Rozdział 1
Minęło 20lat odkąd urodziłam moje anioły. Właśnie wracam ze szpitala, znowu musiałam zostać dłużej przez wypadek. Jestem chirurgiem, to zabawne wampir chirurgiem. No cóż mam niesamowita kontrole. Jestem wampirem wegetarianinem od 20 lat i nigdy nie miałam problemu z kontrolą. Dzieci tez bardzo szybko dostosowały się do diety. Moje aniołki chodzą do liceum im. Tomasza Edisona.
Mieszkamy teraz w Warnikton Way, dokładnie na obrzeżu. Mamy duży dom w jasnych kolorach z dużą ilością światła. Ja go nie projektowałam, zatrudniłam do tego ludzi nigdy nie miałam głowy to takich rzeczy. Nawet ubrań sama rano nie mogę sobie wybrać, bo od razu Ewelin miączy, że coś jej nie pasuje. Cały czas się zastanawiam czy Edward i Alice nie byli sobą spokrewnieni. Bo moja córka była straszna zakupocholiczką. Za to Leoś miał talent po ojcu do fortepianu. Kiedyś nawet znalazł płytę, którą dostałam na osiemnaste urodziny od Edwarda i Alice. Nauczył się ją grac dla mnie ze słuchu. Pamiętam ten moment jakby to było dzisiaj.
Leonard zaczął grać, kompozycje Edwarda, po chwili Ewelin się dołączyła ze swoimi skrzypcami. To była jak miód na moje niegdyś złamane serce. Bolał odejście Edward. Na początku nawet wy myślach nie wspominałam jego imienia. Teraz rana zastygła i nie chcę rozdrapywać starych ran. Gdy podjeżdżałam pod dom, usłyszałam moim wampirzym słuchem kłótnie. Och jak zawsze się kłócą, czasem nawet nie było dnia bez kłótni, ale po chwili się godzą. Ich najdłuższy rekord nie odzywania się do siebie to 5 godzin.
-Ewelin nie dotykaj tego!- Usłyszałam krzyk Leonarda..
-Oj, boże tylko gram.-. Już wiem, o co się kłócą. Fortepian tak ostatnio Ewelin nauczyła się grać, co nie za bardzo podobało się Leonardowi.
Gdy weszłam do przestronnego salonu. Od razu potwierdziła się teoria.
-Cześć, dzieci.
-Hej, mimi- boja córcie często mówiła na mnie mimi, zamiast mama.
-Cześć mamo, miałaś byś mamo wcześniej.- Leoś się jak zawsze martwił, mój kochany synek.
-Tak, ale był wypadek.
-Jak tam w szkole?- Dzieci chodziły do liceum, dzięki darowi Ewelin
-Właśnie o tym chcieliśmy porozmawiać mamo. Nowi to piątka wampirów.-Od razu się przeraziłam może to on, piątka wampirów chodząca do liceum. To nie może być przypadek.
-Jak się nazywają?- W domu nie poruszaliśmy tematu rodziny od strony ich ojca, jedyne, co wiedzieli to, że była wampirem
-Cullen.- Boże to oni. Nie wybaczę im tego, że mnie zostawili. Za bardzo przez nich cierpiałam.
-I, co?- Musze wiedzieć, na czym stoję.
- Strasznie się nami zaciekawili. Najbardziej Alice, nieprawdaż siostra?- Ewelin pokiwała głową na znak, że to prawda. Boże Alice jak ja za nią tęskniłam. Nie ona mnie zostawiła, kiedy najbardziej jej potrzebowała. Teraz nie są mi potrzebnie. Mam swoje poukładane życie i dzieci.
-Mamo, oni najbardziej wypytywali o ciebie?- Jak to o mnie? Przecież powiedział, że mnie nie kocha. Nie to pomyłka na pewno.
-Mamo, o co chodzi?- Zapytała Ewelin. Musiał się pewnie wystraszyć, no tak piątka wampirów, która pyta się o twoja mamę. Ciekawa jestem, co im o mnie powiedzieli.
-O nic córeczko.- Co ja miałam powiedzieć, że to rodzina od strony jej ojca włącznie z nim.
-Mamo nie kłam widzę, że cos jest nie tak.- Pozostaje prawda.
-Dzieci, znam Cullenów.- Jedyne, co mi przeszło przez gardło
-Co cię z nimi łączyło mamo?- Dobre pytanie
- Widzicie, że by wszystko wam wytłumaczyć muszę opowiedzieć wam całą historię. Usiądźcie.- Pierwszy raz opowiadam komuś moją historie- Wiec, od czego by tu zacząć już wiem. Kiedy przeprowadziłam się od waszej babci z Phoenix do waszego dziadka. Poznałam tajemniczych Cullenów. Na początku zaczęłam się zakochiwać w Edwardzie. Potem odwiedziłam się, kim są. Nie bała się ich, bo byli wampirami wegetarianinami. Kiedyś poszłam wraz z jego rodzina po patrzeć na ich baseball. Wtedy znaleźli ich trójka wampirów polujących na ludzi i wtedy Jems uznał, że będę jego następną ofiarą. Edd mnie oczywiście uratował. Potem nadeszła katastrofa, czyli moje 18 urodziny, podczas których zacięłam się kartka i zostałam zaatakowana przez Jaspera. Potem Edward mnie zostawił. Co do dwójki postostałych wampirów z grupy Jamsa to Laurenta zabił Jakob- tak Jake odnalazł mnie po mojej ucieczce i bardzo pomagał przy dzieciach. Teraz on i Ewelin są parą. Jak wpoił Jakob moja córeczkę, na początku chciałam go rozerwać. Ale zobaczyłam jaka miłością do siebie pałają.- Edward nie wiedział, że byłam w ciąży, kiedy mnie rzucił.
-Och mamo nie wiedziałam- powiedział Ewelin, lecz pochwili dodał- Ale mój Jake cię obronił. Mój uchochany jest bohaterem.- Boże jak ona go kochała.
-Mamo opowiedz nam o Cullenach. - Jestem im to winna tyle lat trzymałam to w tajemnicy.
