Maja Kotarska Dracena przerywa milczenie

background image
background image
background image

KotarskaMaja

background image

Dracenaprzerywamilczenie01

background image

Dracenaprzerywamilczenie

Tajemnicęmorderstwawinstytucienaukowympróbują

rozwikłaćdrAgatkaCyryl(Holmes)idrJolaKapłan(Watson).

Pomagająimniecodzienniwspółpracownicy:uczuciowa

roślinaipsotnakotkaMopka,apopiętachdepczepolicja

wyposażonawdobrechęciicudatechniki.

AgatkaCyrylwróciłazwakacjiwstanieskrajnegowyczerpanianerwowegoi
fizycznego.Wczasy„podgruszą"wtowarzystwieczterechprywatnychmężczyzn
wyczerpałydocnazapasjejsił

witalnych.Znarażeniemzdrowiaspełniałaobowiązkiżonyimatki,pilnując
ogniskaipłachtynamiotowej.Codziennieranożegnałaswoichchłopców
wypływającychnajezioroicierpliwieczekałanaichpowrót.Zracjipanicznego
lękuprzedwodątaprzyjemnośćbyłajejniedostępna.Tulącdopiersipuszkęz
gulaszemwołowym,marzyła,żebychoćrazpołówsięnieudał.

Napróżno.

Dzieńwdzieńskrobałateryby,patroszyła,smażyłaipatrzyła,jakznikająw
przepastnychżołądkachmężaisynów.Wieczorem,pouczcie,szorowałatłuste
garygrubympiaskiemiliczyładnidokońcaurlopu.Przecieżżadenkoszmarnie
możetrwaćwiecznie!

Nasyciwszysięwodą,niezmordowanizdobywcywyruszalinapodbójlasów.Jak
nazłość,wtymrokurunoleśneobrodziłowręcznieprzyzwoicie.Dumni

iszczęśliwi,ustópnajdroższejkobietyskładalikoszepełnemalin,jagódi
grzybów,poczym,syciwrażeń,udawalisięnazasłużonyodpoczynek.OdAgatki
wymagalitylkoprzyrządzaniaulubionychposiłkówiprzetwarzaniaszczodrych
darównatury.

Bezmiarucierpieńdopełniałyowady.Komary,szczypawki,pająki,mrówki.

background image

Wszelkiepaskudztwopieniłosięwokolicyniemiłosiernieiszarąegzystencję
zamieniałowprawdziwepiekło.

Agatka,delikatnaidrobnakobietka,nieprzywykładospartańskichwarunków
życia.Zkażdymdniemczułasięgorzej,więdłaniczymroślinaprzesadzonaze
szklarninaugór.Jejprzodkowiewiekpowiekuwspinalisięnacorazwyższe
szczebleewolucji.Iterazco?Podwóchtysiącachlatmataknaglewrócićdo
punktuwyjścia?Odrzucićwkątcałydorobekpokoleń?

Przodkowiemężaprawdopodobnieulepienibylizcałkieminnejgliny.Miałw
sobiegenypierwotne,którewstycznościznaturąujawniałysięwcałejkrasie.
Obdzieliłnimisprawiedliwiesynów,iterazwszyscyczterejczulisięnatym
odludziujakrybawwodzie.Jakbynigdynieżyliwmieście,wsztywnychramach
cywilizacji.Wjednejsekundzierazemzodzieżąodrzuciliogólnieprzyjęty
sposóbbycia.Opaleni,wysportowani,tryskalizdrowiemiradościążycia.

Panidomu,znerwicowana,anemicznaiblada,niepotrafiłasprostaćrolikobiety
pierwotnej.Nieudałojejsięprzemycićnabiwaknawettakichpodstawowych
artykułówułatwiającychżycie,jakmydło,płyndonaczyń,kosmetykiczytelefon
komórkowy.Przegrałatakżebatalięokuchenkęgazową.

Nikogozatemniezdziwifakt,żeAgatkazdnianadzieńpopadaławcoraz
większąapatię,niezdolnadoucieczkianinawetdobuntu.Własnemarzenia
zredukowaładokilkupodstawowych:spaniepoddachem,kąpielwwannie,
fryzjer.Atowszystkomogłosięspełnićdopieropopowrociedodomu.Liczyła
więcdnidopowrotuicierpiaławsamotności.

Wkońcuzobojętniaładotegostopnia,żenawetniezauważyłakońcagehenny.Jak
zwykleranowytępiłarobactwownamiotachizezdziwieniemstwierdziła,że
wyciągniętenazewnątrzmateraceznikływczeluściachsamochodu.Potem
przyszłakolejnasprzętbiwakowy.Nakoniecmężczyźnidoprowadziliokolicędo
stanupierwotnegoinareszciesamochódruszył...

NatychmiastpopowrocieAgatkaskierowałakrokidołazienkiizamknęłasięna
czteryspusty.Mimoprotestównajbliższychpozostałatamprzezdługiegodziny.
Dotychczaspozbawionalustra,nawidokwłasnejwyblakłejfizjonomiipopadław
skrajnąrozpacz.

Zeszklanejtaflispoglądałyolbrzymiebrązoweoczy,osadzonewmałejgłówce,
obciągniętejzielonkawąpomarszczonąskórą.

background image

Całościdopełniałaokropnieskołtunionaszopawłosów.Takzapewnewyglądały
słynnepomniejszonegłowy,ztąróżnicą,żeonaprawdopodobniejeszczeżyła.
Prawdopodobnie...

-Mamo,długojeszcze?Cotytamtakdługorobisz?-Arekdobijał

siędodrzwiłazienki.

-Pływam!-warknęłakochającamatkaipozostałagłuchanawszelkieprośby.

-Alenamsięchcesikać!-poinformowałDarekzasiebieibratabliźniaka.

Odczekalitrochępoddrzwiamiłazienkiipowędrowaliporatunekdoojca.

-Tato,dajpiątaka-zażądali-pójdziemydokiblawpubie.

Wpełnejzgodziezjechalinadółwindąiskierowalikrokidoosiedlowego
śmietnika.Arekwsunąłgłowędośrodkairozejrzał

sięnaboki.

-Wporządku,lejpierwszy-zachęciłbrata-jastanęnaświecy.

SzoklustrzanywybudziłAgatkęzdotychczasowegoletarguipchnąłdodziałania.
Jeżelichciałauratowaćchoćbyresztkiurody,musiaładziałaćnatychmiast.

Jejdługie,ciemneiniezwyklepuszystedotądwłosywisiałysmętniewpostaci
grubych,lepiącychsięstrąków.Myteprzezdwatygodniedaraminaturyipłukane
wjeziorze,nabrałykoloruwodorostów.Niezważającnaprotestyotoczenia,
Agatkapostanowiłanieopuszczaćłazienki,pókinieosiągniewidocznejpoprawy.
Mążisynowiemogąpoczekać,wkońcutoimzawdzięczatedwanajgorsze
tygodnieżycia,pomyślałamściwie.

Najpierwzrobiłasobieprysznic,nieżałującgorącejwodyipachnącegomydła.
Umyławłosypięćrazyinalaławodydowanny.Wsypałagarśćsolirelaksującej,
starannieunikająctejozapachuleśnymirozpoczęłakompleksowemoczenie
ciała.

Pogodziniewyszłazkąpieliniecozrelaksowanaistanęłaprzednajtrudniejszym
zadaniem.Należałocośzrobićzwłosami!Co?

background image

Obciąć?Wyrwać?Rozczesać?Napoczątekspróbowałarozczesaćkołtun.Na
ostatecznerozwiązaniazawszejestczas-

pomyślała

smętnie.Pogodzinnejheroicznejwalcezbólemiopornąmateriąosiągnęłajaki
takirezultat.Wprawdziewumywalcepiętrzyłsięstoswyrwanychkłaków,alei
nagłowiepozostałoconieco.

Kuogromnejradościrodzinyopuściłałazienkęipowędrowaładopokoju.
Przechodząc,kątemokaujrzała,żewczasiejejprzydługiejnieobecnościw
mieszkaniuniezaszłyżadnezmiany.

Stosybagażunadalpiętrzyłysięwprzedpokoju,agłodnichłopcyczekali
niecierpliwienaprzynależnyposiłek.

Agatkaodnotowałaówfaktobojętnieizajęłasięwłasnymisprawami.Po
przeżytymszokuuczuciamacierzyńskiejeszczesięnieujawniły,anadstosunkiem
domężamusiałasiępoważniezastanowić.Wjejmózgutrzepotałysięjakieś
myśliorozwodziealboprzynajmniejseparacjinaczasprzyszłychurlopów.

Włożyłaulubionąsukienkę,zabrałatorebkę,kartękredytowąiwyszłanamiasto.
Miaławplaniewizytęwsalonieodnowybiologicznej,ufryzjeraizakupyw
eleganckimbutiku.Wogóleniewiedziała,czywrócidodomu...

Wróciła.Nanowopiękna,uczesana,obładowanatorbamipełnymiciuchów
wkroczyładomieszkaniamocnopóźnymwieczorem.Zzadowoleniem
spostrzegła,żetymczasembagażeznikłyzprzedpokoju,mążugotowałdlacałej
rodzinymakaroninawetposypałgoserem,awszyscyzachowująsiępodejrzanie
uprzejmie.Żadnychwymówek,krytykowaniaspóźnienia,piętnowania
rozrzutności,nic!

PodnieobecnośćAgatkijejmążSzymonzwołałnaradęnanajwyższymszczeblu.
Podwóchtygodniach

wspólnegowypoczynkupanowieodkryliniespodziewanie,żeichmatkaiżonanie
wyglądanajlepiej.Natleprzyrodyzmianyniezostałyzauważone,natomiastpo
powrocie-owszem:kontrastowałazotoczeniem.

-Chłopcy-zaczął-samiwidzicie,żemamanieczujesięnajlepiej.Nie

background image

zachowujesięnormalnie.

Synowiezezrozumieniemkiwnęligłowami.

-Prawdopodobniekobietomniesłużątakiemęskiewyprawy.Sąskonstruowane
niecoinaczej.Psychicznie,fizycznie-zresztąnieważne,otymbędąwasuczyćw
szkole.

-Nienadająsiędoniczego-orzekłdobitnieDarek,któryokreszainteresowania
płciąpięknąmiałjeszczeprzedsobą.

-Tegobymniepowiedział-zaoponowałojciec.

-Zresztąodbiegamyodtematu.Sprawajesttaka:musimypomócmamiewrócić
dodawnejformy.Ulżyćwobowiązkach,wspieraćduchowo,otoczyćmiłościąi
zrozumieniem.Wtłumaczeniunapolski:napewienczasprzejmujemyjej
obowiązki.Bliźniacyzajmąsięzmywaniemnaczyńiodkurzaniem;Olekzadbao
zakupyiwynoszenieśmieci,ajaspróbujęcośugotować.

Poostatnichsłowachwszystkiedzieciwykrzywiłysięjaknazawołanie.

-Niemalekko-podsumowałtroskliwytatuś.

-Niemuszęchybadodawać,żewszystkieżyczeniamamynależyspełniaćna
bieżąco,żadnego„później"czy„potem".Myćręce,uśmiechaćsięiniesprawiać
kłopotówwychowawczych.Naczasrekonwalescencjimamyprzejmujęrolę
sędziegoikata,awszelkieprze-

winienia,jakwczasiestanuwyjątkowego,karanebędąpodwójnie.

-Aletato-jęknąłnajstarszysyn-przecieżmamywakacje!

-Wakacjemaciecorok,amatkętylkojedną.Wtejchwilimamajest
najważniejsza.Musimyzrobićwszystko,żebyjaknajszybciejwróciładodawnej,
świetnejformy.Toleżywinteresiekażdegoznas,inaczejdokońcażycianie
uwolnimysięoddodatkowychobowiązków,acotoznaczy,chybanietrzebawam
tłumaczyć?

Westchnąwszygłęboko,czterejspiskowcyzabralisiędopracy.

background image

Olekodwaliłzakupyodrazunadwadni,młodszedziecirozpakowałytorby
podróżne.Nakoniecwszyscyzasiedliprzyprowizorycznymposiłku,z
niecierpliwościąoczekującnapowrótsprawczynicałegozamieszania.

NastępnegodniaAgatkawylegiwałasięwłóżkuprawiedopołudnia.Niemogła
sięnacieszyćmiękkościąmateraca,aksamitnągładkościąpościeliiciszą
panującąwmieszkaniu.

Wstając,zauważyłanastolikukubekzimnejkawyorazdwiepajdychlebaz
miodemiwzruszyłasięradośnie.Jaktodobrzewrócićnawłasneśmiecieimieć
przysobiewspaniałą,kochającąrodzinę.

Jakzadotknięciemczarodziejskiejróżdżkiopadłozniejcałezmęczenieize
zdwojonąenergiązabrałasiędodomowychobowiązków.Powyciągałazkątów
poutykanebrudy,włączyłapralkę,ugotowałaobiad

izabrałasiędoprasowania.Taczynnośćzawszedziałałananiąkojącoi
wzmagałaprocesymyślowe.Jakdzieckocieszyłasięosiągnięciamitechniki:
pralką,odkurzaczem,kuchenkągazowąorazlodówką.Tesameczynności
wykonywanepoddachem,wsuchymprzestronnympomieszczeniu,byłyłatwei
sprawiałyradość.Dopieroterazczuła,żeżyje.

Nasamąmyśloognisku,myciunaczyńwstawieispaniuwzarobaczonym
namiociewpadławszewskąpasjęizrezygnowałazprzygotowania
podwieczorku.Jakaśkaramusibyć!-

postanowiła.

Zamierzałaodtądwalczyćowłasneprawadoodpoczynkuwgodziwych,
cywilizowanychwarunkach.Wcodziennymżyciuteżnależałyjejsięjakieś
rozrywki:teatr,opera,wernisaże.Anajlepiejcośwłasnego,prywatnego,co
rozproszywszechobecnąnudęegzystencji...Właściwiemiaławszystko:
wspaniałąrodzinę,oddanychprzyjaciół,pracę,którąlubiła;więcdlaczegowciąż
odczuwałaniedosyt?Czasamiodnosiławrażenie,jakbyoglądaławłasneżyciew
czarno-białymtelewizorze.Nibytensamfilm,ajednakbrakujeczegośulotnego,
czegoś,cododajesmakucodzienności.Ażwkońcuzrozumiała-wjejżyciu
brakowałokolorów!

Męskaczęśćrodzinynatychmiastodkryłapozytywnezmiany,jakiezaszływ
Agacie.Zapanowałhura-optymizmiustaleniazpoprzedniegodniaposzływ

background image

zapomnienie.Przyobiedziesiłąrozpędupanowałamiłarodzinnaatmosfera,
niezmąconażadnymincydentem.WieczoremprzykolacjiSzymonniechcący
uruchomiłbombęonatychmiastowymzapłonie.Wspomniał

tylkooobozieprzetrwania,jakicorocznieorganizująwBieszczadach,iprzystole
rozpętałosiępiekło.Niezdążyłnawetwyjaśnić,żeobózdotyczywyłącznie
chłopcówijestraczejluźnąpropozycjąnaprzyszłyrok.

Agatkawykrzyczałaswójprotestdobitnie,przesadnie,możenawetodrobinę
histerycznie,alezamierzonyefektosiągnęła.

PrzeznajbliższelataniktwtymdomuzpewnościąniewspomnioBieszczadach.

Panidomuprzezdłuższąchwilęmiotałasiępopomieszczeniuniczymtrąba
powietrzna,niszczącprzeszkodynaswojejdrodze.

Wszystkieżyweistotynabezdechuoczekiwałyszczęśliwegokońcakataklizmu.
WreszcieAgatkatrafiłanadrzwiikorytarzemodpłynęładosypialni.

Ciszapoburzytrwaładługichkilkadziesiątsekund,ażgłosodzyskałSzymon-
mimowolnysprawcazamieszania.Otarłpotzczołaigłośnowypuściłzpłuccały
zapaspowietrza.Dziecinadalsiedziałyzotwartymibuziamiioczekiwałyodojca
jakiegośwyjaśnienia.

-Takasytuacjanigdywięcejniemożesiępowtórzyć-powiedział

zdławionymgłosem.-Samidoprowadziliśmymamędotakiegostanuiterazsami
musimyjąztegowyciągnąć.

Myślopsychiatrzejakośniechciałamuprzejśćprzezgardło.

Wahałsięprzezmoment,czypodzielićsięzsynamiswymniepokojem,alepo
zastanowieniuzrezygnował.Niemógł

niszczyćichbeztroskiegodzieciństwa.Całąodpowiedzialnośćmusiałprzejąćon
-głowarodziny.

-Toniepojedziemynatenobóz?-zapytałzdezorientowanyDarek.

-Drogisynu,oddzisiejszegodniatakiesłowajakobóz,przetrwanie,ryby,biwak

background image

sąwtymdomutabu.Zakazobejmujetakżeoglądaniefilmówprzyrodniczych,
przygodowychikorzystaniazgierkomputerowychwobecnościmamy.Jakieś
pytania?

-Tatusiu,ajakdługotopotrwa?-zaniepokoiłsięOlek.

-Niewiem,możedokońcawakacji,amożeznacznie,znaczniedłużej.Wdużej
mierzebędzietozależećodnas.Najważniejsze,żebypodżadnympozoremnie
denerwowaćmamy.

Zrozumiano?!

-Zrozumiano!-odpowiedzielichóremsynowie.

*

Agatkawpadładosypialniizmęczonausiadławfotelu.

Negatywneemocjeopadłyjużwprzedpokojuiterazpęczniałowniej
zadowoleniezwygranejbatalii.Wygrałaprzecieżbezapelacyjnie,rozbiła
przeciwnikawprochipyłiwybiłamuzgłowyniebezpiecznepomysły.Iżeby
własnymążtakierzeczy...

Itowobecnościdzieci.Prychnęłazezłości.Przecieżmogliporozmawiać
spokojnie,bezświadków,wsypialni,używajączupełnieinnychargumentów.Nie
jestwcaletakimpotworem,żebyżałowaćdzieciomprzyjemności.Mogłasię
zgodzićnaustępstwa:zoozamiastsafari,piknikwzastępstwiebiwaku,aszkołą
przetrwaniabyłaprzecieżkażdawizytauteściów.

Alemężanależysobiewychować.Teraz,kiedyodkryławsobietalentyaktorskie,
niezamierzałapoprzestaćnajednorazowymsukcesie.Stanowczominęłasięz
powołaniem.

Zadzwoniładoprzyjaciółki-pragnęławypłakaćsięnaczyimśramieniu,choćby
poprzezsłuchawkę.Sabinanadawałasiędotegoidealnie-potrafiłasłuchać.

AgatkawysłuchałagrzeczniesprawozdaniazpobytuwParyżuidopełniwszy
obowiązku,wylaławszystkieswojegorzkieżale.

-Wyobraźsobienamiotpełenrobactwa:pająki,szczypawkiijakieśtakieróżne

background image

karaluchy.-Wzdrygnęłasięnasamowspomnienie.-AodkądArekrozsypał
cukier,pocałychdniachwalczyłamzmrówkami.Iteokropnekomary,miliony,co
jamówię,miliardy...

-MójBoże-współczułaprzyjaciółka-jaktytowszystkowytrzymałaś?!

-Tojeszczenic,wyobraźsobie,wszędziewilgoć,tłustenaczyniaiteśmierdzące
rybyzflakami...Brr...Napewnonabawiłamsięreumatyzmu.Samaniewiem,jak
dałamsięnamówićnatenwyjazd.Ajeszczegrozimiartretyzm,wnajgorszym
wypadkumalaria.Zobacz,jednanieprzemyślanadecyzjaiczłowiekmoże
cierpiećdokońcażycia.

OstatniesłowausłyszałprzypadkiemSzymonizrozumiał,żejegomałżeństwo
wisinawłosku.Postanowiłdołożyćwszelkichstarań,abyniedopuścićdo
rozstrzygnięćdramatycznychiostatecznych,isłowadotrzymał.

OstatniedniurlopuAgatkaspędziłapodtroskliwąopiekąnajbliższych.

Początkowozradościąprzyjmowałanależnehołdy,traktująctojakomiły
przerywnikcodzienności.Jednakniezwyklegrzecznedzieciiczułymążna
dłuższą

metęstawalisięmęczącyiofiararodzinnegospiskuzaczęłamarzyćopowrocie
dopracy.

Jakkażdażywaistota,doprawidłowegofunkcjonowaniapotrzebowałabodźców
ozmiennymnatężeniu.Przedłużającasięstagnacjaźledziałałananiezwykle
wrażliwyukładnerwowyAgatki.Pustegodzinyspędzała,czytającpowieści
kryminalne,awieczoramipracowiciestudiowałaOpasłytom„Toksykologii".

Dobórlekturywzbudziłniepokójmężainiepotrzebnieskomplikowałitakjuż
trudnesprawyrodzinne.Niktjakośniepomyślał,żewiedzazzakresutoksyn
bakteryjnychjestAgatcepotrzebnadopracy.

Naszczęście,każdyurlop,nawetnajbardziejkoszmarny,kiedyśsiękończy.

Wszyscyzainteresowaniodetchnęlizulgą-wreszciebędzienormalnie.

WponiedziałkowyporanekdrAgataCyryludałasiędopracy.

background image

Pookropnymurlopieikilkudniachbezczynnościwprostniemogłasiędoczekać,
kiedyprzestąpiprogiuczelni.Żywiłajakieśdziwneprzekonanie,żedzisiejszego
dniaspotkającośnaprawdęniezwykłego.Jakmataprzyjemnośćwyglądaćico
tomabyć,niemiałabladegopojęcia.Ważnebyłomiejsceiczas.

Docisnęłagazwwysłużonejtoyocie,niełamiącjednakprzepisów.Nawetw
wyjątkowymdniunienależałokusićlicha.

Dokładniezapięćósmazaparkowałaprzedinstytutemnaul.

Podleśnej2igłębokoodetchnęłaznajomą,niepowtarzalnąatmosferą.Tęporę
rokulubiłanajbardziej.Wokółciszaispokój,niezakłócanyprzezhordy
rozwydrzonychstudentów.

Tryskającadobrymhumoremimiłościądocałegoświata,wpodskokach
pokonałasiedemschodkówiprzestąpiłaprogiszacownejinstytucji.

Stary,przedwojennybudynekposiadałtrzypiętrainakażdymznichurzędowała
osobnajednostkabadawcza.Agatkapracowaławkatedrzegenetykinaostatnim
piętrze.

Naparterzenatknęłasięnakolegęzsąsiedniejkatedry,MarianaZatopca.

-Dzieńdobry,paniedoktorze-zawołałaprzyjaźnie,posyłającmujedenze
swoichpromiennychuśmiechów.-Cotamnowegosłychaćużywieniowców?-
zapytała,spragnionanajnowszychwieści.

Takiuśmiechzdołałbyzapewnestopićlód,niestety,nadoktoranajwyraźniejnie
działał.Odburknąłcośnieparlamentarnie,skrzywiłsię,jakbyktośpoczęstowałgo
szklankąoctu,iostentacyjniezignorowałpytaniekoleżanki.

Agatkawzruszyłaramionamiiztrudempowstrzymałagestpuknięciasięwczoło.
AcomitamZatopiec-pomyślała.Wtakipięknydzieńgotowabyłapokochać
nawettegozdziwaczałegoponuraka.Wnaukowymświatkuzdarzająsięróżni
dziwacy,aletenbijewszystkichnagłowę,uznała.

Nawłasnychśmieciachspodziewałasięlepszegoprzyjęcia.

Przeskakującpodwaschodki,pognała,niczymnastolatka,natrzeciepiętro.

background image

-Jakjasięstęskniłamzatymnaszymgrajdołkiem!

-zawołała,gdyjużucałowaławszystkichwspółpracowników,zwyjątkiem
oczywiściekadryprofesorskiej.Podtymwzględemwkatedrzegenetykipanowały
obyczajearchaiczne.Profesorowieniespoufalalisięzszeregowympersonelem.

-Rozpakujcieciastkaizróbciedobrąkawkę.Idęzameldowaćsięstarymizaraz
wracam.Tylkoniezjedzciewszystkiegośami!-

pogroziłapalcem.

Wizytawrewirachprzełożonychnienależaładoprzyjemnościizawszekończyła
sięprzydzieleniemdodatkowychobowiązków.

ProfesorMarianSmolarziprofesorMariaPodgórskarezydowaliwgabinetachna
końcukorytarza.Dopomieszczeńpodwładnychzaglądalirzadkoitylkow
naprawdęważnychsprawach.

Wydawalipoleceniatelefonicznieiodczasudoczasuwzywalikogośnadywanik.
Kuradościpodwładnych,przezwiększączęśćdniazajmowalisięwłasnymi
sprawami,dziękiczemu,wchwilachwolnychodpracy,wpokojachmłodszej
kadrynaukowejkwitłowzmożoneżycietowarzyskie.

Agatkazgłosiłaswojągotowośćdopracy,odebrałagrafikiradośniewróciłana
łonoprzyjaciół.Wnajwiększympokojubrzęczałojakwulu.

-Słuchajcie,obiecujęprzyświadkach,żekiedyzostanęprofesorem,obalęten
murdzielącynasiich.Aściślej,mnieiwas

-oznajmiła.-Pozatymbędęwasmiałastalenaoku.Czywywogólekiedyś
pracujecie?

-spytałaniewinnie.

-Odezwałasiępracoholiczka-zakpiłGrześ,zajętyprzeglądaniempismao
tematycemotoryzacyjnej.

Odkilkumiesięcypróbowałznaleźćmodelsamochodu,którycharakteryzowałby
sięniezwykleniskąceną,przyzachowanychstandardachjakościowych.Jakna
raziebezowocnie.

background image

Prawdopodobniecośtakiegonieistniało.

-Praca,właśnietegomiprzezcałyczasbrakowało,dopieroterazczuję,żeżyję-
westchnęłaniedawnaurlopowiczka.

WszyscyzebraniobrzuciliAgatkęniedowierzającymispojrzeniami.

-Rozumiem,żestęskniłaśsięzanami-odezwałasięHalinkaMikuła-natomiast
wmiłośćdopracynieuwierzę.Ludzieniezmieniająsięwciągutrzechtygodni-
orzekłaautorytatywnie.

Agatkazjeżyłasiępodświadomie.

-Alepiłaśkiedyśpieroginadescedokrojenia,wwarunkachpolowych,bez
dostępudobieżącejwody?!-zripostowała.Nie?!

Awidzisz!Potakichprzejściachludziesięjednakzmieniają.

Zaczynajądoceniaćto,comają.Liczysięwyłączniestabilizacja.

Naukiścisłe,sterylnaczystość,żadnejimprowizacji

-zakończyła,niprzypiął,niprzyłatał.

-Tochybapomyliłaśpiętra,unaszpewnościąnieznajdzieszżadnejz
wymienionychrzeczy.Aimprowizacjatowarzyszynamwkażdejgodziniepracy.

-Możezaimprowizujemyjakąśmałąimprezę?

-wyciągnęławłaściwewnioskiIzaTetlak,niekwestionowanamissgenetyków.

Propozycjęprzyjętoprzezaklamację.Wszyscyzgodnieprzenieślisiędo
laboratorium,którezewzględunakorzystnąlokalizacjędoskonalenadawałosię

dospotkańocharakterzetowarzyskim.Drzwiodstronykorytarzazamkniętebyły
nagłuchoiabysiędostaćśrodka,należałonajpierwprzejśćprzezgłównypokój.

-Emil,otwórzbutlęzespirytusem,zrobimysobiekawępokapitańsku.

-Amożewściekłykogel-mogel?-rzuciłpomysłGrześ.-Cowynato?Skoczępo
jajkadozoologów.

background image

-Możebyćjednoidrugie-rozsądziłaIza.-NiecodzieńAgatawracazurlopu.
Pamiętacie,naszehasłobrzmi:to,comieliśmyzrobićdziś,spokojniemożna
przełożyćnajutro.

-Noproszę,jacypotraficiebyćmili-rozczuliłasięAgatka-atakiZatopiec
zachowałsięjakostatnicham.Zawszebył

nieprzyjemny,aletymrazemtojużprzesadził.-Zrelacjonowałakolegomporanne
spotkanie.-Icojamutakiegozrobiłam;zaoczniemoże?

-Niety,tylkoJola.Jolamuzrobiła-zachichotałaHalinka.-

Obraziłsięnacałąnasząkatedrę,atyprzecieżnależyszdostada.

Musiszcierpiećzamiliony-zakończyłafilozoficznie.

-Nadalnicztegonierozumiem,coonamutakiegozrobiła,wymordowała
rodzinę?

-Onniemarodziny-sprostowałaIza-alejesteśblisko.Zrobiłacośznacznie
gorszego:naszaJolawypuściłajegoukochanegokrólika,inadodatekwchwili
niepoczytalnościprzyznałasiędotego.

-Kubusia?-zainteresowałasięAgatka.-Cojejzawiniłbiednyzwierzak?-Z
wrażeniaażprzysiadłanakrawędzistołu.

MilczącadotądJolapostanowiłabronićswojegodobregoimienia.
Zaprotestowałagwałtownieprzeciwkoposądzeniuocelowedziałanie.

-Wcalegoniewypuściłam!-zaprzeczyłastanowczo.-Samuciekł,jamutylko
dawałamjeść.Sałatę,leżaławzlewie,niecoprzywiędła,topomyślałam,żedla
królikówsięnada.Zdobregosercadawałam.Otworzyłamdrzwiczki,aon-hyc,
rzuciłsięnamnie,kilkasusówijużgoniebyło.Odrazu,cwaniak,znalazłtę
dziuręwpłocieipognałwsinądal.Nawetniemiałamcołapać.

Wypadekprzypracy.Iodrazuwielkaafera?Poszłamprzeprosić,atenwariat
krzyczał,żetobyłospecjalnieionmijeszczepokaże.

-Awidzisz?Ipocosięprzyznałaś?Wdzisiejszychczasachuczciwośćnie
popłaca-spuentowałwracającyGrześ.-Mamdwadzieściadwajajka,więcejnie

background image

chcielidać.Starczynasześćosób?-zapytałzobawą.

-Znawiązką.

TymczasemHalinkazajrzaładoworkazcukremiwestchnęłażałośnie.Nadnie
znajdowałysięzaledwiedwiełyżeczkiniezbędnegoproduktu,cukiernicarównież
świeciłapustką.

-Niemamycukru.Możepożyczyć?

-Cośty?Dużotegopotrzebujemy-zaoponowałaJola.-Odrazuzacznąpytać,po
conamtyle?Apodiabłanamkonkurencja!

-Dobrzemówi-poparłająAgatka.-Lepiejkupić.Emil,skocznodosklepupo
„białąśmierć",przyokazjikupjeszczecośdlakontrastu,samymcukremsięnie
najemy.Najlepiejjakieśsałatkiibułki.Dzieciaki,robimyskładkępopięć
złociszów-zarządziła.

DoktorantEmilMatkiewicz,najmłodszenogiwzespole,bezszemraniawykonał
poleceniestarszejkoleżanki.

*

Zewzględunazłożoneprzygotowania,całaimprezaprzesunęłasięmocnow
czasie.Zupływemalkoholunabieraławłaściwegorytmu.Wszyscybawilisię
wyśmienicie,kiedyokołogodzinyjedenastejwtargnąłdopomieszczenia
nieproszonygość.

-Szukam...katedry...tego...genetyki-sylabizowałzkartkifacetolbrzymiej
postury,odzianywjadowicieżółtykombinezon.

Węszyłprzytymwpowietrzuiłakomiełypałnaobficiezastawionystół.-Sprzęt
przywieźliśmy-dodałjużpłynniej.-

Podpisaćtrzeba.-PodsunąłwymiętąkartkęnajbliżejsiedzącejHalince.

-ZGlasstromu?-zapytałaHalinkadlazyskanianaczasie.

-ZGlasstromu-potwierdziłnieznajomy.

background image

-Podpisać,touprofesora-zadecydowałanajbardziejprzytomnaJola.-Emil,
zaprowadźpana.

-Cozaidiotaniezałożyłalarmu-zasyczała,kiedyzaintruzemzamknęłysię
drzwi.

Systemalarmowystanowiłablaszanapuszka,wpołowiewypełniona
gwoździami.Umiejętniezainstalowana,spadałazhukiemprzykażdejpróbie
otwarciadrzwi.Powstałyprzytymhałasmógłśmiałoobudzićumarłegoalbo
żywychprzenieśćnatamtenświat.Wkażdymraziedawałczasniezbędnydo
powrotunastanowiskapracy.Tymrazemzostalizasko-

czeninagorącymuczynku,przezobcychludzi,anadodatekgroziłaim
profesorskawizytacja.

-Sprzątać!-krzyknęłaJolanieswoimgłosem.-Mamynajwyżejpięćminutna
zatarcieśladów.Odświeżaczdoustjestwapteczce.

Ruszciesię,zamurowałowas,docholery?

Ostatniesłowanaszczęściezadziałały,wszyscyzgodniewyskoczyliwpowietrze
jaksprężyny.Wpokojuzakotłowałosię,zestołuwokamgnieniuzniknęły
niedojedzonepotrawy,szklankiimenzurkizlekkorozcieńczonymspirytusem.Nie
byłoczasunamycieisprzątanie.

-Talerzedowirówki-dyrygowałaJola.-Gdziepchaszteszklanki?!-ryczałana
Grzegorza.-Niewidzisz,żesięniezmieści,władujdolodówkizpreparatami.
Niepogryząsię.Niechktośotworzyokno,śmierdzitujakwgorzelni.

Korzystajączsytuacji,JolaKapłanszarogęsiłasiębezkarnie.

Zwyklezepchniętanamarginesżyciatowarzyskiego,dzisiajmiałaswojepięć
minut.Mogłasięwreszciewykazaćzdolnościamiorganizacyjnymiiniezwykłym
refleksem.

Zamroczonealkoholemumysływspółpracownikówniezdolnebyłydo
samodzielnegodziałaniaanioporu.

Podjejkierownictwemwszystkoszłodoskonale.Agatkaukrywałamiseczkiz
sałatkąwśródpreparatówwformalinie.Jejzdaniemwątrobapsaimózgświni

background image

stanowiłyświetnetłodlaniedojedzonychresztek.Najważniejsze,żebyproduktów
jadalnychniemieszaćzniejadalnymi-kołatałosięwzmęczonymumyśle.

Dopodobnegownioskudoszłarównieżgłównodowodząca,broniącswoim
obfitymciałemdostępudoszafyzchemikaliami.

-Jeszczetylkowrzućcieobruszaszafęigotowe

-zawołała,pęczniejączdumy.-Aterazwszyscyidziemynadół.

Trzebazobaczyć,coprzywieźli,iprzewietrzyćgłowy.

NaschodachtroskliwiepodtrzymałasłaniającąsięnanogachAgatkę.

-Jestemtakazmęczona-powiedziałataostatniaizradościąprzyjęła
niespodziewanąpomoc.

Świeżepowietrzerzeczywiściepomogłoipokilkuminutachzespółnanowo
nabrałwigoru.WszyscyzwyjątkiemAgatkiczulisięnasiłachpodołaćnowym
obowiązkom.

-Cholera,przecieżmielitencałysprzętprzywieźćwśrodę-

piekliłsięGrzesiekDeresz.-Dodiabłaztakąorganizacją,ludziedotargania
przyjdąpojutrze,dzisiajjużnikogonieściągniemy.AtenAndrzejtocwaniak,
wiedział,kiedyjechaćdoWarszawy,onzawszepotrafisięwymigaćodroboty.

Rzeczywiście,jedynynieobecny,AndrzejPodymek,miał

niezwykłytalentdoznikania,kiedytylkoszykowałasięjakaśnadprogramowa
robota.Wtajemniczenitwierdzili,żerobitospecjalnie.

-ZostawAndrzejawspokoju-broniłakolegiIza.

-Skądmiałwiedzieć,żenamtowłaśniedzisiajzwaląnałeb.

Napodjeździerosłagórapakunkówróżnegokształtuiwielkości.

Panowiewżółtychuniformachuwijalisięjakwukropie.Poszesnastupudłach
przyszłakolejnatrzyzbitezdesekskrzynie,wielkościfortepianukażda.
Zjeżdżałyzpochylni,zjękiemlądującnatwardymbetonie.

background image

-Panowie,ostrożnie,tylkoostrożnie-interweniowałprofesorSmolarz.-Tojest
bardzodrogisprzęt.

Natransportowcachuwaganiezrobiławiększegowrażenia.

-Taniczydrogi,stawkazawszetasama-odezwałsiętenbardziejwygadany.-
Naszasprawawyładowaćszybkoispadaćdonastępnejroboty.

-Jakto?Panowiechcąjechać,aktowniesietowszystkonagórę?

-zdziwiłsięogromnieprofesor.-Panowie,miejciesumienie-

zaapelował.

Odpowiedziałmuironicznyśmiechobumężczyzn.Sumieniewdzisiejszych
czasachmiałoswojącenę.

-Asłyszałpan,żesumienieteżmusizczegośżyć?Terazjestkapitalizm.
Zapłacicie-wniesiemy,nie-todowidzenia-uciął

dyskusjęwygadany.

-Panowiepoczekają-zawołałprofesoripobiegłporadędoświatłejkoleżanki
Podgórskiej.

WjegozastępstwiedonegocjacjiprzystąpiłaJola.

-Ilepanowiesobieżyczązausługę?-zapytałaodniechcenia.

-Czterystówy!-zawołałstarszy,aoczyzabłysłymuchytrze.

-Bezżartów,tuniekabaret.Frajerówszukajciegdzieindziej-

zasyczałanegocjatorka.-Pytamserio-ile?

-Dwieście,szefowo,ipółliterka-padłanowapropozycja.-

Taniejhonornamniepozwala.Nonie,Heniuś?

Jolaprzekazałapropozycjęzainteresowanym.Wśródgenetykówzawrzało.
Wybuchłakrótka,gwałtownadyskusja.Panieraczejprzychylałysiędo

background image

propozycji,panowiewręczodwrotnie.

-Zrobimyściepę-doradzałaHalinka-najednąsztukęwcaleniewyjdziedużo.
Możenampotemzwrócą.

-Ktocizwróci;kto,życianieznasz?!Zresztą,niemożemyulecszantażowi,boto
jestzwyczajnyszantaż-wściekałsięGrześ.

-Niebędąnamjakieśdwanapakowanekwadratydyktowaćwarunków-nawiązał
Emildomuskularnychsylwetekpracownikówfizycznych.ObajzGrzesiem
stanowilicałkowiteichprzeciwieństwo.Smuklijaktrzcinyisłabijakkomary.

-Toco,chceciewedwóchtargaćnagórętetrzyfortepiany?Nanaswkażdym
razienieliczcie-zbuntowałasięIza.

Zniecierpliwieniprzedłużającąsiędyskusjąpracownicyfirmytransportowej
podeszlibliżej.

-Noijakbędzieztąfuchą?-zapytałtenzwanyHeniusiem.

Nimktokolwiekzdążyłzareagować,odpowiedziałaimAgatka,dotądtylko
przysłuchującasiędyskusji.Nieprzywykładoalkoholu,najbardziejzcałego
zespołuodczułaskutkilibacji.Naświeżympowietrzudoszładosiebietylko
połowicznie,czegoświadkamibyliterazwszyscy.

-1pstro!Trele-morele,głowapustajakkapusta,atletyzżarływszystkiekotlety-
terkotałajakkatarynka,ogromniezadowolonazwywartegowrażenia.

Obajatlecibezsłowawykonaliwtyłzwrot.Niepomogłynawoływania,
przeprosinyiobietnice.Samochódruszyłpełnymgazem,pozostawiajączasobą
duszącąchmurępyłu.

-Notojedenproblemmamyzgłowy-zauważyławściekłaIza.-

Ciekawetylko,cozrobimyzdrugim-wskazałanaskrzynie.-

Zawszeuważałam,żetewierszykidzieciomszkodzą,aczymskorupkazamłodu
nasiąknie,tymnastarośćtrąci.Maktośjakiśsensownypomysł?-rzuciław
przestrzeń.

background image

-Rozpakujemywszystkonatrawniku,takielaboratoriumpodgruszą-ironizowała
Jola.

-Tojestmyśl!-zawołałradośnieGrześ.-PomysłwartNobla.

-Nagłowęupadłeśczyprzedawkowałeśkogel-mogel?-

grzeczniespytałaHalinka.

-Rozpakowaćiwnosićpokawałku-sprecyzowałGrześ.-Z

kartonamidamyradęsami.Ztychwielkichskrzyńodbijemydechyipodzielimy
naporcje.Jaksiętraficoświększego,toskoczępozoologówiżywieniowców.
Chłopakinapewnonieodmówiąpomocy,najwyżejpotemodwalimyzanich
jakąśpańszczyznę.Icowynato?

-Jesteśboski!-orzekłaIzazcałymprzekonaniem,jużznówzadowolonaz
wyborużyciowegopartnera.Przezostatniekilkanaścieminutmiałaniejakie
wątpliwości,terazsięichwyzbyła.Lepszymądrychuderlakniżsilnypółgłówek,
niemożnaprzecieżmiećwszystkiego,westchnęła.

*

Praceruszyłypełnąparą,dziewczynyzaglądałydokartonówidostosowywały
wagępakunkówdowłasnychmożliwości.

Chłopcyzajęlisięskrzyniami.

-Przydałybysięjakieśnarzędzia,młotekiprzecinak-zauważył

Emil.-Zabilitedechynaamen,pazuraminierozerwiemy.

-Widziałammłotekwkrólikarni-pośpieszyłazinformacjąJolą-;

-Takizakręcony,dowyciąganiagwoździ.Zarazprzyniosę!-

zawołałaijużjejniebyło.

Zogólnieznanychpowodówwolałanikogozżywieniowcówniepytaćozgodę,
zwłaszczaZatopca.

background image

OdrębnyproblemstanowiłaAgatka.Zwiadomychprzyczynnienadawałasiędo
pomocy.Napodwórzuzostaćniemogła,bokręciłsiętamSmolarz.

Jolazłapaławjednąrękęprzygotowanąpaczkę,drugąpodparłaniedomagającą
koleżankęirozpoczęłamęczącąwędrówkęnatrzeciepiętro.Zamierzaław
bezpiecznymmiejscuzdeponowaćobaciężary.Niestety,wśrodkurezydowała
profesorPodgórska.

Wykazywałaniezwykłąaktywność,zaglądaładowszystkichzakamarków,
sprawniekierującakcjątransportową.OukryciuAgatkiniebyłowięcmowy,na
widokuteżzostaćniemogła.

Pijaństwowpracygroziłonaganązwpisaniemdoakt.

-Notosobiepochodzisz-szepnęłaJoladoAgatki.-Wzięlinaswkleszcze,
rozumiesz,innejradyniema.Zresztąsporttozdrowie.

WysiłekfizycznyrzeczywiściepomógłAgatcewodzyskaniuformy,popiątym
nawrocieudałojejsięwejśćnagóręsamodzielnie.Niosłanawetwobjęciach

dwakawałkistyropianuitaśmęsamoprzylepną.Zakażdymrazemwobiestrony
konwojowałająJola.

Wbrewpoczątkowymobawompracetransportoweprzebiegałyniezwykle
sprawnie.Obyłosięnawetbezpomagierówzzewnątrz.Przyużyciumłotka,
śrubokrętuiscyzorykaudałosięrozłożyćsprzętnaczynnikipierwszeociężarze
nieprzekraczającymmożliwościpracownikównaukowychpłcimęskiej.Personel
kobiecyteżposługiwałsięnarzędziamiprostymi,dzielniewspomagająckolegów.
Okołogodzinytrzeciejnapodjeździezostałytylkodeskiiresztkiopakowań.
Zmęczonyzespółzażywałzasłużonegoodpoczynku,akadraprofesorska
planowałazadanianadzieńnastępny.

Jakzadotknięciemczarodziejskiejróżdżkiotworzyłysięszczelniedotychczas
zamkniętedrzwinainnychpiętrach.Całepielgrzymkiruszyłyzwizytądo
genetyków.Zakotłowałosięprzyeksponatach,każdychciałzobaczyć,dotknąći
bodajskrytykowaćjakiśszczegół.NowysprzętZawszebudził

zainteresowanie,acóżdopieronowocześniewyposażonelaboratorium.Taka
gratkazdarzałasięrzadko.Zapanowałapo-wszechnazazdrość.Bojakto?
Wszyscychcieli,adalitylkojednym?!Niesprawiedliwość,machlojka,przekręt,

background image

niemalżespisek.Emocjewpowietrzukotłowałysięogromne,aleniktnie
wystąpiłzpretensjamiotwarcie.Natobędzieczaspóźniej,kiedyzostaną
wyłączniewewłasnymgronie.Zmieszająrywalizbłotem,wszystkichrazemi
każdegozosobna.

Genetycynapawalisięswoimtriumfem,smakowalizwycięstwopowoliiz
namaszczeniem.Znieukrywanąsatysfakcjąśledzilipoczynaniakolejnychgości.
Oni

teżpozostawialikomentarzenapóźniej.Narazieporozumiewalisięwyłącznie
spojrzeniami.

SielankęprzerwałaprofesorPodgórska.Bezceremonialniewkroczyławsam
środekprzedstawieniaizagnałazespółdosprzątania.

-Naschodachleżącałestosyśmieci.Ktośsiępośliźnieinieszczęściegotowe.-A
teodpadkinadworzetoktosprzątnie,możeja?-piszczałaswoimokropnie
denerwującymgłosikiem,przypominającympiłowaniedeski.

Niktniemiałbynicprzeciwkotemu,żebyrazwżyciuzrobiłacośsama,bodaj
kurzewytarła.Zabrakłojednakodważnych,żebypowiedziećtogłośno.Szefowa
nieznałasięnażartach,apamięćmiaładobrą.Nawyklidoposłuchu,zgrzytając
zębami,wykonalipoleceniewtrybienatychmiastowym.

Grubopogodzinieszesnastej,zmachaniniczymdzikieosły,rozjechalisiędo
domów.

Ogodzinie5:48budynkiemuczelniwstrząsnąłupiornykrzyk,jakimścudem
wydobywającysięzgardłaistotyludzkiejpłciżeńskiej.Przeniknąłprzezściany,
odbijającsięechemwpustychkorytarzach,ażzamilkłwgłębi,wspazmatycznym
jęku.

Sprzątaczkastaławciążzmrożona,poczęściprzerażającymwidokiem,poczęści
echemwłasnegogłosu.To,coujrzała,groząprzerastałowszystko,czego
doświadczyławżyciu.

Dopieropokilkudziesięciusekundachparaliżującystrachzelżał

natyle,żezdolnabyładojakiejkolwiekreakcji.Powoliwycofałasięzapróg,
położyłanapodłodzeruręododkurzaczaismagniętakolejnąfalązwierzęcego

background image

strachu,runęławstronęzbawczychschodów.Bylejaknajdalejstąd,byledoludzi
-podpowiadałinstynktsamozachowawczy.

Zbiegłanaparteridrżącymirękamiszarpałagrubypękkluczy.

Nareszciedrzwiustąpiłyiśmiertelniebladątwarzkobietyowiałafalaświeżego
porannegopowietrza.

Wokniestróżówkiprzyjaźniemigotałoświatłotelewizora.

Sprzątaczkawsprinterskimtempieprzebiegłaodległośćdzielącąobabudynkiiz
krzykiemwpadładopomieszczenia.

Brutalnieobudzonystróżspojrzałnaniązamglonym,nicnierozumiejącym
wzrokiem.

-Jakrany,paniLucyno,cosięstało?!-Przezskóręwyczuwał

dużekłopoty.

Woźnawyglądałajakbywłaśniezobaczyłaupiora,amożenawetdwa.Wyrzucała
zsiebiepojedyncze,oderwanesłowa,płakałaiwymachiwałarękoma,próbując
odsunąćjaknajdalejprzerażającąwizję.

-Zabili!!!Profesorkęzabili!!!Boże,Bożedopomóż!!!-jęczałarozdzierająco-
Zabili,naśmierćzabili!!!Ontamjest-morderca-

tamjest!-Szarpnęłastróżazaramię.-Niechpanidzie,szybko!

Trzebałapać,łapać...

Załkałaprzejmującoinawpółomdlałaopadłanafotel.Trzyplaśnięciawtwarz
skuteczniepowstrzymałyodpłynięciewniebyt.Ofiaraszokuspojrzałaprzy-

tomniej,zlekkąurazą;zachłanniewypiłapodanąwodęiodpowiedziałalogicznie
nadwapytania.

Zodpowiedziwynikało,żewbudynku2Apodnumeremsiedemnastymznajdują
sięzwłoki.Wtejsytuacjistróżowiniepozostawałonicinnego,jaktylko
przekonaćsięotymnaocznie.

background image

Widząc,żemężczyznaodchodzi,Lucynkaspanikowałaponownie.Znowąsiłą
wróciładoniejgrozaprzeżytegoprzedchwiląkoszmaru.Strachwypełzałzkątów
iczekałtylkonaokazję,abychwycićjązagardłowmorderczymuścisku.Za
żadneskarbyświataniemogłaterazzostaćsama.

-Niechmniepanniezostawia!-Złapaławychodzącegowpółikurczowo
zacisnęłapalcenajegokoszuli.

Stróżuwolniłsięzuściskudelikatnie,leczstanowczo.Pozostawił

kobietęwłasnemulosowiiruszyłnaposzukiwaniazwłok,abyćmożetakże
mordercy.

Uzbrojonywporęcznąłyżkędooponskradałsięostrożnienadrugiepiętro.
Drzwiodsiedemnastkistałyotworem,napodłodzerzeczywiścieleżałyzwłoki,
napierwszyrzutokakobiece.PanWacuśpodumałchwilęwprogu,przeżegnałsię
nawszelkiwypadekirozejrzałnabokiwposzukiwaniużywych.Uspokojony
panującąwokółcisząpodszedłbliżejidelikatniedotknął

ciała.Niebyłownimaniśladużycia.Dokładnieprzyjrzałsięofierze.

-Takimyślałem-powiedziałpółszeptem.-ProfesorkaKarpińska.

Niemiałtujużnicdoroboty.Zawróciłnapięcieidrapiącsiępołysejgłowie,
dokładnieanalizowałsytuację.

-Niedobrze,zabili,ajaspał!Oj,będąkłopoty

-martwiłsięnazapas.

-1co?!-zawołałanajegowidoksprzątaczka.

-Iii,diablinadali.-Machnąłrękąiwyjąłzszufladybrązowynotesztelefonami.
Numer,którywykręcił,oznaczonodopiskiem

„alarmowy"imożnagobyłoużywaćtylkowsytuacjachkryzysowych.

-Przepraszam,żebudzę,paniekierowniku-przeprosiłnawstępiestróż-ale
mamytutrupa!

background image

-Comipantuwyjeżdżawśrodkunocyzjakimśbełkotem!-

zadudniłowsłuchawce.

Nocnystróżupierałsięprzyswoim.

-Przecieżmówięwyraźnie-zdenerwowałsię.-Ktośzaciukał

profesorKarpińską.

KierownikWarcholiknajpierwpróbowałsobiewmówić,żemusiętotylkośni,
potemzmieniłtaktykęibezceremonialniezaatakowałrozmówcę.

-Copan,żartysobierobi?-krzyknąłgniewnie.

-Piłpan,docholery,czyco?

-JakBogakocham,paniekierowniku,kropliwustachniemiałem,atrupjestjak
amenwpacierzu.Lucynkaznalazłaprzysprzątaniu,jużcałkiemzimna.

-Ktozimny,Lucynka?!-zaryczałszef;miałjużdośćrozmowyztymbałwanem.-
Dajciejąnatychmiastdotelefonu-zażądał.

-Jesttrup,jest-potwierdziłasprzątaczkazałamującymsięgłosem.-Omało
samatrupemniepadłam.Otwieramdrzwi,aonależynapodłodze,bidulka,iani
zipnie.Totakistrachmnieogarnął...

-Zostaćnamiejscu,niczegoniedotykać,zarazprzyjadę!-padłyjasnerozkazy.

DwadzieściaminutpóźniejEugeniuszWarcholikwysiadłzsamochodu.Dokonał
oględzinmiejscazbrodniipowiadomiłosytuacjidziekana.

Policjaipogotowiepojawiłysiędopieroo8:14.Dotejporypokójdenatki
zdążyłoodwiedzićokołosześćdziesięciuosób.

Pierwsipożegnalinieboszczkęnajbliżsiwspółpracownicyorazkoledzyi
koleżankizpozostałychkatedrmieszczącychsięwferalnymbudynku.Nie
zabrakłopracownikówsąsiednichgmachów,adalszychkilkanaścieosób,
powiadomionychtelefonicznie,podążałowłaśnienamiejscezdarzenia.

Dokońcaniebyłowiadomo,ktoikiedyzawiadomiłpolicję.Z

background image

całąpewnościąstałosiętoowielezapóźno,bymócpodjąćjakieśsensowne
środkizapobiegawczeiuratowaćmiejscezbrodniprzedzadeptaniem.Mimo
trudnegopoczątkufunkcjonariuszeostrozabralisiędopracy,zaczynającod
usunięciatłumugapiów.

PodkomisarzDariuszWojsazłapałsięzagłowęijęczałjakpotępieniec.

-Zadeptali,wszystkozadeptali,żadnychśladów.

-Śladówtoakuratniebrakuje-wisielczozażartowałtechnik.-

Odciskówpalcówteżsobienieżałowali-dodałpochwili.Z

obrzydzeniemzabezpieczałnicniewartedowody,jak:kanapkazserem,
nadgryzionejabłkoczywiechećkwiatów.Wszystkietefantybyły,naoko,dużo
świeższeodzwłok.

-Notomamyszamboizurlopunici-podsumowałkomisarzGładysz.Pochylił
sięnadciałemizbliskaprzyjrzałsięobrażeniom.-Naraziemożemysobie

pogdybać.Moimzdaniemmordercazadałofierzecioswgłowę
tępokrawędziastymnarzędziemikiedyupadłanaziemię,dokończyłsprawę
nożem.Precyzyjnycioswsercetużpodłopatką.

Skoronóżnadaltkwiłwciele,niepotrzebageniusza,żebytoodgadnąć-
pomyślałWojsa,agłośnopowiedział:

-Możeposekcjidowiemysięczegoświęcej,bonaraziemarniewidzęto
śledztwo.

RozmowiezogromnymzainteresowaniemprzysłuchiwałsięEmilMatkiewicz,
doktorantwkatedrzegenetyki.Dogabinetuofiarywśliznąłsięniepostrzeżenie,
wrazzekipąpogotowia.

Ubranywfartuchniewyróżniałsięzotoczenia.Usiadłcichutkowkącikui
bezkarniechłonąłwiedzęoperacyjną.Szczęściedopisałomuwyjątkowo,bo
nawetpowyjściulekarzyzdążył

usłyszećsporo,zanimzostałwykryty.Pofakcieuśmiechnąłsięrozbrajającoi
dobrowolnieskierowałsięwstronęwyjścia.

background image

-Nietakszybko,kolego!-zawołałzanimpolicjant.-Popełnił

panpoważnewykroczenie.Panniemiałprawatubyć!

-Aczypanaprzełożeniwiedzą,żepanniewidział,żejatubyłem?-zapytał
niewinniedoktorant.

Dalszychpytańniebyło.

Wwąskimkorytarzutłoczylisiępracownicytrzechkatedrużytkującychbudynek,
tj.genetycy,żywieniowcyizoolodzy.

Wychodzącegodoktorantanatychmiastotoczyłtłumciekawskich.Dumnyz
wywołanegozainteresowania,Emilwłaśnierozpoczynałrelację,kiedydoakcji
wkroczylistróżeporządku.

-Proszęsięrozejść!Niechwszyscywracajądoswoichmiejscpracy.Iproszęnie
opuszczaćpomieszczeń,ażdoodwołania.

Pracownicynaukowizaszemraliniechętnieipowolirozeszlisiędosiebie.
Najszybciejwdrapałasięnatrzeciepiętroekipagenetyków,mającawswoim
groniejedynegowtajemniczonego.

Wciasnympokoikustłoczyłsięmłodszypersonelnaukowyipracownicy
techniczni.Wsumiesztuksiedem.

Pęczniejącyzdumydoktorantwyjrzałnakorytarz,odczekał

chwilkę,ażzamknąsiędrzwiwgabinetachprzełożonych,iuspokojonyrozpoczął
opowiadanie.

-Rąbnęlijąjeszczewczoraj-powtarzałzasłyszanerewelacje.-

Najpierwdostałaczymśtwardymwczachę,potemmordercawbiłjejwplecy
nóż.Takizczerwonąrączką.

-Towidzieliśmy-przerwałaAgata-mówtylkootym,czegoniesłyszeliśmy.

-Będęmówił,comisiępodoba-nadąłsięlekkoEmil,alenatychmiastwróciłdo
przerwanejopowieści.Dzisiajondyktowałwarunkiimógłbyćnawet

background image

wspaniałomyślny.Zresztąposiadanawiedzapaliłaniczymogieńimilczenie
przekraczałojegoskromnemożliwości.

Zająłnajwygodniejszyfotel,przerzuciłnogiprzezoparcieipowolicedzącsłowa,
dobrnąłdokońcaopowieści.

-1onipodejrzewająkogośznas!-wypaliłzgrubejruryisprawdził,jakie
wrażeniewywarłyjegosłowa.-Nas,toznaczywszystkichpracownikóww
ogóle.

-Nonsens,tutajpracująsamipoważni,wykształceniludzie-

oburzyłasięHalinka.-Najłatwiejwszystkozwalićnaobecnych.

-Tonapewnoktośzzoologów!-orzekłAndrzejPodymek.-

Przecieżunichbyłojeszczegorzejniżunas.Tababatrzęsławszystkim,niczym
jakaśudzielnawładczyni,nieliczącsięzludźmi.Nadłuższąmetęniktnie
wytrzymatakiegoterroru.Sammiałemochotękilkarazyjąstuknąć-przyznał
szczerze.

-liii...-całyzespółczekałniecierpliwienaostatecznewyznanie.

Przyznaniesiędowiny,możenawetaktskruchy.

-Cowy!Chybawamnamózgipadło-zdenerwowałsięAndrzej.

-Przypominam,żetylkojajedenmamtualibi.WczorajbyłemwWarszawiei
możecieminagwizdać.

-Skądmamywiedzieć,żenaprawdębyłeś?-zasiałazwątpieniejakzawsze
sceptycznaJolaKapłan.

-Był!-stanęławobroniekolegiHalinkaMikuła.

-DzwoniładomnieBasiaLisiakipytała,dlaczegoprzysłaliśmyimtakiego
kretyna.

Dwojezobecnych-GrzesiekDeresziIzaTetlak

-niezabierałodotądgłosu,ograniczającsiędowymianyporozumiewawczych

background image

spojrzeń.Znaczenietychsygnałówniebyłodokońcajasnedlareszty
zgromadzonych,mogłooznaczaćzarównoumizgizakochanych,jakiposiadanie
wspólnejtajemnicy.

-Coświecie?-zapytałaspostrzegawczaAgatka.

-NapewnosprzątnąłjąnaszSmolarz-zachichotałaIza.-Jeszczeniedawno
odgrażałsię,że„udusitę

babęwłasnymirękoma",pamiętacie?Wtedyjaknamsprzątnęłasprzednosa
pieniądzenaremont.

-Jesteścieobrzydliwi!-zawołałaJolanta,zajadajączapetytembułkęz
salcesonem.-Człowieknieżyje,awysobieżartyrobicie.

-Żadneżarty!-oburzyłasięAgatka.-Poprostunaukowotypujemymordercę.-
Teraz,kiedyminąłpierwszyszok,wszyscypoczulisięjakpowyjściuzkina.
Strasznyfilmdobiegłkońca,pozostałotylkolekkiemrowieniewplecachi
nieodpartachęćpodzieleniasięwrażeniamizpozostałymiwidzami.

-Pomyślciesami-dowodziłaAgatka-policjaniemanajmniejszychszansna
złapaniemordercy.Jeżelioczywiściezrobiłtoktośznaszegokręgu-zastrzegła.

-Minąlata,zanimprzeryjątouczelnianebagienko.Zatomymamywszystkieatuty
wrękach,wiemy,coigdziewtrawiepiszczy.Gdybychcieliwspółpracować

-rozmarzyłasięlekko-udostępniliwynikisekcji,wgląddoprotokółów...

-Zarazciudostępnią,czekajtatkalatka-przerwałaHalinka.-W

cudawierzysz?Policjaniewspółpracujezespołeczeństwem.

Zresztąuważamtwójpomysłzaniepoważny.Lepiejniechkażdyzajmujesię
własnąrobotą.Namnienaprzykładczekamikroskop.-Wstałaiostentacyjnie
skierowałasiędoswojegopokoju.

-1morderca-podsunąłEmil-jeślitojakiśpsychopata,szukapewnienastępnej
bezbronnejofiary.Wejdziesobiecichutko-

fantazjował-iwalnieHalinkęwtyłgłowy,potemwyjmienóżi...

background image

-Natychmiastprzestań!-zażądałapotencjalnaofiaraigrzeczniewróciłana
miejsce.-Macierację,musimygowykryć,nimuderzyponownie!

*

Rudakotkaniespokojniekrążyławpobliżubudynku.Panującewokółzamieszanie
wywoływałowniejuzasadnionyniepokój.

Podjeżdżałysamochody,wynoszonoiwnoszonojakieśprzedmioty,acogorsza,
ażsięroiłoodobcych.

Ukrytawkrzakachbezskutecznieczekała,ażwszystkopowrócidonormy.
Wreszciezdesperowana,popychanagłodem,cichowsunęłasiędownętrza.
Zgodniezcodziennymrytuałem,pokoleiobwąchaładrzwiwszystkichpracownii
zatrzymałasięprzedpokojemgenetyków.Dzisiajtutajzjeśniadanie.

Głośnymmiauknięciemoznajmiłaswojeprzybycie,wciągnęławnozdrza
powietrzeiskierowałakrokiwprostdoJolanty.

Rozpromienionakobietanałożyłanatalerzykpokaźnąporcjęsalcesonu,postawiła
przysmakprzedzniecierpliwionymgościemiwróciładoprzerwanegoposiłku.

-Obiejesteścieobrzydliwe-wzdrygnąłsięGrześnawidoksalcesonowejuczty.-
Nierozumiem,jakmożnajeśćtakieświństwo,samechrząstkipoprzetykane
tłuszczem.Dwatysiącekaloriijakwryjstrzelił.Sobiezaszkodziszijeszczekota
zatrujesz-prorokował.

-Zazdrościsz,boonanigdynicodciebieniewzięła-odgryzłasięJola.-Mądra
kicia,mądra.-Przejechałapieszczotliwiedłoniąpozmierzwionymfuterku.

-Nieprawda!-zaprotestowałGrześ.-Bigosjadła.

Resztazespołubezstronnieprzyznałaracjękoledze.Wszyscypamiętalidobrze-
kotkajadłabigosibigosnależałdoGrześka.Z

tejokazjisporządzilinawetstosownąnotatkęzopisemdoświadczenia,dokładnie
wyszczególniającproduktywchodzącewskładpotrawy.Wyciągnęliwnioski,
opatrzylikartkęwłasnymipodpisamiidumnieprzekazalidokument
żywieniowcom.

background image

Niestety,kuichrozgoryczeniu,sprawaminęłabezecha.

-Zauważyliście,żeMopkanigdyniechodziłanaposiłkidoofiary?-spytała
Agata.-Zwierzętaznająsięnaludziach.

Rudakotka,przezwanaMopkązracjidługiej,potwornieskudlonejsierści,
zakończyławłaśnieśniadanie.Przeciągnęłasięleniwieizadowolonazżycia
ułożyłasiędosnunawycieraczce.

Jeszczenamomentuniosłałepek,rozejrzałasięczujnie,czyktośnieczaisięz
grzebieniem,iuspokojonazasnęła.

Ekipagenetykówmiałanagłowieważniejszezajęcieniżczesaniekota.Czynność
tazresztąnosiławszelkieznamionapracysyzyfowej.Rekordzista,Emil,zdołał
doprowadzićdoładucałygrzbietiprzedniąłapę,nimpoległwnierównymboju.
Zwycięskakotkapodwóchgodzinachciężkiejpracyprzywróciłasierścidawny
wygląd,aleurażonaomijałaichpiętroprzezcałedwatygodnie.

Napozostałychpiętrachtrwałyintensywneprzesłuchaniapotencjalnych
zabójców,dlazmyłkizwanychświadkami.NapierwszympiętrzeWojsamaglo-

wałnajbardziejpodejrzanychzoologów,nadrugim,podczujnymspojrzeniem
Gładyszapocilisiężywieniowcy.Ekipatechnicznadziałałanamiejscuzbrodni,a
genetyków,zpowodubrakupersonelu,puszczononaraziesamopas.

Potrzechgodzinachciężkichzmagańzopornąmateriąkomisarzespotkalisięna
papierosieiporównaliwyniki.Byłyniemalidentyczne:niktnicniewidział,nikt
nicniesłyszał,awszyscyjakjedenmążkochalidenatkę.

-Dochrzanuztakąrobotą!-podsumowałWojsa,ciskającniedopałekwkrzaki.

Jedynąwątłąnadziejęnapopchnięciesprawydoprzodudawaligenetycy.
Policjancipostanowilipołączyćsiłyiwziąćpodejrzanychwkrzyżowyogień
pytań.Przybraligroźneminyidziarskoruszylinatrzeciepiętro.

Wejścierzeczywiściemielimocne.IdącyprzodemkomisarzGładyszjużwprogu
nadziałsięnaśpiącąkotkęizprzekleństwemnaustachrunąłnapodłogę.Bardziej
odpowłokicielesnejucierpiałagodnośćosobistafunkcjonariusza.Pozbierał

sięszybkoidladodaniasobiepowagiwygłosiłkrótkie,aczdosadne

background image

przemówienie.Niestety,wzacietrzewieniupowiedziałokilkasłówzadużo,co
natychmiastzostałowykorzystaneprzezinteligentnychsłuchaczy.

-Żebyniebyłożadnychnieporozumień-poinformował

zgromadzonych-jesteściepaństwoświadkamiwsprawieomorderstwo.Macie
mówićprawdę,samegołefaktybezkoloryzowania.Jeżeliporaztrzeciusłyszę
hymnypochwalnenacześćzmarłej,obiecujęsolen-

nie,wsadzęwszystkichdoaresztunadwadzieściaczterygodziny.Zapewniam,że
potymniemiłymdoświadczeniuodechcewamsięwprowadzaćwbłąd
przedstawicieliorganówścigania.Zrozumiano?

Odczuciaobecnychmożnabyłopodsumowaćjednymzdaniem:zrozumiano,ale
nieprzyjętodowiadomości.

Zespół,porozumiawszysięszybkospojrzeniami,postanowiłnarazienie
wyłamywaćsięzszeregu.PierwszalitaniępochwalnąwygłosiłaJola,dalej
poszłojakzpłatka.Znieznanychpowodówwyższypersonelnaukowybez
mrugnięciaokiem,bezkonsultacji,przyjąłidentycznątaktykę.Wokółzmarłej
zapadłaczarna,nieprzeniknionakurtyna.

Zdesperowanipolicjancizbezsilnościrwaliwłosyzgłowy.

