W sprawie zapłodnienia pozaustrojowego in vitro z Księdzem Biskupem Zbigniewem Kiernikowskim
Przedstawiam
kilka myśli, które nie wyczerpują tematu ani nie są głosem
fachowca z dziedziny bioetyki czy eksperta w dziedzinie prawa w
materii in vitro. Są natomiast refleksją pasterza, który patrzy na
ludzkie problemy z perspektywy wiary i w świetle biblijnego, czyli
Bożego obrazu człowieka.
Bezpłodność i w konsekwencji
bezdzietność są czymś bardzo bolesnym dla osób, które pragną
mieć potomstwo. Są czymś bardzo ważnym w ich życiu i dlatego nie
można tych spraw ani bagatelizować, ani szukać ich uproszczonych
rozwiązań czy wykorzystywać je dla doraźnego interesu lub
propagandy. Małżeństwom, które doświadczają tego krzyża należy
się właściwa pomoc.
To Kościół ma na uwadze i taką pomoc
chce nieść. Nie jest ona tego samego rodzaju, o jakim zazwyczaj się
myśli w kontekście proponowanych czasem dzisiaj rozwiązań. Mimo
rozpowszechnianych – i w pewnym sensie przez wielu bezkrytycznie
przyjmowanych – opinii, że stosowanie zapłodnienia in vitro jest
godziwe i dobre, są także racje zdecydowanie temu przeciwne. Nie
wszystkie są tej samej wagi i natury. Niemniej ich wymowa jest
jasna. Niektóre z tych racji będą przemawiać tylko do wierzących,
inne zaś mają charakter uniwersalny. Oto kilka z nich:
1.
Pierwsze zagadnienie to fakt, że przy korzystaniu z tej metody nieuniknione jest zapładnianie wielu komórek jajowych, które następnie się selekcjonuje, wybierając nieliczne, a pozostałe przechowuje i (w konsekwencji) przeznacza do zniszczenia. Fakt, że embrion to już istota ludzka, stanowi poważną rację wskazującą na niedopuszczalność tego rodzaju praktyki. Czy będą kiedyś inne możliwości, pozwalające uniknąć konieczności powodowania powstawania wielu embrionów i ich niszczenia, jest to dzisiaj podobno kwestia otwarta.
2.
Niewątpliwie dla wielu trudniejszą do zrozumienia, jednakże niemniej ważną sprawą jest to, że metoda in vitro łączy się z faktem, iż moment poczęcia dokonuje się poza aktem małżeńskim. Ten fakt jest racją wykluczającą taki sposób zapłodnienia dla tych, którzy przyjmują prawdę o stworzeniu człowieka na obraz i podobieństwo Boga. Człowiek bowiem został stworzony do tworzenia i przeżywania jedności (komunii), która jest właściwym kontekstem przekazywania nowego życia i jednocześnie darem i przywilejem uczestniczenia w stwórczym działaniu Boga. W tej prawdzie zasadzają się podstawowe elementy pojmowania godności osoby i godności w ogóle życia ludzkiego oraz respektowania tej godności w całej rozciągłości, tj. we wszystkich aktach człowieka.
3.
Kolejna sprawa to samo podejście do płodności ludzkiej. Pojawiają się dążenia, a czasem są realizowane próby, swoistej dominacji człowieka nad tym, co otrzymał jako dar. Jednakże to nie człowiek bowiem „tworzy” nowe życie. Często jednak ten człowiek podchodzi do darowanej mu możliwości przekazywania życia jako do czegoś, co mu się bezwzględnie należy i czego chce być panem niezależnym od Stwórcy. Naturalnie, człowiek jest uprawniony i wręcz zobowiązany do tego, by robić wszystko, co możliwe, aby zapobiegać czy zaradzać wszystkim sytuacjom, które w konkretnych przypadkach w jakiś sposób nie pozwalają mu spełnić tego, do czego jest powołany (w tym także rodzicielstwa). W tych działaniach musi jednak respektować granice prawa naturalnego. Dla wierzących postawa wobec możliwości przekazywania życia jest odzwierciedleniem ich relacji do Stwórcy.
4.
Trzeba też mieć na uwadze samo podejście do dzietności i do pragnienia posiadania. Takie pragnienie dziecka może czasem być przejawem potrzeby i chęci posiadania dziecka dla siebie. Zostaje w takim przypadku jakby w pewnej mierze zakwestionowana godność osoby dziecka, a pojawia się jakieś uprzedmiotowienie tego dziecka. Z takim pojmowaniem dzietności wiąże się także kwestia korzystania z możliwości selekcji, by zaspokoić swoje określone oczekiwania w stosunku do dziecka, które ma się narodzić.
5.
