Dieter Bingen Polityka Republiki Bońskiej wobec PolskI Od Adenauera do Kohla 1949-1991Kraków 1997
81
„Polityka ruchu" (1961-1966)
4.1. Zmiann przez handel?
Z chwilą utworzenia nowego rządu federalnego jesienią 1961 r.. Gerhard Schróder przejął Ministerstwo Spraw Zagranicznych jako następca von Brentano. Mogło to wyglądać przede wszystkim na taktyczną manipulację spowodowaną wejściem FDP do rządu, ale wydarzenie to miało też znaczenie szersze. W FDP, ale też szerokich kręgach CDU, von Brentano uchodził za przedstawiciela czysto defensywnej polityki zagranicznej. „Nie mogło w każdym razie nikogo zaskoczyć, że Schróder ujawniał teraz pierwsze i ostrożne nowości w zachodnio-niemieckiej polityce zagranicznej, wybiegające poza erę Adenauera"'. Nowy minister spraw zagranicznych przejął nie rozstrzygnięte kwestie po swoim poprzedniku i sukcesu mógł się doczekać dopiero po prawie dwóch latach.
Przyjęcie Ministerstwa Spraw Zagranicznych przez Schrodera w listopadzie 1961 r., wybudowanie krótko przedtem muru berlińskiego, a także polityka USA zorientowana na globalne odprężenie, doprowadziły do „polityki ruchu", która po zmianie na stanowisku kanclerza w październiku 1963 r. zyskiwała coraz to nowe możliwości działania, ale nie oznaczała żadnej spektakularnej zmiany w bońskiej polityce wobec Europy Wschodniej Polski. Lata rządów Erharda nazwano też „latami bez orientacji" i „braku fantazji w polityce zagranicznej". Kanclerz federalny Erhard, poprzednio minister gospodarki we wszystkich gabinetach Adenauera, miał bez wątpienia swą piętę Achillesa. Był nią brak doświadczenia w polityce zagranicznej. Bezkrytycznie zbliżył on Republikę Federalną do USA, zaniedbał stosunki z Francją i brakło mu politycznego wyczucia co do ogólnej zmiany stosunków Wschód-Zachód, co nie pozostało bez wpływu na rolę Republiki Federalnej w stosunkach z państwami socjalistycznymi. Od Erharda
82
nie można było oczekiwać żadnej nowej inicjatywy w polityce wschodniej, a gdy już się taka pojawiała, jak w przypadku noty pokojowej z 1966 r., wypadała blado wobec śmielszych przemyśleń w polityce niemieckiej i wschodniej u socjaldemokratów, liberalnego partnera koalicyjnego czy ugrupowań społecznych.
W CDU przeważały tendencje zachowawcze, skłonności do nowej polityki wschodniej pojawiające się wewnątrz CDU od początku lat sześćdziesiątych kierownictwo partii przyjmowało „z jawną nieufnością"". Propozycje rewizji i korekty polityki niemieckiej, zawsze istotne również dla polityki wobec Polski, a zgłaszane na przykład przez ministra do spraw wypędzonych Johanna Baptistę Gradla, nie były rozpatrywane. Minister spraw zagranicznych Schroder nie mógł liczyć na demonstracyjne poparcie ze strony kanclerza federalnego dla swej „polityki ruchu", zainicjowanej w 1961 r. Krótki fragment deklaracji rządowej Erharda z 18 października 1963 r., poświęcony polityce wschodniej, nie określał niczego. Pojęcie „Polska" nie padło ani razu, chociaż pół roku wcześniej nawiązane zostały oficjalnie stosunki handlowe, stanowiące „ważny krok na drodze do polepszenia naszych stosunków z Polską" - jak mówił Schroder w wywiadzie z 7 marca 1963 r. Na przekór wszelkim trudnościom minister spraw zagranicznych w gabinecie Erharda próbował jednak ostrożnie torować drogę do Europy Środkowo-Wschodniej i Wschodniej.
Schroder mógł wprawdzie intensyfikować stosunki gospodarcze i kulturalno-polityczne z mniejszymi państwami Paktu Warszawskiego9. Mogło to być jednak interpretowane jako nowa taktyka okrążania NRD oraz pomijania hegemonistycznej roli Związku Radzieckiego („(...) {jest-D.B.) znowu rozsądne, aby traktować państwa wschodnioeuropejskie jako podmioty polityki międzynarodowej"'10), mimo iż byłoby to nieporozumienie, gdyż Schroder uważał, że poróżnienie państw Paktu Warszawskiego ze Związkiem Radzieckim byłoby „przypuszczalnie bezskuteczne" i „nierozsądne"1'.
83
Początkowo jego plany pozostawały widocznie pod silnym wpływem „teorii podwójnych kleszczy” Zbigniewa Brzezińskiego (tzn. izolacji NRD z dwóch stron). To, że Schroder starał się być bardziej giętki, ujawniło się podczas zażartych negocjacji w sprawie układu o zakazie prób jądrowych. Schroder bronił tu pragmatycznego kursu i uważał, że fakt, iż dokument podpisze NRD, nie jest tak ważny, aby z tego powodu należało układ odrzucić. Na Zjeździe Federalnym CDU w Dortmundzie na początku czerwca 1962 r. opowiedział się za polepszeniem stosunków państwami wschodnioeuropejskimi.
