Gdy weszli do domu, pierwsze co ujrzała Charlotte były światła. Z zewnątrz wyglądało na to, że w środku zawsze jest pusto, natomiast po wejściu – to było inne miejsce.
Z każdym krokiem traciła pewność siebie, ale nie poddawała się. Postanowiła pomóc chłopakom i nie odwróci się teraz na pięcie uciekając do swojego pokoju.
-
Char, możesz nam powiedzieć, co nakłoniło cię do podjęcia tej
decyzji? – Jayden podjął temat, kiedy rozsiedli się w miękkich,
głębokich fotelach przy kominku. – Przez ostatnie tygodnie
dawałaś nam raczej do zrozumienia, że nie chcesz nas znać.
-
Tak, decyzja była trudna, a unikałam was, ponieważ chciałam się
nad tym zastanowić w spokoju. – Marcus w tym momencie popatrzył
na drugiego chłopaka wzrokiem a-nie-mówiłem. – Kiedy
powiedzieliście mi, że Jayden zamordował mnie we śnie, byłam
przerażona. Ale wasze tłumaczenie dotarło do mnie dzisiaj, kiedy
razem z Sandy uczyłyśmy się do egzaminów. Czułam, że nie tam
powinnam być.
Prawda była taka, że od wieczoru w piwnicy wiedziała, że powinna im pomagać, ale nie wiedziała, jak rozwiązać sprawę mamy i przyjaciółki. Chciała upewnić się tylko w jeszcze paru kwestiach i uzgodnić wszystko z chłopakami, a tego nie mogła zrobić na odległość.
-
W jakich kwestiach? – Pytanie Marcusa wybiło Charlotte z rytmu.
Popatrzyła na niego przestraszona, a Jayden schował głowę w
dłoniach.
-
Czytasz mi w myślach? – Zapytała, jakby nie znała już
odpowiedzi. – No pięknie. I ty Jay też, prawda? Ale jak?
-
Złożyłem daninę. Nie ważne. Jak już zostaniemy sennikami to i
ty będziesz mogła robić to i wiele innych rzeczy.
-
Właśnie, zostaniemy sennikami. Co musimy zrobić? Raczej tak z
marszu się nimi nie zostaje, prawda?
-
Tak właściwie to… rozmawiałem ze Starszymi. Mamy ustalić jak
umrzecie i tyle. Jayden był pod kontrolą od lat, a ty, Charlotte,
nie śnisz. – Marcus zrobił pauzę i spojrzał na dwójkę przed
nim. – To jak kto chce umrzeć?
Zainteresowani popatrzyli po sobie i powiedzieli razem „wypadek samochodowy”, co sprawiło, że cała trójka wybuchła śmiechem. Godzinę później siedzieli już w aucie Charlotte – Jayden jako kierowca, a ona jako pasażer.
Robiło się już ciemno, a ruch był niewielki. Musieli zdecydować się na coś innowacyjnego – Marcusa za kierownicą samochodu ciężarowego. Charlotte wolała nie wiedzieć, skąd on go wziął. Obiecał tylko, że na czas uwolni ich duchy.
- Wiecie, musicie tylko znaleźć najbliższy czerwony punkcik i wejść temu człowiekowi do głowy. Radzę trzymać się razem, bo osobno koszmaru nie przegonicie. Powodzenia i… do zobaczenia.
Dlaczego tu jest tak ciemno?
Chciałam robić coś innego, być gdzie indziej, a nie w miejscu, gdzie nie ma niczego. Ciemność zaczyna się zawężać, nie wiem co robić. Tracę oddech, łapię bezskutecznie powietrze. Boję się.
Ludzie? Skąd ci ludzie się wzięli?
„Nie musisz dziękować, Chloe” i zniknęli, a pojawił się inny świat.
Łąka, o której marzyłam.