Niepłodność i bezdzietność dla małżonków to niewątpliwy problem, ból, czasem łączący się z poczucia bezsensowności życia. Wierzący małżonkowie, dotknięci tym problemem, przyjmują go jako krzyż. Można powiedzieć dobitniej: mają taką szansę właśnie dzięki światłu Ewangelii. To z Ewangelii jawi się bowiem nowe światło, na wszystko, co ogranicza i doświadcza człowieka. To światło pozwala więc inaczej spojrzeć na ten problem. Dla wierzącego bowiem krzyż to nie tylko coś, co krzyżuje i przekreśla, ale to także narzędzie zbawienia i innego pojmowania życia i odkrywania jego sensu. To otwieranie nowej, innej drogi, poszukiwanie zamysłu Bożego na drodze swego życia. Najważniejsze w tym jest otwarcie się na nadzieję, że przez krzyż Bóg mówi do człowieka. Każdy człowiek ma jakiś swój krzyż. Takim krzyżem może być dla kogoś również niepłodność. Dla wierzących zatem nie jest ona tragedią życiową, lecz stanowi wyzwanie, by odkrywając sens tego krzyża i dobrze ten krzyż przeżywając wykorzystać go zarówno dla dobra własnego, jak i dla dobra innych.
6.
Jednym z konkretnych rozwiązań problemu wynikającego z niepłodności jest adopcja dzieci, które de facto nie mają rodziny. Bardzo wiele dzieci oczekuje przyjęcia do rodziny. Dla wierzących jest to szczególne wyzwanie i propozycja. Wiąże się ono z kolejnym podjęciem z miłością krzyża, który staje się narzędziem zbawienia dla nich i dla innych. Można powiedzieć, że jest to okazja, by spotkały się różne osoby dotknięte krzyżem: dzieci potrzebujące rodziców i małżonkowie oczekujący i pragnący dzieci. Jest to okazja, by ten moment uczynić płodnym, tzn. owocnym w rodzicielską ofiarną miłość i dziecięcą pełną miłości wdzięczność. Zdarza się niejednokrotnie, że małżeństwa, które dokonują adopcji, poczynają później własne dzieci. Jest to szczególne doświadczenie niejednej rodziny.
7.
Za mentalnością propagowania prawa do posiadania własnego dziecka przy zastosowaniu metody in vitro (czyli kosztem przekraczania tego wszystkiego, co widzimy jako nienaruszalną zasadę) może stać (czy wprost stoi) obraz społeczeństwa, które buduje współczesną wieżę Babel. Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że człowiek chce zbudować swój świat i pojmować siebie niezależnie od Boga czy od stałych naturalnych zasad, jakie w sobie odkrywa. Jest to znak dekadencyjności człowieka, mimo jego osiągnięć. Osiągnięcia te, gdy nie uwzględniają naturalnego prawa, okazują się bowiem cząstkowe. Ostatecznie prowadzą do pozornego czy częściowego rozwiązania problemów, ale nie rozwiązują zasadniczego problemu, jaki tkwi w człowieku.
8.
Ze stosowaniem metody in vitro wiąże się także podniesiona ostatnio kwestia refundacji (lub nie) tego rodzaju zabiegów ze środków publicznych. Trzeba mieć na uwadze to, że podjęta ostatnio dyskusja toczy się, podczas gdy de facto wiele osób, w tym również dzieci, także w Polsce, oczekuje niezbędnej pomocy w celu uzyskania leków, a ta nie jest dla nich zagwarantowana. Wydaje się w tej sytuacji, że mimo wielkiej wagi tej sprawy, jaką jest wola czy chęć niesienia pomocy małżeństwom (a być może także osobom, które nie żyją w małżeństwie) dotkniętym problemem niepłodności, proponowanie refundacji kosztów tej metody nie jest ani najbardziej właściwe ani chyba też sprawiedliwe.
9.
Warto także zwrócić uwagę na nowe metody leczenia niepłodności. Taką jest np. naprotechnologia, już inicjowana w Polsce. Jest ona stosowana w Fundacji i Instytucie Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im. Jana Pawła II w Lublinie. Zainteresowani mogą uzyskać kontakt z zaangażowanym tam ginekologiem dr. Maciejem Barczentewiczem przez jego stronę internetową.
10.
Wreszcie nie możemy zapomnieć o zasadniczej sprawie i zadaniu, jakim jest właściwa edukacja do życia w rodzinie i kultura życia rodzinnego oraz styl życia młodzieży. Właściwe podejście i właściwa praktyka w tej dziedzinie w wielu przypadkach mogłaby uchronić przed niepłodnością. Z tego, co wiadomo, nie jest to tylko problem biologiczno-fizjologiczny, ale także w dużej mierze, czy przede wszystkim, problem psychologiczny i duchowy. Jest to problem właściwej duchowości człowieka. A tej nie rozwiąże się żadnymi pociągnięciami wychowawczymi poczynionymi na skróty i nie uwzględniającymi pełnej wizji człowieka. Trzeba pracy nad człowiekiem i z człowiekiem. Trzeba współpracy człowieka z jego Stwórcą, aby człowiek nie tworzył siebie na inny obraz i według innej koncepcji, niż został stworzony.
11.
Na koniec chcę dodać i to podkreślić, że mimo iż Kościół nie akceptuje wspominanych metod i wyraża przeciwko nim sprzeciw, to jednak żadną miarą nie odrzuca poczętych w ten sposób dzieci. Nie są one w oczach Kościoła w żaden sposób pomniejszane. Każde ludzkie życie, niezależnie od tego w jakich warunkach i okolicznościach jest poczęte, wg nauki Kościoła jest pełnowartościowym życiem i jest pojmowane jako dar Boży. Tak bowiem Kościół traktuje osobę ludzką. Podobnie nie odrzuca rodziców dziecka, którzy do takiej metody się uciekli. Nazywając zaś zło złem oraz wyrażając sprzeciw i krytykę wobec niewłaściwych rozwiązań, Kościół podaje każdemu człowiekowi rękę i świadczy pomoc na drodze uznania błędu i wejścia na drogę nawrócenia.