Jeszcze w końcowej fazie rządów kanclerza Adcnauera w końcu listopada 1962 r. z inicjatywy Schródera wysłano do Warszawy delegację w celu odnowienia od dawna wygasłego układu handlowego i podjęcia próby utworzenia w Polsce przedstawicielstwa handlowego Republiki Federalnej. Miał to być pierwszy krok na drodze do normalizacji stosunków. Polska zrewidowała swoje zasadniczo odmowne stanowisko w sprawie utworzeniu misji handlowych jako ..substytutu" przedstawicielstw dyplomatycznych. Zasadniczym powodem zmiany była zaznaczająca się integracja EWG i multilateralizacja stosunków handlowych z państwami trzecimi. Polskie obawy przed możliwym zagrożeniem dla jej gospodarki eksportowej otworzyły nowe możliwości dla bońskiej polityki małych kroków.
Mimo niezmiennie ograniczonej swobody działania z powodu zasady nieuznawania i zastrzeżeń prawnych, układ handlowy z Polską stał na czele priorytetów bońskiej polityki wschodniej. Było to uzasadnione tym, że w stosunkach z Polską istniała większa ilość nieuregulowanych zagadnień politycznych i humanitarnych niż w stosunkach z innymi „państwami satelickimi". Rząd federalny, który „ze względu na swoją politykę handlową (...) nie był zainteresowany długoterminowymi układami z państwami bloku wschodniego", liczył szczególnie na ustępstwa na płaszczyźnie politycznej. Nadchodzące rokowania miały być wykorzystane do zajęcia się również „nie rozwiązanymi problemami" w stosunkach niemiecko-polskich. W pierwszej rzędzie szło tutaj - poza innymi sprawami (komunikacja morska, wymiana kulturalna) - o interesy Niemców w Polsce: podjęcie na nowo sprawy łączenia rodzin, w której już raz uzyskano postępy w ramach pertraktacji handlowych, oraz sprawa transferu rent i emerytur16.
84
Wniesiona przez stronę polska do rokowań wstępnych sprawa ..zadośćuczynienia Republiki Federalnej dla polskich n tlą r reżimu nazistowskiego"17 zoMahi wyłączona z powodu skomplikowanej materii pertraktacyjncj i niechęci strony niemieckiej do stworzenia precendensu1^.
Negocjacje prowadzone przez ambasadora Helmuta Allardta ciągnęły si? miesiącami. Trudności powstały głównie z powodu statusu Berlina - tu polski rząd pozostawał pod silnym naciskiem kierownictwa NRD|V) - i niezbędnego uwzględnienia zasad rynku rolnego EWG. Formuła o obszarze walutowym marki niemieckiej (DM). do której odnosił się układ handlowy, włączyła doń taktycznie Berlin Zachodnr', nic zmieniając jednak niczego w odmiennych stanowiskach prawnych-'. Podjęta przez Bonn próba nadania przedstawicielstwom handlowym obu stron także pewnych uprawnień konsularnych została zdecydowanie odrzucona przez Polskę jako „rozwiązanie zastępcze''. „Pełne stosunki dyplomatyczne z uznaniem granicy" - tak brzmiało także teraz nie zmienione stanowisko Polski. Warszawa podzielała w tym przypadku obawy Berlina Wschodniego, że ustanowienie przedstawicielstw handlowych wzmocni zwolenników doktryny Hallsteina i utrudni uznanie NRD".
Tylko wzgląd na korzystny trzyletni układ handlowy, który zawierałby uregulowania dotyczące zbytu polskich produktów, szczególnie produktów rolnych i zabiegi Bonn o ustanowienie przeciwwagi dla istniejącego we Frankfurcie nad Menem polskiego przedstawicielstwa handlowego skłoniły ostatecznie rząd polski do wyrażenia zgody na utworzenie takiego przedstawicielstwa Republiki Federalnej w Warszawie, jednak bez uprawnień konsularnych i z ograniczo-
85
nymi przywilejami dyplomatycznymi. 7 marca 1963 r. rokowania doszły do skutku.
Strona niemiecka nie była zupełnie zainteresowana większymi przywilejami, na przykład, przyznaniem immunitetu dyplomatycznego, gdyż wówczas układ wymagałby ratyfikacji. Ponieważ rząd federalny, pomimo „polityki ruchu" na płaszczyźnie dyplomatyczno-politycznej, nadal chciał z powodów doktrynalnych (prawo do wyłącznej reprezentacji, doktryna Hallsteina) demonstrować /mv;?m-/M?. był zainteresowany możliwie małym upublicznieniem tej sprawy-^
Z perspektywy siedmiu lat Waldemar Bcsson pisał o wynikach rokowań z Polska., że autorytety myślące legałistycznie byłyby nimi zupełnie zadowolone: ',Patrzac z zewnątrz nic się nie zmieniło w polityce niemieckiej Republiki Federalnej i w stanowisku Polski. W rzeczywistości zrobiono jednak pierwszy decydujący krok w kierunku umocnienia politycznej obecności Republiki Federalnej w Europie Wschodniej"^.