Śledztwoutknęłowmartwympunkcie,nadomiarzłegoznikłagdzieśsprzątaczka,
któraznalazłazwłoki.WysłanydomiejscazamieszkaniaLucynyBieluń
wywiadowcabezradnierozkładał

ręce,dopierozmuszonyprzezzwierzchnikadowiększegowysiłku,zdobyładres
szwagierkinaKlecinie.Tymrazembyłtostrzałwdziesiątkę.Poszukiwana
kobietarzeczywiścieprzebywaławlokalunumerczterdzieścipięć,niestetyjej
stanpozostawiałwieledożyczenia,ponieważodkilkugodzinkoiłanerwy
alkoholem.

PaniLucynkaopowiedziałacałezdarzenieprzyjaciółceinadalszezwierzenia
najwyraźniejniemiałaochoty.

Wywiadowcapomedytowałprzezchwilęipostanowiłwnajważniejszejsprawie
poradzićsięzwierzchnika.Wkilkusłowachopisałokolicznościizapytał:

background image

-Szefie,przywieźćjądopana?

-Apocholeręmipijanababa?!-krzyczałrozsierdzonyWojsa.-

Jutroosiódmejchcęjąwidziećusiebiewkomendzie.

Odpowiadapanzatogłową,Maczek.

NieprzyzwyczajonadoszorstkiegotraktowaniaMopkapostanowiłaposzukać
spokojniejszegomiejscadospania.

Zbiegłapiętroniżej,przezchwilęzzainteresowaniemprzyglądałasiękolorowym
taśmomzagradzającymwejściedopokojudenatki,następniepobiegłatruchtemdo
końcakorytarza.

Zatrzymałasięprzedskładzikiemzręcznikamiiskoczyłanaklamkę.Przezkilka
sekund,uwieszonałapamibalansowaławpowietrzu,ażusłyszałaciche
szczęknięcieustępującejklamki.

Wepchnęłałapęwpowstałąszparęiznikławciemnymwnętrzu.

Wskoczyłanaulubionąpółkęizatrzymałasięjakwryta.Nalegowiskuleżałjakiś
przedmiotipachniałprzerażająco.

Zeskoczyłanaziemięityłemwycofałasięnazewnątrz.Zjeżonaidrżącausiadła
naprzeciwdrzwiczekirozpoczęładługąmonotonnąpieśń,miejscami
przechodzącąwprzeciągłewycie.

Kociamuzykainietypowezachowaniezwierzątkazainteresowałopracującąw
pobliżuekipętechniczną.Policjancizobawyostanwłasnychnerwówprzegonili
rozżalonąMopkęiprzystąpilidoszczegółowegoprzeszukaniapomieszczenia.

Nawynikiniemusielidługoczekać:napółcezręcznikamiznaleźlizakrwawiony
młotekmurarski.Zapakowaliprzypuszczalnenarzędziezbrodniwto

rebkęfoliowąiprzystąpilidousuwaniatłumugapiów.NajbliżejstałaAgata
Cyryl.Okrągłymizezdziwieniaoczymawpatrywałasięwmłotek.Wjejgłowie
lęgłosięwłaśnieprzerażającepodejrzenie.

Okołogodzinyczternastejnamiejscemorderstwazaczęlitłumniezjeżdżać

background image

dziennikarze,dotarłateżpierwszaekipatelewizyjna.

Zamordowana-profesorZytaKarpińska-należaładotakzwanychosób
publicznych.Odlatprowadziławtelewizjipopularnyprogram„Przyrodaimy",
należaładokilkunastutowarzystwistowarzyszeń,aplotkagłosiła,żemiała
kandydowaćdosejmuzramienianajważniejszejpartii.

Wobliczutaksensacyjnejzbrodnimedianiemogłypozostaćnauboczu.
Kilkugodzinneopóźnieniewynikłoznietypowegoobieguinformacji.Wieśćo
dramatycznymzdarzeniurozprzestrzeniałasięwyłączniepocztąpantoflową.
Najpierwdotarładopracownikównaukowychwszystkichuczelni,późniejwyszła
namiastoipłynąccienkimistrumieniami,jakimścudemdotarładodziennikarzy.

ZtłumureporterówwyróżniałasięjakzwykleKatarzynaSiekierska,zwanaprzez
licznychwrogówGilotynką.Górowałanadresztąinteligencją,sprytem,
bezwzględnościąi,jaksamatwierdziła,urodą.

Dziennikarkazaczaiłasięnaschodachidośćszybkoudałojejsięupolować
pierwsząofiarę,kierowniczkękatedryżywieniaprofesorIwonęKuś.Wywiadna
gorącozmiejscazbrodnistanowiłniezłypoczątek

planowanejseriiartykułów.Obiepaniezabierałysięwłaśniedodzieła,kiedy
bezceremonialniewtrąciłsiękomisarzRobertGładysz.

-Narazieniebędzieżadnychwywiadów-poinformowałsucho.-

Oficjalnykomunikatdlamediównadamywewłaściwymczasie.

Przypominampracownikomuczelniozakazieopuszczaniabudynku-dorzucił.

Wypowiedzitejtowarzyszyłygwizdyiniechętnepomruki.

Komisarzaotoczyłnatychmiastszczelnykordonżądnychinformacjiżurnalistów.Z
każdejstronypadałyniecierpliwepytania:omotywzabójstwa,okoliczności
śmierci,potencjalnychpodejrzanych...

Ponieważkomisarznieznałodpowiedzinażadnezzadanychpytań,obruszyłsię
gniewnieiwypowiedziałdwasłowa,którezakończyłyjegoudziałwśledztwie.

Stanąłnaszczycieschodówiomiótłkłębiącysięwdoletłumnienawistnym

background image

spojrzeniem.

-Spadajcie,sępy!-wycedziłprzezzęby,natylejednakgłośno,bystaćsię
wrogiempublicznymnumerjedenwolnychmediówpolskich.

Wypowiedźtę,jużwpopołudniowychserwisach,pokazałylokalnestacje
telewizyjne.Niezabrakłorównieżostrychkomentarzy,rozgorzałydyskusjena
tematstosunkupolicjidomediów,wolnościsłowaiswobódobywatelskich.

KomisarzGładyszzadarłzezbytpotężnymprzeciwnikiemijegokarierazawisła
nacienkimwłosku.Naraziezostałwtrybienatychmiastowymodsuniętyod
prowadzeniasprawy.

AgatkaCyrylprzezcałądrogępowrotnąmyślała0młotkuzdrewnianąrączką,
starannieowiniętączarnątaśmąizolacyjną.Feralnegodniatrzymałagow
dłoniach-onaicałaresztazespołu.Niezgadzałsiętylkojedenszalenieistotny
szczegół-wcześniejniebyłumazanykrwią.

Zidentyfikowałamorderczenarzędzienapierwszyrzutoka.

Młotekbezwątpienianależałdożywieniowców,alewponiedziałkowe
popołudniezawładnęlinimgenetycy.Służyłdorozbijaniadrewnianychskrzyń

ipodważaniagwoździ.Czyktośzichgronaposunąłsiędaleji...

zabił?

Tostrasznepytaniewracałoniczymbumerang.Tworzyliprzecieżzgranyi
zaprzyjaźnionyzespół.Zawszystkichrazemikażdegozosobnagotowabyła
ręczyć.Przynajmniejtakmyślaładodzisiaj,terazniemogłabyćpewnanikogoi
czułasięztymokropnie.Potrzebowałaczasuispokoju,żebyprzeanalizowaćcałą
sytuację,wyciągnąćjakieśwnioski...

Narazieospokojumogłatylkopomarzyć.Jaknazłość,zastaładompełen
nieproszonychgości.Jużnaprogupowitałająbratowaiczworoczypięcioro
sąsiadów.Mediazdążyłynagłośnićsprawęmorderstwa,więcterazkażdyz
przybyłychchciałpoznaćszczegóły,itozpierwszejręki.

Agatkazgrobowąminązasiadławkuchnidoobiaduiprzeraźliwiewolno
uzupełniałakalorie.Wpokojumążzabawiał

background image

gościizapowiadałrychłeprzybycieatrakcjiwieczoru.Agatcewcalesięnie
śpieszyło,niemiałacharakteruplotkarki,arozprawianieoczyjejśśmiercinie
należałodorzeczyprzyjemnych.Gorączkowoszukałajakiegośwyjściazsytuacji,
pocieszającsięmyślą,żedokuchniitakwszyscysięniezmieszczą.

Zadzwoniłdzwonek,zabrzęczałygłosywkorytarzuidokuchniwtargnęłytrzy
żądnesensacjiharpie,dowczorajprzyjaciółkipanidomu.Agatkapodicheskortą
udałasiędopokojuiposłusznieusiadłanawskazanymfotelu.

Wgłowienieśmiałokołatałajejsięmyśl,żeniektórymznajomościomnależałoby
nadaćzupełnieinnycharakter.Czyonawogólemaprzyjaciół?Wwolnymczasie,
gdyopadnąemocje,zamierzałazweryfikowaćstanposiadaniaiprzypisać
właściweokreśleniaposzczególnymosobom.Terazmiałaochotęwszystkichbez
wyjątkuwywalićnazbitypysk.

-Tomusiałobyćdlapanistraszneprzeżycie-trafniezauważyłasąsiadkazdołui
natychmiastzażądałamakabrycznychszczegółów.

-Akrew,dużobyłokrwi?-dopytywałasięstaruszkaspoddziesiątki.Caładrżąca
zemocji,słowo„krew"wymawiałazdykcjąwygłodniałegowampira.

-Mamo,naprawdęwidziałaśprawdziwegotrupa?-odezwałsięzkątaDarek,
nieopatrzniedekonspiru-jącsiebieiresztęrodzeństwa.

-Awycoturobicie?-zareagowałanatychmiastbezwzględnamatka.-Marszdo
swoichpokojów,toniesątematydladzieci.

Odprowadziłaopornepociechyistaranniezamknęładrzwi,perfidnie
ograniczającmożliwościpodsłuchiwania.Najchętniej,zajednymzamachem,
pozbyłabysiętakżeresztygości,aletoniebyłojużtakieproste.Nadniminie
miaławładzyrodzicielskiej,

ataktuizwyczajnejludzkiejgodnościprzybyszeniemielizagrosz.

Nadomiarzłegorozdzwoniłysiętelefony.OAgatceprzypomnielisobienaraz
wszyscyznajomi,nawetci,zktórymikontaktyurwałysięprzedwielulaty.Z
maniakalnymuporempytalioKarpińską.

PokilkudziesięciuminutachmęczarniwAgatcewyczerpałysiępokłady
cierpliwościipostanowiłarozwiązaćproblemkompleksowo.Zaczęłaod

background image

wyłączeniatelefonów,następniegrzecznie,alestanowczoprzystopowałagości.

-Przepraszampaństwa,aleprzeżyłamszokiniemogędłużejnatentemat
rozmawiać-ucięłaszorstko.

-Muszęsięnatychmiastpołożyć-dodałazałamującymsięgłosem.-Szymon,
odprowadźmniedosypialni!

-Namiłośćboską,wywaltehienycmentarne!

-zawołała,kiedynachwilęzostalisami.

-Beatęteż?-upewniłsięmążwsprawiebratowejAgatki.

-Jejpozbądźsięwpierwszejkolejności.Inaczejzostaniedopóty,dopókinie
wydrzezemniewszystkichtajemnic,nawetmałżeńskich.Niemamsiłysiębronić,
muszęodpocząć,zasnąć-

zakończyłacichutko,spoglądającbezradniewielkimisarnimioczami.To
spojrzeniedziałałozawsze.

Przejętyzadaniemmążwykonałmisjęwtempieekspresowym.

NarzucającąsięzpomocąBeatęwyprowadziłprawiesiłą,reszta,mocno
obrażona,wyszłasama.

Agatkataknaprawdęniemyślałaośnie.Musiaławreszcieprzemyślećwszystko
dokładnie;scenaposce-nie,minutapominucieodtworzyćwpamięcicały
wczorajszydzień.Podejrzenie,żewśródgenetykówznajdujesięmorderca,było
niedozniesienia.

ŻeńskiodpowiednikSherlockaHolmesazabrałsiędorzeczyfachowo.Na
wielkiejbiałejkartceAgatkawyrysowałaukładwspółrzędnych.Ośpoziomą
przyozdobiłaimionamiwspółpracowników,pionowąpotraktowałajakoprzedział

czasowy.Przeznastępnedwiegodzinyuzupełniaławykresrysunkamimłotków.
Szczegółoweopisyscenzamieszczaławnotatniku.Znaczkiwmiaręupływuczasu
przypisywałacoraztoinnymosobominieubłaganiezbliżałasiędogodziny
piętnastej.

background image

Potejgodzinieprawdopodobniedokonanomorderstwa.Ostatniąosobą,która
używałanarzędziazbrodni,byłaniejaka...Agatka.

AgatkaCyrylzwariowanyponiedziałekpamiętaładośćdobrze.

Wprawdzieokołopołudniaprzeżywałamałykryzysformy,spowodowany
nadużyciemalkoholu,aleszybkodoszładosiebie.

Władzeumysłowewróciłypokilkuminutachzaćmienia,przeznastępnegodziny
walczyłajedyniezesłabościąciała.Zwłaściwąsobiebystrościąobserwowała
otoczenie,dziękiczemumogłaterazprzywołaćzpamięcizarejestrowaneobrazy.

Pracowaliwtrzechdwuosobowychzespołach:JolaopiekowałasięAgatką,Iza
współpracowałazHalinką,aEmilzGrześkiemtworzyliekipędozadań
specjalnych.Odciskinaferalnymmłotkupozostawiliwszyscy.Najwięcej
oczywiściechłopcy,nimprzecieżrozbijalidrewnianeskrzynie.Jolanaoczach
Agatkipodważaławiekoplastikowejskrzyneczki;IzazHalin-

kąwyrywałysobienarzędziewbliżejnieokreślonychcelach.

Nadobrąsprawęwszyscybylijednakowopodejrzani.Aletowszystkodziałosię
dużowcześniej,przedbudynkiem.Ktozabrał

młoteknagórę?Kimbyłmorderca?Tepytanianadalpozostawałybez
odpowiedzi.

Pracęskończyliokołopiętnastej.Pierwszenagóręposzłydziewczyny.Zpola
widzeniaznikłteżnadzorującydziałaniazespołuprofesorSmolarz.Niosąca
pudełkozeszklanymirurkamiAgatkanastąpiłanieopatrznienadeseczkęnabitą
drobnymigwoździkami.ZłożyłakruchypakunekwręceJoliiprzystąpiłado
uwalnianiaobuwiazpułapki.Porządnaznatury,postanowiłazabezpieczyćinnych
przedpodobnąniespodzianką.Wzięłamłotekistaraniepozaginałaostrekolce,
następnieobaprzedmiotybeztroskocisnęłanatrawnikiwbiegładobudynku.

Nazewnątrzpozostalitylkochłopcyi...młotek.Nazegarzewybiławłaśnie
godzinapiętnasta...

KomisarzKarolHalwasodtygodniaspędzałurlopwmałejwioscewokolicach
BorówTucholskich.Odkryłtomiejscetrzylatatemuprzyokazjiścigania
seryjnegomordercy,iodtądcorokuspędzałtutajwakacje.Delektowałsię

background image

przyrodą,cisząikuchniągospodyni,uktórejwynajmowałprzytulnypokoik.

Odpoczynkowisprzyjałfakt,żeniedziałałytukomórki,aliniistacjonarnej
jeszczeniezałożono.Okolicznimieszkańcyżylipowolutku,wzgodziezprzyrodą,
nieprzejmującsięzbytniotym,codziejesięwwielkimświecie.

Karolzjadłsmacznąkolacjęijakzwyklezasiadłzgospodarzamiprzed
telewizorem.Jużpierwszawiadomośćzasiaławjegosercuniepokój,akomentarz
oniewłaściwymtraktowaniumediówprzezpolicjęodebrałresztkinadzieina
spokojnyurlop.

Przezkilkaminutrozważałjeszczemożliwośćnatychmiastowegowyjazduw
Bieszczady,alepogłębszymzastanowieniupostanowiłpoddaćsięlosowi.Na
wszelkiwypadekspakowałwalizkęznajpotrzebniejszymirzeczami.

BezpośredniprzełożonyHalwasa,inspektorHenrykReszka,doskonale
orientowałsięwzwyczajachpodwładnychiwraziepotrzebypotrafiłichznaleźć
nawetnakońcuświata.Rzadkoteżmiewałwyrzutysumieniazpowodu
przerwanychurlopów.U

niegonapierwszymmiejscuzawszebyłapraca.

Ogodzinie21:05przeddomzajechałradiowózzmiejscowegokomisariatu.
Młodziutkifunkcjonariuszprzekazałustnierozkazstawieniajutroogodzinie
siódmejranowgabinecieszefa.

-MampanaodwieźćdoWrocławia-poinformowałnazakończenie.

-Nietrzeba,jestemwozem-grzeczniepodziękowałkomisarz.

-Mampanaodwieźćpańskimwozemizadbać,bypanwypoczął

należycieimógłpodjąćodranaobowiązkisłużbowe-

wyrecytowałposterunkowy.

ZrezygnowanyHalwaspoddałsięterrorowiiustąpiłmiejscaprzykierownicy
ukochanegowozu.Całądrogędrzemałnatylnymsiedzeniu,aprzedświtemzdążył
nawetzażyćkomfortuwłasnegołóżka.

background image

Naspotkaniezszefemzjawiłsiępunktualnie,wyspany,ogolonyirozżalony.
Natychmiastpowejściudałwyraznagromadzonymuczuciom.

-Dzięki,stary!Wiedziałem,żemogęliczyćnazasłużonyodpoczynek!-przywitał
sięszorstko.

-Niemazaco!-inspektorReszkadostosowałsiędotonuprzyjaciela.-Jak
zwyklesiławyższa,anatoniemamwpływu.

PrzejmieszsprawęKarpińskiej!

-Dlaczegozawszedostajędrakizpierwszychstrongazet?

Okropnienielubię,gdymiktośbezprzerwypatrzynaręce.

-Bomaszznośnywyglądiumieszsobieradzićzmediami.Aztymostatniomamy
pewneproblemy.

-Noproszę,azawszemyślałem,żejestemnajlepszy!-zauważył

ironicznieHalwas.

-Aterazpoważnie.Niebędzieszmiałłatwegożycia.-Inspektorprzeszedłdo
konkretów.-Opróczwynikówzlaboratoriumniemamydosłownienic.Na
dodatekconajmniejdwatuzinypodejrzanych.

Rozległosiępukanie,dopokojunieśmiałowsunęlisiębohaterowiepoprzedniego
dnia,WojsazGładyszem,izajęlimiejscaprzystolenarad.Zpokorączekalina
pierwszegromy,alenaszczęścieszefskorzystałzprawałaski.

-Referujcie,panowie-zarządziłsucho-szczegółowo.Tylkofakty,nawnioski
przyjdziekolejpóźniej.

Gładyszodchrząknąłimonotonnymgłosemzacząłodczytywaćraport:

-ZwłokiZytyKarpińskiejznalezionowewtorekoświcie.

Zabójstwadokonanodniapoprzedniegowgodzinachpopołudniowych.Mamy
wynikizlaboratoriumiodlekarzapolicyjnego.Zgonnastąpiłmiędzypiętnastąa
szesnastą.Ofiarależałaprzybiurku,twarządopodłogi.Nagłowiedenatki

background image

znajdowałasięrana,zadanaprawdopodobnietępymnarzędziem.Wplecymiała
wbitynóż,dokładniewserce.

CioswgłowęmiałpozbawićKarpińskąświadomości,śmierćzadano,wbijając
ostrzewserce,gdyleżałanieprzytomna.

Zbrodnidokonanowgabinecieofiary.Zwłoknieruszanozmiejsca.Nie
stwierdzonożadnychśladówwalki.Wchwiliatakuofiarabyłaprawdopodobnie
odwróconatyłemdozabójcy.Nanożunieznalezionożadnychodciskówpalców.
Tępyprzedmiot-

młotek,którymogłuszonokobietę,sprawcaukryłwinnympomieszczeniunatym
samympiętrze,wciasnymschowkunakońcukorytarza.Zabezpieczononanim
śladykrwi,włosydenatkiinieprawdopodobnąilośćodciskówpalców.Nóż
wyjętyzciałanigdywcześniejniebyłużywany...-Dalej!

-Spisprzedmiotówznajdującychsięnabiurkuiwtorebceofiaryjestw
załączniku2.Przeczytać?

-Nie,referujdalej!

-Dalejmamytylkojedenwielkibajzel!-wtrąciłsięWojsa.-

Klamkaażsięlepiododciskówpalców.Podłogawpomieszczeniuzadeptana
przezkilkadziesiątosób,którezdążyłytamwleźćprzednaszymprzyjazdem,tak
sięwszyscyśpieszyli,żebypożegnaćzmarłą.

-Dorzeczy,panowie!-przerwałReszka.

-Zabójstwadokonanowgodzinachpracy.Wtymczasiewbudynkubyliprawie
wszyscypracownicy,

zresztą,nadobrąsprawę,mógłtamwejśćkażdyzulicy,stróżpilnujetylkow
nocy.

-Cudownie,nieograniczonaliczbapodejrzanych!Zawszemarzyłemotakiej
sprawie-niewytrzymałHalwas.Gorzejjużtrafićniemogłem,pomyślałz
rezygnacją.

-Chciałeś,tomasz,tymrazemniebędziepochwalnychartykułówwgametach!-

background image

złośliwieodezwałsięWojsa.

-Panowie,tylkobezosobistychwycieczek!-Reszkaprzywołał

podwładnychdoporządku.-Niejesteśmytunapikniku.-Zapalił

papierosaipoprosiłodalszyciąg.

Gładyszdyskretnieotarłpotzczoła.Nieubłaganiezbliżałsięmomentkrytyczny.
Zacząłpowoliprzekładaćkartki,szukającnatchnienialubpomocyzestrony
Wojsy,któryzeskupieniemobserwowałwielką,metaliczniebłyszczącąmuchę.
NieustannebrzęczeniezdenerwowałoHalwasa,wstałiprecyzyjnymuderze-niem
gazetyzlikwidowałźródłodźwięku...

Biednyreferentniemalpozazdrościłmuszetakiegolosu-dlaniejwszystkosię
skończyło,onmusiałsięnadalmęczyć.

-Notojeszczemamywynikiprzesłuchań.-Minawyraźniemuzrzedła.Zdawał
sobiesprawęzeznikomejwartościposiadanychdowodów.Terazmusiał
poinformowaćotymprzełożonego.-

Wszyscymówiąozmarłejwsamychsuperlatywach.Żadnychwrogów,niktnie
zauważyłniczegopodejrzanego-wyjąkał.-

Jestempewny,żewszyscykłamią,boprzecież...

-Niktniezabijaaniołów-dokończyłszefponurymgłosem.-Naraziepanom
dziękuję,zostawciemateriałynabiurku.Aha,komisarzuGładysz,pojedziepanz
Karolemwtereniobjaśniwszystkonamiejscu-zarządził.Usiadłciężkoprzy
biurkuizamyśliłsięnadczymśgłęboko.

-KiedyprzyjedzieGruszyński?-przerwałmilczenieHalwas.

-Twójpartnerjestprzecieżnaurlopie,niedługozostanieojcem,zapomniałeś?!
Dostanieszdopomocydziewczynę.

-Tożartczyweszływżyciejakieśnoweprzepisy?!-obruszyłsięHalwas.

-LidiaLarsson.Robiładoktoratnatejuczelni,znaśrodowiskoionijąznają.Jej
takłatwoniewcisnąkitu,jaknaszymspecjalistomodaniołów.Możektośw

background image

końcupowieprawdę.

Jakośniewierzę,żebytaKarpińskabyłatakimniewiniątkiem,wkażdymrazie
mordercazpewnościątaknieuważał.

Karolzciężkimwestchnieniemprzyjąłwyrokdowiadomości.

PrzekonywanieReszki,żetonieGruszyńskibędzierodził,tylkojegożona,mijało
sięzcelem.Wyrokjużzapadł.Noicałarobotaspadnienamojągłowę,pomyślał
gorzko.

-Skądjąwytrzasnąłeś?-zapytałgłośno.-Mamytakidobrywywiadczynastąpiła
rewolucjawkadrach?Tocudzoziemka?-

starałsięzgromadzićjaknajwięcejdanychnatematnowejwspółpracowniczki.

-Przeceniasznaszemożliwości.Zgłosiłasięsama,najpierwchciałemjąspławić,
alepowyczynachnaszychorłówzmieniłemzdanie.Anazwisko,oile

dobrzepamiętam,nosipomężu,prawdopodobniebyłym.

LidiaLarssonodponadgodzinycierpliwieczekałanakorytarzu.

Dladobrasprawymogłatusiedziećimiesiąc.Wreszciedostaławielkąszansęi
niezamierzałajejzaprzepaścić.Poddrzwiamigabinetunowegoszefaczułasięna
miejscujaknigdydotąd.

Pociągałajątajemnicaichęćsprawdzeniawłasnych-jakprzypuszczała,
olbrzymich-możliwości.Dotychczasniewiodłojejsięnajlepiej.Trafiłaz
deszczupodrynnę.Uciekłaoduczelnianejrutyny,bynatychmiastutonąćw
gąszczuparagrafówistosachprotokołów.Napróżnomarzyłaopoważnych
sprawach,jaknarazieniepatrolowałanawetulic.

WieśćozabójstwieKarpińskiejpodziałałanaLidięelektryzująco.Zabłysł
malutkipromyknadzieinaudziałwczymśpoważnym.Zareagowałanatychmiast.
Zgłosiłachęćwspółpracy,przedstawiłaargumentyniedopodważeniaiterazz
niepokojemoczekiwałanadebiutwprawdziwejsprawieozabójstwo.

Gromadzonamiesiącamienergiakipiałaiszukałaupustu.

background image

Wstępnyplanśledztwamiałajużgotowy,pozostałyjeszczedoopracowania
szczegóły.Tymoczywiściezajmiesięjużnamiejscu,planowała.Wieleteż
zależałoodwspółpracownika,alezmężczyznamizwykleradziłasobieświetnie.

OdWojsyiGładyszawyciągnęłaszeregniezbytpochlebnychinformacjinatemat
komisarzaHalwasa.Nienależałdoszczególnielubianych,aizpracąby-

wałoróżnie.Podobnomiałnaswoimkonciewieleznaczącychsukcesówikilka
równiespektakularnychporażek.

Dlarównowagizasięgnęłainformacjitakżezinnychźródełiwyrobiłasobie
wstępnąopinię.Facetnależałdotakich,cototrzebachodzićkilkakrokówza
nimi,abyniechcącynieprzydeptaćprzerośniętegoego.

Lidiaprzygotowałasięnaciężkąprzeprawę.Niezamierzaławtejsprawie
odgrywaćrolimarionetki,chciaładziałaćjawnieizobaczyćwłasnezdjęciew
gazecie.

Wreszciedoczekałasięzaproszeniadogabinetuszefa.Przywitałasię,zmierzyła
obupanówbacznymspojrzeniemi,zadowolonazwywartegowrażenia,skromnie
usiadławkąciku.

-Witamynowąwspółpracownicę-usłyszałanajwspanialszesłowanaświecie.-
Naczasprowadzeniasprawyzostałapanioficjalnieoddelegowanadonaszego
wydziału.ŚledztwoprowadzikomisarzHalwas.-Szefdokonałoficjalnej
prezentacji.

Podalisobieręceinatychmiastwrócilinamiejsca.Dziwnymtrafem,wtym
samymmomenciepoczuliwzajemną,chociażniczymnieuzasadnionąantypatię.

Tomisięwcaleniepodoba,pomyślałHalwas.Podświadomiewyczuwałkłopoty.
Te„kłopoty"miałystosiedemdziesiątcentymetrówwzrostu,blondwłosy,
niebieskieoczyiurodęmodelki.Apodtąsłodkąmaskączaiłsiędrapieżnik.

Bezzbędnychwstępów,wdużymskrócie,zreferowałsprawęioddałgłos
młodszejkoleżance.

Lidiawykorzystałaswojepięćminut,prezentującnowe,znacznieciemniejsze
obliczezmarłej.

background image

-Karpińskanienależaładoosóbszczególnielubianych,wręczprzeciwnie,każdy,
ktosięzniązetknąłbliżej,chętniebyjąutopił

włyżcewody.Studenciprzezwalijątrafnie„Piranią",itanazwaświetnie
odzwierciedlałajejcharakter-recytowałaprzygotowanąlekcję.-Miaławielu
wrogów,lubiłapomiataćludźmiiprawdopodobniewktórymśmomencie
posunęłasięzadaleko.

-Dziękujępani.Wreszciemamyjakieśkonkrety.Naszanioł

zaczynanabieraćrumieńców,itobrzydkich-podsumował

Reszka.-Aledośćżartów,zmarłaopróczwrogów,miałatakżewielu
ustosunkowanychprzyjaciół.Naciskająnanaszewszystkichstron,żądając
wyników.Tegosamegojaoczekujęodwas.Zabierajciesiędoroboty,straciliśmy
jużitaksporoczasu.

Wypytajciedokładnie,cokomuzrobiławostatnimczasie.Ijeślimogęcoś
doradzić,zacznijcieodprofesorów,onizwyklesąmniejskłonnido
fantazjowania.Powodzenia.

*

LucynkaBieluńodespałaekscesyalkoholowewewłasnymdomui,świadoma
obowiązków,oświciepojechaładopracy.

Wpółgodzinypóźniejpodmieszkaniemświadkazjawiłsięposterunkowy
Maczek.Nieśmiałonacisnąłdzwonek,odczekał

minutkęipowtórzyłoperację,wkładającwniąwięcejserca.Niedoczekawszy
siężadnegoodzewu,zastosowałbardziejradykalneśrodki,polegającegłównie
narytmicznymuderzaniupięściąwdrzwi.

-Halo,halo,jestpanitam?!Proszęnatychmiastotworzyć-

policja!

Pokilkuminutachnakorytarzwyjrzałazdenerwowanasąsiadka-

wyliniaładamawpapilotachirozchełstanymnapiersiach,brudnymszlafroczku.

background image

-Cosiępantaktłuczeszponocy?!-sarknęłagderliwie.-Jaknieotwiera,znaczy,
gdzieśwybyła.Traciszpantylkoczasiporządnymludziomspaćniedajesz.-I
nimzaskoczonyfunkcjonariuszzdążyłzadaćpytaniapomocnicze,zatrzasnęłamu
drzwiprzednosem.

Maczek,świadomyniespełnionegoobowiązkuiprzestraszonygroźbamiszefa,
zacząłszybkoanalizowaćsytuację,odkrył

podobieństwadodniapoprzedniegoiznadziejąwsercupojechał

naKlecinę.

WtymsamymczasiepaniLucynkaposprzątałajużpierwszepiętroizociąganiem
wdrapałasięnadrugie.Gabinetzmarłejominęłaszerokimłukiem,zamaszyście
kreślącwpowietrzuznakkrzyża.Wierzyławżyciepozagrobowe,wzbłąkane
duszeszwendającesiępozaświatachipostanowiłazażadneskarbyniewchodzić
tamsama.StrzeżonegoPanBógstrzeże,pomyślała.Narazie,kujejogromnej
uldze,niebyłotakiejpotrzeby.Drzwistaraniezabezpieczonoprzedintruzamii
paniLucynkazczystymsumieniemmogłapozostawićpokójodłogiem.

Następnegodzinyspędziłaniezwyklepracowicieiekipapolicyjnazastałająprzy
plewieniuklombu.IdącynakońcuHalwaszatrzymałsięnaschodach.

-Czytoczasemniepaniznalazławczorajzwłoki?-zapytałnawszelkiwypadek.

-Aznalazłam,znalazłam!-ciężkowestchnęłakobieta.

Strasznenieszczęście,straszne...

-Musiałtobyćdlapaniokropnywstrząs-zauważyłaLidiawspółczująco.-Może
usiądziemysobienaławeczce,wcieniu,iopowienampaniwszystkodokładnie-
zaproponowała.-Tobardzoważne-podkreśliła.-Proszęopowiedziećjakto
było,odsamegopoczątku.

Lucynkaprzysiadłanabrzeżkuławkiizaczęławyłuskiwaćzpamięciszczegóły
wtorkowegoporanku.Opowiadanieszłoopornie.Przerywałarazporaz,
wzdychała,ocierałaoczychusteczkąipolecaładuszęzmarłejboskiejopiece.

Policjancisłuchalicierpliwietegomonologu,nieprzerywalianiniepoganiali
kobiety.

background image

-...noiwtedyodkluczyłamdrzwiodsiedemnastki,tylkogórnyzamek,bodolny
niebyłprzekręcony,zapaliłamświatłoiweszłam...

LidiaiKarolzareagowalijednocześnie,porozumielisięwzrokiemizadali
pytaniepomocnicze.

-Jestpanipewna,żepokójbyłzamkniętynaklucz?!

-Tak,bonajpierwzobaczyłam,żedolnyzamekjestotwarty,topociągnęłamza
klamkę,aledrzwinieustąpiły.

Woźnawniosładosprawysporociekawychszczegółówijedenpoważnytrop.
Mordercadysponowałkluczem!

Lidiagłośnowypowiedziałato,oczymmyślelioboje.

-Mordercapracujewtymbudynkualbomadostępdokluczy-

zauważyła.-Toznaczniezawęziobszarposzukiwań.Kluczeofiaryzostaływ
torebce.Wejśćmógłbezproblemu,alezamknąćmusiałwłasnymkluczem.Zyskał
wtensposóbsporoczasunazatarcieśladów.Cootymsądzisz?-zwróciłasięz
pytaniemdostarszegokolegi.Na„ty"przeszlibezzbędnychceregieli,z
pominięciemstosownychrytuałów.

-Wzasadziemaszrację-zgodziłsięHalwas.

-Zapomniałaśtylkododaćjednosłowo:prawdopodobnie!W

naszymzawodzienigdynicniewiadomonapewno,amarginesbłędujestbardzo
duży.Wkażdymraziepoczątekmamyniezły,obytakdalej.Lubiętakiesprawy,im
bardziejkoronkowaintryga,tymwiększeprawdopodobieństwo,żewktórymś
miejscuzaczniesiępruć.Trzebatylkoumiejętniepociągaćzanitki.

MocnoniewyspanaAgatkaniezdołałaodsamegoranarozpocząćprywatnego
śledztwa.TymrazemnaprzeszkodziestanęłaprofesorPodgórska.Wygłosiła
pogadankęwstylu:cośsięstało,alemymusimyżyćdalej,izagoniławszystkich
dozaległychobowiązków.Nadobitkę,łamiącodlatustalonezasady,osobiście
nadzorowałaprzebiegprac.Snułasiępokątach,utrudniającbezpośrednie
kontaktypersonelu.

background image

-Diabełwniąwstąpiłczyco?-szepnęłaHalinkanauchoIzie.-

Jeślijeszczeosobiściezabierzesiędoroboty,pokropięjąnawszelkiwypadek
święconąwodą.

-Zachichotałyobie.

PracującaobokAgatkaspojrzałanakoleżankinieżyczliwieikontynuowała
rozmyślania.Mordercazpewnościąniezostawił

namłotkuodciskówpalców.Jejodciskitkwiłynasamymwierzchu,miaławięc
największąszansętrafićzakratki.

ProfesorPodgórskazmęczonanadzorowaniemodpłynęławkońcudowłasnego
gabinetuizespółgenetykówmógł

zrealizowaćpierwotneplany.

Wpierwszejkolejnościnależałozatrzećśladyponiedziałkowejlibacji.Poutykane
pokątachproduktyżywnościowezaczęływydawaćnieprzyjemnąwoń.Ze
względunanapiętyharmonogramusuniętojewrazznaczyniami.

Punktdrugibrzmiał:uzgodnićzeznania.Mielisporodoukrycia,acośprzecież
musielizeznawać.Wżadnymwypadkunienależałoprzyznawaćsiędowszystkich
grzeszków.Czasnaglił,policjanciszwendalisiępobudynkuiladachwilamogli
rozpocząćprzesłuchania.

Zebranieodbyłosięwustronnymmiejscu,przyzachowaniuwszelkichśrodków
bezpieczeństwa.Emilustawiłalarm,wzwiązkuzczymkażdapróbawtargnięcia
nieproszonychgościmusiałabyćsłyszalnawpromieniukilkudziesięciumetrów.

Genetycyzasiedliprzyokrągłymstole,mocnonadgryzionymzębemczasu,i
Grzegorzotworzyłobrady.

-Mamynasumieniudwagrzechy:pijaństwoikłamstwo.

Pierwszego,moimzdaniem,należysięwyprzećwcałości,zdrugimmożemymieć
niejakieproblemy.Niktnieuwierzy,żekochaliśmytęzołzę,nieświadomijejwad,
widzącnadodateknieistniejącezaletyzmarłej.Jakieśpomysły?-zapytałz
nadzieją.

background image

-Najpierwustalmy,corobiliśmydojedenastej-zaproponowałaHalinka.-
Najlepiejniechkażdypodato,corobiłnaprzykładwpiątek,isprawazgłowy.
Wtensposóbniewsypiemysięzniczym.AAgatkaszukałaliteraturydonowego
projektu.

Siedziałaprzystoleigrzebała.Wszyscyjąwidzieli?

-Widzieliśmy,jakAgatkasiedziałaigrzebała!-zawołalizgodnymchórem.

-Dobra,potempracowaliśmywpocieczołaimuchaniesiada,możemymówić
całąprawdę,ażdoobrzydzenia.

-AoKarpińskiejpowiemy,żeniechcieliśmyźlemówićozmarłejprzyświeżych
zwłokach-wymyśliłaJola.-Mamyprzecieżprawodowłasnychprzekonań,
zabobonówjakichś-

nie?Będziesiępotemzmorapętaćwokolicy,pokutować,ludziniepokoić!Amy
jejdobresłowonadrogęimamyświętyspokójznieboszczką.Teraz,jakzwłoki
zabrali,tocoinnego,możemywszystkopowiedziećszczerze,bezowijaniaw
bawełnę.Icowynato?

Odpowiedziąbyłyrzęsistebrawa.Propozycjawszystkimprzypadładogustu.

-Jajużnawetzdążyłamwtouwierzyć!-zawołałaIza.-Okropniebojęsię
duchów.Teraz,jakjużmamyproblemzgłowy,możezajmiemysięjakąśpracą?
Zatydzieńidęnaurlopichciałamskończyćprzynajmniejtrzeciąpróbę.Resztęi
takzwalęnagłowęAndrzejowi.

-Mnietamwsioryba-odezwałsięAndrzej.-Jaktrzebatosięzrobi,alenie
dzisiaj.Niewiemczemu,aleniemamnastrojudopracy.Możezagramyw
brydża?-zaproponowałbeztrosko.

Agatkadotejporysiedziaławcieniu,niezabierającgłosu.

Uważnieobserwowałatwarze,szukającnanichchoćbycienianieszczerości,
strachuczyinnych,bliżejnieokreślonychoznakprzestępstwa.Święciewierzyła,
iżkażdyczynkaralnypozostawiaślady,szczególnienaobliczu.Kujejogromnej
uldze,wszyscyzachowywalisięnormalnie.Próbowaliukryćdrobne
wykroczenia,beztroskopodchodzącdotematuzbrodni.

background image

Najwyraźniejczulisięwolniodwszelkichpodejrzeń,statystująctylkow
rozgrywającymsiędramacie.Wyglądalijakstadobaranówidącenarzeź,itona
dodatekzpieśniąnaustach.

Onajedynaposiadałatajemnicęmłotkaidladobraogółupostanowiłapodzielić
sięzobecnymiswoimciężkimbrzemieniem.

-Obawiamsię,żenaszeproblemyjeszczesięniezaczęły-

powiedziałaposępnie.Złewieścinależałoprzekazywaćstopniowo,abynie
wywołaćzbytwielkiegowstrząsu.Przybrałaodpowiednią,grobowąminę,
pragnącpodkreślićpowagęsytuacji.Niestety,zrozumianazostałaopacznie.

-Zobaczcie,pesymistka-zachichotałaHalinka.-Jedenurlopnałonieprzyrody,i
cosięzrobiłoznaszejkoleżanki;wzrokbłędny,włoszmierzwionyitengrymasna
twarzy...

AgatkazdenerwowałasięniestosownymzachowaniemHalinkiizapominająco
delikatności,wywaliłakawęnaławę.

-Chcecieusłyszećcośnaprawdęśmiesznego?-zapytałajadowicie.-Proszę
bardzo.Karpińskązamordowanomłotkiem,którymbawiliśmysiębeztrosko

całydzień!Każdyzwastrzymałwłapachnarzędziezbrodniizostawiłpiękne
odciskipalców,terazpolicjawybierzesobiejednąsztukęiumieściwwięzieniu
najakieśdwadzieścialat.

Reszta,dziękującopatrzności,będziepechowcowiwysyłaćpaczkidomamra.
Śmieszne,co?!

Wpomieszczeniuzapadłagrobowacisza,stosownadosytuacji.

KilkaosóbprzestałonagleoddychaćiAgatkazdążyłapomyśleć,żejednak
przeholowałaztymuświadamianiem.

-Skądwiesz?-pierwszyoprzytomniałAndrzej.

-Widziałam,jakgowkładalidoworka,rączkazalepionataśmą...

ireszta...Niemogłamsiępomylić.

background image

-Cholera-terazwszyscyjesteśmynaliściepodejrzanych.Czyjestktoś,oprócz
Andrzeja,ktoniebrałtegodziadostwadorąk?-

zapytałzmartwionyGrześ.

-Jatrzymałambardzokrótko-odezwałasięIzaizamilkła,zdającsobiesprawęz
bezsensuwypowiedzi.

Prawdabyłabezlitosna-bylipodejrzaniinicniemoglinatoporadzić!

Grześpostanowiłzmienićtemat.

-Widzieliście,przysłalicałkiemnowychgliniarzy

-facetaibabkę-zakomunikował.

-Awiecie,kimjesttablondynka?-szepnęłatajemniczoJola.

-No,gadaj!Końmimamyzciebiewyciągać?!

-zdenerwowałasięHalinka.-Mamyopóźnienia,atysiębawiszwzagadki.

-Już,niepalisię!NaszapolicjantkatoLidkaLarssen,robiładoktoratuSłonia,no
wiecie,tacowyszłazaSzweda.

-Jesteśpewna?Słuchajcie,możeonabędziewspółpracować?-

zapaliłsięEmil.

-Puknijsięwłeb!-sprowadziłgonaziemięAndrzejPodymek.-

Masięzwierzaćbandziepotencjalnychmorderców?!

Statystycznierzeczujmując,jesteśmynajbardziejpodejrzani,jestnas
dziewięcioro,siedemsztukużywieniowcówitylkopiątkazoologów.Razem
równeoczko,dwadzieściajedenosób.-

Policzyłcośszybkonakalkulatorze.

-Stanowimywsumieczterdzieścidwakomaosiemdziesiątsześćprocent
potencjalnychzabójców.Liczętakżesiebie,wnocywszystkiekotysączarne.

background image

Jeślijeszczedołożyćodciski,jesteśmynaczelewszystkichstatystyk.

-Wtakimrazie-zarządziłaHalinka-musimynajpierwprześwietlićsię
nawzajem.Niechkażdywyciągniekartkęiwpiszenajbardziejpodejrzanego
osobnikalubosobniczkę,maciepięćminutdonamysłu.

-Mnieniebierzciepoduwagę-przypomniałAndrzej-jamamalibi.-Słowo
„alibi"wypowiedziałznamaszczeniem.-Jedynysprawiedliwywśródbandy
grzeszników.

Halinkazebrałakartkiipodliczyłagłosyipodaławynikidowiadomości
publicznej.

-Smolarz-jeden,JolaKapłan-dwaiGrzesiekDeresz-cztery.

-Dlaczegoja,cosięczepiacie?!-zaprotestowałGrześ.-Nawetkuryniezabiję,
acodopieroczłowieka.

-Jesteśmężczyzną,maszwybuchoweusposobienie,mogłeśsięwściec,stuknąć
babęiteraznawetniepamiętasz-sugerowałaJola.

-Tonieon-stanęławobronienarzeczonegoIza.-Gdybytobyłazbrodniaw
afekcie,zgoda,aleKarpińskązamordowanozpremedytacją.Grzesiekniepotrafi
zaplanowaćnawetprostegodoświadczeniazmuszkamiowocowymi.

-Awłaśnie,żepotrafię!-oburzyłsięzainteresowany.-Umiemzaplanować,
wszystkocozechcę,wnajdrobniejszychszczegółach.

Zamiastodpowiedzikilkaosóbwymowniepuknęłosięwczoło.

Agatkapostanowiławziąćśledztwowewłasneręceiprzyokazjiwyjaśnićkilka
niejasnościzeswojegonotesu.Przemyślaławszystkojużwnocyiterazmogła
podzielićsięgotowymiwnioskami.Wskróciezaprezentowałazebranefakty.

-Niemogęzaprzeczyć,żejestemostatniąznanąmiosobą,któradotykałamłotka.
Dajęsłowo,żezostawiłamgonatrawniku,Jolaświadkiem.Nazewnątrzzostali
tylkonasipanowie,resztaweszławcześniej.OgodzinietrzeciejKarpińska
jeszczeżyła,bomieli-

śmymłotek.Emil,cobyłodalej?

background image

-Pozbieraliśmytedechynajednąkupęiteżposzliśmynagórę.

Zabrałemtylkomójszwajcarskiscyzoryk.Żadnegomłotkaniebrałem,Grzesiek
teżnie.

-Czylizostałnatrawnikuimógłgosobiezabraćkażdy,nawetosobapostronna-
podsumowałaAgatka.

Potwornyhukprzerwałdalszerozważania.Wszyscyjakjedenmążrzucilisiędo
urządzeniaalarmowego.Wprogustałaskamieniaławoźna,przyciskającdłońmi
łomoczącezprzerażeniaserce.

-Jużdobrze,paniLucynko-uspokajałoszołomionąkobietęEmil.-Totylko
puszkaspadłazpółki.-Usadziłniewinnąofiaręwnajwygodniejszymfotelui
zaproponowałszklankęwody.

-Po...poproszę-wyszeptałacichutko;nakredowo-białątwarzzaczęływracać
rumieńce.Upiłakilkałyczkówiwstała,dziękujączaratunek.-Jatylkoprzyszłam
sięzapytać,czyumyćoknawtymnowympokoju?

-Dzisiajnie,najpierwmusimysamizrobićtamporządki-

oznajmiłaJola.-Proszęusiąśćiodpocząć,trzebaoszczędzaćsiły.

Ajaksiępaniczuje?

-Ajakjamamsięczuć,panidoktor?-rozżaliłasiękobieta.-

Takienieszczęścieijeszczeodsamegoranamusiałamwszystkoopowiadać
policji.

Emilowizaświeciłysięoczy.

-Unasteżniemówisięoniczyminnym-podchwycił-alejestnamlżej,bo
pocieszamysięnawzajem,apanizostałasamiutkajakpalec.Właśnieurządzamy
cośwrodzajustypy,rozmawiamyozmarłej,itonamprzynosiulgę.Paniteż
powinnaspróbować.

IpaniLucynazaczęłamówićjaknaspowiedzi,całąprawdę,łącznieze
szczegółamiporannegoprzesłuchania.

background image

-Anajbardziejtosiędziwili,żedrzwibyłyzamkniętenaklucz-

wyznałanakoniec.

-Każdyznasmakluczedowłasnychpokoi-głośnozastanawiałasięIza.-Skąd
jeszczemożnawziąćklucz?

-Tylkozportierni,alenikomuobcemuniedadząitrzebasięwpisaćdozeszytu-
wyjaśniłGrześ,apaniLucynkapotwierdziłakiwnięciemgłowy.Dalejprowa-

dzonojużtylkorozmowę„kupokrzepieniuserc"ipaniLucynawróciładopracy
wdużolepszymnastroju.

Pojejwyjściuzarządzonopółgodzinnąprzerwęwceluzbadaniaaktualnej
sytuacjiidetektywiamatorzyrozpełzlisiępopiętrach.

*

Prawdziwidetektywiprzeprowadzaliwłaśniewizjęlokalną.

-Pokójofiaryznajdujesięprzysamychschodach,aschowek,wktórym
znalezionomłotek,nadrugimkońcuślepegokorytarza;pocoonsiętampchał?-
głośnomyślałHalwas.

-Mniezastanawia,pocowogólezabierałtenmłotek,skorozostawiłnóż-
wtrąciłaLidia.

-Młotekjestcharakterystyczny,widoczniemordercabałsię,żenaprowadzinas
najakiśtrop.

-Toczemugoniewyniósłzbudynku,tylkoukrył

wskładziku?

-Możektośgospłoszył.-Halwaskrokpokrokuodtwarzałruchyzabójcy.-
Zamknąłdrzwinaklucz,ktośszedłposchodach,wycofałsięzzasięguwzrokui
ukryłnarzędziewskładziku.Napewnozamierzałwrócićponiepóźniej,leczcoś
muprzeszkodziło.

Głośnawymianauwagsprzyjałaprocesommyślowymikierowaławyobraźnięna

background image

właściwetory.

-Słuchaj-zawołałaLidiapodnieconanagłąmyślą.-Niewszedł

dożadnegozpokojównadrugimpiętrze,atooznacza,że...?!

-Bingo!Maswójgabinetnainnympoziomie,toprawdopodobne.Niezłamyśl-
pochwaliłHalwas.

-Męczymniecośinnego,pomyśl,facetplanujezbrodnię,przygotowałsobie
klucze,kupiłnowiutkinóż,dlaczegoniepostarałsięonowymłotek?Pieniędzy
muzabrakło,zmienił

planywostatniejchwili?

-Moimzdaniemzmieniłplany.Zwietrzyłszansęiwykorzystałjąbezbłędnie.
Ryzykował,alejaksiętemuprzyjrzećzbliska,momentkrytycznytoopuszczenie
miejscazbrodni.Zaledwiekilkasekund.Potemstałsiętylkojednymzwielu
podejrzanychizyskałkilkanaściegodzinnazatarcieśladów.Wyrzuciłciuchy,
wziąłpryszniciczekałnadalszyrozwójwypadków.

-1miałdrańszczęście,ranowrazzinnymiposzedłzadeptywaćślady.Nawetjeśli
mujakimścudemudowodnimypobytnamiejscuzbrodni,łatwosięwywinie.

Nadolestuknęłydrzwi,zaskrzypiałyschodyidopolicjantówdobiegłwyraźny
szmergłosów.

-Zauważyłaś?Tenbudynekjestszalenieakustyczny.Trudnosiętutajporuszać
bezszelestnie.Jeśliktośsłuchałuważnie,miał

dziewięćdziesiątdziewięćprocentszans,abywymknąćsięniepostrzeżenie.
Cholera,przestajemisiętowszystkopodobać.

-Zatokrystalizujenamsiępewienportretpsychologicznysprawcy:inteligentny,
bezwzględny,nieboisięryzyka.

-1manerwyjakpostronki-dorzuciłKarol.

OddłuższegoczasunaschodachsiedziałaAgatkaCyryliprzysłuchiwałasię
rozmowie.Niesłyszaławszystkiegowyraźnie,wzwiązkuzczympostanowiła

background image

podejśćbliżej.

Najpierwweszładopokojubliźniaczek

Falskichipożyczyłaryzępapieru.Postałaprzezminutęprzylekkouchylonych
drzwiach,następnieodwiedziłakolegęLeszczykaiwyłudziłaspinaczeoraz
dwanaściekopertformatuA4.Wwynikuudanychmanewrówzbliżyłasię
znaczniedoźródłaupragnionychdźwiękówiuchwyciłapuentęrozmowy.

Szczegółoweoględzinygabinetuzmarłejnieprzyniosłyrewelacyjnychwyników,
zatopolicjantównasamąmyśloprzeczytaniuchoćbyczęścizgromadzonychtu
materiałówrozbolałagłowa.

Wpomieszczeniuznajdowałasięnieprawdopodobnailośćpapieru.Szafaz
aktamiifakturamizostatnichdwudziestulat,zasobnabibliotekapodręczna,
pokaźnailośćpracmagisterskichicałagórawszelkichszpargałów.Wszystkoto
poukładanezpedantycznąstarannością.

-Niewyglądanato,żebytuktośszperał,idealnyporządek-

wzdrygnąłsięlekkoKarol.-Napoczątekwystarczynamnotes,kalendarz,
organizer,wizytówki,tocośznumeramitelefonówitelefonkomórkowy.Po
południumusimyjeszczezajrzećdojejmieszkania,zdobyćbilingi,skontaktować
sięzrodzinąiprzyjaciółmi.Aletopotem-przyhamował.-Narazieidziemyna
dółizaczynamymaglowaćtocałepodejrzanetowarzystwo.Cotytamrobisz?-
zniecierpliwiłsię.Odpowiedźodrobinęwytrąciłagozrównowagi.

-Kwiatkipodlewam-usłyszałsłodziutkigłosikdobiegającyzkąta.-Zobacz,
jakaślicznadracena,szkoda,żebyzmarniała.

Zmarłamusiałamiećdobrą

rękędoroślin.Wiesz,żezroślinąmożnasięzaprzyjaźnićprawiejakzpsem?-
Karolniewiedział.Itaksięwłaśniepracujezbabami-zauważyłwduchu.
Rozczulająsięnadkażdympieskiem,kotkiemibadyl-kiem;bojąsiępająków,na
akcjęchodzązobstawą,mdlejąnawidokkrwiibrzydząsięprzemocą.

Takprzynajmniejtwierdzilikoledzyzkomisariatówdotkniętychdamskąplagą.-
Napewnoterazbardzotęskni.Potakiejtragediimożestracićwszystkieliście
albonawetumrzećzszoku.

background image

-Tobyłobyrzeczywiściestraszne-zauważyłjadowicie.-

Przecieżtonaszjedynyświadekzbrodni.-Jegopokładycierpliwościwłaśniesię
wyczerpałyiczuł,żezarazwpadniewszewskąpasję.Ironiapozwalałaupuścić
niecoparyiuniknąćgroźnegowskutkachwybuchu.-Jakbędzieszdlaniejmiła,
możeszepniecinauszkoimięzbrodniarza,aletojużpogodzinach,boterazmamy
cośważniejszegodoroboty!

Niewdającsięwdalszedyskusje,pierwszyopuściłpokój.

-Ażebyświedział-obruszyłasięLidia.-Roślinymająwięcejdopowiedzenia
niżniektórzyludzie...

Natrzecimpiętrzesześciorospiskowców,kłócącsięzacięcie,typowało
mordercę.

-UlaFalska-upierałasięJola.

-Bzdura,bliźniaczkiwszystkorobiąrazem-oponowałaIza.

-Nowłaśnie,pasująjakulał:jednatłukłamłotkiem,adrugadźgała.-Wodana
kawęzagotowałasięporazpiąty.SiedzącanajbliżejczajnikaIzacojakiśczas
beztroskopstrykałaguziczkiem,ozalaniufiliżanekwrzątkiemjakośnie
pomyślała.

-Zoologówmożemywykluczyć-przerwałaspórwracającawłaśnieAgatai
zrelacjonowałazasłyszanerewelacje.-Pętlazaciskasięwyraźniewokółszyi
żywieniowców-podsumowała.

Emilwyjąłczystąkartkęiwypisałnazwiskapodejrzanychdużymidrukowanymi
literami:

1.prof.IWONAKUŚ-kierownikkatedry,wiek-podeszły,prawdopodobnie
ponad60lat,mężatka.

2.mgrKATARZYNASZERSZEŃ-pracowniktechniczny,wiek-potrzydziestce
(grubo),panna.

3.drMARIANZATOPIEC-46lat,wdowiec.

background image

4.drDOMINIKAORŁOŃ-32lata,mężatka.

5.drDARIUSZPOTARZYCKI-38lat,żonaty.

6.drMONIKADONIEC-29lat(prawdopodobnieniewinna),mężatka.

7.FRANCISCULLEN-stypendystazMaroka,wiekok.28lat,stanrodzinny
nieznany.

-Mamytuwszystkichobecnych,czytychnaurlopieteżbierzemypoduwagę?

-Nie,zostawimyichnaraziepolicji,niechimsprawdząalibi-

zdecydowałaHalinka.ZajrzałaEmilowiprzezramięizaprotestowałażywo:-
Żadnychniewinnych,natychmiastwykreślwłasneuwagi.Twojeprywatne
sympatieniemogąmiećwpływunawynikśledztwa.

-Monikajesttakadelikatnaisubtelna-westchnąłEmil.-Kruchaiwrażliwai
zupełnieniepasujedo...

-Delikatnaczynie,jestpodejrzananarównizewszystkimi.

OgłuszyćmłotkiemidobićleżącąmogłanawetstaraKusiowa,trzebatylko
bardzochcieć.

-Niekłóćmysięodsamegopoczątku-interweniowałGrzegorz-

przypomnijciesobielepiejwszystkiehistorieonieboszczceipodejrzanych.
Każdazbrodniamaprzecieżjakiśmotyw.-

Podrapałsięwramię.-Rabunkowyiseksualnymożemywykluczyć,tomożebyć
jakiśpsychopata...

-Jakpsychopata,tonapewnoZatopiec-podsunąłAndrzej.-W

każdymraziesocjopatazniegojestnapewno.Niewiem,jakajestróżnicamiędzy
tymiod-chyłami,alezpewnościąniewielka.

Jemuzbrodniawyzierazoczu.Pozatympatologiczniegonieznoszę-wyznał.

ResztazespołuwłaśniezamierzałaprzychylićsiędozdaniaAndrzeja,kiedy

background image

niespodziewaniewyłamałasięHalinka.

-Nicztego,wkażdymkryminaleosobniknajbardziejpodejrzanyjestzawsze
niewinnyinaodwrót.WtymświetletwojaMonikaniewyglądanajlepiej-
docięłaEmilowi.

*

PierwsząnaprzesłuchaniewezwanoAgatkę.Idącposchodach,zastanawiałasię
nadprzyczynątakiegowyróżnieniaidoszładowniosku,żejejnadmierna
ciekawośćzostałazauważonaiprawdopodobnieniewłaściwiezinterpretowana.
Postanowiłaprawieniczegonieukrywaćiwspółpracowaćzorganamiścigania
odsamegopoczątku.

-Młotek,którymzabitoKarpińską,należydożywieniowcówimyśmygotylko
pożyczyli.Naszeodciskipalcówznalazłysiętamprzypadkowoinienależynas
braćpoduwagę,chociażpozorymogąwskazywaćnanas,aletonapewnoniemy
-

wypaliłazarazodprogu.-Wtedyonajeszczeżyła,anasjużtamniebyło-
zaczerpnęłapowietrza.-Ontomusiałzrobić,kiedywszyscybyliunas,bo...

Niecooszołomionykomisarzniewielezrozumiałzprzemowyświadka.Należało
zapewneznaćsłowa-klucze.Przerwałzatemmonolog,abyzadaćzasadnicze
pytanie.

-Ktotosą„my"?-zapytałinteligentnie.-Toznaczy,proszęsprecyzować-
poprawiłsięnatychmiast-kogomapaninamyśliużywającsłów:„my",„nas";„u
nas"toznaczygdzie?

-Miałamnamyślipracownikówkatedrygenetyki,zajmujemycałetrzeciepiętroi
kawałekstrychu.Nastrychubywamyraczejrzadko,ostatnioniepamiętamnawet
kiedy,bobyłamnaurlopie.

Miałamokropnyurlopijaktylkowróciłam,tozarazzdarzyłosiętostraszne
morderstwo...

Komisarzprzerwałopowieśćgrzecznie,chociażstanowczo.

-Świetnie,wtakimrazieproszęraczejopowiedzieć,gdziepanibyław

background image

poniedziałek.Szczegółowo,krokpokroku,icopaniwłaściwiewieotymmłotku.

Agatkawiłasięjakpiskorz,próbującukryćlibacjęalkoholową.

Własneczynnościniesprawiłyjejżadnychproblemów-

siedziała,grzebaławliteraturzeijuż.Czynnościwykonywaneprzez
współpracowni

kówwymykałyjejsięspodkontroli,zapomniałazapytać,cotakiegorobili,iteraz
byłozapóźno,należałoimprowizować.

Komisarznatychmiastzauważył,żepodejrzanakręci.

Zachowywałasięjakrasowyprzestępca:patrzyłanaboki,kluczyła,awtrudnych
chwilachtarmosiłaniezwyklebujneowłosienie.Zadawałpodchwytliwepytania,
próbującprzyprzećofiarędościany.Napróżno.Zakażdymrazemwymykałasięz
policyjnychkleszczy.

background image

-Niewiem,corobiliinni,kiedyczytam,zapominamocałymświecie-sprytnie
wybrnęłazopresji.

Okrywszyferalnegodzinymgłątajemnicy,Agatkawypłynęłanaszerokiewodyi
ażrozpływałasięwszczerości.Naoczachpolicjantaprzeszłazadziwiającą
metamorfozę.Zamiastjednostkinieufnej,zakłamanej,zdenerwowaneji
podejrzanej,miałprzedsobąuosobienieniewinności.Osobęszczerą,
prostolinijną,patrzącąwładzyprostowoczy,nadodatekobdarzonąfenomenalną
pamięciąwzrokową.

Agatkazreferowałakomisarzowiprzebiegakcjitransportowejwczasie,w
przestrzeniizpodziałemnarole.Wnioskikońcowezachowaładlasiebie.

-Dziękuję,wniosłapanidośledztwabardzowiele,tylko...jednasprawaniedaje
mispokoju:skądpaniwie,czymzamordowanoKarpińską?-zapytał
podchwytliwieHalwas.

-Widziałam,jakpolicjanciznaleźlimłotek,resztymożnasiębyłodomyślić,dwa
plusdwarównasięcztery.

-Podwarunkiem,żemasiędodyspozycjiwszystkiedane.W

paniwypadkubyłotorównaniezjedną

niewiadomą.Denatkęzabitonożem,takabyłaoficjalnawersja,omłotkuwiedział
tylkomordercaimy.

-Ktotosą„my"?-zapytałaniewinnieAgatka,lekkoogłuszająckomisarza.

Zrozpęduzamierzałnawetodpowiedziećnapytanie,aleszybkosięzreflektował.

-Bezżartów,jatu...

-Ajanie.

-Copani„nie"?

-Niezadajępytań,nieprowadzęśledztwainielubię,jaksięzemnierobi
wariata.Szczegółyzbrodniznanesąwszystkimpracownikomtegobudynku.Nasz

background image

kolegaEmilMatkiewiczbył

obecnyprzyrozmowachpanapoprzednikówipodzieliłsięwiedzązeznajomymi.
Tochybaniejestkaralne?Emilmówił,żejąnajpierwogłuszyliczymśtępym,a
Mopkaznalazłamłotekiwyłazprzerażenia.Niktniewyjetaksobie,bezżadnego
powodu.

Tochybajasne,nie?!Dwaplus...

-KtotojestMopka?-spytałśledczylekkołamiącymsięgłosem.

-Naszakotka,takaruda,onapierwszaznalazła...-Wtakimrazie,proszęnam
powiedzieć,gdzie

panibyłamiędzygodzinąpiętnastąaszesnastątrzydzieści-

włączyłasięLidia,bokomisarzwyglądał,jakbyzachwilęmiał

zemdleć.

Agatkazastanawiałasiędłuższąchwilęipogłębokiejanalizienieznalazła
jednoznacznejodpowiedzi.

-Właściwietowszędzie-odpowiedziałaniepewnie.

-Cotoznaczywszędzie?!-naciskałkomisarz.-Niemożepanimówićjaśniej?!

-Dokładnieotrzeciejrzuciłamnarzędzie,któreprawdopodobnieposłużyło
mordercy,natrawnikniedalekoschodów,weszłamnagórę,zjadłamkanapki,
późniejzaczęłamrozpakowywaćsprzętipokazywaćgościom,potem...

-Jakichgościmapaninamyśli?-zainteresowałasięLidia.

-No,kolegówzdołu,myślipan,żetakczęstodostajemycośnowego?Pomagać
toniechcieli,alejaktylkoskończyliśmy,tozarazprzylecieli.Wyposażenie
polskichuczelnijestkatastrofalne...

-Proszęnieodbiegaćodtematu!

UrażonaAgatkazbólemsercadostosowałasiędowymogówprzesłuchujących.

background image

-Anakońcuzamiatałamschody.Ztychkartonówwysypałysiętakiekulki
styropianoweiktośsięmógłzabić.Ajeszczeniewiedziałam,żejużmamy
jednegotrupa.

-Karpińskateżprzyszła?

-Pośmierci?Żywateżbynieprzyszła.Jąnależałozapraszać.

-Naraziepanidziękujemy.Jeszczepaniąpoprosimy.

Natymzakończyłasięrozmowa,jednakowomęczącadlaprzesłuchujących,jaki
dlaprzesłuchiwanej.Agatkawstałaiskierowałasięwstronęwyjścia.

-Nie,nie-zatrzymałjąpolicjant-proszęwyjśćtylnymwyjściem.

Tylnegowyjścianiebyło.

Agatkajednakbezzmrużeniaokawykonałapolecenieizamknęłazasobądrzwi.
Pomieszczenieoboknosiłonazwędziupliiniewieleodbiegałoodniejroz-

miarami.Przezmalutkieokienkoprzysuficiewpadałasmugaświatła,wktórej
wirowałypojedynczedrobinykurzu.

Wypełniającepakamerępomocenaukoweznacznieograniczałymożliwośćruchu.
Agatkausiadłanarozklekotanymfotelutużprzydrzwiachizgoryczą
rozpatrywaładoznanąporażkę.Chciałaprzecieżpomóc,awyszłojakzwykle.
Komentarzedobiegającezsąsiedniegopomieszczeniazdołowałyjąjeszcze
bardziej.

-WezwijteraztegocałegoEmila,spróbujemyzniegocośwydusić.Moimzdaniem
tenfacetwieowielezadużo.AtaCyrylprzynajmniejprzezchwilęniebędzie
mataczyć-odezwałsięmęskigłos.

-Maszrację,tapchłajestwyjątkowowścibskaistraszniekręci-dorzuciłaod
siebiekobieta.

WrażliwanapunkciewzrostuAgatkaodczułaostatniąuwagęwyjątkowo
boleśnie,apodejrzeniaojakieś„mataczenie"

wywołałyostryprotestwewnętrzny.Dotychczastosłowokojarzyłojejsię

background image

wyłączniezpolitykąipachniałodłuższymodosobnieniem.

DouszurozżalonejwięźniarkidobiegłpiskliwygłosEmila.CiałoAgatki,niczym
impulselektryczny,przeszyłanieprawdopodobna,szalenieekscytującamyśl:
Słyszywszystko!

Drżączemocjiprzysunęłauchodościanyizbłogimuśmiechemuczestniczyław
przesłuchaniu.Modliłasięwduchu,abychwilatatrwaławiecznie.Jejprośba
zostaławysłuchanawcałościiAgatkazapomnianaprzezwszystkich,siedziała
tamażdowyjściaostatniegoświadka.

ZwypowiedziIzy,GrześkaiPodgórskiejniedowiedziałasięniczegonowego.
DopieroJolaKapłanpodniosłajejciśnienie.Tawrednamałpasypałajakznut,
dobrowolnieibezprzymusuwywlekającnaświatłodziennewszystkiemniejszei
większegrzeszkizespołu.Powyczerpaniufaktówprzeszładoprzypuszczeńi
spekulacji,doszedłszyjednakdolibacjialkoholowejorazprowadzonegoprzez
genetykówprywatnegośledztwaniespodziewaniezamilkła.Prawdopodobnie
zrobiłojejsiężaldobrejzabawyispodziewanychemocji.Tymsposobem
największysekretgenetykównadalpozostałtajemnicą.