-Może zacznę od założyciela tej rodziny Carlisa. Ma ponad 300 lat a wygląd trzydziestolatka. Jest lekarzem - zdecydował się na to w ramach 'zadośćuczynienia' światu za to, czym jest. W ten sposób może jakoś pomóc ludziom, których tak kocha. To, dlatego zdecydował się na żywienie krwią zwierząt, by nie musieć zabijać ludzi. Jako jedyny z Cullenów jest całkowicie odporny na widok i zapach krwi. Jest adopcyjnym ojcem dla Edwarda, Alice, Rosalie, Emmetta i Jaspera. Carlisle jest wyrozumiały, dobry i kochający. Ma łagodne i spokojne usposobienie. Esme jest żoną i jednocześnie adopcyjną matką Edwarda, Alice, Rosalie, Emmetta i Jaspera. Jest ostoją spokoju. Esme jest ciepła, miła i sympatyczna. Esme ma bardzo rozwinięty instynkt macierzyński, ponieważ tuż przed swoją przemianą urodziła synka, który zmarł. Załamana Esme rzuciła się ze skały. Została odwieziona od razu do kostnicy szpitalnej, gdzie odnalazł ją Carlisle. Jej serce nadal biło i możliwa była przemiana Esme w wampirzycę. Rose urodziła się 1915 roku w Rochester. Została przemieniona w 1933 roku mając 18-naście lat. Uratowała Emmetta niosąc go na rękach ponad sto mil do Carlisle'a, który zamienił go w wampira. Partnerka Emmetta, później jego żona. Brała z nim ślub już kilkakrotnie. Zrobiłaby wszystko, by znowu być człowiekiem Nigdy mnie nie za bardzo lubiła. Uważa, że każdy powinien wielbić jej urodę. Uwielbia lustra. Rosalie to oszałamiająca urodą 18-latka. Jest wysoka i smukła, ma długie do pasa blond włosy. Obejrzał się za nią niejeden chłopak. Carlisle zamieniając ją w wampira miał nadzieję, że zakocha się w niej Edward. On jednak od samego początku traktował ją jak siostrę. Emmett Cullen urodzony w 1915 roku w Gatlinburg, Tennessee. Został zamieniony w 1934 roku po tym jak zaatakował go niedźwiedź w lesie. Zobaczyła go Rosalie i niosła na rękach ponad 100 mil do Carlise'a, który go przemienił. Jest wysoki i niezwykle umięśniony, ma brązowe loczki, a gdy się uśmiecha powstają mu dołeczki. Jest bardzo wesoły i lubi się śmiać. Jest najsilniejszy z całej rodziny. Często wyśmiewał się ze mnie, robiąc ironiczne uwagi na temat mojej nieporadności i stałego zarumieniania się.-Już teraz się nie rumienię tak jak kiedyś na całe szczęście, kiedyś byłam jak otwarta księga już tak nie jestem- Alice Cullen nie wiem zbyt wiele o jej przeszłości, jedynie tyle, że przebywała w ośrodku dla chorych umysłowo z powodu swoich wizji. Alice jest osobą z pełną gracji postawą i z krótkimi, czarnymi, nastroszonymi włosami. Alce jest optymistyczną, która lubił opiekować się mną jakby byłabym jej siostrą. Bardzo się polubiła polubiłyśmy, była dla mnie jak siostra.. Ma zdolność przepowiadania przyszłości, chociaż jej wizje mogą się jeszcze zmienić i nie są 100% pewne, ponieważ wizje charakteryzują się na podstawie zachowań i decyzji ludzi. Jak sama twierdzi z jej wizjami można być pewnym na 100% tylko pogody. Uwielbia chodzić na zakupy i wyprawiać imprezy. Jej partnerem jest Jasper. Został zamieniony w 1863 roku, gdy miał 20 lat. Przed przyłączeniem do rodziny Cullenów należał do innej "rodziny" wampirów, gdzie, jako wojskowy miał za zadanie szkolić nowo narodzone wampiry i zabijać ich, gdy ich moc słabła. Ma zdolność kontrolowania emocji innych ludzi i wampirów siłą woli. Najpóźniej przyłączył się do rodziny Cullenów i miał spore problemy z przejściem na "wegetarianizm". Jest wysoki, szczupły i muskularny, ma miodowo-złociste włosy oraz oczy koloru złotego, gdy jest "syty" i ciemnobrązowego-czarnego, kiedy jego głód nie jest zaspokojony.-Tak zakończyłam mój długi wywód.
Mam nadzieje, że poprawiony rozdział się wam bardziej podoba.
Miłego czytania:)
I ładnie proszę o komentarze:)
Rozdział 2
Oczami Edwarda
Znowu to samo, ciągle zaczynamy od nowa. Mam tego dosyć, gdy nie ma jej już przymnie umieram. Ciekawe czy Bella ma dużą rodzinę męża i gromadkę dzieci. Tak to by do niej pasowało moja jedyna miłość, była taka wspaniała od naszego rozstania wegetuje. Ja nie żyje, na początku nawet nie kontaktowałem się z rodziną. Teraz udaje, że wszystko jest dobrze. A tak nie jest i nigdy nie będzie, bo nie ma Belli przy mnie. Aha jej piękne brązowe loki, a te oczy, w których można było zatonąć. Ja chce umrzeć, bo ona jest tak daleko. To, co kochałem najbardziej, to, co nazywałem szczęściem odeszło wraz z nią i już nie wróci. Ile bym dał, za chociaż zobaczenie jej i sprawdzenie czy jest szczęśliwa. Alice nie ma o niej wizji odkąd odeszliśmy.
Czy to tak dużo wiedzieć, że ona jest bezpieczna. O nie zaraz przyjdzie tu Alice i będzie kazała mi się przestać smucić. Ale nie można pstryknąć palcami i już się jest szczęśliwym.
- No braciszku rusz się jedziemy do szkoły. No i uśmiechnij się.- Chyba jej się cos pomyliło ja się nie uśmiecham odkąd nie ma jej.
Zacząłem schodzić po schodach Alice. Czas zacząć robić dobra minę do złej gry.
Wsiadłem do mojego samochodu i czekałem na resztę rodziny. Jechałem szybko, Alice rozmawiał wraz z Rose o zakupach.
Znowu będziemy nowi będą próbowali się z nami zaprzyjaźnić. Jak zawsze będziemy zagadką. Mam tego dość, ale gram dla Esme, Carlisla i dla rodzeństwa. Już podjeżdżaliśmy do nowej szkoły, kiedy wyprzedził nas jakiś samochód nawet nie widziałem, jaki to model tylko błysnął mi srebrny kolor. Właśnie wjechałem na parking.
-No to spotkamy się na lunchu.- Powiedział Emmett
Plan lekcji odebrała wczoraj Rose. Za dwie minuty zaczynała mi się chemia.
Jak zawsze musiałem się przedstawić i powiedzieć skąd jestem.
Wszystkie dziewczyny wpatrywały się we mnie, o przepraszam porucz jednej miał miedziane lokowane włosy, mały nos i usta takie jak Belli. Cera jej była śnieżno blada, obok niej siedział chłopach wysoki z włosami podobnymi do moich można by powiedzieć, że jesteśmy braćmi. Wtedy oboje na mnie spojrzeli z zaciekawieniem ich kolor oczu mnie zaskoczył dziewczyna miał czekoladowo-złote, a młodzieniec obok niej zielono-złote oczy. Niespotykany kolor oczu u obojga naprawę ich wyróżniał wśród tłumu ludzi. Może nie są ludźmi. Usiadłem w ławce z nimi. Powąchałem powietrze pachniało jak zapach Belli oraz wampira. Przeczytam w myślach któregoś z nich.
Nic pustka tak sama jak próbowałem czytać w myślach Belli. Przez następne trzy lekcje próbowałem zgadnąć, kim są, ale nie tylko ja nad tym myślałem całe moje rodzeństwo ich spotkało. Nadeszła pora lunchu, Alice zdecydowała, że do nich się dosiądziemy i pogadamy.
Mięliśmy się spotkać przy wejścia do szali od wf z potem pójść na lunch.
- Wszyscy znają plan trzeba o nich się dowiedzieć jak najwięcej, zrozumiano- powiedział Jasper. On czasem zachowuje się jakby nadal był w wojsku. Wszyscy oczywiście przytaknęliśmy i szliśmy do kolejki, żeby udawać, ze jemy. Starłem się namierzyć ta dwójkę, mięliśmy szczęście siedzieli sami przy stoliku pod oknem. Poszliśmy w ich stronę i co pierwsze zauważyliśmy to, że wszyscy ich omijają.
Alice mnie wyprzedziła podeszła i zapytała:
- Możemy usiąść?- Nie czekając na odpowiedź usiadła. Reszta poszła w jej ślady, patrzyli na nas z zaskoczeniem.
Nagle dziewczyna nachyliła się w kierunku mojej siostry i powiedziała ładnym spokojny głosem:
- Siadając z nami skazujecie się na samotność.- Najwyraźniej wszyscy trzymali się od nich z daleka.
