INSCENIZACJA - „BEZPIECZNE ZABAWY ZIMOWE”
TOMEK:
Za nami już kilka miesięcy w szkole. Zbliżają się upragnione ferie zimowe. Niektórzy z nas wyjadą, inni pozostaną w domu, ale wszyscy chcemy spędzić ten czas na wesołej zabawie i odpoczynku od szkolnych obowiązków. Mamy nadzieję, że zima nie poskąpi nam śniegu i w czasie ferii go nie zabraknie. W związku z tym klasa „0” przygotowała dla wszystkich uczniów kilka pomysłów na spędzenie ciekawych ferii zimowych. Prosimy - posłuchajcie!
Wchodzą Piotruś i Martynka.
PIOTRUŚ:
Już odeszła od nas jesień,
liście postrząsała,
barwy żółte i czerwone
ze sobą zabrała.
MARTYNKA:
W parku drzewa zasmucone.
Każdy dzień jest szary.
By wokoło pojaśniało,
wymyślimy czary.
PIOTRUŚ:
Czary - mary, hokus - pokus.
Hej, zimo, przybywaj!
Czary - mary, amarokus.
Bielą świat okrywaj!
MARTYNKA: wskazując, skąd nadchodzi Magda…
Patrzcie, patrzcie, tam daleko
w wielkich, srebrnych saniach,
ciągnąc biały pył, jak mleko,
piękna pani się wyłania!
Piotruś i Martynka wychodzą. Wchodzi Magda rozsypując śnieg.
MAGDA M.:
Jestem Zima, Zima biała.
Śnieg dokoła rozsypałam.
Mam ja tutaj biały puszek,
malutkie śnieżynki,
by na sankach mogli zjeżdżać
chłopcy i dziewczynki.
W tle słychać muzykę „Cztery pory roku. Zima” A. Vivaldiego (płyta nr 2/6).
Wirując wbiegają Śnieżynki.
Biorę wszystko w swoje ręce
i śnieżynek utkam więcej.
Bardzo proszę, podskakujcie!
Ziemię całą zasypujcie!
Tańczcie, tańczcie,
w dół wirujcie i na górki poszybujcie.
Zima wychodzi. Śnieżynki, ciągle wirując, mówią kolejno:
JULKA:
Zimowe lekcje lubimy szalenie!
Śnieżynki rozsypują płatki śniegu.
MAGDA U.:
Na dachy, drzewa i płoty!
Oj, mamy pełno roboty!
EWELINKA:
Jeszcze nas mało, jeszcze nas mało!
Żeby wszędzie było biało!
NATALKA B.:
Lećmy też na pagórki!
Niech dzieci posmakują
jazdy z górki na pazurki!
Śnieżynki obsypują drzewa białym puchem i wychodzą.
Wchodzą: Konrad, Dominik, Wiktor i Mateusz. Rozmawiają:
KONRAD:
Ile śniegu napadało!
Syp nam, padaj śmielej!
Wszystko wokół pojaśniało,
od razu weselej!
DOMINIK:
Przyszła rankiem zima biała,
pola śniegiem zasypała.
Utocz śniegu białe kule
i bałwana z nami ulep.
WIKTOR:
Ulepiłem kulę miękką, rzucę nią w Stefana!
Rzuca papierową kulą w kierunku Dominika.
Mam zabawę dzisiaj świetną
Od samego rana.
Chłopcy obrzucają się nawzajem papierowymi kulami.
KONRAD:
Teraz wszyscy dzielnie razem…
WIKTOR:
…nie przejmując się nic mrozem…
KONRAD:
…wzajem się już obrzucamy
śnieżnymi kulami!
Z boku Szymon lepi dużą kulę (piłka oklejona białym papierem).
Mateusz wskazuje na Szymona i mówi:
MATEUSZ:
Tylko Kazio gdzieś tam z boku,
czy ja dobrze widzę?
Kulę toczy krok po kroku.
Kiwa ręką na kolegów..
Pomóżmy koledze!
Chłopcy pomagają wtoczyć Szymonowi piłkę.
SZYMON: z wysiłkiem mówi…
Śnieżna kula, wielka, biała,
będzie bałwan piękny!
Marchew by się nam przydała
i czarne węgielki.
Przykleja bałwanowi na dekoracji nos i oczy. Wszyscy wychodzą.
Wchodzą: Magda U., Filip, i Piotr. Magda ciągnie sanki i wskazując na bałwana na dekoracji i mówi:
MAGDA U.:
Bałwan śniegowy stoi, jak żywy.
Chciałby tez z nami zjeżdżać sankami!
FILIP:
Już biegniemy po saneczki,
na górkę pójdziemy.