Agataprzezbliskokwadranszwijałasięzezłościiwymyślałatortury,jakimz
największąprzyjemnościąpoddałabywiarołomnąkoleżankę.Musiałateż
przyznaćsamaprzedsobą,żeniedoceniłainteligencjiJoli.Traktowałajązawsze
jaknieszkodliwąmarudę,zajętąwyłączniepochłanianiempokarmu.

JolaKapłanmożewnajbliższejprzyszłościstaćsięgroźnąprzeciwniczkąalbo
nieocenionymsprzymierzeńcem-odnotowaławpamięci.

PrawdziwabombapękładopieroprzyprzesłuchaniuBogusiStasiak,najbliższej
współpracownicyzamordowanej.

LidiaLarssonznałaBogusięosobiścieipostanowiłaprzeprowadzićrozmowęw
czteryoczy.NajejznakkomisarzHalwasopuściłpomieszczenie.

-Powiedzmiszczerze-zaczęłaLidia-dlaczegooniwszyscytakniecierpieli
Karpińskiejidlaczegopojejśmiercinabraliwodywusta.

Zapytanamilczaładłuższyczas,wyraźniewalczyłazsobą,wkońcubezradnie
zalałasięłzami.Lidiaobjęłakoleżankęipocieszałaciepłymi,serdecznymi
słowami.

background image

-Coonacizrobiła?-zapytała.-Obiecuję,żetozostaniemiędzynami.

Przełamawszyopory,BogusiaStasiakrozpoczęłaopowieść:

-Mójmążmniebił-wyznałazewstydem.-Znosiłamtobardzodługo,
najbardziejsiębałam,żebyniedowiedzielisięotymwpracy.Udawałomisię
jakośukrywaćprawdę.Wkońcuzdobyłamsięnaodwagęipostanowiłamod
niegoodejść.

Przeprowadziłamsiędorodziców,anasprawierozwodowejnieukrywałam
przyczynyrozstania.Dostałamrozwód,odzyskałammieszkanieinareszcie,poraz
pierwszyodwielulat,znowupoczułamsięczłowiekiem.

Przerwałanamomentiwyjęłazkieszenisuchąchusteczkę.

-Mojaradośćtrwałakrótko-kontynuowała.-Karpińskawjakiśsposób
dowiedziałasięowszystkim.Wyraziłaubolewanieizdziwienie,że
wykształcona,inteligentnakobietadałasiętraktowaćwpodobnysposób.
Poprosiłamją,abynikomuotymniemówiła,iwtedysięzaczęło.Najpierw
przychodziłazdrobnymiprośbami:cośprzepisać,znaleźćmateriały,później
zaczęłamnietraktowaćjakwłasnąsekretarkę.Wmyślachbuntowałamsię,
chciałamsiępostawić,alewjejobecnościtraciłamcałąodwagę.

-Czyszantażowałacięjeszczewjakiśinnysposób:

żądałapieniędzy,pomocywsprawachniezwiązanychzuczelnią?

-zapytałaLidia.

-Nie,pieniędzynigdynieżądała,tobyłraczejszantażemocjonalny,wywieranie
nieustannejpresji.Niepotrafiłamsięwyrwaćzjejszponów.Nienawidziłamjejz
całejsiły,alerobiłamwszystko,czegożądała.Późniejzauważyłam,żeinnirobią
tosamo.

LidiaiAgatkazamieniłysięwsłuch.

-Jacyinni,możeszpodaćjakieśnazwiska?!

-Wszyscynajpierwwieszalinaniejpsy,apóźniejwyświadczaliprzysługi,jak
najlepszejprzyjaciółce.ProfesorSmolarztowarzyszyłjejnaodczytachi

background image

bankietach,Zatopiecurządzał

ogródprzyjejwilli,profesorPodgórskasprowadzaładlaniejlekizeStanówi
nawettenMarokańczykrobiłdlaniejjakieśzestawie-nia.Anadwadniprzed
śmierciąAndrzejPodymekzrobiłjejstrasznąawanturę.Nieznamszczegółów,ale
krzyczałbardzogłośnoiwychodząc,trzasnąłdrzwiami,ażzadudniło.

Bogusianasekundęprzerwała,nabrałapowietrzawpłucaizdobyłasięna
szczerepodsumowanie.

-Wcalenieżałuję,żejązabili,tobyłzłyczłowiek!Jajejniezabiłam,nigdynie
potrafiępodjąćodważnejdecyzji!-zawołałairozpłakałasięponownie.

AndrzejPodymekokazałsiętwardymprzeciwnikiem.

Potwierdziłfaktsporu,natomiastnajwyraźniejpostanowiłnieujawniaćprzyczyny
gwałtownejwymianyzdań.

-Rozmawialiśmyowpływieantybiotykównazdrowiepopulacji-

zakomunikowałbezczelnie.-1towywołałoażtakieemocje?!-

zakpiłHalwas.

-Mieliśmyprzeciwnezdania,aobojemamygwałtownecharaktery.Ażebynie
byłoniedomówień,wdniumorderstwabyłemwWarszawie.

*

SalaopustoszałaiAgatkadyskretniewymknęłasięnazewnątrz.

Usiadłaprzyswoimbiurkuizanotowałazasłyszanerewelacje.

NapoczątekpostanowiłarozprawićsięzJoląiwydrzećtajemnicęzAndrzeja,bo
nieulegałowątpliwości,żetengagatekukrywałcośistotnego.Zbólemsercado
listypodejrzanychdopisaładwojegenetyków,profesorówSmolarzaiPodgórską.

Przeznastępnedwiegodzinyanalizowałafaktyisnułaprzypuszczenia.Wroli
detektywaczułasięświetnie.Powrótdodomupotraktowałajakoprzykrą
codziennąkonieczność.

background image

Oczywiściekochałarodzinę,aleegzystowaniewśródsamychmężczyznnie
należałodołatwych.Życiemiałoobrzydliwiejednostajnyrytm.Praca-dom,
praca-dom,itakwkółko.Drobneprzyjemnościpojawiałysięrzadkoi
przelotnie.

Zajętarozważaniaminaturyegzystencjalnejnawetniezauważyła,kiedydotarłado
domu.Wjechaławindąnagóręiprzeznastępnepięćminutszarpałasięzwłasnym
zamkiem.

Szymonmiałgonaprawićpółrokutemu,alewciążbrakowałomuczasu.Na
alarmującedzwonkiniktnieodpowiadałikiedyjużstraciłanadzieję,iżudajej
sięwejśćdomieszkania,zamekustąpił.Weszłaidrżącązezdenerwowaniaręką
powiesiłakluczenahaczyku.Zpokojudochodziłyznajomedźwięki.Rodzinaw
kompleciesiedzia-

łaprzedtelewizorem.Leciałwłaśniejakiśszalenieważnymeczinawchodzącą
paniądomuniktniezwróciłuwagi.

-Dawaj,dawaj,gdzielezieszimbecylu,faul,faul!

-Cholera,cogwiżdżesz,palancie!Krowypaść,aniesędziować!

-kibicowałSzymon,dającsynom„dobry"przykład.

Agatkazajrzaładolodówki.

-Dzisiajobiaduniebędzie!-wydaławyrokipowędrowaładołazienki.Umyła
ręceizawisłaspojrzeniemnasedesie.Deskaklozetowajakzwyklepodniesiona!
Toprzelałoszalęgoryczy.Aprzecieżprosiłatylerazy,napominała,niemal
błagała.Ico?!

Zawszetosamo!Niktwtymdomunierespektujeprawkobiety!

Konieczmęskimterrorem!

Weszładopokojuibezzbędnychdyskusjiwyłączyłatelewizor.

Wkilkukrótkichzdaniachprzedstawiławłasnypunktwidzenia,iunoszącpilota,z
godnościąoddaliłasiędosypialni.

background image

Wyczerpanaprzejściamizapadławkrótką,męczącądrzemkę.

Tropiłamordercę,przedzierającsięprzezgęstekolczastezarośla.

Dawałazsiebiewszystko,aleodległośćmiędzynimistalerosła.

Takbardzochciałaujrzećjegotwarz.Pokażtwarz,tytchórzu,pokażtwarz-
krzyczałazaodchodzącym.

-Kochanie,obudźsię-Szymondelikatniedotknąłmokregoodpoturamienia
żony.-Totylkozłysen.

AgatkawróciłazkrainyMorfeuszaniechętnie,byłaprzecieżtylkookrokod
rozwiązaniazagadkikryminalnej.Obrzuciłamężapełnymwyrzutuspojrzeniemi
dobiłagosłowami:

-Tyzawszeprzerywaszwnajważniejszymmomencie!

Lidiapodpierwszymlepszympretekstemudałasięponowniedopokojudenatki.
Korzystajączchwilowejsamotności,wykonałaszeregdziwnychi
niezrozumiałychczynności.Zzagadkowymuśmieszkiemobejrzałaolbrzymią
dracenęzkażdejstrony,zapomocątaśmydokonałakilkupomiarów,sporządziła
szkicliściaizapisałanakartcenajważniejszeparametryorazznakiszczególne.
Ukryłanotatkiwkieszeniijakbynigdynicwróciładokolegi.

-Zamknęłamoknoidrzwi,możemyjechać

-oznajmiłaizamyśliłasięnadczymśgłęboko.-Słuchaj!-

powiedziała-niemasensu,żebyśmyobojeoglądalimieszkanieKarpińskiej,jedź
tamzjakimśpolicjantem,ajazajmęsięmakulaturą-wskazaławzrokiemna
zgromadzonądokumentację.

-Pomysłdobry,tylkoniezapominaj,żetutajjawydajęrozkazy-

przypomniałKarol.

-Pamiętam,szefie,jatutylkosprzątam-podlizałasięLidia.

Wychodząc,minęlikilkarozdyskutowanychgrupek.

background image

-Zastanawiamsię,czytutajwogólektośpracuje

-złośliwiezauważyłHalwas.

NaparapecieokiennymleżałaMopkaizażywałaulubionejkąpielisłonecznej.Na
dźwiękkrokówuniosłalekkołepekizamarławoczekiwaniu.Oceniała
niebezpieczeństwo.Niechciałojejsięopuszczaćprzy-

tulnegolegowiska,alenawszelkiwypadekprzesunęłasiębliżejkrawędzi.
Obcującnacodzieńzestudentami,byłaprzygotowananaróżneprzykre
niespodzianki.Teraznaszczęścietrwaływakacje,okresochronny.Sezon
polowańrozpoczynałsiędopieropopierwszympaździernika.Zbliżającasię
kobietaniewyglądałagroźnie,wręczodwrotnie,budziłazaufanie.

-Zobacz,tochybatenrudykotek!-zawołałaLidiaipowolizbliżyłasiędo
zwierzaka.-Jesteśnaprawdęśliczna-szeptałapieszczotliwie,gładząc
skołtunionefuterkodelikatnymi,aksamitnymigłaśnięcia-mi.Kotkapoddawałasię
zabiegomznieukrywanąprzyjemnością,wyginałagrzbietimruczałaczule.

-No,jużstarczy,typieszczocho,jutroprzyniosęcicośdobrego-

obiecałakobietanaodchodnym.

Karolprzyglądałsięczułejscencezpobłażliwymuśmiechem,komentarzcisnący
sięnaustapostanowiłzachowaćnalepsząokazję.Nadalniepotrafił
rozszyfrowaćnowejkoleżanki.Byłapięknaibezsprzecznieinteligentna,ale
wyczuwałwniejcośdziwnienieokreślonego,coś,cokazałomutrzymaćsięna
dystans.

Jolazarazpowyjściuzpracyudałasiępozakupydonajbliższegosupermarketu.
Poczyniłaniemałespustoszeniewdzialespożywczymidalejbłąkałasię
właściwiebezcelu.ZwiedzaławłaśniesektorzartykułamiAGD,kiedy
niespodziewanienatknęłasięnaIwonęKuś.

Staraprofesorkastałaprzedwystawąiniezwykleintensywniewpatrywałasięw
nożezczerwonąrączką.

Jolęszczególnieuderzyłwyrazjejtwarzy.Wyglądajakwoskowafiguraz
latarkamiwoczach,pomyślała.Alboczłowiekwtransiehipnotycznym.Todrugie
porównanieuznałazatrafniejsze.Czytakwyglądapsychopata?

background image

Poczułanaplecachzimnydreszczstrachu.Wycofałasięniezauważonaiukrytaza
wyładowanymwózkiemobserwowałaniemąscenę.

PokilkudługichjakwiecznośćminutachKusiowadrgnęłajakzbudzonaz
głębokiegosnu.Bezradnierozejrzałasiędokoła,wykonałanapiersiach
nieznacznyznakkrzyżaizespuszczonągłowąpowlokłasiędokasy.

Jolaśledziłajączujnieizdołaładokładnieobejrzećzawartośćkoszyka
podejrzanej.Kuswojemurozczarowaniuniestwierdziłaaniśladunoża.Niepokój
mógłbudzićtylkowielkibłyszczącykorkociąg.Uruchomiławyobraźnięi
potencjalnemożliwościzastosowanianarzędziaprzeszłyjejnajśmielsze
oczekiwania.Poplecachponownieprzeleciałynieprzyjemneprądy.

Naparkingudługobiłasięzmyślami,czywracaćbezpieczniedodomu,czy
śledzićpodejrzanąażdoskutku.Nimwpakowałazakupydosamochodu,problem
rozwiązałsięsam-paniprofesorznikłazpolawidzenia.

WpokojuLidiipanowałniesamowityrozgardiasz,napodłodzewalałysięsterty
książek,czasopismiinnychpomocynaukowych.Wbrewpozorom,żadnaztych
rzeczynienależaładoKarpińskiej.Materiały

przywiezionezuczelnibezpieczniespoczywaływbagażnikusamochoduimiały
tampozostaćprzynajmniejdojutra.LidiaLarssonmiałaterazciekawszezajęcie.
PrzezmomentzastanawiałasięnawetnadreakcjąKarola,kiedyranoztajemniczą
minąoddamunieprzeczytanenotatki.Zadowolonynapewnoniebędzie,
pomyślała.Wzruszyłaramionami.Trudno,musiałazaryzykować,takaokazja
trafiasiętylkorazwżyciu.Niemogłazaprzepaścićszansynadokonanieczegoś
wyjątkowegoitak...oczywistego.Pocostudiowaćtomymakulaturyiwykonywać
tysiąceinnychniepotrzebnychczynności,kiedymożnazapytać...naocznego
świadka.

PlanLidiibyłprosty-zamierzaławydobyćzeznaniazrośliny!

Napierwszyrzutokapomysłwydawałsiędziwny,adlaniewtajemniczonych
brzmiałzgołaabsurdalnie,aleLidiawiedziała,corobi.Niechodziłooczywiście
orozmowęwogólnierozumianymznaczeniu,toznaczyprzyużyciusłów.Dzięki
zastosowaniunowoczesnychzdobyczytechniki,wXXIwiekumożnasię
porozumiećzroślinaminawieleinnychsposobów.

Nasi„zielonibracia"mająnamdopowiedzeniaznaczniewięcej,niżmożna

background image

przypuszczać.Badanianaukowewykazały,żeroślinyświetniewidzą,słysząi
pamiętają.Potrafiąkojarzyćfakty,wyciągaćwnioskiiconajważniejsze-nie
kłamią!

Lidiawyszłazprostegozałożenia,żejeżelicośjestmożliwewteorii,należyto
sprawdzićwpraktyce.Nadszedłczas,abydoświadczenialaboratoryjne
wykorzystaćnaszersząskalę,naprzykładwkryminalistyce.

Lidiacałeżyciemarzyłaowielkim,spektakularnymsukcesie,izanosiłosięnato,
żemagowzasięguręki.Zapewneniezdołazburzyćprzestarzałychfunda-mentów
kryminalistyki,alezawszewartospróbować.

Roślinyodtysiąclecibyłyświadkamiokrutnychiczęstoniewyjaśnionychzbrodni.
JedynymświadkiemmorderstwaKarpińskiejbyładracena,problempolegałna
tym,żebyzaczęła

„mówić".Ionawłaśnieznalazłasposób.No,możeniezupełnieona-
zreflektowałasię.AmerykańskikryminologBaxterwpadł

napodobnypomysłodrobinęwcześniej.

TowłaśniepublikacjizopisemdoświadczeniaBaxteraszukałaodgodziny.
Śmiała,nowatorskahipotezapotrzebowałaoparciawliteraturze.Tomusigdzieś
być,przecieżniedawnootymczytałam-przekonywałasamąsiebie.Zwyczajna
złośliwośćprzedmiotówmartwych,nigdyniemożnaznaleźćtego,cojest
człowiekowiakuratpotrzebne-zżymałasię.Wreszcienatrafiłanaposzukiwane
materiaływteczceznapisem„Ciekawostkiprzyrodnicze".Swójtriumf
obwieściłaświatugłośnymokrzykiemradości.

Przeczytałaartykułkilkakrotnieiupewniłasięcodowłasnychprzypuszczeń.
Mglistydotychczaspomysłzacząłnabieraćrealnychkształtów.

Amerykańskinaukowiecprzeprowadziłdoświadczenie,wktórymfilodendron,
będącyświadkiemzdarzenia,bezwzględniewskazałsprawcęzamordowania
innejrośliny.Udałosięzkwiatkiem,dlaczegobyniespróbowaćzczłowiekiem?
Życiesamonapisałoscenariusz:na„oczach"dracenyzostałazamordowana

kobieta.Czyroślinawskażemordercę?OtymLidiazamierzałasięprzekonać
doświadczalnie.

background image

Odstronytechnicznejniewydawałosiętospecjalnietrudne,wystarczyło
podłączyćdracenędoencefalografu,pokazaćjejpodejrzanychiczekaćnawynik.
Kilkaminutimordercaznajdziesięzakratkami

-marzyła.

Doszedłszydotakbudującychwniosków,Lidiapozwoliłasobienamałąprzerwę.
Wyjęłazzamrażalnikażelaznąporcjębigosuipokrzepiłanadwątlonesiły.
Chciałajeszczeskonsultowaćswójpomysłzprzyjacielem,specjalistąw
dziedzinieinteligencjiroślin

-KoląSzurkinem.Dochodziłajedenasta,otejporzeKolazwyklewracałdo
domu.

Zadzwoniłaiwkilkuzdaniachprzedstawiłaproblem.Rybkachwyciłahaczyk.
DoktorSzurkinuwielbiałnieformalneeksperymenty,lubiłteżspełniaćdobre
uczynki,szczególniekiedypomocypotrzebowałypięknekobiety.Wspólnie
przeanalizowaliwszystkiezaiprzeciw.Wnioskibrzmiałyzachęcająco:możesię
udaćiniezaszkodzispróbować!

-Kołeczka,kochany,przyjedźjaknajszybciej!

-prosiłaLidia.

KolaSzurkinoddwóchlatpracowałwInstytucieBiofizykiwMonachium.

ZpochodzeniaRosjanin,zwyboruNiemiec,samsiebienazywał

obywatelemświata.OdrokuasystowałprofesorOldzeAchmadowejwbadaniach
nadinteligencjąroślin.LidiaLarssondoskonalewiedziała,

gdzieszukaćsprzymierzeńca.Młodynaukowiecdysponowałnietylkoolbrzymią
wiedzą,ale,conajważniejsze,miałdostępdoniezbędnejaparatury.Chętnieteż
podejmowałróżne,nawetkarkołomnewyzwania,dlategobezwahaniazgodziłsię
naudział

wpolicyjnymeksperymencie.DoPolskiciągnęłagonietylkozagadka
kryminalna,aleprzedewszystkimbłękitneoczypięknejLidii.Porazpierwszy
spotkalisiękilkalattemunakongresiewPradzeiodtejporyniepotrafił
wydobyćsięspodjejuroku.

background image

Kolazabrałsiędodziełazwłaściwąsobiewerwą.Doinstytutupojechałjużz
walizką,namiejscuspakowałpotrzebnąaparaturę,wystawiłsobiedelegacjęna
trzydniicierpliwieczekałnawłaściwymoment,abyzdobyćpodpisprzełożonej.

OlgaAchmadowa,roztargnionajakwiększośćgeniuszy,bezczytaniapodpisała
przedłożonydokument.Kolapoczułnawetniejakiewyrzutysumienia,żeoszukuje
poczciwąkobietę,iobiecałsobiepopowrociewszystkorzetelnieodpracować.

Naraziemusiałsięśpieszyć.Wypełniłjeszczekilkaniezbędnychdokumentówi
umieściłpakunkizprzyrządaminatylnymsiedzeniusamochodu.Docisnąłgazi
zatopiłsięwprzyjemnychmarzeniach.TrzynocezKleopatrąkusiłynieodpartym
czarem.

Dojechałdogranicyinatknąłsięnanieprzewidzianetrudności...

*

Wbrewopiniipewnegokomisarzapracownicynaukowiniezawszeodpoczywali,
czasemnawetprowa-

dzilibadaniawterenie.Tegodniadowyjazduszykowalisięgenetycyi
żywieniowcy.Zadaniadowykonaniamieliróżne,łączyłichwspólnyśrodek
transportu.

Początkowomiałojechaćtylkoczworogenetyków,aleAndrzej,któremuz
nieznanychpowodówzależałonawyjeździe,zdołał

przekonaćprofesorPodgórską.

-Paniprofesor,jedźmywszyscy.Częśćzrobitepomiarynacielętach,jakbyło
ustalone,amyzajednymzamachempobierzemypróbkikrwi-argumentował.-1
takniemielibyśmycorobićnamiejscu,boprzeztocałezamieszanieniktnie
pomyślałozamówieniuodczynników.

Mikrobusmiałpodjechaćpunktualnieodziewiątej,wzwiązkuzczymwszyscy
biegalijakwukropie.

-Jolka,przynieśsprzętzpiwnicy-dyrygowałGrześ.-Dodiabła,gdziejest
walizkazestrzykawkami,czywynigdyniemożecieodstawićniczegonamiejsce

background image

-gderał,bezowocnierozkopującszafęzpomocami.Nakoniecwszystko,jakleci,
wepchnąłzpowrotemidocisnąłopornedrzwiczkinogą.-Jeszczetujesteś?

Jolanadęłasiębuntowniczoiodmówiławykonaniapolecenia.

-Zażadneskarbyniezejdęsamadopiwnicy!

-oświadczyłastanowczo.-Jeszczemiżyciemiłe.Samsiępofatygujzłaski
swojej!

-Złegolichonieweźmie-wtrąciłsięAndrzej.

-Karpińskazginęławewłasnympokoju,cokomupisane,togonieominie.Przed
losemnieuciekniesz,szkodanerwówifatygi.

-Takczysiak,niezamierzamnikomuułatwiaćzadania.Nieplanujęrobićaniza
przynętę,anitymbardziejzaofiarę.Jeśliktośjestinnegozdania-drogawolna.

-Jaztobąpójdę-nieoczekiwanieofiarowałasięAgatka.-Wedwiezawsze
raźniej.

TymrazemJoliniewypadałoodmówić,choćbyzewzględunakobiecą
solidarność.Podtrzymującsięwzajemnienaduchu,zeszłynadółipo
sforsowaniuobitychblachądrzwizagłębiłysięwmrocznymwnętrzumagazynu.
Naprowizorycznychstelażachspoczywałyprzyrządypomiarowezgatunku
odpornychnawilgoć,kurz,aszczególnieupływczasu.Wyprodukowanena
początkulatsiedemdziesiątych,służyłyjużdrugiemupokoleniugenetykówiw
najbliższymczasieniemiałyszansnaemeryturęwjakimśprzyjemnymmuzeum.
Joladziarskozabrałasiędokompletowaniawyposażenia.Agatkastaławprogui
główkowałanadczymśgłęboko.Zaaranżowałaspotkanie„samnasam"w
konkretnymceluiterazzastanawiałasię,jakzacząćrozmowę.Awłaściwieod
czego.Zjednejstronyzamierzałanapiętnowaćnagannepostępowaniekoleżanki,z
drugiejszukałasojusznikawprywatnymśledztwie.Obatewątkiponiekądsię
wykluczały.

Agatkaszukałazłotegośrodka,naraziebezskutecznie.Zrolioskarżycielajakoś
niemogłazrezygnować.Imdłużejtoroztrząsała,tymbardziejwściekałasięna
Jolę.Wrednykabel,pomyślała,przypominającsobieszczegóływczorajszej
rozmowykoleżankizzespołuzpolicją.Nastąpiłniekontrolowanywyciekemocji
iAgatkabezwstępówwywaliłakawęnaławę.

background image

-Wcalesięniedziwię,żemaszstracha-wysyczałaprzezzęby.

Nawszelkiwypadekzastawiławątłymcia-

łemprostokątwejścia,abyoskarżonanieuciekłaprzedogłoszeniemwyroku.-Po
tym,conagadałaśpolicji,potencjalnizabójcystojąwkolejce,żebyciędopaść.
Szkoda,żetylkojedenbędziemiałsatysfakcję,resztaobejdziesięsmakiem.
Donosićnanajbliższychwspółpracownikówmożetylkozwyczajnaświniabez
odrobinyhonoru.Mamokropnąochotęosobiścieukręcićciłeb,alebrzydzęsię
przemocą!-zakończyłagroźnie.

ZaskoczonanagłymatakiemJolapatrzyłanarozwścieczonąkoleżankęszeroko
otwartymioczami.Wizjagwałtownejśmierciniezdołałajejjakośprzerazić.Na
wszelkiwypadeksprawdziłajednakstanuzbrojenianarwanejkoleżankiinie
stwierdziwszywjejdłoniachżadnegoostregoprzedmiotu,skwitowałapogróżki
beztroskimrechotem.ŚwiniazhonoremiAgatkawroligladiatorarozbawiłyją
dołez.

-Przykromi,cha,cha,cha!-parskała,bezskuteczniepróbującopanowaćatak
śmiechu-aleniewalczymywtychsamychkategoriachwagowych.Chybaże
zamierzaszmnieukatrupićśmiechem,tosięmożeudać.-Klepnęłasiępoudach,
zadowolonazudanegodowcipu.

AgatkaspoglądałanabujnekształtyJolizodrobinązazdrości.

WyglądajakZbyszkozBogdańcaiJagienkawjednym-

pomyślała.Rzeczywiście,naturahojnieobdarzyłaJolęatutamiobupłci:kobieca
urodadoskonalewspółgrałazniespotykanąsiłąfizyczną.Podochronnąwarstwą
tłuszczykuprężyłysięstalowemuskuły,wkażdejchwiligotowedoużycia.

NajejtleAgatkawypadałablado.Niewysokaiwiotkajaktrzcina,brakifizyczne
nadrabiałainteli-

gencjąiniespożytąenergią.Kompleksnatlemikrejposturyukrywałastarannie,
alenieznosiłażartównatentemat.

-Słyszałaśdowcipomrówce,którachciałarozdeptaćsłonia?-

prowokowałaJola.

background image

AgatkawolałaopowieśćoDawidzieiGoliacie,aleniktjejniepytałozdanie.
WreszcieJolaumilkłaispoważniała.

-Przestańwtykaćnoswcudzesprawy,boktośrzeczywiściezrobicikrzywdę-
ostrzegła.-Jedentrupwzupełnościwystarczy,półtoratrupatojużlekka
przesada,niesądzisz?

TegoAgatcebyłozawiele.

-Przeprosinyalbośmierć!-zawołaławojowniczo,rzucającsięwkierunku
wyłącznikaświatła.Czarnakurtynatylkonamomentograniczyładziałania
wojenne.Oczyszybkoprzyzwyczaiłysiędopółmroku,przeciwniczkiwmilczeniu
krążyływciemnościach,czekającnaruchdrugiejstrony.

Jolapodstępniezmierzaładowyłącznika.Małymikroczkami,macającpalcami
ścianę,posuwałasięwewłaściwymkierunku.

Pociskistyropianowe,ciskaneprzezwściekłąAgatkę,nierobiłynaniejżadnego
wrażenia,chociażzdziwiłającelnośćtrafień.

Naglecośześwistemprzecięłopowietrzeiciężkiprzedmiotwyrżnąłwszafę,
czyniącspustoszeniewszklanychnaczyniach.

Jolawykonałaprzepisowypadiukryłagłowęwramionach.

-Sorry!-zawołałaAgatka.-Wyślizgnęłomisięniechcący.

-Dobra,rozejm!-krzyknęłaJolazpodłogi.

Światłozabłysłoponownie.NaburmuszonaJolaotrzepałaspódnicęiwskazała
brudnympaluchemnastertęszkła.

-Jategosprzątaćniebędę-oświadczyłasucho.-1czegotywłaściwiechcesz?!-
niewytrzymałanapięcia.-1skąd,udiabła,możeszwiedzieć,comówiłam
gliniarzom?

Agatkapodeszłabliżejistojącnapalcach,próbowałazajrzećprzeciwniczce
prostowoczy.Niestetybrakowałojejjakichśdwudziestucentymetrów.

-Słyszałamwszystko,niewyprzeszsię!-zapiszczałacienko.-

background image

Jesteśnielojalna,wścibskaikompletniepozbawionawyobraźni.

Beztroskokalaszwłasnegniazdo.Dziwimnietylkojedno-

dodałapochwilimilczenia-dlaczegoprzemilczałaśkilkabardzoistotnych
szczegółów?Wamnezjęjakośniewierzę,miałaśwtymcel,pytaniezasto
punktów-jaki?

-Samadecyduję,cojestważne,aconie-padłapowściągliwaodpowiedź.-Nie
podobałmisięstylprzesłuchania,ajużnajmniejrolagłównejpodejrzanej.
Zresztąszkodafatygi-Jolawzruszyłaramionami

-cibeznadziejnipolicjancinigdyniezłapiąmordercy,chybażesamzakujesięw
kajdanki.-Zmęczonaprzydługąprzemowąusiadłanabańcepomlekuizajęłasię
konsumpcjąwyjętegozkieszenibatonika.Onajużswojepowiedziała,następny
ruchnależałdoAgatki.

-Widzisz,ostatniowielemyślałamotymmorderstwie.

-Jakwszyscy-wtrąciłaJola.

-Porobiłamnotatkiiwyciągnęłamstrasznewnioski

-westchnęłaAgatka.-Ciężkomirzucaćpodejrzeniananajbliższych
współpracowników,alefaktysąporażające.

Wszyscymieliokazjępopełnieniazbrodni.Wszyscyoprócznas-

sprostowała.-Niewytypowałamnaraziekonkretnychpodejrzanych,zresztąmam
nadzieję,żemordercaniejestodnas.

Wkażdymrazieniemożnategotakzostawić...Słuchaj-padławkońcukonkretna
propozycja-skoroobiejesteśmyniewinneiobunamzależynaschwytaniu
sprawcy,tomożepołączymysiły?W

tensposóbdwukrotniezwiększymyszansępowodzeniamisji.

Joladoskonalerozumiała,ojakąmisjęchodzi,alemiałaobiekcjecodoudziału
wtymprzedsięwzięciu.

background image

-Maszciekawysposóbokazywaniazaufania-zakpiła.-Dziękujęzazaszczyt,ale
jaliczętylkonasiebie.Zresztą,skądmamwiedzieć,czymówiszprawdę?W
końcutotyostatniadotykałaśnarzędziazbrodni!

-Wypraszamsobie!-oburzyłasięobwiniona.-Ostatnidotykał

morderca!Atypopracujlepiejnadpamięcią-poradziłapojednawczo.Nie
chciałasiękłócić,kiedyrysowałasięrealnaszansaporozumienia.-W
poniedziałekbyłyśmynierozłącznejakbliźniaczkisyjamskie-przypomniała.-Od
dwunastejażdofajrantuaninamomentniestraciłamcięzoczu.Todziaławobie
strony,mogłyśmytozrobićrazemalbożadnaznas.

OstatniargumenttrafiłdoJoli.

-Naczymmiałabypolegaćtawspółpraca?-zapytałaostrożnie.

Agatkamiałajużgotowyplan.

-Będziemyśledzićipodsłuchiwaćwszystkichrazemikażdegozosobna.Potem
wspólnieomówimy

wynikiiustalimynajbardziejpodejrzanejednostki.Adalejtojużwszystko
potoczysięzgórki-zakończyłaoptymistycznie.-Aterazmów,cowiesz.

Usiadływstarychzakurzonychfotelachipółgłosemwymieniłyindywidualnie
zdobyteinformacje.

-WczorajpodpadłamiKusiowa.-Jolaopowiedziaławspólniczceospotkaniuw
supermarkecie,niepomijającdetaliorażsubiektywnychodczuć.

-Przecieżwcaleniekupiłatychnoży-powątpiewałaAgatka.

-Ależebyświdziaławyrazjejtwarzy,wyglądałaupiornie.

Zresztąwzięłakorkociąg!-upierałasięJola.-Tobardzoniebezpieczne
narzędzie,szczególniewrękachpsychopaty.-

Zabrałasiędodemonstracji.Zobacz,możnaprzecieżogłuszyćofiaręmłotkiemi
wkręcićkorkociągwrdzeńkręgowy,wiesz,tamgdziesięłączygłowazszyją,
jesttakiodpowiednidołek-dotknęłaszyiAgatki,wywołującjejżywyprotest.

background image

-Cozamakabrycznepomysły!Mamnadzieję,żemordercaniegrzeszy
wyobraźnią.Jednojestpewne,wszyscypodejrzaniświetniesięznająnaanatomii
człowieka,jaktobiolodzy.

Dalszerozważanianatematprzydatnościumiejętnościzawodowychdocelów
przestępczychprzerwałowtargnięcieAndrzeja.

-Dziewczyny!Jesteścietam?!-krzyczałzpołowyschodów.-Pośmierćwas
posłać!Wszyscyjużsiedząwautobusie,czekamytylkonawas.

-Tylkoniepośmierć!-zaprotestowałyzgodnie,wymieniającporozumiewawcze
spojrzenia.

Paktzostałzawarty.

Błyskawicznieodnalazłypotrzebneprzyrządyipośpiesznieopuściłypiwnicę.

Miejscawpojeździezajętozgodniezezwyczajowymschematem.Zprzodukadra
profesorska,tużzanimiżywieniowcy,potemrządekpustychfoteli;całytył
stanowił

królestwogenetyków.

Spóźnialskiezostałyprzywitanegłośnymbuczeniemzirytowanychkolegów,ale
niewzięłysobietegodoserca.

UsiadłyrazemikuogromnemuzdziwieniuHalinki,zaczęłysobiecośszeptaćdo
uchaniczymnajlepszeprzyjaciółki.

Autobusruszył.Napierwszyrzutokawszystkobyłojakzwykle,aleprzy
wnikliwszejobserwacjirzucałosięwoczykilkaszczegółów.Wbrew
zwyczajowirozmowyprowadzonobardzocichoiwyłączniewewłasnymgronie,
niktnieodwiedzał

sąsiadów.Genetycyposyłalidoprzoduwymownespojrzenia,ażywieniowcy
odwzajemnialisiętymsamymdotyłu.

-Oninaspodejrzewają?!-oburzyłasięIza.-Niechlepiejzacznąszukaćusiebie.

Odpowiedziałjejzgodnypomrukaprobaty.-1jakimprawemjadądonaszej

background image

obory,conasobchodząichproblemy!Każdysobierzepkęskrobie.

DoniedawnażywieniowcyprowadzilibadaniawWidliszkachWielkich.
Przeprowadzalitamniezwykleważnyeksperymentżywieniowyiniedopuszczali
namiejsceżadnychpostronnychekip.Zdumnychminiluźnorzucanychuwag
wynikało,żedokonalijakiegośniebywałegoodkrycia.Wynaleźlidietę-cud.W

uproszczeniupolegałotonaograniczeniużywieniazielonką,zwiększeniuudziału
pasztreściwychztajemniczym

dodatkiemX.Cudownadietadawałapodobnonadspodziewanerezultaty:
zwierzętadoświadczalnerosłyjaknadrożdżach,wymionakrówtryskały
mlekiem,anotatnikibadaczypęczniałykolumnamicyfr.Natychmiastpo
zakończeniubadańzamierzaliopatentowaćrewelacyjnyspecyfikiwspokoju
oczekiwaćnaprzyznanienagrodyNobla.Naraziezacieraliręceitęsknie
wyglądalibliskiegokońcadoświadczenia.

Dosensacjirzeczywiściedoszło,alecałkieminnegokalibru.

Bombapękłazhukiemiwjednejchwiliobróciławpyłpółrocznąpracę.

Azawiniłoborowyzdobrymsercem.

StrasznegoodkryciadokonałyMonikaDonieciKasiaSzerszeń.

Znalazłysięprzypadkowowoborzewporzekarmieniaizauważyły,żezamiast
dwóchprzyczepzielonkiprzywiezionocztery.

-PanieWojciechu,przecieżmiałpandawaćtylkodwieprzyczepyzielonki-
przypomniałykarcąco,zadowolone,żeznalazłysięwewłaściwymmiejscuwe
właściwymczasie.-Naścianiewisiharmonogram,wraziepotrzebyproszędo
niegozaglądaćalbopytać.

-Jakjabymsłuchał,cosobieróżnemądralewymyśliły,tobybiednekrówkijuż
dawnozgłodupowyciągałynogi-odparł

hardooborowy,protestującstanowczoprzeciwkowprowadzaniubezsensownych
udziwnień.-Jamammiętkieserceiżywinyskrzywdzićniedam!

-Czytoznaczy,żepanjetakkarmioddawna?!-zapytałałamiącymsięgłosem

background image

doktorMonikaDoniec.

-Jakświatświatemkrowyzawszeżrątylesamo-padłafilozoficznaodpowiedź.

Itymsposobemżywieniowcystalisiępośmiewiskiemcałegoświatka
naukowego.Dlaratowaniatwarzypróbowalijeszczeusunąćzestanowiska
sprawcęnieszczęścia,aletymrazemzaczął

bruździćdyrektorgospodarstwa.

-Jeszczenieoszalałem,żebysiępozbywaćjedynegopracownika,którytroszczy
sięozwierzęta.Takiczłowiektoskarbipókijatujestem,panWojtuśbędzie
pełniłfunkcjęoborowego.Inawetpremięmudam-tymargumentemzakończył

wszelkiedyskusje.

Pokonaniidożywegourażeniżywieniowcyporzuciliniegościnnyobiekti
przenieśligłównąbazędoPrzytulisk.

WspomnianePrzytuliskaodwielulatznajdowałysięwstrefiewpływów
genetyków.Trudnosiędziwić,iżnowąsytuacjęodebralijakozamachna
prywatnośćiprzeszkodęwrealizacjiwłasnychcelównaukowych.Cicho,
aczkolwiekgorącokomentowaliniesprawiedliwądecyzjęprzełożonych.

WburzliwejdyskusjiniebrałudziałutylkoAndrzejPodymek.

PatrzyłuparciewkierunkuMonikiDonieciłowiłjejporozumiewawcze
spojrzenia.

Podejrzanekonszachty,wykorzystującswąpodzielnąuwagę,obserwowała
Agatka.

Namiejscuwyładowanosprzętizanimdokonanopodziałuzadań,wybuchła
wściekłaawanturapomiędzyzespołami.Poszłojakzwykleowszystkoionic.
Ktośskrzesałiskrę,adalejpłomieńrozprzestrzeniałsięsam.Nagromadzonew
ostatnichdniachemocjeprzerwałytamyirozlałysięwokółszerokąfalą
nienawiści.

Kłóconosięzaciekleoprawopierwszeństwadoziemiiinwentarza.Legendarna
polskagościnnośćposzławkąt.Gośćbyłzwyczajnymintruzem,czylipersonanon

background image

grata.

-Niedamygłodzićnaszychkrów!-skandowałaIza,popieranaprzezpozostałych
genetyków.

-Doświadczeniomgenetykówmówimynie!-krzyczałastronaprzeciwna.-Łapy
preczodPrzytuliskikodugenetycznego!

Wykorzystujączamieszanie,MonikaDoniecdyskretnieopuściłaterenbitwyi
chyłkiemskierowałasięwkierunkupobliskiejkępydrzew.Wśladzaniąpodążył
AndrzejPodymek.Świeżymtropem,kilkadziesiątmetrówztyłu,pochylonawpół,
dreptałaAgatka.PierwszazatrzymałasięMonika,zapaliłapapierosainerwowo
podrygiwaławmiejscu.DołączyłAndrzejiobojeprzesunęlisięgłębiej,wcień
wielkiegodębu.

-Aha,ciekawe...Tajnespotkanieczłonkówwrogichobozów-

notowaławmyślachAgatka.Płećprzeciwnamożewskazywaćnaschadzkę
kochanków,amożetowspólnicywzbrodni,zresztąjednoniewykluczadrugiego.

Konfiguracjaterenuuniemożliwiałazainteresowanejpodejścienaodległość
głosu.UkrytawkrzakudzikiejróżyAgatkabyłaświadkiemdziwnej,fascynującej
pantomimy.Najpierwdwiepostacistałybezruchu,twarząwtwarzibezgłośnie
poruszaływargami.Pojakimśczasieniemrawepoczątkoworuchybohaterów
dramatunabrałyostrości,ożywionejgestykulacjitowarzyszyływybuchy
niepohamowanegogniewu.Oboje,mężczyznaikobieta,krzyczelicorazgłośniej,
niezwracającuwaginaotocznie.Doróżanegokrzewudolatywałyjedynie
zniekształconestrzępyiAgatkamogładowoliposługiwaćsięwyobraźnią,
dorabiajączakończenialubpoczątkizdań.

ZdenerwowanaMonikapróbowałaodejść,dającjasnysygnałdozakończenia
awantury.Andrzejniezamierzałtakłatwozrezygnować,miałjeszczesporodo
powiedzenia.Zatrzymałjągwałtownymszarpnięciemzaramięiostrym
rozkazującymgłosem.Uderzeniewtwarzostudziłojegorozszalałytemperament.
Namomentobojezastygliwmilczącymbezruchu.

Monikaoprzytomniałapierwsza,odeszłaszybkim,pewnymkrokiem,
niezatrzymywanaprzeztowarzysza.

Andrzejzostałsam,drżącymidłońmizapaliłpapierosaiwspartyopieńmętnym

background image

wzrokiemwpatrywałsięwniebo.Naglebezżadnegowyraźnegosygnałuruszył
przedsiebie.

PrzejętawidowiskiemAgatkazapóźnozdecydowałasięnaodwrót.W
decydującejchwilijejdługiekręconewłosyzaplątałysięwkolczastymkrzewie.
Szarpałasiębezskuteczniejakmuchawsieci,gdypająkzbliżasięwielkimi
krokami.NawidokAgatyAndrzejstanąłjakwryty.Domyśliłsięwszystkiegoi
dopierocostłumionawściekłośćwybuchłananowo.Jakwulkanblu-znął

przekleństwami,awyglądałprzytymtakstrasznieidrapieżnie,żeadresatka
inwektywzamarławoczekiwaniunatychmiastowejegzekucji.Naszczęście
Andrzejzmęczyłsięwymyślaniem,obrzuciłszpiegapogardliwymspojrzeniemi
zagroziłnapożegnanie:

-Słuchaj,tyróżanapluskwo,niewiem,cousłyszałaś,alejeślipiśnieszkomuś
choćsłówko,wyrwęci

językrazemzmigdałkami!-iodszedł,nieoglądającsięzasiebie.

Falaprzerażeniapowoliopadałaiwkrótceosiągnęłapoziomtylkolekko
podwyższony.Odzyskawszywładzęwkończynach,Agatkakilkomawężowymi
ruchamiwyplątałasięzpułapki,poprawiłasukienkęiusiadłanatrawie.
Uruchomiłaprocesymyślowe,niedoszłajednakdożadnychkonkretnych
wniosków.

Niewiedziałanawet,czegobyłaświadkiem.Czynaprawdęzagrażałojej
niebezpieczeństwo?Wokółtoczyłasięfascynującagraoskomplikowanych
regułach.Mogładoniejwejśćlubpozostaćnauboczu.Czychwilastrachuikilka
kosmykówwłosówtozbytwysokacenaza...?Zaco?-zastanawiałasięwdrodze
powrotnej.

*

Chwiejnezawieszeniebronitrwałojużponadgodzinęiprzydobrejwoliobu
stronistniałaszansanazrealizowaniecelówbadawczych.Agatka,HalinkaiIza
podkierunkiemprofesorPodgórskiejprowadziłypomiarycieląt.Nieobyłosię
przytymbezśmiechów,piskówizachwytównadurodąmaluchów-tych
wszystkichochówiachów,którewzbudzająwkobietachwszelkiemaleństwa.

-Sątakieśliczniutkie,żemogłabymjewszystkieschrupać-

background image

szczebiotałaHalinka,delikatniegładzącbeżowechrapki.

-Nowiesz?!-oburzyłysiękoleżanki.-Jakmożeszmówićojedzeniuprzy
zainteresowanych.Odbieraszimsłodkiedzieciństwo,toniemoralne!

-Przecieżmówiłamwprzenośni!-broniłasięHalinka.Uwagaprzyjaciółek
uraziłajądogłębi.

-Ajakwcinaciekotlety,tojestmoralne?Możetakobieprzejdzieciena
wegetarianizmzamiastwciskaćmigłodnekawałki?

-Zobaczcie,jakiemająśliczneoczyiterzęsy,długiejakwachlarze-Agatka
zręczniezmieniłatemat.

-Ztakąurodąmiałabymustópcałyródmęski.

-Chcemisiępłakać,kiedypomyślę,żemusimyimpobraćkrew.

Tojebędzieboleć.Niecierpięwidokuigieł

-wzdrygnęłasięnasamowspomnienie.-Aswojądrogą,ciekawe,gdzie
przepadlinasichłopcy?Jużdawnopowinnitubyć.

-Popatrzcie,jakieonewszystkiepodobnedotatusia-zauważyłaHalinka.

Tatuścielaczków,1250-kilogramowybuhajrasyszarole,zwanypieszczotliwie
Kajtusiem,przebywałwosobnymkojcuwsąsiednimbudynku.Zwyklełagodny
jakbaranek,dziśwykazywałwszelkieoznakizaniepokojenia.Prychał,fukałi
nerwowogrzebałwściółceprzednimikończynami.Wokolicykręciłosięzbyt
wieluludziwbiałychfartuchach.Mądryzwierzakbiałyfartuchkojarzył
bezbłędniezweterynarzem,ategoostatniegozgrubąnieprzyjemnością.Duża
liczbaweterynarzydoprowadziłaKajtusianieomaldopaniki.Miotałsięw
boksie,toczyłślinęigroźniełypałnawrogówprzekrwionymiślepiami.

Wokółkrążyłotrzechrównieprzestraszonychgenetyków.Odponadgodziny
bezskuteczniepróbowaliwykonaćniezbędnepomiaryolbrzymaipobraćpróbki
krwi.

-Totwojawina!-krzyczałnaAndrzejaGrzesiek.

background image

-Zachciałocisięwycieczki,tosięterazbawwbohatera.-Usiadł

nabelisłomyiostentacyjnieschowałręcedokieszeni.

-Dziękuję,jeszczemiżyciemiłe-oświadczyłAndrzejizajął

miejsceobokkolegi.-Cowniegodzisiajwstąpiło?Nigdygoniewidziałemw
takimstanie.Teraznicniezrobimy,dajmymutrochęczasu,możesięuspokoi.A
wogóle,tomamtowszystkogdzieś

-podsumowałswójstosunekdoświata.

-Tomożejatymczasemprzygotujęsprzęt?-zaofiarowałsięEmilinieczekając
naodpowiedź,zabrałsiędodzieła.Otworzył

blaszanąwalizeczkę,wyłuskałzwnętrzasporychrozmiarówstrzykawkę,
umocowałigłę...

WszystkieteczynnościwykonywałtużprzednosemKajtusia.

Nawidokstrzykawkibuhajoszalałzestrachu.Niczymrozszalałybizon
zaszarżowałnaogrodzenie,omaływłosnieroznoszącwięzieniawpył.Stalowe
ruryjęknęłygłuchoiboleśnie.

Następnyatakmógłzakończyćichżywot.

Nieświadomysprawcazamieszania,Emil,zamarłwniewygodnejpoziejak
eksponatzgaleriifigurwoskowych,zafascynowanymrożącymkrewwżyłach
widowiskiem.Zuporemdzierżyłwwyciągniętejdłoniniebezpiecznyprzyrząd,
współczesną

„płachtęnabyka".

-Zejdźmuzoczu,idioto,bonaswszystkichpozabija!-ryknął

Grześipchnąłkolegęwstertęsłomy.

NagłezniknięciezagrożeniapodziałałokojąconazszarganenerwyKajtusia.
Zaprzestałszturmowaniabariery,miotałsiętylkowewnętrzukojcanawypadek,
gdybygroźnyintruzzamierzałwrócić.

background image

Emilwygrzebałsięzesłomypozbawionyczęścigodnościwłasnejiprzyrządu,
którytakrozsierdziłbuhaja.Próbaodnalezieniasprzętuzostałaudaremniona
przezAndrzeja.

-Prędzejciłapyuschnąniżpowtórzysztengłupinumer-

wysyczałgroźnie.-Anajlepiejzejdźnamwszystkimzoczu,dladobranauki,
rozumiesz?!-Delikatniepchnąłmłodegodoktorantawstronęwyjścia.

NatęwłaśniescenętrafiłaIza.Przyjrzałasięwszystkimobecnym,zarówno
dwunożnym,jakiczworonożnym,iszybkowyciągnęławnioski.

-Przyszłamzapytać,cotutajrobicietakdługo,alejużznamodpowiedź.Trzej
mężczyźniibyk!-zachichotałazłośliwie.-

Corridaczymożeinnaformarywalizacji?

-Znalazłasięmądrala,gadaćtokażdypotrafi!Poskromgosama!

-zawołałurażonydożywegoEmil.-Zastosujeszhipnozę,amożewystarczysama
perswazja?-podpuszczał.

-Wystarczydobreserce-oznajmiłaIzaipowolizbliżyłasiędokojca.-
Odejdźcienabok,zdejmijcietebiałefartuchyipilnujcie,żebyżadnabiałazmora
niewlazładośrodka,bozaskutkinieręczę.

-Iza,niezgrywajgieroja-zaniepokoiłsięGrześ.Zabawazaczynałasięrobić
niebezpieczna.-Zasłońprzynajmniejtączerwonąbluzkę!-krzyknąłza
odchodzącą.Odpowiedziałmutylkoperlistyśmiech.

IzapodchodziładoKajtusiapowoli,aleśmiało.Przemawiaładoniego
pieszczotliwie,pragnączdobyćzaufanieprzerażonegoolbrzyma.

-Kajteczkukochany,zobacz,comamdlaciebie.

Twojeulubionejabłuszko.-Trzymałaowocwwyciągniętejdłoni.Różowe
chrapyzadrgałynieśmiało.Apetycznyzapachkręciłwnozdrzach,awidok
dziewczynyprzyjemniekoiłnapiętejakstrunynerwyzwierzęcia.Kajtekwypuścił
zpłuccałyzapaspowietrza,cozabrzmiałoniczymwestchnienieulgiiwystawił

background image

łebnazewnątrz.Smakjabłkaprzełamałostatniebarieryirozejmzostałzawarty.
Izabezstrachugłaskałakudłatągłowęzwierza,klepałagopogrzbieciei
czochrałazauszami.

-Aterazpójdziemysiękąpać,uwielbiaszsiękąpać,tymałyzłośniku-szeptała
czule.-Przypięładrążekdokółkawnosie,otworzyładrzwiczkiipoprowadziła
buhajadołaźni.

-Chodź,chodź-zachęcała,aonszedłzaniągrzeczniejakpieseknasmyczy.

Świadkowietegocudupodążalikilkakrokówztyłu,zachowującwszelkieśrodki
ostrożności.Patrzyli,jakdrobnaistotkapolewagroźnegoolbrzymawodązwężai
szorujegrzbietszczotką.

-Dobra,terazmożeciemierzyć-pogoniłaichIza.-Kajtuśuwielbiakąpieli
nawetniezwróciuwaginawasząobecność.

Uwinęlisięszybko,nienapotykającnajmniejszychtrudności.

Nawetukłucieigłąprzeszłoulgowo,Kajtuśtylkomachnął

ogonem,jakbyodganiałnieznośnegokomara.

PoszczęśliwiezakończonejoperacjiGrześjakdługirunąłnakolanaiwygłosiłna
cześćwybrankisercahymnpochwalny.

Napomknąłcośtakżeowiecznejmiłości,ślubieibijącymsercu.

-Oświadczynywoborze?Ażtakromantycznatojaniejestem!-

zachichotaładziewczyna,zręcznieumykajączachłannymramionom.

JolaKapłansamowolnieporzuciłastanowiskopracy.Odprzyjazduuważnie
śledziłapoczynaniaIwonyKuśizauważyła,żezestarąprofesorkądziejesięcoś
niedobrego.DopodobnegownioskudoszedłprawdopodobnieprofesorSmolarz.
Jakiśczaskręciłsięniezdecydowaniewpobliżu,wkońcuzebrałsięnaodwagę,
podszedłizapytałwprost.

-Cośpaniprofesorniezadobrzedzisiajwygląda.Jakieśproblemy?Możew
czymśpomóc?

background image

Zagadniętawzdrygnęłasięizaprzeczyłacokolwiekzagwałtownie.

-Nie,nie,skądże,żadnychproblemów,żadnych!-zawołała.

Wbiławkolegębłędnywzrokinaglezdobyłasięnaodwagę.-

Tylkotaksobiemyślę,pocotowszystko,człowiekpracuje,starasię,atunagle
Bóg,ottaksobie,zdmuchujegojakświeczkę!.

Wystarczypuknąćmłoteczkiemitrup!-zaśmiałasięhisterycznie.-Amożeto
człowiekbawisięwBoga...bawisięwBoga!-

mówiącto,bezwiednieszarpałaprofesorazaklapymarynarkiiwyczekująco
zaglądałamuwoczy.-Niechmipanpowie,czyBógjużskończył!Jamuszę
wiedzieć-muszę,inaczejoszaleję!

Niezwykłepodniecenieznikłotaksamoszybkojaksiępojawiło.

Starszapaniponowniepopadławapatię.

-Koleżanka,widzę,mocnoprzejęłasięśmierciąnieodżałowanejprofesor
Karpińskiej-zacząłdelikat-

nieSmolarz.-Jateż,tego...niemogęsięotrząsnąć...-Przerwałizniepokojem
spojrzałzaodchodzącą.Matakidziwnywyraztwarzy,jakbyczegośsię
domyślała-uznałipodążyłzaniądyskretnie.

KryjącasięwcieniuJolaruszyłażwawowpościg.Nieuroniłaanisłowaz
zagadkowegodialoguimiałaochotęnawięcej.

Zajętaśledzeniem,niepatrzyłapodnogiiwciemnymkorytarzykuwpakowałasię
najakieśprzyrządy.Zgrzytmiażdżonegoszkłaidźwiękprzekleństwzlałysięw
jedno.Jolaniewiedziałajeszcze,cozniszczyła,alenieulegałowątpliwości,że
właścicielemtegoczegośbyłZatopiec.Tengłosikrozpoznamnawetwpiekle-
pomyślaławpanice.Postanowiłanieczekać,ażdojdziedorękoczynów,i
podwinąwszyspódnicę,pognałaprzedsiebierównymświńskimtruchtem.Na
szczęściegoniłyjąwyłącznieobelgi,zktórychokreślenie„tłustakrowa"brzmiało
jakpieszczota,resztazaśmogłaurazićuszyprzysłowiowegoszewca.

DosamegoodjazduJolażywiłanadzieję,żemożeniezostałarozpoznana,ale

background image

bazyliszkowespojrzenie,jakimprzywitałjąwautobusiekolegaMarianZatopiec,
mówiłosamozasiebie.

-Ażebyśtakspojrzałwlusterko,tywyliniałybazyliszku-

zamamrotałapodnosemidefinitywniezrezygnowałazprzeprosin.Zjejpunktu
widzenia„tłustakrowa"byłazwrotemnajbardziejobraźliwym.

LidiaiKarolspotkalisięranonaodprawieuszefa.Obojeniewyspani,leczw
skrajnieróżnychnastrojach.

Lidiapromieniałajakimśwewnętrznymblaskiemiztrudemdusiławsobie
tajemnicę.Karolpałałniechęciądocałegoświataiztrudemtłumiłrozdrażnienie.

Lidiaszybkozorientowałasięwsytuacjiipostanowiłalekkoprzystopować,żeby
nienadziaćsięnajakiśstanowczysprzeciw.

Lepiejjużpodążaćdoprzodumałymikroczkaminiżstaćwmiejscu.Wiedziałaz
doświadczenia,żewszelkienowościwtymkrajuprzyjmująsiępowoli,apolicja
niestetynienależaładowyjątków.Kopernikteżniemiałłatwo,pomyślałana
pocieszenie.

Noijeszczetowrażenietymczasowości.Dlasportupostanowiławywalczyć
własnąprzestrzeńżyciową.Swojebiurkozostawiławpoprzednimmiejscupracy
iwobecnymczułasięniejakobezdomna.Materiałydotycząceśledztwatrzymała
wsamochodzie,awiększośćczasuspędzaławpracowniczymbufecie.Po
cichutkumarzyła,żezostanietutajnadłużej,awłasnykącikmiałjejułatwić
zapuszczeniekorzeni.

Wykorzystałamoment,gdyzostalizszefemsami,iwyłuszczyłaprośbę:

-Panieinspektorze,chciałampanaprosićoprzydzieleniejakiegośstanowiskado
pracy.Biurkaalbochociaższafkizamykanejnakluczyk.

-Stanowiska,notak,gdziebytupaniąposadzić?-zastanawiał

sięgłośnoprzełożony.-Jużwiem!Proszęnaraziewprowadzićsiędopokoju
Halwasa.Jegopartnerwrócidopierozadziesięćdni.Dotegoczasunapewno
uporaciesięześledztwem.

background image

Itakprysłypięknemarzenia.Murzynzrobiswoje,Murzynmożeodejść-
pomyślałazgoryczą.Nie

zamierzałajednakpoddaćsiębezwalki.Teraz,kiedypoznałasmakpracy
śledczej,powrótdopapierkówwydawałjejsięniezasłużonąkarą.Wniczym
przecieżnieustępowałaHalwasowi,mimobrakudoświadczeniawyciągała
identycznewnioskiinadobrąsprawęmogłarozwiązaćtęzagadkębezniczyjej
pomocy.Ponadtodysponowałaświeżościąspojrzeniaorazwiedzą,októrejnawet
komisarzowisięnieśniło,iwniejupatrywałaswojąszansę.

Powrótkomisarzaprzerwałterozmyślania.

-AndrzejPodymekrzeczywiściemaalibi-oznajmiłzżalem.-W

dniuzabójstwabyłwWarszawie.Wywołałtamnawetjakąśawanturę,dzięki
czemuzapamiętałogokilkanaścieosób.Czujęprzezskórę,żetenfacetmacośna
sumieniu,alenapewnonamniepowie.Niemamynaniegożadnegohakaiono
tymwie.

Dostałemteżinformacjenatematinnychosób,alejaknarazieniewieleznich
wynika.

-AcozmieszkaniemKarpińskiej?-zapytałReszka.Halwasskrzywiłsię
okropnie.

-Koszmar,tababamawchacieprawdziwearchiwum.Kopiategozgabinetu;
żebytoprzekopać,potrzebakilkulatituzinaludzi,najlepiejksięgowych.
Zabrałemtrochęluźnychszpargałówiczytałempółnocy,aletalekturanasnie
zainteresuje.Samerachunki,spisyitympodobnepierdoły.

-Miałajakichśkrewnych?-zainteresowałasięLidia.

-Podobnosiostrzeńca,mieszkanastałewAustralii,dotychczasniedałznaku
życia.Możepojawisięjutronapogrzebie,wkońcuczekananiegoniczego

sobiewilla.Naraziewszystkimisprawamizajmujesiępełnomocnikzmarłej.
Swojądrogą,mocnoantypatycznajednostkaipodejrzaniemałomówna.Musimy
dzisiajprzycisnąćkilkaosób,szczególnienatematichpowiązańzdenatką,
inaczejbędziemysiękręcićwkółkodośmierci.

background image

-Życzępowodzenia,bowraziewpadkizamierzamwasrzucićnapożarcieprasy
itychwszystkichważnia-ków,którzynieustanniepopędzająorganyścigania.
Bierzciesięwięcdoroboty.Jutrochcęwidziećnabiurkujakieśkonkrety-
zakończyłReszka.

Namiejscuczekałośledczychsporerozczarowanie.Zamkniętenagłucho
pracowniegenetykówiżywieniowcówdoprowadziłyHalwasadobiałej
gorączki.

-Ajednakczasempracują-kąśliwiezauważyłaLidiainatychmiastpożałowała
nadmiernejszczerości.Doprzeprowadzeniawłasnychplanówpotrzebowała
Karolaspokojnego,zrównoważonegoiotwartegonaświat.Wobecnymstanie
nadawałsięjedyniedowyważaniadrzwi.-Napewnoniedługowrócą-
zbagatelizowałaproblem.-Zaczniemyodobecnych,potemewentualniejeszcze
razdokładnieprzeszukamypokójofiary,wycieczkowiczówzostawimysobiena
deser.

-Naobecnychakuratnajmniejmizależy-burknąłpoirytowanyKarol.

NapierwszyogieńposzłaznerwicowanaBogusiaStasiak.Dowczorajszych
zeznańdorzuciłasporociekawychszczegółów.

-Byłamuniejprzeddwunastą,zaniosłamkorespondencję.

Oświadczyła,żechcespokojniepopracować,iżądałażebyjejniktnie
przeszkadzał.Częstotakrobiła,wtedywszyscyoddychalizulgąikażdy
zajmowałsięsobą.

-Gdziewtedybylipozostalipracownicy?

-Najpierwwkatedrze,apotemtoniewiem.Pojechałamzawieźćwykazydo
dziekanatu,apóźniejudałamsięprostododomu.

Innipracownicyrównieżwykorzystaliokazjęirozpełzlisiępookolicy.Każdy
miałmożliwość,abypozbyćsiędespotycznejszefowej,motywacjiteżim
zapewneniebrakowało.Policjanciodnotowaliskrzętniekażdesłowoizmienili
miejsceurzędowania.

Mopkategodnianiedostałaśniadania.Włóczyłasiępopiętrach,wąchała,
odchodziłaiznowuwracała.Nawetdługotrwałemiauczenietymrazemnie

background image

przyniosłorezultatu.Jedyniludzieznajdowalisięnadrugimpiętrze,aleioni
zachowywalisięnietypowo.Biegalizaaferowani,szeptalipokątachipalili
więcejśmierdzącychpapierosówniżzwykle.Wpowietrzuunosiłsięmdłyzapach
potuistrachu.Rudakotkaprzysiadłaniezdecydowananaschodach.Zawsze
mogłazjeśćśniadaniewportierni,aledomoweodpadkiipokruszonekanapkinie
należałydojejulubionychdań.Wweekendyiświętastołowałasiętamz
konieczności,ależebywzwyczajnydzień,toprzechodziłokociepojęcie.
Wprawdziepokażdymtakimpościepławiłasięwprostwpoświątecznych
przysmakach...

Westchnęłapokociemuipostanowiłajeszczetroszeczkępoczekać.Nawidok
Lidiimiauknęłaprzeraźliwieibiegiemruszyłanaspotkanie.Wbiławdziewczynę
spojrzeniepełnenadziei,miłościioczekiwania.

-O,jestmojaślicznakicia!-zawołałaradośnieLidia.-Zobacz,codlaciebie
mam!Rybkę,prostozesklepu!-Rozwinęłapapieripołożyłanapodłodze
apetycznypakiecik.Dobrzewychowanakotkanajpierwkilkarazyotarłasięojej
nogi,odśpiewałaswojenajpiękniejszemurmurandoizgodnościązabrałasiędo
konsumpcji.Nakoniecodebrałajeszczesporąporcjępieszczotizakochałasięna
zabójwtejcudownejistocie.Potemcichutkoprzysiadłapoddrzwiami,za
którymiznikłaukochanapani,izajęłasiępielęgnacjąfuterka.

WgabinecieKarpińskiejpanowałnieopisanyzaduch.Lidiaotworzyłaoknoi
troskliwieskontrolowaławilgotnośćglebywdoniczcezdraceną.Podlała
odrobinę,nawilżyłapowietrzespryskiwaczemizastanawiałasię,jakbytuzacząć
rozmowę.

PierwszyodezwałsięKarol.

-Denatkanapewnobędziezobowiązanazatakątroskliwość-

zauważyłironicznie.

-Śmiejsię,śmiej!Takobietamożenielubiłaludzi,alenapewnokochałarośliny.
Nigdyniewidziałamdorodniejszejdraceny.

Roślinybezbłędniewyczuwająstosunekludzidonichiodwdzięczająsiępięknym
wyglądem.

Karolziewnąłpowątpiewająco.

background image

-Idęozakład,żewswoimmieszkaniuniemasznawetkaktusa-

powiedziałaLidia.

Zgadła.Odkąddwalatatemupadłaostatniapaprotka,Karolzrezygnowałz
dalszychprób.Ktośmunawetpowiedziałnapocieszenie,żewidocznieniema
rękidoroślin.Wtedyprzyznał

temukomuśrację,aleniezamierzałtegomówićprzemądrzałejpodwładnej.

-Brakujetukomputera-zauważył.-Dobryinformatykpotrafizniczego
wyczarowaćkupęinformacji.Ateśmieci-wskazałnatonypapieru-tylko
pożerająnaszcennyczas.-Usiadłzabiurkiemizobrzydzeniemwertował
przybornikzwizytówkami.

Nawstępieznalazłkilkanazwiskzpierwszychstrongazetiprzestałsiędziwić
złemuhumorowiinspektoraReszki.Jeszczejednaperełkadokolekcji.-Tababa
miałaniewąskieznajomości-

poinformowałlojalniekoleżankę.-Jeślinierozwiążemytejsprawy,wywaląnas
nazbityryj.

-Niemiałakomputera,bowydzielaneprzezniepromieniowanieźlewpływana
żyweorganizmy-rozwinęłatematLidia.

-Ciekawateoria,szkodatylko,żenieprawdziwa-obojętniesprostowałKarol.-
Podobnoniepotrafiłagoobsługiwać,zresztąmająctylupomagierów,mogłanie
umiećwielurzeczy.

-Alemiaławieżęiwolnychchwilachsłuchałasobiejakiejśfajnejmuzyki.-
Lidiauparcietrzymałasiętematudraceny.-Jeślichceszwiedzieć,roślinynależą
dokoneserówinajchętniejsłuchająmuzykipoważnej.Wiesz,Bach,Beethoven,
Mozart...

Karolmiałnagłowieważniejszeproblemy.Zamiastsłuchaćgłupot,wolał
przeanalizowaćdotychczaszdobyteinformacje.

Listapodejrzanychskurczyłasiędo

kilkuosóbiwłaśnienanichzamierzałskoncentrowaćcałąuwagę...

background image

NagłaciszazmyliłaLidię,którauznałanaiwnie,żenadszedł

wreszciemoment,abyzagraćnajważniejsząkartą.Rozmowajakośsamatoczyła
sięwokółwłaściwegotematu,należałotylkonadaćjejbardziejoficjalny
charakter.Wgręwchodziłaprzecieżnowatorskametodaśledcza,aniejakieśtam
ciekawostkizżyciaroślin.

-Słuchaj-zaczęładelikatnie-chciałamcipowiedziećcośbardzoważnego!-
Zrobiłaodpowiedniąpauzęiprzystąpiładowykładaniakawynaławę.-Ona
możenampomóczłapaćsprawcę-wskazałanaroślinę.-Widziałamordercęi...
nocóż...

zamierzamjąprzesłuchać!