- Dlaczego?- Mądrze Jasper myśli, coś się o nich powoli dowiadujemy.
- Bo my Swanowie trzymamy się z daleka od ludzi. Teraz wampiry rozumieją?- Chłopakowi najwyraźniej przeszkadzało nasza obecność. Ale zaraz on wie, że jesteśmy wampirami i jak oni się nazywają? Nie to nie możliwe może zbieg okoliczności, że maja takie samo nazwisko jak moja ukochana.
-Wiecie, kim jesteśmy?- Zapytał głupkowato Emmett.
-Tak, to proste wglądacie jak mama i macie złote oczy, czyli jesteście wegetarianami.
- Jak ma na imię wasza mama?- Zapytała Alice modląc się w duchu, że to dzieci Belli
- Mama nazywa się Izabella Maria Swan.- Odpowiedział dziewczyna, wszyscy byli zaskoczeni. Widząc nasze zaskoczenie dodała- Mama jest jedna z was i jest chirurgiem w tutejszym szpitalu.
Chcieliśmy wiedzieć więcej informacji o nich, ale zadzwonił dzwonek. Oznajmujący koniec przerwy, dziękuje ci boże, że wysłuchałeś moich modłów. Na lekcji zacząłem analizować cała rozmowę. Nagle po głowie krążył mi pewien kawałek rozmowy, a mianowicie ten „jest jedna z was „Bella jest wampirem, a także chirurgiem.
Ciekawe czy Carlisle ją widział jak nie to powiem mu, żeby coś wymyślił by sprawdzić czy to nasza Bella.
Moja ukochana, żyje tutaj i ma dwójkę dzieci. Chwileczkę oni powiedzieli „Izabella Maria Swan” nie zmieniła nazwiska po ślubie, albo miała nieślubne dzieci.
Obiecuje że niedługo będzie kolejny rozdział.
A i ładnie proszę o komentarze byle były by szczere.
Rozdział 3
Oczami Ewelin
Po wyznaniu z mamy, poszłam do pokoju by przemyśleć wszystko. Jak mam się zachować wobec nich, on skrzywdził mamę. Chyba „ tatusia” za bardzo nie polubię. Chociaż nie wiedział, że mam a była w ciąży to nic nie zmienia zostawił mamę. Jak mam ich traktować? Przez cała noc o tym myślałam. Nagle pomyślałam o Leonardzie. Muszę z nim pogadać. Natychmiast! Szłam właśnie do jego pokoju, gdy usłyszałam przytłumiony szloch. Poszłam w kierunku dźwięku i doszłam do pokoju mamy. Moja rodzicielka leżała na łóżku zwinięta w kłębek. Mama przytulona do poduszki i szlochająca, nawet nie zauważyła, że weszłam do pokoju. Już wiem, że ich nienawidzę. Podeszłam do niej i zaczęłam ją głaskać po głowie. Spojrzała na mnie i chyba próbowała się ogarnąć, ale najwyraźniej jej to nie wychodziło. Przytuliłam ją i powiedziałam:
-Ciii..., wypłacz się.- wiedziałam, że jej to pomoże.
Oni naprawdę ja skrzywdzili, ale nie damy im tego powtórzyć. Musze z Leosiem na ten temat poważnie porozmawiać. Mama jeszcze przez kilka minut płakała, a potem oznajmiła:
-Idę na polowanie, dziękuje ,że byłaś przy mnie.- Zawsze polowała przed pracą, żeby nigdy nie mieć problemów przy operacji.
Spojrzałam na zegarek była 6:05. Czas zacząć szykować się na bitwę. Poszłam do mojej garderoby i wybrałam sobie ciuchy i wtedy dostałam olśnienia. Niech będzie żałować tego, że zostawił mamę. Niechaj będzie błagał ją o przebaczenie. Wtedy wszystko będzie zależeć od mamy. Jeszcze rodzicielka nie przyszła z polowania. Trzeba wszystko powiedzieć Leośowi. Och, gdy brat wiedział, że go tak w myślach nazywam to by się wściekł. Jedynie mamie pozwala się tak nazywać. Poszłam do jego pokoju i zapukałam, bo inaczej ten złośnik kazał by mi wyjść i zapukać.
- Proszę wejdź. Nie możliwe moja siostra nauczyła się pukać.- już chciałam powiedzieć jakąś cięta ripostę, ale się powstrzymałam.
- Słuchaj, co myślisz o Cullenach?- poszłam do jego garderoby i zaczęłam składać ciuchy na dzisiaj.
- Po tym co usłyszałem nie bardzo ich lubię.
-Widziałam, jak dzisiaj przez nich płakała.- otworzył usta jak by chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył, żadnego dźwięku. Robił tak kilka razy, aż w końcu rzekł.
- Teraz wiem, że ich nienawidzę.
-Mam plan.- wyszłam właśnie z garderoby i dałam mu jego ciuchy.
-Zrobimy tak, że będzie żałować tego, że porzucił mamę. Niechaj będzie błagał mamę o przebaczenie. Rozumiesz.- teraz plan trzeba wcielić w życie.
- Jak to zrobisz?- och mężczyźni, czy oni w ogóle myślą?
- To proste umalujemy mamę ubierzemy tak , że będzie wyglądać jak anioł.
- Tak jasne, że ubierzesz tak naszą mamę.-Bella nie lubi się ubierać zbyt modnie, ale zawsze zakłada to o co ją proszę, bo mam asa w rękawie. Wystarczy, ze zrobię „maślane” oczka, tak jak kot ze Shreka. To zawsze działa. Poszłam do garderoby mamy i wybrałam czerwona sukienkę z rozcięciem z boku, do tego piękne buty i kolczyki. Usłyszałam, że właśnie wchodzi po schodach. Usiadłam na łóżku i czekam, aż mama wejdzie. Zaczęłam się szykować na ciężka walkę. Kiedy weszła do pokoju i zapytała:
- Co dzisiaj ze mną zrobisz?- Dałam mamie ciuchy i kazałam jej się przebrać. Potem ja umalowałam i zrobiłam coś z włosami. Wow! Ale efekt. mama wyglądała jak bogini. Spojrzałam na zegarek była 7:50. Trzeba się zbierać. Pobiegłam po Leosia i pochwili już siedzieliśmy w samochodzie. Nie zauważyłam auta naszej rodzicielki, co oznaczało, że już pojechała do pracy. Leonard prowadził naprawdę bardzo szybko, wiec po dwóch minutach byliśmy na parkingu. Wtedy zobaczyłam Cullenów. O cholera! Nie opracowałam planu jak się wobec nich zachowywać. Może ostra wyrafinowana suka, albo przymilna. Już wiem będę sobą. Zobaczyłam, że Alice już do nas pędzi. Powitaliśmy się ze wszystkimi, po czym szybko udaliśmy się na lekcje. Już się boje lunchu. Znowu będą nas wypytywać.
Rozdział 4
W domu Cullenów
Oczami Edwarda
Wszyscy siedzieliśmy na kanapie czekając na Carlisle.
Każdy pogrążony w swoich myślach. A jeżeli to moja Bella? Moja jedyna miłość, mój anioł, moje światełko w tunelu, jedyna gwiazda na mym niebie. Zrobię wszystko by przy niej być. Choć, trochę mnie zdziwiło, że Isabella jest chirurgiem. I w tej chwili straciłem nadzieję. Przecież moja ukochana mdlała na zapach krwi. Musze to jakoś sprawdzić, ale chirurgia jest oddziałem zamkniętym dla odwiedzających. Carlisle! To jest myśl! Pójdzie na odział i sprawdzi czy to mój anioł. Nagle usłyszałem cichy szept. To Alice w kółko powtarzała jakieś zdanie. Przysłuchałem się uważnie. To co mówiła mnie trochę przybiło.
