Akcja Ramzes. Przerywam milczenie
Na początku chciałbym przeprosić redaktora Gmyza z Rzeczpospolitej. Wiem, że jeszcze potrzebuje około 2 tygodni, żeby skompletować wszystko i opublikować pełny materiał w tej sprawie.
Zdarzenia ostatnich dni powodują, że dłużej czekać nie mogę. Salon24 jest pierwszym miejscem w którym informacje poniżej zostają opublikowane.
Nie mogę wielu rzeczy napisać wprost, dlatego proszę o dokładną analizę tekstu, np. jesień 1989 roku. Podyktowane to jest względami prawnymi, ale także nie chce burzyć śledztw dziennikarskich Gmyza oraz jeszcze innego redaktora, naczelnego znanego tygodnika.
Wiecie Państwo zapewne, czym była akcja Hiacynt?
Spisem powszechnym PRLowskich homoseksualistów, zresztą możecie sobie o tym poczytać w Sieci - materiałów jest po kokardę.
Konsekwencje zaprzychodowania takiej listy przez służby tajne, widne i dwupłciowe łatwo przewidzieć - wszyscy ci ludzie byli odtąd na celowniku i na widelcu.
A przypomnę, że czasy coraz powszechniejszego coming outu tej formacji jeszcze nie wychynęły wtedy zza hollywoodzkiego wzgórza.
Aliści nie była to jedyna akcja przeprowadzona przez owe służby w latach osiemdziesiątych i nie najbardziej brzemienna w skutki.
W moim przekonaniu najważniejsza była właśnie akcja Ramzes.
Polegała ona na wyłuskaniu z własnych szeregów oraz spośród TW czy KO ludzi o odpowiedniej konstrukcji psychicznej i mentalnej, a także określonych zdolnościach, których po krótkim a intensywnym przeszkoleniu umieszczało się we wszystkich bez wyjątku środkach masowego przekazu - w prasie, radiu i telewizji. Aż do rozgłośni i gazetek zakładowych włącznie.
W stanie wojennym jakimś cudownym sposobem uniknęli oni negatywnej weryfikacji i albo pozostawali na posterunku, albo po cichu przenosiło się ich do jakichś organizacji, jak Związek Pracowników Książki, Koło Wędkarzy przy FSO czy Ogólnopolski Związek Niewidomych - gdzie rządził Dariusz Fikus, lub do redakcji przetrwalnikowych.
Typu "Słowo Powszechne" czy "Przegląd Katolicki" (gdzie naczelnym był wówczas niejaki ksiądz Jan Król, którego rangi nie pomnę, a sekretarzem redakcji funkcjonariusz SB Tadeusz Karolak- na liście Bronka z wymownym jednym zerem w sygnaturze)
Do roku 1989 wykonawcy akcji Ramzes zakorzenili się w mediach na dobre, nabrali profesjonalnych nawyków i umiejętności, wtopili się w tło i nie zwracali na siebie uwagi, jeśli się o tej akcji nie wiedziało. A do pewnego czasu była to najściślej skrywana tajemnica.
Potem przyszedł rok 1989 i zaczęły się zmiany wacht oraz zabawa w komórki do wynajęcia. Ludzie przychodzili, odchodzili, mieszały się składy redakcyjne. Nurt wydarzeń wyrzucał na brzeg to jednych, to drugich. Zmieniali się naczelni i dokonywali wymiany kontyngentu aż do spodu. I tak dalej...
Tylko oni jak korki unosili się na powierzchni i nie było na nich siły.
I z nielicznymi wyjątkami oraz pomijając czynniki biologiczne, trwają nadal na posterunku.
Jedynym dziennikarzem, który w czasie karnawału Solidarności ogłosił artykuł w "Kurierze Polskim" o akcjach SB (a było ich więcej), był Jacek Snopkiewicz, ówczesny naczelny.
Jakiś czas temu zacząłem szukać tego numeru w czytelniach bibliotek i nie znalazłem.
Znikł. Disparu. Możliwe, że został wycofany i zniszczony. A może trafił do zbiorów zastrzeżonych lub tajnych. Nie wiem.
A teraz proszę sobie uzmysłowić konsekwencje. Ci ludzie nadal pracują i to na przyczółkowych stanowiskach kierowniczych. Albo na pierwszej linii frontu ideologicznego mediów opiniotwórczych.
Z drugiej zaś strony - przy braku dekomunizacji, a także wyjawienia, napiętnowania i usunięcia z życia społecznego funkcjonariuszy PRLowskiej sbecji oraz GZI WP, nikt ich ze służby nie zwolnił i pełnią ją w dalszym ciągu. Nam na zgubę, sobie na uciechę.
Jest ktoś, kto ma listę tych kretów. Co prawda, z jednej tylko redakcji, ale za to dużej i ważnej. Dostał ją od przyjaciela z Londynu. Do tej redakcji przyszedł jesienią 89. Wszystkich tych ludzi poznał. Co więcej - pracował z nimi. Mógł też sprawdzić daty ich angażu i zweryfikować ich teczki osobowe. Wszystko się zgadzało. Niektórzy zresztą są tam do dziś. I nie tylko tam.
O akcji Hiacynt mamy w Necie dziesiątki tekstów, jak zapewne i o akcjach pod innymi kryptonimami, których już nie pomnę.
A o akcji Ramzes - grób-mogiła.
ps.
1.Treśc części korespondencji z red. Gmyzem z Rzeczpospolitej w sprawie Snopkiewicza:
Dnia 3-04-2011 o godz. 21:13 Cezary Gmyz napisał(a):
(...)Muszę zamówić kwerendę na ten temat. To potrwa jakiś miesiąc. Rękopisy nie płoną (...)
2.Sprawa dla wielu jest kluczowa, to jest kwestia ich bytu publicznego, były już rozmowy na temat pieniędzy, a dokładniej ceny milczenia.
* Źródło publikacji - (ozi)
********************************