I z bałwankiem na saneczkach
wesoło pomkniemy.
Wychodzą. Wchodzą: Piotr, Szymon, Martyna, Natalka S., i Karol przebrany za kotka (przykuca w kąciku).
PIOTRUŚ: wskazuje przed siebie i mówi:
Tam, przy szkole są strażacy!
Co oni tam robią?
Dzieci patrzą w kierunku pokazywanym przez Piotra.
Patrz, (mówi do Szymona) boisko nasze szkolne polewają wodą!
SZYMON:
Pani Zima poczaruje i tę wodę zmieni w lód,
co pięknie połyskuje i słońcu się mieni.
MARTYNKA:
Włożył łyżwy nasz bałwanek, idzie na boisko.
Razem z nim też mały Janek.
Dzieci ślizgają się. Jakub wchodzi bardzo ostrożnie i mówi:
JAKUB:
Ojej! Jak tu ślisko!
Ślizgają się nadal.
NATALKA S.:
Tak od rana do wieczora zimą się bawimy.
Szus na sankach i na łyżwach, bałwany lepimy.
Dzieci wychodzą. Zostaje Karol. Wchodzą: Konrad, Natalka K. Wiktor i Mateusz.
Konrad podchodzi do skulonego kotka i budzi go:
KONRAD:
Nie śpij kotku, kotku bury!
Na saneczkach zjedziesz z góry.
I bałwana ulepimy.
Nic się kotku nie bój zimy.
NATALKA K.:
Kotek jeździć ma na sankach?
Kotek lepić ma bałwanka?
Gdy śnieżynki z nieba lecą,
kotek lubi spać na piecu.
WIKTOR: z pogardą
Wszystkie koty - to piecuchy.
Tylko dzieci - zawsze zuchy!
PIOSENKA "IDZIE STYCZEŃ"
Idzie sobie styczeń ścieżką,
rzucił w zimę białą śnieżką.
Zdjęła zima rękawiczki,
uszczypnęła go w policzki.
Ref: Czapka, szalik, łyżwy, sanki
to są słowa wyliczanki.
Rękawiczki, narty mróz!
Śniegu pełen wóz.
Idzie styczeń na wycieczkę.
Nie wie jak przeskoczyć rzeczkę.
Dziesięć minut popracował,
most lodowy wybudował.
Ref:
Usiadł styczeń koło drogi
Bo mu bardzo zmarzły nogi.
Zima się ulitowała,
ciepłe buty darowała.
MATEUSZ:
Wystarczy byle wzniesienie, górka,
aby w puch śnieżny dać nurka.
Że to przyjemne nie może wiedzieć
kto tu nie przyjdzie, kto w domu siedzi.
A, że się czasem kozła wywinie?
Cóż z tego? Trochę boli. Minie.
Wstaniesz i jazda! Tak zaczynali
mistrzowie sportu, gdy byli mali.
Wychodzą.
TOMEK:
Możemy urządzić zawody łyżwiarskie.
SZYMON:
Już skoczyła na lód, już łyżwami błysnęła.
Już po lodzie, jak szkło - niczym strzała pomknęła.
Ledwie ziemi dotyka. Nie łyżwiarka - a ptak!
Tańczy w rytmie walczyka pierwszy takt, drugi takt, trzeci takt.
I już znowu pomknęła, oto w lewo i w prawo.
Zgrzyta lód. Istny cud! Brawo!
TOMEK:
Można również jeździć na nartach.
FILIP:
Po śnieżnym śniegu, po miękkim puchu,
pędzi na nartach gromada zuchów.
Najszybszy Jacek w żółtym berecie.
Na pewno pierwszy będzie na mecie!
TOMEK:
Niektórzy mogą wybrać się na kulig.
FILIP:
Pędzi kulig. Dzwonią sanki.
Bucha para z końskich pysków. Płozy ryją śnieg.
Pędzi kulig. Dzwonki dzwonią.
Rozwiały się grzywy koniom.
W białe zaspy, w śnieżne góry kulig pędzi!
Kulig!
TOMEK:
Najczęściej i najchętniej jeździmy na sankach,
rzucamy śnieżkami i lepimy bałwana.
JAKUB:
To już całkowicie zima!
Mróz na polu tęgi trzyma.
Śnieg płatami pada ciężki,
a my się bawimy w śnieżki.
NATALIA S.:
Hej, na sanki, koleżanki!
W nocy srebrny śnieżek spadł.
A wiec z górki na saneczkach,
aż zaświszczę w uszach wiatr!
KAROL:
Ach, z tej górki na pazurki
miło się na sankach mknie.
Tylko potem trzeba znowu
pod tę górę ciągnąć je.