- Ona nam tego nie wybaczy. - Esme już wiedziała o co chodzi. Gdy weszliśmy powiedzieliśmy, że powiemy im wszystko . Teraz sprawdziłem czy mama to zdanie dobrze zinterpretowała. „ Bella jest tu. Chyba nam wybaczy. Zawsze miała takie dobre serce. I może znowu będą parą” . Gdyby to było możliwe. Ona jest wampirem, ma dzieci, a nawet może męża. Muszę to uświadomić Esme.
-Esme to nie możliwe, by to co było miedzy nami znowu się powtórzyło.
-Ale dlaczego Edwardzie?
- Po pierwsze: ona mam dwójkę dzieci. Jest wampirem, to prawa lecz mi nie wybaczy, że ją zostawiłem.
- A robiłeś coś w kierunku by ci przebaczyła?- teraz Esme będzie robić wszystko bym mnie przekonać, żebym się starał. - A Edwardzie co do dzieci ile mają lat te słodziki?
-Chyba 18lat , a co?- co Esme kombinuje? Sprawdziłem jej myśli „ Zostawił ją 20 lat temu, dzieci mają 18 lat, czyli urodziła dzieci jakiś dwa lata po rozstaniu. Bella miała wtedy 20 lat. Ciekawe kim jest ojciec?”
- Może Bella ma kogoś, przecież dzieci nie biorą się z powietrza.
- To się dowiedź, czy kogoś ma.
- Ale o co chodzi?- to Carlisle, pewnie właśnie wrócił z pracy.
- Carlisle masz dostęp do oddziału chirurgicznego?- najpierw musze to wiedzieć.
- Tak mam, ale o co chodzi?- no tak to teraz dla niego bez sensu.
- Dzisiaj w szkole spotkaliśmy rodzeństwo Swanów.
- Mają to samo nazwisko co Bella.- zauważył Carlisle.
- Tak. Z tego co się dowiedzieliśmy ich matka nazywa się Izabella Swan i jest chirurgiem w szpitalu, w którym pracujesz.
- Czyli mam sprawdzić czy to nasza Bella, tak?
- No tak, ale to nie wszystko. Ona jest wampirem.
- I ma dzieci? Coś jest nie tak.
- Wiem. My dowiemy się reszty, tylko Carlisle sprawdź czy to nasza Bella.
- Dobrze jutro pójdę na chirurgię.
Rozdział 5
Oczami Carlisle
Przez całą noc myślałem nad tym, co mi powiedział Edward. Bella ma dzieci i jest wampirem. Zdziwiło mnie to, że jest chirurgiem. Chyba nie dałbym sobie rady na sali operacyjnej. Tam jest tak wiele krwi. Zawsze trzymałem się z daleka od chirurgii, dlatego nie mam przepustki. Z pacjentem mnie nie wpuszczą, ponieważ wchodzą tam tylko pielęgniarki. Dlaczego jest tak duży rygor? To proste. Nasz szpital posiada jeden z najlepszych oddział chirurgiczny. Lekarze dokonali najtrudniejszych operacji. Nie wiem jak tam się dostanę. Może ja nie będę musiał tam wchodzić, niech Bella do mnie przyjdzie. Do mojej nowej pacjentki Carol, której nie wiemy co jej jest. Tak więc konsultacja z chirurgiem będzie mi potrzebna. Wstałem z fotela i poszedłem się przygotować do pracy. Przed wyjściem ucałowałem moją piękną na wieki Esme. Widziałem w jej oczach miłość do mnie i smutek.
- Nie martw się. - Moje słońce tak bardzo ich kochała.
-Jak mam się nie martwić? Alice jest przygnębiona, bo myśli, że Bella jej nie wybaczy? Z to Edd ciągle myśli, co się stanie jeżeli to naprawdę jego ukochana.- Ona zawsze o wszystkich się martwi.
-Będzie dobrze- złożyłem pocałunek na jej pięknych ustach i przegnałem się. Gdy zeszyłem do garażu od razu skierowałem się do mojego auta. Jechałem szybko, miałem plan, który musiałem wykonać. Zaparkowałem przed szpitalem. Poszedłem założyć fartuch, po czym sprawdziłem karty pacjentów. Podszedłem do biurka pielęgniarek i powitałem Emilii. Była bardzo ładna, lecz nikt nie przebije urodą mojej Esme.
- Witaj Emilii. Mam do ciebie prośbę.
- Witaj Carlisle. O co chodzi?. Zrobię, wszystko co w mojej mocy.
-Wspaniale, chciałbym prosić cię, byś załatwiła konsultacje chirurgiczna, dla Carol.
- Masz jakieś specjalne życzenie, co do chirurga?
-Tak chciałbym, żeby to była dr. Izabela Swan.
- Masz wysokie wymagania Carlisle, to nasza duma szpitala.- Bella musiał wysoko zajść.
-Ale załatwię to dla ciebie.- Powiedziała Emilii i puściła mi oczko.
Poszedłem odwiedzić moją pacjentkę. Kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu, spojrzałem na niego widniał na nim napis „Załatwiłam, będzie za 5 sekund „
-Witaj Carol. Jak się czujesz?
- Dzień dobry. Nie najlepiej. Nadal nie mogę oddychać i boli mnie serce.
-Rozumiem.- pokiwałem głową. -Załatwiłem konsultacje chirurgiczna.
Gdy skończyłem mówić, usłyszałem stukot obcasów. Do sali weszła wysoka brunetka o kręconych włosach. Szła szybko, przez co jej obcasy równo wystukiwały rytm. Miał na sobie niebieską sukienkę do kolan. Była piękna. Dopiero zrozumiałem skąd ją znam. To była Bella. Właśnie stanęła naprzeciwko mnie i przywitała się.
- Witam Carlisle. Och i witam panią pani Jonson. Co pani dolega?- Szybko przeszła do rzeczy.
- Dzień dobry..- Potem jeszcze rozmawiały, ale wyszedłem napisać sms do Edwarda. Wstukałem „ To jest nasza Bella.” Nagle usłyszałem.
- Już nie wasza Carlisle. Teraz jestem, kim innym.- Oznajmiła spokojnym melodyjnym głosem.
- Wiec powiedz mi Bello, kim jesteś teraz?- Może się czegoś dowiem.
- Teraz właśnie jestem chirurgiem.
- A w domu będziesz matką dwójki dzieci, nie prawdaż?- Na te słowa zmieszała się i odwróciła głowę.
- Musze już iść, miło było.- Dlaczego tak zagregowała na słowa o tym, że jest matką?
Rozdział 6
Oczami Edwarda
Dzisiaj wstałem z łóżka tylko dlatego, by się dowiedzieć, czy mój anioł chodzi właśnie tymi samymi drogami co ja. Alice wciąż była przybita. Esme nie mogłem rozszyfrować. Carlisle miał dzisiaj dowiedzieć się czy to ona. Ta piękna brązowo włosa dziewczyna, o oczach w których można utonąć. Jej usta i figura zawsze przyćmiewały każdą kobietę. Gdy dowiem się, że to ona, zrobię wszystko co w mojej mocy by mi wybaczyła. Będę błagał na kolanach. Za każdym razem, gdy zostaje wypowiedziane jej imię staje mi przed oczami jej postać. Była idealna w każdym calu. Jej śmiech napełniał mnie nadzieja na lepsze jutro. Pamiętam te noce, które razem spędziliśmy. Jej nagie piękne ciało było takie kruche. Była słodka jak czekolada, a jej zapach mnie wzywał.
