki, w którą dała się schwytać. Takiego procesu jesteśmy świadkami od kilku miesięcy - ciągłego, choć stopniowego rozbioru katolickiej doktryny. Każdy dzień przynosi nowy cios. Na końcu tego procesu Kościół zostanie wmanewrowany w swego rodzaju "ONZ religii” z domieszką Greenpeace'u i Unii Pracy.
Powtarzam - to kardynał Kasper był tym, który uczynił pierwszy krok na drodze ku tej rewolucji. To właśnie jego Bergoglio użył na konsystorzu 2014 roku, by „wrzucić temat” do kościelnej dyskusji. Było to wrzucenie bomby z opóźnionym zapłonem - bomby rozwodników żyjących w nowych związkach.
Ta rewolucja kontynuowana jest poprzez anulowanie pojęcia „grzechu śmiertelnego”.
(…)
Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał, że największym wyrazem macierzyńskiej miłości Kościoła jest ostrzeganie swych dzieci przed grzechem i ryzykiem potępienia. To właśnie powinno być fundamentem misji papieża - mandat przyznany przez Jezusa Chrystusa Piotrowi opierał się na konieczności „utwierdzania braci w wierze”, a nie wprowadzania ich w błąd czy destabilizowanie podstaw ich wiary. (…)
W przeciwieństwie do tego dziś w Kościele droga „dwutorowości” oraz „dwóch prawd” wydaje się wielu oczywistością - partia Bergoglio „na froncie domowym” stara się uspokajać wiernych twierdząc, że nic nie ulega zmianie, podczas gdy na zewnątrz Kościoła słyszymy fanfary i hasła o „epokowym przełomie”.
(…)
W Watykanie obowiązuje dziś „podwójna prawda”. Mamy tego klarowny przykład w adhortacji. Aby przekonać nas, że w doktrynie rzeczywiście nic się nie zmieniło, Bergoglio musiałby przywołać kluczowy fragment adhortacji Jana Pawła II Familiaris consortio, z którego wynika, że Kościół pozwala rozwodnikom żyć jak brat i siostra z inną osobą, ale wyłącznie pod warunkiem zachowania czystości - wszystkie inne formy nowych związków rozwodników są zakazane. To powinno być centralnym punktem tej adhortacji. Bergoglio nie wspomina jednak o tym zapisie w samym tekście, ale spycha go do przypisu (329), by zaraz potem obalić tą prawdę mówiąc, iż „jeśli brak pewnych wyrazów intymności nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone”.
Można z tego wywnioskować, że dla Bergoglio nie ma już żadnej różnicy między rodzinami i parami nieregularnymi - przeciwnie, nie ma już żadnych nieregularnych sytuacji, w związku z czym żyjący w nich nie mogą być uważani za żyjących w stanie grzechu śmiertelnego. To kluczowa kwestia. W rzeczywistości więc, nawet jeśli nie zostało powiedziane, że taka para może być dopuszczona do Komunii sakramentalnej to zrozumiałe jest, że każdy przypadek otrzyma takie zezwolenie.
Co tu dużo mówić - adhortacja jest sprzeczna z literą i duchem dokumentów Soboru Trydenckiego, Konstytucji Soboru Watykańskiego II Lumen gentium i encykliki Jana Pawła II na temat moralności, Veritatis splendor. W rzeczywistości z jej zapisów nie wynika, że najważniejszym dla człowieka jest pozostawać w stanie łaski koniecznym do zbawienia duszy. Amoris laetitia w centralnym miejscu stawia względy społeczne, socjologiczne i sentymentalne, co jest zwodzeniem i oszukiwaniem wiernych, co stawia ich dusze w sytuacji śmiertelnego niebezpieczeństwa.
Bergoglio unika też mówienia o prawie moralnym, które Kościół od wieków przedstawia w skondensowanej formie dogmatów i dyspozycji kanonicznych, ale przedstawia je pogardliwie, jako coś „abstrakcyjnego”, co nie zawsze może być zastosowane w konkretnej sytuacji. Postępując w ten sposób kontestuje samego Jezusa i Jego postawę w starciu z faryzeuszami w kwestii rozwodu. Twierdzi, że „ideał teologiczny małżeństwa jest zbyt abstrakcyjny, skonstruowany niemal sztucznie, daleki od konkretnej sytuacji i rzeczywistych możliwości rodzin takimi, jakimi są” (Al 36). Według papieża to byłaby „nadmierna idealizacja”. Co więcej, według niego „nie należy zrzucać na dwie osoby mające swoje ograniczenia ogromnego ciężaru konieczności odtworzenia doskonałego związku między Chrystusem a Kościołem, ponieważ małżeństwo oznacza proces dynamiczny, przebiegający powoli przez stopniowe włączanie darów Bożych” (Al 122).
W zamian Bergoglio wprowadza nowe grzechy ciężkie. Tak zwanych „rygorystów” obwinia o to, że pamiętają o Bożych prawach, a przede wszystkim wini tych, którzy nie podzielają jego poglądów politycznych na kwestie społeczne.
Wreszcie Bergoglio zaświadcza, że pamięta o przykazaniu świętego Pawła, wzywającego by przyjmować Ciało Chrystusa w sposób godny, gdyż „w przeciwnym przypadku pożywamy i pijemy swoje własne potępienie”. Jednak wyjaśnienie co oznacza „godny sposób” w adhortacji nie pada - nie mówi się bowiem o konieczności pozostawania „w stanie łaski”, o czym od zawsze uczył Kościół. Nie wybrzmiewa ostrzeżenie dla par żyjących w stanie grzechu śmiertelnego!
W adhortacji przestrzeżono natomiast rodziny „zamykające się we własnym komforcie”, które obojętne są „w obliczu cierpienia biednych i potrzebujących rodzin”. To nowy grzech.
Grzechy moralne są więc redukowane. Wprowadza się za to grzechy socjalne (by nie rzec - socjalistyczne). Wydaje się więc, że osoby niepodzielające poglądów papieża na przykład na kwestię imigrantów, muszą mocno zastanowić się, zanim przyjmą Komunię Świętą.
Antonio Socci „Libero”