Bli˝ej wyzdrowienia
Badacze szukajà sposobów
stymulowania nerwów rdzeniowych
do ponownego wzrostu
W
prawie ca∏ym organizmie ner-
wy odradzajà si´ po uszko-
dzeniu, podobnie zresztà jak
inne tkanki. Jednak skutki uszkodzenia
oÊrodkowego uk∏adu nerwowego – mó-
zgu i rdzenia kr´gowego – sà odmienne.
Dzieje si´ coÊ bardzo z∏ego. W okolicy
urazu p´czki nerwowe zaczynajà si´
wprawdzie s∏abo regenerowaç, lecz po-
tem si´ degenerujà. Dla wielu pacjentów
oznacza to ˝ycie na wózku inwalidzkim.
DoÊwiadczenia prowadzone obecnie
w dwu laboratoriach wydajà si´ po-
twierdzaç wczeÊniejsze przes∏anki, ˝e
ta degeneracja nie wynika z tkwiàcej
w nerwach rdzeniowych niezdolnoÊci
do wzrostu, ale jest raczej konsekwencjà
odr´bnych procesów, które mo˝na by
poddaç kontroli.
Nurit Kalderon i Zvi Fuks z Memo-
rial Sloan-Kettering Cancer Center w
Nowym Jorku wi´kszoÊç swych ekspe-
rymentów wykonali na szczurach, któ-
rym tylko jednostronnie przeci´to rdzeƒ
kr´gowy. Badacze odkryli, ˝e naÊwie-
tlanie miejsca uszkodzenia wysokimi
dawkami promieni X w trzecim tygo-
dniu po urazie umo˝liwia komórkom
nerwowym przeroÊni´cie tej okolicy i
zapobiega nast´pujàcej zwykle w takich
przypadkach degeneracji. Nast´pne do-
Êwiadczenia potwierdzi∏y, ˝e po zabie-
gu poprzez miejsce urazu mogà byç
przekazywane impulsy nerwowe. Za-
bieg umo˝liwi∏ nawet tym szczurom,
którym ca∏kowicie przeci´to rdzeƒ, od-
zyskanie cz´Êciowej w∏adzy w tylnych
koƒczynach. Kalderon, która opisa∏a te
doÊwiadczenia w Proceedings of the Na-
tional Academy of Sciences, sàdzi, ˝e me-
toda ta przynosi wyniki, poniewa˝ pro-
mienie X zabijajà pewne wyspecjalizo-
wane komórki uk∏adu nerwowego, któ-
re normalnie migrujà powoli do miej-
sca urazu i powodujà przypadkowe
uszkodzenia.
Michal Schwartz i jej koledzy z Insty-
tutu Weizmanna w Izraelu zastosowa-
li inny uk∏ad, aby u∏atwiç regeneracj´
w przeci´tym nerwie wzrokowym
szczura. Schwartz wykaza∏a, ˝e mo˝na
14 Â
WIAT
N
AUKI
Marzec 1997
NAUKA
I
LUDZIE
NEUROBIOLOGIA
ZA KULISAMI
Bursztyn na przedmieÊciach
W
ilgotny czarny lignit (w´giel brunatny) rozpada si´ na
nierówne p∏aszczyzny usiane zwietrza∏ymi grudkami
czerwonawego bursztynu. Ostro˝nie od∏upuj´ w´giel, by wy-
dobyç grudki, niektóre zaledwie pi´ciomilimetrowe. O dwa kro-
ki ode mnie David A. Grimaldi z American Museum of Natural
History wali oskardem w wielkà bry∏´ ziemi i odkrywszy pop´-
kane kawa∏ki bursztynu wielkoÊci pi´Êci, wydaje niecenzuralny
okrzyk. Te bardzo kruche skamienia∏e krople ˝ywicy liczà so-
bie 93 mln lat. Mo˝na w nich odnaleêç uwi´zione kwiaty i li-
Êcie, a tak˝e owady, które zamieszkiwa∏y las olbrzymich drzew
iglastych wkrótce po tym, gdy pojawi∏y si´ pierwsze roÊliny
okrytozalà˝kowe.
