wschód naszej wieczności 9 II


http://ziembinka.wrzuta.pl/audio/jfAqd3PlJJ/dht_-_listen_to_your_heart

Biegłem najszybciej jak mogłem, wyrzucając sobie, że tym razem musieliśmy polować tak daleko od Forks. Co się stało w domu? Co tak wstrząsnęło Alice? Czego mam się spodziewać? Agresja i gniew wypełniały każdą komórkę mojego ciała. Gdyby coś im się stało… nie, nie mogę tak myśleć. Ale, jeśli? To byłaby tylko i wyłącznie moja wina, nie powinienem zostawiać ich samych. Trzy najważniejsze kobiety w moim życiu teraz znajdowały się w niebezpieczeństwie, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zbliżałem się, już tylko las dzielił mnie od rodziny. Starałem się biec jeszcze szybciej, jednym skokiem minąłem strumień i stanąłem na skraju polany przed domem. To, co zobaczyłem, wstrząsnęło mną tak mocno, że nie byłem w stanie poruszyć żadną częścią ciała. Bella nie wyglądała, jak moja mała, delikatna Bella. Leżała nieruchomo, przygnieciona jakimś wampirem. Jej ciało było całe pogryzione, z każdej rany wydobywał się jad, a on nadal wbijał swoje kły w jej kruche ciało. Gniew, złość, agresja, chęć mordu i zemsty, to wszystko rozbudziło się we mnie z potrójną mocą. Nic dla mnie nie istniało, nie widziałem niczego, oprócz blond głowy bezwzględnego wampira leżącego na mojej kobiecie. Jad wypełniał moje usta, czułem się jak opętany. Jednym skokiem rzuciłem się na niego, zdzierając go z ciała mojej ukochanej.
Spojrzałem na nią tylko przelotem, leżała tam bezbronna, bez żadnych oznak życia, jakby duch wyzionął z jej ciała. Ten obraz jeszcze bardziej rozbudził i tak już rozwścieczone dzikie zwierzę w moim ciele. Teraz nie walczyłem, to nie był mój rywal, to był mój cel, który miał umrzeć w torturach. Każdy kawałek mojego ciała mocno pulsował. Oderwałem się od ziemi, przygważdżając tym samym wampira. Czułem jego moc, był silny, waleczny, odważny, ale nie dla mnie. Gniew i chęć zemsty wzięły górę, nie wiem nawet, skąd znalazłem w sobie tyle siły. Siedząc na nim, jedną ręką zadarłem jego głowę do góry, torując sobie dostęp do jego obślizgłej szyi, drugą zaś przytrzymywałem jego wymachujące ramiona. Nie miał szans. Wgryzłem się w jego śnieżnobiałą skórę, odrywając ją kawałek po kawałku. Warczał i wił się pod moim ciężarem, ale wściekłość, która mnie opanowała nie znała granic. Zabił ją! Zabił największy skarb, jaki posiadałem. Moją mała Bellę. Już miałem oderwać jedną z jego kończyn, gdy poczułem, że ktoś mnie oplata ramionami i odciąga. Szamotałem się, wyrywałem, nawet wgryzałem się w przedramię tego, który pozbawił mnie jedynej szansy zemsty, na jaką było mnie stać.
-Uspokój się, to nic nie da. Bella cię potrzebuje… -Usłyszałem stanowczy głos Emmetta, który zdążył mnie już odciągnąć od ciała wampira. Kątem oka dostrzegłem, że Rosalie i Jasper zajmują się już moim wrogiem. Teraz najważniejsza stała się ona. Moja ukochana, mój jedyny skarb. Poczułem, że ucisk mojego brata zelżał i w ułamku sekundy znalazłem się przy jej ciele, zmaltretowanym, pełnym ociekających ran. Delikatnie musnąłem dłonią jej twarz. Nie poruszała się, nie dawała żadnych oznak życia. Objąłem ją w pasie, pociągając do góry, otulając moimi ramionami, przyciągając jeszcze bliżej do siebie.
-Kochanie, wróć. Nie zostawiaj nas, nie dam rady bez ciebie… - Szeptałem do jej ucha. Nie, to nie było możliwe. Jak mogłaby odejść? Bez niej moje życie nie będzie miało sensu, moje istnienie przestanie się liczyć.
-Prze… przepraszam… tak bardzo cię kocham, jesteś całym moim życiem. Walcz, nie poddawaj się - szeptałem coraz ciszej. Czułem, że mnie opuszcza. To wszystko była moja wina, gdybym został nie byłaby teraz w takim stanie, nie opuszczałaby mnie. Maleńka, walcz dla nas, nie poddawaj się. Tak bardzo cię kocham, musisz żyć. Nasza miłość pozwoli ci zwyciężyć, wrócić do mnie. Bądź silna… Widziałem jak jej ciało bezładnie leżało na moich rękach. Wstałem. Gdybym tylko mógł, rozpłakałbym się, oddałbym każdą łzę za jej życie. Oddałbym siebie, byleby tylko wróciła. Zacząłem się kręcić, czułem, jak jej ciało przelatuje przez me dłonie bez żadnych reakcji.
Nagle poczułem krople deszczu opadające powoli na nasze ciała. Dawały ukojenie, ona uwielbiała te ciepłe, drobne kropelki obmywające jej twarz. Chciałem by wróciła, przycisnąłem jej ciało do siebie, byliśmy jednością. Edward i Bella - na zawsze, razem ku wieczności, wznosząc się i upadając.