6 marca 1963 r., krótko przed podpisaniem układu handlowego, ambasador Ailardt został przyjęty przez wiceministra spraw zagranicznych Józefa Winiewicza. Spotkanie to można uznać za pierwszy urzędowy kontakt polityczny. Mimo to nadzieja rządu federalnego na stopniowe polityczne dowartościowanie przedstawicielstwa handlowego bez rozszerzenia kompetencji jako „rozwiązania zastępczego'' - okazała się wkrótce jedynie marzeniem. Polska polityka nie oferowała żadnego rozwiązania pomocniczego dla choćby jakiegokolwiek ratowania doktryny Hallsteina. Pierwszy szef przedstawicielstwa handlowego, dotychczasowy ambasador w Luksemburgu, dr Mumm von Schwarzenstein. został uznany przez ministra Schrodera za najbardziej nadającego się na to stanowisko ze względu na trzy przymioty: „prześladowany przez nazistów, ewangelik, szlachcic''. Przystąpił on do pełnienia swoich obowiązków dopiero jesienią 1963 r. W ciągu trzech lat swojej działalności pozostawał w całkowitej izolacji politycz-nej-A Nie udało mu się również odegrać roli pośrednika w nawiązaniu kontaktów z MSZ i posłami do Sejmu z okazji wizyty deputowanego CDU Erika Blumen-feMa, pierwszej wizyty deputowanego do Bundestagu w Warszawie od czasu utworzenia przedstawicielstwa handlowego^. Von Schwarzenstein udał się tylko raz - 4 lutego 1965 r. - do warszawskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Został tam przyjęty wraz z Blumenfeldem przez wiceministra Winiewicza w mo-
86
mencie, gdy zabiegi zachodnioniemieckich kół przemysłowych, a przede wszystkim pełnomocnika O r my Krupp. Beitza. w sprawie znalezienia nowych form ..kooperacji" w Polsce osiągnęły szczytowy punkt-4.
Ale nawet te ostrożne kroki ministra spraw zagranicznych Schródera w polityce wschodniej i wobec Polski szły - zdaniem prominentnych polityków CDU - za daleko. Nie podobało się to przede wszystkim poprzednikowi Schródera na tym urzędzie - von Brentano, który „obawiał się powikłań i któremu cały ten kierunek nie odpowiadał" (Besson). Von Brentano dostrzegał ..groźbę ustanowienia stosunków dyplomatycznych i brzemienny w następstwa wyłom w doktrynie Hallsteirm"30. Poplecznik von Brentano. Hans Huyn, mniemał, że zamiast rozwijania zachodnioniemieckich interesów handlowych w Europie Wschodniej należało raczej naciskać na to: aby w ramach EWG ustalić wspólną politykę handlową ze Wschodem3!. Von Brentano - według Bessona -trafnie ujął istotę zamiarów Schródera: „Von Brentano całkiem słusznie sądził, że prowadzenie przez Bonn, a nie Brukselę, polityki wschodniej będzie miało długotrwałe konsekwencje dla przyszłości integracji Europy Zachodniej. Dla niego niezbędną przesłanką kursu zachodniego miało być niedopuszczenie do powstania w Republice Federalnej konkurencji w postaci orientacji środkowoeuropejskiej. Minister spraw zagranicznych Schróder wybrał natomiast świadomie Republikę Federalną jako podstawę swych planów w stosunku do Europy Wschodniej. To jest fakt, który zdecydował o dalszym rozwoju zachodnioniemieckiej polityki zagranicznej po Adenauerze"32.
Gdy przewodniczący FDP Erich Mende po wyborze Erharda na kanclerza federalnego wszedł do rządu federalnego jako wicekanclerz i minister do spraw ogólnoniemieckich, doszło wówczas do znacznego wzmocnienia „narodowo-liberalnej" linii Schródera w gabinecie federalnym, co naturalnie ortodoksyjnych europejczyków typu von Brentano czyniło jeszcze bardziej nieufnymi". Mende wypowiadał się kilkakrotnie za podjęciem stosunków dyplomatycznych z krajami wschodnioeuropejskimi i w nawiązaniu do „teorii wady wrodzonej", wskazał na tradycyjnie negatywne stanowisko FDP wobec sztywnego stosowania doktryny Hallsteina, oczywiście bez rezygnacji z prawa do wyłącznej reprezentacji Niemiec.
87
Narodowoliberalnemu przewodniczącemu FDP brakowało przede wszystkim realistycznego podejścia do roli regulacji z Polską w sprawie granicy na Odrze i Nysie, mających charakter modus vivendi. Stanowisko wobec memorandum z listopada 1965 r. zaproponowane przez rzecznika FDP ds. polityki zagranicznej i niemieckiej Wolfganga Schollwera spotkało się ze sprzeciwem kierującego się względami taktycznymi, a nie przynależnością do skrzydła narodowo-liberalnego partii - Hansa-Dietricha Genschera, szefa frakcji parlamentarnej liberałów. Zgodnie z życzeniem Genschera FDP zrezygnowała z jakiejkolwiek oficjalnej reakcji na memorandum-''. Jeszcze we wrześniu 1966 r. w przemówieniu radiowym Mende powiedział: „Zgodnie z jednoznaczną wolą zwycięskich mocarstw z czasów drugiej wojny światowej linia na Odrze i Nysie jest tak samo linią demarkacyjną, jak linie demarkacyjne stref okupacyjnych"'7.