Znajdujemy si´ w stanie New Jersey, o pó∏torej godziny jaz-
dy od Nowego Jorku. Taksówkarz spojrza∏ na nas podejrzli-
wie, kiedy poprosiliÊmy, by wysadzi∏ nas na poboczu w szcze-
rym polu. (Ze wzgl´du na bezpieczeƒstwo skamienia∏oÊci
dok∏adna lokalizacja stanowiska jest utrzymywana w tajemni-
cy.) Pochyleni przetrzàsamy zwa∏y osadów wydobyte w∏aÊnie
przez spychacz z rozleg∏ego piaszczystego koryta rzeki. Kilka-
set metrów dalej horyzont zamykajà szeregi nowiutkich prefa-
brykowanych domków-pude∏ek. Puste koryto obrze˝ajà skaliste
skarpy kryjàce doskonale zachowane kwiaty, zw´glone w pra-
dawnych po˝arach lasu; u ich podnó˝a le˝y sterta starych opon.
Stanowisko to odkry∏ przed mniej wi´cej pi´cioma laty Gerard
Case, poszukiwacz skamienia∏oÊci od 35 lat przetrzàsajàcy
Wschodnie Wybrze˝e. Grimaldi wspomina, jak pewnego dnia
Case wszed∏ do jego gabinetu i po∏o˝y∏ na biurku worek bursz-
tynu, mówiàc: „Mam tu coÊ, co mo˝e pana zainteresuje.” W
okolicy znajduje si´ kilka z∏ó˝ bursztynu – w poczàtkach tego
stulecia robotnicy wydobywajàcy glin´ na Staten Island (dziel-
nica Nowego Jorku – przyp. t∏um.) palili tymi delikatnymi ska-
mienia∏oÊciami w piecykach, by ogrzaç si´ nocà.
Bursztyn z nowego stanowiska kryje w sobie wyjàtkowo ró˝no-
rodne okazy ˝ycia z okresu kredowego. „Zbiorowisko zachowa-
ne jest w przepi´knych szczegó∏ach” – wyjaÊnia Grimaldi; po-
zwala ono odtworzyç wi´zi ekologiczne mi´dzy poszczególnymi
sk∏adnikami. Wcià˝ budzi kontrowersje przyczyna gwa∏townego
upowszechnienia si´ drzew okrytozalà˝kowych. Zagadk´ t´ po-
mogà rozwik∏aç zw´glone kwiaty 80 gatunków roÊlin i setki ga-
tunków owadów – niektóre uczestniczy∏y w ich zapylaniu.
DziÊ trafiliÊmy na bogatà ˝y∏´. Lignit powsta∏y ze sprasowanej
Êció∏ki leÊnej jest ma∏o zwi´z∏y; miejscami wcià˝ widaç kszta∏ty
i u˝y∏kowanie dawnych liÊci. Obok bursztynu trafiajà si´ b∏yszczà-
ce skupienia pirytu. „¸atwo zrozumieç, jak ludzie dawali si´ kie-
dyÊ opanowaç goràczce z∏ota” – zauwa˝a wolontariusz Jamie
Luzzi. S∏ysz´ przeciàg∏e „Och!” – to Caroline Chaboo, pracowni-
ca muzeum, zachwycona przyglàda si´ trzymanej w r´ce du˝ej
przezroczystej bryle czerwonej jak wino ˝ywicy. Tak du˝y kawa∏
zawiera zapewne wi´cej owadów, a dzi´ki przejrzystoÊci bursz-
tynu mo˝na je dojrzeç. Cz∏owiek z tej okolicy wyprowadzajàcy na
spacer swego labradora przynosi nam lody w waflu. Robimy
przerw´ i li˝emy, wycierajàc brudne r´ce w d˝insy.
Wkrótce bursztyn zostanie wyeksploatowany. Jak na inne
podmiejskie stanowiska bursztynodajne, tak˝e i na ten brzeg rze-
ki wkroczy zabudowa, prawdopodobnie przemys∏owa. Grimal-
diego to nie martwi. „JeÊli zosta∏ tu jakiÊ bursztyn, przetrwa
wszystko, co mo˝e w tym miejscu stanàç – mówi z zadumà. –
JeÊli urzàdzà parking, bursztyn zostanie zabezpieczony pod
ziemià dla przysz∏ych pokoleƒ.” Kiedy zm´czeni opuszczamy od-
krywk´, s∏oƒce zachodzi za szeregowymi domkami, a cienie
ich spadzistych dachów Êcielà si´ na piasku.
Madhusree Mukerjee
MADHUSREE MUKERJEE