Ogródek na przedmieściu Od zachodu – wielka, biała ściana, Od południa – złote słoneczniki, Od północy - bluszczowa altana, A od wschodu – czarny szczyt fabryki. Tłum rzuciwszy i uliczne krzyki, Miło tutaj zapach róż pić z rana, Na murawie czytać Bukaliki Lub brać czułą Filis na kolana. Lecz gdy goniąc idylliczne mary, Z miejsc tych wzlecisz w światy Wirgiliusza, Nagle z nieba cię strąca – świst pary… Tak gdy w czyśćcu zabłąkana dusza Zbyt oddali się od miejsca kary - Wrzask ją czarów do powrotu zmusza! s.237