Potem na jej urodzinach wydarzyło się tak wiele. Nadal sobie tego nie wybaczyłem. Pamiętam jak widziałem w jej oczach jak gasną iskry radości, gdy mówiłem, że jej nie kocham. To było największe kłamstwo świata. Była dla mnie jak gwiazda w pochmurną noc, jak słońce latem. Odszedłem. Nie wiedziałem czy jest szczęśliwa. Może była z Mike. Na myśl o tym za mocno zgniotłem szklane serce.
Spojrzałem właśnie na zegarek. Musiałem zacząć się zbierać, ale strasznie trudno wyrwać się z myśli o niej. Poszedłem do garderoby i włożyłem coś na siebie. Zeszyłem na dół, gdzie rodzeństwo już na mnie czekało. Dzisiaj jechaliśmy samochodem Emmetta. Nie odezwałem się do nikogo. Oni rozmawiali przez cały czas, a ja nawet nie miałem pojęcia o czym mówili. Cały czas zanurzony byłem w swoich myślach, w marzeniach do tyczących Belli.
Właśnie już wjeżdżaliśmy na parking szkolny. Zwróciłem uwagę czy Ewelin i Leonard już są. Wtedy przypomniałem sobie pewien moment.
Retrospekcja
„ Ja i Bella leżeliśmy na polanie, i obejmowałem ją i całowałem. W pewnym pomiecie spytała.
- Gdybyś mógł mieć dzieci, jakie imiona byś im dał?- zaśmiałem się z jej pytania, ale odpowiedziałem na jej pytanie
-Ewelin i Leonard. Wiem staro modne imiona, ale by pasowały do naszych dzieci. Oboje się zaśmialiśmy. „
-Edward, Edward... Jesteś tu?- To Alice wyrwała mnie z zamyślenia.
-Tak jestem.- wysiadłem z samochodu. Rodzeństwo Swan właśnie stało na parkingu i rozmawiało o czymś. Alice ich zawołał i pomachało do nich. Odwrócili się do nas widać było na ich twarzach niechęć, obrzydzenie do naszej rodziny. O co chodziło? Kiedy Alice do nich pomachał, że by przeszli oni odwrócili się i poszli w kierunku szkoły. Właśnie zadzwonił dzwonek na lekcje, więc byliśmy zmuszeni do pójścia na zajęcia. Przez cały czas myślałem nad tym, że Bella dała imiona dzieciom takie jakie wtedy powiedziałem.
Ewelin była naprawdę podobna do matki miał czekolado-złote oczy i lokowane włosy. Tylko, że nie były jej loki koloru brązu tylko miedzianego. A Leonard był mniej podobny do mojej ukochanej. Po niej miał tylko włosy. Oczy zielono-złote, a fryzurę w nieładzie. Ich ojciec musiał być facetem o miedzianych włosach w nieładzie i zielonych oczach. Opis podobny do mojego. Wampiry nie mogą mieć dzieci, co prawda spałem z Bellą . Nadal wspominam te cudowne chwile. A co do zielonych oczu to miałem kiedyś takie. Co prawda tak wyobrażałem sobie dzieci moje i Pięknej. Poczułem że mój telefon zawibrował. Dostałem sms od Carlisa o treści :
„ To jest nasza Bella.”
Moje serce zamarło. Zacząłem sobie wyobrażać Belle, jak teraz wyglądała. Musze poinformować o tym resztę. Za minutę lunch. Spróbuje coś wyciągnąć od jej dzieci.
Zadzwonił dzwonek, poszedłem poszukać rodzeństwa. Stali przed stołówką.
-To nasza Bella.- powiedziałem jedno hasło i już wszyscy wiedzieli o co chodzi.
- To co robimy?- zapytała Rose. Wow! Ją ta sprawa obchodzi.
- Trzeba się czegoś dowiedzieć.- weszliśmy na stołówkę i ustawiliśmy się po jedzenie by udawać normalnych. Wszyscy skierowali się do stolika przy którym siedzieli Swanowie.
-Cześć- przywitał się radośnie Alice. W odpowiedzi coś odburknęli.
-O co chodzi?- zapytałem, zobaczyłem w ich oczach, że to nie był dobry pomysł.
- Do myśl się tatusiu.- po tych słowach zostaliśmy staliśmy jak wryci, a oni odeszli. Czy ona właśnie nazwała mnie swoim ojcem.
-Jak ona cię przed chwilą nazwał?- zapytał głupkowato Emmett. Ja w tym czasie wstałem z krzesła i wyszedłem ze stołówki. Szłem w stronę wyjścia, które prowadziło na parking. Nie miałem kluczyków od samochodu. Dlatego postanowiłem iść pieszo do szpitala. Na szczęście okazało się to 15 minut zwykłym ludzik krokiem. Wjechałem windą na piętro 4, gdzie znajdowała się chirurgia. Podszedłem do pielęgniarki i poprosiłem.
- Przepraszam, czy mogłaby pani poinformować dr. Izabellę Swan o tym, że na nią tu czekam.
-Dobrze, ale mogłabym znać pana godność.
- Edward Cullen.
Kobieta weszła przez duże drzwi, a ja zacząłem myśleć, co mnie opętało, że tu przyszedłem. Po chwili drzwi się otworzyły, a to co ujrzałem zaparło mi dech w piersi. Wyszła z drzwi najpiękniejsza kobieta świata. Długie nogi, a na stopach buty na obcasie. Do tego niebieska sukienka z dużym dekoltem. Jej loki. Miałem ochotę zanurzyć w nich ręce. A jej twarz i te oczy. Myślałem, że była aniołem stworzonym specjalnie dla mnie. Kiedy obserwowałem jak idzie do mnie. Nie mogłem pojąć jak Bella wypiękniał. Kiedyś była ideałem, a teraz jest o stopień wyżej od ideału. Widać miał minę bojową.
- Chodź, właśnie skończyłam pracę.- Prowadziła mnie w dół schodów, potem na parking i wsialiśmy do jej auta. Przez cały ten czas panował cisza. Podjechaliśmy do jakiegoś ładnego domu przy lesie. Weszliśmy do dużego jasnego salonu. I dopiero teraz się odezwała.
-Posłuchaj to, że jesteś ich ojcem nic nie znaczy. Bo to nie ty się nimi opiekowałeś. To nie ty zmieniałeś im pieluchy to nie ty byłeś, kiedy Leoś pierwszy raz coś zagrał na fortepianie.- Dopiero po sekundzie do tarło do mnie to, co Bella powiedziała.
Rozdział 7
Oczami Belli
Po konfrontacji z Carlislem nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Poszłam do szefostwa i wzięłam urlop. Chciałam pojechać do domu obejrzeć film, który jest połączeniem wideo i zdjęć mojej małej rodziny. Leoś go zrobił, znam go na pamięć, lecz oglądanie go zawsze poprawia mi humor. Na początku są zdjęcia dzieci jak były małe i ja jak miałam czerwone oczy. Potem komunia, urodziny i inne bzdety. Najbardziej lubię oglądać ich pierwsze kroki.
Właśnie ściągałam fartuch, gdy weszła pielęgniarka.