Zachęcam do wypowiedzi i wymiany myśli w tej ważnej dziedzinie. Pomoże to nam kształtować pełniej naszą świadomość i przyjmować właściwe postawy oraz wspomagać tych, którzy w tym względzie potrzebują pomocy. Ważne jest tworzenie mentalności i zwyczajów, które odpowiadają godności człowieka.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
(Visited 74 times, 1 visits today)
This entry was posted on poniedziałek, Grudzień 1st, 2008 at 13:23 and is filed under Małżeństwo chrześciajńskie. You can follow any responses to this entry through the RSS 2.0 feed. Both comments and pings are currently closed.
46 Komentarzy
Dziękuję
Ks.Biskupowi szczególnie za pkt 11, że Kościół żadną miarą
nie odrzuca poczętych w ten sposób dzieci ani ich rodziców.Mam
taki niepokój serca gdy się dowiedziałam,że w mojej rodzinie też
to się zdarzyło.
Jednocześnie chcę opowiedzieć jak
słyszałam w radio wypowiedz lekarza czy laborantki która pracuje
w laboratorium in vitro: kiedy dochodzi do zapłodnienia i powstaje
nowe życie to już nie można go zatrzymać, ciągle powstają nowe
komórki i to jest niesamowite i cudowne.
A co z tym życiem
które zostało zamrożone?
Rozumiem tych rodziców, którzy
bardzo pragną mieć dziecko ale czy za wszelką cenę…..
#1 jadwiga
Mam pytanie troszkę obok – takie teoretyczne – czy klon człowieka będzie człowiekiem? Czy klon człowieka będzie miał duszę?
#2 Agnieszka
A co do metody in vitro, to się na nią nie zgadzam. Ponadto – jako człowiek wierzący – nie chcę, by za moje pieniądze zabijano tysiące dzieci w imię życia jednego dziecka. Nie zgadzam się, by państwem, którego większość mieszkańców deklaruje się jako katolicy, rządzili ludzie, którzy nie słuchają głosu swojego narodu. Ponadto wydaje mi się, że jeżeli państwo polskie zaakceptuje in vitro, to w miarę upływu czasu ani aborcja, ani eutanazja nie będzie problemem. A więc – kochani politycy, opamiętajcie się! Z modlitwą
#3 Agnieszka
Bardzo
dziękuję za odpowiedź. Myślę, że to “wzięcie do serca”
przez władzę kościelną jest bardzo ważne. Ja osobiście czuję
wtedy oparcie, czuję się umocniony, kiedy w różnych dyskusjach w
środowisku szkolnym mogę mówic o swojej postawie, czy też
stanowisku Kościoła, które często w mediach ogólnopolskich jest
słabo słyszalne. “Zawierzenie przez krzyż “daje mi dużo
światła .
Wracając do “in vitro” to jak wiemy, nie leczy
się dzięki temu bezpłodności. Wiele małżeństw korzysta z
tego, co Kościół zaleca w takich przypadkach, mianowicie
Naturalne Planowanie Rodziny. Ja osobiście spotykam się z ludźmi,
którzy moim zdaniem nadinterpretują stanowisko Kościoła i –
stosując NPR – wchodzą w postawę antykoncepcyjną. Nie wiem,
czy ks.Biskup spotkał się z takim podejściem, a myślę że dla
wielu jest to problem.Nie chcę się tu “czepiac” , ale wprost
nie spotkałem się w wypowiedziach Kościoła o takiej
nadinterpretacji NPR. Wiem, że bywa różnie i mam świadomośc, że
to delikatna materia; ale moje doświadczenia z kursów
przedmałżeńskich są właśnie takie, że NPR przedstawiane było
w duchu antykoncepcji.
Pozdrawiam.
Jacek
#4 jacek
Mój komentarz jest odniesieniem do wcześniejszej wypowiedzi ks.biskupa na temat in vitro w (P9).
#5 jacek
Nie
wiem, czy ks.Biskup już czytał o propozycji wprowadzeniu
„testamentu życia” proponowanego przez polską rządową
komisję. Cytuje za „wiara.pl”: Sprawę testamentu życia
podejmują dziś wszystkie dzienniki. Chodzi o art. 9 Europejskiej
Konwencji Bioetycznej, który brzmi: „Należy brać pod uwagę
wcześniej wyrażone życzenie pacjenta co do interwencji medycznej,
jeżeli w chwili jej przeprowadzenia nie jest on w stanie wyrazić
swojej woli”.
Z jednej strony chcemy pomagac życiu, a z
drugiej to życie skracac. Wiem, że poruszam wiele wątków, ale
faktycznie „niedaleko nam do Europy”. Zgadzam się z ks.
biskupem ,że „w demokracji władza jest obrazem stanu świadomości
społeczeństwa”. Mój ojciec ma 73 lata i różne dolegliwości
zdrowotne sprawiają, że często niedaleko mu do napisania
„testamentu życia”. Potrzeba formacji dorosłych. Jest ona
konieczna i nagląca. Czy my umiemy jeszcze czytac „znaki
czasu”?