Besson w swej pracy na lemat pierwszych dwudziestu lat polityki zagranicznej Republiki Federalnej napisał jeszcze przed ćwierćwieczem, a jest to aktualne do dziś. że ,jedną z właściwości polityki Schródera" było to, ..iż on sam ledwo wiedział, jak ma zaakcentować swój program"38. W wywiadzie radiowym z 21 maja 1965 r. Schróder stwierdził, że polityka Republiki Federalnej powinna prowadzić do ponownego rozwoju bliższych stosunków, tak w dziedzinie gospodarczej, jak i kulturalnej - w tradycyjnie tak ważnym obszarze wschodnioeuropejskim. Republika Federalna może - odrzucając jakieś teoretyczne pojęcia -równie dobrze nawiązać stosunki dyplomatyczne z państwami wschodnioeuropejskimi, jak ze Związkiem Radzieckim313. Co prawda doszło tu do czysto spe-
89.
88
kulatywnego zakwestionowania doktryny Hallsteina, ale praktyczna polityka ministra spraw zagranicznych i rządu federalnego pozostawała na razie daleko w tyle za tymi teoretycznymi rozważaniami.
Jak powoli w rzeczywistości posuwała się do przodu „polityka ruchu" wobec Polski wyszło na jaw przy okazji tzw. planu Gomułki z 29 lutego 1964 r., znacznie skromniejszego w różnych swych wariantach od planu Rapackiego. Stosowne memorandum w tej sprawie wręczone zostało najważniejszemu adresatowi - rządowi federalnemu - za pośrednictwem Duckwitza, ambasadora Bonn w New Delhi i byłego kierownika Wydziału Wschodniego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Polski ambasador znalazł w nim „uważnego słuchacza”. Tym razem Polska nie potrzebowała już korzystać z pośrednictwa Szwedów, jak w 1958 r., aby memorandum dotarło do Bonn.
Rząd federalny uznał za słuszne udzielić przynajmniej odpowiedzi na polską propozycję - chociaż znów była ona negatywna. Przekazano ją polskiemu ambasadorowi w New Delhi. Bonn krytycznie oceniło przedłożony projekt, twierdząc, że zagraża on równowadze w Europie. Negatywna odpowiedź Bonn nie opierała się jednak na krytyce poszczególnych elementów planu, lecz wynikała z uzależnienia jakiejkolwiek regulacji dotyczącej bezpieczeństwa europejskiego od postępów w kwestii niemieckiej. „Polityka ruchu" nie była jeszcze zdolna do zniesienia narzuconych sobie ograniczeń dotyczących Polski oraz innych państw Paktu Warszawskiego i przez rozwiązywanie szczegółowych kwestii - na przykład w militarnej polityce bezpieczeństwa - osiąganie postępu w innych priorytetowych dziedzinach polityki, jak polityka wschodnia i niemiecka.
89
4.2. Polityka wobec Polski - inicjaływy oddolne
„Polityce ruchu" Suhródera przyszedł z pomocy fakt. że od początku lat sześćdziesiątych w społeczeństwie zachodnioniemieckim zaznaczało się otwarcie wobec wschodnich sąsiadów, szczególnie wobec Polski, w którym uczestniczyły aktywnie kręgi akademickie i kościelne, publicyści i pisarze. Lata sześćdziesiąte były w zachódniemieckiej historii powojennej okresem tworzenia modeli, tez i memorandów dotyczących polityki niemieckiej i wschodniej, intensywnie dyskutowanych w partiach politycznych, wielu społecznych ugrupowaniach i instytucjach, przede wszystkim zaś w Kościołach i mediach.
24 lutego 1962 r. ośmiu czołowych świeckich przedstawicieli Kościoła protestanckiego opublikowało tak zwane memorandum z Tybingi, utrzymując w nim, że uznanie granicy na Odrze i Nysie jest warunkiem normalizacji stosunków z Polską i pozostałymi państwami wschodnioeuropejskimi"^ Spór wokół memorandum toczył się dalej" po opublikowaniu w październiku 1965 r. przez izbę Publicznej Odpowiedzialności Kościoła Ewangelickiego Niemiec memoriału pt. O /Jo&fżćH/M tnyjgf/zon vc/t / łfmuo&M offrw/!! memfec&/fgo f/o /ego twAoć/mcA ^łv«ć/ón/^. Rząd federalny przyczynił się do kontynuacji tego sporu przez potwierdzenie swojego prawnego punktu widzenia. Memoriał był oceniany o wiele bardziej pozytywnie, przynajmniej przez niektórych przedstawicieli rządu (Carstens, Schroder), niż wynikało to z publicznych enuncjacji""*. W dyskusji nad tym dokumentem aż do dziś w dużym stopniu pomija się fakt. że jego zasługą było to, iż „po raz pierwszy w szczegółowy sposób zwrócono uwagę na rozterki
90
wypędzonych w społeczeństwie zachodnioniemieckim, i to po prawie dwudziestoletnich trudach ich zintegrowania"4'' z tym społeczeństwem.