-Przepraszam pani doktor, ale Edward Cullen na panią czeka.- o mój Boże co on tu robi? Nie mam żadnej drogi ucieczki. Nie wyskoczę przez okno przy tej kobiecie. Wtedy zadzwonił mój telefon na wyświetlaczu widniał napis Ewelin. Odebrałam.
-Halo.
- Mamo on wie.- powiedział cicho Ewelin.
- Co wie?- zapytałam, ale chyba w głębi duszy znałam odpowiedzieć.
- Mamo przepraszam , wymsknęło mi się. Chciałam po prostu mu utrzeć nosa.- czas to wszystko z nim wyjaśnić. Rozłączyłam się i poszłam stoczyć bój, ale kiedy dotknęłam klamki cała złość minęła. Uznałam , że lepiej było uciec przez okno. Czułam ogromny strach. Nie słuchałam co do mnie mówił. Kazałam mu iść za sobą. Nie będę na niego krzyczeć w miejscu pracy. Przeszliśmy przez parking, zauważyłam że nic się nie zmienił. Nadal tak samo przystojny, że mam ochotę go pocałować. Przestań Bello, nie możesz tak o nim myśleć. Nawet nie zauważyłam, kiedy wsiadłam do samochodu. Gdzie mam jechać? Dom! Tak, tam mu powiem co myślę. Jechałam jak najszybciej, nie myśląc co robię. Nie wiem, co mnie opętało. Weszliśmy do salonu i cały mur pękł i złość mnie opętała. Dlaczego? Bo perfidnie się na mnie gapił. Zdenerwowałam się.
-Posłuchaj to, że jesteś ich ojcem nic nie znaczy. Bo to nie ty się nimi opiekowałeś. To nie ty zmieniałeś im pieluchy. To nie ty byłeś, kiedy Leoś pierwszy raz coś zagrał na fortepianie.- krzyczałam bez opamiętania. A gdy skończyłam podeszłam do niego i uderzyłam go „z liścia”, a potem uciekłam. Biegłam przez las myśląc co zrobiłam. Czułam mrowienie na ręce. Przecież od dawna chciałam to zrobić, a teraz czuje się źle.
Co jest ze mną nie tak? Zostawił mnie, a ja go żałuje. Tak. Jest mi go żal, bo mógł mieć wszystko. Mnie, zawsze gotową na jego zawołanie. Ewelin, wspaniałą, utalentowaną i piękną córkę. Leonarda inteligentnego syna, z którego jestem dumna.
Mógł mieć wszystko, a nie ma nic. Stałam nad klifem i nie wiem dla czego krzyknęłam:
“ Żal mi ciebie. Mogłeś mieć wszystko, ale zrezygnowałeś. Tchórz”
-Tak wiem, jestem tchórzem i nic niewartym wrakiem wampira.- usłyszałam za sobą jego głoś. Szedł za mną, słyszał moje słowa.- Ale musze ci coś powiedzieć.- obróciłam się w jego stronę. Stał w cieniu drzew. Mój idealny bóg, który złamał mi serce.- Przepraszam
-To wszystko, co masz mi do powiedzenia, myślisz że to coś zmieni? Ja już ci nie ufam.
- Nie, mam coś jeszcze do powiedzenia.
- Słucham.
- Bello kocham cię, gdy mówiłem, że tak nie jest kłamałem. Bez ciebie jestem nikim. Wiem, że mi nie ufasz, ale zrobię wszystko by to mienić. Daj mi szansę.- nie mogłam nic powiedzieć. Toczyłam wewnętrzny bój, a on dalej mówił- Kiedy ciebie zabrakło w moim życiu załam miałem się. Całe moje istnienie przestało mieć sens. Jesteś moim życiem, moim szczęściem.- Z każdym słowem zbliżał się do mnie- Naprawdę jestem żałosny, masz rację. Wiem, że wyrządziłem ci wielką krzywdę zostawiając cię, lecz pozwól mi to naprawić.- Prawię stykaliśmy się nosami i wtedy mnie pocałował. W tym momencie jakby za pomocą czarodziejskiej różdżki wymazał złe wspomnienia. Pamiętałam tylko te dobre chwile z nim. Gdy przerwał nasz pocałunek i popatrzył na mnie zrzedła mu mina i zaczął się cofać. Nic nie mówił. Nie, tym razem nie pozwolę mu odejść. Podeszłam do niego i pocałowałam go. Kiedy skończyliśmy nasz pocałunek powiedziałam.
-Chodź coś ci pokażę.
-Ale co ?
-Niespodzianka- chciałam mu pokazać filmy. Weszliśmy do domu.
-Usiądź na kanapie- rozkazałam mu, co wykonał posłusznie. Ja podeszłam do odtwarzacza DVD i puściłam film. Oglądaliśmy go w ciszy, oprócz kilku momentów, w których były zabawne monety. Tylko, że z Ewelin. Bo Leoś nigdy nie wkleił swoich głupich pomyłek. W końcu Edward się odezwał i powiedział.
-Dziękuje.
-Za co dziękujesz?
Rozdział 8
Oczami Belli
Właśnie się dowiedziałam, że jako wampir potrafię płakać.
Jaka jest przyczyna mojej depresji? On. Chcecie wiedzieć dlaczego ja i moje dzieci przeprowadziliśmy się do pochmurnej Anglii. Dlaczego Ewelin właśnie mnie przytula i pociesza, a Leoś podgrzewa ciepłą krew. Ta krew była i bardzo potrzebna bo dawno nie polowałam. Żyłam tylko dla dzieci. Zaraz wam powie co takiego się stało, że moje szczęście zostało zgniecione w proch.
Odkąd się pogodziliśmy, wszystko dobrze się układa. Ewelin i Alice wręcz się uwielbiają, przynajmniej trzy razy w tygodniu są na zakupach. Leonard chodzi cały czas z Edwardem, żeby ten go uczył grać moja kołysankę. Wszystko, co kiedyś nie miało koloru, nabiera pięknych barw. Byliśmy po prostu szczęśliwi. Ja i Edward chodziliśmy do kina i innych romantycznych miejsc. Esme była przeszczęśliwa wiedząc, że ma wnuki. Nawet Rose zmieniła stosunek co do mnie. Za piętnaście minut miał po mnie przyjechać mój ukochany. Nadal nie rozumiem, po co wychodził stąd chwile temu jak i tak ma tu połowę rzeczy. Tak na prawdę Edward spędza tu większość czasu. Alice jest tym wniebowzięta, bo nawet czasem sam przynosi jego rzeczy. Ona go tak cichaczem przeprowadza. Naprawdę z wielką chęcią ten chochlik czeka na wyprowadzkę Edwarda, ponieważ chce przerobić pokuj Edda na ogromną garderobę. To przez te zakupy z Ewelin. Ale ja się nie żale, przynajmniej mój ukochany tu jest ze mną. Właśnie ubierałam nową sukienkę, po czym moja córcia mnie umalowała. Wyglądałam szałowo. Cieszyłam się, że jako wampir nie zrobię sobie krzywdy na obcasach. Dzięki mojemu super słuchowi wiedziałam, że Edward zaraz zadzwoni do drzwi. Tak naprawdę moje kochanie miało klucze, ale robił naprawdę wszystko bym zapomniała co było kiedyś. Otworzyłam wrota do szczęścia i zobaczyłam moje Edwarda. Uśmiechnął się w łobuzerski sposób i przyciągną mnie do siebie. Złożył na moich ustach słodki pocałunek.
-Cześć Kochanie. Gotowa do wyjścia?