W kontekście adwentu ten rachunek sumienia całego
Kościoła wydaje się konieczny. Ja sam widzę dużo zaniedbań we
mnie: brak gorliwości w ewangelizacji, brak świadectwa w
środowisku pracy, brak otwarcia się na drugiego człowieka… może
jestem też powodem do zgorszenia wobec moich najbliższych. Na
koniec ta zachęta (nagląca potrzeba!) formacji dorosłych,
inicjacji w wiarę winna wyjśc od parafii, proboszcza… czy też
„prorok i kapłan błądzą po kraju, nic nie rozumiejąc?” (Jer
14,18).
#6 jacek
Wysłuchaliśmy
przed chwilą komentarza do dzisiejszej ewangelii. To dobrze, że
Ksiądz Biskup kontynuuje rozważania jak w poprzednim adwencie. Już
się cieszymy, że wyjdą one drukiem i będzie można do nich
wracać. Ale co żywe słowo Biskupa, to nie martwe
literki!!!
Konwiwencja poszła nam (mimo, że trudna) radośnie,
przed nami 2 tyg. katechez, przyda się modlitewne wsparcie, bo
ekipa nie w komplecie.
#7 H.Ala
pytanie kierowane ciekawością:-) Jak wobec zapłodnienia in vitro powinien zareagować kapłan przy sakramencie pokuty? czy tak jak w przypadku aborcji zaciągana jest kara ekskomuniki m. in. na rodziców którzy w tym „doświadczeniu in vitro” uczestniczą? Pozdrawiam adwentowo:-)
#8 Ryszard
#2
Agnieszko,
klon człowieka będzie człowiekiem i będzie miał
duszę
#9 julia
Czyńcie sobie ziemie poddaną…
#10 Wojtek
Julio,skąd mu się dusza weźmie,skoro w rozumowaniu odrzucamy czynnik Boga?Widziałam takie dzieci.Przyglądałam się im.MIAŁY DUSZĘ.Miały Boży RYT.To pewne.Co do reszty,nie umiem wypowiedzieć się w tym temacie,bo przecież ileś tam komórek rzeczywiście ginie.
#11 K.
W
komentarzu Ks. Bpa bardzo ważny wydaje mi się punkt 4. Często
słyszy się bowiem w różnych dyskusjach prowadzonych przez
zatroskanych ochrzczonych, że małżonkowie „mają prawo” do
dziecka (tak jak np. do mieszkania). Konsekwencją tego za jakiś
czas może być stwierdzenie, iż „mają również prawo” do
POSIADANIA dziecka niezwykle inteligentnego, zdrowego,
niebieskookiego, i np. chłopca…
W świecie, gdzie tak myśli
się o dzieciach nie chciałabym żyć. Nie chciałabym mieć
rodziców, dla których byłabym realizacją ich chęci posiadania
mnie.
Pozdrawiam
#12 julia
Wchodzenie na poziom Wiary w tym temacie jest niepotrzebne. Nie służy Kościołowi polemika na temat Duszy z „feministkami”. Tutaj wystarczająca jest motywacja świecka: in vitro niczego nie leczy!
Dialog Wiary z materializmem jest bezcelowy i stanie się usprawiedliwieniem dla kolejnego „Konkordatu” wiary z „marksem”: Kościół użyczył Państwu wartości małżeństwa do podbudowania tej instytucji w Państwie – gdzie ślub cywilny, był jedynie kontraktem biznesowym. Dla kilku srebrników, Ślub stał się usprawiedliwieniem rozwodu? Bo Jak to oceniać? Ślub Kościelny równy z cywilnym, automatycznie aprobowalnym przez Państwo. Kościół nie zauważył, że za czynność Księdza, nie tylko jest zapłata, ale także dowartościowanie zapisu w księdze stanu cywilnego. Co Ksiądz „złączył”(pojmowanie ślubu w Kościele to też pewien dramat), to urzędnik rozłączy? – w tym wypadku sąd rodzinny. Proszę wybaczyć, ale to jakieś grube nieporozumienie i mieszanie porządków wiary ze świeckimi przepisami.
#13 człowiek bez imienia
Człowieku
Bez Imienia, co rozumiesz przez „dowartościowanie zapisu w
księdze stanu cywilnego”?
Myślę Julio, że zwracasz uwagę
na bardzo ważne zagrożenie. Próba wykreowania społeczeństwa
doskonałego, o oczekiwanych cechach, to w istocie pierwsze kroki w
stronę faszyzmu, w stronę utworzenia „czystej rasy”. Myślę,
że to bardzo realne zagrożenie. Do tego przecież zmierza także
eutanazja i aborcja – do uprzedmiotowienia najsłabszych, do
usunięcia ludzi, którzy przeszkadzają.
#14 Fasola
Myślę,
że szczegóły byliby w stanie podać Księża, którzy dopełniają
formalności USC w przypadku kościelnego potwierdzenia zawarcia
małżeństwa, przez Parę Młodą. Ślub kościelny, a prawnie
także cywilny, czyli rejestracja wspólnego zamieszkania
itd.