-Słucham?!-DoHalwasawypowiedźkoleżankidotarłazpewnymopóźnieniem,
alejednakdotarła.Zareagowałmożezbytemocjonalnie,aleco,dodiabła,miał
zrobić?Pogłaskaćpogłowieiodprowadzićdoszpitala?-Jużcicałkiemnamózg
padło?!-

piekliłsię,miotającsiępopomieszczeniujakzranionynoso-rożec.Lidiaza
każdymrazemprzezornieschodziłamuzdrogi.-

Niedość,żewrobilimniewbeznadziejnąsprawę,tojeszczezamiastpartnera
dostałemnawiedzonegożółtodzioba!-komisarznieprzebierałwsłowach.
Musiałsięwyładować,ażetrafiłowłaśnienaLidię,tosamasobiewinna-
rozgrzeszyłsięwmy-

ślach.Złośćpowoliustępowałamiejscauszczypliwejzłośliwości.-Amoże
jeszczepożyczymydokompletugadającąpapugęitresowanąmałpę?-rzucił
ironicznie.

Lidiacierpliwieczekałanazmianęklimaturozmowy.

Uszczypliwościniezrobiłynaniejwiększegowrażenia.Wkońcumiałado
czynieniazdyletantem.

-Skończyłeś?-zapytałagrzecznie.-Jeślitak,topozwólmijednakdokończyć
zdanie.Nieczekającnaodpowiedź,przystąpiładowykładu:-Zprzykrością
muszęprzyznać,żepomysłzprzesłuchaniemroślinyniewyszedłodemnie.Jakiś
czastemujedenfacetzCIAwpadłnafenomenalnypomysł.

background image

Podłączyłroślinędourządzeniapodobnegodowykrywaczakłamstw.-Zawiesiła
głoswceluzbudowaniawiększegonapięcia,alenajwyraźniejwysilałasięna
próżno.Karolodgrywał

rolęurażonego,znudzonegoizamkniętegonawiedzę.Tabajkawcalegonie
interesowałainiezamierzałtegoukrywać.

LidiaoczekiwałaodpanakomisarzaKarolaHalwasajedynieodrobinyuwagi.
Przedstawioneargumentymiałyzdziałaćcudidotrzećdojegociasnejczaszki.

-Posłuchajmnieprzezchwilę,docholery!-krzyknęłarozdrażnionajawnym
lekceważeniem.

-Dobra,dobra,nawijaj-ustąpiłkomisarz.Jakwiększośćmężczyznnielubił
wysłuchiwaćkobiet,nawetjeślirzeczywiściemiałycośdopowiedzenia.
Prelegentkastreszczałasięjakmogła.

-Nowięctengliniarzkazałjednemufacetowina„oczach"tejroślinyukatrupić
innąroślinę,potempokazałjejkilkupodejrzanychionabezbłędniewskazałana
winnego.Słyszałeś-

wskazaławinnego!Icotynato?!-zawołałatriumfalnie.

Karolniewyglądałnawstrząśniętego;spokojniezapalił

papierosaizpobłażliwymuśmieszkiemczekałnaciągdalszy.

-Wprawdziewtymdoświadczeniuofiarąbyłaroślina,aleczłowiekwcalenie
jestgorszy-gorącozapewniałaLidia.-TadracenanapewnokochałaKarpińskąi
zrobiwszystko,żebynampomóczłapaćmordercę.

-Boże!-Halwasteatralniezłapałsięzagłowę.-Wżyciuniesłyszałem
podobnegostekubzdur.Skoromasztakipociągdonauki,trzebabyłozostać
profesorem.Mogłabyśdowolimordowaćkwiatuszkialbogonićstudentów
depczącychtrawniki.Nierozumiem,pojakiegodiabłapchałaśsiędopolicji?

-Chceszwiedzieć?Proszębardzo,bosięniemieściłamwsztywnychramach
uczelni.Chciałamcośrobićnaprawdę.Naukamożepchnąćprzestarzałemetody
policyjneocałelataświetlnedoprzodu,tylkonajpierwmusząusunąćtakich
konserwatystówjakty!

background image

Karolpodszedłdodracenyizsadystycznymzacięciemwypuścił

wjejkierunkukilkakłębówdymu.

-Noijakmyślisz,jużmnienielubi?Zapytajjąwmoimimieniu,comyślio
wpływiepalenianażyweorganizmyiczy...

Prowokacjaodniosłaskutek.

-Jesteśzagłupi,żebybyćpolicjantem.Zapewnewybrałeśtenzawód,mającna
uwadzeswojesadystyczneskłonności,alezapewniamcię,teczasyjużminęły!
Nienadążaszzawłasnąepoką!Naprawdęjesteśtakzadufanywsobie,żetegonie
widzisz?

-Chceszrozmawiaćpoważnie?Proszębardzo!Ciekawe,jaksobiewyobrażaszto
wszystkowpraktyce?Powiedzmy,żemaszrację,roślinawskażemordercęico?!
Pójdziemydosąduiprokuratorspalisięzewstydu,sędziadostanieczkawkize
śmiechu,aobrońcaoskarżonegowogóleniebędziepotrzebny.

Zejdźnaziemię,dziewczyno,albowracajdoprzekładaniapapierków.Anajlepiej
zacznijpisaćkryminały,bodoniczegoinnego...

DalszejczęścimonologukomisarzaHalwasaLidiajużniesłyszała.Trzasnęła
drzwiamiiopuściłabudynekwtempieekspresowym.Niezamierzałasię
poddawać,chciałatylkodopaśćszefa,zanimzrobitoHalwas.Wsamochodzie
jeszczerazprzemyślaławszystkodokładnie,wyciągnęławnioskiznieudanej
rozmowyiwprowadziładoplanuniezbędnepoprawki.

UwagkomisarzaHalwasaodowodachisądzieniestetyniemożnabyło
zlekceważyć.

InspektorowiReszceprzedstawiłasprawęobrazowoiwmiaręmożliwości
przystępnie.Zademonstrowałaosiągnięciaamerykańskichkolegówiwskazała
analogiezesprawąKarpińskiej.Nakoniecprzybliżyłatechniczneaspekty
doświadczeniaizadeklarowałapomocwybitnegospecjalisty.

-Panieinspektorze-przekonywała-zdajęsobiesprawę,żejeślipoznamy
nazwiskomordercy,niebędziemymiećjeszczedowodówzbrodniniezbędnych
dlasądu.Alebędziemymogliskierowaćcałynaszwysiłeknakonkretnąosobę.
Naraziemamydwudziestupodejrzanychikręcimysięwkółko.Proponuję,żeby

background image

operacjęzdracenąprzeprowadzićwścisłejtajemnicy,niezaprzestając
jednocześnienormalnychprocedurśledczych-

zakończyłaizawisławzrokiemnaustachszefa.

Wgabineciezapadłamęczącacisza.Reszkasięgnąłpoartykuł

opisującyeksperymentBaxteraizatopiłsięwlekturze.Cojakiśczaswydawałz
siebiemruknięciatypu„niedowiary",„hm",

„ciekawe",„niemożliwe",„no,no".

Lidiasiedziałajakmyszpodmiotłąigubiłasięwewszystkichmożliwych
interpretacjachzasłyszanychdźwięków.Ponieprawdopodobniedługimczasie
padłypierwszekonkretnepytania:

-Jaksięnazywaprzyrząddobadaniareakcjirośliny?Gdzieewentualniemożna
takisprzętzdobyć?Czydracenaniejestgłupszaodfilodendrona?

Lidiastłumiłagwałtownebiciesercaiudzieliłanatychmiastwyczerpujących
odpowiedzi.

-Przyrządwykorzystywanywpodobnychbadaniachtoencefalograf.Dziś
wieczoremdoktorSzurkinprzyjedziedoWrocławiaiprzywieziezsobącałe
niezbędnewyposażenie.

Jeżelichodzionaszkwiatek,todracenawniczymnieustępujeinnymroślinom.
Wykonywanozichudziałemdużobardziejskomplikowanedoświadczenia,a
wynikibyłyrewelacyjnei...

InspektorReszkaniemiałinnegowyjściajakzgodzićsięnaprzeprowadzenie
nietypowegodoświadczenia.Wgręwchodziłypowodydalekieodnaukowo-
poznawczych.Poprostumiałnóżnagardle.Odranaodebrałjużkilkanaście
telefonówwsprawieKarpińskiejinawięcejstanowczoniemiałochoty.Wtej
chwiligotowybyłzaprzedaćduszędiabłu,jeślito

przybliżyłobyrozwiązaniezagadki.Narazie,zbrakudiabła,zdał

sięnanaukowca.Zaszkodzićniezaszkodzi,azawszemożepomóc-pomyślał
filozoficznie.

background image

-Wtakimraziekiedypanimożeprzesłuchaćnaszego„zielonegoświadka"?-
padłopytanie,któresamowsobiebyłoodpowiedzią.

-Jutrorano!-zawołaładziewczyna,zcałychsiłpowstrzymującchęć
wycałowaniakochanegoszefa.

-Wobectegowyznaczamnajutrorozpoczęcieoperacjipodkryptonimem„Niemy
świadek"iprzypominamozachowaniutajemnicy.Jeżelidziałanianieprzyniosą
spodziewanychrezultatów,zapomnipani,żekiedykolwiekrozmawialiśmynaten
temat.Zrozumiano?!

-Takjest!-padłasłużbistaodpowiedź.

KomisarzHalwassamodzielniedokończyłprzeszukaniegabinetu,sporządził
raportiwydałdyspozycjenadzieńnastępny.

Mianowiciewyznaczyłnagodzinę9ranozebraniepersonelunaukowego„...w
celuprzeprowadzeniadziałańśledczych.

Obecnośćobowiązkowa".

SprawąnagłegowyjściakoleżankiLarssonnieprzejąłsięwcale,wręcz
przeciwnie,potraktowałjejakonieoczekiwanyuśmiechlosu.Doszefapojechał
wyłączniepoto,żebygopoinformowaćofakcieiotrzymaćprzydziałnowego
współpracownika.

NaLidięnatknąłsięnapolicyjnymparkingu.Obdarzyłagopromiennym
uśmiechemipomachałarękąprzezoknosamochodu.Karol,odrobinęzaniepoko-

jonytympojednawczymgestem,udałsięnatychmiastdoReszki.

-Jużwiesz?!-zapytał,częstującsięleżącyminastolefajkami.

Bezświadkówmoglirozmawiaćszczerzeinaluzie,wkońcubyliprzyjaciółmi.-
Apowiedziałaciwszystkooswoim„genialnym"

pomyśle?!Roślinawrolidetektywa!Śmiechuwarte!

-Będzieszmusiałszybkozmienićswójstosunekdonajnowszychosiągnięćnauki,
boodjutrazaczynacieeksperymentzdraceną.

background image

Nieuważasz,żewtympokojubrakujerośliny?-zapytał

niewinnieReszka.

Halwasowirękazpapierosemzawisławpołowiedrogidoust.

-Chybaniechceszpowiedzieć,żezgodziłeśsięnatęszopkęz

„wykrywaczemkłamstw",przecieżztakimidowodamiwyśmiejąnaswkażdym
sądzie,anajgłośniejbędziesięśmiałmorderca.

-Słuchaj,drogiprzyjacielu,czycisiępodoba,czynie,jedziemynajednym
wózku.OdpoczątkutejaferyprzeróżneVIP-yniedająmispokoju.Połowęczasu
spędzamnabacznośćzesłuchawkąprzyuchu,poddrzwiamikoczują
dziennikarze,blokującjedynądrogęucieczki.TąkoszmarnąSiekierską
wyrzucałemzgabinetuczteryrazy.Terazzapewneczaisiępodoknem.

Zadzwoniłtelefon,Reszkaskrzywiłsięokropnie,podświadomieprzybrał
postawęzasadnicząizrezygnacjąpoddałsięprzeznaczeniu.Przezkilkanaście
minutpowtarzałnaprzemian

„takjest"i„dołożęwszelkichstarań",nakoniecwyczerpanyopadłnafotel.

Karolprzyglądałsięprzyjacielowizdośćniepewnąminą.Zanicniechciałby
terazbyćnajegomiejscu.

-Samwidzisz-przerwałmilczenieinspektor-dlaodrobinyświętegospokoju
zgodzęsięnakażdąmetodęśledczą.No,możezwyjątkiemtortur-dodałpo
chwilinamysłu.-Dowodyzdobędziemypóźniej,wystarczy,żenajpierwpoznamy
sprawcę.

WkońcuniejesteśmywniczyrngorsiodjakichśtamAmerykanów.Moglioni,
możemyimy.Iprzestańsiędąsaćjakpanienka.-Poklepałprzyjacielapo
ramieniu.-Tenmałyeksperymentwniczymciprzecieżnieprzeszkadza.Nadal
prowadziszśledztwo,pomóżdziewczynieiróbswoje.Chybasięnieboisz,żeta
małapierwszarozwiążezagadkę?

-Pracujemyrazemijeślinowemetodymająpchnąćsprawędoprzodu,niemam
nicprzeciwkonim.Chciałemtylkowyjaśnićniedomówienia.

background image

-Nowidzisz,dogadaliśmysięjakoś.Zadzwońterazdopartnerkiiustalcie
szczegóły.Maciemałoczasu.Jutrooszesnastejtrzydzieścijestpogrzeb
Karpińskiej.Musiciesięzmieścićzprzesłuchaniaminajpóźniejdopiętnastej.
Wartoteżpokazaćsięnacmentarzu,możezdarzysięcościekawego.

Autobuszatrzymałsięprzedbudynkiemuczelnipóźnympopołudniem.
Wyładowanosprzętipracownicynaukowipowykonaniuniezbędnychczynności
zakończylipełenwrażeńdzień.Jutrzejszeprzesłuchaniaprzyjętodowiadomości
bezzwyczajowychkomentarzy.Zmęczeniewzięłogóręnadciekawością.

Naplacubojupozostałytylkonajbardziejzdesperowanejednostki.AgatkaiJola
spacerowałypodrękępopobliskimparku.Wymieniałyostatniozdobyte
informacjeidokonywałyanalizyosobowościwspółpracowników.

-Nawetniewiedziałam,żeżyłyśmywtakzakłamanymotoczeniu-wzdrygnęłasię
Agatka.-1pomyśleć,żeniektóreztychtajemnicsąśmiertelne,trzebatylko
sprawdzićktóre.

Jolaspojrzałananiązwyższością;niedotyczyłotowyłącznieznacznejróżnicy
wzrostu,aleprzedewszystkimznajomościludziiświata.Dlaniejrewelacje
koleżankiniebyłyżadnąniespodzianką.Zawszechętniewtykałanoswcudze
sprawy,coowocowałoponadprzeciętnąwiedząnatematbliźnich.

Dotychczaszdobyteinformacjezostawiaławyłączniedlasiebie,teraz,dladobra
sprawy,mogłasięnimipodzielićzprzyjaciółką.

-OddawnapodejrzewałamAndrzejaoromanszMoniką-

przyznała.-Twojeobserwacjetopotwierdzają.Bardziejmnieinteresuje,co
ukrywanaszprzystojnyMarokańczyk,Podgórska,noioczywiścieSmolarz.
Słuchaj,taKusiowazabiłaminiezłegoklina.Albobyłamświadkiempoczątków
chorobyumysłowej,alboonawiewięcej,niżnamsięśniło.Odniosłamwrażenie,
żedlaniejBógiSmolarzstanowiąjedność.JeślipytałaSmolarza,czyBóg
będziedalejzabijał,toczymiałanamyślitosamocoja?

Agatkaprzytaknęłabezsłowa.DoskonalepojmowałaintencjeJoli.

-Aleitakjestempewna,żeKarpińskąstuknąłZatopiec-

wypaliłaJola.Niemogłasięjakośpogodzić

background image

zfaktem,żewrógpublicznynumerjedenniemaczałpaluchówwzbrodni.Ujrzała
wwyobraźniszczurząmordęzrozbieganymioczkamiiprzylepionymdowarg
pogardliwymuśmieszkiem.

Cechycharakterurównieżpredysponowałygodorolimordercy.

-Podstępny,mściwy,agresywny.Jużjaznajdęnaniegojakiegośhaka-wysyczała
mściwie.

Agatkauznała,żeczasprzejąćkontrolęnadsprawą.Wspólniczkazbytwyraźnie
kierowałasięprywatnymianimozjami.

-Zatopiectoświnia-zgodziłasię-alenaraziejesttoświnianiewinna.Nicna
niegoniemamy,nawetnajmniejszejposzlaki.

Jakoprofesjonalistkimożemyzrobićtylkojedno-zająćsięprawdziwymi
podejrzanymi.

-Aprzeczuciasięnieliczą?Kobiecaintuicjamipodpowiada...

-Dajwreszciespokójtemuprymitywowi-prych-nęłapoirytowanaAgatka-ibez
twojejzachętymamgociąglepodpowiekami.Podajmichoćjedengołyfakt
świadczącyojegowinie!

-Awidzisz!Samawidzisz,tenfacetjestzdolnydowszystkiego.

Idęozakład,żetengadnawetbyniepodałbrzytwytonącemu!

LekkoogłuszonaostatnimargumentemAgatkapostanowiładotrzećdokoleżanki
zapomocąbardziejobrazowychprzykładów.

-Piananaustachnieświadczyodrazuowściekliźnie-zaczęła.

-Aoczym?!-zareagowałanatychmiastJola.-Obrakuhigienyosobistej?!

Agatkaniezamierzałatolerowaćtakiegobrakusubordynacji.

-Ukierunkowujeszśledztwowniewłaściwąstronę.-Dźgnęłaoskarżycielsko
palcemwpokaźnybrzuchpartnerki.-Osobnikinajbardziejpodejrzanesązawsze
niewinne,inaczejpolicjabyłabycałkowiciezbędna,wystarczyłabyprofilaktyka.

background image

Potencjalnychprzestępcówneutralizowanobyjużwprzedszkolu.-Zadowolonaz
takdługiegoibłyskotliwegowywodu,przeszładokonkretów.-Oddzisiaj
bazujemywy-

łącznienasprawdzonychwiadomościach,żadnychprzypuszczeń,wszystkie
zdobyteinformacjepoddajemywstępnejobróbce,aproduktkońcowynaukowej
analizie.Wiemydużo,aleciąglezamało,najwyższyczaszabraćsiędoroboty.-

Podrapałasiępogłowiewcelupobudzeniaprocesówmyślowychipokrótkiej
pauziekontynuowaławywód.-Klucze,skądmordercamiałkluczedogabinetu
Karpińskiej?Dajęgłowę,żeniezportierni.Dorobiłwcześniej.Czekałnaokazję
imymujądaliśmy!Obudźsię-szturchnęłakoleżankę-samawszystkiegonie
wymyślę.Zadaniedomowenanoc:ustalić,kto,gdzieikiedymógłdorobić
klucze.Jutroporównamywyniki.

PowykluczeniuulubionegoobiektupodejrzeńJolaoklapłaistraciłaconajmniej
połowęzainteresowaniadlasprawy.Miaławnosietencałyprofesjonalizmi
postanowiłaprywatnie,nawłasnąrękętropićZatopca.Ipostawięnaswoim,
choćbymgomiaławrobićwtązbrodnię,pomyślałanienawistnie.Wtensposób
pod-budowawszysięnaduchu,podreptałazaświeżozdobytąprzyjaciółką.

Okrążyływłaśnieparkporaztrzeciizmęczonespoczęłynacienistejławeczce.
Parkotejporzezaludniłsiędziećmi,psamiorazopiekunamijednychidrugich.
Dwieławkidalejjakieśszemranetowarzystwopopijałowinoowocowe.Od
czasudoczasuwykrzykiwaliwstronępańsprośneuwagi.Brakodpowiedzi
skłoniłjednegozosobnikówdopróbybezpośredniegokontaktu.Namiękkich
nogachprzebył

przestrzeńmiędzyławkami,lądującnaziemizaledwiedwukrotnie.

-Panietaksame?!-wybełkotał,nitopytając,nistwierdzającfakt.-Takieładne...
lalei,fiu,fiu...same?-czknąłsiarczyścietanimwinemiciągnąłniewyraźnie:-
Naimprezęzapraszam,aco?Winojest,kumplesą,tylkokobietniema.Jaknie
makobiet-

toniemaimprezy-nonie?

Pijanyamantniezdołałdokończyćciekawejpropozycji.Jolazerwałasięzławki,
spojrzałanaintruzazpoziomumetraosiemdziesięciuiryknęłastraszliwym,
godnymsłonicybasem.

background image

Dobórsłów,nieprzypadkowyimocnoobraźliwy,natychmiastzniechęciłpijaczka
dozaczepek.Potykającsięowłasnenogi,umykałprzedszarżującąbabą,
odprowadzanyśmiechemkompanów.

-Afe!-zawołałaAgatkazniesmakiem,nieukrywającjednocześniepewnejdozy
podziwu.Jolawfuriiwyglądałaimponującoigroźnie.-Damanieużywatakich
wyrazów!-

dodała.

-Jaksięmaczterechstarszychbraci,toniemożnabyćdamą-

skwitowałaJola.-Odkądwypadłamzkołyski,musiałamznimiwalczyćo
wszystko:zabawki,psa,własnykącikdozabawy.Akiedybawiliśmysię

wpancerniaków,zawszegrałamrolęSzarika,rozumiesz?NigdyJankaalbo
Gustlika.-Westchnęłażałośnienasamowspomnienieciężkiegodzieciństwa.-Aż
kiedyśwdesperacjizapisałamsięnakarateidziękitemuradzęsobiewtrudnych
sytuacjach.Zbraćmiteżniemamkłopotów,rozłożyłamwszystkichnałopatkii
odtądnabraliszacunkudlakobiet.-Zachichotała.

-Nieboiszsiębandypijaków,awystraszyłaśsięZatopca?-

wyraziłazdziwienieAgatka.

-Myliszpojęcia,dziecino.Poprostudbamoreputację.

Wyobrażaszsobieplotki,jakiebynatychmiastpowstały:JolaKapłanpobiław
oborzekolegęZatopca.Wspaniałapożywkadlaznudzonychpracowników
naukowych.Jużsłyszętedocinkinatematkońskichzalotówikwestionowanie
mojejrównowagipsychicznej,itp.Aterazdzisiejszascena:JolaKapłan
bohaterskoobroniłasięprzednapaściąchuliganów.Wtakiejsytuacjiwszyscy
powiedzą-odważnababka,inicwięcej.

Miałarację.Agatkapogratulowałasobiewduchutakdoskonałegodoboru
partnerki.Dlasiebie,jużnasamympoczątku,zarezerwowałarolękierowniczą,
Jolamiałapełnićfunkcjepomocniczo-porządkowe.Nowoodkrytetalenty
wspólniczkipozwalałyzoptymizmempatrzećwprzyszłość.

Automatycznieodpadłproblembroni,nadktórymAgatkagłowiłasięwchwilach

background image

wolnychodzajmowaniasięważniejszymisprawami.ZJoląubokumogławrazie
potrzebyporuszaćsiębezpieczniepociemnychzaułkachczyskładaćwizytyna
cmentarzachwporachzarezerwowanychdladuchów.

-Proszę,proszę-rzekła,spoglądającnaogromnąpostaćtowarzyszki-żemasz
końskąsiłę,wiedziałamodzawsze.Ależeitechnikę,todlamnienowość.Itak
powinnobyć,nienależyodkrywaćprzedświatemwszystkichatutów-
pochwaliła.-

Razemtworzymyidealnytandem.Ale,ale-odbiegamyodtematu-zajmijmysię
faktami.Zachwilęzastanienastunoc,arodzinyzpewnościąumierajązgłodu.

-Askądzamierzaszwziąćtefakty?Jaknaraziedysponujemywyłącznie
przypuszczeniami.Zresztąwkażdejplotcejestodrobinaprawdy-zauważyła
Jola,uparciewracającdoosobyZatopca.

-Maszrację-niepołapałasięAgatka.-Dlategonależyzwiększyćczujność.Tam,
gdzierozmawiajądwieosoby,jednaznasmusibyćwzasięgusłuchu.Nadal
bierzemyudziałwewspólnymśledztwie,aleniepchamysięnapierwszyplan.A
zdobytąwiedzęnależytrzymaćwukryciu.Niezamierzamzostaćnastępnąofiarą.

-Acozrobimy,jakodkryjemymordercę?-zainteresowałasięJola.-Będziemy
gołapać?

-Zastanawiamsięwłaśnienadmoralnymaspektemsprawy.

Pomyśl,Karpińskabyłaprawdopodobnieszantażystką,osobąuciążliwą
społecznie,wwolnymtłumaczeniu-zwyczajnymwrzodemnadupie.Wtakim
raziemordercajestjednocześniesprawcąiofiarą.Należynajpierwpoznać
okoliczności,apóźniejzadecydowaćoewentualnejkarze.Możewyświadczył
światuprzysługę,eliminującjednostkęspołecznieszkodliwą?

-Trele-morele-przerwałatefilozoficznewywodyJola.-Niezamierzam
pracowaćpodjednymdachem

zezbrodniarzem,nawetjeślikierowałynimszlachetnepobudki.

Karęzostawmysądowi.Zresztąnajpierwmusimygozłapać.Niedzielmyskóryna
niedźwiedziu.Toznaczy,chciałampowiedzieć:namordercy.

background image

Agatabawiłasięwłosami,nawijałajenapaleciszarpałabezwiednie.Wjej
przypadkuczynnośćtabyłaoznakąniezwykłegowysiłkuumysłowego.

-Bowidzisz-zaczęła-właściwietochciałamztobąporozmawiaćoczymś
ważnym,alesięzagadałyśmy.Mamświetnyplan!-oznajmiłazolbrzymią
pewnościąsiebie.-

Genialnyiprostywwykonaniu

-uzupełniłaskromnie.-Jeślisięuda,będziemywiedziećtylesamocopolicja.-
NachyliłasięizaczęłaszeptaćJolidouchaszczegóły.Projektwywarłna
wspólniczcesporewrażenie,doceniłapomysł,aleteżwidziałapewne
zagrożenia.

-Naprawdęniebędzieszsiębać?Mogącięprzecieżzłapaćnagorącymuczynku!
Aresztować!Jesteśszalona!

-Notoco?Nawetjakzłapią,toitakwypuszczą-bagatelizowałasprawęAgatka.
-1takmająomniezłąopinię,chociażzupełnieniewiemdlaczego.Trzeba
zaryzykować,inaczejniczegosięniedowiemy.Wchodziszwto?Samaniedam
rady,wieszprzecież.

Wrazieczegoniewydamwspólniczkinawetnatorturach

-obiecaławspaniałomyślnie.

-Dobra,dobra,takastrachliwatojaznowuniejestem-żachnęłasięJola.-
Martwsięlepiejosiebie.Wymyśliłaśtocałkiemniegłupio,chociażmamkilka
uwag.Musimytojeszczerazprzedyskutowaćidopiąćwszystkonaostatniguzik,
bojutroniebędzie

czasunażadnepoprawki.-Agdybycoś,będęciprzysyłaćpaczkidowięzienia-
obiecałasolennie.

LidiaLarssonprzygotowaławspaniałąkolacjędladwojga,włożyła
najpiękniejsząkreacjęiniecierpliwieoczekiwałagościa.

Koladzwoniłzgranicy,żejegobagażiwschodniakcentwzbudziłyniezdrowe
zainteresowaniesłużbgranicznych.Stracił

background image

nawyjaśnieniaponadgodzinę,ale,jakzapewniał,załatwił

wszystkoiterazmknąłjużpodziurawychpolskichdrogach.

Swójprzyjazdzapowiadałnagodzinędziewiętnastąisłowadotrzymał.

Czułepowitaniewprzedpokojuzajęłoimzaledwiekilkanaścieminut.Lidia,
świadomaobowiązkówgospodyni,uwolniłasięwreszciezniecierpliwych
ramionchłopakaizaprosiłagościanasalony.Kątemokazlustrowałaskromny
bagażKoliizdrętwiałazezgrozy.

-Asprzęt,Kola,cozrobiłeśzaparaturą?Zostawiłeśwsamochodzie?!-zapytała
znadzieją.Równiedobrzesprzętmógł

zostaćnagranicylubwprzydrożnymbarze.UroczyKolagubił

jużnietakierzeczy.NasamąmyśloutraciecennegourządzeniaLidięoblałzimny
pot.

Kolaprzezmomentpoddałsięuczuciupaniki,aleszybkowrócił

dorównowagi.

-Niedenerwujsię,kochanie,wszystkojestpodkontrolą-

powiedziałmiękko.-Przecieżwiem,jakietodlaciebieważne.

Wszystkojestwsamochodzie.

-Trzebatonatychmiastwnieśćnagórę-zarządziłaLidia.

-Apoco?Niechsobieleżywsamochodzie,przecieżniebędziemytegotargać
tamizpowrotem-jęknąłKola.

-Unaskradną!-upierałasiędziewczyna.

-Unasteż,aleprawdopodobieństwo,żedokonająkradzieżydzisiejszejnocy,jest
raczejnikłe-zauważyłlogicznie.

-Kołeczka,kochany,zróbtodlamnie!Inaczejzezdenerwowaniaprzezcałąnoc
niezmrużęoka.-Dlazakochanegomężczyznytakaprośbajestrozkazem.Kola

background image

westchnąłcichoipierwszyruszyłdowindy.Lidiapodążyłazanim.Cztery
kartonyiwalizkapokoleipowędrowałynagórę.Młodynaukowiecwytężał
swojewątłesiły,niepozwalającLidiinażadnąpomoc.Trzymaładrzwiwindyi
każdorazowodziękowałapromiennymuśmiechem.

-Miałaśrację,niesąwcaletakieciężkie-wysapał.Ustawiłwprzedpokoju
ostatnikartonipadłwyczerpanynafotel.Myślojutrzejszymporankuodsunąłna
dalszyplan.Zzadowoleniemobejrzałzastawionystół,zawadziłwzrokiemo
drzwisypialniizabrałsiędootwieraniawina.Wieczórwedwojezapowiadał
siębardzoromantycznie.

KarolHalwaszaparkowałkilkametrówdalejizzainteresowaniemobserwował
wysiłkitowarzyszącegoLidiimężczyzny.Zdusiłwsobiewszelkieodruchy
współczuciaidokońcapozostałwroliwidza.Odczułnawetztegopowodumałą,
brzydkąsatysfakcję.Wkońcutonieonzamówiłtezabawki.

Dałparzejeszczekilkaminutnazagospodarowanieinacisnął

guzikdomofonu.Odezwałsięmęskigłosiponiemieckupoinformował,żepani
Larssondzisiajnieprzyjmuje,poczymkontaktsięurwał.

Karolniestraciłgłowy.Zadzwoniłpodpierwszylepszynumer:

-Przepraszam,żeprzeszkadzam,wynosiłemśmieciiniezabrałem.kluczy,może
panizłaskiswojejotworzyć?-

Podziękowałwylewnieijużpochwilidzwoniłdowłaściwychdrzwi.Otworzyła
Lidiainieokazawszyzdziwienia,grzeczniezaprosiłakolegędośrodka.

-Szefmnieprzysłał-usprawiedliwiłnajście.-Mamynajutroopracować
dokładnyplandziałania.Totamaszyna?-wskazałnapakunki.

-Tak.Kola,pozwóltudonas-zawołaławgłąbmieszkania.-

Poznajciesię:komisarzKarolHalwas,mójpartnerzpolicji,atodoktorMikołaj
Szurkin,mójpartnerżyciowy-wyjaśniłabezogródek.-Specjalistaodbadańnad
inteligencjąroślin-dodała.

-Miłomi-odpowiedziałKola,tymrazemporosyjsku.Całąswojąpostawą
zaprzeczałjednakwypowiedzianymsłowom.Był

background image

wściekłynaintruzainajchętniejwykopałbyfacetazadrzwi.

-Onpowiedział,że...-próbowałatłumaczyćLidia-azresztą,przestańciesię
wygłupiaćirozmawiajciepopolsku-poprosiła.

-O,czyżbymtrafiłnaprzyjęcie?-niewinniezauważyłKarol,pakującsiędo
pokoju.

-Rozgośćsię,zarazpodamnakrycie-zatroszczyłasięgospodyni.

NaburmuszonyKolaograniczyłswojądziałalnośćdorozlewaniawina,z
premedytacjąomijająckieliszekgościa.Dialogkulałodsamegopoczątkuinawet
Karolzrezygnowałzpróbrozruszaniatowarzystwa.Poposiłkuprzystąpilido
omawianiaszczegółówakcji.

Komisarzrozłożyłnastoleplikfotografii.

-MamtuzdjęciazgabinetudenatkiAotozdjęcienaszegojedynegoświadka-
zauważyłkpiąco.

Dracenawyglądałaimponująco.Dwumetrowyokazzajmował

całyrógpokoju,tworzącwysokonadbiurkiemcośwrodzajubaldachimu.Zgóry
spływałakaskadabłyszczącychliści,przeciętychwzdłużjaśniejsząsmugą.

Kolazprawdziwąprzyjemnościąprzyglądałsięfotografii.

Niedawnaapatiaznikłabezśladu.Nawłasnymgrunciepoczułsiępewniei
zamierzałpognębićrywalawiedząniedostępnądlazwykłychśmiertelników.

Karolowicałataszopkakojarzyłasięraczejzwizytąuwróżki.

Jakzauważył,granicepomiędzynaukąajasnowidzeniembyłyniezwyklecienkie,
przynajmniejwwykonaniuSzurkina.

Młodynaukowieczniezwykłymskupieniemoglądałprzyszłyobiektbadań.

-Wspaniałyokaz-odezwałsięwreszcie.-Zauważyłemwielecech
świadczącychopozytywnymsprzężeniupomiędzypodmiotami.Więcejbędęmógł
powiedziećoczywiściedopieroprzybezpośrednimkontakcie-zastrzegłsię-ale

background image

jużterazjestempewien,żemiędzyopiekunemaroślinąistniałastabilnanić

porozumienia.Jeżelitaroślinazarejestrowałaśmierćopiekunki,tobyćmożejuż
jutrodowiemysięcałejprawdy-zakończyłispojrzałnasłuchaczy.Lidia
wpatrywałasięwniegojakwobraz,Halwasdokonywałheroicznychwysiłków,
abynieparsknąćśmiechemwnosprelegentowi.

-Pannaprawdęwierzywpowodzenietegoeksperymentu?-

zapytał.Naglezalęgłosięwnimpodejrzenie,żeobojezLidiąrobiązniego
balona.

-Apannegujewszystko,cowymykasięmożliwościpojmowaniakomisarza
policji?-odbiłpiłeczkęSzurkin.DlanichobusalonLidiiwydawałsię
stanowczozaciasny.Początkowaniechęćzaczęłasięprzeradzaćwotwarty
konflikt.Kolabyłzazdrosny0dziewczynę,Karolniemógłsiępogodzićzutratą
kontrolinadśledztwem,Lidiawtymtowarzystwienieświadomiepełniłarolę
katalizatora.

-Dodiabła!-zirytowałsiępolicjant.-Narazietojaprowadzęśledztwoiżądam
odpowiedzinapytania.Wiem,żepańskiudział

wprzedsięwzięciujestnieoficjalnyispołeczny,alejeśliuznam,żeniewnosinic
dosprawy,rozstaniemysięwtrybieprzyśpieszonym.Zrozumiano?!

Kolawmilczeniuprzełknąłgorzkąpigułkę,zrobiłtowyłączniedlaLidii.Nałożył
natalerzyksałatkę

izgrobowąminązająłsiękonsumpcją.

Komisarzniepoprzestałnajednorazowymsukcesie.Zamierzał

zajednymzamachemwyjaśnićniedomówieniaiopracowaćszczegółowyplan
działania.

-Nieukrywam,żedotychnowinekpodchodzędosyćsceptycznie.Odpanazależy,
czyzmienięzdanie

-zwróciłsiędonaukowca.-Pytaniepierwszeibyćmożeostatnie:wjakisposób
roślinarozpoznamordercę:pozapachu,rysachtwarzy,wyczujenegatywne

background image

wibracje?...

-Hipotezynatentematsąróżnorodne.Przyjmijmy,żeodbierająpromieniowanie
właściwedlakażdegoczłowieka.Zresztą,dlanasnajważniejszyjestfakt,że
roślinypotrafiąprzyswajaćiprzekazywaćinformację.Widzą,słyszą,czują,a
dziękirozwojowinaukipotrafiąsięznamipodzielićswoimispostrzeżeniami.

-Kolawstałidałznakpozostałym,abyposzlizanim.

-Wtychkartonachmamcośwrodzajuwykrywaczakłamstw.

Elektrodyikabledasięukryćwliściach,problemstanowiresztamaszynerii.-
Kopnąłczubkiembutanajwiększepudło.-Jeżelidoświadczeniechcemy
zachowaćwtajemnicy,trzebatojakośsprytniezamaskować.

Komisarzzezrozumieniemkiwnąłgłową,wykrywaczkłamstwpodziałałnajego
wyobraźniębardziejniżcaływcześniejszywywódKoli.Dalszeobrady
przebiegałyjużbezwiększychzgrzytówisporówkompetencyjnych.Plan
działaniazostał

ustalony,arolepodzielone.Pozostaładorozwiązaniatylkokwestia
charakteryzacjiKoli;jegoobecnośćwczasieeksperymentubyłaniezbędna,
należałojednakwymyślićcoś,żebyzbytnionierzucałsięwoczy.

-Najlepiejprześpijmysięztymproblemem-powiedział

komisarznaodchodnym.-Przedsiódmąprzyślępowasfurgonetkęzludźmi.
Załadująsprzętirozładująnamiejscu.Mamnadzieję,żeczekanas

jutrodzieńpełenwrażeń.Narazieżyczęspokojnejnocy.Cześć.

Wradiuwybiłagodzinaszósta.Jolanigdytakwcześnieniejechaładopracy.
Świtzdarzałojejsięoglądaćniejakoodkońca,kiedykładłasięspaćpo
wyczerpującejimprezie:Alewstawaćotejporze-nigdy.

NatylnymsiedzeniuleżałazwiniętawkłębekAgatkaipółgłosemudzielała
przyjaciółceostatnichwskazówek.

-Wyłącztoradio.Przytymjazgociezupełnieniemogęsięskupić.

background image

-Otejporzepowinnosięspać,aniemyśleć.-Jolanieukrywałazłegohumoru.-
Zresztątencałypomysłcorazmniejmisiępodoba.Wczorajbyłamchyba
niepoczytalna,żedałamsięnatonamówić,aledzisiajwidzęwszystkotrzeźwoi
proszęcięostatniraz-odpuśćsobie!

Pasażerkauniosłasięnałokciuiwepchnęłagłowęmiędzyprzedniefotele.

-Pękasz?!Przecieżmówiłamcitysiącrazy,bioręwszystkonasiebie!Proszęcię
tylkooniewielkąprzyjacielskąprzysługę.Czytotakwiele?!

-Comampowiedziećpolicji,kiedyociebiezapytają?-

skapitulowałaJola.ZdwojgazłegowolałajużtrzymaćrękęnapulsieAgatkiniż
puścićjąsamopas.

-Nic,skądnibymaszwiedzieć,gdziejestem?Znamysiętylkozpracy.Niech
sobieszukająsami.-Agatkazachichotałazudanegodowcipu.-1przestańbyć
takaśmiertelniepoważna.Grajestwartaświeczki.

Zgłoszęsiędonichpopołudniuiwymyślęjakąśbajeczkę-

dodałapojednawczo.-Chybaniezostawiszmnienalodzie?!

Jolawyładowałanagromadzonązłośćnapieszympchającymsiępodkołaijuż
znaczniespokojniejszawróciładoprzerwanejrozmowy.

-Robimywszystkowedługplanu.Tylkouważajnasiebie,niemamochoty
oglądaćnastępnychzwłok.

-Spokojnagłowa.-Agatkawyjęłaztorebkigazparaliżującyizaczęła
manipulowaćprzywyzwalaczu.

-Wystarczytylkomocnonacisnąćtenguziczekiskierowaćstrumieńcieczyw
stronęwroga.TakprzynajmniejmówiłtakijedenMariusz,niemiałamjeszcze
okazjiwypróbować.

-Całkiemmnieuspokoiłaś.-Jolaniemiałanajmniejszejochotysłużyćzakrólika
doświadczalnego,zwłaszczakiedyprowadziła.

Zpewnymniepokojemobserwowaławlusterkupoczynaniakoleżanki.-Schowaj

background image

towreszcie,bojeszczektośzobaczy-

warknęła.

Agatkazociąganiemwykonałapolecenie;miałajeszczewtorebcepistoletna
kapiszonyiporęczny,niezwykleostryśrubokręt,aleprzytomniezrezygnowałaz
demonstracji.Jolamogłabysobieubrdać,żerzeczywiściegrozijejjakieś
niebezpieczeństwo,ipopsućzabawę,nimsięnadobrezaczęła.

-Wiesz-zmieniłatematnabezpieczniejszy-przezchwilęsiębałam,żeten
mordercatoktoścałkiemobcy,żewszedłsobiedobudynku,zabiłispokojnie
wyszedłnaulicę.Aleterazjestempewna,żeonjestnasz

-oznajmiłazsatysfakcją.-Miałdorobionyklucz,młotekzkrólikarniizrobiłtow
białydzień,wmieszał

sięwtłum.Mordercaztytułemnaukowymtoplamanahonorzeuczelniimyją
zmyjemy.

Jolaosobiściewolałatuzinobcychmordercówniżjednegoznajomego,ale
argumentacjaprzyjaciółkiteżmiałajakiśsens.

Pokrętny,bopokrętny,alemiała.

-Jesteśmynamiejscu-zakomunikowała.Wysiadłaiczujnierozejrzałasiępo
okolicy.Terenbyłczysty,otejporzeporządniludziejeszczespali.-Wyłaź-
rzuciłaprzezramię.

TylnedrzwiuchyliłysifcihutkoiAgatkanakolanachwypełzłanazewnątrziW
arładoJoliiprzyjęłapostawęwyprostowaną.

Tasiępnieobieruszyłyposchodach;zprzoduAgatka,tużzaniąJola,
rozpościerającnadwspólniczkąochronnyparasolswoichbujnychkształtów.
Agatkawśliznęłasiędobudynku,Jolazawróciłanaportiernię.

-Dzieńdobry!-zawołałaradośnie.-Poproszękluczodsaliwykładowej2A.

-Adobry,dobry.Acóżtakraniutko?-zdziwiłsięportier.-Tylepracy?

-Atyle,tyle.Wczorajbyliśmywterenie,adzisiajtrzebatoodpracować-Jola

background image

westchnęłaciężko.-Wezmętylkoprzyrządyzpakameryizarazodniosę!-
zawołała,wychodząc.

Agatkawierciłasięniecierpliwiepoddrzwiami.Rozpierałająenergiaitonowe
nieokreślone„coś",cododajeżyciukolorówisprawia,żeczłowiekzaczyna
wierzyćwewłasnemożliwości.

Wykradłalosowiprzepustkęnaniecodziennyspektakl,naktóryniezostała
zaproszona-zapewneprzezpomyłkę.Najbliższegodzinymiałypokazać,czy
ryzykosięopłaci.Czysiętokomuśpodoba,czynie-zamierzałazrealizować
plan,zJoląalbobez.

-Pośpieszsię-syknęła-bonamsięzwalinagłowęjakiśpracuś.

Iprzynieśżarcieipoduszkęzsamochodu.

Planmiałaśmiały,nowatorskiigenialnywswojejprostocie.Nimniej,niwięcej,
umyśliłapowtórzyćprzypadkowyśrodowysukces.Ztąmalutkąróżnicą,żetym
razemzamierzałasięzamknąćwkantorkudobrowolnieiwścisłejtajemnicy.

Wyznaczonenagodzinędziewiątąprzesłuchaniadawałystuprocentową
gwarancjępowodzenia.Należałotylkobyćwewłaściwymmiejscuowłaściwym
czasie.Tenwarunekwłaśniespełniła,resztazależałaodsprawnegouchaidobrej
woliprzesłuchiwanych.

Kilkakluczowychpytańwciążpozostawałobezodpowiedzi.Zaparęgodzinbyć
możezniknąostatniebiałeplamyiwtedyobiezJolązajmąsięrzeczą
najprzyjemniejszą-łapaniemmordercy.

Pracawywiadowczadawałapewnąsatysfakcję,alenadłuższąmetębyłażmudna
imęcząca.Wymagałacierpliwościisystematyczności,atychcechżadnaz
dziewczynnieposiadaławnadmiarze.Zapowiadałsiędługi,pełenemocjidzień.
PoprzednipobytwciasnymibrudnympomieszczeniuzmobilizowałAgatkędo
wprowadzeniakilkuzmiannaturyestetycznej.Starłakurze,wywietrzyła
zagrzybionąklitkęimetodyczniezabrałasiędourządzaniamiejscaczasowego
pobytu.Wymościłasiedziskopoduszkami,nastolerozłożyłaprzyborypiśmienne
oraztalerzykzprzekąską.Pozostałeproduktyżywnościoweodwinęłaz
szeleszczącychopakowań

ipodzieliłanaporcjeprzeznaczonedoszybkiejkonsumpcji.Nadobrąsprawę,do

background image

szczęściabrakowałojejtylkodostępudoinstalacjisanitarnej.Dlatego,
dmuchającnazimne,postanowiładrastyczniezmniejszyćspożycienapojów.

RolaJoliograniczałasięwyłączniedozamknięciaiotwarciadrzwizewnętrznych
orazmonitorowaniasytuacjinazewnątrz.

Ciekawerzeczydziałysięjednocześnienawielupoziomach,więcobiemusiały
sięzdobyćnamaksymalnywysiłek,abynieuronićanikropelki.

Czasmijał,aJolawcaleniezabierałasiędoodejścia.Kręciłasiębezcelu,
udzielającprzyjaciółcesetekniepotrzebnychrad.

Praworządnaznatury,próbowałaskłonićAgatkędozejściazdrogiprzestępstwa,
zajakieuważałapodsłuchiwaniepolicji.

Oczywiściebezskutecznie,łatwiejnamówićosładouprawianiakulturystykiniż
Agatkędorezygnacjizrazpowziętychzamiarów

-pomyślałazrezygnacją.

-Dobra,spadaj!-pogoniłająAgatka.-Zamykajiznikaj!

Przyjdzieszdopiero,jakglinyodjadą,ianisekundywcześniej,choćbysięnawet
paliło,dymiłoiszczękałołańcuchami.

-Awyłączyłaśkomórkę?-Jolaporazpierwszyzdobyłasięnarozsądneijaksię
okazałoważnepytanie.

-Okurczę,zapomniałam!Alezemnieidiotka!Gdybyktośzadzwoniłto...wolę
nawetniemyślećokonsekwencjach.-

Agatkapuknęłasięboleśniewczołoijednympstryknięciemkciuka
unieszkodliwiłazdradliwązabawkę.

PowyjściuJolizablokowaładrzwiprzygotowanymiklinami,tąprostąmetodą
czyniącswojąfortecęniedo-

stępnąnawetdlaposiadaczyklucza.Dodziewiątejbrakowałojeszczesporo
czasu.Umościłasięnakanapieibezwiednieprzeniosładokrainyfantazji.Na
przemianbyłanieuchwytnymprzestępcąinieprzeciętnieinteligentnąkobietą

background image

detektywem.Cokilkaminutwracaładorzeczywistości,staraniekontrolując
upływczasu.

Dokryjówkidochodziłystłumionegłosyzparkingu,zgrzytaniekluczywzamkui
tupotnógnaschodach.PrzezpierwszągodzinęodosobnieniaAgatkaczułasię
doskonalewcharakterzemyszypodmiotłą,potemcośzaczęłosiępsuć.Zaplątała
sięwpętliczasuiprzerażeniemrozpoznałausiebiepierwszeoznaki
klaustrofobii.Pojęcieznanedotychczaswyłączniezliteraturyzaczęłonabierać
realnychkształtów.Nieznośneduszeniewpiersiach,trudnościzoddychaniemi
zawrotygłowy.Napiłasięwodyizdesperackąnadziejąprzykleiłauchodo
ściany.Nic!

Cisza,cisza,cisza!Spojrzałanazegarek-piętnaściepoósmej.O

tejporzewszyscypijąkawę,żartująalbokłócąsięokolejnośćdyżurów-
pomyślałazrozrzewnieniem.Zawszelkącenępróbowałaniedopuścićdo
świadomościfaktu,żemarzytylkoojednym-uciecztejklatkiiwrócićmiędzy
ludzi.Kilkakrotnienabrałapowietrzawpłuca,policzyłaodstudojednegoi
rozpoczęłaoperacjęodpoczątku.

*

Policjancitakżeniewyspalisiętejnocy.Przygotowaniadoakcjirozpoczęli
wczesnymrankiem,kiedysłoneczkostałojeszczeniskonadhoryzontem.Lidia

długobudziłaKolę,najpierwsubtelnie;potem,zbrakurezultatu,zastosowała
metodybardziejdrastyczne,zatoskuteczniejsze.

Popchnęłabezwładnąkukłęwstronęłazienkiizagrodziładostępdowanny.

-Jeszczesięutopisz,mójmiły,weźzimnyprysznic-poradziłaprzyjacielsko.-
Dajęcidziesięćminut,słyszyszKolka,dziesięć!

Chybaniezapomniałeś,codzisiajrobimy?

Zamiastodpowiedzidobiegłjejuszuszumpłynącejwody.

Kola,zmęczonypodróżąiurokaminocy,wracałdorzeczywistościbardzo
niechętnie.Jedynienadziejananastępnącudownąnocdodawałamusił,do
zmierzeniasięznadchodzącymdniem.Musiałzasłużyćnadowodywdzięczności,

background image

atowymagałosporegowysiłkuintelektualnego.Skorzystałzradyukochaneji
bohaterskoodkręciłkurekzzimnąwodą.

Wtymsamymczasiepodstępnakobietazastawiaławpokojupajęczesieci.
Wyciągnęłazszafyblondperukę,kilkaspódnic,bluzekiniecierpliwieczekałana
ofiarę.Kola,nieświadomszczegółówoperacji,wyśpiewywałpodprysznicem
arieoperoweowielkiejmiłości.Gdywyszedłzłazienki,Lidiaodrazu
przystąpiładorzeczy.

-Rozwiązałamproblemzkamuflażem.Awansowałeśwłaśnienaspecaod
rachunków.Siądzieszsobietyłemibędzieszprzeglądał

segregatorywpokojuKarpińskiej.Rutynowakontrola,nikomunieprzyjdziedo
głowywłaściwypowódtwojejobecności.

Nieźle,co?-Objęłachłopakawpół,uniemożliwiającwtenprostysposób
natychmiastowąucieczkęiwprowadziładopokoju.

-Woliszspódnicęwkwiatkiczyjednoliciezieloną?

-zapytałaniewinnie,wzmacniającchwyt.

-Onie!Niezrobiszmitego!-Kolabezradniezatrzepotał

powiekami.

-Cociszkodzi,koteczku?Przecieżwiem,żejesteśstuprocentowymmężczyzną.
Odegrasztylkomałąrólkęteatralnądlapotrzebśledztwa-prosiłaprzymilnie.

-Zróbtodlanas,koteczku.

Kolaodmowniekręciłgłowąimałymikroczkamiwycofywałsięwstronę
zbawczejłazienki,aledziewczynaniezamierzaławypuścićzdobyczy.Tymrazem
onazatrzepotałapowiekami,demonstrującnaczarnychrzęsachdwiebłyszczące
łzy.Nawięcejniemogłasobiepozwolićwobawieocałośćmakijażu.

Dwiewystarczyły.

-Zgoda,włożętesztucznewłoski,alenawięcejnielicz-

background image

skapitulowałKola.-Spódnicyniewłożęzażadneskarbyświata.

Itakniemamdoniejodpowiednichbutów-znalazłwreszcielogicznyargument.

-1makijaż-dorzuciłasłodkoLidia,zabierającsiędodzieła,zanimofiara
otrząsnęłasięzszoku.Pokilkuminutachwytężonejpracyprzystojnychłopak
upodobniłsiędozmęczonejżyciempięćdziesięcioletniejksięgowej
nadużywającejkosmetyków.

PerukadopełniładziełaiLidianawszelkiwypadektrzymałaprzyjacielazdala
odlustra.Wbrewobiegowejopiniimężczyźnisąrównieczulinapunkcie
wyglądujakkobiety.Szczególniegdywgręwchodzidziewczynaipotencjalny
rywal.

KomisarzHalwaszjawiłsiękwadransposzóstejimilezdziwionyzastał
wszystkozapiętenaostatni

guzik.Wkorytarzupiętrzyłysiępudła,składanystolikturystycznyiświeżo
odprasowanyobrus.Tylkogospodynizachowywałasiędziwnie,wypchnęła
gościanaklatkęschodowąiszepnęłamudoucha:

-Słuchajuważnie,niemamczasunawyjaśnienia

-syczała,groźniełypiącbiałkamioczu.-Żadnychgłupichuwagnatematwyglądu
Koli-zrozumiano?

Zagadkarozwiązałasięsama.WprzedpokojupojawiłsięKolawewłasnej
osobieipatrzyłwyczekująconaKarola,gotowynanajmniejszygestlekceważenia
cisnąćperukąoziemięiwrócićdoNiemiec.

-1otowłaśniechodziło,świetnykamuflaż-przyznałKarolbezcieniaironii.-
Całąnocgłowiłemsięnadprzebraniemiwymyśliłemtylkoto-wskazał
dodatkowypolicyjnymundur-alewaszpomysłjestoniebolepszy.Niktnie
zwróciuwaginatakąniepozornąkobitkę.Księgowajakżywa.Izostawtenkarton

-przystopowałKolę-jakokobietamożesznajwyżejzabraćpodręcznąteczkę.
Resztązajmąsięmoiludzie.No,cotakstoicie

-jedziemy!-pogoniłtowarzystwo.

background image

-Niewiemjakwy-odezwałasięLidia,kiedyzajęlimiejscawsamochodzie-
alejajestemokropniezdenerwowana.Jakpomyślę,żezakilkagodzinpoznamy
nazwiskomordercy,to...

Jolaoddałakluczeportierowiiwychodząc,omałonienadziałasięnaparkującą
furgonetkępolicyjną.Zwiadomychpowodówniemiałaochotynaprzedwczesne
spotkanie.Przyczaiłasięwcieniuiwsprzyjającymmomencieprysnęławstronę
królikarni.

Postanowiłatamsiedziećażdorozpoczęciapracy.BałasiętylkooAgatkę;
spodziewałysięstróżówprawanajwcześniejprzeddziewiątą,mogliją
zaskoczyć.Coterazmogłarobićwspólniczka?Pobudzonawyobraźniana
zawołaniepodsuwałaobrazprzyjaciółkitańczącejmazura,beztroskośpiewającej
piosenkiludowe,itd.WszystkokończyłosięzakuciemAgatkiwkajdany.

Czasmijałinaszczęścienicniewskazywałonaspełnieniesięktóregośz
czarnychscenariuszy.PowoliJolaodzyskiwałazdrowyrozsądekipowstępnym
opanowaniupanikistwierdziła,żeukrywaniesięniemanajmniejszegosensu.Jej
samochódstał

przecieżprzedsamymwejściem,apolicjazwykleniemaproblemuzustaleniem
właściciela.Szukaławgłowiepretekstu,któryusprawiedliwiłbyjejporanną
obecnośćwmiejscupracy,idoszładowniosku,żejakowolnyczłowiekma
prawoprzebywaćwszędzie.No,chybażeznajdąAgatkęalbo...drugiegotrupa,to
wtedy...

Takrozmyślając,szłasobiewzdłużogrodzeniakrólikarni.Naglecośzwróciłojej
uwagę,raczejwyczuła,niżzauważyłajakiśpodejrzanyruch.Zatrzymałasię,
ostrożniezlustrowaławzrokiemnajbliższąokolicęinatychmiastzapomniałao
nurtującychjąproblemach.Krewzaczęłakrążyćżywiej,członkinabrały
sprężystości-todałaosobieznaćwrodzonażyłkałowiecka.W

dużejkępietrawy,niecałepięćkrokówdalejsiedziałkrólikKubuś.Ulubieniec
Zatopcaiprzyczynawszystkichnieszczęść.

Nieznośnyuciekinierzatęskniłwidoczniezaprzyjaciółmi,acobardziej
prawdopodobne,zaporząd-

nymśniadaniem.Szukałznajomejdziury,przezktórąwydostał

background image

sięnawolność.Nawidokczłowiekazamarłwbezruchu,węszącintensywnie.
Podjęciedecyzjizgatunkuzostaćczyuciekaćzajęłomuzbytwieleczasu.
WykorzystałatoJola-powolutku,prawieniezauważalnieposuwałasięw
kierunkuniezdecydowanegogryzonia.Czujnykrólikniepozwoliłjejjednakna
zbytwiele,zapobiegawczo"zwiększyłdystansireagowałtaknakażdąpróbę
zbliżenia.Nowazabawawyraźnieprzypadłamudogustu.

-Tuś-tuś,Kubusiu-wabiłasłodkoJola.-Chodźdomnie,dostaniesz
marcheweczkę.Tuś-tuś.-Przykucnęła,zerwałapęczekmleczuipowoliwysunęła
przedsiebierękęzprzynętą.

Królikzaprzestałzabawywkotkaimyszkę,wykrzywił

śmieszniemordkę,opuściłuszyinieśmiałymikicnięciamizaczął

sięzbliżaćdospodziewanegoprzysmaku.Trawnadietazdążyłamujużzbrzydnąć,
aczłowiekkojarzyłsiędobrąwyżerką.

Dystanspowolimalał,czterykroki,trzy,dwa...Wciągnął

powietrzeinatychmiastzorientowałsięwoszustwie.Niesprzedawolnościza
zwykłezielsko.Wyprężyłciałoibłyskawicznieprysnąłwbok.Wtymsamym
ułamkusekundyskoczyłaJola.

Zwinnaniczymzawodniksumoposzybowaławgórę,chwyciłakrólikaiz
głuchymłoskotemrunęłanazbitąglebę.

Jękłowcyikwilenieofiaryzlałysięwjedno.Kubuśzdobyłsięnaostatni
desperackizryw,szamotałsięjakszalonywewszystkichkierunkach,nieżałując
pazurków.Ikiedybyłjużnaprawdębliskiwolności,chwyciłagodrugapara
bezlitosnychrąk.

-Amamcię,łobuzie-zachichotałradośnieczłowiek.-Wolnościcisięzachciało,
niewdzięczniku.

MarianZatopiec,boontoprzyszedłniespodziewaniewsukursJoli,podałjej
wolnądłońipomógłpodnieśćsięzziemi.Wjegopostawieniedopatrzyłasię
cieniawrogości.Potwarzyplątałomusięnawetcośwrodzajuuśmiechu.

-Proszę-podniósłzziemikluczeipodałskamieniałejwłaścicielce.-Dziękuję

background image

koleżancezapomocwzatrzymaniuzbiega-rzuciłiodszedł,nieoglądającsięza
siebie.

Jolaotrzepałasięzkurzuizdumienia,włożyłapogubionesandałyilekkokulejąc,
podreptaładopracy.Słowo„dziękuję"wustachZatopcaprzebiłowszystkie
wrażeniadzisiejszegodnia.

Zpolicyjnejfurgonetkiwyładowanosprzętsprawniei,jakprzypuszczano,bez
świadków.Towarzyszącyekipieportierzniknął,gdytylkonadarzyłasię
sposobność,unikającsmutnejrolitragarza.Ostatnipomknąłnagórę
ucharakteryzowanymężczyzna.

Kiedymundurowiopuściligabinet,wtajemniczonatrójkaodbyłaostatniąnaradę.
Dracenaspokojniestaławswoimkąciku,nieświadomaważnościchwili.Amoże
wiedziaławszystko,tylkoczekała,ażludziezrobiąpierwszykrok?

-Zabieramysięostrodoroboty!-zawołałapodekscytowanaLidia.-Kolka,teraz
wszystkowtwoichrękach.Odczegozaczynamy?

Aparaturępomiarowądlakamuflażuzastawionostolikiemprzykrytymprzydługim
obrusem.Nawierzchuułożonoszeregeksponatów.Wszystkorazemwyglądało
całkiemnaturalnie.

Podejrzanimielikolejnodefilowaćprzed„świadkiem"wceluidentyfikacji
zgromadzonychnastolemateriałów.NastępniedelikwentamiałprzejąćKaroli
przesłuchaćwsąsiednimpomieszczeniu.Wtensposóbzamierzaliupiecdwie
pieczenienajednymogniu,niewchodzącsobieprzytymwdrogę.

Lidiadopracowywaładetale.

-Kolka,ileczasutakaosobamusiprzebywaćwpomieszczeniu?

-Wystarcządwie,trzyminuty,alekoniecznesąprzerwymiędzynimi,minimum
pięćminut.

Kolawyraźnieodzyskałhumorichętnieprzejąłinicjatywę.

Rozejrzałsiępopokojuiwydałkilkapoleceń.Większośćznichkierowałw
stronęKarola.Zamierzałwykorzystaćswojepięćminutidaćzarozumiałemu
gliniarzowipotężnegoprztyczkawnos.Teraz,gdyeksperymentowiniegroziłojuż

background image

zawieszenie,mógłsobienatopozwolićbezżadnychprzykrychkonsekwencji.

-Stolikpostawcietutaj,potemgotrochędosuniemy;komisarzu,proszęnarazie
odsunąćtepudłapodścianęiotworzyćokno;niezaszkodzinamodrobina
świeżegopowietrza.Ktośroztaczawokółnegatywneemocje-wypuściłnastępną
celnąstrzałę.-Naczasprzesłuchaniaproszęozachowanieciszyiwysyłaniew
eterwyłączniesygnałówdobraimiłościbliźniego.Inietrzaskaniedrzwiami-
uzupełniłjużpogwałtownymwyjściuHalwasa.

Nadszedłczasnagłównypunktprogramu.Kolazminąchirurgaszykującegosię
goarcytrudnejoperacjizacząłrozpakowywaćkartony.Sprawniewyjmował
poszczególneelementyiłączyłjewcałość.Dopasowywał,regulował,wykonując
jednocześnieszalenieskomplikowaneobliczenia.Kątemokaobserwował

dziewczynę.Jedenjejuśmiechwartbyłcałegotrudu.Lidiapatrzyłananiego
zamglonymwzrokiemizaciskałakciukizapowodzenie,pełnawiarywsukces.

Kolapodłączyłdoliściaostatnieelektrodyizbłyskiemwokuwłączyłurządzenie
pomiarowe.Pomieszczeniewypełniłcichyszelestprzesuwającejsiętaśmy,na
którejpisakkreśliłprostączarnąlinię.

-Działa-szepnąłpodekscytowanynaukowiec.-Widzisz,terazlinianiewykazuje
najmniejszychodchyleń.Naszaobecnośćniewywołujeuroślinyżadnychemocji.
Miejmynadzieję,żepoodwiedzinachpodejrzanychtosięzmieni.Powizycie
mordercypowinniśmymiećtutajlinięfalistą-wskazałpalcem.-Jajużswoje
zrobiłem,terazwszystkozależyoddraceny-zakończyłzpatosem.

-Naprawdęchciałbymwtowierzyć,alejakośtrudnomiuwierzyćw
nadprzyrodzonezdolnościroślin-odezwałsięKarol,podświadomieściszając
głosdoszeptu.Niezwykłośćchwilidziałałatakżenaniego,chociażniezamierzał
siędotegoprzyznawać.Powypaleniudwóchpapierosówwróciłwznacznie
lepszymnastroju.-Niekrzywciesiętaknamnie.Jeślionarzeczywiście
„przemówi",obiecujęjużnigdynieznęcaćsięnadroślinami.Mamnamyśli
koszenietrawy,przycinanieżywopłotuitympodobnetortury-sprecyzował.

-Przestańjąstraszyć-syknęłaostrzegawczoLidia.-Wszystkozepsujesztym
swoimgadaniem.Zajrzyjlepiejdonaszychklientówiprzygotujichdozabiegu...
NiewiernyTomasz-rzuciłazawychodzącym.

Aparaturapomiarowadziałałabezzarzutu.

background image

-Niechsobiepopracujekilkanaścieminutnaluzieimożemyzaczynać-
zdecydowałKola.-Aterazczasnarelaks,wszyscypowinniśmysięodprężyć,
pozbyćstresuiniepewności.-Włączył

magnetofonipokójwypełniłasubtelnamuzykaCzajkowskiego.

-Niezawiedziesznas,malutka,prawda?-powiedziałcichymmiłymgłosem.-
Pamiętasz,miałaśtakądobrąpanią,kochałacię,dbałaotwojepotrzeby.Na
pewnobyłyścierazembardzoszczęśliwe.Apotemprzyszedłzłyczłowiek...-
zawiesiłnachwilęgłos-inatwoichoczachdokonałstraszliwejzbrodni.I
zostałaśsama.Amordercanadalcieszysięwolnością.Przyjdziedzisiajdociebie
itymusiszgowskazać!Rozumiesz?Jesteśnasząjedynąnadzieją.Onzabiłtwoją
panią,atymusiszsięzemścićzawasobie.Terazodpocznijsobietroszeczkę,
uspokójsięiprzygotujpsychicznie.Tobędzietrudne,aleniemożeszsięzałamać,
będziemycałyczasprzytobie.Zaraztuprzyjdziedużoludziizłyczłowiekbędzie
wśródnich.Dajnamtylkoznak,amyzajmiemysięresztą.Nammożeszzaufać!-
zakończył.

*

Halwaszradościąopuściłpokójiznówzapaliłpapierosa.Całątęhistorię
traktowałraczejzprzymrużeniemoka.Bawiłogozachowanieresztyzespo-

background image

łu,ichwiarawmagięroślin.Przypominałotobardziejwywoływanieduchówza
pomocątalerzykaniżdziałaniapolicyjne.Onwierzyłtylkowto,cowidział,w
prawdziwe,niepodważalnedowody.Właśniewpadłamudogłowyinteresującai
odrobinęprzewrotnamyśl.Znajdowalisięprzecieżwinstytucienaukowym,
wszyscypodejrzanisposobemmyśleniabylibliżsidoktorowiSzurkinowiniż
komisarzowiHalwasowi.

Jakzachowalibysię,znającprawdęoplanowanymeksperymencie?Czyjako
naukowcypotraktowalibysprawęserio?Możezdesperowanymordercawkradłby
sięnocądobudynkuizamordowałjedynegoświadka?Ciekawateoria.

Zaskoczyłagowłasnapomysłowość.Czyżbypodświadomieulegałwpływom
Lidii?

OdkrywczerozmyślaniaprzerwałopojawieniesięniejakiejpaniKapłan.Już
trzecirazwędrowałanadół,zakażdymrazemnatrętnieprzyglądającsię
poczynaniompolicjanta.Wjejmniemaniudokonywałaobserwacjidyskretnie,nie
zwracającniczyjejuwagi.Karolodniósłzgołaodmiennewrażenie:rozbiegane,
szpiegująceoczka,podejrzanamina,stylizowananaobojętność,inadmierna
częstotliwośćwędróweknatychmiastwzbudziłypodejrzeniarasowegogliniarza.
Przyczaiłsięnapółpiętrzeizgóryobserwowałpoczynaniakobiety.

Rybkanatychmiastzłapałaprzynętę.Napaluszkachpodbiegładoniestrzeżonego
obiektu,przyłożyłauchododrzwi,uniosłaprawąnogędowysokościtwarzyiz
pozycjibocianaoglądałarozbitekolano.Preteksttaksamodobryjakkażdyinny.
Prezentowałaprzytymzadziwiającewygimnastykowanie,aiwidokstanowiła
przekomiczny.