-Oczywiście
Jak zawsze otworzył mi drzwi od samochodu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o różnych głupotach. To było przyjemnie móc z kim dzielić szarość dnia, dzięki czemu wszystko nabierało kolorów. Poszliśmy do kina, potem na spacer po lesie. Potem mój ukochany mi się oświadczył. Chciał wziąć ślub ze mną. Zgodziłam się. Gdy ogłosiliśmy dobrą nowinę, Alice zaczęła planować ślub. Wszystko było jak z bajki dopóki ona tego nie zniszczyła. Jeśli nie wiecie o kogo mi chodzi, to tą przybyszką była Tania Denali. Gdy byłam na polowaniu spotkałam ją. W tym momencie runą mój świat. Pamiętam wszystko bardzo dokładnie. Oparła się o drzewo i przemówiła.
-Dziwię się tobie, że chcesz wyjść, za kogoś kto cię nie kocha. Wiesz, że Edward żeni się z tobą tylko dlatego, że został wychowany w tamtych czasach i jeśli zrobił komuś dziecko to musi się z tą osoba ożenić.- Patrzyłam na nią z nie dowierzaniem, jak mogła posądzać o coś takiego mojego ukochanego. Ona ciągła dalej jakby tego nie było dość.- Wiesz dla kogo cię wtedy zostawił. Dala mnie złotko, pięknej, inteligentnej, dojrzałej kobiety jaka ty nie jesteś.
Z początku nie wzięłam sobie tych słów do serca. Przecież Tania zawsze chciał Edwarda dla siebie. Po tym pobiegłam do jego domu. I wiecie co zobaczyłam. Mojego Edwarda całującego się namiętnie z Tanią.
Teraz wiecie co spowodowało, że jestem w Anglii. Co ja teraz pocznę? Gdy spojrzałam w oczy mojej córki już wiedziałam, że musze skończyć się nad sobą użalać.
Rozdział 9
Oczami Emmett
Co do cholery się dzieje? Odkąd Tania przyjechała nie wiem co cię dzieje. Bella i jej kochane dzieciaki wyjechały. Edward chodzi jak pies za Tanią. Wszyscy robią co zażąda zimna suka. Co jest grane? Ostatnio stało się cos dziwnego. Tania zaczęła na mnie krzyczeć, dlaczego to na mnie nie działa. Potem reszta mnie zakatowała. Nie chciałem walczyć z nimi więc lecę do Londynu, wiem że tam jest Bella. Ona jest mi jak siostra. Może ona mi to wszystko wytłumaczy. Bo ja nie rozumiem. Za pół godziny mięliśmy lądować. Leoś miał po mnie przyjechać. Skontaktowałem się z nim wcześniej. Nie chciałem myśleć o ty, co się wcześnie zdarzyło, jak moja kochana Rose mnie zaatakowała, nie wiedziałem co robić. Nie chciałem walczyć z nią bo bałem się , że zrobię jej krzywdę. To wszystko było jakieś dziwne. Jak by Tania miała pilota do reszty. Robili wszystko co chciała. Najbardziej mnie wkurzył Edward, Bella mu wybaczyła. Dostał druga szansę, a on odwala takie rzeczy. W ogóle go nie obeszło to, że jego dzieci wraz z ukochana znikneły. Wciąż pamiętam, że gdy spojrzałem w oczy Rose to było cos nie tak. Jej spojrzenie było puste, bez wyrazu takie jak u marionetki.
Właśnie samolot wyładował. Poszedłem odebrać mój bagaż, choć nie wiele miałem. Gdy uciekłem zabrałem ze sobą tylko portfel. Kupiłem trochę ciuchów i bilet na samolot. Od razu zauważyłem Leosia. Zawsze myślałem, że Bella jest dziwna. Potwierdziła to wszystko dając imię swojemu dziecku takie samo jakie ma żółw ninja. Dziwie się, że córce dała dość normalne imię. No cóż. Przywitałem się z Leosiem i poszliśmy do samochodu. Jechaliśmy około 30 minut, strasznie nie lubię ciszy wiec ciągle opowiadałem kawały. Dom nie był duży, lecz najgorsze było to, że mieli mały telewizor. Jak ja teraz obejrzę mecz? Gdy weszłem Ewelin mrukła, że ojciec to nie umie przepraszać.
-Mamy nie ma, jest w pracy.- chyba mała nie cieszyła się z mojego przybycia.
-Emmett mogę cię o coś spytać?- zapytał Leonard
-Wal śmiało.- niech chłopak się wygada.
- Nie przyjechałeś przepraszać mamę w imieniu ojca, prawda? A jeżeli tak, to wyrzucę cię przez okno.- mówił to poważnie, ale ta końcówka mnie rozbawiła.
- Nie przyjechałem by być wysłannikiem. Chciałem porozmawiać z Bella.
- Rozumiem, mama powinna zaraz być. Usiądź.
Od razu zmienił do mnie nastawienie. Widać, że bardzo byli oddani swojej matce. Bella miała do nich wiele miłości. Tak dużo, że była odważna by wychować dwa pół-wampiry w wieku osiemnastu lat. Tylko podziwiać, a teraz Isabella znowu dostała kopa od swojego Edwarda i się pozbierała. Znowu pracuje, chciałbym być tak silny jak ona. Usłyszałem, że podjeżdża jakiś samochód. Ktoś zapakował i wyszedł samochodu, to była kobieta ponieważ słyszałem stukot butów na obcasie. Drzwi się otworzyły i weszła, przez nie Bela.
- Jestem!- krzyknęła, od razu zmieniła pozycje gotową do waliki, kiedy mnie wyczuła. Dopiero jak na mnie spojrzała rozluźniła mięśnie.
-Witaj Emmett .
- Cześć Belo, musimy porozmawiać.
-Dobrze, ale o czym.
-Chwile poczekaj, twoim dzieciakom też to musze opowiedzieć.
Wiec opowiedziałem wszystko co wiem. Gdy skoczyłem, zapadła cisza, która przerwał Leoś z krzykiem.
- Jedziemy do mojego serduszka .- Nie wiedziałem o co mu chodziło. Bella mi wytłumaczyła, że jak byli u Volturi, to Jane i Leonard się w sobie zakochali. Jane wraz z bratem za miesiąc kończą służbę u Ara i a niedługo mają do nas przyjechać.
- Ale Bello co ma to do tej spawy z Tanią?
-To proste, Volturi ma księgę darów. Możemy sprawdzić czy ta dziwka Tania ma dar?
Leoś już załatwił bilety. Latał po domu jak na skrzydłach. Podróż minęła nam szybko. Jane już zdążyła, przekonać Ara by nam pokazał księgę.
Dziewczyna wraz Leosiem znikli od razu. A Ewelin na lotnisku czekała na Jakoba, który miał przylecieć do niej. Jeśli okaże się, że Tania ma dar, każdy nam się przyda. Bella przeszukiwała księgę i znalazła. Tania Denali
ur. 1860r. w Kastowi
przemieniona w 1870r. w Belgii
Dar:
manipulacja
Dar przeciwstawny posiada Izabella Swan.
To wiele wyjaśniało nie mogła manipulować Bellą, to się jej pozbyła.
-Musimy poczekać miesiąc i opracować plan.- powiedziała Bella
-Dlaczego tak długo?- niecierpliwiłem się, chciałem móc znowu trzymać moje kochanie w ramionach.
- Ponieważ, będziemy mieć Jane i Aleca, a Leoś bez niej pewnie nie wyjedzie.
-Po co Jane? Nie chcemy ich skrzywdzić?
