Kilka moich uwag do artykułów Wiercińskiego (gematrii)
Wydawać by się mogło, że gematria nie ma sensu. Dobieranie, wyrażeń, zdań (ciągu słów) do wartości liczbowej jednego słowa nie jest trudne, jeżeli dysponuje się wyobraźnią, gdy ma się trochę wiedzy, posiada się bogaty zasób słów, a także ma się słownik wartości liczbowych owych słów (te same liczby, ich wielokrotności rzucają się w oczy). Jest to jak układanie rebusów. Zapewne w ten sposób na podstawie gematrii można wszystko „udowodnić”, jak i wszystko obalić. Tutaj znamiennym przykładem jest znaczenie liczby 666, która w tradycji chrześcijańskiej może nabierać zupełnie innego znaczenia niż w Judaizmie. W kontekście słów Apokalipsy to liczba bestii, jednak w Judaizmie zwykło się liczbę tą utożsamiać z wartością zdania wołającego Mojżesza ועתה יגדל נא כא אדני co można przetłumaczyć „I_teraz niech_wielka_będzie, proszę, moc mego_Pana” (Bemidbar - Lb 14,17). Nie muszę chyba przypominać gematrycznej konotacji między pierwszym słowem Tory „Bereszit” a słowami „Bara szit” (Stworzył sześć), a także, że stworzenie świata zamknęło się w sześciu dniach. Ta sama liczba może znaczyć i symbolizować co innego. W tradycji żydowskiej 666 jest interpretowana jako doskonałość w świecie ludzkim, która nastąpi za czasów mesjańskich. Te same słowo może znaczyć co innego, może symbolizować co innego i może być zinterpretowane inaczej. W takim świetle może gematria nie ma sensu. Tutaj pokuszę się o ocenę metody gematrii samego Wiercińskiego. Wiele zależności i podawanych przez niego przykładów jest co najmniej zastanawiająca, żeby nie powiedzieć zdumiewająca. Ale już swobodne (żeby nie powiedzieć dowolne) budowanie zdania(ciągu słów), które jest porównywane do jakiegoś jednego słowa jest już trochę „na wyrost”, bo w taki sposób możemy stworzyć zdanie o dowolnej treści. Chciałbym jednak, aby dobór słów przez autora nie był przypadkowy. I mam nadzieje, że Wierciński w takich wypadkach nie używa byle jakich słów, ale z jakiś istotnych słów tworzy niejako zapytanie i potem poszukuje odpowiedzi. Mam przynajmniej nadzieję, że dobiera słowa istotne w kabalistyce, słowa istotne w Torze, słowa przeciwne, słowa związane ze sobą liczbami, zależne od siebie semiotycznie, słowa istotne dla niego samego i dla człowieka. Na to wskazuje zresztą jego wypowiedź w artykule „Przybrane synostwo”. Mimo wszystko, trzeba tu jasno powiedzieć, że dogmatyzowanie wyników takiej gematrii będzie jednak czymś niepoważnym. Nie trzeba chyba pisać, że ocena takiej gematrii, z pozycji zdrowego rozsądku, wypadnie dla niej samej negatywnie. Zastanawiające jednak zawsze będą zaskakujące zbieżności niektórych pojedynczych słów. Wierciński tą stronę gematrii niestety zaciera przez zbytnią swobodę o której była już mowa (budowanie ciągów wyrazów w stosunku do jednego słowa). Choć owe zaskakujące zbieżności liczbowe pojedynczych słów przykuwają uwagę to niestety przy ocenie racjonalnej też „kapitulują”. Jeżeli więc czytamy teksty kabalistycznie to musimy odstawić nawyki myślenia i cały racjonalizm. Tutaj bowiem przyda się bardziej język poezji, i myślenie poetyckie. Liczy się bowiem tylko wyniesienie z tekstu jakiejś nauki, pouczenia, pocieszenia. Kwestie semantyki i logiki są tu nieistotne. Zdaje się, że Wierciński ma tego świadomość. Jest oczywistym, że cała gematria jest poważnym błędem logicznym. Jednak błąd ten jest innego rodzaju. Od błędu logicznego zazwyczaj człowiek chce uciec, nie chce się mylić, nie chce żyć w złudzeniach. Dla kabalisty jednak owy „gematryczny błąd logiczny” nie ma znaczenia, ponieważ istotny jest wpływ słowa na niego, to że słowo to jego zmienia, pozostaje w pamięci. Dla niego już czytanie liter to spotkanie z Bogiem.