Dotykają się wzajemnie, usta milczą, rzeka płynie...
Smutek i żal to jeden z nurtów...


Stałem z nią na rękach, wpatrując się w jej niewyrażającą nic twarz, a jednak wciąż była najpiękniejszą twarzą, jaką znałem. Zamknięte oczy, lekko rozchylone usta, kosmyki włosów błądzące po poranionej twarzy…
Kochałem tak mocno każdy skrawek jej ciała, wielbiłem każdy centymetr delikatnej skóry, czciłem każdy kosmyk włosów. Nagle zdarzyło się coś, na co nie byłem gotowy. Usłyszałem ją. Tak, to była ona, moja Bella. Usłyszałem jej myśli, ewidentnie skierowane ku mojej osobie. „Wiem, że kiedyś mnie znajdziesz. Tam, gdzie czas przestaje istnieć. Tam, gdzie narodziła się miłość. Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie, odnajdziesz mnie w głębi swego serca. Ty i Reneesme jesteście największym szczęściem, jakie mnie spotkało w życiu, to wy jesteście mną. Nie ma nic, czego bym nie zrobiła dla jednej, jedynej szansy, by spojrzeć w twe oczy i widzieć cię patrzącego na mnie. I wiedz o tym, że jest tylko jedna rzecz, którą chciałabym zmienić w moim istnieniu. Poznać cię wcześniej i kochać cię dłużej. Przepraszam, że zawiodłam... Miłość jest jak powietrze, nie widzisz jej, ale ją czujesz. Na zawsze, najdroższy...” Zaraz po tym zobaczyłem nas, stojących naprzeciwko siebie, wypowiadających przysięgę małżeńską. Odczuwałem ze zdwojoną siłą jej radość, miłość, przepełniające szczęście. Była wtedy taka szczęśliwa, jeszcze beztroska i ludzka. I nagle wszystko się urwało, wspomnienia zniknęły, ale to nie tarcza je zamazała. W jej umyśle zapanowała pustka…

Codziennie razem... każda chwila... razem...
Chociaż daleko są od siebie... bo tak wybrał los...
Ale tylko ciałem...
Bo duszą są razem...są jedną duszą…


Co się stało? Nie! Nie mogłem w to uwierzyć, to było jej pożegnanie. Odeszła… Odeszła zostawiając mnie samego…

Zimna woda nie gasi ich uczucia... prąd niesie dalej...
Ku górze... razem... zawsze... w przestrzeni każdej...
Czas... choroba... śmierć... nie istnieje...
Wygrali wspólnie... z wiecznością...
Są razem.....***


Upadłem, nie chcąc już nigdy się podnieść…


*** 'Ku wieczności' Herk



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wschód naszej wieczności 1,2
wschód naszej wieczności 8,9 I
wschód naszej wieczności 4,5
wschód naszej wieczności 3
wschód naszej wieczności 6,7
wschód naszej wieczności 10 epilog
DALEKI WSCHÓD PO ZAKOŃCZENIU II WOJNY
Rozkwit wielkich cywilizacji starożytnego Bliskiego Wschodu w III oraz II tys pne1072/2972

więcej podobnych podstron