- Nie, trzeba opracować plan.
Rozdział 10
Przez cały miesiąc planowaliśmy akcje pt. „Zabić dziwkę Tanie”. Jane nam bardzo pomagała, naprawdę bardzo ją lubię. Jako moja synowa będzie naprawdę wspaniała. Właśnie Leoś oświadczył się jej. No tak byli ze sobą 5 lat. Aleca też bardzo lubię. Na pewno lepiej widziałabym w roli zięcia, zamiast Jakoba. No tak, ale pies sobie wpoił moja kochaną córeczkę. Alec naprawdę jest wspaniały, kocha Ewelin. Gdyby nie ten zmienno kształtny, to na pewno byli by wspaniałą parą. Przechodząc do planu. Akcja jest prosta. Alec na wszystkich używa swojej mocy. Jane ogłusza Tanie, potem ja ją zabijam jest ok. Wiem, że to nie takie proste. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w realu. Za godzinę mamy samolot. Lecę tylko Ja i dzieci. Reszta już wyruszyli pieszo. To wszystko dlatego by Alice nas nie wiedziała. Oni maja Jakoba, ja mam tarcze. To wszystko zasłania obie nasze grupy. Za 30 minut mieliśmy lądować. Nadal mam wrażenie, że coś pominęłam. Tylko co? Gdy była tu moja Alice to by wszystko wiedziała. Ja, jak będziemy blisko mam ściągnąć tarcze i odwrócić ich uwagę. Druga grupa zajdzie ich od tyłu. Teraz ja uratuje mojego Edwarda, w końcu on mnie uratował od James. Ciekawa jestem, co się stało z Viktorią. Kiedy skończymy tą akcję trzeba będzie sprawdzić Seattle. Ostatnią dzieją się tam dziwne rzeczy . Giną ludzie, wiele trupów. Ja uważam, że to nowonarodzeni. Wylądowaliśmy. Akcje czas zacząć. Załatwienie wszystkiego trwało ok. 15 min. Wyszliśmy z lotniska teraz do lasu. Game on. Ściągałam tarcze. Nie musiałam długo czekać. Cała rodzina Cullenów i Tania przybili. Widać było, że coś nie tak, ale jeszcze te zapachy. Jakiś innych wampirów. Wtedy uderzył mnie ten zapach, to był zapach, który znałam kiedy byłam człowiekiem. Dopiero po chwili zobaczyłam do kogo należy zapach ze starych lat człowieczeństwa. Przede mną stała... ruda wampirzyca... Viktoria. Potem zobaczyłam coś gorszego. Około stu nowo narodzonych czerwonookich wampirów. On miała nad nimi władzę, była ich królową. Zaczęłam szukać zapachu Jakoba. Będą tu za pięć minut. Nałożyłam na Jane i resztę tarcze by ich nie wyczuli. Trzeba będzie jakoś przedłużyć to przedstawienie, by Alec tu przyszedł.
-Witaj Bello, pewnie zastanawiasz się co tu się dzieje. To proste ty zabrałaś mi ukochanego to i ja tak robię. Zaraz zobaczysz jak on ginę. Najpierw stworzyłam nowonarodzonych, potem spotkałam ta wspaniałą osóbkę Tanie. A ciebie zabije twoja własna rodzinka. To będzie idealna zemsta. Następnym krokiem będzie Volturi. Oni nie pomogli Jamsowi w walce z Cullenami.- Gdy kończyła swoja przemowę Tania spojrzał na nią i powiedziała.
- Zabijesz Edwarda. Przecież obiecałaś, że on będzie mój.
-Kłamałam.
-Nie lubię jak ktoś mnie okłamuje, nie będę ci pomagać.- mówiąc to Tania ciągła swoja moc z Cullenów. Ja od razu, użyłam tarczy by ich bronić.
Wszyscy mieli śmieszne miny. Chyba dopiero po chwili przypomnieli sobie co się działo. Bo zapanował chaos. Edward od razu zaczął mi się tłumaczyć, a reszta jego rodziny krzyczała na Tanie. Rose zaczęła szukać Emmetta. Właśnie jego grupa powinna już tu być. Wtedy usłyszałam glos mojej przyszłej synowej.
-Dosyć!- miał głos dziewczyna. Alec użył swojej mocy prawie wszystkich.
-Alec ściągnij swoja moc z Cullenów. Tania na nich już nie działa. - poprosiłam, brata Jane. Zrobił jak poprosiła. Wszyscy paczyli z grozą na rodzeństwo.
- Trzeba się zabrać na zlikwidowanie ich. Po te wam wszystko, wytłumaczę.
Tania, także zginęła. Miałam tyle jej do zarzucenia, że za chwile bym poprosiła Jane o torturowanie jej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W domu u Cullenów
-Wiec Jane i Alec co tu porabiacie?- dopiero co weszliśmy, a Jasper przeszedł do konkretów.
- Jestem tu z narzeczonym.- odpowiedział z uśmiechem. Wiedziałam, że Leonard był jeszcze bardziej szczęśliwy, najwidoczniej lubił ten tytuł.
Jasper wyglądał na zagubionego. Mój syn podszedł i pocałował Jane. Chyba widziałam jak Edward wraz z Jasperem się krzywi. Edward spojrzał na Jakoba i powiedział.
-A ty co ty robisz? Jeśli jesteś z moją córką to będziesz biegał na czterech łapach.- Jakob nie chciał odpowiadać wiec zaczął się cofać, aż uciekł.- Bello możemy porozmawiać?
Wyszliśmy do lasu. Szliśmy chwilę w ciszy, aż do strumienia.
-Bello przepraszam, ja cię kocham, jesteś moim, życiem. Wybacz mi. Bez ciebie..- Nie zdarzył dokończyć bo go pocałował.
-Kocham cię.- powiedziałam.
- Ja ciebie mocnej Bello. Mogę cię o cos zapytać?
- Pytaj kochanie.
-Ślub w czerwcu, nadal aktualny?
-Nie.
-Jak to nie?- miał smutna minę
- Nasz ślub jest w maju, a Jane i Leoś w czerwcu.
-To wspaniale. Ale jak tak szybko wszystko zorganizujemy. To tylko swa miesiące.
- Edwardzie mamy Alice, Jane i jej się perswazji. A do tego Esme jest wspaniałą dekoratorką.
Epilog
Dzisiaj był dzień mojego ślubu z Edwardem. Suknia wyglądała jak ze snu.*
Ewelin i Jane były moimi druhnami. Moje marzenia się spełniły. Wychodzę za kogoś, kogo kocham. Leoś nie jest gejem jak kiedyś podejrzewałam. Ewelin to prawda jest z Jakobem, ale bardzo się kochają i to jest najważniejsze. Za chwilę powiem Tak. Zeszłam na dół w rytm marsza weselnego. Dziękowałam w duchu, że jestem wampirem i się nie przewrócę. Nie mogłam się skupić na słowach księdza. Edward w garniturze po prostu mniam. Gdy uszyłam.
-Czy ty Isabello Marie Swan bierzesz za męża tego tu Edwarda Cullena i ślubujesz mu miłość wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-Czy ty Edwardzie Cullenie bierzesz tą tu Isabellę Marie Swan i ślubujesz jej miłość i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-Ogłaszam was mężem i żoną.
Nic więcej nie słyszałam bo od tego momentu byłam panią Cullen. Tak zaczęła się moje wieczne szczęście u boku idealnego męża.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Koniec
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Suknia, ślubna Belli w galerii chomika tosia1301