W sumie taki „gematryczny błąd” działa nie jak błąd, ale jak Prawda. A może nawet ów błąd logiczny, rzeczywiście ujawniać realną rzeczywistość, paradoksalnie ukazywać prawdę inną drogą niż intelekt, przez zupełnie inny język. Zdaje się to nie możliwe, ale proszę nie porzucać takiego myślenia, bowiem w chrześcijaństwie podobną rolę pełni sens pełniejszy - oderwany od kontekstu pierwotnego. Chrześcijanin w poddobny sposób pyta co ten tekst mówi dla mnie, czy co Bóg chce mi powiedzieć przez ten tekst, odrywając tekst od pierwotnego kontekstu (z uwagi na niedoskonały język, samo czytanie jest już w jakiejś mierze oderwaniem od kontekstu albo raczej od tego co miał rzeczywiście na myśli autor).
Jednak moją uwagę przykuwa co innego. Wydaje się, że według Wiercińskiego gematria aby miała sens musi zgadzać się z Słowem Natchnionym lub raczej prawdziwym jak kto woli(określenie laickie). Oczywiście nie będzie się może miało pewności czy prawda zostanie osiągnięta w pełni. Według mnie nigdy nie wiadomo jakie słowo jest natchnione-będzie tą ważną prawdą. Ja uważam że może nim być nawet każde słowo, ale takie które zmienia, które wyryte jest w sercu. To taka pieczęć, która pozostaje na zawsze. Takich słów jest nie wiele. Nigdy nie wiadomo jakie to będą, w jakim czasie „je spotkamy”, albo czym one będą. Mogą to być słowa, ale równie dobrze gesty, zachowanie, może to być spojrzenie itd… Mówiąc o prawdzie, natchnieniu należałoby podjąć problem subiektywności. Nie będę tu jednak rozważał pojęcia obiektywności i mówił, że jej nie ma lub mówił, że wszystko jest subiektywne. Rzeczywistość, która się zgadza z wyobrażeniem na pewno istnieje chociaż tego udowodnić nie sposób, obiektywność w podobnym rozumieniu też na pewno jest możliwa, chociaż nie można wyznaczyć jej granic. Może więc się ona mieszać częściowo z subiektywnością. Ale nie chcę o tym mówić, odsyłam do filozoficznej lektury teorii poznania, sceptyków, Kartezjusza itd…).
Wrócę do gematrii. Ważnym jej aspektem, istotnym, jest stosunek człowieka do niej(i myślę tu wyłącznie o kabalistach bo tylko oni ją będą stosować i będą uważać ją za natchniony język i tylko dla nich ona będzie miała sens - w sumie można powiedzieć, że chodzi tu o ludzi wierzących. Można powiedzieć, że są to ludzie „czczący” język hebrajski, medytujący nad nim, językiem objawionym, jak wierzą, na Synaju, choć mi się zdaje, że jedynie użytym przez Boga -tj. już istniejącym). Dla takich ludzi, dla takiego człowieka kabała, gematria będzie miała taki sam autorytet jak Biblia. Może źle się wyraziłem; kabała jest bowiem też Biblią - jest językiem hebrajskim (oczywiście jedynie dla kabalistów język wyryty przez Boga na Tablicach,Tora itp. jest święta). Co jest jednak najważniejsze? Ważne jest to, że gematria, kabała, hebrajski jest dla takich ludzi świętością. A takie świętości są ważne dla człowieka. I tylko takie świętości mogą oddziaływać, mogą zmieniać, mogą wyryć się w sercu. Jasnym jest i oczywistym, że dla innych ludzi, kabała, gematria będzie znaczyła tyle co zabawy ze słowem lub będzie nonsensem, którym nie warto się zajmować. Inni bardziej sarkastyczni, powiedzą, że kabała, jest jak plebejski zabobon, przesąd ludzi