wschód naszej wieczności 10 epilog


ROZDZIAŁ X


http://madmadambutterfly.wrzuta.pl/audio/5jKJd5u240h/

- Esme, kim on był? - zapytał zniecierpliwiony Carlisle, gdy zagrożenie minęło.

- Przyjaciel Kajusza, Kajmir - jej głos łamał się, gdy wypowiadała te słowa. Zapadła cisza, ale w mojej głowie zaczęły kłębić się ich chaotyczne myśli. Próbowałem je ignorować, lecz napierały na mój umysł z potężną siłą.

Kajmir… Nigdy nie darzyłem go nadmierną sympatią. Dlaczego nas zaatakował? Jestem pewien, że jego jad zabije Bellę, musiało do tego dojść. Co zrobiliśmy, że ukarano nas w tak okrutny sposób? Ledwo pojawiła się w naszej rodzinie i tak szybko musiała odejść. Tak mi przykro, synu. Nie zasłużyliście na takie cierpienie. Wiem, że mnie słyszysz. To koniec.

Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, a mimo to nie potrafię uwierzyć w to, co widzę. Przykro mi, Edwardzie. Czasami wolałabym nie ujrzeć pewnych rzeczy. Gdybyś czegoś potrzebował… Jestem przy tobie.

Moja maleńka, moja córeczka… Jeszcze rano widziałam ją pełną życia, a teraz… Nie, to nie może być prawda! Nie rozumiem, jak można tak bardzo pragnąć zemsty. A może to wszystko jakaś ułuda? Może to nie dzieje się naprawdę? Och, biedny Edward! Tak szybko ci ją zabrali… Nie masz pojęcia, mój kochany, jak bardzo cierpię. Razem z nią umarła część mnie…

Co się dzieje, do cholery?! Dlaczego wszyscy są tacy przybici? Matko, ludzie! Cieszcie się, że zwyciężyliśmy! Trzy wampiry, już dawno nie bawiłem się tak dobrze. Uwielbiam zapach walki. Zaraz, gdzie Rose? Hm… Coś musiało się stać, nawet ona jest roztrzęsiona. Czyżby… Nie, niemożliwe! Przecież Edward ją uratował, prawda? Odciągnąłem go w odpowiednim momencie, musiał zdążyć. Bella nie może zginąć…

Za dużo emocji, zaraz wybuchnę! Żal, rozpacz, przerażenie… Jedynie Emmetta rozpiera duma, ale i on jest zdezorientowany, tak jak Alice. Muszę ich uspokoić, te uczucia doprowadzają mnie do szaleństwa! Skup się, Jasper. Co się tak właściwie dzieje? Czy z Bellą… O mój Boże! To nie może być prawda. Nie mogli jej zabić. Dlaczego jednak się nie rusza? Nie…

Kajmir? Ach tak, kojarzę go. Jeśli to, co o nim mówili, jest prawdą, to… Nie, tylko nie to! Edward… Teraz już się nie pozbiera. Edwardzie, słuchaj mnie. Musisz być silny, rozumiesz?! Musisz zaopiekować się Reneesme. Ja… Ja ci pomogę, dobrze wiesz, że kocham tą małą. Ale to ty jesteś jej ojcem, ty musisz się nią zająć. Wiem, że będziesz to ciężko przeżywał, nie muszę być Alice, żeby to wiedzieć. I naprawdę, przykro mi… Ale nie pozwól, żeby to odsunęło cię od córki. I od nas. Zabiorę Nessie do środka, nie powinna na to patrzeć…

Co się dzieje? Gdzie są rodzice? Dlaczego ciocia Rose mnie zabiera? Nie, ja chcę do mamy!

Miałem dość, nie mogłem tego słuchać ani chwili dłużej. Każda ich myśl sprawiała mi niewysłowiony ból. Usłyszałem to, w co nie chciałem wierzyć. Straciłem ją na zawsze. Rozpacz rozdzierała mi serce, mój krzyk rozniósł się po całym lesie, płosząc ptaki z koron drzew. To, co właśnie się wydarzyło, z pewnością było moją winą. Nienawidziłem siebie za to. Odeszła… Nie dotarło do mnie jeszcze, że już nigdy nie zobaczę jej uśmiechu, jej oczu przepełnionych miłością, której nie potrafiłem ogarnąć. Nie usłyszę jej głosu, śmiechu i protestów, gdy nie chciałem jej na coś pozwolić. Nigdy nie poczuję już ciepła jej dłoni błądzącej po moim ciele. Razem z nią zniknęło jutro.