Przedstawienieprzedstawieniem,atajemnicatajemnicą-Karolzdecydowanie
wkroczyłdoakcji.NajegowidokJolazwdziękiempoprawiłapodartestopkii
wygładziłaspódniczkę.

-Och,właśniechciałamzapytać,niemająpaństwoapteczki?-

zapytała,-bezczelnieprezentującotartekolanoipodrapanedłonie.

-Niestetyniemożemypanisłużyćpomocą!-nieszczerzezmartwiłsięKarol.-
Widzę,żezdarzyłsięjakiśmaływypadek?-

background image

kontynuował,szczegółowemaglowaniepodejrzanejpozostawiającnapóźniej.

-Złapałamkrólika!-zdumąoświadczyłaJola,wprawiająckomisarzaw
autentycznezdziwienie.

-Aha,zrozumiałemdowcip.Łapałapanizajączkaizwierzątkojakzwykle
uciekło!-podjąłżartobliwyton.

-Złapałamkrólika-sprostowałagrzecznie,leczstanowczoJola.-

Królikizając,proszępana,todwaróżnegatunkiinienależyichzesobąmylić-
pouczyła.-Obagatunkioczywiściewystępująnawolności,alejaoczywiście
łapałamkrólikahodowlanego.

Wybrałwolnośćkilkadnitemu,alegowkońcudopadłam.

Halwaszauważył,żerozmowadziwniewymykamusięspodkontroli,stracił
wątekianiwząbnierozumiał,ocotejbabiechodzi.

-Oczywiście,mapanirację-przytaknąłdlaświętegospokoju.-

Czymogęmiećdopaniprośbę?Zakilkaminutrozpoczynamyprzesłuchaniaw
pokojunu-

mersiedemnaście,proszęzłaskiswojejpoinformowaćwspółpracowników,żeby
nieopuszczalibudynku,będziemywzywaćimiennie...

Jolapolowaławłaśnienatakąinformację.Oddłuższegoczasupodejrzewała,że
cośsięświęci,terazzyskałapewność.Pognałanadół,zanimpolicjantskończył
mówić.MusiałauwolnićAgatkę,zanimzaczniesięprzesłuchanie.

Przyniosłakluczeicichutkoweszładosalki.

-Agata,Agata-zapukaładodrzwipakamery.-Toja!Wyłaź,znaszegoplanunici,
słyszysz?!PolicjasiedziwpokojuKarpińskiejiniezamierzająsięprzenosić.
Trafiłyśmyztympomysłemjakkuląwpłot-orzekłazniechęcona.-Tylezachodu,
stresówiwszystkonamarne.Otwieraj,zamierzasztamsiedziećdowieczora?
Odezwijsię,głosciodjęłozwrażenia?

-zniecierpliwiłasięwkońcu.

background image

-Niemogęwyjąćklinów,chybasięzaklinowałynaamen-

usłyszałapłaczliwygłosAgatki.

-Odtegosą.Spróbujczymśpodważyć-poradziłaJola.Napomysłzklinami
wpadłaosobiście,przyniewielkiejtylkopomocymężabudowlańca,idotejpory
uważała,żejesttonajmocniejszypunktprzedsięwzięcia.

-Niedamrady,podajmiprzezokienkojakiśmłotekalbołom-

poprosiłaAgatka.Wtejchwilimarzyłatylkoojednym:żebynatychmiastwyjść
nazewnątrz.Wnosiemiałamordercę,śledztwo,wogólewszystkomiaławnosie.
Bezradnieszarpałaklamkę,klnącgłośnoparszywedrewienkainiewdzięczną
Jolkę,któraniespodziewanieodmówiłapomocy.

-Żadnychtakich,dopókiniezłapiąmordercy,niedotknęsiędożadnegomłotka...
iłomuteż-odparłakategorycznie.-Spróbujwyleźćoknem-zaproponowała.

Odpowiedziałjejrytmiczny,bardzogłośnyłomotdochodzącyzdrugiejstrony
barykady.WściekłaAgatkakopaławdrzwi,niezważającnahałas.Podwpływem
drgańkawałkidrewnaobluzowałysięiofiarawłasnychpomysłówopuściła
więzienie.

-Niewiedziałam,żejesteśtakąświnią!-wysyczaławkierunkuwspólniczkii
śmiertelnieobrażonaopuściłapomieszczenie.

Jolazatarłaśladyniedoszłegoprzestępstwa,oddałakluczeizrezygnowana
poczłapałanagórę.Męczyłojącośwrodzajukacamoralnego.

KoleżankaCyrylstałanakorytarzuitłumaczyłasięprzedSmolarzemze
spóźnienia.Ugodowynaogółprofesornapunkciepunktualnościmiał
przysłowiowegohopla,itymrazemwypruwałzwinowajczyniflaki.

-...isamochódstanąłminasamymskrzyżowaniu-wiłasięwtłumaczeniach
delikwentka.Nadeserczekałająjeszczepogadankaumoralniającai
przyrzeczeniepoprawy.

-Alejąmagluje-zauważyłaHalinka.-Widaćstarywróciłjużdoformy.Nic,co
dobre,nietrwawiecznie.Atakibyłostatniocichutki.

background image

-Nieidziecienapogrzeb?-zapytałEmilnawidokkolorowychkreacjikoleżanek.

-Idziemy,przebierzemysięprzedwyjściem.Ścisłażałobaobowiązujewyłącznie
rodzinę.

-Cholerka,szkoda,żeniewpadłemnapodobnypomysł-

westchnąłEmil.-Czarnygarniturwsierpniujestszalenieniepraktyczny.

-Granatowyteż-poparłgoGrześ.Wprawdziedawnojużzrzucił

marynarkę,aledolnejczęścigarderobyniemógłzdjąćzwrodzonejskromności.
Potcałymistrugamispływałmudoskarpetek,grożącprzemoczeniem
eleganckiegoobuwia.-

Ciekawe,czymordercabędzienapogrzebie?-zmieniłtemat.-

Podobnoonizawszechodząnapogrzeby.

-Mordercawracanamiejscezbrodni,tumanie

-niegrzeczniesprostowałaIza.-Wnaszymprzypadkunigdygonieopuścił,ciągle
czaisięgdzieśzaścianą.Słuchajcie!-

zawołała-acobędzie,jeślipolicjanigdygoniezłapie,jakmybędziemydalej
żyć?

Odpowiedziałajejpełnazadumy,mrożącakrewwżyłachcisza.

Niktnadłuższąmetęniechciałpracowaćpodjednymdachemzmordercą.Czarna
wizjanajbardziejprzeraziłaHalinkę.

Zeskoczyłazestołkaiusiadłaplecamidościany.

-Jeśligoniezłapią,natychmiastprzenoszęsiędoOlsztyna!Iniechniktnieważy
sięjechaćtamzamną!

-zapiszczałahisterycznie.

-Nowiesz?!Namchybamożeszufać-oburzyłasięJola.-Mamnamyśli
oczywiściedziewczyny.Zbrodniarzemjestnapewnojakiśfacet,onizabijanie

background image

mająwgenach.

DopokojuwróciłaAgatkaiciężkoklapnęłanakrzesło.

-Alemniewymaglował-westchnęła.-Zaledwiekilkadziesiątminutspóźnieniai
jużsądostateczny,

nawetsięczłowieknienacieszywykroczeniem.Aha,nadzisiajgórazaplanowała
praceporządkowewnowymlaboratorium.

Zjedzcie,robaczki,śniadanie,żebyściemielisiłępracować.

-Ładnemiporządkowe!-zawołałaIza.-Trzebawynieśćnakorytarzpołowę
mebliiopróżnićwszystkieregały.Nieznacieprzypadkiemjakiegośbezrobotnego
Herkulesa?-zapytałaznadzieją.

Niestetynieznali.

-Aktomówił,żeżyciejestproste-zauważyłfilozoficznieGrześ.

-Chcieliścienowysprzęt,aterazżałujeciepotuiłez.Niemaróży...

-Darujsobie!-przerwałabłyskotliwywywódJola.-Powiemwamcoś
naprawdęniesamowitego-powstępiezrobiładłuższąpauzędlawzmocnienia
efektu-Zatopiecpowiedziałdzisiaj

„przepraszam"i„dziękuję".-Dowcipnieopowiedziałaporannezdarzeniei
czekałanareakcjękolegów.

-Niemożliwe!-upierałsięGrzegorz.-Onnieznatakichsłów.-

WśródgenetykówopinienatematkolegiZatopcabyływyjątkowozgodne-
arogantpozbawionytaktuiogłady.

-Sławodaję!-zaklinałasięJola.-Nawłasneuszysłyszałam.

-Amożesięprzesłyszałaś,możepowiedział„przestraszam"i

„dzióbciskuję"-podsunąłAndrzej,rozbawiająctowarzystwodołez.

AgatkaprzysiadłasiędoJoli.

background image

-Spakowałaścałążywność?-zapytałaodniechcenia.Jakoosobaniepamiętliwa
pierwszawyciągnęładłońdozgody.

-Tak,oczywiścieizatarłam...toznaczyposprzątałam-Jolaskwapliwiepodjęła
temat.Podsunęłaprzyjaciółcetorbęzproduktamiiprzesłałajejprzepraszający
uśmiech.-Wiesz,możerzeczywiściepowinnam„to"przynieść,przepraszam.

-Nie,miałaśrację,noszenie„tego",wtejsytuacjitoczystagłupota-również
szyfremodpowiedziałaAgatka.-Wzaistniałejsytuacjimusimy
przewartościowaćnaszstanposiadaniaipodjąćzdecydowanekrokizaradcze-
postanowiła.

Zespółgenetykówjużdawnozauważyłniezwykłązażyłośćobupańinawet
skomentowałtoodpowiedniozaplecamizainteresowanych.Terazsłuchali
dziwnegodialogumocnoskonsternowani.NajbardziejdociekliwabyłaHalinka.
PrzezcałelatakolegowałasięzAgatkąinagłeodstawienienabocznytor
potraktowałaniemaljakozdradęstanu.Rozwiązaniezagadkipostawiłasobiena
punkthonoru.

Idyllaprzystoletrwałanadal.

-Chceszkanapkę?-zachęcałaJola.-Zpieczonymschabem.

-Chętnie-przyjęładarAgata.

-Boże!-niewytrzymałtegowersaluAndrzej.-Jaksięzacznącałować,to
natychmiastzwymiotuję.

-Atypewniewoliszcałowaćmężatki?!-odgryzłasięJolainatychmiast
zrozumiałaswójbłąd.Ztakdługimjęzorem,pomyślałasmętnie,zpewnościąnie
dożyjętrzydziestychósmychurodzin.

Andrzejpociemniałnatwarzyiopuściłpokój,głośnotrzaskającdrzwiami.

-Comuodbiło?Jakiemężatki?-pytanozewsząd.

-Niewiem!Taksobiechlapnęłam-wzruszyłaramionamizapytana.

Wszystkieżyweistotymająniezaprzeczalneprawodomiłościichoćbyodrobiny
zainteresowania.Pozrelaksowaniudracenyprzyszedłczasnarudąkotkę.

background image

Pojawiłasię"nahoryzonciewnajodpowiedniejszymmomencieinaznak
przyjaźniocierałasięonogiukochanejpani.Kręciłakółeczka,stawałasłupka,
domagającsiępieszczot.Siłąrzeczydracenaodeszłanadalszyplan.Rozpoczęła
sięsesjagłaskania,przytulaniaidrapaniazauszkami.Całejoperacji
towarzyszyłodziękczynnemruczenieuszczęśliwionejMopki.

-No,dośćtychkaresównadzisiaj-zdecydowaławreszcieLidia,znikającpo
drugiejstroniedrzwi.

PorzuconaMopkamiauczałażałośnienaznakprotestuizpremedytacjądrapała
okładzinę.Bezskutecznie.Wreszcieprzycupnęłaprzyproguiczekała,szarpana
ciekawością,żalemiprzemożnąchęciądołączeniadoukochanejopiekunki.

WpokojuKarpińskiejdokonywanoostatnichuzgodnień.

-ZacznijmyodtegoPodymka,tylkoonmaalibi-zaproponował

Karol.-Zobaczymy,conampowieonimwaszaroślinka.-

Słówkiem„wasza"delikatnieodciąłsięodpozostałych.-

Będziemyprzynajmniejwiedzieli,czytowszystkomajakiśsens.

-Dziękizaoptymizm,szaleniepodniosłeśnasnaduchu-

zdenerwowałasięLidia.-Przyślijnamtujakiegośchłopakawmundurzeizajmij
sięswojąrobotą-prychnęłagniewnie.

-Dobra,gdybyktośpytał,będęwpokojuobok.Szurkinnałożył

znienawidzonąperukę,dająctym

samymznakdorozpoczęciaeksperymentu.Odtegomomentupierwszeskrzypce
miałagraćroślina.Czasrozstrzygnie,czyspełnipokładanewniejnadzieje.A
nadziejebyłyogromne,dwiejednostkiludzkiewierzyływtoświęcie,trzecia
zamierzałazaśdołączyćdoobozuzwycięzców,kimkolwiekbybyli.

-Kolka,jakmyślisz,odkogozaczniemy?-Niechbędzietenniewinny,potem
weźmiemy

background image

resztęnachybiłtrafił.Powpisujprzynazwiskachnumerkiilecimypokolei.

AndrzejPodymeknajwyraźniejnieczułsięwyróżnionypierwszeństwem.Wszedł
dopokojuskoncentrowanyiuważnierozejrzałsiępogabineciezmarłej.Oprócz
niegoznajdowałysiętamtylkodwiekobiety.Znajomapolicjantkaijakaśdruga,
grzebiącawsegregatorachitłukącazimpetemwprzedpotopowąmaszynędo
pisania.

-Mamdopanatylkokilkapytań-zaczęłaLidia.-Proszęsiędokładnieprzyjrzeć
przedmiotomnastoleipowiedzieć,czypanjewidziałwcześniej;możewpadły
panuwokonaprzykładwczasieostatniejrozmowyzezmarłą?

Andrzej,dlazyskanianaczasie,dokładnieobejrzałfantyipostanowiłnadal
trzymaćsiępoprzedniejwersjiwydarzeń.

PorannywyskokJoliniepotrzebniewyprowadziłgozrównowagi.Terazojego
romansiezMonikąDoniecwiedzielijużwszyscy,conieznaczy,

żedowiesięotympolicja-kalkulował.Liczyłnasolidarnośćzespołu.Wkońcu
tonieonzamordowałtędwulicowąmodliszkę,chociażbardzosięotoprosiła.I
najważniejsze-niemiał

zielonegopojęcia,ktostuknąłKarpińską.

-Niejestemwstaniezidentyfikowaćtychrzeczy,niemajążadnychcech
szczególnych.Każdyznasmatakiesameprzyborybiurowe.Przykromi,alenie
potrafiępanipomóc.

-Wtakimraziedziękujępanu,kolegabędziemiałdopanajeszczekilkapytań,
proszęprzejśćdopokojunumerszesnaście.

Gdytylkotrzasnęłyzamykanedrzwi,LidiaiKolabiegiemrzucilisiędo
urządzenia.Linianataśmiebyłaprostajakdrutinawetnamomentniezafalowała.

-Znaczy,rzeczywiścieniewinny-stwierdziłSzurkin.

-Dracenapowiedziała:niewinny-podkreśliłaLidia.

Postaciewpokojuzmieniałysięjakwkalejdoskopie.Każdemupodejrzanemu
aplikowanojednakowyzestawpytań.Notowanoodpowiedziipowyjściu

background image

delikwentasprawdzanozapisnataśmie.

Popiątejosobiewyniknadalbyłnegatywny.Świadeknierozpoznałmordercy.

-Boże,nigdywżyciutaksięniedenerwowałam.-Lidiaodłożyładługopisi
wytarłaspoconeręcewobrus.-Nawetkiedyczekałamnawynikimatury.

-Spokojnie,prawdziwynaukowiecnigdynieokazujeemocji.

Przebadaliśmydopierodwadzieściaprocentprzypadków.Musiszsięuzbroićw
cierpliwość,zbrodniarzmożewejśćzachwilęlubzjawićsięostatni-pocieszał
Kola.-Zrobimymałąprzerwęilecimyznastępnąpiątką.

NazewnątrzczuwałaMopka.Zdążyłajużzawrzećprzyjaźńzpilnującymdrzwi
policjantemizzainteresowaniemobserwowała,jakprzyprowadzazsobącoraz
tonowychludziiwpuszczaichdownętrza.Zaktórymśnawrotemwykorzystała
okazjęicichutkowsunęłasiędopokoju.Kociaintuicjapodpowiadałajej,żejest
tutajnielegalnie,iostrzegałaprzedzbytwczesnymujawnieniem.Siedziałazatem
grzeczniepodszafąisłuchałasłodkiegogłosudobrejpani.Popodłodze
przesuwałysięróżnenogi,snułysięobcezapachy,podszafędobiegałyteż
dziwnegłosyiszmery.Szczególniejeden,cichyibrzęczący,intrygowałkotkęod
samegopoczątku.Byłtakinowy,dziwnyimruczący.Dobiegałzokolicystolika,
doktóregopodchodziliwszyscyludzie.NiemogącsięoprzećciekawościMopka
powolutku,jaknapolowaniu,popełzławkierunkuodgłosu.

Wlazłapodserwetęizbliskaobserwowałaprzesuwającąsiętaśmę.Pokilku
minutachporzuciłanużącezajęcie,odeszłakilkakrokówiułożyłasięwygodnie
zadoniczkązkwiatkiem.

Maładrzemkawyśmieniciepoprawiłajejnastrój.Kiedysięobudziła,w
pomieszczeniuznajdowałasiętylkojednaosoba.

Ściągaławłaśniezpółekwielkiesegregatory,czyniącdużohałasu.Mopka
przeciągnęłaleniwiegrzbiet,zaczepiłapazurkiodonicę,następniewdrapałasię
wyżejidrapiącbrązowąkoręwykonałacodziennymanikiur.

Brutalniepotraktowanadracenazawyłabezgłośniezbóluizareagowała
wyraźnymzafalowaniemwykresudokładniewmomencie,kiedydopokoju
wszedłkolejnypodejrzany.

background image

Spłoszonaodgłosemotwieranychdrzwikotkawróciłagrzeczniepodszafę,nie
zdającsobiesprawyznastępstwniewinnegopostępku.

ŚwiadkowizadanostandardowepytaniaiodesłanodokomisarzaHalwasa.Jeden
rzutokanataśmęwynagrodził

eksperymentatoromwcześniejszerozczarowania.Wykresfalowałgwałtownie,
wyraźnieinadużejpowierzchni.Dopieropowyjściupodejrzanegopowoli,
małymiskokamiwróciłdonormy,osiągająclinięprostą.

-Boże,mamygo!Kola,mamymordercę!-Lidiaztrudempowstrzymywałasię
przedwykrzyczeniemtejcudownejwiadomościcałemuświatu.Niemogąc
zapanowaćnadszalonąradościązawisłanaszyiprzyjaciela,niszczącztakim
trudemnałożonymakijaż

-Mówiłem,żetotylkokwestiaczasu-odezwałsięKolaspokojnymgłosem.Rolę
wszechwiedzącegogeniuszaodgrywał

doskonale.Czegóżniezrobimężczyzna,żebyzaimponowaćukochanejkobiecie?I
jemuspadłzsercaogromnykamień,aletęinformacjęzachowałwyłączniedla
siebie.

-Dowóddowodem,akaruzelakręcisięnadal-sprowadził

asystentkęnaziemię.-Dlazachowaniupozorów,aconajważniejszedla
prawidłowościbadań,musimydoprowadzićeksperymentdokońca.-Sukces
uczcimywdomu-obiecał

skwapliwie.-Aterazspójrzwlustro.-Pocałunki„księgowej"

pozostawiłynatwarzydziewczynywyraźneślady.-Mniesiępodo-baszw
każdymwydaniu,aleniewtajemniczenimogąwyciągnąćzgołaniestosowne
wnioski-zachichotał.

-Zapięćminutkontynuujemyzabawę.

-Awiesz,czegoniemogęsiędoczekać?Chcęzobaczyćminępanakomisarza,
kiedyzobaczydowód,czarnonabiałym,iodszczekawszystkieinsynuacje

-zsatysfakcjąpowiedziałaLidia.

background image

*

Kiedydosaliwszedłmorderca,dracenarozpoznałagonatychmiast.Zadrżała
wewnętrznieodkorzeniapoczubkiliści.

Tysiąceimpulsówprzeszyłojejtkanki.Elektrycznareakcjaroślinyzostała
natychmiastzarejestrowanaprzezurządzeniemonitorujące.Przyrządypiszące
drgnęłyizaczęłykreślićwyraźnąfalistąlinię.

Zabójcanieokazywałnazewnątrzżadnychemocji.Rozgrywałzpolicjąpartię
szachówizkażdągodzinąjegoszansanawygranąrosła.Jedynieprzez
pierwszychkilkanaściegodzinmęczyłogouczucieniepewności.Czyniepopełnił
błędu?

Zuporemmaniakaanalizowałszczegółowokażdykrok.Nie,niepopełniłbłędu,
nigdyichnierobił.Zaplanowałizrealizował

zadaniezperfekcyjnąprecyzjąiniezostawiłżadnychśladów.

Wykonałwyrokiniezamierzałwięcejwracaćdoprzeszłości.

Policjabezradniekręciłasięwkołoniczymstadozagubionychbaranów.Badali
fałszywetropyinieposunęlisiędoprzoduaniokrok.Czułsięwolnyodwinyi
kary.Nabrałwłaściwegodystansuizacząłpatrzećnasprawęzperspektywy
widza.Nawszelkiwypadekdokładnieobejrzałleżącenastoleeksponaty.Kątem
okaobserwował

kobietęgrzebiącąwdokumentacji.Czegoszuka?Poplecachprzebiegłmuzimny,
nieprzyjemnydreszcz,alenatwarzyniedrgnąłnajmniejszymuskuł.Lataćwiczeń
zrobiłyswoje.

Najbardziejbałsiępapierów,tawariatkazapisywaławszystko...

jeśliznajdąprzypadkiem...Nie,toniemożliwe,odrzucił

niedorzecznąmyśl.Itakjeszczemusielibymiudowodnić,pomyślał,atonie
będziełatwe.Niezwykłprzegrywaćpartii,wktórychstawkąbyłożycie.Własne
życie.

Działaniapolicjicałkowiciezrujnowałyambitneplanygenetyków.Wywoływani

background image

naprzesłuchanieniewracalijużnagóręiwkrótcezabrakłomęskichrąkdopracy.
Wątłekobiecebarkinieutrzymałyzdwojonegociężaruipraceporządkowe
utknęływmartwympunkcie.

-Onitorobiąumyślnie-zauważyłaIza.-Zabraliwszystkichfacetów,ico,może
mamywetrzydygaćteszafynakorytarz?Afigę!-zawołałaiusiadłanakrześle.
JolaiAgatkaposzływjejślady.PotemIzazeszłanadółizostałysame.

-Ciekawe,dlaczegozostawilinasnasamkoniec?-zastanawiałasięAgatka.-
Ostatniobyłampierwsza,ateraz...-Rozejrzałasięuważniedookołaizaczęła
pokazywaćcośtowarzyszcenamigi.

Wskazałapalcemnaścianęiwymowniezłapałasięzauszy.

„Podsłuchująnas"-zrozumiałaJola.

-Ponichmożnasięspodziewaćwszystkiego-powiedziałagłośno.Jednocześnie
przyłożyłazwiniętedłoniedooczugestemimitującymlornetkę.

„Czynasobserwują?"-odczytałanatychmiastAgatka.

-Raczejnie-uspokoiłakoleżankę.Następniekłapnęłatrzykrotniedłońmi.„Mów
coś!".Jolaodpowiedziałaidentycznymgestemidodatkowobezradnierozłożyła
ręce.„Niewiem,comammówić".Gestkołysanianiemowlęcia:„Mówo
dzieciach".

-Naprawdęniewiem,cowyrośniezmojegoMaćka-zaczęłaJola.-Popobycie
wgospodarstwieagroturystycznymmamjaknajgorszeprzeczucia.Todzieckonie
mapodejściadozwierząt.

Jużpierwszegodniauszczypnęłagogęśipobódłbaran;drugiegospadłzkuca,a
żabywstawiepróbowałymuodgryźćpalceunóg.

Przynajmniejtaktwierdził,kiedyzpłaczemwróciłdodomu.

Kiedyugryzłagomrówka,stanowczoodmówiłopuszczaniapokoju.Natakie
dictumspakowaliśmyzmężemmanatkiiwróciliśmydodomu.Iwyobraźsobie,
żeoncałądrogęryczał,żebyśmywrócili,bomusiętambardzopodobało.Icoty
nato?

background image

-Natojesttylkojednarada,sprawciemubraciszkaalbosiostrzyczkęiproblemz
głowy-poradziłaAgatka.

Jolawróciławmyślachdotejrozmowy,kiedyzostaławpokojusama.
Rzeczywiście,dlaczegomielibyniemiećdrugiegodziecka?Takiejmałej
dziewczynki,kropkawkropkępodobnądomamy,rozmarzyłasię.TaAgatama
czasemświetniepomysły,przyznała.Postanowiłajeszczedzisiejszejnocy
porozmawiaćzmężemopowiększeniurodziny.

-Notomamycholernyproblem-odezwałsięKolapowyjściuostatniego
badanego.Zjegoniedawnejpewnościsiebieniepozostałanawetodrobina.
Słowo„klęska"niechciałomujednakprzejśćprzezzaciśniętegardło.Zpunktu
widzenianaukieksperymentzakończyłsiętotalnymfiaskiem.Dwóch
podejrzanychojednomorderstwotoabsurd.

-Naprawdęniewiem,cosięstało,gdziepopełniliśmybłąd.-

Miotałsiębezradniepopomieszczeniu.

-Możepowinniśmypowtórzyćwszystkoodpoczątkuiporównaćwyniki.Im
większaliczbaprób,tymwiększeprawdopodobieństwo...

Lidiasiedziałaprzybiurkuzopuszczonągłową.

-Abyliśmytakblisko,takblisko.-Niepotrafiłapogodzićsięzporażką.-To
koniec,Kola,drugiejszansyniebędzie.Inspektordałmiwyraźniedo
zrozumienia,żepodpiszesięwyłączniepodsukcesem.Amycomamy?Podwójny
sukces!-zakpiła.-Amożejednaktomajakiśsens,jeżelidracenawskazała
wyraźnienadwieosoby,toprzecieżcośwtymjest.Mamyjakiśpunktwyjścia,
dwóchpodejrzanychtomniejniżdwudziestu-chwytałasięostatniejdeski
ratunku.

KolamilczałtaktownieZpunktuwidzenianaukidoświadczeniespaliłona
panewce.Lidiasnułacorazfantastyczniejszedomysły.

-Teoretyczniejesttomożliwe,aleistniejeteżdużeprawdopodobieństwo,że
żadenznichniejestmordercą.Byćmożedracenazareagowałanajakiśinny
czynnik,któregoniejesteśmywstaniebliżejokreślić-zprzykrościąrozwiał
złudzeniadziewczyny.

background image

Lidianiezamierzałatakłatwosiępoddać.Naczystejkartcepapieruwielkimi
literamizapisałanazwiskapodejrzanych:1.MARIANZATOPIEC,doktor,lat46,
pracownikkatedryżywieniazwierząt.

2.MARIANSMOLARZ,profesor,lat61,pracownikkatedrygenetyki.

SmolarzczyZatopiec,ZatopiecczySmolarz-niepotrafiławskazaćnażadnegoz
nich.Cośjątknęło,jeszczerazprzyjrzałasięwykresom.

-Kola,zobacz!-krzyknęłapodekscytowana.-Tewykresywyraźniesięróżnią.
Pierwszy-liniałamiesięgwałtownie,częstotliwośćiamplitudawychyleńsąo
wielewiększeniżwdrugimprzypadku,tutajmamydoczynieniazrównomiernym
falowaniemnacałejdługości.Wedługciebie,któryznichjestbardziej
podejrzany?

-Moimzdaniemnaginaszfakty...

-Kola,zapomnijnachwilę,żejesteśdoktoremMikołajemSzurkinem.
PrzyjechałeśprywatniedoPolski,abypomócprzyjaciółcewrozwiązaniuzagadki
kryminalnej.Czyjeślipoproszę,żebyśniewyjawiałswoichwątpliwości
komisarzowiHalwasowi,pomożeszmi?

-Dwóchpodejrzanychtozawszemniejniżdwudziestu-zgodził

sięKola.

KomisarzHalwaszakończyłprzesłuchaniaświadkówzrezultatem,oględnie
mówiąc,miernym.Niedowiedziałsięwłaściwieniczegonowego.Miałdoczy-

nieniazludźmiinteligentnymi,którzyniepopełnialiprostychbłędówlogicznych.
Owszem,przyznawalisiędokontaktówzzamordowaną,wyświadczalijejróżne
przysługi,aleoczywiściebezinteresownie.Byłyto,jakmówili,zwyczajne
koleżeńskieprzysługi.JedynieMarokańczykFrancisCullenwyznał,iżzmarła
pomagałamuprzedłużyćwizę,zaco„byłjejdozgonniewdzięczny".Grasłów,a
możezawoalowanaprawda?-tegokomisarzniezdołałustalić.

Pokilkugodzinachtakichbezowocnychpogaduszeknawetświętemupuściłyby
nerwy.Halwasświętymniebył.Niebył

takżeidiotąidoskonalezdawałsobiesprawęzwłasnejbezsilności.Nadodatek

background image

całahistoriazzewnątrzwyglądałabanalnieprosto.Klasycznazagadka
kryminalna:zamkniętykrągpodejrzanych,jedentrup,zbrodnidokonanow
godzinachpracy,niemalnaoczachtłumu.Ico?Niktniczegoniewidział?

Ukrywająwłasnegrzeszkiczytakżemordercę?Ofiarąpadłwilkoddawna
nękającystadoczarnychowieczek.Czystadostaniepostroniemordercyczy
prawa?Naostatniepytaniewłaśnieznalazł

odpowiedź:czarneowcezrobiąwszystko,abyuratowaćwłasnąskórę,łapanie
zbrodniarzanieleżywichinteresie.

Komisarzusiadłwygodnieijeszczerazprzeanalizowałfakty.Polewejstronie
kartkinapisał„niewinni",poprawej„winni".AlibimiałwyłącznieAndrzej
Podymek,resztępowinienwpisaćpoprawejstronie,aleopadłymuręce.Taki
wynikpokilkudniachprzesłuchańmógłzałamaćnawetoptymistę.

Odrobinęnadzieinapchnięciesprawydoprzodudawałjedynieeksperyment
Lidii,aleitutajHalwasa

spotkałzawód.Pozapoznaniusięzrezultataminiepozostawiłnaniedowarzonych
naukowcachsuchejnitki.

-Dodiabłazwaszyminaukowymibzdurami!Chceciemiwmówić,żezabilijąna
spółkę?!Jedentłukł,adrugikłuł?!AmożeonanielubiimieniaMarian?!-
ironizował.

-Świetnie,najłatwiejkrytykować-nadąsałasięLidia.-

Przedstawzatemswojerewelacyjneosiągnięcia!

-Niemamniciwłaśniedlategosięwściekam-zKarolauszłacałazłośćiresztki
energii.

-Toniekrytykujpracyinnych!Mamydwóchpodejrzanych,zajmiemysięnimi
dokładniej,możewpadniemynajakiśtrop-

próbowałagozachęcić.

-Dziewczyno,zejdźnaziemię.Skądwiesz,ocochodzitejroślinie?Możejej
któryśzMarianówoberwałliśćalbostrzepnął

background image

popiółdodoniczki!

Kolatymrazemwyjątkowozgadzałsięzprzedmówcą,alepomnyobietnicy
poparłLidię.

-Reakcjanaobecnośćtychpanówbyłabardzowyraźnaizpewnością
nieprzypadkowa.Niezaszkodzichybawziąćobupodlupę.

-PodlupętonasweźmieReszkanaponiedziałkowejodprawie.

Zresztąróbciesobie,cochcecie,jasięidęprzewietrzyć.

*

-Chwilaminienawidzętegofaceta-zasyczałaLidia.-Z

pewnościązwalinamniecałąodpowiedzialność.Trudno,przynajmniejniebędę
musiaładłużejoglądaćtegokabotyna.

-Napewnodostanieszinnąsprawę-wyrwałsięKola.

-Dziękujęzawiaręwmojemożliwości!-rzuciłazironią.-

Zabierzsięlepiejdopakowania,przynajmniejniezraniszniczyichuczuć.

-Janietomiałemnamyśli,chciałemtylko...

-Wiem,alenierozmawiajmyjużotym.

Lidiapodeszłado'dracenyizanurzyładłoniewzielonymgąszczu,szukając
pocieszenia.Wyglądałanatakązagubionąibezradną,żegdybyroślinanadalbyła
podłączonadoaparatury,zpewnościąwyraziłabyjejwspółczucie.

Zpocieszeniemruszyłateżinnażywaistota,ocierającsięonogiLidiiimruczaąc
kojąco.

-Atycotutajrobisz,Mopeczko?-zapytałaLidia,tulącdotwarzyrudefuterko.-
Przyszłaśsiępożegnać?Kochanakicia,awiesz,żemogłaśtuzostaćzamkniętana
caływeekend?Chodź,pójdziemysobienasłoneczko.

WdzieńpogrzebumediaponowniezainteresowałysięśmierciąprofesorZyty

background image

Karpińskiej,osobistościzażyciaznanej,cenionejijaksięokazało,niezmiernie
ustosunkowanej.Ekipyreporterskierozsypałysiępomieściewposzukiwaniu
gorącychtematów.

Najbardziejzdeterminowanidotarlitakżenamiejscezbrodni.

Niestety-napróżno.Cerberprzywejściujakkatarynkapowtarzałjednozdanie:
„Nieuprawnionymwstępwzbroniony!".

Blokowałdostępszerokąpiersią,głuchynaargumenty,obietniceizakamuflowane
po-

gróżki.Marzeniaowywiadziezewspółpracownikamizmarłejspełzłynaniczym.
Napożegnaniebłysnęłokilkafleszyipodwórzeopustoszało.

NaplacubojupozostałatylkoKatarzynaSiekierskaznieodłącznymfotografem
Leonem.Gilotynkaodlotinnychsępówprzyjęłazwyraźnąulgą.Odkądodkryła
zasadę,żewtłumiesmacznekąskitrafiająsięsporadycznie,chadzaławłasnymi,
krętyminierazścieżkami.Kierowałasięwęchem,któryzawodziłjąniezwykle
rzadko.

Niestety,ostatnionieodnotowaławiększychsukcesów.Pismo,dlaktórego
pracowała,płaciłotylkozaekstrakawałki,wzwiązkuzczymkontodziennikarki
zaczęłowysychaćwzastraszającymtempie.PosprawieKarpińskiejobiecywała
sobiewiele,toteż,niezra-żonadrobnymiszykanamizestronypolicji,spokojnie
czekałanaswojąszansę.Cokilkaminutpoprawiałamakijaż,bo,jakwiadomo,
uroda,szczególniedobrzezakonserwowana,pomagawodnoszeniusukcesów,
zarównoprywatnych,jakizawodowych.

Cierpliwośćdziennikarkizostaławkońcuwynagrodzona.Kiedywdrzwiach
pojawiłsiękomisarzHalwas,natychmiastruszyładoataku.Przywitałasięi
niewinniepoprosiłaopapierosa,potemnawiązaławesołą,niezobowiązującą
rozmowę.

KatarzynaSiekierska,postrachkomendyiprywatnywróginspektoraReszki,
wywarłanaKarolujaknajlepszewrażenie.

Bezoporudałsięzłapaćwsidłamłodościiurody.Dziewczynadziałałajakmiód
naserceibalsamnaskołatanenerwy.

background image

Zauroczonypięknymzjawiskiemzatraciłgdzieśpolicyjnenawyki.

Zapragnąłzwierzyćsiękomuśizłasławadamyjakośumknęłamuzpamięci.I
zapewnewychlapałbyzradościąwszystko,gdybyniebrutalnainterwencjaz
zewnątrz.

Lidiawyniosłakotkęnadwóriposadziłananagrzanymmurku.

OdruchowozlustrowałaokolicęinawidokKarolazGilotynkąwpadławdziką
furię.Jaktornadowtargnęławśrodeksielankiiprzerwałaspowiedźnasamym
początku.

-Paniekomisarzu,dzwoniinspektorReszka,proszęnatychmiastpodejśćdo
telefonu!Natychmiast!

-rzuciłagroźnie.

-Tomożezachwileczkę,pankomisarzwłaśnieudzielawywiadudlaprasy-
słodkozaprotestowałapięknaKatarzyna.

-Bardzomiprzykro,alesprawajestpilnainiecier-piącazwłoki.

Alejabardzochętniezastąpiękolegę

-podjęławyzwanieLidia.

Obiepaniezmierzyłysiębadawczym,sondującymwzrokiem.

Pierwszarundawypadłaremisowo,atutymłodościiurodywydawałysięrówne.
Własnąprzewagęmogływykazaćtylkowbezpośrednimstarciu.

Lidia,pomnawpadkikomisarzaGładysza,niezamierzaładaćsięsprowokować.
Pozornieoddałapolerywalce,przybierającpostawęobronną.

-Zuwaginadobrośledztwanarazienieudzielamyżadnychinformacji-
wycedziłasucho.-Natychmiastpozakończeniudochodzeniawydamydlame-

diówoficjalnykomunikat.Miłosięrozmawiało,alemuszęwracaćdopracy.-
Odwróciłasięzwyraźnymzamiaremodejścia.

-Poczekaj!Porozmawiajmyspokojnie-odezwałasiępojednawczoGilotynką.

background image

Postanowiłaporozmawiaćzpolicjantkąjakkobietazkobietąinawstępie
wyjaśnićwszelkienieporozumienia.-Rozumiem,żetołóżkojestjużzajęte-

mrugnęłaznacząco.-Facetwartzachodu,aleniebędziemysięoniegobić.
Właściwie,tonawetniejestemzainteresowana.

Odpowiedztylkonakilkapytańiznikamnazawszezwaszegożycia.Notojak?
Umowastoi?

-Zuwaginadobrośledztwa...

-Pożałujesztego,zobaczysz!-krzyknęłarozwścieczonaGilotynką.

Doprawdziwejawanturydoszłowpokojunumersiedemnaście.

MęskiegłosygrzmiałydonośnieipomrukiburzyLidiausłyszałajużnaschodach.
Przyśpieszyłakroku.WwalcewręczKolaniemiałnajmniejszychszans.Należało
zdusićutarczkęwzarodku,niedopuszczającdorozlewukrwi.

-Spokojnie,panowie,pierwszarundaskończona!-wtrąciłasiębezpardonowo.-
Ocoposzło?!

-Ociebie!-wysyczałKarol,przenoszącgniewnanowyobiekt.-

Mamdośćtwojegoszarogęszeniasięiwtrącaniasięwnieswojesprawy.
Przypominam,żetojaprowadzęśledztwo,ialbosiępodporządkujesz,albo
wracajdodomurazemztymswoimtresowanympajacem.

Lidiausiadłanaszerokimparapecieokiennymizzainteresowaniemobserwowała
miotającegosiękomisarza.

Przeczekała,ażemocjeopadnądoumiarkowanegopoziomu,ioznajmiła
spokojnie:

-Typowomęskisposóbmyślenia-urażonadumainiezaspokojoneambicje.
Kiedytylkotraciciegruntpodnogami,natychmiastowszystkieplaginaziemi
obwiniaciekobiety.Awystarczyodrobinasamokrytyki.

-Aciebiedokądzaprowadziłtwójtypowokobiecysposóbmyślenia?Przestaję
siędziwić,żetwójmążprysnąłdoSzwecji,musiałmiećztobącholernieciężkie

background image

życie-wypaliłzgrubejruryKarolinatychmiastpoczuł,żeodrobinęprzesadził.
Zmieszałsięidlazyskanianaczasiesięgnąłpopapierosy.

PoLidiispłynęłotojakwodapogęsi.Poczułaprzewagęnadrozmówcąi
przeszładokonkretów.Dalszaprzepychankasłownaniemiałażadnegosensu,
szczególnieżeKola-dżentelmenażrwał

siędogłosu,atomogłosięskończyćgrubsząawanturą.

-Gwolisprostowania-mójmążnierozumiałPolakówwogóle,wzwiązkuz
czymmojeprywatnewyskokiniemiaływiększegoznaczenia.Aterazpoważnie:
jeśliszczegółyakcji„Niemyświadek"przedostanąsiędoprasy,toobojemożemy
sobieszukaćnowejpracy,wnajlepszymraziewdrogówce.Tylechciałamci
przekazać,przerywającczułesamnasamztądziennikarką.

-Rozmowa,októrejwspomniałaś,miałacharakterwyłącznieprywatnyiw
niczymniezahaczałaotematysłużbowe-

stanowczozaprzeczyłHalwas.-Acałatahecazprzesłuchiwaniemroślinyto
wyłącznietwojawpadkaimniedotegoniemieszaj.

-1tusięwłaśniemylisz!Typrowadziszśledztwoityzawszystkoodpowiadasz.
Jatujestemwyłącznienadoczepkę-przypomniałagrzecznie.

Karoljakośniepotrafiłznaleźćszybkiejodpowiedzi,Lidiawięczradościągo
wyręczyła.

-Maszpoważnyproblemdorozwiązania;taharpiabędzietamsiedziećdo
śmierci,amymusimywynieśćsprzęt,niewzbudzającniezdrowejsensacji.Kola
teżniemożezostaćtunawieki.

-Tocowedługciebiemamzrobić-aresztowaćją?

-Areszttokiepskipomysł.Lepiejudzieljejwywiadu,zaprośnarandkę,zresztą
rób,cochcesz-tylkozabierzjąnabezpiecznąodległość.Będzieszmiałokazję
dokończyćmiłąpogaduszkę,amyzKolązajmiemysięresztą.Spotkamysięo
szesnastejnacmentarzu.Ciekawe,ktoprzyjdziepożegnaćzmarłą?

Uroczystościpogrzebowezorganizowanozwielkimrozmachem.

background image

Tłumnieprzybyliprzedstawicieleświatanauki,biznesuipolityki.Niezabrakło
reprezentantówwładzmiejskichorazkilkudziesięciuorganizacjispołecznych.
Wygłaszanomowypożegnalne,wktórychpodniebiosawychwalanozalety
profesorZytyKarpińskiejijejzasługidlapotomności.

Uroczystośćuświetniłaorkiestrawojskowa,aczerńżałobyrozpraszałyzłotem
haftowanesztandaryisetkiwieńcówułożonychnagrobie.

Zniebalałsiężar.

-Anajejgrobieaniołyniezapłaczą-zauważyłafilozoficznieHalinkaMikuła,
dyskretnieocierającpot

zczoła.Najbliżsiwspółpracownicyzmarłejstaliwgromadzie,zdalaodnotablii
obiektywówkamer.Wmiaręjaktłumyrzedły,przesuwalisiędoprzodu,by
złożyćnieboszczcenależneuszanowanie.Dopierotutaj,nacmentarzu,wpełni
dotarładoichświadomościcaławymowatragedii.Nawetmordercaprzeżegnał

sięnabożnieiuroniłłezkę,ulegającnastrojowichwili,gdyorkiestrazagrała
marszażałobnego.

*

PoniedziałekwmniemaniuLidiinosiłwszelkieznamionaferalnego.Dopieroco
pożegnałanarzeczonego,ajużzanosiłosięnanastępnerozstanie,tymrazemz
firmą.Porannytelefonodszefaniewróżyłnicdobrego.Zresztąniespodziewała
sięniczegoinnego.Eksperymentzdracenąokazałsięjednymwielkim
niewypałem.Mogłaoszukiwaćcałyświat,aleprzedsamąsobąpowinnabyć
szczera,dwóchpodejrzanychczydziesięciu,najednowychodzi.Poniosła
porażkę,całajejwiedza,zaangażowanieientuzjazmniezdałysięnanic.Szef
otrzymał

relacjęzpierwszejręki,pożałowałzpewnościązaufania,jakimobdarzył
niedoświadczonąpolicjantkę,każejejspakowaćmanatkiiwracać,skądprzyszła.
Wtejsytuacjipozostałojejtylkojednowyjście-odejśćzklasą,toznaczynie
rozpłakaćsięjakdzidziuśpostraciezabawki.

PrzedgabinetemszefaLidiapozbierałasiętrochę,zacisnęłazębyiodważnie
weszładosekretariatu.Sekretarkazajętaprzekładaniemdokumentówzwiększej
kupkinamniejszą,alboodwrotnie,obrzuciłająnieżyczliwymspojrzeniem.

background image

-Szefczekanapaniąodgodziny!-poinformowałatonempełnymnagany.

Wzadymionympomieszczeniuobradowałokilkufacetów.

WejścieLidiinieprzerwałoożywionejdyskusji.Reszkagestemwskazał
dziewczyniemiejsceipółgłosemwydawałdyspozycjedwómwywiadowcom.

Halwasmrugnąłdoniejdyskretnie.

Podpucha?-zastanowiłasięLidia.Niemiałaczasunagłębszerozważania,bo
szefraczyłwreszciezaszczycićjąswojąuwagą.

-Odwaliłapanikawałroboty,resztazależyodwywiadowcówiodtejodrobiny
szczęścianiezbędnegownaszymzawodzie.

Lidiamilczałataktownie.Wypowiedzianesłowamogłyoznaczaćzarówno
pochwałę,jakisubtelnepodziękowaniezawspółpracę.

Radośćnaobliczuprzełożonegojeszczebardziejkomplikowałasytuację.Cieszy
się,żemniejużwięcejniezobaczy,czystałosięcoś,oczymniewiem?-myślała
wpopłochu.Naszczęścieniemusiaładługoczekaćnarozwiązaniezagadki.

Sytuacjawyglądałanastępująco.KomisarzHalwasjeszczewpiąteknadałbieg
sprawie.Zarządziłdokładneprześwietlenieżyciorysówobupodejrzanych,dzięki
czemujużwponiedziałekranonabiurkuszefaznalazłysięciekawemateriały.

-Jedenzpanówmiałwieledoukrycia,takdużo,żemógłzabić.

Jakpanimyśli,który?-zapytał.

-Smolarz!-wypaliłaLidiabezsekundyzastanowienia.

-Strzałwdziesiątkę-potwierdziłKarol.-Właściwiemieliśmydużoszczęścia,
policjant,doktórego

dotarliśmy,doskonalepamiętałsprawęsprzedlat.Naszszanownyprofesorma
bardzointeresującąprzeszłość.Mieszkał

kiedyśwmałymmiasteczkuniedalekoBydgoszczy.Czternaścielattemuzostał
oskarżony

background image

0gwałt.Sprawęzatuszowano,pokrzywdzonapokilkudniachwycofałaskargę,
aleswądzostał.ProfesorwyjechałdoWrocławia,apokilkumiesiącachna
świeciepojawiłsięsyn.

Smolarzregularniepłacialimenty,alezpotomkiemnieutrzymujeżadnych
kontaktów.Mateżdrugiegonieślubnegosyna,czteroletniego.Tutajsytuacjajest
analogiczna,alimentyinicpozatym.Obiepaniekategorycznieodmówiły
udzieleniawyjaśnień,adoprofesoraodnosiłysięnieżyczliwie.Przyznaciechyba,
żetodziwne,żekobietyniechcąnawetrozmawiaćnatematojcaswoichdzieci?
Możewobuprzypadkachmamydoczynieniazgwałtem?Możepanprofesorjest
zwyczajnymzboczeńcem

imanasumieniuwięcejtakichgrzeszków?JeśliKarpińskadowiedziałasięo
tym,zapewneszantażowałakolegę,awtedy...

-Takiprzebiegwydarzeńwydajesiędośćprawdopodobny-

zgodziłsięReszka.-Facetmiałwieledostracenia.Utrataszacunkuśrodowiska,
możenawetwięzienie.Niestety,narazieoperujemywyłączniewsferze
domysłówiszczerychchęci:jakichkolwiekdowodówbrak-sprowadził
podwładnychnaziemię.-Wydałempolecenieścisłejobserwacjipodejrzanego.

Każdywkońcupopełniabłędy.Terazczujesiębezkarnie,przy-warowałkilka
dni,odczekał.Jeśliwtym,ocogopodej-rzewamy,jestodrobinaprawdy,to
wcześniejczypóźniejpójdziewmiasto,itobędziejegoostatnietango.

-Atendrugi,Zatopiec,teżdostaniejakiegośaniołastróża?-

wtrąciłaLidia.-Nadobrąsprawęniemożemywykluczyć,żeon...

-Niewidzętakiejpotrzeby.Naszemożliwościsąograniczone,zresztąnajakiej
podstawiemamygopodejrzewać.Statecznywdowiec,wybitnynaukowiec,aże
odludekigbur,tojużjegoprywatnasprawa.

Pokilkudniachzamętuidezorganizacjiuczelniaotrząsnęłasięzparaliżującego
bezwładuizaczęłapulsowaćwłaściwymjednostajnymrytmem.Poniedziałkowy
poraneknieprzyniósł

żadnychnowychniespodzianekiwszyscyodetchnęlizulgą.

background image

Nawetpolicjazrezygnowałategodniazodwiedzin.

ProfesorSmolarzzwołałzebranieinakreśliłszczegółowyplanprac.Nowysprzęt
zalegałwpracowniachicośnależałoztymfantemzrobić.

-Tenbałaganniemożetrwaćwiecznie-moralizo-wałswoimzwyczajem,a
znudzonypersonelażrwałsiędodziałania.

Wszystkobyłolepszeodsłuchaniatokującegoprofesora.

-Ble,ble,ble-mruczałapodnosemAgatka.Zadaniewbrewpozoromnie
należałodołatwych.

Wytypowanepomieszczenieodlatpełniłorolęczegośpośredniegomiędzy
magazynemaskłademrupieci.Zbiegiemlat,opróczczęścizapasowych,
upychanotamwszystko,cosięmogłojeszczeprzydać.Przytrudnejsytuacji
finansowejpolskiejnaukiwyrzucanoniewiele.Czterdzieścilathistoriizalegało
pomieszczenieodpodłogiposufitiobecnepokoleniegenetyków

korzystałowyłączniezdwóchszafstojącychnajbliżejdrzwi.

Pousunięciupołamanychkrzeseł,kulawychstolikóworazsetekprzedmiotów
niewiadomegopochodzeniaizastosowania,uzyskanodostępdodawno
zapomnianychrewirów.Każdymetrpodłogicofałczasokilkalatidostarczał
nowychniezapomnianychwrażeń.

Znamaszczeniemsięgniętodonajstarszych,przezkilkadziesiątlatnieotwieranych
szaf.Muzealneeksponatybyłypokrytepokładamisfilcowanegokurzu,wolne
drobinywirowaływpowietrzu,tamującoddechidrażniącoczy.

-Musimydotrzećdookna-wykrztusiłaJola-inaczejnaswydusitazaraza.Teraz
wiem,dlaczegoniktwcześniejsiętutajniepchał

-dokończyłajużnakorytarzu.-Taarcheologiatoszalenieniebezpiecznanauka.

Dostępdooknablokowałocośniesprecyzowanego-podest,mównicaczymoże
podiumdlazwycięzców,zdanianatentematbyłypodzielone.Drewnianepudło
sporychrozmiarów,zdwomaschodkami,zarzuconestertąskołtunionychśmieci.
Napierwszymplaniepiętrzyłsięlasmetalowychwieszaków,oplątanychzwojami
wyblakłejzielonejmaterii.Wśrodekdośćstabilnejkonstrukcjiupchanorolki

background image

brystolu,kłębkikablai...

szkieletkrowy,niecotylkowybrakowany.Dółzastawionopudłamiróżnej
wielkości,tworzącbryłębezpoczątkuikońca.

-Jaktougryźć?-zastanawiałasięgłośnoHalinka,patrzącbezradniena
doskonałytwórpoprzedników.-Najpierwchybatepudła,co?

-Samaniewiem-wtrąciłaAgatka.-Jakbypociąćszmaty,tomożechociażgóra
puści.

PrzysłuchującysięrozmowieAndrzejpowiedziałcośniepochlebnegonatemat
damskiejlogikiizdecydowanieruszył

wkierunkuprzeszkody.Odbiłsięlekko,zwdziękiem,iominął

schodki,celującwsamskrajskrzyni.

-Uważaj!-przeraźliwiezapiszczałaAgatka.Głosjejzdolnybył

strącićanioławlocie.Andrzejgibnąłsięlekko,zamachałrękami,niepotrafił
jednakprzezwyciężyćsiłyciążenia.Wylądowałwsamymśrodkuchłamu,z
trudemłapiącrównowagę.Odwróciłsiępowoli,spojrzałnaAgatkęwzrokiem
bazyliszkaiwysyczał:

-Nieróbtaknigdywięcej-nigdy!Nawetjeślistanęnagrzechotniku,minie
przeciwpiechotnej,spróchniałymmoście-

milcz!Twójgłoszabijarównieskutecznie,omałoniedostałemzawału.

Zezłościtupnąłnogąijakbyzapadłsiępodziemię.Procesowiznikania
towarzyszyłchrzęstłamanychdesek,łomotwalącychsiędekoracjiiprzeciągły
jękofiary.Czeluśćzamknęłasięzhukieminastałaprzerażającacisza.Tumany
kurzubezszelestnieosiadałynawierzchustosu,nieburzącpodniosłejatmosfery.Z

wnętrzakurhanuwystawałypożółkłekości,adołemwyciekałajakaśwyjątkowo
śmierdzącaciecz.

-Ratować!-ryknęłaniespodziewanieAgatka,agłosjejpobudził

background image

dożycianietylkoekipęratunkową,aleiniedoszłąofiarę.Podzwałamiśmieci
cośnagleożyło,zawyłoupiornie,następniezaczęłosięmiotać,prychać,wierzgać
iwniebogłosywzywaćpomocy.Odzewbyłspontaniczny.

Wszyscyobecnirzucilisiędoprzodu,gołymirękamirwąc,szarpiąciodrzucając
nabokipogruchotanekawałkipodestu,kościipomniejszeprzedmioty.

-Mamnogę!-radośniezawyłEmil.-Cholera!Czemuontakwierzga?!

-Urwiesz,kretynie!-zaskomlałospoddesek.-Przestańciągnąć,idioto,odgóry
odkopuj.

-Nicmuniejest-zauważyłaHalinka.-Nawetwłasnypogrzebniezmieniłmu
charakteru.Gburemsięurodziłigburemumrze-

zauważyłauszczypliwie.

-Bezdusznasadystka!-zadudniłozgłębi.Zespółzaprzestałnachwilękopaniai
nasłuchiwał,

próbujączlokalizowaćposzkodowanego.Przestraszonanagłącisząofiara
zamilkłarównież.

-Hop,hop,odezwijsię!-ryknąłGrześilesiłwpłucachprostowwystającyz
rumowiskarulonbry-stolu.Efektprzeszedłjegonajśmielszeoczekiwania.

-Auuuu,mojeuszy!!!-odpowiedziałoztejsamejrury.WściekłyAndrzej
przeszedłsamegosiebie,zasypujączadziwionychsłuchaczystekiem
niewyszukanychobelg.

-Jestpodrugiejstronietejtubyizdajesię,żesłyszynasdoskonale-domyśliła
sięJola.-Andrzejku,nicsięniemartw,wrazieczegopodamyciwodę,tlen,a
nawetcośdojedzenia,leżspokojnieiczekajnaratunek.

Spodrumowiskawydobyłosięzgrzytaniezębamiiniewyraźnesłowo,któreprzy
odrobiniezłejwolimożnabyłozinterpretowaćjako„świnie".

Poodkopaniugłowydalszaakcjaratunkowaprzebiegałaowielesprawniej.
Tułówuwolnionobez

background image

problemu,nogi,przygniecionemetalowymipoprzeczkami,sprawiłynieco
kłopotu,aleiztymdanosobieradę.

UniesionyprzezsześćparpomocnychrąkAndrzej,całyizdrowystanąło
własnychsiłach.Widokprzedstawiałniecodzienny:zakurzony,wposzarpanej
odzieży,bezprawegobuta;sypał

wokołobiałympyłem,azjegospodnikapałanapodłogęjakaśprzeraźliwie
cuchnącaciecz.

-Atoco?-zainteresowałasięniewinnieIza.

-Formalina,formalina!-krzyknął,niespodziewaniegłośno,zapytanyipognałna
korytarz.-Jesteścieświnie!-uzupełnił

wypowiedźjużzdaleka.

-Manamyślinaszwyglądczycośznaczniegorszego?-spytałaAgatka.

-Prawdopodobniebiedaczekprzeżyłszok,zachowajmysięjakludzieiw
najbliższymczasieniewracajmydotematu.Tabu.

Rzeczywiście,ratownicyniewieleodbiegaliwyglądemodofiary.

Zadaniewypełnializpełnymzaangażowaniem,nieżałujączdrowianiodzieży.

Akcjaprzeniosłasięzatemdotoalet,gdzieprzyszumiewodyplanowanodalsze
prace.

Wdamskiejtoalecierozmowyprzebiegałyspontanicznieinawesoło.Jeszczeraz
przeżywanocałezdarzenie,nieszczędzącbłyskotliwychkomentarzy.

-Cokolwiekbymówić-podsumowałaJola-Andrzejodwalił

kawałdobrejroboty.Zyskaliśmydostępdookna,awkawałkachtazawalidroga
niestanowiwiększegoproblemu.Wyniesiemywszystkoraz,dwa.

Wmęskiejtoalecie,zewzględunaobecnośćgłównegobohatera,panowaładosyć
napiętaatmosfera.Rozmowytoczyłysięwokół

przyszłości,skrzętnieomijającprzeszłośćiteraźniejszość.

background image

Andrzejwziąłprysznic,nagołeciałowłożyłfartuchizgrobowąminązabrałsię
dopraniaodzieży.Wszelkiepróbynawiązaniadialoguucinałwzarodku.

-Spadajcie!-warczał,blokującdostępdoumywalki.Spodnieipodkoszulek
wywiesiłzaokno,slipypoosuszeniuręcznikiemwciągnąłnasiebie.Cisnąłdo
śmietnikarozmiękłąpaczkępapierosówiodezwałsięporazpierwszypoludzku:

-Dawaćfajki!-Zapalił,zadumałsięnadulotnościążyciainiespodziewanie
wyżaliłsięprzedświatem:-Wiecie,cojestwtymwszystkimnajgorsze?
Bezsilność!Żrącasubstancjalejesięczłowiekowinanajcenniejszeorganyinic
niemożnanatoporadzić!Bezradność!Bezwładkończynibandaidiotówidącana
ratunek!Icosięgapicie,zamknijcieterozdziawionepyskiidoroboty.Trutnie,
leniwehipopotamy,pasożytyludzkie!-zpasjąciskałepitetami,powoli
odzyskującdobryhumorizachwianąrównowagęducha.

Pousunięciukurzuzapomocąodkurzacza,mokrychszmatiinnychpomniejszych
wynalazków,przystąpionodoprzyjemniejszychczynności-penetracjiszaf.Jużpo
kilkuminutachdokonanokilkuepokowychodkryć.

-Cozakretynwepchnąłtucałkiemnowefiltry?-pytałaoburzonaHalinka.-No
proszę,menzurki,probówki,nawetnierozpakowane.

-Znalazłamszkiełkadomikroskopu!-piszczałaradośnieIza.-

O,rękawiczkijednorazowe,dwiepaczki.

Oprócznowiutkichrzeczywydobytonaświatłodzienneszereginnych:prawie
nowych,trochęzepsutychionieznanymprzeznaczeniu.Nadkażdymprzedmiotem
odbywałysiętargiizaciętedyskusje.

-Wywaltegotrupa-upierałsięGrześ-kiedyśpewnieniemieliczęści
zamiennych,terazjużczegośtakiegonieprodukują-

epokakamieniałupanego.

Napodłodzewyznaczonotrzykupki,naktóreskładanowyjętezszaffanty:
pierwszazawierałarzeczypotrzebne,drugaśmieci,trzecia-wszystkiepozostałe.
Trzecistosrósłniepokojącoiwłaśnienadnimtoczyłysięnajbardziejzażarte
spory.Przytakimsystemiepracywidokinazakończenieporządkóww
najbliższychdniachspadałydozera.Słabłyteżchęci.

background image

Wkażdejszufladzieznajdowałysiękluczeróżnychrozmiarówinieznanego
pochodzenia.Potrzechgodzinachszperaniazebrałosiętegokilkagarści.

-Skądtylekluczy?-zdziwiłasięJola.-Odkądpamiętam,niewymienianotu
żadnychzamków.Ciekawe,czypasujądonaszychdrzwi?

-Tojaskoczęsprawdzić-zgłosiłsięEmilizprzyjemnościąopuściłzakurzone
wnętrze.Wróciłpokwadransie,niekryjączadowolenia.

-Czterypasują:małyjestodszafywkorytarzu,tenodpiwnicy,adwaoddrzwi
wejściowych.Corobimyzresztą,wywalamyczypodrzucićsąsiadom?

-Asprawdziłeś,czyktóryśniepasujedogabinetuKarpińskiej?-

rzuciłaAgatka.

Emilwykonałzwrotnapięcie.

-Zarazsprawdzę!-zawołałzgotowością.

-Stój,gdzielezieszkretynie!-brutalniepowstrzymałgoAndrzej.-Doresztywas
pogięło?!Naprawdęzależywam,żebyktóryśpasował?!Małowammłotka,to
jeszczekluczawamsięzachciewa?!

Tamiażdżącakrytykapodziałałanazespółtrzeźwiąco;bezsłowaprotestutrefny
towarzapakowanodoworkaiwnajwiększejtajemnicyusuniętozbudynku.

Następneznaleziskapodreperowałyniecozwarzonehumory.

Agatkawygrzebałakolekcjępodków,aJolastrusiejajo.

-Pamiętaciejajo?DostaliśmyjenasympozjumwPoznaniu,jakieśpięćlattemu.
Mówiłam,żebyzjeśćodrazu,awynie,bopamiątka.Ico,zmarnowałosię-
stwierdziłazżalem.

Emilnatychmiastzainteresowałsięjajem.Zakręciłnimpostole,potrząsnąłw
powietrzuiprzyłożyłnajbliżejsiedzącejHalincedoucha.

-Słyszysz,cośwśrodkugrzechocze,chybawyschło.Zamawiamsobiena
Wielkanoc,doświęcenia,alebędąjaja.Możeteżśmiałorobićzainstrument

background image

muzyczny.

Uniósłjajonadgłowęipotrząsającnimmiarowo,przesuwałsiępopokoju
zgrabnienaśladująclatynoskiegotancerza.Przyostatnim„cza"jajkojakżywe
wystrzeliłowgórę,wykonałosaltowpowietrzuigwałtowniezaczęłoobniżać
parabolęlotu.

Pierwszykontaktzpodłożemprzetrwałoszczęśliwie,odbiłosięjak

piłeczka,podskoczyłoiopadłoponownie.Tymrazemostatecznie.Skorupapękła
natysiąckawałków,awnętrzetrysnęłożrącymgejzerem.Pomieszczeniezaczął
wypełniaćnieprzeciętnieśmierdzącygaz.

-Siedemlatnieszczęścia-skwitowałaJolaipierwszarunęławstronędrzwi.
Resztaposzławjejślady.Pokrótkiejszamotaniniewwąskimprzejściu,
pojedynczesztukimijałypółpiętrawostrympędzie,krzyczącostrzegawczo.
Zatrzymalisiędopieronapodwórku.Pokilkusekundachdogenetykówdołączyli
zdezo-rientowanipracownicyinnychkatedr.Ewakuacjaprzebiegłasprawnieibez
ofiarwludziach.

Agatkazachłanniełykałaświeżepowietrze,czekając,ażtętnopowrócido
właściwegorytmu.Ponastępnychkilkuminutachudałojejsięnawetzmusićlekko
przytrutymózgdodziałaniazgodniezprzeznaczeniem,tojestdomyśleniaoraz
wysnuwaniawniosków.

Wnioskiokazałysięniecoprzerażające:byłponiedziałek,późnepopołudnie,i
jeślimordercanależałdogrupy„seryjnych",stworzylimuwłaśnieznakomitepole
dodziałania.Drugitrupwisiałwpowietrzu,amożejużleżałgdzieśnapodłodze
wkałużykrwi!Wzdrygnęłasięnasamąmyślidyskretniespojrzaławokół.

Zgenetykówbrakowałosprawcycałegozamieszania-Emila-

orazprofesoraSmolarza,innezespołybyływkomplecie.

Liczenienienależałodotrudnych,napodwórzuobradowałytrzyodrębnegrupy,
przyczymdwieznichbardzonieprzychylnieodnosiłysiędogenetyków.

Śmierdzącejajowietrzałobardzopowoli,anieprzyjemnezapachypętałysięod
strychuażpopiwnice,

background image

dezorganizującrobotęwszystkimbezwyjątku.Godzinypracyminęły
bezproduktywnieiwkońcunadszedłczaspowrotudodomu.

Przezcałydzieńnazbierałosięwielespraw,którenależałoomówićnaosobności.
AgatkazJoląudałysiędoparkuwceluwymianypoglądówiustaleniametody
działania.Znalezieniemordercystałosięproblemempalącym.Atmosferana
uczelnizaczęłarobićsięmęcząca.Wokółpracownikówkatedrygenetykizebrały
sięczarnechmury.Sprawazmłotkiemstałasiętajemnicąpoliszynela,apowstałe
plotkibrukałydobreimiękażdegozosobnaiwszystkichrazem.Znaczące
spojrzenia,złośliwedocinki,anawetjawnawrogośćtowarzyszyłyimoddnia
pogrzebu.Nadłuższąmetępracawtakichwarunkachbyłaniemożliwa.

-Pomyśl,cobędzie,jeślipolicjanigdyniezłapietegodrania?-

zapytałazdruzgotanaAgatka.-Mamyżyćipracowaćwatmosferzepotwornych
podejrzeń,wyrzucenipozanawiasspołeczeństwaakademickiego?Jesteśmy
wtórnymiofiaramitejstrasznejzbrodni.Tojużniejestzabawawdetektywów.
Musimygozłapać,żebyratowaćhonorcałejnaszejkatedry!-zakończyłazmocą.

-Głowędaję,żetoniktodnas!-zawołałaJola.-Bandadwulicowych
pawianów.Zobaczymy,copowiedzą,kiedypolicjaaresztujektóregośznich?!
Zmuszęich,żebyodszczekaliwszystkieoszczerstwa,itonakolanach.

-Zdajsię,mojadroga,napolicję,adokońcażyciabędzieszparadowaćz
piętnemmorderczyninaczole

-ucięłatenaiwnerozważaniaracjonalniemyślącaprzyjaciółka.-

Policjaodpoczątkukręcisięzawłasnymogonemimampoważneobawy,że
pozostanietakdokońca.

JolaprzyznałaAgatcerację.Mogłyliczyćwyłącznienasiebie.

Zmęczonewysiłkiemfizycznymzrezygnowałyzespaceruiodrazupowędrowały
wkierunkuprzytulnejławeczki.Pijakówwsąsiedztwieniebyło,mogływięc
rozmawiaćdowoli,bezzbędnychświadków.Losjednakniebyłdlanich
łaskawy.

Wszystkieławkiwzasięguwzrokuopatrzonokartkamiznapisem:„Uwaga!
Świeżomalowane".

background image

-Notak,jaknieurokto...-skomentowałaJola.