Wymiana listów między polskimi (l S listopada 1965 r.) a niemieckimi biskupami (5 grudnia 1965 r.), dokonana z inicjatywy polskiej-"10, odzwierciedlała wprawdzie życzliwość niemieckich biskupów katolickich wobec Polski, której jednak nie wyrazili w tak odważnej formie, jak uczynili to ich ewangeliccy współbracia1'. Dopiero memorandum prominentnych katolików skupionych w tzw. Kole z Bensbergu (Bensberger Kreis). opublikowane w 1968 r/-, wyszło wyraźnie poza rozczarowującą odpowiedź zachodnioniemieckich biskupów katolickich w kwestii granicznej-1-1. Oświadczenia, memoranda i memoriały kościelne wywierały wpływ na stanowisko opinii publicznej, pozwalały jaśniej niż dotychczas widzieć zmianę własnej sytuacji w polityce światowej i poszukiwać nowych zasad określających miejsce Niemiec w Europie Środkowej. To. co było .stłumione i wyparte, wyszło na światło dzienne polityki, która tak długo dogmatyzowała wrogie nastawienie Niemców do Europy Wschodniej.
Sygnały, pochodzące z Kościołów, od publicystów i pisarzy, wskazywały na konieczność rezygnacji z nie dających się przeforsować roszczeń prawnych. Przy całej zbieżności zasadniczych przekonań, między poglądami Schródera a kościelnymi oświadczeniami nie istniał żaden bezpośredni związek. Pragmatyczny minister spraw zagranicznych obawiał się chyba bardziej „niebezpieczeństwa nowych doktryn, które tym razem były uzasadniane nie prawnie, ale moralnie (...). Jednak Schróder na pewno zgadzał się z zaznaczaną coraz silniej w publicznych dyskusjach historycznie określoną odpowiedzialnością niemiecką w Europie
91
Srodkowo-Wsehodniej"1 . zwłaszcza że mimo całej pragmatycznej trzeźwości uznawał moralny wymiar stosunków niemiccko-polskich i przy okazji oznajmia! w swoim imieniu: „W niektórych krajach, juk w Polsce, musimy wymazać nasze hipoteki obciążone przeszłością"-"0.
Aby realnie ocenić sytuację i swobodę manewru wobec państw wschodnioeuropejskich - pojęcie „państwa bloku wschodniego'" („Ostblockstaaten") odrzucał bowiem w sposób zasadniczy^1 - Schróder rozwiewał trzy iluzje: po pierwsze - że może dojść do znacznego rozszerzenia niemieckiego handlu ze Wschodem, po drugie ~ że dyscyplinująca polityku embarga wobec Wschodu jest do przeprowadzenia na Zachodzie i po trzecie - że nawet gdyby udało się ją przeprowadzić konsekwentnie, może ona osiągnąć sukces^7.
Z drugiej strony Schróder „nigdy konsekwentnie nie prowadził" walki o dostosowanie celów polityki zagranicznej Republiki Federalnej do zmienionej konstelacji w polityce światowej. „Przestarzałe wyobrażenia w polityce zagranicznej jego własnej partii miały się okazać w najbliższych latach jednym z największych obciążeń"58.
4.3. Granice manewru Erharda - nota pokojowa
Również kolejne oświadczenia kanclerza federalnego Erharda dotyczące niezmiennie kluczowych zagadnień w stosunkach z Polską nie wskazywały na gotowość do wykonania jakiegokolwiek znaczącego posunięcia. Od początku lat sześćdziesiątych było jasne, że normalizacja stosunków z Polska, jest uzależniona od nowej bońskiej formuły w kwestii granicznej. Erhard jej nie znalazł. Na kongresie Ziomkostwa Prus Wschodnich obwieścił 22 marca 1964 r.: „Nie rezygnujemy (...) z obszarów, które są stronami ojczystymi dla wielu naszych braci i sióstr (...). Wypędzenie (...) nie stworzyło żadnych nowych faktów prawnych". A oferta skierowana pod adresem Polski brzmiała: „Chcemy się raczej starać o znalezienie drogi porozumienia z naszymi wschodnimi sąsiadami na zasadach prawa, pokojowych rokowań i wzajemnego poważania (...). Rozwiązaliśmy z po-
92
wodzeniem problemy granic na Zachodzie. Panuje tam pokój i wolność. Jesteśmy gotowi okazać równie pojednawcze stanowisko wobec Wschodu"51'.