Ścisnąłem mocniej bezwładne ciało Belli, pochylając się nad nią i obsypując jej poranioną twarz drobnymi pocałunkami. Tliła się we mnie nadzieja, że za chwilę otworzy oczy i spojrzy na mnie z tą niesamowitą czułością. Niestety, jej ciało wciąż pozostało nieruchome.

Wstałem, nie wypuszczając ukochanej z ramion. Myśli rodziny towarzyszyły mi przez cały czas, lecz nie miały już znaczenia. Nie potrzebowałem ich współczucia, jeśli nie potrafili przywrócić Belli życia. Czułem, że muszę się stąd wydostać, zabrać ze sobą Bellę i po prostu uciec.

Pędziłem przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie. Poruszałem się z zawrotną prędkością, tak jak lubiłem, pozostawiając świat daleko w tyle. Po pewnym czasie poczułem, że towarzyszy nam deszcz, obmywając nasze ciała z doświadczeń dzisiejszego dnia. Zatrzymałem się i ujrzałem klif, z którego rozpościerał się widok na ocean. Musiałem przekroczyć granice stanów, ponieważ byłem tu po raz pierwszy.

Podszedłem do brzegu i padłem na kolana, nie wypuszczając Belli. Przysunąłem jej twarz bliżej mojej i zacząłem wpatrywać się w jej zamknięte powieki. Oddałbym wszystko, gdybym tylko mógł ponownie poczuć na sobie jej wzrok.

- Chciałbym zostać z tobą na zawsze. Chciałbym podążyć za tobą wszędzie. Chciałbym poczuć to, co ty czujesz, stworzyć z tobą jedność. Tak bardzo bym chciał… - Wyszeptałem w jej usta, muskając je lekko wargami.

Mógłbym to zrobić, dołączyć do niej, ale Bella chciałaby czegoś innego. Rose miała rację, Reneesme musi mieć ojca, a Bells z pewnością zgodziłaby się z moją siostrą. Była gotowa oddać życie za nasze dziecko. A teraz pozostałem jej tylko ja. Ale czy będę w stanie patrzeć na Nessie i nie widzieć w niej Belli? Będzie mi o niej przypominać do końca mojego istnienia.

Bolało. Wszystkie wspomnienia krążyły po mojej głowie. Nie chciałem się z nią rozstawać, nie teraz, gdy rozpoczął się wschód naszej wieczności. Niestety, nasz wschód okazał się jej zmierzchem.

Klęczałem z Bellą opartą o moje kolana, nie potrafiąc się z nią pożegnać. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie tego, że muszą ją spalić. Dlaczego ona? Dlaczego nie ja? Czym sobie na to zasłużyła? Setki pytań przemykały przez moją świadomość, sprawiając, że ból z każdą sekundą przybierał na sile. Ból ten był wywołany bezsilnością i brakiem odpowiedzi na którekolwiek z pytań.

Pocałowałem jej martwe usta, pragnąc jeszcze raz poczuć ich ciepło. Nasz ostatni pocałunek.

Podniosłem się powoli. Musiałem przecież wrócić do domu. I wtedy przypomniałem sobie wizję Alice, gdy Bella skoczyła z klifu. To ona przeważyła o moim wyjeździe do Włoch. Spojrzałem na śnieżnobiałe ciało zwisające z moich ramion.

Chciałaby tego… Tylko my i niezmierzona głębia oceanu, pomyślałem. Podszedłem do krawędzi i spojrzałem na niebiesko-granatową otchłań, otaczającą nas z trzech stron. Nie byłem jeszcze gotowy na rozstanie, ale wiedziałem, że jeżeli teraz tego nie zrobię, to nie zrobię tego nigdy. Ostatni raz wplotłem palce w jej piękne, gęste loki i przycisnąłem ją do siebie. Nikt nigdy nie będzie znaczył dla mnie więcej, niż ona. Moja Bella…

- Kocham cię, Bello. Na zawsze - tylko te słowa mogły przejść przez moje gardło. Po chwili wypuściłem Bellę z objęć, pozwalając jej odnaleźć własne miejsce pomiędzy nieprzeniknionymi głębinami, gdzie nikt jej nie znajdzie. Mój anioł odszedł, zabierając ze sobą moje serce.

I na mnie patrz
by źrenic twych prawdziwy blask otulał mnie
i tym mnie chronił.
Niech światła krąg
wyznacza drogę, którą będę szedł
aż tak bezbronny.
W tę ciemną noc
już księżyc zgasł, a twoja twarz jest taka jasna.
Gdy oczy swe odwrócisz gwiazdy zgasną.