-Człowiekowinogiwłażądosiedzenia,atuwszystkieławkipohoryzont
zapaskudzone.

Agatkazatrzymałasięijakzahipnotyzowanazaczęłasięwpatrywaćwzieloną
farbę...

-Wtedyteżmalowalinazielono-odezwałasiębezsensu.

Zatopiecmiałwłapachklucze,jestemtegocałkowiciepewna!-

oświadczyłaznienacka,wprowadzającwspólniczkęwniebotycznezdumienie.

-Tomusiałbyćon!

Oszalała?-przemknęłoJoliprzezgłowę.Ledwiesamazdołałasięodczepićod
ulubionegoobiektupodejrzeń,natychmiastpadłonaAgatkę.Epidemiajakaś?

-Tyjesteśrzeczywiścienienormalna,ajużnapewnoniekonsekwentna-
skwitowała.

Agatkanatychmiastwyprowadziłakoleżankęzbłędu-byłapoprostugenialna!

Przedniąjakżywaprzewinęłasięscenasprzedkilkumiesięcy.

Robotnicymalowaliławkiobokkatedry,takąsamązielonąfarbą.

ZbudynkuwybiegłaKarpińska,jakzwykleśpieszyłasięnawykłady.Stojącna
schodach,wydawałaostatniepoleceniabliźniaczkom,położyłakluczenaławce,
wyciągałaztorebkijakieśpapierydoskserowania.Potemsięgnęłapoodłożone
kluczei...rozpętałosiępiekło.Mokrafarba,obficienakładana,okleiłaklucze
dokumentnie.

WKarpińskąwstąpiłdiabeł,zfuriązaatakowałamalarzy,groziłaadministracji,
jadkapałjejzpyskainawetmimowolniświadkowienawszelkiwypadekzeszli
jejzdrogi.InaglejakspodziemiwyrósłZatopiec.Całkowiciedobrowolnie
zaproponowałwyczyszczeniekluczyizgrabniezażegnał

awanturę.Iwszystkotobezinteresownie!

background image

-Słyszysz,comówię?Bezinteresownie!-ryknęłaAgatkaprostowuchoJoli,
skuteczniepobudzającjądożycia.-No,samapomyśl,facet,któryniepodałby
kropliwodyumierającemu,naglesamzadeklarowałpomoc.Itoprzytakiej
brudnejrobocie,botekluczebyłykompletnieoblepionezielonąmazią.Ona
nosiławszystkowjednympęku,służbowe,prywatne,wszystkiespiętetakim
misterniekutymbrelokiem.Odrazunasuwasiępytanie,coznimizrobił?
Wyczyścił,ico?Dorobiłiczekałnastosownąokazję?...

Poszczególneelementyukładankizaczęłydosiebiepasować.

Jolęzatkałoiprzezkilkaprzerażającodługichsekundmilczałyobie.

-Nodobra,okazjęrzeczywiściemiał-zgodziłasięJola.-Alenadalniemamy
motywu-zawszemusibyćmotyw!No,chybażewariat,wtedyniekoniecznie.
Powiedziećpolicji?

-Czyjawiem?-zastanowiłasięAgatka.-Naraziedysponujemywyłącznie
poszlakami.Niemamypewności,czyzabiłKarpińską,alezłatwościąmógł
zdobyćkluczedojejpokoju,inietylko.

Możehobbymatakie,brudneczyścić,lubipomagaćkobietomal-botylkotej
jednej.Wyprzesię,spłoszyifigęsiędowiemy.

Trzebasposobem,obserwować,śledzić,przeprowadzićwywiadśrodowiskowy-
zdecydowała.

Jolipomysłwyraźnieprzypadłdogustu,zawierałczynności,którymoddawałasię
amatorskoodlat.Lubiławiedzieć,terazmogłajeszczezdobytąwiedzę
wykorzystaćdladobraogółu.

-Zatopiec!-wymówiłatwardoiznienawiścią.-Odrazuwiedziałam,żetoon.
Kiedynamniepatrzył,czułamciarkiwkręgosłupieiwśrodkurobiłomisiętakie
dziwne„coś",nieprzyjemnetakie.-Będziemygośledzić?-ożywiłasięnagle.

Agatkamiałanawszystkogotowąodpowiedź.

-Popracy.Musimypoznaćjegorozkładdnia,nawyki,znajomych.Takierzeczy
bywajączasemszalenieprzydatne.-

Wygrzebałaztorebkinotesizapisałakilkapunktów.

background image

-Możezamordujekogośnanaszychoczach?-rozmarzyłasięJola.

-Zgłupiałaś?!Zabićmożeibeznas.Namchodziobezkrwawełowy,każdanowa
ofiarabędzieporażkąnasząiwymiarusprawiedliwości.Niejestempewna,

czypolicjaniezamknienaswtedyzautrudnianieśledztwa.Jakieśryzykozawsze
istnieje.

Zamilkłynamoment.Wokolicypojawiłasięmatkazczworgiemupiornychdzieci
wróżnymwieku.

-Niedotykajcieławek,sąmokre.Noiproszę,maciecałełapkizielone.
Zostawciepieskawspokoju;niełamciegałęzi;Marynka,niejedztychkwiatków,
przedchwilązjadłaśpodwieczorek.-

Kobietawyraźnieniepanowałanadprzychówkiem,wołała,krzyczała,prosiła-
bezskutku.Kolorowesukieneczkiwskazywałynażeńskąpłećdiabląt.Małe
kobietki,zmęczonebieganiem,dlaodmianyzapragnęłyzawrzećbliższą
znajomośćznaszymibohaterkami,zmuszającjedosromotnejucieczki.

Konspiratorkizatrzymałysiędopierowtakzwanychciemnychrewirach,gdzie
spacerowiczomgrozilipijacy,zboczeńcyinarkomani.Natakieprzeszkodybyły
przygotowane.

-Wiesz-wyznałaJola-zastanawiamsię,czycóreczkatodobrypomysł?Ajuż
zaczęłamsięprzyzwyczajaćdotejmyśli.-

Westchnęłaciężko.

-Dobry,wszystkozależyodliczby,jednawamchybawystarczy?

Klucząctakpoalejkach,niepostrzeżeniedotarłydopunktuwyjścia.Na
uczelnianymdziedzińcunatknęłysięnadwóchfacetówwkombinezonach,
zajętychwykonywaniemskomplikowanychpomiarów.

*

SierżantKonopkozarządziłzwroto90°wceluoderwaniasięodprzeciwnika.
Natrętnaobecnośćdwóchkobiet,wniewiadomymcelukręcącychsiępookolicy,
zmuszałalipnychmierniczychdowzmożonychwysiłkówfizycznych.Minęła

background image

właśniegodzinasiedemnastaiwywiadowcyzaczęlisięobawiać,że
obserwowanyobiektjakiścudemzdołałsięwymknąć.Zminącierpiętników
ciągalizasobąciężkisprzęt,modlącsięonatychmiastowyzachódsłońcaalbo
przynajmniejburzęzpiorunami.

Bezskutecznie.Słońcenadalświeciłojakwściekłe,adamyniepierwszejjuż
młodościzataczaływswejwędrówcecorazwęższekręgi,zakażdymnawrotem
zbliżającsiędoprzerażonychmężczyznwcelach-terazpolicjancizyskali
całkowitąpewność-

jednoznaczniepodrywczych.

Napróżnoodwracalisięplecamiizmienialimiejscapostojów.

Brakzachętyzestronypłciprzeciwnejnierobiłnapaniachnajmniejszego
wrażenia.

-Jajestemżonaty!-zdecydowanieoświadczyłsierżantiwymowniespojrzałna
podwładnego.

-Ajamamtowszystkow...nosie.Przyjaciółkinierozłączkizrobiłyostatnie
kółeczko.

Doomówieniapozostałajeszczejednapalącakwestia.

-Śledzićdraniazaczniemyodjutra,zarazpopracy-

zadecydowałaAgatka.-Musimyustalićdyżury.Daszradęwyrwaćsięzdomu
późnymwieczorem?

-Cośwymyślę,aty?

-Jamamwolnąrękę,mążzabrałchłopcówdoteściów,wrazieczegomogę
wziąćnocnedyżury.Jakmyślisz,coZatopiecrobiwnocy?

-Śpi-skwitowałaJola.-Niemożemyprzesadzaćztąinwigilacją,doranapod
jegochatąwarowaćnie

zamierzam,najwyżejdopółnocy.Potemniechsobierobi,cochce.

background image

Wstępnieustaliłygrafiknatrzydni.PierwszazmianaprzypadłaAgatce.

Itakniezależnieodsiebiedwieekipydochodzeniowerozpoczęłyinwigilację
podejrzanych,niewchodzącsobiewparadę.Obiektyzostałyrozdzielone
sprawiedliwie,jedenpodejrzanynagrupę.

Nagłeodejściekobietpolicjanciprzyjęlizwyraźnąulgą.Pięćminutpóźniejna
schodachpojawiłsiępodejrzany-profesorMarianSmolarz.Zadaniezostało
wykonane.Obserwacjęprzejęłaekipanr2.

*

KomisarzKarolHalwaspozostawałzwywiadowcamiwstałymkontakcie
telefonicznym.

-PodejrzanywysiadłzsamochoduiwszedłdoknajpyPodPingwinem,totaka
miejscowamordownia-odebrałmeldunek.

Dwadzieściaminutpóźniejnastępnytelefon.

-Szefie,facetwypiłdwapiwazwkładkąiusiadłzakółkiem.Niewiem,ileto
będziepromili,alenapewnozadużo.

-Zdejmujemygozaprowadzeniepopijanemu?

-Nie,biorętonawłasnąodpowiedzialność-podjąłdecyzjęKarol.-Jedźcie
dyskretniezanim.Interweniowaćwyłączniewostateczności.

Profesorbezproblemówdojechałdodomuizniknąłwciemnymwnętrzu
kamienicy,skazującpolicjantównakilkagodzinbezczynności.Ponowniepojawił
siędopieroozmierzchu,wtowarzystwienieprzeciętnieotyłegojamnika.

Panipiesruszylinawieczornyspacer,zanimikrokwkrokpodążalipolicyjni
wywiadowcy.Dziwnybyłtospacer.

Marszruta,rozpoczętawpobliskimparku,zakończyłasięwokolicachrynku.
Profesordośćdługopętałsiępowąskichuliczkach,zaczepiającstojącetui
ówdziemłodekobiety.W

końcuprzyjednejzatrzymałsięnadłużej,poszeptalichwilęirozeszlisięw

background image

zgodzie.

Śmiertelniezmęczonyjamnikrozkraczyłsięnaśrodkuchodnika,odmawiając
dalszejwspółpracy.Troskliwypanwziąłgonaręceidodomuwrócili
tramwajem.TaksięzakończyłpracowitydzieńprofesoraSmolarza.

Jolawróciładodomumocnopóźnymwieczoremiodrazuprzystąpiładoszturmu
owychodne.Sprawędrugiegodzieckaodłożyłanabardziejstosownąchwilę.

-Mamystraszniedużopracy-jęknęła,ciężkopadającnakanapę.

-Nowelaboratoriumijeszczetewykoty.

Mążwyjrzałzzagazetyiżywozainteresowałsięszczegółamipracyżony.

-Jakiekoty?Czymwysiętamwogólezajmujecie?Idlaczegopogodzinach,
płacąwamchociażzato?Zresztą,cotozapieniądze,śmiechuwarte-zaczął
swojąulubionąśpiewkę.

-Niekoty,tylkowykoty-sprostowałazimnoigrzecznie.

Okropnienielubiła,kiedyniedocenianojejpracy.Zwyklereagowaławtakich
sytuacjachbardziejżywiołowo,tymrazemmocnotrzymałasięwryzach.-Nocne
wykotykrólików-

uzupełniła.

-Czyoneniemogątegorobićsameiwdzień?Idlaczegoakuratty,innisięna
pewnowykręcili,co?-dochodziłmąż."

Jolaitymrazemniepodjęłarękawicy.

-BędziemypracowaćzAgatąCyryl,tobardzoważnedoświadczenieijestem
dumna,żemniedoniegowyznaczono.

-Takieważne,ajakośnigdyotymniewspominałaś-zauważył

Pawełpodejrzliwie.

-Botynigdyniesłuchasz,cojamówię!Licząsiętylkotwojebudowy,dostawcyi
kontrahenci.Mojakarierawcalecięnieobchodzi,nicanic!-rzuciłazwyrzutem.

background image

-Jesteśwdomugościem,dzieckoprawiezapomniało,jakwyglądatatuś,i
uważasz,żetojestwporządku.Amnierozliczaszzkażdejminuty.Tojawna
dyskryminacja.

PotymwstępieJolarzuciłakontrolnespojrzeniewkierunkumałżonkaiz
zadowoleniemstwierdziła,żemiękniejakwosk.

Natychmiastporzuciłanapastliwyton,przybierającpozębezbronnejkobietki
opuszczonejprzezcałyświat.Tametodadotychczasnigdyniezawiodła.Jak
jeszczetrochępojęczę,możezdołamsięwyrwaćnawetnacałąnoc-
kombinowała.

MążJoli,człowiekznaturyłagodnyiugodowy,zkażdejawanturywycofywałsię
rakiem,coznacznieułatwiałopożyciezwybuchowąpołowicą.Zonieufał

bezgranicznieiniemiałnicprzeciwkojejzawodowymambicjom.Odczasudo
czasupotrzebowałtylkolekkiegodopingu.Jakoprzedsiębiorcabudowlany
niewieleznałsięnazwierzętach,aledlaświętegospokojugotówbyłuwierzyć
nawetwlatającewielbłądy.Nocnewykotykrólikówpotrafiłsobieodbiedy
wyobrazić.Oszczegóływolałnarazieniepytać.Niezadał

takżekilkuinnych,cisnącychmusięnaustapytań:jakdługotopotrwa,conato
mążtejAgatyiktobędziegotowałobiady?

Odpowiedzinatepytaniaudzieliłosamożycie.

*

Dwajwywiadowcy,udającypracownikówpogotowiagazowego,zainstalowali
sięnadziedzińcuuczelnikilkaminutprzedgodzinąósmą.Symulowaliprace
ziemneileniwierozglądalisiępookolicy.Przeznastępnychkilkagodzinmielitu
prowadzićdyskretnąobserwację.Naraziewszystkoprzebiegałowedługplanu.
Zielonyopelzaparkowałwłaśniewpobliżu,wysiadłzniegoniepozornystarszy
paniskierowałsiędobudynku.

-Obiektzostałprzejęty-zameldowałsierżantLenik.-Jedynka,możeszwracać
dobazy.

-Dzięki,zrozumiałem,bawciesiędobrze.Rzeczywiście,bawilisięjaknigdy.
Ekipagazowa

background image

wtymodizolowanymzakątkunatychmiastwzbudziłazainteresowanie
pracownikówuczelni.Coruszpodchodziłktośzzapytaniemorodzajiskalę
awarii.NatakiejLegnickiejmoglistaćsobiecałydzieńipieszkulawąnogąby
sięniezainteresował,atuodrazucałezbiegowisko.

Klnącnaczymświatstoi,odwalalibrudnąrobotęizastanawialisię,jakiidiota
wymyśliłtakbeznadziejnykamuflaż.Wtopilisięwplenerniczymkataryniarzz
małpkąwkonduktpogrzebowy.

Poddaniciągłejpresjiotoczenia,wyrylinatrawnikusporychrozmiarówdziurę,
omijającnaszczęściewszelkieinstalacje.

Olbrzymimnakłademsiłwydobylizziemisporychrozmiarówgłaz,następnie
przystąpilidojegosystematycznegokruszenia.

Uzyskanekruszywowsypalinadnozagłębienia,poczymrozpoczęlirekultywację
terenu.

Minęławłaśniegodzinadziesiąta.

Podejrzanyzłośliwienieopuszczałmiejscapracy,wzwiązkuzczymnależało
wymyślićpretekstdlapozostaniawwyznaczonymterenie.

-Kopiemydrugidół-zarządziłsierżantlekkozałamującymsięgłosemi
zamaszystymruchemotarłpotzczoła.Nowyodcinekwykopówwyznaczył
kilkanaściemetrówdalej,podosłonązbawczegocienia.

Towarzyszmilczącokiwnąłgłową,splunąłpodnogiibezszemraniachwyciłza
łopatę.

Zmianafronturobótzostałazauważonanatychmiastzokienbudynkuijużwkilka
sekundpóźniejpojawilisiępierwsigapie.

Wgłosachbrzmiałaciekawośćpomieszanazobawą,pytanoomożliwość
zagrożeniawybuchemiewentualnenastępstwaeksplozji.

-Ależproszępaństwa,naprawdęniemanajmniejszychpodstawdoniepokoju-
uspokajałdelegacjęfałszywypracownikgazowni.

-Wymieniliśmyzawór,aterazprzeprowadzamypracekonserwacyjne,tak

background image

przyokazji.Pocomamyjeździćdwarazy?Wszystkojestwnajlepszymporządku
-zapewniałgorliwie.

Odejściegapiówprzyjąłznieukrywanąulgą.Wścibstwopersonelunaukowego
jużterazdałoobuwywiadowcomnieźlewkośćizastanawialisiępółgłosem,jak
przetrwaćwtychekstremalnychwarunkachdogodzinyszesnastej.

Korzystajączzamieszania,tajemniczajednostkaspuszczałapowietrzezkół
peugeotanależącegodoMarianaZatopca.

Nienawykładodziałalnościdestrukcyjnej,męczyłasięstrasznie,alezawzięcie
realizowaławyznaczonycel.Zdrugimkołemporadziłasobieznacznielepiej,ina
tympoprzestała.Wycofałasięniezauważonaisprawniewtopiławotoczenie.

Gilotynkaobiecywałasobiewieleporandcezprzystojnymkomisarzeminie
zawiodłasięwkalkulacjach.Bawiłasięświetnie,aponadtobezboleśniezdobyła
materiałdosensacyjnegoartykułu.

Karolek,zajętyukrywaniemeksperymentuzdraceną,winnychsprawachsypał
bezwstydnie.Zaprosiłdziewczynędokawiarniiprzylampcekoniakuzabawiałją
anegdotkamizżyciapolicji.

Rozmowatoczyłasięwartkoinawetsięniezorientował,kiedyzahaczyłao
najnowsześledztwo.Powiedziałmożeconiecozadużo,alewybrnąłzopresjiz
twarzą,wkrytycznejchwiliżartobliwiezasłaniającsiętajemnicąśledztwa.

Wkonfrontacjizwyrafinowanąprzeciwniczkąniemiałjednakżadnychszans.W
takichmomentachKasiazręczniezmieniałatematidocieraładocelu

okrężnądrogą.Czasamizastanawiałasię,dlaczegoludzietakniechętniemówią
prawdę,iznalazłanatopytaniesetkiodpowiedzi.Każdyprzypadekbyłinnyi
wymagał

indywidualnegopodejścia.Nauczyłasiębezbłędnieklasyfikowaćrozmówców,
pływaćwmętnejwodzieiczytaćmiędzywierszami.Osiągałasukcesy
zawodowe,ponieważwysnuwałatrafnewnioski,nawetjeślinieotrzymywała
konkretnychodpowiedzi.

WpółgodzinyzdobyławięcejdanychosprawieKarpińskiej,niżpozostali
dziennikarzerazemwzięci-wtydzień.Wiedzyszokującejifascynującej.

background image

Gilotynkaniezwykłamarnowaćdarówlosu.Jednympociągnięciempióra
obnażyłaprawdziweobliczezmarłej.Niepoprzestałanazrzuceniupomnikaz
piedestału.ZamiastwaleizasłużonychumieściłaKarpińskąwgalerii
przestępców.Pisałanagąprawdę,nieoglądającsięnanicinanikogo.

Publikacjeprasybrukowejrzadkokiedywzbudzałytyleitakróżnorodnych
emocji.Artykuł,któryukazałsięwewtorek,nadługopozostałwpamięci
czytelników.Gilotynceudałosięjednychoburzyć,drugichzaszokować,trzecich
przestraszyć.Doostatniejgrupynależałyniedawneofiaryszantażu.Zaledwieod
tygodniaspalispokojnie,pewni,żeKarpińskazabrałatajemnicedogrobu,atu
nagledowiedzielisięoistnieniupamiętnika!

Zielonynotes-produktwyobraźniautorkiartykułu-którymiał

sięstaćjęzyczkiemuwagiipunktemwyjściadonastępnychpublikacji,
niespodziewaniezapoczątkowałseriętragicznychwydarzeń.

*

Człowiek,którymiałdostracenianajwięcej,dowiedziałsięostatni.Widział
oczywiściepodawanezrąkdorąkczasopismo,słyszałkomentarze,aleswoim
zwyczajemwolałstaćzboku.Z

zasłyszanychfragmentówrozmówzdołałodgadnąćtreśćartykułu.

Nareszciektośnapisałcałąprawdęotejpodstępnejharpii,pomyślał.Poczuł
nawetpewnąsatysfakcję.Usunąłztegopadołukrwiożerczegopasożyta,
wyświadczającspołeczeństwuprzysługę.Pogardliwymspojrzeniemobrzucił
rozgorączkowanądyskusjągromadkę.Bandahipokrytów.Niemalżałował,że
ochronnympłaszczykiemokryłnietylkosiebie,alerównieżcałestadorozmaitych
kreatur.No,alenatonicjużniemógłporadzić.

Naporzuconyegzemplarzgazetynatknąłsięprzypadkiemwpalarniidyskretnie
ukryłgowkieszenifartucha.Wzaciszuwłasnegogabinetuspokojniezająłsię
lekturą.Nakamiennejzwykletwarzykolejnoodmalowałysięzdziwienie,
niedowierzanieiwściekłość.

Jednymruchemprzedramieniazmiótłzestołuwszystkieszpargałyinerwowym
krokiemzacząłsięprzechadzaćpopokoju.

background image

Pamiętnik,jakmogłemotymniepomyśleć?Tawariatkazapisywałaprzecież
wszystko.Tejejkalendarzyki,notesiki,listyidiabliwiedzącojeszcze.Trzeba
byłozadbaćowyczyszczenietyłów.Równiedobrzemogłemzostawićwizytówkę
namiejscuzbrodni-wściekałsięnasamegosiebie.Tojużdruginiewybaczalny
błąd,najpierwmłotek,aterazto.

Naszczęściepolicjateżniczegonieznalazła.Jeszczenieznalazła!Czasdziałał
najegoniekorzyść-zda-

wałsobieztegodoskonalesprawę.Sprawamłotkawciążniedawałamuspokoju,
niepowinienbyłgozabieraćzmiejscazbrodni.Przekombinowałiomałonie
wpadł.Takiesąskutkiimprowizacji.Aleprzecieżniemógłzaprzepaścićtakiej
okazji.

Porazkolejnywróciłmyślamidotamtegodnia.Karpińskasamasięprosiłao
śmierć.Zachichotałnerwowo.Wyrokśmierciwydał

jużdawno,opracowałmetodęiczekałtylkonastosownymoment.Idoczekałsię!
Owszystkimzadecydowałwłaściwieprzypadek.Cudownyzbiegokoliczności.A
taksięzżymał,kiedyKarpińskakilkadniwcześniejpoprosiłagoozawieszenie
naścianiegabloty.Miałdośćrolichłopcanaposyłki.Odkładał

sprawęzdnianadzień,ażprawiezapomniał,kiedywidokmłotka
przekazywanegozrękidorękiprzypomniałmuoprzykrymobowiązku.To
popsułomuostatecznieitakzwarzonyhumor.

Olśnienieprzyszłonagle-dlaczegoniedziś,zapytałsamsiebie.

Wpobliżuniebyłożywegoducha.Jedenrzutokanatrawnikipodjąłostateczną
decyzję.Szybkimkrokiemskierowałsięwstronęsamochodu.Otworzyłbagażnik,
wyjąłzeschowkarękawiczkiitekturowątubęznożemkuchennym.Wszystko
fabrycznienowe,seryjneiżadnymdetalemniewskazującenawłaściciela.
Starannienałożyłrękawiczkiidyskretnierozejrzał

sięwokoło.Naraziewszystkograło.Ruszyłwstronęwejściadobudynku.W
połowiedrogizboczyłnatrawnikipłynnymruchemzłowiłmłotek.Ukryłgo
natychmiastwfuterale.Naschodachniespotkałżywegoducha,wszystkoszło
wedługplanu.

Zresztąnarazienieryzykowałniczego,jeszczemógłsięwycofać.Dopokoju

background image

Karpińskiejwszedłbezpukania,oznajmił

celprzybyciaispokojniewyjąłzukrycianarzędziazbrodni.

Niespodziewałasięniczego!Apowinna-ktomieczemwojuje,tenodmiecza
ginie.Odwróciłasięplecamidomordercyiupierścienionądłoniąwskazała
miejscenaścianie.

Uderzył.Osunęłasięnapodłogęprawiebezjęku.Spokojniedokończyłdziełai
badawczymspojrzeniemobrzuciłgabinet.Niezamierzałzostawiaćżadnych
śladów.Tomusiałabyćzbrodniadoskonała.Pokrótkimzastanowieniu
postanowiłusunąćzpolawidzeniamłotek,którymiałzbytwielecech
szczególnych.Itobyłbłąd-niewybaczalnybłąd.Terazwidziałtozcałą
jasnością,wtedyzgubiłygoemocje.

Trefnenarzędzieukryłwtubieinakilkanaściesekundprzylgnął

uchemdodrzwi.Cisza.Wymknąłsięnakorytarziprzygotowanymkluczem
zamknąłdrzwi.Todawałomukilkagodzinnazatarciewszelkichśladów.Usunąć
fartuch,rękawiczkiioczywiściepozbyćsięmłotka.Tak,potrzebowałczasu.

Zrobiłdwakrokiwkierunkuschodówiwtedyusłyszał,żektośnadchodzizdołu.
Wtymsamymmomenciezacząłsięteżruchnagórze.Wycofałsięszybkow
najdalszyzakamarekkorytarza.

Narzędziezbrodnizaczęłomunagleprzepalaćkieszeń.Błyska-wicznadecyzjai
metalowyprzedmiotwylądowałwschowku.

Powinienbyłzostawićgowgabinecie...tyleodcisków,takwielupotencjalnych
morderców-natłokmyśliniemalrozsadzałmuczaszkę.Nascho-

dachponowniezapadłacisza.Wepchnąłzmiętypokrowieczakoszulęi
niezauważonyprzeznikogowróciłdosiebie.

Trzaskmiażdżonegoplastikuprzywróciłgodorzeczywistości.

Wyrzuciłdokubłaresztkidługopisuizpedantycznądokładnościąpoukładał
wszystkozpowrotemnabiurku.Nigdywięcejżadnejimprowizacji.

Strzepnąłzubranianiewidzialnedrobiny.Jakzwyklemiałnasobiebrązowy

background image

garnituriskórzanesandały.Jużdawnotemuprzestałsięprzejmowaćmodą,
stawiającnawygodęiużyteczność.Miałzatowielesłabostek,którestarannie
ukrywał

przedświatem.Ludziewidzątylkoto,cochcąwidzieć-itakłatwonimi
manipulować.

Usiadłwygodnieijeszczerazprzeczytałbulwersującytekst.

Tymrazemnazimno,słowoposłowie,starannienotującwpamięci
najważniejszefragmenty.

„Zzeznańświadkówwynika,żedenatkawichobecnościczęstoposługiwałasię
zielonymnotesem-pamiętnikiem"...

„Dotychczaspolicjinieudałosiętrafićnaśladpamiętnika.Czyzostałonzabrany
przezmordercę?"-zastanawiałasięautorka.

Nakoniecapeldoczytelnikówopomocwodnalezieniunotesu,którybyćmoże
przyczynisiędoschwytaniazbrodniarza.

Odetchnąłzulgą.Sameprzypuszczenia,żadnychkonkretów.

PoczułwdzięcznośćdotejKatarzynySiekierskiej,ostrzegłagowostatniej
chwili.Wyścigtrwałnadal.Celpostawiłsobiejasny-

zniszczyćdowód,zanimdotrzedoniegopolicja.Machinalniewyjąłzszuflady
zapalniczkę.Patrzyłwpłomień,tenwidokzawszegorelaksował.Wszystkiesiły
skupiłnaopra-

cowaniuprzestępstwadoskonałego.Osukcesielubklęscezwykledecydowały
szczegóły.Tymrazemniemógłsobiepozwolićnanajmniejszynawetbłąd.
Stawkąbyłożycie.

*

Natrzecimpiętrzekipiałojakwmrowisku.Genetycy,pozbawieniświatłego
nadzoruprzełożonych,nie-śpieszniekontynuowalipraceporządkowe.Potmieszał
sięzkurzem,upał

background image

odbierałresztkioptymizmu,leczmimotojakimścudemposuwalisiędoprzodu.
Nowelaboratoriumrodziłosięwbólach,przywtórzeciężkichwestchnieńibez
pieśninaustach.

Pracowaliramięwramię,zwalającnaEmilawszystkienajgorszeczynności,z
wynoszeniemśmieciwłącznie.Młodydoktorantpoddawałsięlosowibez
szemrania,wierzącoptymistycznie,żewkońcumuprzecieżwybaczą.W
powietrzuunosiłosiędelikatnewspomnieniestrusiegojaja.

Dziewczynywmilczeniuporządkowałyszafy,aGrześzAndrzejemsegregowali
śmieci.

-Chemikaliatrzebagdzieśoddać,jutrodowiemsięgdzie-

zaofiarowałsięAndrzej.-Atepreparatywywalamyodrazu.-

Skrzywiłsię,ładująccieknąceopakowaniadokartonu.

Wczorajszywypadekzpodestemmocnonadwerężyłwiekoweeksponatyw
formalinie,częśćwyciekłaodrazu,resztaulatniałasięsukcesywnie,rozsiewając
dokołatrudnądowytrzymaniawoń.-Notohulajdośmietnika!-zawołałdo
Emila.-Co?!

Śmierdzi?Typrzecieżlubisznietypoweperfumy-dociął

bezlitośnie.

ObjuczonywoniejącymładunkiemEmilkursowałtamizpowrotem,
rozprowadzającpodejrzanearomatypocałymgmachu.

BogusiaStasiakwracaławłaśnieztoalety,kiedywyczułanakorytarzu
niepokojący,drażniącynozdrzazapach.Zatrzymałasię,powęszyładokładnieji
zaniepokoiłasięniecobardziej.

Obecnośćekipygazowejnasunęłajejjedynemożliwewytłumaczenie-wbudynku
ulatniasięgaz!

-Gaz,gazsięulatnia!!!-ryknęłastrasznymgłosem,mobilizującnajbliższych
współpracownikówdonatychmiastowejewakuacji.

background image

Ryzykującżycie,zatrzymałasiępiętroniżej.-Gazsięulatnia!

Uciekajcienapodwórze!-obwieściłagroźnąnowinęidlawzmocnieniaefektów
akustycznychwaliłapięściamiwkażdenapotkanedrzwi.

Wdwieminutypóźniejbudynekświeciłpustkamioddrugiegopiętrawdół.W
zamieszaniujakośniktniepomyślałogenetykach.Pracowalisobiespokojnie,
zagłuszającwłasnymhałasemdźwiękidochodzącezzewnątrz.

Rozgorączkowanytłumekbiegiemruszyłwkierunkudomniemanychpracowników
gazowni.Inimzaskoczenistróżeprawazdołaliprzyjąćpozycjęobronną,zostali
osaczeni,obezwładnieniiuprowadzeniwniewiadomymkierunku.Z

kilkunastugardełjednocześniepłynęłysłowaskargi,groźbyiżądania
natychmiastowejinterwencji.Falarąkprzeniosładwaszamoczącesięciałapo
schodach,przepchnęłaprzezwąskiedrzwiiporzuciłanaparterze.Policjanci
usłyszelizaplecamigłuchestuknięciedrzwiichrzęstoddalającychsiękroków.

-Coto,docholery,było?!-pierwszyodzyskałgłosmłodszyzmężczyzn.-Oco
tymwszystkimludziomchodzi?-zastanawiał

sięgłośno.

SierżantLenikmyślałpocichu,aleznacznieszybciej.Pogłębszymzastanowieniu
słowa„gaz"i„wybuch"nabrałygroźnegoznaczenia,ito,copodejrzewał,bardzo
musięniespodobało.Niuchnąłwielkimnochaleminabrałpewności-wbudynku
rzeczywiścieulatniałsięgaz!Uznałzastosownepoinformowaćoodkryciu
kolegę.Dalszepozostawaniewzagrożonejwybuchemstrefieniemiałosensu.
Żadenznichniepotrafiłodróżnićrurgazowychodwodociągowych,ponadtoobaj
paniczniebalisięgazu...

-Spadamy!-sierżantdałsygnałdoodwrotu.Nasztywnychnogachpodeszlido
drzwiirozejrzelisiędyskretniewposzukiwaniuniedawnychprześladowców.
Zbitaludzkagromadkastałakilkadziesiątmetrówdalej.

-Proszępozostaćnamiejscu!-krzyknąłwichkierunkupolicjant.

-Idziemyzakręcićgłównyzwór-wyjaśniłpowódrejterady.

Poudanymwstępie,niedbającjużożadnepozory,pognalizgodniewstronę

background image

betonowegośmietnika.Tutajdopiero,ukryciprzedokiemgapiów,rozpoczęli
gorączkowąnaradę.Sytuacjabyłapoważna,niesłychanieskomplikowanaipod
każdymwzględemprzerastałaichdotychczasowedoświadczenia.Z

jednejstronygroziłaimdekonspiracja,zdrugiej,byćmoże,zagrożonebyło
ludzkieżycie.

-Niemacosięzastanawiać-odezwałsięposterunkowyMiłek.-

Dzwońdogazowni.-Niechcęmieć

nasumieniutychludzi,kiedytowszystkowyleciwpowietrze.

Cholera,całyczasmyślę,czyprzytymkopaniunierozwaliliśmyjakiegoś
przewodu.

-Bzdura-zaoponowałLenikmocnoniepewnymgłosem.-

Wtedybyśmierdziałotu,nietam-argumentował.

-Tuteżśmierdzi,nawetmocniejniżtam-zauważył

posterunkowyiwiedzionyciekawościązniknąłzabetonowymmurkiem.Wyszedł
stamtądpominuciewwyśmienitymhumorze.

-Formalina,jakbabciękocham,formalina!-piałzradościibrudnymkułakiem
ocierałcieknącełzy.-Odkryłemgłówneźródłogazu.-Zademonstrował
przełożonemuznalezisko.-

Preparatybiologiczne,niechskonam,pewnieprzeterminowane.Iotobyłotyle
krzyku!Alewalitapadlinanieziemsko!

-Dobrarobota,Grzesiu.Maszumniepiwoalboicośmocniejszego-obiecał
sierżant,zadowolony,żetanimkosztemuratujereputację.-Aterazidźiprzekaż
tympanikarzomdobrąnowinę.

Ledwomłodywywiadowcazdążyłpoinformowaćzgromadzonychoprzyczynie
zamieszania,naschodachpojawił

sięEmil.Pogwizdującradośnie,niósłwobjęciachogromnysłójz

background image

niezidentyfikowanązawartością.Cieczwnaczyniufalowaławściekle,a
ulatniającysięaromatprzekonałostatnichniedo-wiarków.

Nieświadomwywołanegozamieszaniadoktorantprzedefilował

przedtłumem,skupiająccałąuwagęnakruchymładunku.

Dopierowdrodzepowrotnejzauważyłdziwnezbiegowisko.

Kilkanaścieparoczu

wpatrywałosięwniegogroźnie,karcąco,lodowatoinienawistnie.

-Cosięsta...-próbowałspytać,aleniezdążył.Najegoniewinnągłowęposypał
sięgradstraszliwychoskarżeń.Nieczekającnarozwójsytuacji,podałtyłyi
przeskakującpoczterystopnienaraz,dostałsięnagóręwrekordowymtempie.

-Onimyślą,żetomy!-poinformowałwspółpracowników.-

Wszystkomy!Karpińską,smródiwogólewszystkiezbrodnie...-

wyrzucałzsiebiejakzkatapulty.

-Oczymtymówisz?-przerwałatendziwnymonologAgatka.-

Stałosięcoś?

-Niewieminiepójdęsiępytać!Nawetmnieotonieproście.

Mamdość,wszystkiegomamdość!Rozumiecie?!Onitamstojąwszyscyna
dworzeizłorzeczą.Rzucilisięnamniezupełniebezpowodu.Jaknaszlinczują,to
sięprzestaniecietakgłupiouśmiechać!-warknąłzurazą.-Niktnietraktujemnie
poważnie.

Naiwnebarankiprzeznaczonenarzeź!-dodałrozżalonyiusunął

siędoswojegokąta.

-Czyktośzrozumiał,oczymonbredzi?-zapytałaHalinka.Niedoczekawszysię
odpowiedzi,postanowiłaosobiściewyjaśnićzagadkę.

background image

Wróciłazpałającątwarząimordemwoczach.Tyluoszczerstw,skierowanych
podwłasnymadresem,niesłyszałanigdywżyciu.

-Emilmiałrację,kompletnieimodbiło!-powiedziała.

Napośpieszniezwołanejnaradzieopracowanostrategięprzetrwania.
Najważniejszypunktgłosił:

ograniczyćdziałaniazaczepnedominimum,toznaczyśmiecipakowaćwfoliowe
worki,nietupaćnaschodachoraznaczasnieokreślonyzaprzestaćwizyt
towarzyskich.

Napytanie,jakdługomatrwaćtendziwnystanzawieszenia,niepotrafił
odpowiedziećnikt.Możekilkadni,amożeznacznie,znaczniedłużej.Wariant
pesymistycznyoscylowałwokół

średniejdługościżycialudzkiego.

Agatkaniezamierzałaczekaćtakdługo.Wogóleczekanienacokolwieknie
leżałowjejnaturze.Wolaładziałać.Należałoznaleźćmordercę,nimwojna
domowarozpoczniesięnadobre.

Gromadanazewnątrzpieniłasięburzliwie,syczałaiwrzała.Poczym
osiągnąwszypunktkrytyczny,naglestraciłanaimpecie,oklapłaisflaczała.
Jednostkiawanturniczerozeszłysiędoprzerwanychzajęć.Pozorniewszystko
wróciłodonormy,aletylkopozornie.Pozostałżaliwzajemnanieufność.

Wywiadowcypolicyjnidoczekalisięzmienników.

Wykończonychfizyczniegazownikówzastąpiłaekipamalarska.

Pomniprzestrógpoprzednikówzainstalowalisięwokolicachbramywjazdowej,
zdalaodwścibskichoczu.

Wokółpanowałasennawakacyjnaatmosfera.Ruchnapodwórzupraktycznie
ustał.Policjancirozłożylisprzętileniwiesymulowalidziałalnośćzawodową.

Kilkaminutpopiętnastejdrzwiwejścioweuchyliłysiębezszelestnieiprzez
szparęwyjrzałaczarnaszo-

background image

pawłosów,spodktórejbystreoczypenetrowałyokolicę.

Oględzinywypadłypomyślnie,ośmielonaAgatkawyszłanazewnątrzipodążyła
wkierunkuparkingu.Obejrzałasamochodyiuspokojonawróciłanagórę.Dwa
lewekołapeugeotanadalsiedziały,prawdopodobieństwo,żeZatopiecodjedzie
niezauważony,byłorównezeru.

Kilkasekundposzesnastejwiększośćpracownikówopuściłabudynek.Pozostali
tylkoobserwowaniiobserwatorzy.Pierwsizłośliwienieśpieszylisiędodomu,
drudzydostosowalisiędookoliczności.

JolazażadneskarbyniepotrafiłasobieodmówićwidokuZatopcapompującego
opony.Tobyłosilniejszeodniej.WykiwałaAgatkę,odstawiłasamochódw
bezpiecznemiejsceichyłkiemwróciłanamiejscespodziewanegospektaklu.

Wupatrzonychkrzaczkachnatknęłasięniespodziewanienaekipęmalarską.Bez
słowazawróciłanapięcie.

-Epidemiajakaśztymmalowaniem-prychnęłapodnosem.

ZnalezienienowejkryjówkiskuteczniestorpedowałZatopiec.

Wylazłnapodwórzewnajmniejstosownymmomencie,zmuszającJolędo
odwrotu.Wziętawdwaognie,pokrótkimnamyślewybrałatowarzystwoobcych.
NakonfrontacjęzwściekłymZatopcemniemiałajakośochoty.Coinnego
obserwowaćzboku,acoinnegopchaćsięgadowiwoczy.

-Panowiedługotakjeszczebędąmalować?-niezręcznienawiązałarozmowę,na
siłęwpraszającsiędotowarzystwa.

Wszystkimnaglezrobiłosięciasno.

-Ażskończymy!-niegrzecznieodpowiedziałniższyzfachowców,prezentując
żywąniechęćdozawieraniaznajomościdamsko-męskich.Zniespotykanąwtym
zawodzieenergiązabrał

siędomalowania,rozchlapującfarbęwpromieniukilkumetrów.

Jolaodsunęłasięnieznacznie,zaledwietyle,żebyuniknąćpo-plamieniaodzieży.

background image

NaparkinguZatopieczabrałsięwłaśniedopompowaniakół.

Pracowałsprawnie,wmilczeniu,niedostarczającwidzompowodówdouciechy.

-Ładnykolor-kontynuowałarozmowęJola-taki,taki...

soczysty.Czytenodcieńmajakąśspecjalnąnazwę?-zapytała.

-Owszem,zielony!

Tematwyczerpałsięszybkoizapadłodenerwującemilczenie.

Żadnazestronniezamierzałaopuścićbezpiecznegoazyluisytuacjazaczynałasię
robićpatowa.

OdjazdzielonegopeugeotaJolaprzyjęłagłośnymwestchnieniemulgii
natychmiastuwolniłapolicjantówodswegotowarzystwa.

*

Agatkatkwiłanaposterunkujużodkilkudziesięciuminut.Żarlał

sięznieba,blachypojazdurozgrzałysięprawiedoczerwoności,awnętrzez
powodzeniemmogłospełniaćfunkcjępiekarnika.

Przezlekkouchylonedrzwiprzedostawałysiędośrodkapodmuchysuchego,
gorącegopowietrza,którenieprzynosiłoulgi.

Przyrodaobezwładnionabezlitosnąaurązapadławletarg.Liściezwisały
smętnie,ptakinieśpiewały,

awszelkierobactwoukryłosięwciemnychichłodnychzakamarkach.

Młodakobietaprzeciwnościlosuprzyjmowałazestoickimspokojem.
Uskrzydlonaduszaopuściłacielesnąpowłokęisurfowałaswobodnienafalach
wyobraźni.Fantazjadziałałajakorzeźwiającabryza,letnideszczyk,parasol
ochronny,botylkojednostkazwyobraźniąmogłaprzetrwaćskrajnieniekorzystne
warunkipogodowe;tkwićbezruchuwpojeździebezklimatyzacji,wgodzinach
wolnychodpracy.

Myślkrążyłatakżewokółbardziejprzyziemnychspraw.Agatkazjadowitą

background image

satysfakcjąodmalowałasobieobrazZatopcapompującegokoła:wściekłego,
zlanegopotem,tryskającegonienawiściądocałegoświata.Oczadziałaupojną
wizją,zaczęławłaśnieżałować,żeniespuściłapowietrzazewszystkichkół,
kiedyobokzdużąprędkościąprzemknęłoznajomeauto.

Womdlałeciałonatychmiastwstąpiłduchpradziadkarajdowcaizpiskiemopon
ruszyławpogoń.ŚledzonyobiektrósłwoczachiprzywjeździenaMickiewicza
Agatkaniespodziewanieznalazłasiętużzanim.Wpanicewepchnęłagłowępod
kierownicę,wdalszejjeździeposługującsięwyłączniesłuchem.Odliczyła
powolidosiedmiuiponowniespojrzałanadrogę.

Jeszczerazpotwierdziłasięteoria,żeszaleńcyciesząsiętamnagórze
specjalnymiwzględami.Kilkuaniołówstróżówotarłopotzczołaiległona
zasłużonyspoczyneknaniebiańskichobłokach.

Przeprawazrozpędzonymtiremtonieprzelewki,alewszystkoskończyłosię
dobrze-samochódwidmowcałościprzejechał

skrzyżowanie.

Zatopiecmknąłprzedsiebie,zmuszającAgatkędopopełnianianiezliczonych
wykroczeńdrogowych.Minąłmost,wjechałnaSwojczycką,tużzamostem
Strachocińskimgwałtownieskręcił

wlewoizatrzymałsięprzywjeździenaterenogródkówdziałkowych
„Koniczynka".

NagłymanewrzaskoczyłAgatkędotegostopnia,żezatrzymałasiędopiero
kilkadziesiątmetrówdalej,wzatoczceautobusowej.

Wysiadłaipognałazpowrotem.Bezradniestanęłaprzywysokiej,zamkniętej
bramie,obserwującmężczyznęniknącegonakońcualejki.

Szturmnabramęzakończyłsięfiaskiem,butynaobcasachnienadawałysiędo
wspinaczki,aiumiejętnościalpinistyczneteżpozostawiaływieledożyczenia.W
czasachkiedyinniuczylisięwspinać,onabeztroskograławklasy-uprzytomniła
sobiezgoryczą.

PierwszaklęskawprawiłaAgatkęwautentycznądzikąfurię.

background image

Zasobyenergiipowstałejakoproduktubocznywykorzystaładopenetracji
otoczenia.Zamiastkwitnąćprzywejściudopóźnejstarości,wolałaposzukać
prozaicznejdziurywpłocie.Centymetrpocentymetrzesprawdziłaszczelność
siatkipolewejstroniebramyiwłaśniezamierzałazbadaćodcinekpoprawej,
kiedyusłyszałazgrzytkluczawzamku.Naucieczkębyłostanowczozapóźno.
Strusiąmetodąwepchnęłagłowęwżywopłot,wychodzączzałożenia,żetylna
częśćciałajestznacznietrudniejrozpoznawalna.Koncepcjaokazałasięsłuszna;
krokioddaliłysięmiarowo,adźwięksilnikaoznajmiłkoniectortury.Nim
wyplątałasięzzielonejpułapki,obserwowanyobiektdawnozniknąłza
horyzontem.

Dokonująccudówzakierownicą,dogoniłagonapętlitramwajowejdziewiątkii
jużbezżadnychkomplikacjieskortowałapodsamdom.Zaparkowałaprawie
naprzeciw,przycałodobowymsklepiespożywczym,iwbrewwszelkimzasadom
opuściłaposterunekwceludokonaniazakupuniezbędnychdlażycianapojów
chłodzących.Wróciłapokilkunastuminutachizprzerażeniemujrzała
odjeżdżającegopeugeota.Cisnęłazakupynatylnesiedzenieizprzekleństwemna
uszminkowanychustachruszyławpogoń.

Tymrazemtrasawiodławprzeciwnymkierunku.Zatopieczuporemprzebijałsię
wgodzinachszczytuprzezcentrummiastawkierunkuLegnickej.

CałatawycieczkawychodziłajużAgatcedziurkamiwnosierazemzdwutlenkiem
węgla.Wykorzystująckorek,przyssałasięłapczywiedobutelkizmineralną,
dziękiczemuuniknęłaśmiertelnegoprzegrzaniaorganizmu.

PrzedmarketembudowlanymwcentrumLeśnicyzaparkowaławstanie
przedagonalnymipowlokłasiępieszoślademtropionegoczłowieka.Odchłodu
wewnętrzusklepuzakręciłojejsięwgłowie.Opartaofilarprowadziła
wzrokiemfacetawżółtejkoszuli.

Zatopieckluczyłpostoiskachwłaściwiebezcelu.Oglądał

wykładziny,kafelki,stolarkębudowlaną,niepoświęcającniczemuszczególnej
uwagi.Wkońcurozglądającsięnabokidokonałzakupukilkubutelek
przezroczystegopłynu.

NapisunaetykiecieAgatkaniezdołałaodczytaćmimosokolegowzroku.Na
wszelkiwypadekzmniejszyładzielącyichdystans.

background image

Dwastoiskadalejpodejrza-

nynabyłkombinezonroboczywkolorzeniebieskim.Czyżbyplanowałjakiś
remont?Zalałająfalaobezwładniającegorozczarowania.Spodziewałasię
czegośfascynującego,atufiga.

Dlaczegoodwróciłsięwłaśniewtymmomencie?Przeczucieczytylkozwykła
ostrożność?Ichspojrzeniaspotkałysięnaułameksekundy-czyzdołałcoś
wyczytaćzjejoczu?Olbrzymiąsiłąwolizdołałanadsobązapanować.Omiotła
obojętnym,nieobecnymspojrzeniemczłowieka,półkisklepoweipewnym
krokiemskierowałasięwprzeciwnymkierunku.

*

JolaKapłan,pokilkuminutachkrążeniapowąskichuliczkach,zdołaławreszcie
zaparkowaćsamochód,cudemunikajączderzeniazżółtąfurgonetką,polującą
bezwstydnienatosamomiejsce.Wymianęgrzecznościzrozwścieczonym
kierowcąprzerwał,wnajprzyjemniejszymzresztąmomencie,telefonodAgatki.
Jolaniechętnieporzuciłalekkotylkoogłuszonąofiaręicierpliwiewysłuchała
wiadomościzpierwszejliniifrontu.

Agatkawręcztryskałaemocjami.Domagałasięnatychmiastowegospotkaniaw
celuomówieniapodejrzanegozachowaniaZatopca.Jejzdaniem,tylkoburza
dwóchmózgówmogładaćjakieśrezultaty.Samagubiłasięwdomysłachi
przypuszczeniach.Dlazaspokojeniaciekawościprzyjaciółkiprzytoczyłakilka
dziwnychfaktów,resztęzostawiłanadeser.

NiemalnabezdechuopisaładramatycznespotkanieokowokozZatopcem.

-Omałoniedostałamzawału!-relacjonowała.

-Przemykamsobieodfilaradofilara,jestemwłaśnienasamymśrodku,aon
nagle,niztego,nizowego,odwracasię!Patrzynamnietymswoimgadzim
wzrokiem,zodległościnajwyżejpięciumetrów.Omałotrupemniepadłamna
miejscu!Samaniewiem,jakzdołałamsięruszyć.Możejestemodpornana
hipnozę?Brr...

Żebyświdziałateoczy!Bazyliszek!Udałam,żegoniezauważyłam,inamiękkich
nogachpognałamprzedsiebie.Naszczęścienadziałamsięnatensklep
ogrodniczyiuczepiłamkwietników...

background image

SłuchającadotądcierpliwieJola,zaczęłapowolitracićwątek,przejęławięc
prowadzenierozmowy,zadająckilkapytańpomocniczych.

-Goniłzatobą?Idlaczegoczepiałaśsiętychkwietników?Chybaniezasłabłaś?-
spytałazniepokojem.

-Niewiem,czygonił,takagłupiatojaniejestem,żebysięodwracać!-wyjaśniła
Agatka.-Akwietnikibyłymosiężneiczepiałamsięichteoretycznie.Właśnie
czegośtakiegoszukałamdlateściowej.Powiedziałamgłośnoekspedientce,że
przyjechałamspecjalniepotozdrugiegokońcamiasta,igrzebałamwtym
chłamiechybaprzezdwadzieściaminut,zmusiłamjąnawetdoprzytarganiakilku
sztukzzaplecza,jeszczenierozpa-kowanych.Kupiłamnajwiększy,zczterema
podstaw-kami.Bardzoładny.

-Tomiło,żecisięudałyzakupy-przerwałaJola

-ciekawajestemtylko,cozrobiłaśznaszympodejrzanym?

-Jestempewna,żestałtużzamną,czułam,jakwiercimidziuręwplecach.
Specjalniesięgrzebałam,

widoczniemusięznudziłotakczekaćiczekać,iwreszciesięodczepił.Na
parkingugoniema.

-Nopięknie!Zgubiłaśgo!-podsumowałaJola,niekryjącwyrzutu.

-1dobrze!-zdenerwowałasięAgatka.-MamjużtegocałegoZatopcapodziurki
wnosie.Jakgokiedyśspotkamwieczorowąporą,tojakmiBógmiły,zacznę
wrzeszczećbezostrzeżenia.Toniejestnormalne,żebytakjeździćzjednego
końcamiastawdrugi,niewiadomopoco.Oncośknuje,ajaniewiemco,ito
mnienajbardziejwkurza!

-Słuchaj,amożeonwie,żegośledzisz,ispecjalnietakrobidlazmylenia
śladów?-zastanowiłasięJola.-Tobybyłojakieśwytłumaczenie.

-Bzdura!-zaprzeczyłaAgatkazrozpędu.Następnieprzypomniałasobieprzebieg
dzisiejszegodniaistraciłanieconapewnościsiebie.-Samajużniewiem,coo
tymmyśleć,nicnierozumiem,alewszystkorazemjestmocnopodejrzane.
Musimypogadać,możerazemcośwymyślimy.Mamwrażenie,żeumknęłomicoś
bardzoważnego.Coś,cołączywszystkieelementywjednąlogicznącałość.To

background image

co,spotkamysięzapół

godzinywtejkawiarniPodJamnikiem?

-Dobra,alezagodzinę.Mamjeszczejednąsprawęnamieście.

Jolaniechętnieuległapresji,odłożyłakomórkędoschowkawsamochodzieiz
głośnymmlaśnięciemodlepiłasięodfotela.

Nienawidziłasierpniowychupałów,wtakichdniachograniczałaaktywność
fizycznąiumysłowądoniezbędnegominimum.

Dzisiajmiaławszystkiegownadmiarzeinadodatekmusiałasięśpieszyć.

Zamknęłasamochódiszybkimkrokiempodążyławstronęrynku.Cokilkanaście
metrówdyskretnymruchemodlepiałasukienkęodspoconychud.Nienawidziła
latawmieście.

Naschodkachkościoła,jakzwykle,siedziałokilkużebraków.

Opatuleniwciemne,bezkształtnełachy,zestoickimspokojemznosili
trzydziestostopniowyupał.Popatrzyłazszacunkiemnatychdobrowolnych
męczennikówiwiedzionanagłymporywemsercasięgnęłapoportmonetkę.

Drobnapostać,siedzącanaszczycieschodów,drgnęłajakrażonaprądem.
Skurczyłasię,zapadławsobie,brzuchemprzylegającniemaldogranitowych
stopni.Obronnymgestemukryłatwarzwdłoniach.

Wystarczyłojednospojrzenie,bymatczynesercedrgnęło,dziabnięteznienacka
ostrymcierniem.Jolajaklwicazłapaławijącesięszczenięzakapturi,nie
zwracającuwaginazdziwionespojrzeniaprzechodniów,powlokłaprzebierańca
wstronęprzystankutramwajowego.

-Mamo,nocoty?Przestań,mamo!-skamlałprzestraszonyMaciek.

-Milcz!-zasyczałamatkadziwnym,stłumionymgłosem.

Wzmocniłauchwytijużbezsłowakontynuowałamarsz.Jakaśresztarozsądku
podpowiadałajej,żewobecnymstanieniepowinnaprowadzićsamochodu.

background image

Wtramwajupanowałścisk,potwydostawałsięzumęczonychludzkichistot
wszystkimiporami.Za

duchtamowałoddechinawetnajbardziejodpornymodbierał

chęćpodróżowaniatransportempublicznym.Tylkojednaosobaniezwracałana
nicuwagi:zacięta,mrocznaiprzerażająca.

TakiejmatkiMaciekniewidziałnigdywżyciu;czasemkrzyczała,gderałai
moralizowała,alenigdyniezdarzałojejsięmilczeć.Ciszaprzedburzą
zapowiadałajakiśnieznanydotąd,straszliwykataklizm.Poddałsiętemuz
pokorą,świadomyrangipopełnionegoprzestępstwa.Dopierowmieszkaniu
rozpaczliwymzrywempróbowałumknąćdowłasnegopokoju,aleostresłowa
zatrzymałygowpółdrogi.Usiadłwewskazanymfotelu,zespuszczonągłowąi
sercempełnymtrwogi.

-Czymyztatąniedajemycijeść?!-padłypierwszepytania-oskarżenia.-Czymy
ztatążałujemycinaubrania,zabawki,rozrywkę?!

Maciekniezdobyłsięnażadnąodpowiedź,siedziałskulonyjakkupka
nieszczęściaibrudnymipaluchamirozcierałspływającepotwarzyłzy.

-Płakaćbędzieszsobiepóźniej,terazproszę,żebyśodpowiedział

mamojepytania!-matka-inkwizytornatymetapieprzesłuchanianieznałalitości.

-Dajecie-wyszeptałcichoiniewyraźnie,aleJolausłyszaładoskonale.

-Wtakimraziecorobiłeśpodtymkościołem,ubranywpodartełachy,brudnyi
zaniedbany,ztabliczką„Proszęowsparcie"?!

No,słucham!-Nieczekającnaodpowiedź,ciągnęładalejmowęoskarżycielską.
Wzbierającydotądwulkanwściekłościigoryczyeksplodowałtużnadgłową
przerażonejlatorośli.-

Swoimubioremizachowaniemmówiłeśwszystkimwokół,żejesteśbiednym,
nieszczęśliwymchłopcem.Świadomieoszukiwałeśludzi,wykorzystującich
dobreserca,azemnieiztatyzrobiłeśzłych,wyrodnychrodziców!Niewiem,
dlaczegotozrobiłeś,przecieżdawaliśmyciwszystko!-zakończyłalekko
załamującymsięgłosem.

background image

Usiadłaciężkonakanapieiukryłatwarzwdłoniach.TegoMaciekjużnie
wytrzymał.Objąłmatkęmocnozaszyję,szepczącgorącosłowaprzeprosin.

-Mamusiu,janiechciałem,naprawdęniepomyślałem...Ja...jabyłemgłupi!To
Gracjanmnienamówił,janiewiedziałem,żetotakbardzoźle...chcieliśmy
zarobićnagry...Jaoddamwszystko...

Mamusiu,mamusiu...

Jolaobrzuciłasynazatroskanymspojrzeniem.

-Możetorzeczywiścieniecałkiemtwojawina.Możezapomnieliśmyci
powiedzieć,cowżyciujestnaprawdęważne.-

Zamyśliłasięgłęboko.-Nodobrze,konieckazania!

SłowateMaciekprzyjąłznieopisanąulgąinawetkaręprzyjąłzpokorą,bez
targowaniasięizwyczajowychprotestów.Wolał

wszystkoodtegostrasznegomilczenia.

-Szlabannakomputer,szlabannawychodzeniezdomu,konfiskata
kieszonkowegodokońcaroku

-brzmiałwyrok.-Aterazprzynieśskarbonkę.Iletegomasz?-

zapytała,kiedyMaciekprzybiegłzplastikowąkasetką.

-Siedemdziesiątdwazłoteidwadzieściagroszy

-padłanatychmiastowaodpowiedź.

Joladołożyłabanknotstuzłotowy.

-Masztutajpoleceniewpłaty-wręczyłachłopcuczerwonydruczek.-Wpiszcałą
sumę,nadolenaszadres,tobędzierodzinnydardlanaprawdębiednychdzieci.
Jutroznajdziemyadresinstytucjicharytatywnejinadamyprzekaznapoczcie.Itak
będziecomiesiąc

-postanowiła.-Pisz,ajasobieporozmawiamzmamąGracjana.

background image

Ciekawe,czywie,jakjejsynzarabiapieniądze?-dorzuciłakąśliwie.

NawspomnienieoprzyjacieluMacieknanowozalałsięłzami.

-Mamo,proszę,niemówmamieGracjana,dobrze?-jęczał

żałośnie.-Pomyśli,żenaniegonakapowałem.Mamo?!

ProśbysynaspłynęłypoJolijakwodapogęsi.

-Jeśliktośjestkłamczuchemioszustem,równiedobrzemożebyćskarżypytą-
skwitowałazimno.

-Gracjanowizpewnościąwyjdzietonadobre!

Wykręciłaznajomynumeriwtajemniczyłaprzyjaciółkęwszczegóły
przestępczegoprocederu.Rozmowa,zmałymiprzerwaminaprzeprowadzenie
śledztwawdomuJustyny,trwałakilkadziesiątminutiprzyniosłaszereg
dodatkowychstrasznychodkryć,któreponowniewytrąciłyJolęzrównowagi.

Wdrzwiachzazgrzytałkluczidomieszkaniawszedłobładowanypapierami
Paweł.

-Znaszegosynazpewnościąwyrośnieniebezpiecznyprzestępca!-usłyszał
zamiastpowitania.

-Porozmawiajznimsam,bomnieznadmiaruwrażeńokropnierozbolałagłowa.

PrzeztowszystkoJolanaśmierćzapomniałaospotkaniuzAgatką...

Agatkaspożyładwieporcjelodów,popiłasokiempomarańczowymizirytacją
spojrzałanazegarek.Jolaspóźniałasięjużponadgodzinę.Wydzwaniaładoniej
cokilkaminut,nazmianę:razkomórka,razstacjonarny.Zajęteizajęte.Nagrała
sięnapocztęgłosową,nieszczędzącgorzkichsłówprawdy.Aprawdabyła
oczywista,szokującaismutna.Jolaniezasługiwałanawetnaodrobinęzaufania.
Udawałabratniąduszę,czarowałapięknymisłówkami,ponoćrwałasiędo
czynu...Ico?Inic!

Głupiamałpa!Nawetnaspotkanieniechciałojejsięprzyjść,bozagorąco.Do
gadaniatopierwsza,akasztanyzogniawoliwybieraćcudzymirękoma.Jedno

background image

dobre,żepokazałaprawdziweobliczezaraznapoczątku-pocieszyłasię,
wychodzączkawiarni.

Minęławłaśniedwudziestapierwsza.Agatkastraciłanatoczekaniekupęcennego
czasu,azostawionybezopiekiZatopiecwyczyniałzapewneróżnebezeceństwa!
Możewłaśnieszukanowejofiaryalbo,cogorsza,znalazłispokojniezaciera
ślady!

Ogarnęłojądziwneprzeczucie,ba-prawiepewność,żedzisiajstaniesięcoś
naprawdęważnego!Tylkocoztego,kiedyitakniedowiesięco!
Przeanalizowałajeszczerazwszystkiezaiprzeciwsamodzielnemu
kontynuowaniuśledztwa-wynikbyłmałozachęcający.Najlepiejzrobi,jeśli
natychmiastwrócidodomu.

Wsiadładosamochoduibezzastanowieniaskręciławlewo.

Kilkaminutpóźniejpodjechałapoddom-ztym,żeniepodwłasny,leczpod
dom,wktórymmieszkałzłoczyńca.

Zaparkowałanapoprzednimmiejscuiuważniezlustrowałaokolicę.Wszystko
wskazywałonato,żeZatopiecsiedziałwchacie.Samochódstałnapodjeździe
przedgarażem,acałybudynekjarzyłsięświatłami,którerozjaśniałypółmrok
ogrodu.

Uspokojona,wbiławzrokwobiekticzekała,pewna,żenieprzegapinawet
myszy.

*

Mężczyznaprzezkilkanaściesekundukrywałsięwcieniu,zanimuspokojony
odważyłsięwyjśćnaotwartąprzestrzeń.Tylnymwyjściemwydostałsięnaulicę
iniezauważonyprzeznikogoruszyłwstronępostojutaksówek.Niezatrzymałsię
jednak.

Szybkimkrokiemdoszedłdoskrzyżowania,minąłdwieprze-czniceiskręciłw
wąską,ciemnąuliczkę.Poprawejstronie,niecowgłębi,rysowałysięwmroku
czarneprostokątygaraży.Tamteżskierowałswojekroki.

BlaszakoznaczonynumerempięćnależałdoinżynieraWitoldaKonopki.Łączyła
ichwspólnapasjainiezobowiązującaprzyjaźń.Potrafiligodzinamiskładaćstare

background image

motocykle,niezamieniającprzytymanisłowa.Czasami,gdynachodziłagota
dziwnachandra,przychodziłtuwnocy,brałjedenzmotocykliinżynieraijeździł
bezcelu,ścigającsięzwiatrem.Dzisiajjednakprzywiodłagozgołainnasprawa.
Obojętnieminąłstojącerzędemniklowanecudaiznajgłębszego

zakamarkawywlókłniepozornymotorower.Nadzisiejsząeskapadęnadawałsię
wyśmienicie.Dopiąłkombinezon,poprawiłplecakiukryłtwarzzaszybąkasku.
Śpieszyłsię.

Zaplanowałwszystkozmatematycznądokładnością.DowilliKarpińskiej
zamierzałdojechaćdłuższą,alemniejuczęszczanądrogą.Powodzeniecałego
planuzależałoodprecyzjiitajemnicy.

Żadnych,nawetprzypadkowychświadków.

background image

Szczęściemusprzyjało.Nigdzieniezauważyłżadnychludzi,nawetpsyszczekały
sennieibezzaangażowania.Najbliższadrzwiwejściowychlatarniażarzyłasię
tylkoostatkiemmocy,rzucającwokółanemiczneświatło.Jednymruchemzerwał

plombyikluczamiotworzyłwszystkiezamki.Całaoperacjatrwałanajwyżej
dziesięć,dwanaściesekund,coodnotowałzzadowoleniem.

Wkorytarzuzdjąłplecak,zapaliłniewielkąlatarkęipewnymkrokiemskierował
siędopracowninieboszczki.Rozkładpomieszczeńznałdoskonale,ostatnimi
czasybywałtutajczęsto,jaknajegogust-zaczęsto.Wyjąłzplecakatrzybutelki
rozpuszczalnikaistaranieoblałbiurko,regałyzdokumentamiiniewielkiozdobny
sekretarzyk.Resztęcieczywylałnadywan.

Tenpokójmusiałspłonąćdoszczętnie,areszta,jakBógda.

Zachichotałnerwowo.

ZnałKarpińskąodlat,jeśligdziekolwiekukryłateswojepamiętniki,totylkotu.
Utejcholernejbabywszystkomiałoswojemiejsce-papierdopapierka,talerz
dotalerza,pieniądzedoskarbonki,żadnychodstępstwodnormy.Zachwilęto
wszystkozamienisięwpopiółipołowęrobotybędziemiałzgłowy.

Cieniutkąstrużkępodprowadziłażdodrzwiwejściowych,zapalił

zapałkęizniknąłwciemnościach.Obejrzałsiędopierouwylotuulicy-oknona
piętrzebuchałoogniem.Odterazkażdasekundabyłanawagęzłota.Rozpoczął
sięwyścigzczasem.

DojazdnaPodleśnązająłmuponadsześćminut.Zmieściłsięwgórnejgranicy
czasu.Ukryłskuterwkrzakach.Naterenuczelniwszedłodstronyparku,dziurąw
płocieużywanąprzezstudentów.Wokniestróżówkipaliłosięświatło.Przemknął
podmuremizgiętywpółdostałsięnaschody.Tutajmusiałuważaćznacznie
bardziej.Dlapewnościściskałwdłonikrótkiłom.Jaknarazieszłoświetnie;
otworzyłzamek,zamknąłstaranniezasobąiwbiegłnadrugiepiętro.

DorobionymkluczemotworzyłgabinetKarpińskiejiodetchnąłzulgą.Ostatniakt
dramatu-pomyślał,rozlewającrozpuszczalnik.

Wychodząc,włączyłdoprądugrzałkęipołożyłnapodłodze,tworzącwten

background image

sposóbprosteurządzeniezopóźnionymzapłonem.