W rzeczywistości kanclerz federalny Erhard w swych oświadczeniach składanych na forum międzynarodowym byt bardziej wstrzemięźliwy w kwestii granicy na Odrze i Nysie aniżeli w deklaracjach ogłaszanych w kraju, ponieważ sam ledwo znajdował zrozumienie dla niemieckich roszczeń prawnych do obszarów na Wschodzie. W swym wystąpieniu w CI-"R w Nowym Jorku z l! czerwca 1964 r., oznajmił: „Stalin w 1945 r. z zimnym wyrachowaniem przesunął terytorium Polski głęboko do Niemiec, aby poróżnić narody niemiecki i polski na zawsze. Prawie 10 milionów Niemców zostało wypędzonych ze swej ojczyzny. Rząd federalny uważa, że granica niemiecko-polska zgodnie z Umowa Poczdamską powinna zostać ostatecznie ustalona w traktacie pokojowym, który może być zawaity tylko z rządem ogólnoniemieekim. Polska i Republika Federalna mają wspólny interes w tym, aby ten warunek został spełniony, co umożliwi pokojowe współżycie między obu narodami"60. Nie znajdujemy tu u Frharda jeszcze żadnej argumentacji o charakterze modus vivendi, ale też nie ma żadnego odniesienia do granicy z 1937 r. Jest za to retoryka o pojednaniu.
Nota rządu federalnego w sprawie rozbrojenia i zapewnienia pokoju z 25 marca 1966 r., zwana Notą pokojową kanclerza Erharda - przygotowana przez ministra spraw zagranicznych Schrodera i jego sekretarza stanu Karla Car-stensa - „w której do godności zasady wyniesiono obojnactwo polityki wschodniej"61, zawierała wprawdzie przemyślenia mające zaowocować w przyszłości, a dotyczące wymiany z państwami wschodnioeuropejskimi, w tym z Polska, deklaracji o wyrzeczeniu się przemocy, nierealistycznie jednak określono w niej warunki wyjściowe polityki porozumienia z Polską. Naiwność ustępu poświęconego Polsce wydaje się wręcz surrealistyczna:
„Chociaż rząd federalny zadał sobie szczególnego trudu w trosce o stosunki z Polską, która wycierpiała najbardziej ze wszystkich narodów wschodnioeuropejskich w drugiej wojnie światowej, osiągnięto tu tylko nieznaczne postępy. Rząd polski jest oczywiście zainteresowany bardziej ożywioną niemiecko-polska wymianą handlową, ale dotychczas nie dał poznać, by zależało mu na porozumieniu między obu narodami. Utrudnia on raczej proponowane przez nas kontakty kulturalne, opowiada się za dalszym utrzymaniem podziału Niemiec i domaga się równocześnie od rządu federalnego uznania linii na Odrze i Nysie, chociaż
93
powszechnie wiadomo, że uregulowanie kwestii granicznych zgodnie z alianckimi porozumieniami z 1945 r. przesunięto do czasu zawarcia traktatu pokojowego z całymi Niemcami i że Niemcy istnieją nadal w myśl prawa międzynarodowego w granicach z 31 grudnia 1937 r. tak długo, jak długo ogólnoniemiccki rząd, wybrany w wolnych wyborach, nie uzna innych granic. Jeśli kiedyś Polska i Niemcy będą rozmawiać w sprawie granicy w tym samym duchu, który doprowadził do ugody między Niemcami a ich zachodnimi sąsiadami, to wówczas Polska i Niemcy się pogodzą. W tych sprawach nie mogą bowiem rozstrzygać ani emocje, ani siła zwycięzcy, niusi tu zwyciężyć rozum"6-.
Autor Nory pokojowej, ówczesny kierownik referatu „Polityczne i socjalno--ekonomiczne kwestie strukturalne bloku wschodniego", Frwin Wickert, rzeczywiście przyznał potem: „W tej nocie poszliśmy Polakom (...) w niewielkim stopniu na rękę"6\ Wtedy zaś, w czasie przygotowaniu Noty, oznajmił: „Ponieważ mówimy do Polaków językiem bardziej zdecydowanym, mamy teraz - mam nadzieję - jeszcze jedynie Niemców sudeckich przeciwko nam"64. Stały za takim podejściem względy polityki wewnętrznej: chciano „utrącić kolejne organizacje ziomkowskie" (E. Wickert). Ponieważ Ministerstwo Spraw Zagranicznych zauważyło „w Pradze silniejszą skłonność do wyobrażeń zachodnich", zdecydowało, aby w Nocie pokojowej ustępstwa Republiki Federalnej w sprawie układu monachijskiego z 1938 r. szły bardzo daleko. Przeczuwając protesty ziomkostw sudeckich, nie chciało jednocześnie robić sobie wrogów z innych ziomkostw wschodnioniemieckich, co stałoby się, gdyby rząd federalny w sprawie Odry i Nysy znalazł sformułowania, które wskazywałyby na zmianę stanowiska w tej kwestii. Zachęcony przez Carstensa, Wickert dopisał w swym projekcie bezpośrednio do fragmentu dotyczącego Polski: „Rząd Republiki Federalnej Niemiec wielokrotnie oświadczał, iż naród niemiecki byłby gotów ponieść ofiarę w zamian za swe zjednoczenie"61. Tym samym Carstens zastosował nie tylko formułę federalnego ministra do spraw wypędzonych, Gradla, ale rzucił o wiele dalej idącą myśl, do której jeszcze wrócimy. Jednak na wniosek Kronego passus ten został umieszczony na początku Noty, aby nie tworzyć kontekstu ze sprawą uregulowania granicy na Odrze i Nysie, „gdyż po funkcjonariuszach ziomkostw nie można się było spodziewać zaakceptowania nawet jakiejkolwiek wzmianki o ofiarach" {E. Wickert).