ograniczonych, krótkowzrocznych, nieoświeconych, nie używających rozumu. Można by wiele jeszcze pisać, jak ludzie patrzą na kabałę, ale nie oto tu chodzi. Co jest jeszcze ważne(oczywiście z perspektywy kabalisty)? Kabała to nie tylko język który ma autorytet, jest świętością; dzięki gematrii to język nieskończony, wychodzący daleko poza kontekst, metafory, przenośnie, analogie, poza związki syntaktyczne, poza przypisane-określone znaczenie słów. Język taki to całkowite zaskoczenie, nie wiadomo co przyniesie. Język taki chyba przekracza język poetycki, który uważa się za natchniony, który też przemawia, lub chce przekazać coś więcej. I choć te cechy ma wspólne z poezją -tj. chce przekazać znaczenie pełniejsze, poruszyć(chociaż nie zawsze) to chyba znacznie wyraźniej jest nastawiony na pewnego rodzaju dialog(tak jak rozmowa jest nieprzewidywalny), czy też na tajemnicę, nie tylko człowieka i świata, ale na to co zwykliśmy określać Niepoznanym, Niepojętym, Niezbadanym, tajemnicę którą możemy po części odkrywać. Dla ludzi wierzących oczywiście tym Nieogarnionym będzie po prostu Bóg, a gematria będzie swoistą rozmową z Nim. Powiedzmy, że nie tylko z nim. Kabała to przecież język (hebrajski z perspektywy sakralnej jak to by powiedział pewnie Wierciński), a język nas wyraża, potrafi przekazać myśli, nas samych, jest komunikacją; za pomocą jego możemy coś przekazać, możemy coś otrzymać, za pomocą jego możemy zostać pocieszeni, czy też nim pocieszyć, możemy też nim się radować, ale możemy też kochać.
Z poezji arabskiej:
„Imię Jej wędrowało milcząc w lasach liter, (…)
rzeźbię Cię na mym czole, zmieniam litery i brzmienie i odczytuję wielokroć”
Aby nas nie odrzuciło od gematrii (przy naszym racjonalnym podejściu), trzeba zostawić nawyki intelektualne, zasady logiki, naukowość „na bok” i próbować raczej zrozumieć dlaczego ludzi pociąga do tych alogicznych metod egzegezy. Trzeba próbować zrozumieć jaki to ma sens i przede wszystkim jaki jest cel gematrii, kabały itp.
Taki przykład zresztą podaje Wierciński: "Kiedy zwolennicy samozwańczego mesjasza Szabbetai'a Zwiego (1626-76) udowodnili jego boskość za pomocą gematrii, jego przeciwnicy tą samą gematrią wykazali, że imię S. Zwi jest identyczne z duchem kłamstwa"
Mówi się, że symbol posiada jedno określone znaczenie, ale śmiem zauważyć, że w różnym kontekście, w różnej tradycji może jednak oznaczać co innego, może mieć 2 znaczenia
„Powie ktoś: Dobrał sobie Pan idealnie pasujące swą semantyką wyrażenia spośród ogromnej liczby innych możliwości. Ależ to czysta nieprawda (…)Rzecz w tym, że moje postępowanie nie polega na intencjonalnym wyborze spośród wszystkich możliwości, lecz na stawianiu pytania. Np. wiedząc, że Jezus posługiwał się notorycznie metaforyzacją w swoich przemówieniach, wstawiam w 627 wartość jego imienia, tj. jeszua = 386 i odejmując ją od 627, dostaję 241, a to jest z kolei wartość omer - "słowa, mowy". Z kolei 386 równa się też laszon (30+300+6+50) - "mowa, język", której Jezus był przecież "ucieleśnieniem". (A. Wierciński - artykuł „Przybrane synostwo… cz I.”)
Prawda (albo raczej „ważna prawda”) i natchnienie nie są tożsame, ale w jakiejś mierze bliskoznaczne (celowo jednak stosuję je wymiennie)