Potrzebowałczasu,żebybezpiecznieopuścićbudynek.Zbiegł

piętroniżej,otworzyłokno,przełożyłnogiprzezparapet,mocnouchwyciłłodygi
dzikiegowinainiespodziewanieszybkoznalazł

sięnadole.Łomzgłuchymłoskotemwylądowałnabetonowychpłytach,burząc
harmonięnocnychdźwięków.Nienadajęsięnakaskadera-zakląłpodnosem.
Podniósłsięciężkoziemi,pozbierałpogubioneprzedmiotyilekkokulejąc,
zniknąłwciemnościach.

Nocnystróżjakzwykleotejporześledziłlosybohaterówargentyńskiegoserialu.
Przezotwartenaościeżoknowdzierałysięodgłosynocy.Kojącebrzęczenie
świerszczycochwilaprzerywałyprzeraźliwekociewrzaski.

Początkowegniewnepomrukiiprychnięciaprzeszływzajadłąregularnąwojnę,a
towarzyszącybezpośrednimstarciomjazgotmógłwyprowadzićzrównowagi
nawetświętego.

Stróżzpewnościądomianaświętegoniepretendował.Chwycił

miotłęiruszyłdoboju,kierująckrokikuzakoluścieżki.Gdydotarłnamiejsce,
bitwazostałajużrozstrzygnięta.Pokonanykocurschroniłsięnadrzewoiz
bezpiecznejodległościprodukowałdźwięki

0uciążliwejtonacji.Zwycięzcadziarsko,znastroszonąsierścią,patrolował
okolicę.Stróżpodszedłdodrzewaikońcemmiotłypróbowałdosięgnąćnocnego
wyjca.Niestety,próbasięniepowiodła,achytryzwierzakwdrapałsięwyżeji
terazzwysokościdrugiegopiętrawywrzaskiwałswojeżaledoświata.

Człowiekniedawałzawygraną;podniósłzziemipatykijużzamierzałsiędo
rzutu,kiedywśrodkowymoknieniespodziewaniezabłysłoświatło;zamigotało,
zgasło,byposekundziepojawićsięnanowo.

-Złodziej,kurdemol!-zachrypiałdozorca.-Ty...wmordękopany!Złapię,to
wszystkiegnatypoprze-trącam.Nogizdupypowyrywam...

Wjednejsekundziezapomniałostarymwroguiilesiłwnogachpognałdo
stróżówkipokijbejsbolowy

background image

ikluczedogmachu.

Skradałsięposchodachostrożnie,wkażdejchwiligotowydoobronylubataku.
Jegonozdrzadrażniłzapachrozpuszczalnika.

Kilkaschodkówprzedcelemzaczaiłsięiwskupieniunasłuchiwał.Wokół
panowa-

łaniczymniezmąconacisza.Ośmielony,zapaliłświatłonakorytarzuizajrzałdo
mrocznegopomieszczenia.Napodłodzeżarzyłasięniewielkaczerwonakula.
Pożar!!!

Zadziałałinstynktownie:zerwałześcianygaśnicę,odbezpieczyłiskierował
dyszęwkierunkuźródłaognia.Dokładniewtymsamymmomenciekulanagle
urosła,pękłaidrapieżnejęzoryogniazaczęłygnaćwewszystkichkierunkach.
Smaganestrugamipianywiłysię,zmieniałykierunek,bywkońcuzniknąćpod
białąpierzyną.Mimobłyskawicznejakcjiratunkowejogieńzdołał

strawićzasłony,dywaniczęśćarchiwum.Pokójwypełniłsięgęstym,gryzącym
dymem,wyganiającdzielnegodozorcęnazewnątrz.Terazdopiero,zczystym
sumieniem,powiadomiłozajściustrażpożarnąipolicję.

PożarwdomuKarpińskiejdogorywał.Naulicystałydwiejednostkistraży
pożarnejiradiowózpolicyjny.Bystrysierżantpodotarciunamiejscezdarzenia
skojarzyładreszniedawnoprowadzonymśledztwemipowiadomiłcentralę.Do
komisarzaHalwasawiadomościopożarachdotarłyniemaljednocześnie.

Zwierzwychyliłsięznoryizaatakowałwnajmniejoczekiwanymmomencie,
pomyślał.Jednegobyłpewny-

mordercazacierałślady!

ZadzwoniłdoLidiiipostawiłnanogicałąekipędochodzeniową.

Potempróbowałskontaktowaćsięzludźmipilnującymipodejrzanego.
Bezskutecznie.WXXIwiekutelefonynadaldziałałyodczasudo

czasu.Spróbowałzestacjonarnegoiwreszcieuzyskał

połączenie.

background image

Wywiadowcyniezauważyliniczegopodejrzanegowzachowaniuprofesora
Smolarza.Ichzdaniem,prowadził

niezwykleunormowanytrybżycia:pracapogodzinach,potemknajpa,domi
wieczornyspacerzpsem.No,możetylkospacerróżniłsięniecood
wczorajszego.Dwierundkipoparku,potemodprowadziłjamnikadodomui
samotniekontynuował

przechadzkę.Dokładniepowczorajszejtrasie.

-Facetmaniezłąkondychę-zauważyłsierżant.

-Zasuwaćkilkakilometrówzwypchanymplecakiemnagrzbiecie,apotem
jeszczeprzezdwiegodzinyzabawiaćsięzpanienką.Chciałbymbyćwtakiej
formie,kiedyskończęsześćdziesiątkę.

-Nieinteresująmniepańskieprzemyślenia,sierżancie!-

niegrzecznieprzerwałkomisarz.-Pytałempana,gdzieobecnieznajdujesię
podejrzany?

-Oddwóchgodzinprzebywawmieszkaniupewnejmłodejkobietynaulicy
Szewskiej-padłasłużbistaodpowiedź.-

Prawdopodobniewcelachrozrywkowych.

Raportwywołałżyweniezadowoleniekomisarza.

-Dwiegodzinyzprostytutkątochybaodrobinęzadługo,nieuważacie,
sierżancie?Daciegłowę,żenieopuszczałmieszkaniatejkobietynawetna
sekundę?!

SierżantOlinek,napodstawiewłasnychdoświadczeń,teżuznał,żeto
zdecydowaniezadługo.Profesorniewyglądałnatakiego,cotonieliczysięz
forsą.Natrętnepytaniaprzełożonegodałymusporodomyślenia.Czyżby
wydarzyłosięcośnieprzewidzianego?

-zastanawiałsięgorączkowo.Przecieżgoniezgu-

bili?!Amoże?-przeleciałomuprzezgłowęstrasznepodejrzenie.

background image

-Kołonasnieprzeszedł,chybażebybyłodrugiewyjścietowtedy...-jąkałsię.

-Toidźcienagóręisprawdźcie!Nacoczekacie,docholery?!

-Mamytamwejść?Beznakazu?

-Bez!Odtęgamaciegłowęnakarku,żebysięniąposługiwać!

Czekamnawiadomość!Tylkoszybko!

Długołomotalidodrzwi.Wkońcuprzezwąskąszparęwyjrzałamocno
roznegliżowanadziewczynaiobrzuciłaprzybyłychniechętnymwzrokiem.

-WydziałdoSprawNieletnich-zakomunikowałsierżant,ajegokolegabez
słowamachnąłodznaką.-Otrzymaliśmyzgłoszenie,żewtymmieszkaniudoszło
dodeprawacjinieletniej.

Gdzieśztyłulekkouchyliłysiędrzwi.Sąsiedzijakzwykleczuwali.

-Proszęwejść,niebędziemyrozmawiaćnakorytarzu-

zaproponowałakobietaniezbytgościnnie,głosempełnympretensji.

Bezzaproszeniawpakowalisiędosypialni.

Przerażonystarszyfacetszarpałsięnieporadniezespodniami.Z

koszulązdołałjużsięuporać.Nałóżkuipodłodzewalałysięjakieśskórzane
rekwizytyniewiadomegoprzeznaczenia.

-Dowodyosobistepoproszę!-zażądałstróżprawa.-Jeżelitapanijest
niepełnoletnia,niechciałbymbyćwpańskiejskórze-

postraszyłfaceta.

Mężczyznazbladłjeszczebardziejizacząłtłumaczyćłamiącymsięgłosem:

-Panowie,uwierzcie,janaprawdęniewiedziałem,żetapanijestniepełnoletnia!
Przezmyślminieprzeszło...Przysięgam!Jatylko...

Dziewczynazwyrazemniesmakucisnęłanastoliketuizdokumentami.Policjant

background image

obejrzałdowód,porównałzdjęciezoryginałemidłuższąchwilęmedytowałnad
legitymacjąstudencką.

-Noproszę,studentka!-zawołałzudawanymzdziwieniem.-

BeataGrzyś,dwadzieściadwalata.Acopanistudiuje-

seksuologię?-zapytałuszczypliwie.

-Niepanainteres,costudiuję!-dziewczynaodzyskałaanimusz.-

Proszęwyjśćalbozłożęnapanówskargę.-Żyjemywwolnymkrajuikażdymoże
robićwdomu,comusiężywniepodoba.

-Panteżnanaszłożyskargę,profesorze?-sierżantniemógł

sobieodmówićdrobnejzłośliwości.-Zdajesię,żeprzerwaliśmykorepetycje,ito
wnajciekawszymmomencie.

-Nie,janie,skądże!Panowie,błagam-niemówcienikomu...

Jestemskończony,skończony-jęczał.

-Wszystkowporządku!-zameldowałpolicjantnatychmiastpoopuszczeniu
podejrzanegolokalu.-Ptaszekaninamomentnieopuściłklatki,zabawiałpewną
miłąstudentkę.

-Dojasnejcholery,nicniejestwporządku!-usłyszałipołączeniezostało
przerwane.

AgatkatwardowarowałaprzeddomemZatopca.Akcjaobserwacyjnaprzedłużyła
sięponadwszelkie

granice.Zdrętwiałyjejnogi,bolałkrzyż,ażołądekipęcherzbrutalnie
dopominałysięoswojeprawa.Wsąsiednichdomachjednopodrugimgasły
światła,aobserwowanawillaświeciłazkażdejstronyjakneon.Tenpodłygad,
zapewnenazłośćAgatce,niezamierzałudaćsięnaspoczynek.

Wkońcusiłynaturyzmusiłyjądoopuszczeniaposterunku.

Niczymwicherpognaładopobliskiejpizzerii,gdzieskorzystałazsanitariatuiz

background image

czystymsumieniemwrzuciłacośnaruszt.Nazewnątrzniezaszłyżadnezmiany.

Odrazuwidać,żetegopasożytaniedotknęłypodwyżkienergii-

zauważyłazpewnązazdrością.Uniejwdomupanowałypodtymwzględemostre
rygoryikażdygasiłświatło„zaogonem".Niechciałojejsięwracaćdo
samochodu.Zaczęłasięprzechadzaćwzdłużulicy.

Mimodośćpóźnejporypanowałjeszczesporyruch.Narogustałarozbawiona
grupkamłodzieży,właścicielepsówspacerowalizeswymiczworonogami,aw
cieniuwielkiegokrzakacałowałasięzakochanapara.Zaczwartymnawrotem
Agatkazatrzymałasięidyskretniezajrzaławgłąbogrodu.Z

oddalidobiegałycichedźwiękimuzyki.

Wiedzionanagłymimpulsempchnęłafurtkęirozejrzałasięwposzukiwaniu
kryjówki.Przecięłatrawnikiprzycupnęłazakamiennąobudowąfontanny.Stąd
doskonalewidziałacałyfrontwilli.Wduchupogratulowałasobieświetnego
pomysłuizastygławoczekiwaniu.Niewidzialnadlaciekawskichoczu,mogła
spokojnierealizowaćzadanie.

Czaswlókłsięwżółwimtempie.Napróżnowbijaławzrokwjasnyprostokąt
werandy-wewnętrzudomuniezaobserwowałanajmniejszegoruchu.Zatona
zewnątrzkwitłożycie:najpierwtużobokprzemknąłszczur,potemkrwawąucztę
rozpoczęłykomary.Doskonałydotądpunktobserwacyjnyokazałsiękomarzą
jadłodajnią.Skądsiędodiabławzięłotyletegorobactwa?-zastanawiałasię
Agatka.Półgodzinytemuwcaleichniebyło.Amożebyły,tylkodobrzeukryte?
Puszczonaswobodniemyślwzbiłasięnawyżyny,zatoczyłaogromnykrągi
opadając,zahaczyłaoZatopca.Zatopiecteżbył,ajakbygoniebyło!-
natychmiastznalazłaanalogię.Naglezalęgłasięwniejcałkiemnowaintrygująca
myśl.Amożegowcaleniema,tylkochce,żebywszyscymyśleli,żejest?!
Zostawi!samochódwwidocznymmiejscu,światławoknach,włączony
telewizor.Tobyłotakieproste,żeażniewiarygodne.Czyżbydałasięzwieść
pozorom?

Zatrzęsłasięzoburzenianatakąbezczelnośćipostanowiłaprzekonaćsię
naocznie.Bezcieniażaluopuściłapechowestanowiskoiruszyłanaobchód
wokółwilii.Zjakichśpowodówwolałazacząćodtyłudomostwa.Jaksięszybko
okazało,właścicielposesjidbałtylkootrawnikprzeddomem.Resztaogrodu
tworzyłatrudnądoprzebyciadżunglę.Puszczonasamopasroślinnośćpieniłasię

background image

nieprzyzwoicie,szczelniezapeł-

niającwszystkienisze.Poziemipełzałyzielonewnyki,przestrzeniepomiędzy
drzewamizarastałykrzaki-wwiększościkolczaste,oczymAgatkaboleśniesię
przekonała.Ajakbytegobyłomało,wszędziezwieszałysięjakieśpnącza.

Niezrażonaprzeszkodami,parładoprzodupowoli,alesystematycznie.
Orientowałasięnaplamyświatła.Wreszciepierwszyprzystanek.Ukrytawcieniu
muruostrożniezajrzałaprzezokienkodopiwnicy.Zauważyławąskikorytarzyki
niewielkifragmentschodów,aniśladuczłowieka.

Wiatrzaszeleściłwliściachirozdmuchałnawszystkiestronybujnączuprynę
Agatki.Kędziorypchałysiędojejoczuitamowałyoddech.Sprawnymruchem
zgarnęłaztwarzyniesfornekosmykiispięłaspinką.Uwolnionaodczarnej
kurtynyuniosłagłowęi...ujrzałanaścianiezłowieszczycień.Zastygław
męczącymoczekiwaniu,niezdolnadoucieczki,spętanaparaliżującymstrachem.
Wreszcieodzyskaławładzęwzdrę-

twiałychczłonkach,odwróciłasięzszybkościąłasicy,cieńnaścianiezachybotał
zajejplecami.Przedsobąujrzałajedynieniekształtnąplamęzieleni.Totylko
wyobraźniaspłatałajejgłupiegofigla.Ztrudemzłapałaoddech.Umysłniechętnie
zaprzestałtworzeniadramatycznychwizjiitylkogłupiesercenieprzytomnie
tłukłosięożebra.

-Aniechtowszyscydiabliwezmą!-zaklęłapółgłosem.-

Spokojnie-dodawałasobieotuchy-stresskracażycie.Przeztegocholernego
Zatopcapożyjękilkamiesięcykrócej!

Jejtrudprzyniósłznikomeefekty.Narazieniepodejrzałaniczego.Ztyłuświeciło
siętylkowoknienapoddaszu,natomiastoszklonytaraswyglądałzachęcająco.

Bezszelestniepokonałaschodkiiprzezszparywżaluzjizajrzaładopokoju.
Telewizorryczałnacałyregulator,wgłębi,nafotelu,ujrzałaniewyraźnyzarys
ludzkiejsylwetki.Przykleiłanosdoszyby,aleztegomiejscaniemogładojrzeć
niczegowięcej.

Cichutkoprzemknęłanaprzeciwległykoniectarasuistającnaczubkachpalców,
przylgnęładojasnejszczeliny.

background image

Niesłyszałazbliżającychsiękroków.Poprostunagleuświadomiłasobie,żestoi
tużzanią.Odwróciłasię,żebyspojrzećwtwarzmordercy...

Niedałjejnajmniejszychszans.Precyzyjnycioswgłowę...

Upadłabezjęku.Krewcienkąstrugąspływałanamarmurowepłytki.

Przeciągnąłciałowcieńiporzuciłpodkrzakiemjałowca.W

obecnejsytuacjiukrywaniezwłokniemiałożadnegosensu.Całymisternie
ułożonyplanrunąłwgruzy.Czynnikludzkiokazałsięjakzwykle
nieprzewidywalny.

Dodiabła,zakląłwduchu,powinienzaufaćpierwszemuprzeczuciu.
Popołudniowespotkanieniebyłoprzypadkowe,dał

sięzwieźćpozorom.GłupiutkaAgatkaodegrałanajlepsząrolężycia.Ostatnią,ale
najlepszą-pomyślałzwściekłością.Szkodatylko,żepublicznośćspóźniłasięna
ostatniakt.Aleprzyjadą,przyjadąnapewno.Niemiałzłudzeń,przeztęidiotkę
grozimudożywocie.Terazmógłtylkouratowaćwolność.Wszystkietemyśli
przewinęłysięprzezprecyzyjnyumysłwułamkusekundyinatychmiastwyrzucił
jepozanawias.Przeszłośćniemogłarzutowaćnateraźniejszośćiprzyszłość.

Szybkimkrokiemwszedłdodomuidogranatowejtorbypodróżnejzaczął
pakowaćnajcenniejszeprzedmioty,przepustkidowolności.Nowatożsamość
kosz-

towaładrogo,bardzodrogo.Spojrzałnazegarek,dałsobietylkokwadrans;
potemzapewnedomieszkaniawkrocząłowcy.Kiedyprzyjadą,będziejużdaleko,
wogóleprzestanieistnieć.

Zwściekłościązatrzasnąłdrzwi.Zostawiałwszystko,ocotakbezwzględnie
walczył-pieniądze,karierę-latatytanicznejpracy.

Dniadziewiątegosierpnia2005rokuzmarłdlaludzkościMarianZatopiec-
wielokrotnymorderca.Niezbytpiękneepitafium,aletrudno.Zakilkadninarodzi
sięnanowo.Nowatwarz,nowenazwiskoiczystakartoteka-otowartowalczyć
dokońca.

Wrzuciłtorbęnaprzedniesiedzeniesamochoduiprzeznikogoniezatrzymywany

background image

dojechałdocentrummiasta.Nagonkaprawdopodobniejeszczenieruszyła.Nowy
planjaknaraziedziałałbezzarzutu.ParkingprzedDworcemGłównym-tutaj
rozstałsięzsamochodem-ostatnimogniwemłączącymgozprzeszłością.

Bolesnąstratęzrekompensowałsobieprzynajbliższymbankomacie.Pobrałsutą
zaliczkęnapoczetprzyszłegożycia,azbędnekartykredytowecisnąłdokoszana
śmieci.Niebędąmuwięcejpotrzebne.

MarianZatopieczniknąłwczeluścidworcaiudałsięwostatniąpodróż-do
nowegożycia.

*

LidiapierwszawpadładogabinetuKarpińskiej.Krztuszącsiędymem,rzuciłasię
naratunekdracenie.Dotejczęścipokojupłomienienaszczęścieniedotarłyi
szansanauratowanieroślinybyłaspora.Liczyła

siękażdasekunda.Nadludzkimwysiłkiemtargaładonicęwstronędrzwi,
zachrypłymodczadugłosemwzywającpomocy.

Karoljednymszarpnięciemotworzyłoknoirzuciłsięjejnaodsiecz.Samnie
wiedział,conimkierowało.Prawdopodobniepodświadomiezdawałsobie
sprawę,żealbowyciągnieobie,albożadnej.Życieludzkiebyłoprzecież
nadrzędnąwartością,ażycierośliny?Nocóż...

Brutalnymszarpnięciemprzepchnęlidracenępoprzezwąskiedrzwi.Drewniana
donicaniewytrzymałatejoperacji,rozkładającsięnaczynnikipierwsze,ale
głównabohaterkawyglądałanacałąizdrową.

-Wiesz,tyjesteśnaprawdęnienormalna!-powiedziałKarol,kiedyoboje
przestalijużzanosićsiękaszlem.-Ryzykowaćżyciedlakupyzielska!-z
niedowierzaniemidezaprobatąpokręcił

głową.

Lidianieodpowiedziałanazaczepki.Naklęczkachgrzebaławszczątkachdonicy.
Wtajemnymschowkuodkryłasporychrozmiarówbrulion.Gorączkowo
odwracałakartki,ażtrafiłanawłaściwąstronicę.Poznałanazwiskomordercy!

-Ajednaknampowiedziała!-zawołałatriumfalnie.Przeddomemmordercy

background image

bezszelestniezaparkowałyczteryradiowozy.Czarnesylwetkipolicjantów
rozsypałypookolicy,systematyczniezaciskającoczkaobławy.Niestetyprzybyli
zapóźno.Domświeciłpustkami,anatrawnikuleżałozakrwawioneciałokobiety.

*

Dopierosiedzącwbezpiecznejkryjówce,pozwoliłsobienarozliczeniez
przeszłością.Niełatwopogodzić

sięzklęską,szczególniekiedyspadanaczłowiekaznajmniejoczekiwanejstrony.
Nerwowoprzemierzałwielki,zprzepychemurządzonypokój-jegonowydomna
najbliższychkilkatygodni,możenawetmiesięcy.Musiałczekać,aższumwokół
sprawyniecoucichnie.Tobezczynneczekaniedoprowadzałogodobiałej
gorączki.

Awszystkoprzez'kobiety,toonezawszestawałynaprzeszkodzie.Najpierwżona,
potemKarpińska,ateraztatrzecia.

AnawetlubiłtęCyryl-uprzejma,pogodnaijakaśtakabezinteresownieżyczliwa
dlacałegoświata.Ktobypomyślał,żemadrugą,fałszywąnaturę.Zresztąone
wszystkiesątakie,bezwyjątku-uznałzniezachwianąpewnością.

Wróciłmyślamidopoczątkówswojegomałżeństwa.Barbarateżnapoczątkubyła
inna.Tobyłotakzwane„małżeństwozrozsądku".Zawarliukład,onzapewniał
jejopiekęitowarzystwo,wzamianoczekiwałspokojuizabezpieczenia
materialnego.

Małżeństwoprawiedoskonałe.Dziękiniejwyrwałsięzeslumsów,mógł
studiować,pracowaćiniemartwićsięojutro.

Miałwłasnywóz,eleganckąwillęiwyrozumiałążonę.Doczasu!

WypadeksamochodowyBarbaryzniszczyłdotychczasowąsielankową
egzystencję.Szpital,długotrwałarehabilitacjaiwkońcuwózekinwalidzki
pozostawiłyśladynajejpsychice.

Zaczęłabyćnieznośna,kapryśna,wymagaładlasiebiestałegozainteresowaniai
poświęceń,doktórychniebyłzdolny.Wkrótcejejjedynymhobby,dającym
radośćżycia,stałosiępsychiczneznęcanienadmężem.Czerpałaztegojakąś
chorą,sadystycznąprzyjemność.Wiedziała,żejejnieopuści,bowrazznią

background image

porzuciłbytowszystko,doczegotakbardzosięprzywiązał-

pieniądzeipozycjęspołeczną.

Samnieposiadałnic,byłnikimizdawałsobieztegosprawę.

Cierpiałniemalfizycznemękiicodziennieprzedzaśnięciemzabijałjąwmyślach
natysiącesposobów.Zamieniławspólneżyciewpiekłoistałosięjasne,żejedno
znichmusiodejść-

odeszłaBarbara.

Jakzwykle,wsukursprzyszedłmuprzypadek.ZnajomiBarbarypodarowalijej
naurodzinypsa-szczeniakadoga.Barbarazakochałasięwnimbezpamięci,
otrząsnęłasięzapatiiiwreszciezaczęławychodzićnazewnątrz,nadługie
spacerywtowarzystwienowegoprzyjaciela.Nawłasnenieszczęścienie
zrezygnowałazprzyjemnościdręczeniamęża.

Szczeniakrósłjaknadrożdżachiwkrótceprzypominałsporegocielakaosilelwa
imózguleminga.Barbarawierzyła,żezczasemproporcjesięwyrównają.Na
razie,gdyniemogłazapanowaćnadjegotemperamentem,wiązałasmyczdo
oparciawózka.

Spacerowalitakkilkarazydziennie.Najbardziejlubiłaspaceryoświcie-nie
byłowtedyludziiniktnieoglądałjejkalectwa.W

ładnąpogodęzapuszczałasiędaleko,ażzamost.Zeszczytuwału
przeciwpowodziowegoobserwowałabudzącysięświatiwtychszczególnych
momentachbyłaprawieszczęśliwa.

Zaplanowałwszystkozzegarmistrzowskąprecyzją.Prosto,alegenialnie.I,co
najważniejsze,miałalibi.WracałzsympozjumwOlsztynie.

DziękidwómprzesiadkomzdążyłnapośpiesznywPoznaniuizaoszczędził
prawiedwiegodziny.Kiedy

opuszczałbudynekwrocławskiegodworca,nadworzepanował

jeszczezmrok.Wsiadłdoautobusu.Wysiadłdwaprzystankiprzedcelem,dalej
poruszałsiępieszo,minąłdomiruszyłślademżony.

background image

Barbaręodnalazłnaprzybrzeżnejłączce.Piesprzywitałgoradosnym
skomleniem,żonakrzywymuśmiechem.Nieprzejął

sięjejfochami;oddzisiajzamierzałkochaćcałyświat.Przywitał

sięuprzejmieitroskliwiezająłżoną.Przywiązałsmyczdoporęczyipowoli
pchałwózekstromąścieżką.

Właściwemiejsceznajdowałosiękilkadziesiątmetrówdalej.

Wybrukowanebrzegistromoopadałydowody.Zatrzymałsięipodniósłzziemi
grubypatyk.Dogzamerdałradośnieogonemwoczekiwaniuzabawy.Panspełnił
tenadzieje,cisnąłpatykdalekodowody,apiesbezzastanowieniarunąłzanim.

WoczachBarbarydojrzałprzerażenieicośjeszcze,alenigdyniedowiedziałsię
co.Wózekstoczyłsiępopochyłości-itakzostał

wdowcem.

Nieszczęśliwywypadek-powiedziałpolicjant,kiedyoficjalniewróciłdodomu.
Zwłokijużwyłowiono.Przerażonypiestuliłsiędojegonóg.Popogrzebie
Barbaryoddałgodoschroniska.Jakpowiedziałznajomym,zwierzakzabardzo
przypominałmuzmarłą.

IwówczasjakzłyduchpojawiłasięKarpińska.Pechchciał,żewracałatym
samympociągiem.Widziałagowsiadającegodoautobusu.Wysłuchałajego
wersjiwydarzeńiwyciągnęławłaściwewnioski.Zaskoczyłagopytaniem,nie
potrafiłsklecićwiarygodnejodpowiedziiwtedyzyskałapewność.Początkowo
niechciałazbytwiele,alezczasemżądałacorazwięcej.

Przekroczyłagranicęidlategomusiałaumrzeć.

IwtedynascenęwkroczyłaAgatka.Widziałazawieleidlategomusiałaumrzeć...

Najpierwzaczęłasłyszećdźwięki,niewyraźne,szeleszczące,nibyszemranie
strumyczkapożwirowympodłożu.Zczasemgłosyzaczęłynabieraćsensu,
układaćsięwsłowaizdania,którekiedyśznała.

Powielupróbachodważyłasięwkońcuotworzyćoczyipierwszyrazodwielu
dnispojrzałanaświatprzytomnie.Szarysufit,jasnyprostokątokna,kobietaw

background image

różowymszlafroku.

Wszystkorazemobceijakieśtakiebardzodalekie.

Wmomenciekiedywłaśniepróbowałasobieprzypomnieć,cowłaściwietutaj
robi,ktośnaglezgasiłświatło.Bezwładniezapadłasięwczarnytunel,wirując
wokółwłasnejosi.Następnepowrotyprzebiegałypodobnie,ztym,żeświatło
paliłosięcorazdłużej.

-Witamywrealnymświecie-powiedziałmłodymężczyzna,uśmiechającsięod
uchadoucha.-Długopanikazałanasiebieczekać.Mamnadzieję,żetymrazem
zostaniepaniznaminadłużej.-Usiadłnataborecie,tużprzyłóżkuiuważnie
zbadałpulschorej.

Agatkamilczałazawzięcie.Układaławłaśnieostatniepuzzledręczącejją
łamigłówki,ito,cosobieprzypomniała,wprawiłojąwewściekłość.

-Zaaliaania?-wyrzuciłazsiebiedręczącepytanie,patrząclekarzowiprostow
oczy.-Abięaania!-nadmiaremocjiidłuższaprzerwawużywaniuaparatumowy
zrobiłyswoje-lekarzniezrozumiałanisłowa.

-Spokojnie,proszęnicniemówić,musipaniterazbardzodużoodpoczywać.

Agatkaanimyślałamilczeć,musiaławiedzieć,itojuż.Zuporempowtarzała
swoje„zaali",ażwezwanaprzezlekarzapielęgniarkazrobiłajejzastrzyk
uspokajający.Bardzobolesny.

Spotkaniezrodzinąprzebiegłoniesamowiciełzawo.Czterejnajbliżsimężczyźni,
wbrewwcześniejszymustaleniomrozkleilisięprzyłóżkuchorejipokilku
minutachzostaliusunięciprzezpersonelmedyczny.

Agatcenadmiarwzruszeńniezaszkodziłtylkodlatego,żepoostatnichprzejściach
nabrałaniesłychanejodporności.Dozdrowiawracaławrekordowymtempie.W
łóżkutrzymałjątylkookropnybólgłowy,ujawniającysięprzykażdym
gwałtowniejszymruchu.Niestwierdziłausiebiezanikówpamięci,ruszała
wszystkimikończynami,zmysłyteżdziałaływnormie.No,możezwyjątkiem
zmysłusmaku,aleto,jakpodejrzewała,mogłobyćwynikiemwpływuszpitalnej
kuchni.

Ucieszyłasięstraszniewidokiemznajomychtwarzy,aletołzawepowitanienie

background image

bardzoprzypadłojejdogustu.Byłaciekawatyluspraw:cochłopcyjedlina
obiad,jaksiębawiliudziadków,noijeszczekilkurzeczy,októrechciałazapytać
męża.Oraztonajważniejszepytanie,któredręczyłojąodczasuodzyskania
przytomności.Ico?Inic?Tylkołzyiłzy!Noprzecieżwkońcunicjejniejest,za
kilkadniwyzdrowiejeiwszystkoznowubędziejakdawniej.

*

Jolaprzychodziładoszpitalacodziennie.Całymigodzinamiprzesiadywaław
poczekalni.Znajomapielęgniarkaprzeczącokręciłagłową-rannawciążnie
odzyskałaprzytomności.

OdczasuwypadkuJolaniemogłasobieznaleźćmiejsca.Winiłasięzazaistniałą
sytuację.NawaliłaiprzezniąAgatkaomałoniestraciłażycia.Gdybywtedy
pojechałanaspotkanie,wszystkopotoczyłobysięinaczej.Gdyby!Niepotrafiła
cofnąćczasu.

Najchętniejzamieniłabysięzprzyjaciółkąmiejscami,wzięłanasiebiecałybóli
cierpienie.Tastrasznaniepewnośćbyłaniedozniesienia.Odciągłego
zmartwieniaschudłakilkakilogramów,ajejtwarzzapomniałacotouśmiech.

Dzisiajporazpierwszyotrzymaładobrąwiadomość-Agatkaodzyskała
przytomność.Obładowanaprezentaminatychmiastpojechaładoszpitala.Tuż
przeddrzwiamizderzyłasięzwychodzącąlekarką.

-Panidokogo?!-usłyszałagroźnepytanie.

-Wodwiedziny!JadopaniAgatyCyryl,tuleży,wtympokoju-

wskazałapalcem,żebyniebyłożadnychwątpliwości.

-Wiem,gdzieleży,alewpuszczamytylkonajbliższąrodzinę-

poinformowałalekarkasucho.-Proszęprzyjśćzakilkadni.

Jolaniemogłaczekać.MusiałazobaczyćAgatkę:teraz,natychmiast,dziś...
Powiedziećjejwszystko,wyjaśnić,błagaćowybaczenie...

-AlejajestemsiostrąAgatki,toprzecieżnajbliższarodzina!-

background image

odpowiedziałazuchwale.

Lekarkaspojrzałazniedowierzaniem,próbującwyłowićjakiekolwiek
podobieństworodzinne.Jużotworzyłausta,abycośpowiedzieć,kiedy
młodziutkapielęgniarkaodwołałajądochorego.Machnęłarękąiszybkim
krokiempodążyładosalinumerjeden.

Jolazostałanakorytarzusama.Nabrałapowietrzawpłucaizdecydowanym
ruchemweszładosali.Agatkależałanaśrodkowymłóżkupolewejstronie.

NajejwidokJoliścisnęłosięgardło.Maleńkafigurkaprzyjaciółkiginęłapod
szpitalnąkołdrą.Drobna,woskowatwarzwbiałymturbaniebardziejpasowała
doporcelanowejlalkiniżżywegoczłowieka.

NawidokgościaoczyAgatkizapłonęłyżywszymblaskiem.

Wreszciedowiesięwszystkiegozpierwszejręki.Ignorującsłowapowitania,
zadaładręczącejąoddawnapytanie:

-Złapalidrania?!

-Zwiał-grobowymgłosemoznajmiłaJola.

-Zabijędrania!-zgrzytnęłazębamichora.

-Jagozabiję!-spontaniczniezadeklarowałasięJola.

Pierwszelodyzostałyprzełamane.Przysiadłanabrzeżkupościeliigorączkowo
szukałajakiegośneutralnego,najlepiejpogodnegotematurozmowy.

Agatkaniechciałarozmawiaćopogodzie-żądałafaktów.

Wszyscyobchodzilisięzniąjakześmierdzą-

cymjajkiem,napytaniaodpowiadającpokrętnieikarmiącjąjakąśprzetrawioną
papkąinformacyjną,jakobyodpowiedniądlajejstanuzdrowia.Miałatego
serdeczniedość.Bezwzględnieprzyparłaprzyjaciółkędomuruizmusiłado
szczegółowegozrelacjonowałaostatnichwydarzeń.

-NajpierwpodpaliłdomKarpińskiej,potempojechałdoinstytutuispaliłjej

background image

gabinet,aletylkotrochę,bozdążyliugasić-

opowiadałaJola.-Potemwróciłdodomui...-tutajnamomentsięzawahała,nie
wiedząc,jakdelikatnieominąćproblem.

-Teszczegółyznamzautopsji,możeszmówićdalej-popędziłająAgatka.

Wkażdejchwilispodziewałasięwizytylekarza,cozwiastowałodefinitywne
zakończeniewizyty.Wolałakażdąprawdęoddręczącejniepewności.

-PotempojechałnaDworzecGłównyizniknąłjakkamfora.

Znaleźlitamjegosamochód,alesamegoZatopcaniktniewidział.Wysłalizanim
listgończy,pokazywaliwtelewizji.

Moimzdaniemwcaleniebyłdosiebiepodobny.Aha,oskarżyligoteżo
zabójstwożony!-uzupełniłaJolachaotycznąrelację.-

Karpińskapodobnocośprzewąchałaidlategomusiałsięjejpozbyć.

Agatkazadumałasięnadniesprawiedliwościąpanującąnaświecie.Szumowiny
zawszewypływająnawierzch,aporządniludzieleżąwszpitalachalbona
cmentarzu.

-Zobaczysz,złapiągo,dostaniedożywocie!-pocieszyłająnatychmiastJola.-
Zobacz,przyniosłamcikilkadrobiazgów-

zmieniłatemat.Zprzepastnejsiat-

kizaczęławyjmowaćproduktyspożywcze,kosmetyki,puchowąpoduszeczkę.
Przysłoikuzbigosemzastanowiłasięniecoizwahaniemodłożyłagonabok.-
Bigosraczejnie,jesteśpewnienadiecie?

-Mamchorągłowę,nieżołądek-dawaj!-burknęłaAgatka.

-Alezimny,tutajniemagdziepodgrzać-lekkobroniłasięJola.

Bigoszabrałaprzezprzypadek,ponieważstałnatejsamejpółcecomus
jabłkowy,iterazuważała,żejednakmożezaszkodzić.

-Jednąłyżkę-Agatkaposzłanakompromis.Przełknęłapotrawęizulgą

background image

stwierdziła,żezmysłsmakumajednakwporządku.

Nadalniecierpibigosu!

PoopuszczeniuszpitalawJolęwstąpiłynowesiły.Podjęłanajważniejszą
decyzjęwżyciu:postanowiłazawszelkącenęodnaleźćtegołobuzaZatopca,
zabićprawienaśmierćioddaćpolicjiwstaniemocnouszkodzonym.

Umysłuwolnionyoddręczącychjąprzezkilkaostatnichdnikoszmarówdziałał
jasnoiprecyzyjnie.Pierwszywnioseknasunąłsięsam:Zatopiecniebyłgłupi-
jeślizostawiłsamochódprzeddworcem,tochciał,żebywszyscymyśleli,że
wyjechał.

Gdziemożnasięlepiejukryćniżnawłasnychśmieciach,gdzieznasiękażdykąt,
masięprzyjaciół,rodzinę.

Ostrozabrałasiędodzieła.

Aktualnychznajomychnaraziesobieodpuściła,policjanapewnojużtambyła.
Należałodotrzećznaczniegłębiej,możenawetdoczasównieszczęśliwego
dzieciństwa,bojednegobyłapewna:tenzwyrod-nialecmusiałmieć
nieszczęśliwedzieciństwo,skorowyrósłnatakiegodrania.

Dopracyzabrałasięmetodycznie.Krążyłaodosobydoosoby,oddomudodomu,
corazbardziejzagłębiającsięwprzeszłość.Niebyłotołatwe,ludzieniechętnie
przyznawalisiędoznajomościzmordercą.Wkońcujednakpostawiłanaswoimi
wpiątkowepopołudniepojawiłasięwkolebceZatopca-domu,wktórymsię
wychował.

Zakazanydomwzakazanejdzielnicy.

Przezciemnąbramędostałasięnazamknięteztrzechstronpodwórze;dopiero
tutajznajdowałysięwejścianaposzczególneklatkischodowe.Numerówklatek
nigdzieniebyło,miejscowiitakorientowalisięświetnie,aobcychnikttutajnie
lubił.

Przekonałasięotymjużpokilkuminutach.

Wśrodkuśmierdziałogrzybemiuryną.Napółpię-trzenacałejszerokości
schodówleżałpijak.Bełkotałpodnosem,niepodejmującżadnychpróbzmiany

background image

pozycjinastojącą.Musiał

jednakcośkojarzyć,bokiedyprzechodziłanadnim,próbowałjejzajrzećpod
sukienkę.Zostałzatosurowoukarany.

Wwiększościmieszkańniktnieodpowiadał,choćwyraźniesłyszałagłosypo
tamtejstronieiczułaspojrzeniapadająceprzezwizjer.Gdyweszławyżej,
słyszałaskrzypienieuchylającychsiędrzwi.

Wreszciewdrugiejklatcedopisałojejszczęście.Młoda,schludniewyglądająca
kobietawyraźniemiałaochotęzkimśpogadać.NawzmiankęoZatopcu
odpowiedziałapytaniem:

-Apanimożezgazetyalboztelewizji?-Zjejoczuwyzierałanieposkromiona
ciekawość.

-Właśniezbieraminformacjenajegotemat.-Jolaniepotwierdziłaaninie
zaprzeczyła.-Panigoznała?

-Właściwiesłabo,Zatopcewyprowadzilisięstąd,kiedymiałamkilkalat,ale
dużoonichsłyszałam.Wiepani,tumieszkająsamiswoiikażdywie,codrugiw
garachgotuje.

-Zkimrozmawiasz,Gabryśka?-dobiegłzwnętrzazachrypniętygłos.

-Mójstarysięobudził-szepnęłanaglespłoszona.-Zpaniązgazety-rzuciław
głąbmieszkania.

Pokrótkiejchwilitużzaniąpojawiłsięrozczochranyfacetwsamychgaciach.
Delikatnieodsunąłżonęizimpetemzatrzasnął

drzwi,omaływłosniemiażdżącJolitwarzy.Przynastępnychwizytachbyłajuż
ostrożniejsza.Nawstępieanalizowaładrogęodwrotu,dziękiczemuuniknęła
pogryzieniaprzezpsaipróbyzrzuceniazeschodów.Niestety,byłytojedyne
sukcesy.Wtejdzielnicyrzeczywiścienielubianoobcych,szczególniejeślipytali
osprawy,którymiinteresowałasiępolicja.

Zrezygnowanausiadłanapołamanejławceizapaliłapapierosa.

Wpobliżupodrachitycznymdrzewkiemsiedziałastaruszkanawózku

background image

inwalidzkim.Onateżzamierzałasobiezapalić.Wyjęłazkieszenifartucha
pogniecionyniedopałekibezsukcesupstrykałazapalniczką.Jolazauważyłate
zabiegi,podeszłabliżejipoczęstowałastarowinkępapierosem.Użyczyłateż
ognia.

-Dziękuję,dziecko.Czekasznakogoś?-zapytałababcia,uśmiechającsię
przyjaźnie.WykorzystałanieuwagęJoliiwpakowaładokieszenisporyzapas
fajek.

-ChciałamdowiedziećsięczegośorodzinieZatopców,awłaściwieoMarianie,
aleniktniechcezemnągadać-poskarżyłasięJola.-Strasznienerwowiludzietu
mieszkają-zauważyłazgoryczą.

-Ostrożnościnigdyzawiele,obcytozawszekłopoty-

potwierdziłarozmówczyni.-Milczenietozłoto-dodałaizachłanniezaciągnęła
siędymem.Zakrztusiłasię,zaniosłaokropnymkaszlem,potemdługołapała
powietrze.-Mocne!-

zdołaławydyszeć,jakbynausprawiedliwienie.

Jolaniebardzowiedziała,jakjejpomóc.

Wkońcuoddechsięwyrównał,pomarszczonepowiekiopadłynaoczyizgardła
siedzącejwydobyłosięchrapliwesapanie-oznakasnu.

Notokonwersacjaskończona,pomyślałaJola,przydeptałapetainapalcach
ruszyławstronębramy.

-AManiusiatojaznałam,bardzozmyślnychłopak-dobiegłojąztyłu.Obejrzała
się.Staruszkasiedziałanafoteluwyprostowana,pełnaenergii,wblado-
błękitnychoczachbłyskałyiskierkiironii.

Jolazawróciła,przycupnęłacichutkoobokiwyciągnęławstronęsąsiadki
rozpoczętąpaczkę.Towarwcałościprzeszedłzrękidoręki.Niepadłożadne
słowoitaksobierazemsiedziaływmilczeniu.

Tymrazemkobietaniezasnęła;uważnielustrowałanowąznajomąiwidocznie
oględzinywypadłypozytywnie,boodezwałasiępierwsza:

background image

-Tobyłdziwnychłopak,niepasowałdotejdzielnicy:czytał

książki,majstrowałwynalazki,chodził

wieczniezamyślonyinieobecny.Innynajegomiejscubysiętunieuchował,ale
onpotrafiłsięprzystosować-znalazłsobiesilnychprzyjaciół.-Zamyśliłasię,
cofającpamięciądoodległychczasów.-BraciaBarszczetrzęślicałądzielnicą,
podichskrzydłamibyłnietykalny.Początkowowszystkichdziwiłataichpaczka:
największełobuzyBarszczeiMilekRudzikprzyjaźniłysięztakimmięczakiem.I
jeszczezanimibiegałgarbatyHenioBogorian.-Przerwała,bowichstronębiegł
możesześcioletniszkrab.

-Babciu,babciu!-wołał.-Tatuśmówi,żebybabciaszładodomubrać
lekarstwo.

-Aidźtydodiabła!-wyraźniezdenerwowałasięstarucha.-Niebędziemijeden
zdrugimmówił,comamrobić.-Zaszuraławózkiemigniewniewygrażała
pięściaminiewidzialnymwrogom,bomaluchjużdawnowziąłnogizapas.

-Ładnegomapaniwnuczka-odezwałasięJola,żebyprzerwaćniezręczne
milczenie.

-Ajakiontamwnuczek!Przysłaligozostrzeżeniem.Niepodobaimsię,żez
paniąrozmawiam,ityle.

Jolawyraźniesięstropiła.Niemiałazamiarunarażaćmiłejstarszejpanina
nieprzyjemnościipowiedziałajejtootwarcie.

Humorstaruszcenatychmiastsiępoprawił,zmarszczkinaczolezłagodniały.
Wyraźniespodobałajejsiętadziewczyna.

-Tutajnieoniwydająrozkazy!-wyjaśniłaznieukrywanądumą.

-Mampięciusynówijedenastuwnukówidlategomożnamnietylkoprosić-
rozkazywaćnigdy!Naczymtoskończyłyśmy?-

wyraźnieuznała,żepowiedziałajużzbytwiele,ipostanowiłazmienićtemat.

-Natym,żetworzylidziwnąpaczkę-przypomniałaJola.Onatakżewolała
rozmawiaćoprzeszłościniżoteraźniejszości.

background image

-Anowłaśnie,ludzietakmyśleli,aletaknaprawdętoonbył

mózgiemcałejbandy,botobyłabanda.Napadalinasklepy,okradalipociągiico
tamjeszcze.Ażwkońcuwpadli,braciaBarszczeiMilekRudziktrafilido
poprawczaka,aManiuśjakośsięwykręcił.Ciągaligopokomisariatach,alesię
wykręcił-

kumpleniewydali.

-1cobyłdalej?

-Dalej?Jaktowżyciu,wszystkosięrozpadło.Milekutopiłsięwgliniance,
Barszczeznowutrafilidokicia,Zatopcesięwyprowadzili,agarbatyHeniuś
Bogorianzostałksiędzem.Dlakalekitonajlepszerozwiązanie-westchnęła
współczująco.

-Apóźniej,poprzeprowadzce,przychodziłtutaj,możeodwiedzałkolegów,
przyjaźniłsięzkimś?

-Podobnobogatosięożenił,zjakąśstarsząkobitą,znalazłsobielepszych
przyjaciół.Onzawszepotrafiłsięprzystosować.Z

miejscowychtochybatylkozIrkiemBociębąmielijakieśinteresy.TenIrekzostał
marynarzemizamieszkałgdzieśnadmorzem...Dajmijeszczezapalniczkę-
poprosiłapochwili.-

Dzieciniepozwalająmipalić,mówią,żetoszkodzi.Mamosiemdziesiątsiedem
lat,comijeszczemożezaszkodzić?

Zamknęłaoczyizapadławzasłużonądrzemkę.

WizytapolicjinieprzypadłaAgatcedogustu.Najzwyczajniejwświecieczułasię
głupio.Miałaobecniewieleczasunamyślenieiwnioski,dojakichdoszła,nie
należałydobudujących.Niemacoowijaćwbawełnę,zachowałasięjakostatnia
kretynka,wlazłamordercyprostowłapyi,jakpodejrzewała,ostropomieszała
szykipolicji.Musząbyćnaniąwściekli.Nawszelkiwypadekpostanowiła
symulowaćpogorszeniestanuzdrowia,awmomentachkrytycznychratowaćsię
omdleniem.

Napoczątekpomogło.Przyszliwedwoje,cisami,conauczelni,Lidiaiten

background image

przystojnykomisarz.Zachowywalisięgrzecznieitaktownie-tylkopytania,
żadnychwyrzutów.

Nawszystkoprzyjdzieczas-Agatkaniedałasięnabraćnateplewy.Narazie
postanowiławspółpracować.Krokpokrokuopisałazdarzeniaferalnegodnia,na
koniecbohaterskoprzyznającsiędobłędu.

-Wiem,niepowinnambyłapchaćsięnatentaras,aleprzyfontanniecholernie
cięłykomary.

Lidiaztrudempowstrzymałasięodkomentarza.GłupotaAgatkibyławprost
rozbrajająca.

Karolściśletrzymałsięzaleceńlekarza:żadnychstresów,najwyżejkwadrans
rozmowy.Osiemminutjużminęło,achorazdradzałapierwszeoznaki
zniechęcenia.Należałosiępośpieszyć.

-Askądpaniprzyszłodogłowy,żebyśledzićakuratZatopca?-

zadałdręczącegoodpoczątkupytanie.

-PokluczachKarpińskiej!-usłyszałinamomentcałkiemsiępogubił.Na
szczęścieAgatkaraczyłauzupełnićskąpąwypowiedź.Wkilkuzdaniachopisała
całąhistorię.-Pozatym-

kontynuowałazwerwą-odpoczątkuwydawałnamsięmocnopodejrzany.

Użycieliczbymnogiejwyraźniejąstropiło.Odpoczątkustarannieukrywała
udziałJoliwcałejimprezieiterazomałosięniewygadała.Zakaręuszczypnęła
siępodkołdrą.

-TypowaliśmywkatedrzepotencjalnychmordercówiwypadłonaZatopca-
inteligentniewybrnęłazsytuacji.

Ztegowszystkiegostraciłaochotęnadalszezwierzenia.Jęknęłacichoi
bezwładnieopadłanapoduszkę,jednoznaczniedającpolicjantomsygnałdo
opuszczeniasali.

-Omaływłos!-westchnęłagłośno,gdytylkozostałasama.

background image

Długijęzorodzawszestanowiłjejpiętęachillesową.Nadomiarzłegopodłożyła
sięsama,wystarczyłatylkolekkazachętazzewnątrz.Wobecnościpolicjii
psychiatryszczerośćniepopłaca.

DzisiajAgatkadosłowniezatrzymałasięnakrawędziprzepaści.

Wbrewrozsądkowiniezrezygnowałazpojmaniamordercy.

Dotkliwaporażka,zamiastzniechęcić,podrażniłatylkojejambicję.Zamierzała
złapaćdraniaosobiście,zawszelkącenę.

Przystosowałaplanydoaktualnychmożliwości.Jolaodgrywaławtychprojektach
kluczowąrolę.Wszpitaluzałożyłacentrumkoordynacyjne,aJolastanowiła
ruchomyorganterenowy.

Szarpanawyrzutamisumieniaprzyjaciółkabezszemraniapoddawałasię
psychicznemuterrorowi.Znosiłacodzienniepracowiciezdobyteinformacjei
razempoddawałyjeszczegółowejanalizie.

-Byligliniarze-poinformowałaAgatkawchodzącąJolę.

-1co?-zapytałaJola.Dodolnejszufladydyskretniewsunęłazakazaneprodukty
żywnościowe.-Woliszptysiaczyfaworki?

-Ptysia.Bardzogrzeczniepytaliowszystko.-Agatkapalcemwybierałakremze
środka,szerokieotwieranieustsprawiałojejpewnątrudność.-Zapomniałamim
powiedziećotwojejroliwtejspawie,więcbądźtakmiłainiewyprowadzaj
policjizbłędu.

Pycha,ciekawe,dlaczegomamnibybyćnadiecie?Jestcośnowego?

-Niewiele,awłaściwienic.RozmawiałamzżonąjednegoBarszcza,Mariusza-
siedzązbratemwpudle,chybawStrzelcachOpolskich,jużdwalataijeszczez
pięćimzostało.-

Jolawestchnęłaciężkoiusiadłanaokrągłymtaborecie.Brakwyraźnych
postępówwśledztwieodbierałjejcałąenergię.

Siedziałaapatycznaibezwiedniewiązałasupłynapaskuodsukienki.-Niemam
żadnychnowychpomysłów-skapitulowała.

background image

OdpomysłówwtymtandemiebyłaAgatka.Długieszpitalnegodzinyprzeznaczała
wyłącznienaplanowanie,iwtychplanachniemogłozabraknąćprzyjaciółki.
Przydzielałajejcoraztonowezadania,nigdyniepytającozdanie.

Tymrazembyłopodobnie.

-Znajdziesztegomarynarza-podpowiedziałatonemnieznoszącymsprzeciwu.

-Jaktosobiewyobrażasz?„Gdzieśnadmorzem"toraczejmałoprecyzyjnyadres.

Agatkapomyślałaowszystkim.

-Sprawdziłamtelefony.Nadmorzemiwokolicachznalazłamażtrzech
Bociębów-oznajmiłaradośnie.Zjednegoprawdopodobniecieszyłabysię
znaczniemniej.Jolamiałanatentematcałkowicieodmiennezdanie,alecóż,nie
mogłaprzecieżmartwićchorej.Lekarzzabronił.Dalszerewelacjezwarzyłyjej
humordoreszty.-Imionawprawdziesięniezgadzają,aletonicnieszkodzi,
telefonymogąbyćzarejestrowanenaczłonkówrodziny.Zresztąwszystkiego
dowieszsięnamiejscu.

PoostatnichsłowachwgłowieJolizapaliłasięlampkaalarmowainatychmiast
zgasłazalanawyrzutamisumienia.Niechbędzie,pojedzieiwyśledziosobiście.

-PojedzieszwpiątekpopracypośpiesznymdoSzczecina,tammieszkapierwszy
zBociębów.PotemWejherowoiewentualnieGdańsk.Połączeniasprawdziszna
miejscu.-1ostatnigwóźdźdotrumny:-Aha,teadresyniesązabardzodokładne,
niechcielimipodaćnumerówmieszkań,ochronadanychitakietambrednie.

Jakośsobieporadzisz,przecieżniewszyscymieszkająwblokach

-dodałaAgatkanapocieszenie.

*

DoSzczecinaJoladotarławczesnymświtem,wściekłainieprzytomnaz
niewyspania.Przezcałąpodróżnawetprzezsekundęniezmrużyłaoka.

LiniaWrocław-Szczecinoddawnacieszyłasięzłąsławą.Odczasudoczasu
jakiśpodróżnybezwidocznejprzyczynywysiadał

background image

wbiegu,anapadyikradzieżebyłynaporządkudziennym.

TymrazemJolanawłasnejskórzeprzekonałasię0prawdziwościzarzutów.
Zaczęłosięnatychmiastpoodjeździepociągu.Prawdziwipasażerowiejużdawno
zdążylizająćmiejscaiulokowaćwalizy,alenakorytarzachnadalpanował
ożywionyruch.Podejrzanetypyozakazanychmordachmiotałysiębezcelutami
zpowrotem.Odczasudoczasuktóryśzaglądałdoprzedziału,uważnielustrując
podróżnychiichbagaże.

-Sąwolnemiejsca?-zapytałwysoki,potężniezbudowanydrabinieczekającna
odpowiedź,zniknąłtaksamoszybko,jaksiępojawił.Otakichjakoniczęsto
rozpisywałysięgazety,nadającimszumnąnazwę„gangówkolejowych".Pobicia
ikradzieżetowizytówkapolskichkolei.

Trudnosiędziwić,żezprzyczynynieproszonychgościwwagoniepanowała
nerwowaatmosfera.Wprzedzialejaknazłośćsiedziałysamekobiety,nielicząc
dzieci.Dwiezakonnice,babciazwnukami,JolaiPrzynęta.

PrzynętąochrzciłaJolastarszą,eleganckoubranąpanią,obwieszonązłotem
niczymchoinkawsupermarkecie.Osobatasiedziałanajbliżejdrzwiiprzykażdej
wizyciegroźnychgościprzyciskaładopiersiogromnątorebkę.Gangsteromnajej
widokkapałaślinaizapewneczekalitylkonasposobnąchwilę,abyschrupać
smacznykąsek.

Spaniewtejsytuacjirównałosięsamobójstwu.Zamiastczekaćnanapad,Jola
wolaładziałać.Skórzanympaskiemzwiązałauchwytydrzwi.Terazruchnależał
doprzeciwników.

Niebylizadowoleni.Szarpalidrzwi,rzucalimięsem,wkońcuodeszli.

Szczecinprzywitałazogromnąulgą.

Wczesnaporaniezachęcaładoskładaniawizytnieznajomym,natomiastświetnie
nadawałasiędospożywaniaposiłków.Z

takimzamiaremJolaprzestąpiłaprógdworcowegobaru.W

lokalutymzjakichśtajemniczychpowodówniepodawanośniadań.Właścicielpo
długichnagabywaniachzgodziłsiępodgrzaćpierogi,choć,jakzaznaczył,otej
porzepierogówniepodawano.Wokółkręciłosięsporoklientówiwszyscyjak

background image

jedenmążzamawialipiwo.

Zwiedzaniemiastaograniczyładogodzinyio9:01stanęłaprzedwłaściwym
blokiem.Niestety,blokiem!

Spośród38numerówjedenoznaczonybyłdopiskiem-tłumaczprzysięgły.Tacy
ludzieprzyzwyczajenisądowizytobcychizapewnenierzucąsłuchawkąnim
skończyzadawaćpytanie,pomyślała.

Wcisnęłaósemkę.Miłymęskigłoswyraziłżal,żeniejestposzukiwanąosobą,i
zaproponowałwciśnięciedziewiątki,dziewiątka-siedemnastki...Bocięba
mieszkałpodnr32,niestetyniebyłto„ten"Bocięba.

NawłaściwegoBociębętrafiładopieropodostatnimadresem,wGdańsku.
Mieszkałwzadbanymdomkunaperyferiachmiasta.

Drzwiotworzyłasympatyczna,tlenionablondynkaipopierwszychsłowach
wyjaśnieniazaprosiłaJolędownętrza.Jolazafundowałajejstarannie
przemyślanąhistoryjkę,popartąogromnymsłojemmioduakacjowego.

-Jakwspomniałam-kontynuowałaprzyherbacie-przyjechałamwdelegację,z
Wrocławia.Znajomy

poprosiłmnieoprzysługę,alezapomniałamadresuistądtewszystkiepytania.
Miałamprzekazaćprezentidowiedziećsię,coztąobiecanąmapą.

-Alejanicniewiemomapie-stropiłasięgospodyni.-Właściwiewcalenie
znamkolegówmężazWrocławia,japochodzęstąd.Acotozamapa,może
spróbujęposzukać?Wiepani,mążjestnamorzu,ajaniebardzosięorientujęw
jegosprawach.

-MapaKanałuPanamskiego,takaduża,poangielsku-wyjaśniłaJola.

PaniBociębamocnozmieszana,wyraziłażalzpowodubrakumapyiobronnym
gestemprzesunęłasłójzmiodemwstronęgościa.

-Nie,nie,wżadnymwypadku-zaprotestowałaJola.-Poprostuwpadnęprzy
najbliższejokazji.Kiedyspodziewasiępanipowrotumęża?

-Niestetynajwcześniejzadwamiesiące.Możezostawipanitelefon,toja

background image

natychmiastzadzwonię,jakmąż...

-Ależproszęsobienierobićkłopotu,tojużpanowiezałatwiąmiędzysobą.-Jola
pożegnałasięiwyszła.

Noiklops!Totalnefiaskobezsensownejimprezy.Dotakichwnioskówdoszła
Jola,spacerującpopustejplaży.

Odczasudoczasuschylałasię,zbierającdrobnemuszelki.Ostryporywistywiatr
potęgowaćpesymistyczneuczucia.Przytrzecimfalochroniepodjęłaostateczną
decyzję-koniec.

Całetośledztwoodpoczątkuniemiałosensu.Policjajakkrajdługiiszerokina
próżnoszukałamordercy,aonechciałydokonaćtegosame.Jakimsposobem?
NawetjeśliZatopiecprzyjechałdoGdańska,tomiałjużstookazji,byprysnąćw
morskądal.

Icomamterazzrobić-rzucićsięwpław?-pomyślałazgoryczą.

Koniecijuż!

TeraznależałotylkojakośdelikatniezakomunikowaćdecyzjęAgatce.

Delikatnośćniezdałasięnanic.Agatkaobraziłasięśmiertelnie.

ZerwałazJoląwszelkiestosunki,zabraniającjejraznazawszeprzekraczania
progówszpitala,asalinumer3wszczególności.

Przedtemwygłosiładługąoskarżycielskąmowę,bezlitośnieobnażając
prawdziweobliczebyłejprzyjaciółki.

Bladedotychczaspoliczkichorejnabrałyceglastejbarwy,aoczyświeciły
niezdrowymblaskiem.Nakoniecjęknęłarozdzierającoiteatralnymgestem
opadłanaposłanie.

Jolaniewiedziała,czypowinnawtejsytuacjiwyjść,czymożezostać.Wkońcu
podjęładecyzjęinapalcachopuściłapokój.

Choranapewnopotrzebowałaspokoju.Wjejstaniekażdywstrząsgroził
nieprzewidywalnymikonsekwencjami.Mogłanaprzykładzapaśćwśpiączkęalbo

background image

dostaćzapaleniamózgujakciotkaGenowefa.Przeraziłasięnasamąmyślotakiej
ewentualności.

-Polakzawszemądryposzkodzie-przypomniałasobiestareprzysłowie.

Zupełnieniepotrzebniezaczęłatentemat...Zatydzień,dwa,możewtedy...Czuła
siępodle,alenaprawdęniemiałasiłyciągnąćtegodłużej.

Nakażdegowżyciuprzychodzitakachwila,żemawszystkiegopoprostudość.
Takbędzienajlepiejdlanichobu.Agatkateżtokiedyśzrozumieimożewtedy
wybaczy...

Wymownaciszatrwałajuż,zdaniemAgatki,wystarczającodługo.Ofiaraz
pewnościąskruszałaiczekateraznajakiśgestpojednawczy.Zamierzałabyć
łaskawa,wkońcukażdymaprawodochwilisłabości.

Poprawiłasięnapoduszceidyskretniezerknęłaspodrzęs.W

zasięguwzrokuniezauważyłażadnejżywejistoty.Uniosłasięnałokciachi
strasznepodejrzeniezamieniłosięwpewność.

Jolauciekła!

Zostawiłaśmiertelniechorąprzyjaciółkęipoprostuwyszła.Tawiadomość
ogłuszyłająjakmłotpneumatyczny.Tegosięniespodziewała.Kantemdłoni
otarłatymrazemprawdziwąłzę-

żalu,wściekłościibezradności.

*

KasiaSiekierskazradościąwróciładosprawyKarpińskiej.Toprzecieżdzięki
niejosiągnęłasukceszawodowy,i,cosobieceniłaznaczniebardziej,osobisty.

Pewienuroczykomisarzzawróciłdziewczyniewgłowie,auzyskanie
wzajemnościbyłotylkokwestiączasu.

Gilotynkanienależaładoosóbnieśmiałych,zpokorączekającychnauśmiech
losu-onadziałała.Zaaranżowała

background image

„przypadkowe"spotkanie,azadzierzgniętanićsympatiiszybkooplątałaichna
dobre.Wpa-

dławewłasnesieci,nieżałująctegoaniprzezmoment.Bylidlasiebiestworzeni.
Uwielbiała,gdyszeptałjejdoucha„Kasieńko",wogólelubiłagosłuchać!Jak
niktumiałaprzeganiaćtroski,pocieszaćwniepowodzeniach,atychKarolowi
Halwasowiniebrakowało.

SprawaZatopcautknęławmiejscu,zbrodniarzprzepadłjakkamieńwwodę.W
ogóleschrzaniliwszystkoodsamegopoczątku;fałszywytrop,przezco

0małoniezginąłczłowiek.Przełożeniniepogłaskaligozatopogłowie,onie.

ZeswoichkłopotówzwierzałsięKasi,pokawałeczkuopowiedziałowszystkich,
nawetnajbardziejtajnychszczegółach.Itaksprawaokryptonimie„Niemy
świadek"

ujrzałaświatłodzienne.

Wystarczyłotylkozłożyćukładankęwcałośćiprzelaćsłowanapapier.Przez
kilkagodzinGilotynkawalczyłazesobą.Czymaprawowykorzystaćpoufne
informacje?W

końcużyłkadziennikarskazwyciężyła.Potajemniezaniosłatekstdoredakcji.
Sprzedałsięświetnie.

Poopublikowaniuartykułuwdomurozpętałosiępiekło.Karolekwściekłsię
bardziej,niżmogłaprzypuszczać.Nadidealnymdotądzwiązkiemprzetoczyłasię
burzazpiorunamiigradobiciem.Potemnastałokilkacichychdniiwreszcie
upragnionazgoda.Byliprzecieżdlasiebiestworzeni.

Echasensacyjnejpublikacjiodbiłysięszerokimkręgiemiprzezdługiczas
destabilizowałynietylkożycieprywatneKarolaHalwasa,aleipracękomendy.

Nowatorskąmetodąśledczązainteresowalisięzwierzchnicy,dziennikarze,a
nawettajnesłużbyspe-

cjalne.Wszyscynarazpragnęlipoznaćszczegółyizobaczyćnawłasneoczy
niezwykłąroślinę.

background image

LidiaiKarolspotkalisięnaparkinguirazemweszlidobudynku.

-MaciesięzameldowaćodziewiątejuinspektoraReszki,oboje-

rzuciłzanimidyżurny.

-Wiemy.

-Notomamyprzechlapane-zauważyłaLidia,rozkładającmokryparasolwkącie
przyoknie.

Karolpodszedłdobiurkaizirytacjąspojrzałnależącątamkartkępapieru.
Centralnączęśćzajmowałrysunekkaktusasplecionegowuściskuznagim
mężczyzną.Napispodspodemgłosił:„Miłośćnieznagranic!".Zmiąłpapieri
cisnąłkulkąwplecynajbliżejsiedzącegokolegi.

Miałdośćgłupichdowcipów.Poprzednimrazemwywiesilinadrzwiachtoalety
transparent:„Powierzmiswojątajemnicę,ajutroprzeczytaszoniejwgazetach.
Dyskrecjagwarantowana".

TymrazemżądłoironiiwymierzonebyłowLidię.

Odczasupublikacjiartykułuzkoniecznościstanęlipotejsamejstroniebarykady.
Nieszczęsnyprzeciekdoprasyzaważyłtakżenajejkarierze.

Karolodczuwałcośwrodzajuwyrzutówsumienia,coobjawiałosięniezwykłą
dlaniegotroskąodobresamopoczuciekoleżanki.

Popublikacjiartykułupolicjazostałazmuszonadozwołaniakonferencji
prasowej.NapożarciedziennikarzomrzuconooczywiścieLidię.Przyczyny
znalazłysięconajmniejdwie:świetnienadawałasiękozłaofiarnego,ponadto
onajednaznałasięnabotanice.

SprawaKarpińskiej,przezostatnietygodnieniezmienniegoszczącanapierwszych
stronachdzienników,siłąrzeczyzeszłanadalszyplan.Zdewaluowałasię.Cały
impetzainteresowaniamediówskierowałsięnasensacyjnąmetodębadawczą.

Następnegodniawyobraźnięczytelnikówrozpaliływiadomościzpogranicza
faktówifikcji.Wsensacyjnychartykułachwprostzaroiłosięod„mówiących
roślin",„zielonychszpiegów"iinnych,czasamidośćdziwacznychokreśleń,

background image

świadczącychraczejowybujałejfantazjiniżrzetelnejwiedzyautorów.Do
dracenyKarpińskiejnadobreprzylgnęłanazwaDra-Kaukutaprzezmedia.Wten
sposóbwyróżniałasięspośródmilionówinnychdracen,stającsięczymś
wyjątkowymigodnymzobaczenia.

LidiaLarssonzdnianadzieńniespodziewaniestałasięosobąniezwykle
popularną.Wpublikacjachprasowychzyskałamiano

„zaklinaczkiroślin"i„nadzieipolskiejkryminalistyki".

Wszystkorazemzaowocowałozaproszeniemdoznanegoprogramutelewizyjnego.
Lidiawkilkusłowachopowiedziałaoswojejpracy,potemciekawiei
przystępniewprowadziłatelewidzówwświat,októrymniemielidotądpojęcia-
światinteligentnychroślin.