Dowartościowanie, to, przypuszczam, obopólna korzyść –
usc nie musi się ubierać w łańcuch i robić tych całych szopek
cywilnych, a Kościół staje się częścią biurokracji
państwowej, to proste. Czy Ksiądz przesyła dokumenty konkordatowe
za darmo? Po prostu nie wiem. ma to znaczenie trzeciorzędne dla
Wspólnoty.
#15 człowiek bez imienia
Dzięki
Człowieku Bez Imienia za wyjaśnienie. Tekst o małżeństwie
konkordatowym:
http://web.diecezja.wloclawek.pl/Ateneum/grezlikowski_547.htm
Może
pomoże Ci w Twoich wątpliwościach.
#16 Fasola
Coś
pokręciłem? Kwestie techniczne mnie zupełnie nie interesują.
Chyba dość wyraźnie napisałem o sednie mojego zdania.
Jeśli
uważasz, że się mylę to mnie oświeć.Proszę. Nie posiadłem
daru czytania Prawniczych Tekstów.
Wierni postrzegają, że Ksiądz udziela ślubu. Ja jestem prosty człowiek, ślub to ślub, a sakrament to sakrament. Jakoś nie lubię zbyt wielu świętości, bo trzeba je palić w ogniu kiedy się uszkodzą. Jest jednak grupa Wiernych, których sakralizacja wszelkich rzeczy utwierdza w ich wierze. Mnie nic do tego. Mogę wyrazić tylko zdanie, że ja tak nie mam. Bardzo się ucieszę, jeśli się dowiem, że nie jestem w tym osamotniony.
#17 człowiek bez imienia
#10
Wojtek
Nie jest jasne, co chcesz przez to powiedzieć.
Ja
rozumiem tak: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”, ale w poddaniu
Panu Bogu.
Pozdrawiam
#18 BaSta
człowieku,
nie
wiem o czym piszesz. Enigmatyczność nie jest zaletą. Pytania
najlepiej zadawać w jasny, nieprzekombinowany sposób. Proszę weź
poprawkę na ludzi jeszcze prostszych od Ciebie i nie zmuszaj do
zgadywania co Ty chciałeś powiedzieć. To rodzi tylko
nieporozumienia. Czekam na jasne postawienie pytania czy
oskarżenia.
#19 Zbyszek
Oskarżenie?
Żartujesz
Zbyszku?
Związki
innego rodzaju, niż kobiety i mężczyzny, niebawem będą
rejestrowane także w naszym kraju. Obok konkordatowego ślubu, będą
zapisywane tandemy i może trójkąty. Zapisywane w usc. Wątpicie w
to? Wtedy towarzystwo ślubu kościelnego (sakramentalne
potwierdzenie woli Młodych), będzie nobilitowało te inne, chyba
nieakceptowane przez Kościół Wiernych instytucje(to taka ogólna
nazwa zachowań społecznych).
Dziś tzw mniejszości, chcą
ślubów dla siebie nie dlatego, że chcą coś tam realizować,
tylko dla wartości jakie reprezentuje samo małżeństwo. Chcą jego
praw dla siebie. Trzeba jeszcze jaśniej?
Może to trudne do pojęcia, jeśli się podchodzi do życia w szowinistycznej religijności, ale tak to wygląda i ku temu zmierza. Niezauważanie problemu w jego realnym kształcie, świadczy o kolejnym upieraniu się w twierdzeniu, że Ziemia jest płaska.
#20 człowiek bez imienia
Człowieku
Bez Imienia,
chyba jedynie w Twoim przekonaniu sedno Twojego
zdania zostało zwerbalizowane poprzez Twój wpis. Ja, podobnie jak
Zbyszek, tak i ja mam problem ze zrozumieniem Twoich wpisów. Kilka
uwag w związku z tym:
1) piszesz (#13), że „wystarczająca
jest motywacja świecka”. Sama wystarczalność motywacji jest już
sprawą względną – jednego przekonana jeden argument, innemu 100
argumentów nie wystarczy.
2) przytoczyłam Ci ten tekst o
ślubie konkordatowym, ponieważ Twoje stwierdzenie: „ślub
kościelny na równi z cywilnym” ujawnia, że nie do końca się
orientujesz w temacie – zatem Twoje wątpliwości mogą płynąć
raczej z niewiedzy niż z kwestii merytorycznych związanych z
konkordatem;
3) piszesz że kwestie techniczne Cię nie
interesują, a tymczasem poruszone przez Ciebie kwestie to w mojej
ocenie jak najbardziej techniczne sprawy – kwestia owego
dowartościowania wpisu do księgi czy kwestia opłat pocztowych za
przesyłanie dokumentów przez kapłanów. Sugerujesz, że konkordat
jest zawarty „dla kilku srebrników”. Przecież pieniądze to
jak najbardziej kwestia techniczna!
3) Sugerujesz, by nie
mieszać wiary ze świeckimi przepisami, a tymczasem masz problem z
rozróżnieniem tych zagadnień.
4) Co do sakralizacji
wszelkich rzeczy – Pismo Święte zawiera zapowiedź uświęcenia
(o ile tak rozumiesz sakralizację-?) wszystkich dziedzin życia –
Za 14,20n
Biorąc pod uwagę różnorodność charakterów i
poglądów oraz liczebność rodzaju ludzkiego na ziemskim globie,
chyba nie ma takiej kategorii, w której byłbyś osamotniony
#21 Fasola
człowieku
bez imienia,
muszę ze wstydem przyznać że nie rozumiem o
czym piszesz. Coś zarzucasz konkordatowym ślubom. Nie wiem co.