94
Wprost absurdalnie musiało brzmieć d!a obcych uszu ostrzeżenie Erharda przed takim prowadzeniem polityki wschodniej, które mogłoby ..budzić sowieckie obawy przed próbami zachodniej infiltracji"66, jak gdyby polityka Bonn wobec Europy Wschodniej w okresie rządów kanclerza Erharda mogła narazić sojuszników Moskwy, szczególnie Polskę, na konflikt lojalności z powodu swojej innowacji, fantazji i ofensywności.
Możliwe, że mogłoby to mieć miejsce, gdyby rząd federalny ofertę rezygnacji ze stosowania przemocy wobec Polski oparł na założeniach, które sekretarz stanu Carstens sformułował w notatce z październiku 1964 r. Na jej podstawie minister spraw zagranicznych Schróder zamierzał zlecić niemieckiemu ambasadorowi w Ankarze, Gebhardtowi von Waltherowi, aby zbadał możliwość wysondowania za pośrednictwem tamtejszego polskiego ambasadora Bolesława Geber-ta reakcji rządu polskiego na ofertę niemiecką6'.
W notatce, która była trzymana w najwyższej tajemnicy ze względu na ewentualne reperkusje polityczne zarówno wewnętrzne, jak i międzynarodowe, odnośnie do treści paktu o nieagresji można było m.in. przeczytać: „Co do dalszej ważnej części ogólnoniemieckiego traktatu pokojowego, mianowicie kwestii granicznej, byliśmy gotowi oświadczyć, że zajmiemy stanowisko już przed utworzeniem rządu ogólnoniemieckiego"68. Wyłaniała się tu regulacja o charakterze modus vivendi, w założeniach idąca dalej niż oferta wielkiej koalicji f 1966-1969) zgłoszona stronie polskiej w ramach traktatowej rezygnacji z użycia siły.
Dla Warszawy podstęp krył się oczywiście w tym, że ta daleko idąca oferta Bonn pozostawała w bezpośrednim związku ze zjednoczeniem Niemiec. Oznaczałaby ona również „pierwszy zwrot w dotychczasowej polityce Polski wobec Niemiec, dla której w rachubę wchodził tylko ostateczny podział jako rozwiązanie problemu niemieckiego"69. W projekcie Schrodera opartym na notatce sekretarza stanu napisano bowiem: „Ostatecznie nasze pojęcie o sprawie jest takie, że w takiej mierze, w jakiej Polska zmodyfikuje swoje stanowisko wobec rozwiązania problemu niemieckiego, będzie łatwiej osiągnąć zbliżenie co do przebiegu granicy polsko-niemieckiej"70. Zainspirowana przez Schrodera przy zachowaniu ścisłej tajemnicy rozmowa między von Waltherem a Gebertem od-
95
hyhł się 20 stycznia 1965 r.71 Gebert przeczytał niemieckiemu dyplomacie pisemną instrukcję z Warszawy, która mówiła o konieczności uznania granicy na Odrze i Nysie jako przesłance rokowań w sprawie rezygnacji z użycia siły. W rzeczy .samej odpowiedź Warszawy oznaczała wyraźną odmowę, czym ..sam" Gebert był „w sposób widoczny nadzwyczaj dotknięty"72. Należy przy tym stwierdzić, że nawet Carstens oceniał szansę na przyjęcie oferty przez Polskę jako „nikłe"73. Prawdopodobnie słusznie, jeśli się weźmie pod uwagę realne stosunki w radzieckim systemie hegemonii i kluczowe znaczenie NRD dla wpływów Związku Radzieckiego w Europie Środkowej. Wreszcie Gomułka w 1964 r. nie był już tym samym Gomułka z 1958 r., który wówczas w związku z planem Rapackiego jeszcze uzna! był „prawo narodu niemieckiego" do „życia w zjednoczonym państwie"74. W połowie lat sześćdziesiątych Polska nie mogłaby sobie na to pozwolić, nawet gdyby drugiej stronie puszczała „perskie oko". Rząd Erharda ułatwiał to polskiemu kierownictwu, ponieważ nie sygnalizował on publicznie możliwości dokonania regulacji granicznej odpowiadającej jednemu z polskich postulatów. „Teoria przetargu" mogła zostać przywołana ponownie dopiero w 1990 r. dla uzasadnienia - na potrzeby polityki wewnętrznej - ostatecznej regulacji granicznej z Polską. W 1965 r. musiała jednak jawić się jako anachronizm, ponieważ na dłuższą metę nic nie mogło zostać uregulowane bez uwzględnienia NRD75. Inicjatywa Schrodera z lat 1964-1965 była spóźniona, choć wychodziła ona daleko poza oficjalnie reprezentowane stanowisko rządu federalnego76.