-Zreasumujmy-odezwałasięprowadzącaprogramOlgaBorem.

-Dowiedzieliśmysięwłaśnie,żeroślinymyślą,czująibiorąaktywnyudziałw
naszymżyciucodziennym.Czyniewydajesiętopani-zwróciłasiędoLidii-
odrobinęprzerażające?

-Wręczprzeciwnie,uważam,żetojestwspaniałeiekscytujące.

Dlaczegomielibyśmysiębać?Przecieżukładroślina-człowiekfunkcjonujeod
zaranialudzkości,inicsiępodtymwzględemniezmieniło.Totylkomy,ludzie,
nauczyliśmysięlepiejrozumiećświat,którynasotacza.

-Uspokoiłamniepani.Proszęnamjeszczepowiedziećkilkasłównatemat
swojejpracyzawodowej.Pracujepaniwpolicji;jakiesąmożliwości
wykorzystania„inteligentnychroślin"wkryminalistyce?

-Teoretycznie,wprzyszłości,nieograniczone-odparłaLidia.-

Obecniepoczynionodopieropierwszedelikatneprzymiarki.

Przednamijeszczeogrompracy.Naukowcynacałymświeciekażdegodnia
dokonujązadziwiającychodkryć,doskonaląmetodybadawcze.Możejużniedługo
każdyznasbędziemógł

porozmawiaćzeswojąulubionąrośliną?-Uśmiechnęłasiętajemniczo.

background image

Widowniawstudiuwydałazsiebiegłośnypomrukzdziwieniainiedowierzania.

Lidiazadowolonazwywartegowrażeniakontynuowałaswobodnie:

-Narazieżadnapolicjanaświecieniejestgotowanatakiezmiany.Zrobiliśmyw
tymkierunkujedyniemaleńkikroczek.

Musielibyśmynajpierwzrewolucjonizowaćcałynaszsystemprawny,bokto
brałbydzisiajpoważnieroślinęzeznającąwsądzie?-zakończyłaefektownie.

Znowudostałarzęsistebrawa.

-Dziękuję-powiedziałaprezenterka.-Moimipaństwagościembyłapanidoktor
LidiaLarsson.

Przeznajbliższągodzinęnaszgośćbędzieodpowiadaćnapaństwatelefonypod
numerem...

Programmiałolbrzymiąoglądalność,apoaudycjirozdzwoniłysiętelefonyz
pytaniamiodtelewidzów.

*

Halwasowiprogramsiępodobał,aleopiniepozostałychkolegówbyłybardziej
sceptyczne.Zdaniezwierzchnikamielipoznaćzachwilę.Nadmiernyrozgłosnie
służyłsprawie,którautknęławmartwympunkcie.

Karolspojrzałnazegarek.

-Doegzekucjipozostałynamjeszczetrzykwadranse.Idziemynakawęczy
udajemy,żepracujemy?

-Wnaszejsytuacjinicjużnamniemożezaszkodzić.Idziemynakawę.

Bufetotejporześwieciłpustkami.Zajęlistolikprzyoknie.

Rozmowajakośsięniekleiła.Obojebylimyślamicałkiemgdzieindziej.

Lidiamiałapełnąświadomość,żejejpięćminutwłaśniedobiegłokońca.
Huśtawkafortunyzaczęłaszybkoopadaćwdół,ciągnączasobąniedawną
gwiazdę.

background image

-Wieszco,szefzpewnościąurwiemiłebzatętelewizję-

odezwałasię.-Alenieżałuję-bawiłamsięnaprawdęświetnie.

Szczególniepoprogramie.Przezgodzinęodpowiadałamnapytaniatelewidzów.
Mówięci,ludziesąniesamowici.Dwatelefonybyłynaprawdęodlotowe.

Karolwmilczeniupiłkawę,razporazpotakującgłową.

-Słuchaj,pewnastaruszkapodejrzewała,żesąsiedzizatruwająpowietrzewjej
mieszkaniu,ponieważtrzykolejneroślinyuschływtajemniczychokolicznościach.
Żądała,abypolicjainterweniowała,zanimbędzienapóźno.Zadałamniewinne
pytanie,jakczęstopodlewaładenatki,atamilutkaosóbkawzamianobsypała
mnieobelgamiiobiecałazłożyćskargęuprezydenta.Lidia'nadgryzłapączeki
kontynuowałaopowieść:-

Niezdążyłamjeszczeochłonąć,kiedyzadzwoniłazazdrosnażona,
podejrzewającamężaoromanszktórąśzeswoichprzyjaciółek.Ponieważgrono
podejrzanychbyłodośćszerokie,postanowiłapoprosićmnieopomoc.Aha,
zapomniałamnadmienić,żezdradymiałymiejscewczasienieobecnościżony,w
małżeńskiejsypialni.-Zachichotała.-Aterazdochodzimydosedna:wsypialni
stałapalma,ulubienicapanidomu.Resztysiępewniedomyślasz.

-Nieźle.Jaknaswywalązroboty,założymywłasnąagencjędetektywistyczną,
reklamęjużmamy.-Halwaszerknąłnazegarek.-Zaczteryminutygodzinazero,
zbierajsię,dzisiajlepiejniedrażnićstarego.

Sekretarkaszefawyglądała,jakbywłaśniedostałaniestrawności.

Zresztąwyglądałatakzawsze.Karolnigdyniepotrafił

rozszyfrowaćnastrojówtejkobiety.Powinnagraćwpokera,pomyślałprzelotnie.

Szefdlaodmianywydawałsięwwyśmienitymhumorze.

Przyczynamidobregonastrojuniezamierzałnaraziedzielićsięzprzybyłymi.
Napsulimuostatniotylekrwi,żenależałaimsięostrareprymenda.Jadłsałatkę
jarzynowąwprostzesłoika,nieprzerywającaninamomentprzeglądania
meldunków.Tensystemdawałsporąoszczędnośćczasu,ategoinspektorowi
zawszebrakowało.Wreszcieskończył.Odłożyłnabokostatnidokumentistaranie

background image

otarłustachusteczką.

-Najpierwpani-zadaniespecjalne.Proszęnatychmiastusunąćzsali
konferencyjnejtęDra-Kęczyjakjejtam.Jaksłyszałem,mapanidotego
dostatecznekwalifikacje-zauważyłironicznie.

Lidiaspokojniepoddałasięprzeznaczeniu.

-Czymamjąodwieźćnauczelnię?-zapytałaoddrzwi.

-Niechwraca,skądprzyszła.Mamdośćwszystkichciekawskichtypów,
włóczącychsiępokorytarzach.Tokomendapolicji,anieogródbotaniczny!Na
copanijeszczeczeka,proszęwykonaćpolecenieinatychmiastpopowrocie
zameldowaćsięumnieosobiście.

Lidiazespuszczonągłowąopuściłagabinetszefa.

-Terazkolejnaciebie,zwróciłsięReszkadoHal-wasa.-Nieurwęciłbatylko
dlatego,żejesteśmibardzopotrzebny.-

Staraniewydzieliłplikdokumentówiprzesunąłwstronępodwładnego.-Mamy
dwanowesygnaływsprawiezamordowaniaKarpińskiej.Nareszciecośdrgnęło.
-Z

zadowoleniemzatarłręce,zabębniłpalcamioblatstolikaiuważnieprzyjrzałsię
przyjacielowi.Karolniewyglądałnaszczególnieprzejętegousłyszaną
informacją.-Bochybanadalprowadzisztęsprawę?Amożesięmylę,może
woliszpracowaćwtelewizji?!

OdpowiedźnatopytaniewdużejmierzezależałaodReszki.

Karolpostanowiłbohaterskowypićpiwo,któregonawarzyłaKasieńka.Albo
prowadzętęspra-

węzLidią,albowcale,powziąłpostanowienie.Głośnozaśzapytał:

-CzyLidiaLarssonzostałaoficjalnieodsuniętaodsprawy?

-Dlaczegomiałazostaćodsunięta?-inspektorudałzdziwienie.-

background image

Przecieżtoświetnapolicjantka!Musisobietylkoustalićpriorytety-mrugnął
porozumiewawczo.-Dobra,dośćtychdemonstracjiprzyjaźni,bierzciesięserio
doroboty.Zapalił

kolejnegopapierosaisięgnąłpozielonąteczkę.-Mamydwaniezależnesygnały,
obazWrocławia.Popierwsze,jakiśfacetwidziałZatopcawychodzącegoz
kamienicynaKościuszki.

Poszukiwanyodjechałczerwonymmotocyklem,świadekniezdążyłzapisać
numeru.

-Facetjestwiarygodny?-zapytałHalwasbezentuzjazmu.-

Poprzedniomieliśmykilkasetekpodobnychinformacji,wszystkiefałszywe.

Pokażdymapelupolicjidospołeczeństwatelefonywprostsięurywały.Oprócz
ludzidobrejwolidzwoniliżartownisie,jasnowidzeiwariaci,zktórychcodrugi
podawałsięzaZatopca.

Częśćtychinformacjibrzmiałacałkiemprawdopodobnieinależałojesprawdzić.
Wymagałotoczasu,siłiśrodków.

Wyłowienieztakiejilościmateriałuprawdziwejinformacjigraniczyłozcudem.
WtymświetlesceptycyzmKarolawydawał

sięuzasadniony.

-Tymrazemwyglądatocałkiemobiecująco-odparłReszka.-

ŚwiadekznałZatopca,kiedyśpodobnopracowalirazem,itwierdzi,żemimo
brodypoznałgonatychmiast.Porozmawiaszsobieznimnażywo,będzietuza
kilkaminut.Późniejprześwietlicielokatorówwskazanejkamienicy,tylko
ostrożnie,żebynikogoniespłoszyć.Porozmawiajzdzielnicowym,zresztą,sam
wiesz,conależyzrobić.-Położyłmłodszemukoledzerękęnaramieniu.-

Tylkotymrazemniewygadajwszystkiegoswojejpanience-

ostrzegłpoprzyjacielsku.

-Tasytuacjanigdysięniepowtórzy-obiecałwinowajcazpełnymprzekonaniem.

background image

KilkadniwcześniejKarolprzeprowadziłzKasieńkąpoważnąrozmowę.
Wspólnieustalilizasadywspółżycia,nienaruszająceprawżadnejzestron.Odtej
poryżadnatajemnicaniemiałaopuścićprogówsypialni,chybażezainteresowana
uzyskaspecjalnepozwolenie.

Dziennikarkanatychmiastpostanowiłaskorzystaćzprecedensu.

PrzygotowaławłaśniedrugączęśćartykułuokulisachśmierciKarpińskiej.Z
niewinnąminkąpodsunęłatowszystkoukochanemu.

-Nicztego-usłyszałaniespodziewanywyrok.

-Cenzorrekwirujetekst,treścituzawartesąszkodliwespołecznie.

Zrobiłasmutnąminkę,woczachbłysnęłyjejłezki.Karolekzmiękłjakwosk,
objąłdziewczynęwpółidelikatniepogładził

włosy.

-Później,pozamknięciusprawy,napiszesznajlepszyartykułwżyciu,obiecuję.
Wiesz,żezawszedotrzymujęsłowa...

Dopokojuweszłasekretarkaidyskretnieszepnęłaszefowikilkasłównaucho.

-Cholera,teżsobiewybraliporę.Proszęichwprowadzićdosalikonferencyjnej
-zadecydowałReszka.

-NiechmnienaraziezastąpiMroczek,przyjdęza

jakieśdwadzieściaminut.Musimysięstreszczać-zwróciłsiędoHalwasa.-
Drugitropteżjestobiecujący-pewienantykwariuszdostałdowycenymały,ale
bardzocennydrobiazg.Przypadeksprawił,żetowłaśnieonkilkalatwcześniej
sprzedałtosamocackopewnejpaniodziwacznymnazwisku.Sprawdziłwspi-
sach:kobietanazywałasięBarbaraZatopiec,aponieważnaszświadekczytuje
gazety-natychmiastzadzwoniłnapolicję.Namarginesiemuszęnadmienić,że
naszantykwariuszodpewnegoczasubardzolubipolicję.Miałpewnekłopotyz
prawem,ateraz,żetakpowiem...zbierazasługi.Resztęznajdzieszwraporcie.

Swojądrogąciekawe-prawda?Najpierwdługo,długonicinagledwasygnały
wciągudwóchdni.IobazWrocławia.

background image

Karolzastanawiałsięwłaśnienadtymsamym.

-Wyglądanato,żefacetpoczułsiębezpiecznieiodważyłsięzrobićnastępny
krok-powiedział.-Alboodwrotnie-gruntzacząłmusiępalićpodnogami.
Ukrywasięwmieściealbookolicy,aletakistanniemożetrwaćwiecznie.Jeśli
upłynniafanty,toznaczy,żepotrzebujeforsy.Pytanie-naco?Zycieuciekiniera
drogokosztuje.Nowedokumenty,operacjaplastycz-na,wyjazdzagranicę...

-Mamnadzieję,żepowienamotymosobiście.

Dwajtragarzezpolicyjnymiodznakamiwnieślidoniczkęzdracenąnadrugie
piętroiprawieucelutrafilinaniespodziewanąprzeszkodę.Drzwidopokoju
blokowałszczupłymężczyznawbiałymfartuchu.

-Noniewiem,panowie,noniewiem.Napewnonietu!Możetamwkącie?-
wykonałrękąniezdecydowanygest.

Policjancibezsłowapostawiliciężartużustópniezdecydowanegoczłowieczkai
oddalilisięzgodnością.Oniswojezrobili.

Operacjiprzyglądałsiętłumstudentów,którymwyznaczononadzisiajtermin
egzaminówpoprawkowych.Okrążylidoniczkęgęstym,pulsującymemocjami
pierścieniemciał.Spotkałichzaszczytobcowaniazlegendą.Wszyscyjakjeden
mążsięgnęlipokomórki,abypodzielićsięinformacjązeznajomymi.

-Beata,słuchaj,alenumer!-nadawałpryszczatymłodzieniec.-

Właśnieprzywieźlitę„gadającąroślinę",nowiesz,Dra-Kę,serio,nie
ściemniam.ZabierzpodrodzeSzymkaiJowitę.Nadrugimwzoo-zakończył
zagadkowo.

Lidialedwieprzepchnęłasięprzezpodekscytowanytłumek.

-ProfesorLudwikSypek-przedstawiłsięstarszypan.-Następcatragicznie
zmarłejprofesorKarpińskiej-wyjaśnił.UjąłLidiępodrękęiwprowadziłdo
świeżowyremontowanegogabinetu.-1otymwłaśniemówiłemprzeztelefon,za
chwilębędziemytumielitłumgapiów.Niejesteśmynatoprzygotowani.Może
jednakpolicjaprzyjmiedarowiznęoduczelni?-zapytałznadzieją.

Myteżniejesteśmy,pomyślałaLidia,aleniepowiedziałategogłośno.

background image

-Atutajwgabinecie?-zaproponowała.Dawnykątświecił

pustkami,ajakzdążyłazauważyć,wpomieszczeniuniebyłoanijednegokwiatka.

Profesorzmieszałsięwyraźnie.

-Wiepani,wstydsięprzyznać,aleniemogęznieśćmyśli,żeonabędziemisię
całymidnamigapićnaplecy.Itakniejestmiłatwo,tengabinetiwogóle...

Jeszczejeden,którymacośdoukrycia,zauważyłaLidia.Notomasz,człowieku,
problem,pomyślałabezcieniawspółczucia.

WstałaipodałaSypkowirękęnapożegnanie.

-Niestety,muszęwracaćdopracy.Napewnopansobiejakośporadzi.

Nakorytarzutrwałaniezwykłabitwa.Zjednejstronytłumstudentównapierałna
stojącąpoddrzwiamidracenę,zdrugiejdoktorBogusławaStasiakwłasnąpiersią
odpierałaataki,chroniącniezwykłąroślinęprzedstratowaniem.Zwyklełagodnai
nieśmiała,tymrazemzaskakiwaładeterminacją.Walczyłajaklwicawobronie
młodych.

Lidiizaświtałpomysłnadobryuczynek.LubiłaBogusię,aleniepotrafiła
przedrzećsięprzezmur,którymtaodgrodziłasięodświata.Zatymmurem
hodowałaswojekompleksyifobie,corazbardziejoddalającsięodludzi.
Potrzebowałanatychmiastprzyjacielaiodrobinępewnościsiebie.

Lidiauśmiechnęłasięradośnie,bowłaśnieznalazłarozwiązanie,którepowinno
zadowolićwszystkiestrony.WróciładogabinetuSypka.

-Panieprofesorze,właśnierozwiązałampańskiproblem!-

zawołałaoddrzwi.-Nimprzejdędosedna,muszępanuzdradzićtajemnicę,o
którejniepisałyżadnegazety-namomentzawiesiłagłos.-Profesorcały
zamieniłsięwsłuchichłonąłjakgąbkakażdenastępnesłowo.-Wczasie
eksperymentuzdracenądokonaliśmy,niezależnieodprowadzonegośledztwa,
pewnegoodkrycia.Jednazbadanychosóbposiadaniezwykłezdolności,potrafi
nawiązaćkontaktzroślinąbezudziałusprzętu-szepnęłaLidiakonfidencjonalnie.
-Zaobserwowaliśmyniezwyklesilnepozytywnesprzężenie.Naszspecjalista
powiedział,żetakiezdolnościmajednaosobanamilion.Toszczególnydar,który

background image

należyuszanować.Wiepanoczywiście,kogomamnamyśli?

Profesorniemiałzielonegopojęcia,okimmowa,alebardzochciałsię
dowiedzieć.Machinalniezdjąłokularyioddłuższegoczasuwycierałszkłapołą
fartucha.

Lidiauznała,żeczasjużnafinał,inaczejszkłomprofesoragrozicałkowita
zagłada.

-Zdradzętopanuwnajwiększejtajemnicy-ściszyłagłosdoszeptu.-ONA
wybraładoktorStasiak!

-WybraładoktorStasiak?-powtórzyłprofesorbezwiednie,opatrując
wypowiedźolbrzymimznakiemzapytania.-Przezcałąrozmowępróbował
odgadnąćtożsamośćtegofenomenunatury,alewymienionenazwiskoanirazunie
przyszłomudogłowy.-

PaniBogusia,nigdybymnieprzypuszczał.Totakaskromnakobieta,
powiedziałbymnawet,niepozorna...

-Taktojużbywazgeniuszami-spuentowałaLidia.-My,zwyczajniludzie,
częstoulegamypozorom,nadającoglądanymzjawiskomniewłaściweznaczenie.
Niestety,częstokrzywdzącedlabliźnich.

Profesorpootrząśnięciusięzszokupotrafiłznaleźćsięelegancko.

-Oczywiścienaszakatedrachętniewystąpizdarowiznąnarzeczpanidoktor
Stasiak!-zawołałzentuzjazmem.-Mamnadzieję,żepanidoktorzgodzisię
zabraćroślinędodomu.Uczelniaoczywiściezapewnitransportizałatwi
wszelkieformalności-

obiecywałgorąco.

Deszczlałnieprzerwanieodkilkudni.Wtakąpogodęnikomuniechciałosię
pracować.Przerwaśniadaniowagenetykówprzeciągnęłasięnieprzyzwoicie.

-Grzybysą!-zakomunikowałznienackaGrześ.-Przywożąpociągami-uzupełnił
lakonicznąwypowiedź.

Potejinformacjiatmosferaniecosięożywiła.Grzybylubilizbieraćwszyscyz

background image

wyjątkiemAndrzeja,którypreferowałgotoweprzetworyidolasujeździł
wyłączniedlatowarzystwa.

-Tomożepojedziemynategrzyby?Kiedyśwkońcuprzestaniepadać-
zaproponowałaHalinka.

-Gdzie?-zainteresowałsięEmil.

-Dolasu,dziecino,grzybyrosnąwlesie-grzeczniewyjaśniłaJola.Pomysłz
grzybobraniemwyraźnieprzypadłjejdogustu.-

Możewsobotę?

NiezrażonyEmilpowtórzyłpytanie:

-Dolasu,tylkogdzie?

-NajlepiejodrazudopaniHaneczki.Pamiętacie,ostatniobawiliśmysię
świetnie.

Ubiegłorocznegrzybobranierzeczywiścienależałodoudanych:las,ogniskoi
zabawadobiałegoświtu.Nawetbrakgrzybówniezepsułnikomuhumoru.

AndrzejiMonikaDoniecspędziliwlesiecałąnocinikomujakośnieprzyszłodo
głowy,żebysięonichmartwić.Aletobyłodawnoijużnigdyniewróci.

Wszyscyzebranipomyśleliwidocznieotymsamym,bonastrójdziwnieoklapł.

-BezAgatkitakjakośnijako-odezwałasięIza.-Boże,kiedytowszystkosię
skończy,jajużnaprawdęniemamsiły.Ciąglejakieśpretensje,wszyscypatrząna
siebiewilkiem.TerazjeszczetaaferazeSmolarzem.

ProfesorSmolarzniespodziewaniezdecydowałsięprzejśćnaemeryturę.Tanagła
decyzjaspowodowałalawinęplotek,domysłówispekulacji.Najbardziej
złośliwi,powołującsięnaartykułSiekierskiej,twierdzili,żemiałcośwspólnego
zzamordowaniemKarpińskiej.Genetycystanęlimuremwobronieswojego
profesoraichłodnedotychczasstosunkimiędzykatedramiuległygwałtownemu
zlodowaceniu.

Siedzeniebezsensumęczyłotaksamojakpraca,nadodateknieprzynosiło

background image

żadnychefektów.PierwszazerwałasięJola,opłukałakubekpoherbacieizminą
pokutnicywciągnęłanagranatowąsukienkębiałyfartuchupstrzonysetkądziur.
Resztaposzławjejślady.

KtośenergiczniezastukałdodrzwiiwpokojupojawiłasięBogusia,promiennai
tryskającażyczliwościądocałegoświata.

-Cześćpracy!-zawołałaodprogu,obdarzajączebranychuśmiechem,któryod
kilkudninieupuszczałjejoblicza.

Przyczynytejbłyskawicznejmetamorfozybyłyogólnieznane.

ProfesorSypeknienależałdoosóbdyskretnych.

Todziałałamagiadraceny.

-Cześć!-odpowiedziałazawszystkichIza.-Dzisiajprzyjmujemytylkodobre
wiadomości-zastrzegłazgóry.-1niejedziemynagrzyby-dodałatrochębez
związku.

-Jednadobra,adruganijaka-zaszczebiotałaBogusia.-Najpierwnijaka:
chciałampożyczyćpaczkęszkiełeknakrywkowych,atakwogóletodzisiaj
wypisująAgatkędódomu-tojesttadobra.

Szczegółowewyjaśnieniazagłuszyłonieziemskiewycie,wkręgach
wtajemniczonychmogąceuchodzićzaoznakiradości.

-Wiedziałam,żesięucieszą-powiedziałaBogusiadosamejsiebiei
bezszelestniewymknęłasięnazewnątrz.Szkiełkapożyczysobiepóźniej.

-JutrojedziemydoAgatki!-wrzeszczałaHalinka.-Upiekędlaniejptysiowcaz
jeżynami,wielkiegojakkołomłyńskie.

Jolapopierwszymspontanicznymakcieradościucichłanagleipodejrzanie
straciłahumor.Podeszładooknaizamglonymspojrzeniemwpatrywałasięw
ścianędeszczu.

-Niestety,jestemjużumówionanajutro-usłyszaławłasnygłos.

Lidiazogromnąulgąstwierdziła,żedobreuczynkiczasamizostają

background image

wynagrodzone.Topórwiszącyodrananadjejgłowąokazałsięzwyczajnym
straszakiem.Nadalpracowaławpolicji,prowadziłasprawęKarpińskiejina
dodatekotrzymałasamodzielnezadanieogromnejwagi.

Karolprzekazałjejdobrąnowinęszorstkoinatychmiastzapędził

dopracy,aściślejmówiącdomyślenia.

-Postawsięnamiejscumordercy-zażądał.-Cobyśzrobiła?

-Zostałamwmieścieczywyjechałam?

-Zostałaś.

LidiazastanowiłasięnadpołożeniemZatopca.

-JeżelizostałweWrocławiu,toznaczy,żemaświetnąmetę-

zasugerowała.-InaczejzwiałbynadrugikoniecPolski,zbytdużeryzyko
przypadkowegospotkaniazludźmi,którzygoznają.

-Wkońcuwylazłznory;jakmyślisz,dlaczego?

-Właściwieprzychodząmidogłowydwierzeczy:realizujedalszączęśćplanu
alboktośwymówiłmukwaterę.

Karolkombinowałpodobnie.Prywatnieskłaniałsięraczejdopierwszejopcji.
Zatopiecprzystąpiłdotrzeciejrundy.Pierwszązdecydowaniewygrał,drugą
zremisował,trzeciawłaśniesięrozpoczęła.Opowodzeniuoperacjidecydował
czasiumiejętnośćprzewidywaniaposunięćprzeciwnika.

Obatropywyglądałyobiecująco,dlategorozdzielilisiły.Karolpojechałna
Kościuszki,Lidiazajęłasięhandlarzemdziełamisztuki.

Antykwariat,botakinapiswidniałnadwejściem,bardziejprzypominał
składowiskorupieciniżprzybyteksztuki.

Zakurzonerekwizytywalałysiępowszystkichzakątkachciemnegownętrza,
zniechęcającpotencjalnychklientówjużodprogu.Prawdziwyhandelodbywał
sięzaciężkązielonąkotarą,wjednymzprzytulnychgabinetów.

background image

Wysoki,otyłymężczyznazaprosiłLidięnatyłysklepu.

Zachowywałsiębezzarzutu,aleitaksprawiałwrażenieprzyczajonego
drapieżnika.Nadodatekpociłsię.Lidiazniesmakiemobserwowałakroplepotu
perlącesięnajegoczole.

-Kawę,herbatę,możecośmocniejszego?-zaproponował

grzecznie.

Lidiapodziękowała,wyjęłaztorebkinotesiprzystąpiładoprzesłuchania.Szło
imopornie.Jaksięszybkozorientowała,facetmiałmałodopowiedzeniana
interesującyjątemat,natomiastdużodoukrycia.Szczególniepytaniadotyczące
interesówwywoływałyjegożywąniechęć.Swobodniewypowiadałsięjedynieo
sztucejakotakiej.Konkretneprzedmioty,aszczególnieichpochodzenieirodzaj
transakcjiwywoływaływświadkuatakikaszluinawrotyamnezji.Nazło-dzieju
czapkagore,pomyślałaLidia.

Podwóchkwadransachzabawywkotkaimyszkęmiałaserdeczniedość.
PoinformowałaotympanaHaczykadośćdosadnie.

Ostrzeżenielubgroźba,wzależnościodinterpretacji,odniosłopewienskutek.
Świadekczęściowoodzyskałpamięći,conajważniejsze,przeszedłdo
konkretów.Postawiłnablaciestolikaniewielką,kunsztownierzeźbionąszkatułkę
izasypał

gościagrademinformacji.Odziełachsztukimógłmówićgodzinami.Ofacecie,
któryprzyniósłfant,wiedziałznaczniemniej:wysokiszczupłyblondyn,po
trzydziestce,bezznakówszczególnych.Lidiazdecydowanieprzerwałamonolog;
systempytanie-odpowiedźwydawałsięodpowiedniejszy,ajużnapewno
szybszy.

-Czytenczłowiekprzychodziłtujużwcześniej?-zapytała.

-Skąd,pierwszyrazwidziałemgościanaoczy.

-Aten?-ZaprezentowałaświadkowizdjęcieZa-topca.

-Nie-zaprzeczyłbezchwiliwahania.-Całkiemobcyczłowiek.

background image

-Tojestmążkobiety,zktórąrobiłpaninteresy.Nigdyniebył

obecnyprzytransakcjach?-Lidiaświadomieużyłaliczbymnogiej,a
antykwariuszautomatyczniepotwierdziłjejpodejrzenia.

-Nie,onazawszeprzychodziłasama.

Lidiabezbłędniewychwyciłasłówko„zawsze"inatychmiastposzłazaciosem,
niedającdelikwentowiczasunaochłonięcie.

-Toznaczy,żehandlowaliściewielokrotnie-bardziejstwierdziła,niżzapytała.-
Jakośzapomniałnampanotympowiedzieć,alemożemyszybkonaprawićten
błąd.Poproszęodokładnyopiszakupionychprzedmiotów,przypuszczalną
wartość,datytransakcjiiadresymiejsc,gdziemożnaterzeczysprzedaćbez
zwracanianasiebieuwagi.Amożedysponujepanfotografiami?

Zasypanylawinąpytańświadekjakośstraciłchęćdodalszejwspółpracyz
policją.Oklapłispociłsięobficie,mimochłodupanującegowpomieszczeniu.

-Tobyłotakdawno,naprawdęniepamiętam-zasłoniłsięamnezją.

Pamiętasz,pamiętasz,pomyślałaLidia.Pamiętaszkażdyszczegółtych
nielegalnychtransakcji.Żebyłynielegalne,niemiałanajmniejszychwątpliwości.
Słod-

kimgłosemwytłumaczyłapanuHaczykowi,jakajestróżnicapomiędzy
niepamięciąautrudnianiemśledztwaorazmiędzyświadkiemaoskarżonym.
Widoczniemiaładużąsiłęprzekonywania,bohandlarzodrazuzgłosiłchęć
współpracy.

-Musiałbymposzukaćwrachunkach-odezwałsięszybko.-

Pogrzebaćwarchiwum,totrochępotrwa.

-Wtakimrazieniebędępanuzabieraćcennegoczasu-

oświadczyłaLidia.-Zagodzinęzgłosisiędopanawywiadowca,mamnadzieję,
żeniewrócizpustymirękoma.Nakoniec-

dodała,wstając-chciałampanaprosićotrzyrzeczy:dyskrecję,lojalnośći

background image

natychmiastowytelefon,gdybycośsięzaczęłodziać.

-Oczywiście,tak.-Westchnąłgłęboko.-Zrobię,cowmojejmocy.Tylkojateż
chciałbymprosićodyskrecję,wmoimzawodziereklamazestronypolicjiniejest
milewidziana-dodał

zprzepraszającymuśmieszkiem.-1proszęszepnąćzamnąsłówkoinspektorowi
Reszce.

-Nieomieszkam.

WtymsamymczasieKarolHalwaszasięgałinformacjinatematmieszkańców
domu,wktórymwidzianoZatopca.Rozmowazeświadkiemniewniosłado
sprawynicnowego.Dokomisariatówrozesłanoaktualnyportretpamięciowy
sprawcyizaleconodyskretnąobserwacjeokolicy.

Miejscowydzielnicowyudzieliłkilkucennychwskazówek.

Dostarczyłspislokatorówiwskazałdwapodejrzaneadresy.

Policyjnykomputerdorzuciłjeszcze

jednonazwisko.Sporojaknajednąklatkęschodową,pomyślał

Halwas.Napisałnakartcetrzynazwiska:1.MARTAORCZYK-drobne
kradzieże,prostytucja.2.PIOTR

MIARCZYK-fałszerstwadokumentów,paserstwo.

3.ROBERTPIASECKI-pobicia,kradzieżzwłamaniem.

PrzytejczynnościzastałagoLidia.Ostrożnieusiadłanabrzegukrzesłaizdjęłaz
nógprzemoczoneadidasy.

-Okropnydzieńiokropnyfacet-podsumowała.PokrótcezapoznałaKarolaz
przebiegiemrozmowyzeświadkiem.-Narazienicrewelacyjnego,alemożesię
cośztegowykluje.Facetnapewnożałuje,żetakbezmyślniezdecydowałsięna
współpracęznami.Terazniemawyjścia.Zawiadominas,jeślicośzaczniesię
dziać,aledlapewnościpoślijmudopomocyjakiegośbystregochłopaka.Ajak
tamuciebie?

background image

-Nijak.

*

Następnydzieńprzyniósłpierwszedrobnesukcesy.

Antykwariuszrozpoznałnawskazanychzdjęciachklientaodszkatułki.Facet
mieszkałnaKościuszkiinazywałsięRobertPiasecki.Jegoteczkależałana
biurkuinspektoraReszki,aonsamdawałswoimpodkomendnymostatnie
instrukcje.

-Takjakmówiłem,ztympanemporozmawiamysobiepóźniej.

Narazieobserwacjaprzezcałądobę.Iżadnejprasy-zastrzegł

groźnie-botymrazemnaprawdęcośwamzrobięznogami.

OdtejchwiliRobertPiaseckistałsięnajpilniejstrzeżonymczłowiekiemw
mieście.Krokwkrokpodążalizanimpolicyjniwywiadowcy.

Lidiabyłapewna,żewcześniejczypóźniejdoprowadziichdomordercy.

Joladotarłado"mieszkaniakuzynkiwpóźnychgodzinachpopołudniowych.
Rzuciłanałóżkopękatątorbęizażądałaherbaty.Iwonazajętabyłapakowaniem.
Aściślejmówiąc,wywlekałazszafróżneczęścigarderobyirzucałatowszystko
nałóżko.

-Jakmyślisz,wziąćpiżamęczykoszulęnocną?Wogólemusiszmipomóc,bo
samaniepotrafięsięnaniczdecydować-

westchnęła.-Wieczoramimająbyćtańce,wdzieńzabiegi,nakasęchorych
oczywiście,ajeszczespacerypoplaży,kawiarnie.Iwyobraźterazsobie,na
każdąokazjęinnakreacja.-Buziajejsięniezamykała.

Jolazrobiłasobieherbatę,wróciładopokojuirozpakowałaprzywiezione
manatki.

-Zacznijodtego:dres,polar,kurtkaortalionowaiszlafrok.

Ciągleniemogęzrozumieć,pocopchaszsięnadmorzejesienią.

background image

Otejporzejesttamobrzydliwiezimnoiśmiertelnienudno.

Znowudostanieszkorzonkówityle-prorokowała.

-Nieprawda-zaprotestowałakuzynka.-Grażynabyławzeszłymrokuiwróciła
caławskowronkach.Spacerowałasobiepoplażach,niepotykającsięnakażdym
krokuostadapółnagichludzkichfok,schudładwakiloiprzestałojejstrzykaćw
kolanach.Ina

dodatekprzywiozłacaływórsuszonychgrzybów.Możnasuszyćwkotłowni
pensjonatu,tylkotrzebadaćpalaczowipółlitra-

zakończyłatriumfalnie.

-Dobra,dobra,porozmawiamynatentemat,kiedywrócisz.Dajmilepiej
instrukcjęobsługitegocałegokramu.

Jolanaczasnieobecnościkuzynkiobiecałazająćsięmieszkaniem,atonie
należałodorzeczyprostych.

Dwalatawcześniejwpodobnejsytuacjidopuściłasiękarygodnychzaniedbań,w
wynikuczegozaginął(bezpowrotnie)dwumetrowypytonAsik.Iwonabardzo
ciężkoprzeżyłastratę,pocieszającsiętylkomyślą,żeulubieniecznalazłnową
kochającąrodzinę.Jolaukryłaprzedniąswojąpesymistycznąwizję,związanąz
rurąkanalizacyjną.Wkońcuwężeświetniepływają...

PotychtraumatycznychprzeżyciachIwonkanawetnadzieńnieopuszczała
mieszkania.Wkońcupodwóchlatachpoświęceńzapragnęłajednakchoćby
odrobinyrelaksu.Jolananieszczęściebyłajejjedynąrodziną...

-Tylkoniekramu,tosążywe,czująceistoty-prychnęłaurażonawłaścicielka.

Iwonapoprostukochałaprzyrodępodkażdąpostacią.

Mieszkanietonęłowzieleni,doniczkizkwiatamistałynaparapetach,podłogach,
afantastycznepnączapełzałynawetposuficie.

Wdomuniebrakowałoteżprzedstawicieliświatazwierzęcego;kotOskar,
kanarkiDorianiZuziaorazkilkatuzinówbezimiennychrybekwymagałystałej
troskliwejopieki.TozadaniezostałopowierzoneJoli.

background image

-Teżsobiekupiędrespopowrocie-zakomunikowałaIwona,dopinajączamek
bluzy-chociażtoniewmoimstylu.Obiepanienosiłytensamrozmiar.-Tylko
trzynumerymniejszy-dodałazłośliwie.-Oskarku!-zawołaładokota.-Nie
poznaszpanipopowrocie.BądźgrzecznyisłuchajciociJoli.Niedrażnij
Doriankaiżebyminiebrakowałożadnejrybkiwakwarium,bodokońcażycia
będzieszżarłsuchąkarmę.

ZdegustowanaJolaostentacyjniewyglądałaprzezokno.

-Zobacz,cisekciarzeznaprzeciwkazrobilisobiegeneralnyremont-rzuciła
Iwona.-Jasięciebiepytam,skądnatobiorą.W

naszymkościeleodlatprzeciekadachinikogotonieobchodzi.

Brakfunduszyikoniecrozmowy.Atychstaćnawszystko-

mruknęłazzazdrością.

-Tozmieńwyznanieiprzestańwreszciegadaćjaknawiedzonadewotka.W
końcu,sądzącznazwy,oniteżwierząwBoga,ażeinaczej,totylkoiwyłącznie
ichsprawa.-Jolaconajmniejodrokuwysłuchiwałaodkuzynkirewelacjio
„Bogorianach"izdążyłasobiewyrobićnaichtematcałkiemodmiennezdanie.

Iwonanapropozycjękuzynkiażzatrzęsłasięzoburzenia.

Należaładowszystkichmożliwychorganizacjikościelnychimiałainformacjez
pierwszejręki.

-1tusięmylisz,mojadroga.-Dziabnęłapalcempowietrzedwacentymetryod
okaJoliiprzystąpiładokontrataku.-Nazywająsię„Bogorianie",aletonieod
Boga,tylkoodnazwiskazałożyciela.TenBogoriantopomiotszatańskinarodzony
złonaKościoła.Wy-

słannikSzatananaziemi.Judasziodstępcawiary.Obowiązkiemwszystkich
chrześcijan...

WiadomośćwstrząsnęłaJolątak,żenachwilęstraciławładzęwczłonkach.Po
głowietłukłysięjejtabunyrozpędzonych,skotłowanychmyśli,zbliżałosię
olśnienie.Napewnosłyszałajużgdzieśtonazwisko.

background image

-Tymniewcaleniesłuchasz!-doleciałskądśzoddalizirytowanygłoskuzynki.

Bogorian,Zatopiec,Bogorian,Zatopiec-wszystkozaczęłosięukładaćw
logicznącałość.

-Słucham,słucham,tylkoniedokońcazrozumiałam,comówiłaś

-odezwałasięwkońcu,ztrudemwydobywającsłowazzaciśniętegoemocją
gardła.

-Anibytakawykształcona-kpiłaIwona.-Jużniewiem,jakmożnamówić
jaśniej.TenBogorianbyłkiedyśksiędzemkatolickim,późniejzdradziłChrystusa
izałożyłwłasnąsektę.

Dlategojesttakiniebezpieczny,rozumiesz?!

-CzyonmanaimięHenryk?

-Adiabliwiedzą,jakmanaimię.Razgonawetwidziałamosobiście,taki
przygarbiony,przyczajonywsobie.Bardzonieciekawapostać.

Razkozieśmierć!Jolaodważnienacisnęłaguzikdzwonka.

Drzwiotworzyławysoka,szczupłakobietaociemnychwłosach,mocnojuż
przyprószonychsiwizną.

-JadoAgatki-wydukałaJola-niewiemtylko,czyonazechce...

-Ależproszę,proszę!Synowanapewnosięucieszy.Straszniesięnudzi
biedactwo-szepnęładama

konfidencjonalnieibezzbędnychceregieliwprowadziłagościadosypialni
chorej.

Agatkasiedziaławłóżku,wspartaplecamiostospoduszekiciekawiełowiła
odgłosydochodzącezkorytarza.Rozpoznałagłosprzyjaciółkiipoczułacośna
kształtulgi,obficieprzetykanejnićmisatysfakcji.Nienależaładoosób
zawziętychimocnożałowałasłów,którewygłosiłapodadresemJoli.Terazsię
pogodzą.DasięprzeprosićinamówiJolędoponownejwspółpracy-
kombinowała.Poprawiłanagłowieżółtąperukęiuśmiechemprzywitała

background image

wchodzącą.

-Cześć!-odezwałasięJola.

-Cześć!-odpowiedziałaAgatka.-Fajnie,żewpadłaś.Nawetniewiesz,jakieto
leżeniejestmęczące.-Westchnęła.-Jakwyzdrowieję,każępomalowaćsufitna
kolorowo,konieczniezwzorkami.

Otworzyłysiędrzwiistarszapanipostawiłaprzedgościemfiliżankęherbatyi
talerzykzmakowcem.

-Bawciesiędobrze-powiedziałainapaluszkachopuściłapokój.

-Teściowa-wyjaśniłaAgatka.-Bardzozyskałaprzybliższympoznaniu-dodała
zlekkimzdziwieniem.-Możenawetsięzaprzyjaźnimy,lepiejpóźnoniżwcale.

-Ajaksięterazczujesz?

-Świetnie,nawetjużtrochęchodzę.Odczasudoczasukręcimisięwełbie,ale
topodobnonormalne.Włosyteżjużodrastają,patrz!

ZamaszystymruchemściągnęłaperukęipokazałaJoliczarnygęstymech.

-Jużsięnawetzaczynajązwijaćwloczki-usłyszałakomplement.

Agatkapieszczotliwieprzejechałapalcamipogłowieizobrzydzeniemcisnęła
sztuczneowłosienienakomodę.

-Paskudztwo-wykrzywiłasięokropnie.-Dostałamwprezencieodbratowej.

Przejętarolągospodyni,postanowiłarozruszaćwyraźniespiętegogościa.
Historyjkaoperucebratowejnadawałasiędotegoznakomicie.

-Mojabratowaszalenielubiszpanować-zaczęła.-Mójbratjakimścudem
zdołałsięprzyzwyczaićdojejdziwactw,resztarodzinyniemiałatyleszczęścia.
Beatazjakichśpowodówpostanowiłabłysnąćurodąprzywiększejwidownii
wybraładotegoceluwielkanocneśniadanie.Wparowaładopokojuwy-strojona
wperukęikapelusikwkształciepiramidy.Efektprzeszedłjejoczekiwania,
większościodjęłomowę,awujekMichałdostałześmiechuatakuślepejkiszkii
wylądowałwszpitalu.-Zachichotała.-Beatkazpłaczemuciekładodomuinikt

background image

więcejniedostąpiłzaszczytuoglądaniabratowejwrolisobo-wtóraMarylin
Monroe.Odtejporyżółtaperukapowracaławyłączniewdowcipachrodzinnych.
Niktsięnawetniedomyślał,żeBeatkanigdyniezrezygnowałazmarzeń,przeszła
tylkodokonspiracji.Kiedyprzyszłatuprzedwczorajiwyciągnęłazpudełkaswój
skarb,prawieoniemiałamzezdziwienia.Ogromniesięwzruszyłamtymdowodem
sympatii.Przeztylelatmusiałosiębiedactwobardzodoniejprzywiązać.
Przyjęłamzgrzeczności,pobawiłamsiętrochę,ajakwyzdrowieję,odniosęjejz
powrotem.Niechma.Tak,prawdziwychprzyjaciółpoznajesięwbiedzie-rzu-

ciłanieopatrznie.-Acotamnauczelni?-zmieniłaszybkotemat.

Jolanatychmiastchwyciłarzuconekołoratunkowe.Tematpracywydawałsię
tematemneutralnym.

-Robimytrzeciepowtórzenie,badaniaporównawcze8Awogólewypadłyz
planów,azmrożeniemczekamynaciebie.

-Tomożetrochępotrwać.-Agatkawyraźnieposmutniała.-

Leczenie,potemrehabilitacja,apotemjeszczemuszęzłapaćtegocholernego
Zatopca!-Wjejgłosiepojawiłysiętwardenuty.

-Widzę,żeciwcalenieprzeszło-orzekłaJola.Odpoczątkurozmowywahała
się,czypodzielićsięzchorąostatnimodkryciem.Terazwyzbyłasięobaw.
Agatceprędzejzaszkodzibrakwiadomościniżichnadmiar.

-Atobiebyprzeszło?!-prychnęłagniewnieAgatka.-Szlagmnietrafia,kiedy
leżęwłóżku,ataparszyważmijapełzanawolnościibezkarniełamieprawo.
Nagminniełamie.

Jolauśmiechnęłasiępodnosem.Toznowubyładawna,zwariowanaAgatka.
Wszystkodobre,cosiędobrzekończy.

-Teżciopowiemfajnąhistoryjkę-zaczęła-tylkoonawcaleniejestśmiesznai
jeszczeniemazakończenia.

-Eee...-żachnęłasięAgatka.

-Jakniebędzieszprzerywać,tomożerazemwykombinujemyjakiśmocnyfinał.
Słuchaj,aniepożałujesz.

background image

Poprawiłachorejpoduszkęiustawiłakrzesłobliskołóżka,bymiećokona
przyjaciółkęiprzerwaćnatych-

miast,gdybycośbyłonietak.Zemocjaminigdyniewiadomo.

-Dawno,dawnotemuwubogiejdzielnicyżyłsobiekalekichłopiecimieniem
Henryk-zaczęła.-Jaksięzapewnedomyślasz,lostakiegodzieckaniebyłgodny
pozazdroszczenia.

Samotny,wyrzuconypozanawiasdziecięcejspołeczności,spędzałczasna
ukrywaniusięprzedprześladowaniamizestronystarszychchłopców.Itakmijał
dzieńzadniembeznadzieinapoprawęlosu.Ażtuktóregośdnianiespodziewanie
błysnął

płomyczeknadziei-ba,promyczek-stałsięcud!GarbatyHenioznalazł
przyjaciela,przyjacielaipotężnegoprotektorajednocześnie.Zpodwórzowego
pariasastałsiękimśwrodzajuordynansaniepisanegoprzywódcymłodocianych
przestępców.

Zyskałdostępdonajtajniejszychplanów,szacunekotoczeniai-

conajważniejsze-nietykalnośćosobistą.MałyHenioporazpierwszywżyciu
uwierzył,żejesttakimsamymchłopcemjakinni.

Agatkasłuchałaopowiadaniazrosnącymzainteresowaniem.

Oczybłyszczałyjejgorączkowo,anapoliczkachwykwitł

ceglastyrumieniec.Wiedziała,kimbyłtenchłopiec,i,conajważniejsze,znała
jegoprzyjaciela-nazywałsięMarianZatopiec.

-Minęłokilkalat-kontynuowałaJola-ijaktobywawżyciu,chłopcydoroślii
każdyposzedłwłasnądrogą.HenioBogorianponowniezostałsam.Aleniebyłto
jużtenprzerażony,zaszczutydzieciak,leczmłodymężczyzna,świadomywłasnych
zaletiograniczeń.Podługimnamyślewybrałkarieręduchownego.

Tutajjegokalectwotakbardzonierzucałosięwoczy,aprzyodrobiniewysiłku
mogłonawetstanowićatut.Itak

przeznastępnychkilkanaścielatBogoriangorliwiesłużył

background image

Kościołowi.NauczyłsięgłosićsłowoBożeibezresztywładaćludzkimi
duszami.Takidartomajątek-powiedziałkiedyśbiskup,oczarowany
wystąpieniemmłodegoksiędza.Bogorianpotraktowałopinięprzełożonego
dosłownie.NaukipobranekiedyśuZatopcanieposzływlas.KsiądzHenryk
uznał,żeczaszacząćpracowaćnawłasnyrachunek.PorzuciłKościół,alenie
sutannę.Stanąłnaczelezgromadzeniareligijnegoonazwie

„Bogorianie".Aterazdochodzimydosednanaszejopowieści.

SiedzibaBogorianmieścisiędokładnienaprzeciwkamienicymojejkuzynki.A
jakiwidokzokna!-Jolaażcmoknęłazzachwytu.-Tosąfakty-podsumowała.-
Nadesermamyrównaniezdwiemaniewiadomymi:czyZatopiecszukał

schronieniauprzyjacielazdawnychlaticobyzrobiłBogorian,gdybydojego
drzwizapukałdawnydobroczyńca?

Agatkaanalizowałacośintensywnie,skubiącprzytymzaciekleświeżowyklute
włoski.Przeszłośćzwiązałatychdwóchludzinazawsze,tegobyłapewna.Jeden
dałdrugiemunoweżycie,ategosięniezapomina.Zatopiecdoskonalezdawał
sobieztegosprawę,wiedziałteż,żepotym,cozrobił,niezostałomuzbytwielu
przyjaciół.WreszcieusiadłaiutkwiławJoliświdrującespojrzenie.

-Nadrugiepytaniemożemyśmiałoodpowiedziećpozytywnie.

Jeślitendrańzapukałdobramy,zpewnościązostałprzyjęty,itozotwartymi
ramionami.Jolka,ontamjest!Wiem,żetamjest!-

zachrypiała,drapieżniechwyciłaprzyjaciółkęzarękęiścisnęłanadspodziewanie
mocno.

-Teżtakmyślę-powiedziałaJolaspokojnie.-Notomapecha.

Loschciał,żeprzeznajbliższetygodnieopiekujęsięmieszkaniemkuzynki.Od
czasudoczasumogęzerknąć,cosiędziejezamurem.Jakcośodkryję,
powiadomimypolicjęipokrzyku.Wcześniejsięnieda,beznakazunikttamnie
wlezie,tylkospłosząptaszka.

-Naprawdęzrobisztodlamnie?-Agatkanieukrywaławzruszenia.-Słuchaj,już
dawnochciałamcięprzeprosićzatamto,wiesz...Wcaletakniemyślałam...ja
tylko...

background image

-Niemasprawy.JateżmamporachunkizpanemZatopcem-

zasyczałaJola.-Pożyczmilepiejlornetkę,przyjrzęsiętemuzbliska.

-Lornetkę?Słuchaj,BoguśLawinamalunetę,wiesz,takądopodglądanialudzi.
Oglądagołepanienkiwblokunaprzeciwko.

-Co,jeszczejedenzboczeniec?

-Raczejdewiant,alemniejszaztym,przyciśnijgotrochę,topożyczy.Będziesię
wypierał,aleniedajsięspławić.Kiedyśsamsięwygadałprzywódce,potem
zaprzeczał,alesątacy,cowidzieli.Zresztą,samadoniegozadzwonię-
postanowiłaAgatka.

Copewienczasdrzwiuchylałysięlekkoidopokojuzaglądalikolejnowszyscy
członkowierodziny.Zamienializchorąkilkasłówiznikali.

-Sprawdzają,czydobrzesięczuję-wyjaśniłaAgatka.-Miłe,choćnieco
krępujące.

Obdarzonazajęczymsłuchem,napierwszyodgłoskrokówprzybierałapozycję
horyzontalnąiudawałaosobęidealniezrelaksowaną.

Tymrazemdosypialniweszłateściowa.

-Kochanie,czasnawieczornąporcjęleków-przypomniała,dająctymsamym
znaćgościowi,żeporakończyćprzydługąwizytę.

Agatkaczulepożegnałaprzyjaciółkę,naodchodnymwciskającosłupiałejJoli
garśćlekarstw.

-Zajmijsiętymdyskretnie-mrugnęłafiluternieokiem.-Nadłuższąmetęrośliny
odtegochorują.

Niebyłożadnychwątpliwości-Agatkazdrowiałanapotęgę.

BoguśLawinanietylkolunetępożyczył,aletakżedowiózłnamiejscei
zamontował.Iwcaleniewyglądałnadewianta,poprostuinteresowałsiężyciem
innychludzi.

background image

Jolaprzyjęławyjaśnieniezezrozumieniem,postanawiająctylkoszczelniej
zasłaniaćwieczoramiokna.Teżmieszkaławbloku.

Natychmiastpowyjściukolegizajęłasięmaskowaniemprzyrząduoptycznego.W
tymceluprzysunęładooknapiętrowystojaknakwiaty,opróżniłaśrednipoziomi
wwolnemiejscewsunęłalunetę.Obejrzaładziełowłasnychrąkistwierdziłaz
zadowoleniem,żekamuflażdziałabezbłędnie.Nietracącwięcejczasuprzysunęła
miękkiekrzesłoirozpoczęłaobserwację.

Zciekawościązlustrowałaokolicę.

RezydencjęBogorianaotaczałwysokimurzcegłyklinkierowej.

Naprzeciwległymkońcuwidniaławielkaszarabrama.Bliżej,tużprzyulicy,
znajdowałasięniepozornafurtkazdomofonem.

ZoknatrzeciegopiętraJolamiaładoskonaływidoknafrontowąibocznąścianę
olbrzymiegogmaszyska,lunetaobejmowałateżsporączęśćogrodu;natomiasttył
budynkupozostawałpozawszelkąkontrolą.

Wbrewpoczątkowymprzypuszczeniomnazamkniętejposesjidziałosiędużo.
Szczególnieoświcieiozmierzchu.Podjeżdżałyolbrzymiesamochody,gromady
ludziwnosiłyiwynosiłyjakieśpaki.Pracawrzałajakwmrowisku.

TrzeciegodniaJoliudałosięrozpoznaćsamegoprzywódcęsekty.Ubranywcoś
jakbyskrzyżowaniesutannyzpeleryną,zwysokościschodówkierowałpracą
podwładnych.Minęmiał

wielkopańskąijednocześnienatchnioną,cowpołączeniuzułomnąsylwetką
nadawałomunimbświętości.Odbierałhołdyodwyznawców;Zatopcajednak
wśródnichniebyło.

Joliciężkobyłopogodzićpracęzawodowąznadliczbowymiobowiązkami.
Jesienneszarugiskutecznieutrudniałyobserwację,toteżcałynadchodzący
weekendpostanowiłaspędzićwmieszkaniukuzynki.

Rozmowęzmężem,niewtajemniczonymwsprawę,rozłożyłanadwieraty.

Wpiątekpóźnymwieczoremzadzwoniładodomuzinformacją,żezpowodu
późnejporyprzenocujenamiejscu.Wsobotęranopojawiłasięwdomuize

background image

zbolałąminąprzyznałasiędootruciakotaIwony.

-Tomojawina,niepowinnammudawaćtychresztek,aleskądmiałamwiedzieć,
żemutakzaszkodzi.JeśliOskarzdechnie,Iwonanigdymitegoniewybaczy-
jęczała.-Dammutelekarstwa-tuzaprezen-

towałaopakowanie-ibędęgoobserwowaćprzeznoc;jeślisiępogorszy,
pojedziemydokliniki.

-Możeprzywiezieszgodonas?-zaproponowałwielkoduszniePaweł.

-Jaksobietowyobrażasz?-zaoponowałaJola.-Ciekniemuzdwóchkońców,
zresztąkotyprzywiązująsiędomiejsca,takapodróżmożegonawetzabić.

ItakJolapostawiłanaswoimiradośnieopuściładom.Chorobękotazamierzała
przedłużyćjeszczenaniedzielę.

Podrodzezrobiłaniezbędnezakupy,rzuciłatorbęwkuchniiniecierpliwie
przypięłasiędolunety.Wsamczas,bozamuremrozgrywałasięfantastyczna
scena.Trzechrosłychmężczyznpróbowałowprowadzićdospecjalnejprzyczepy
rozszalałegokonia.Skądsiętamwzięłotopięknezwierzę?Jolaniemiała
zielonegopojęcia.Możemieszkałtamzawsze,amożeprzywieźligorano.

Ogierbiłkopytami,stawałdęba,odskakiwałnabok,dającpiękneistraszne
widowisko.Nimzatrzasnęłysięzanimdrzwiczkiprzyczepy,zdołałnieźle
poturbowaćprześladowców.Całemuzamieszaniuprzyglądałsięzokientłum
rezydentów.Wielkigurupojawiłsiędopieropozakończeniuprzedstawienia,
uniósłręceiprawdopodobniepobłogosławiłodjeżdżających.

Tegodniamiałnasobieprostąszarąsuknię,przepasanąbłękitnąszarfą,ana
głowieczapeczkęzokrągłymdenkiem.

PrzeznastępnekilkaminutnicsięniedziałoiJolapostanowiławykorzystać
przerwęnaprzygotowanieobiadu.Wkuchniczekałająprzykraniespodzianka.
Korzystajączesposobności,Oskarzeżarłcałąrybęiwiększośćparówek.Zdołał
teżwporęwycofaćsięzpolawalki,unikającprzykrychkonsekwencji.

Jakbytegojeszczebyłomało,odezwałsiędzwonekprzydrzwiach.Jolaz
przerażeniemrozpoznałagłosPawła-niemogłaudawać,żeniemajejwdomu.

background image

Rzuciłasiędopokojuiwprzypływiegeniuszuowinęłastojakzlunetąkocem,a
nawierzchnarzuciłafoliowypokrowiec.

Zbijącymsercemwpuściłamęża.

TajemniczyobiektnatychmiastwzbudziłzainteresowaniePawła,który,cotu
ukrywać,itakpodejrzewałżonęojakieśniecnepraktyki.

-Atocotakiego?-zapytał.

-To?Iwonaukorzeniajakąśrzadkąroślinętropikalną.Bezdostępuwody,
powietrzaipromieniultrafioletowych-odparłaprzytomnieJola.-Samajestemj
ciekawa,cototakiego,alepodżadnympozoremniewolnotamzaglądać-
wyjaśniła,gotowabronić

pakunkuwłasnąpiersią.Naszczęścieniebyłotakiejpotrzeby,mążzadowoliłsię
wyjaśnieniem.

Niebezpieczeństwoprzyszłozcałkieminnejstrony.

-Aha.Słuchaj,wpadłem,bozostawiłaśwdomutokocielekarstwo.Ajaksię
czujebiednyOskarek?-zapytałznienacka.

-Naszczęścieśpi,sentonajlepszelekarstwo.Jaknazłośćpodłyzdrajca
przybiegłwpodskokach

obejrzećsobiegościa.Zatrzymałsięjakwrytynaśrodkupokoju,stanąłna
szerokorozstawionychłapach,wygiąłgrzbiet,wybałuszyłoczyibluznąłna
podłogę

zawartościążołądka.Wielkieobżarstwonajwidoczniejniewyszłomuna
zdrowie.Uciekłiwkorytarzupowtórzyłoperację.

-1tojuższóstyrazdzisiaj-poskarżyłasięJola.Przyniosłapapierizabrałasiędo
sprzątania.Natenwidokwrażliwymężczyznanatychmiastopuściłprogi
mieszkania.Byłauratowana.

*

Iwreszcie,wsłonecznyniedzielnyporanek-stałosię!

background image

Podejrzeniezamieniłosięwpewność-JolazobaczyłaZatopca.

Naprawiałmotocyklnaplacykuprzedbudynkiem.Potemwstałirozmawiałz
jakimśmężczyzną.Jolapoznałacharakterystycznegesty,chóditwarzniezdarnie
zamaskowanązarostem.

Przezbliskogodzinęniespuszczałagozoka.Wtymczasieobiektobserwacji
skończyłnaprawęiwykonałrundkęhonorowąpoplacu.Następniezostawił
motorprzybocznejfurtceiznikłwgmachu.

Jolazadrżałazemocji-czuła,żetozdarzysiędzisiaj.

Musiałasięprzygotować.

Przebrałasięwzielonydresiwygodneadidasy.Dozapiętejnapasiesaszetki
wsunęłanotes,portfelitelefonkomórkowy.Nakoniecdowąskiejpłóciennej
kiszkinasypałakociegopiaskuicałośćzanurzyławwodzie.

Byłagotowa.

Oczekiwanieprzeciągnęłosiędopóźnychgodzinwieczornych.

Zapadłzmrok.Wreszciezbrodniarzzdecydowałsięopuścićkryjówkę.Przez
bocznąfurtkęwyjechałnaulicęizniknąłzazakrętem.

WtedydoakcjiwkroczyłaJola.Zamknęłamieszkanieicichozeszłaposchodach.
Wprawejdłonitrzymałaociekającywodąworek,wlewejdużąbiałąkopertę.
Przecięłajezdnię,podeszładodrzwiczekiwsunęłapodnierógkoperty.
Rozejrzałasięnabokiiniezauważonaprzeznikogoumknęławcieńgęstego
jałowca.

Czekaładługiedwiegodziny.

Wreszciezoddalidobiegłodgłossilnikaimotocyklzatrzymałsięnapodjeździe.
Odzianywskóręmężczyznaustawiłmaszynę,zdjąłkaskiodruchowoschyliłsię
poprzesyłkę.Niespodziewanysilnycioswtyłgłowypozbawiłgoprzytomności.

Joladziałałabłyskawicznie.Ujęłaofiarępodbokiiuprowadziławkierunku
pobliskiegoskweru.Ułożyłaciąglebezwładneciałonaławceidlapewności
wmontowałastopęwięźnia,niczymwokowy,wozdobneoparcie.

background image

Wreszciemogłatrochęodetchnąć.Pozostałydozrobieniatylkodwierzeczy:
poinformowaćpolicjęiobwieścićAgatcedobrąnowinę.

ZajętaszukaniemwizytówkiLidiiLarssonJolanaułameksekundyosłabiła
czujność.Towystarczyło!Zimnepalcezacisnęłysięnajejgardle.

Mordercaniedoceniłdeterminacjiprzeciwniczki.Jolawniczymnie
przypominaładelikatnejikruchejAgatki.Jednymszarpnięciemwyrwałasięz
uściskuisamazadałamiażdżącycios,którymzmiotłanapastnikazławki.
Upadkowitowarzyszył

chrzęstłamanejkościiokropny,bolesnyokrzyk.

Jolawstałaibezemocjiprzyjrzałasięwijącemusięzbólumężczyźnie.Jego
lewanoga,wygiętadziwacz-

nie,nadaltkwiłauwięzionawoparciuławki,podczasgdyresztaciała
spoczywałanaziemi.

-Niekrzycz!Módlsięlepiej,żebypolicjaprzyjechałaszybko-

wysyczałaprzezzaciśniętezębyiwróciładoprzerwanegozajęcia.Znalazła
wizytówkępolicjantki,wybrałanawetdwiepierwszecyfry,alepochwili
wahaniawystukałanajpierwnumerAgatki.

-Złapałamdrania!-krzyknęłaradośnie.-Właśnieczekamynaprzyjazdpolicji.
Wszystkowporządku,opowiemcijutro.Pytaszotekrzyki?Nictakiego,Zatopca
rozbolałanoga.Zresztą,pocomunoga,jakitakbędziesiedział!-Zachichotała
nerwowo.-Tocześć,muszękończyć.

Pierwszyradiowózprzyjechałpokwadransie,Lidiadziesięćminutpóźniej.
Mordercazeskortąpolicyjnąodjeżdżałwłaśniedoszpitala.

NaplacubojupozostałatylkoszlochającaJolaKapłan.Lekarzstwierdziłuniej
silnyszokpourazowyipodałśrodkiuspokajające.Oprzesłuchaniuświadkanie
mogłobyćmowy.

Wciążpowtarzałacośonapaściipiaskudlakota.Wyjaśnienieintrygującej
zagadkimusiałopoczekaćdojutrzejszegoprzesłuchania.

background image

WnocyzmieszkaniaIwonyznikłaluneta,kwietnikwróciłnadawnemiejsce,a
jakaśpracowitaniewidzialnarękawypastowałanawetpodłogi.Wtajemniczeni
nabraliwodywusta,apolicjausłyszałastaranieprzemyślanąhistoryjkę.

Brzmiałotomniejwięcejtak:JolaKapłanopiekowałasięmieszkaniemkuzynki.
Karmiłazwierzęta,

podlewałakwiatkiigrzeczniewracaładodomu.Ażtupewnegodniakot
zachorowałnażołądekipaniKapłannadwadniprzeniosłasiędomieszkania
kuzynki.Pechchciał,żewniedzielnywieczóropiekunkaodkryłabrakpiasku,
niezbędnegodokociejkuwety.

Niezważającnapóźnąporęwybrałasiępopiaseknapobliskąbudowęiwłaśnie
wracaładodomu,kiedyzostałazaatakowanaprzezjakiegośtypa.

Tutajzeznanianiecosięgmatwały.Ofiarajakimścudem(niepamiętaszczegółów)
zdołałasięobronić,zatonapastnikleżałnachodnikubezżycia.Zdjęta
współczuciemJolaprzeniosłanieprzytomnegomężczyznęwbezpiecznemiejscei
udzieliłamupierwszejpomocy.Przyświetlelampyrozpoznaławnapastniku
poszukiwanegoprzezpolicjęMarianaZatopcaipowiadomiłaorganyścigania.
Tymczasemzbrodniarzponowiłatak,aletaknieszczęśliwie,żespadłzławkii
złamałnogę.

-Przecieżtojednawielkalipa-zawyrokowałKarol,kiedyLidiaskończyła
odczytywaćprotokółprzesłuchania.-Niewierzęwanijednosłowo.

-Jateżnie,aletojużniejestnaszasprawa-zawyrokowałaLidia.

-Mordercasiedzizakratkami,sprawazamknięta.Atakprywatnie,tochciałabym
jednakpoznaćcałąprawdę.

-Jednojestpewne,znowuubiegłanasamatorka.

-Amatorkaalboamatorki.

*

Minęłokilkamiesięcy.

JolaKapłanodebrałanagrodęzapomocwujęciuniebezpiecznegomordercy.

background image

Nikomu,opróczAgatki,

niezdradziłaszczegółówtamtejnocy.Nagrodęprzeznaczyłanacele
charytatywne.

AgatkaCyrylwyzdrowiałaiponowniepodjęłapracęnauczelni.

Wwolnychchwilachuczęszczanakurskarate.

LidiaLarssonzostałaprzeniesionanastałedowydziałuzabójstw,nadal
współpracujezkomisarzemHalwasem.

KatarzynaSiekierskaopublikowałakilkasensacyjnychartykułówotematyce
kryminalnej,odniedawnaprowadziteżwłasnyprogramwtelewizji.

MarianZatopiecpokrótkimprocesiezostałskazanynadożywotniepozbawienie
wolności.

Tęwiadomośćjakopierwsząpodaływszystkieserwisyinformacyjne:

„Wczorajwpóźnychgodzinachwieczornychzamordowanyzostałznany
wrocławskibiznesmenWiktorMałmaga.

Niezidentyfikowanysprawcawypchnąłswojąofiaręzoknadwunastegopiętra
apartamentowca,będącegowłasnościątragiczniezmarłegobiznesmena.Z
nieznanychprzyczynmordercawśladzaofiarąwyrzuciłnazewnątrzsiedem
roślinpokojowych,wtymbliskodwumetrowąpalmę.Zpogromuuratowałsię
jedynieniewielkikaktus,przeoczonyzapewneprzezmordercę-szaleńca"...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kaczyński przerywa milczenie
Petecki Bohdan Rubin przerywa milczenie (rtf)
Kaczyński przerywa milczenie
Maja Kotarska Gdzie ja mialam oczy
Maja Kotarska Ladny gips
Petecki Bohdan Rubin przerywa milczenie
Syn Bieruta przerywa milczenie Ekskluzywny wywiad dla RMF FM
Akcja Ramzes Przerywam milczenie
2018 12 31 Czesław Małkowski przerywa milczenie i oskarża Zostałem wrobiony WP Wiadomości
Posłuchajcie książki abpa J P Lengi Przerywam zmowę milczenia
Wskazówki dla nauczycieli, którzy mają w klasie
Rytmy biologiczne mają zróżnicowany
O milczeniu (2006)
Teheran – Miejsce zdrady i zmowy milczenia, ★ Wszystko w Jednym ★
Największe zastosowanie przemysłowe mają jak dotąd żeliwa szare
Milczenie owiec

więcej podobnych podstron