Miałem wrażenie, że przedstawiasz oskarżenie o jakieś dodatkowe
zyski Kościoła z tytułu rejestracji. Teraz coś dodajesz o quasi
małżeństwach. Co to ma do konkordatu? Czemu piszesz coś o
szowinizmie? Nie osądzaj proszę, ja mam po prostu problem ze
zrozumieniem i pewnie to jest moja słabość. Nie chcę Cię
denerwować, chciałbym móc z Tobą dyskutować. Proszę wyjaśnij
jakie stawiasz tezy.
#22 Zbyszek
Zyski
Kościoła? To rzeczy trzeciorzędne i nie na moje sumienie.
Co
to Państwo (polskie) obchodzi, że ktoś zawarł związek
małżeński, potwierdzony w Kościele, czyli w obecności
wiernych?
Pomieszano porządki: ludzki (prawny) i boski
(sumienia i wiary).
Może znajdzie się sprytny prawnik,
specjalista prawa kanonicznego, który upewni mnie, że jednak się
mylę. Że
to służy Wspólnocie.
#23 człowiek bez imienia
człowieku
bez imienia,
bardzo dziękuję za odpowiedź. Teraz jest dla
mnie wszystko jasne (chyba że pokręciłem ale mam nadzieję że
nie). Braliśmy ślub kościelny a wcześniej musieliśmy
rejestrować się w USC. Było to bezsensowne. Wolałbym żeby ślub
był jeden, ten porządny
.
Drugi przypadek: mój kolega miał tylko ślub kościelny (początek
lat 90tych). Nie zdążyli zarejestrować się w USC, a on zginął
w wypadku. Wdowa została w trudnej sytuacji (w świetle prawa nie
miała żadnego tytułu do roszczeń). Trzecia rzecz – prawa
ludzkiego nie można oddzielić od sumienia i wiary. Nie istnieje
możliwość zdefiniowania przepisów neutralnych światopoglądowo.
Jak nie oprzemy ich na naukach chrześcijańskich to tę próżnię
wypełni coś innego.
bardzo mocne dzięki!!!
#24 Zbyszek
człowieku
bez imienia
jeżeli dobrze rozumiem, to co napisałeś to
sprowadziłabym to do biblijnego stwierdzenia „Oddajcie Bogu co
boskie, a cesarzowi co cesarskie”
Jeżeli się mylę to minie
popraw
#25 j
w słowach „Oddajcie Bogu, co boskie, a cesarzowi co cesarskie” odnajdujemy przede wszystkim myśl, iż cesarz nie jest Bogiem – wbrew mniemaniu Rzymian
#26 Agnieszka
Agnieszko
Zbyt
często wybieramy sobie sami, jaka myśl kryje się po słowami.
Jest
na to termin: interpretacja.
#27 człowiek bez imienia
Gdzieś
dyskusja zeszła na boczne tory i nie dotyczy zapłodnienia „in
vitro”.
Mnie bardzo poruszyło stanowisko Kościoła w tej
kwestii przedstawione przez Ks. Biskupa jako głowy diecezji.
Kościół patrzy na ten problem w wielu aspektach, patrzy na
człowieka całościowo, na jego wszystkie potrzeby, również na
dzieci poczęte tą metodą. Dziękuję za przybliżenie stanowiska
Kościoła, a myślę że powinno ono być stanowiskiem każdego
człowieka bez względu na przekonania.
#28 Anna
Rozminięcie
się w dyskusji pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami „in vitro”
następuje juz na początku. Dla tych pierwszych ośrodkiem i
punktem odniesienia tej dyskusji jest człowiek sam dla siebie, dla
tych drugich człowiek w relacji do drugiego.
Problemem jest
niezrozumienie tego rozróżnienia przez niektórych „chrześcijan”,
również przez wielu księży.
#29 Grzegorz
człowieku bez imienia – fascynujące spostrzeżenie pozdrawiam
#30 Agnieszka
Wysłuchałam
wczoraj (4.12.) dyskusji w telewizji. Ks. Artur Filipowicz SJ
zwrócił w niej uwagę, że problem zapłodnienie in vitro należy
rozpatrywać w trzech płaszczyznach: światopoglądowej (o tym
pisze Grzegorz), medycznej oraz legislacyjnej (o tym czytam dziś w
Gościu Niedzielnym). Tytuł wywiadu z Jarosławem Gowinem mówi sam
za siebie: „Kompromis albo horror”. Zacytuję jedno pytanie i
odpowiedź.
„Polacy nigdy nie będą przeciwko tej metodzie,
jesli prawo będzie ją dopuszczało. Może jednak warto byłoby,
żeby cały Kościół – Pan, ja i biskupi – wpłynął już
teraz na zakaz jej stosowania, bo przecież prawo ma rolę
wychowawczą?
- To prawda, ale nie ma nic bardziej
demoralizującego niż stan obecny, czyli stan bezprawia, gdzie
obowiązują zasady dżungli. My przez wiele lat chowaliśmy głowę
w piasek. Wszyscy – biskupi też. Pan chował głowę w piasek, ja
chowałem, zamykaliśmy i udawaliśmy, że nie widzimy, co tam się
dzieje, za tym „szkłem” w laboratoriach i klinikach. A dzieją
się tam rzeczy straszne. Ja staram się, na ile potrafię,
ograniczyć skalę tego horroru.”