Rząd Erharda tracł! na wewnętrznej scenie politycznej coraz bardziej grunt pod nogami, a z powodu niekonsekwencji w polityce zagranicznej rozmijał się również z tendencjami odprężeniowymi w stosunkach Wschód-Zachód, co od-
96
d zlatywało niekorzystnie na stosunki Bonn z zachodnimi sojusznikami^', szczególnie z administracją Lyndona Johnsuna^. Z powodu ,,zużycia się" CDU/CSU po siedemnastu Łatach rządów coraz bardziej realny stawał się udział w gabinecie federalnym opozycyjnej SPD. Ona była sita. która w polityce wschodniej wkraczała na nowy i nie wystarczająco dotąd zbadany teren.
4.4. Nowe poglądy opozycji
Socjaldemokraci przebyli długą drogę. Na początku lat sześćdziesiątych oficjalna polityka SPD wobec Polski dała się całkowicie sklasyfikować w ramach polityki „wspólnej" z rządem federalnym^. Znalazło to wyraz między innymi w deklaracji Bundestagu z 14 czerwca 1961 r. (inicjatywa Jakscha). Nowe impulsy polityczne w tej dziedzinie nie pochodziły jednak od kierownictwa partii, lecz wywodziły się raczej z różnych związków krajowych (szczególnie Berlina Zachodniego, Szlezwika-Holsztynu i Południowej Hesji). Organizacja krajowa SPD Berlina Zachodniego z Willy Brandtem na czele przygotowywała nową koncepcję w polityce wschodniej. Kryzys berliński w latach 1958-1961 uwidocznił ścisły związek polityki berlińskiej z polityką niemiecką i wschodnią. W trakcie kryzysu berlińskiego w 1961 r. (w czasie budowy muru) ujawnił się po raz pierwszy bardzo wyraźny wpływ amerykańskiej polityki odprężeniowej administracji Kennedy'ego. Jednak przede wszystkim lewe skrzydło berlińskiej SPD -a potem także coraz wyraźniej grupa wokół Brandta - doszło do przekonania, że polepszenie sytuacji Niemiec i wokół Niemiec może nastąpić tylko poprzez tymczasowe uznanie status quo w Europie.
Gdy wiosną 1963 r. berlińska SPD zerwała współpracę koalicyjną z CDU i w nowej koalicji z FDP uzyskała niezbędną swobodę działania do prowadzenia bardziej aktywnej polityki berlińskiej, grupa polityków socjaldemokratycznych
skupiona wokół Brandta. opracowując koncepcję ,,zmiany przez zbliżenie”, uczyniła ważny krok w kierunku nowej polityki wschodniej^. Brandl musiał jednak jeszcze przekonać do nowej koncepcji kierownictwo hońskiej SPD, szczególnie zaśFritza Rrlera i Herberta Wehncra^.
25 stycznia 1965 r. Brandt opublikował memorandum pt. O ,M%sviwAw/; z/xv;;-łVn'amf / /fom&wi/ u'.«Vir;ć/m(jgHm/je/.fłf/m^. Opracował go w uzgodnieniu z przewodniczącym frakcji parlamentarnej SPD w Bundestagu i zastępcą przewodniczącego partii Fritzem Erlcrcm. Wysunął w nim ideę zbudowania dobrosąsiedzkich stosunków z państwami wschodnioeuropejskimi -jako samodzielnego celu zachodnio niemiecki c j polityki zagranicznej; celu, który można byłoby osiągnąć jedynie przy uwzględnieniu wschodnich obaw przed zagrożeniem i zachowaniu zasadniczej zgodności z zachodnimi aliantami. W odniesieniu do Polski oznaczało to zaspokojenie jej potrzeby zagwarantowania integralności terytorialnej.
W następstwie tego Erler^, popierający odtąd koncepcję Brandta w polityce wschodniej, wystąpił z publiczną propozycją przeprowadzenia niemiecko-pol-skich rozmów sondażowych na temat granicy^. Ponieważ natrafiła ona na ostry sprzeciw grupy wypędzonych w SPD, a zbliżały się wybory do Bundestagu w 1965 r., nowatorzy jeszcze raz cofnęli się na linię wspólnej polityki z rządem federalnym. Stanowisko całej SPD w polityce wschodniej i wobec Polski pozostawało pełne sprzeczności. Zdystansowanie się SPD od niektórych polityków, szczególnie od polityków ziomkowskich, jak na przykład Niemca sudeckiego Wenzela Jakscha z jego planem Marshalla dla Europy Wschodniej czy przewodniczącego BdV Herberta Rehsa i Herberta Hupki, stało się na dłuższą metę niemożliwe do uniknięcia.
Zainicjowana przez Brandta w Berlinie „polityka małych kroków" i zalążki nowej polityki niemieckiej i wschodniej zyskały w następnym okresie wsparcie w postaci publicznej dyskusji na temat nowej polityki wschodniej, prowadzonej przez dziennikarzy, naukowców, literatów, a zwłaszcza w kręgach kościelnych. Przyczyniło się to, podobnie jak i jawne niepowodzenie „polityki ruchu" Schrodcra - na co wskazywał jeszcze raz los M)f)'/j(?A'(;/'mrf/ Erharda z 25 marca 1966 r. - do ostatecznej zmiany kursu SPD w polityce wschodniej. SPD zaapro-