TOMEK:
Wszyscy lubimy zimę, bo można zorganizować różne zabawy. Ale uważajcie, aby te zabawy były bezpieczne i nie zakończyły się tak, jak ta historyjka. Posłuchajcie!
SZYMON, FILIP, JAKUB:
Trochę przykre widowisko pod tytułem „Lodowisko”!
Wychodzą. Wchodzi Kamil, Jaś i Iza.
KAMIL:
Coś ty, Franek? Ranny, z wojny?
JAŚ: ręka na temblaku, plaster na czole i na brodzie. Idzie utykając.
Nie. Ze ślizgawki zwykłej, szkolnej.
To Ryś pchnął mnie z całej siły.
w oczach świeczki zaświeciły,
Bo wyrżnąłem głową w ławkę.
Taką mieliśmy ślizgawkę!
KAMIL:
A ta ręka? Guz na brodzie?
Też zdobyłeś go na lodzie?
JAŚ:
Nie… ślizgając się, niechcący.
Ktoś przy schodach mnie potrącił.
Upadłem na podłogę…
Stłukłem wtedy brodę… nogę…
KAMIL:
Cóż za dziwne lodowisko!
Powiedz mi porządnie wszystko!
Bo powiadasz, że ślizgawka,
a tu szkoła, schody, ławka.
JAŚ:
Widzisz - bo ja zawsze wolę ślizgać się
pod dachem - w szkole.
IZA:
Podobna przykrość wtedy się zdarza,
gdy się ślizgamy po korytarzach.
Wychodzą.
TOMEK:
Ułożyliśmy dla was kilka „przepisów” na bezpieczne ferie zimowe.
Wchodzą: Justyna, Iza, Krzyś, Ola, Łukasz i Julia.
JUSTYNA:
Moje drogie dzieci, lód jest czasem słaby,
więc wchodząc na rzekę, tylko dla zabawy,
sprawdźcie najpierw dobrze,
czy on się nie kruszy,
żeby ktoś z was nie wpadł do wody po uszy.
IZA:
Nie zjeżdżajcie nigdy z górki na ulicę,
bo można przy zabawie stracić własne życie!
KRZYŚ:
Nie rzucajcie zbyt twardymi śnieżkami ze śniegu,
aby przez przypadek nie skrzywdzić kolegów.
OLA:
Nie czepiajcie się jadących pojazdów!
ŁUKASZ:
Zabawa zawsze musi być przemyślana,
aby była bezpieczna dla ciebie i innych.
OLA:
Ruszajcie dzieciaki szybciutko na start!
Tylko nie zostawcie łyżew, albo nart!
JULIA:
Dalej, raźno i wesoło!
Zatańczcie wokoło!
I w ten mroźny dzień zimowy
bawmy się wesoło!
Wychodzą pozostałe dzieci i wspólnie śpiewają piosenkę.
PIOSENKA „PRZYGODY BAŁWANKÓW”
Spadły z nieba białe gwiazdki, całe góry śniegu.
Ulepimy sto bałwanków - śniegowych kolegów.
A bałwanki, jak wiadomo, stworki to wesołe.
Zaraz w pary się ustawią i odwiedzą szkołę.
Jak to dobrze być bałwankiem.
Hejże-ho i hopsa-ho.
Co dzień robić niespodziankę.
Hejże-ho i hopsa-ho.
Iść do szkoły wczesnym rankiem
i zaśpiewać hopsasankę.
Hejże-ho i hopsa-ho. Hejże-ho i hopsa-ho.
Już bałwanki siedzą w klasie, pełne wszystkie ławki.
Pani tak się przestraszyła, że dostała czkawki.
a bałwanki bardzo grzecznie - marchewka w marchewkę. Piszą, liczą i śpiewają hopsasanko-śpiewkę.
Jak to dobrze być bałwankiem.
Hejże-ho i hopsa-ho.
Co dzień robić niespodziankę.
Hejże-ho i hopsa-ho.
Iść do szkoły wczesnym rankiem
i zaśpiewać hopsasankę.
Hejże-ho i hopsa-ho. Hejże-ho i hopsa-ho.
Lecz niestety piecyk grzeje, robią się kałuże. Upał taki, że bałwanki nie wysiedzą dłużej.
Trzeba będzie bardzo szybko wynieść je przed szkołę, tam się znowu będą bawić białe i wesołe.
Jak to dobrze być bałwankiem.
Hejże-ho i hopsa-ho.
Co dzień robić niespodziankę.
Hejże-ho i hopsa-ho.
Iść do szkoły wczesnym rankiem
i zaśpiewać hopsasankę.
Hejże-ho i hopsa-ho. Hejże-ho i hopsa-ho.
3