Cały
wywiad:
http://www.goscniedzielny.wiara.pl/?grupa=6&art=1228469475&dzi=1207812935&idnumeru=1228466396
Pozdrawiam
#31 michael
To
bardzo przykre jak z jednej strony nasi rządzący promują
antykoncepcję, po to by zabezpieczyć młodych nieodpowiedzialnych
ludzi przed niechcianą „ciążą”. Zachęcają do tego otwarcie
nawet w szkołach. Twierdzą przy tym,że metody naturalne są
nieskuteczne i staroświeckie, nie ma nic lepszego niż tabletki
itd. A to przecież nic innego jak te farmaceutyki w wielu
przypadkach doprowadzają do bezpłodności. Potem za to wyciągają
„pomocną dłoń” do tych osób i chcą pokazać jacy są
dobroduszni proponując im in vitro i to z naszych kieszeni. To
przecież obłęd.Nigdy się na to katolicki kraj nie powinien
zgodzić. A tyle jest porzuconych malutkich dzieci, które czekają
na kochających rodziców. Tym bezpłodnym małżeństwom według
mnie Pan Bóg dał za zadanie przyjąć i pokochać te dzieci, które
już są.
Anna
#32 Ania
in-vitro,aborcja,eutanazja..to tak osobiste sfery zycia kazdej jednostki kazdego czlowieka ze NIKT nie ma prawa sie w to wtracac.Kosciol,politycy,kazdy z nich gra na swoja bramke.Dla mnie ludzie jesli chca miec dziecko a nie moga normalnie miec go to powinni skorzystac z tego co oferuje nam nauka.Ludzie zawsze beda chcieli zyc,i nie powstrzyma ich nic co moze pomoc im uczynic to zycie lepszym i wydluzyc jego czas.Kosciol zawsze byl na przekor z nauka i medycyna..niestety ale nic nie ma zlego w tym ze nauka chce podarowac czlowiekowi to co w naturalny spoosb jest dla niego nieosiagalne.Poza tym in-vitro to nie jedyny problem,do tego dochodzi antykoncepca,edukacja sexsualna w szkolach..przeciez kosciol nie moze opierac sie nauce i postepowi ktory pomaga czlowiekowi byc zdrowym szcesliwym i zyc dluzej.Nie mam nic przeciwko kosciolowi jednak cieszy mnie to ze nie mam z nim nic wsplnego bo moge byc szcesliwym i wolnym czlowiekim..
#33 xena
w
jednym z wcześniejszych postów:
„Jednocześnie chcę
opowiedzieć jak słyszałam w radio wypowiedz lekarza czy
laborantki która pracuje w laboratorium in vitro: kiedy dochodzi do
zapłodnienia i powstaje nowe życie to już nie można go
zatrzymać, ciągle powstają nowe komórki i to jest niesamowite i
cudowne.”
Dla
kogo jest to cudowne tak naprawdę? W taki sposób można podchodzić
do tworzenia cudownej muzyki, literatury albo technicznego
wynalazku.
Istotne jest stwierdzenie, że „już nie można go
zatrzymać”. W chwili „planowania” dziecka, ta „istota” nie
istnieje rzeczywiście, ani cieleśnie, ani duchowo. Decyzja o
poczęciu życia nie jest heroiczna w stosunku do tego dziecka, które
w tym momencie nie istnieje, więc niczego nie potrzebuje. „Dziecko”
jest potrzebą rodziców i są tutaj różne motywacje – religijne,
społeczne, obyczajowe. Często także dziecko jest po to, aby już
istniejące dziecko w rodzinie nie było sierotą, a także aby
rodzice mieli na starość wsparcie.
O prawdziwym heroizmie
możemy mówić wtedy, gdy ktoś podrzuci pod drzwi niechciane
dziecko i gospodarze przyjmą je i zaopiekują się nim.
Nurtuje mnie pytanie, czy człowiek przed swoim narodzeniem istniał już w jakiejś formie i rodzice przyjęli go jak błąkającą się bez celu istotę?
Pozdrawiam
Paweł
#34 meteorryt
Do
poprzedniego postu – napisałem „aby już istniejące dziecko w
rodzinie nie było sierotą”
Oczywiście chodzi o jedynaka a
nie o sierotę.