Bo ty i ja...
Choć tyle wyznać chcę, to brak mi słów
są nic nie warte
Bo kocham cię...
Te słowa znaczą mniej niż wszystko to
co czuję sercem… *

*Romeo i Julia (musical) Twych oczu blask

EPILOG

http://mala90.wrzuta.pl/audio/3O1V76Aguqo/romeo_i_julia_-twych_oczu_blask

Bella mnie kochała. Ta świadomość nadawała sens mojemu wiecznemu istnieniu. Wystarczyło, bym przypomniał sobie jej oczy. Wielbiły mnie ponad wszystko, a każdy jej gest przepełniony był czułością. Właśnie minął wiek od naszego ostatniego pożegnania, a moja tęsknota rosła z każdym dniem. Dziś przyprowadziłem Reneesme do miejsca, w którym spoczywa jej matka. Przyjeżdżamy tu co roku, niezależnie od tego, gdzie aktualnie przebywamy. Zawsze milczący, zawsze wtuleni w siebie. Przymknąłem powieki, by odświeżyć sobie obraz mojej ukochanej i wciągnąłem głęboko nadmorskie powietrze. Było przepełnione wilgocią, solą i cudownym, liliowo-miodowym zapachem mojej żony. Nie wiedziałem, czy ta cudowna woń była przeznaczona tylko dla mnie, czy inni też potrafi ją wyczuć, ale zawsze napawała mnie spokojem i miłością.

Otworzyłem oczy i spojrzałem na spieniony ocean, jego fale rozbijały się o ostre skały. Gdzieś pośród nich spoczywała najpiękniejsza istota, jaką mogłem spotkać. Kobieta o śnieżnobiałej skórze, topazowych oczach i pięknych, gęstych lokach okalających jej twarz. Isabella Cullen. Mój anioł. Spojrzałem na córkę, która też pogrążyła się w rozmyślaniach. W jej umyśle widziałem najszczęśliwsze chwile spędzone u boku matki. Tęskniła tak mocno jak reszta rodziny. Po jej śmierci wszyscy się zmieniliśmy. Nawet Emmett stał się trochę dojrzalszy, choć zaczynałem wątpić, że to kiedykolwiek nastąpi. Już nikt nie był taki radosny, zapał Alice też przygasł…

Przygarnąłem Nessie do siebie, a po chwili poczułem jej łzy na mojej koszuli. Mieliśmy teraz tylko siebie, a może aż siebie. Starłem krople smutku z jej twarzy i przytuliłem ją mocno.

- Tato, myślę, że pora iść - mruknęła, jak co roku. Zawsze tak kończyły się nasze spotkania z Bellą.

- Dobrze, idź. Ja muszę się jeszcze pożegnać - powiedziałem. Skinęła głową i zostałem sam. Wiem, że słyszała każde słowo, które wypowiadałem, ale oddalała się, bym mógł przez moment zostać sam. Klęknąłem, tak jak podczas ostatniego pożegnania i nachyliłem się w stronę głębin.

- Z każdym dniem jestem coraz bliżej ciebie. Z każdą minutą potrzebuję cię coraz bardziej. Z każdą sekundą kocham cię coraz mocniej - wyszeptałem z nadzieją, że moja ukochana mnie słyszy.

Napawałem się jeszcze chwilę jej zapachem, po czym wstałem i odszedłem z myślą, że tak niewiele czasu zostało do naszego kolejnego spotkania. 365 dni…

KONIEC



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wschód naszej wieczności 1,2
wschód naszej wieczności 8,9 I
wschód naszej wieczności 4,5
wschód naszej wieczności 3
wschód naszej wieczności 9 II
wschód naszej wieczności 6,7
I D W Egipt i Bliski Wschód Dębowska k 09 10
I D W Egipt i Bliski Wschód Ciałowicz w 09-10
I D W Egipt i Bliski Wschód Ciałowicz w 09 10
I D W Egipt i Bliski Wschód Jucha k 09 10
Częśc 10, epilog
Rozdziały 1 10 Epilog
I D W Egipt i Bliski Wschód Ciałowicz w 09 10
I D W Egipt i Bliski Wschód Jucha k 09 10
I D W Egipt i Bliski Wschód Dębowska k 09 10
Głębia 10 epilog
I D W Egipt i Bliski Wschód Czarnowicz ćw 09 10
10 jak sie zachowywac rozdz 4 i epilog
Piosenki legionowe 10. W medycynę naszej doby (tekst)

więcej podobnych podstron