#35 meteorryt
ad xena: w kwestii invitro Kościół ma prawo się wypowiadać na temat zgodności tego zjawiska z prawem Boskim. Jeżeli ktoś jest katolikiem, to musi się z tym liczyć. Jeżeli ktoś nie jest katolikiem, a tym bardziej nie jest osobą wierzącą, to w imię czego chce mieć dziecko? Katolik może powiedzieć, że zobowiązał się przed Bogiem do przyjęcia potomstwa. Ateista chce mieć dziecko tylko kierowany instynktem biologicznym. Problem jest taki, że powołanie na świat dziecka to duża odpowiedzialność. Kto rodzi się, ten umiera… Kto rodzi się, ten nie ma odwrotu, może być zbawiony, ale także może być potępiony, może w życiu radować się, ale może także bardzo cierpieć… Dziecko powinno być poczęte w wyniku miłości, miłości fizycznej, w pewnym sensie spontanicznie, bez premedytacji. Jesteśmy tak skonstruowani, taka jest nasza fizjologia, że akt cielesny może spowodować powołanie nowego życia. Szukanie takiego rozwiązania w wyniku sztucznego zapłodnienia jest zwykłym egoizmem, zaspokojeniem za wszelką cenę swojej potrzeby rodzicielstwa, bo nie jest to heroiczny gest w stosunku do nieistniejącego jeszcze dziecka. Tym bardziej taki zabieg nie powinien być refundowany. Równie dobrze możnaby refundować operacje plastyczne, bo przecież osoba mało atrakcyjna fizycznie ma trudności ze znalezieniem partnera życiowego, a więc także nie może realizować swojej potrzeby założenia rodziny. Nie są refundowane przecież zabiegi ratujące życie i zdrowie takie, jak przeszczepy szpiku kostnego, zakupy protez i inne. Codziennie spotykamy się z apelami do ludzi dobrej woli o darowizny na rzecz ratowania czyjegoś zdrowia, ponieważ dany zabieg kosztuje kilkadziesiąt, a nawet kilkaset i więcej tysięcy złotych.
#36 meteorryt
Mówicie
z afirmacją o rodzinie, darze życia, nauce Kościoła,
praworządności i sumieniu? A tak naprawdę nic, ale to nic(!!) nie
predystymuje Nas do tego, aby oceniać osoby pragnące mieć własne
dzieci. Podejrzewam, że nikt z piszących tu nie zna
rodzierającego, przerażającego, wewnętrznego bólu kobiety (i
rodziców) rodzącego się z niemocy!! I wierzcie, nie wystarczy
tylko wiara i modlitwa, aby móc zaakceptować stan niebycia
rodzicem.
Post ten, we wszystkich zawartych wypowiedziach
(pomijam Autora) nie znalazł w żadnym stopniu zrozumienia w tej
kwestii, a dyskusja nigdy nie jest i nie będzie konstruktywną.
In
vitro – nie można zamknąć w jednej płaszczyźnie i budzi ona
wiele kontrowersji, ale jak czytam, to wszyscy piszą tu według
jednego ograniczonego, subiektywnego wycinka, wycinka braku empatii
i poczucia własnego, misyjnego ratowania człowieka, a wystarczy
tylko pomóc drugiemu człowiekowi…
Pozdrawiam
Aga
#37 Aga
ad
Aga
o jakim ratowaniu mówisz? jakiego człowieka? tego,
którego jeszcze nie ma?
każdy człowiek ma jakieś
ograniczenia… jeden nie ma talentu artystycznego, inny nie ma
wysokiej inteligencji, a jeszcze inny nie może mieć dzieci…
można
spojrzeć na problem niepłodności w inny sposób… człowiek
stanowi pewną całość psychofizyczną, a także para małżonków
jest pewną jednością… może gdy taka para jest bezpłodna, to
właśnie natura tak chce, może dziecko w takiej parze nie jest
wskazane…
jeszcze raz podkreślam, że zapłodnienie invitro
nie leczy a jest jedynie protezą… jednak, gdy stosujemy protezę
którejś z kończyn, a nawet okulary, to pomagamy funkcjonować
określonej, ułomnej osobie bez powoływania do życia nowego
człowieka… dziecko nie może być lekarstwem na kompleksy
bezpłodnych rodziców…
#38 meteorryt
ad
meteorryt
Twój wpis tylko potwierdził moje spostrzeżenia.
Nie
zrozumiałeś kompletnie nic, ale to nic,
z tego co tu
umieściłam i nawet nie starasz się zrozumieć!
I tak właśnie
wygląda postawa polskiego katolika,
ogranicza się tylko do
krytyki drugiego człowieka
I GRATULUJĘ metafor!!! Błyskotliwe
operowanie związkami frazeologicznymi nijak wpływa na zrozumienie
tematu, a bardziej chyba pogłębia ignorancję w tej kwesti!
Co
do wcześniejszej mojej treści, to nie piszę o ratowaniu człowieka
którego nie ma, ale o nastawieniu ludzi podchodzących do tego
tematu (którzy się tu wpisali) jako do spełnienia swojej misji
(!!!)
I na pewno nie piszę tu o dziecku jako antidotum na
cokolwiek, bo to nie jest instrument, ale cud, który otrzymujemy od
Boga, nawet jeżeli ten cud jest z in vitro.
Pozdrawiam
Aga
#39 Aga
ad
Aga
Nie uważam siebie za osobę religijną, a argumentowałem
z pozycji całkiem świeckich…
„Cud” jest tylko wtedy,
gdy poczęcie jest dane w związku psychiczno-cielesnym… W innym
przypadku jest to tylko majstrowanie przy akcie tworzenia życia, na
tym samym poziomie, co klonowanie człowieka, co eksperymenty
genetyczne w celu stworzenia superczłowieka…
Nie jestem za
zakazem zabiegów in vitro, ale jestem przeciwny dofinansowywaniu z
ubezpieczenia zdrowotnego. Wiele osób nie może ratować życia
swojego lub żyjących już dzieci z powodu braku środków na
operację albo na leki…
#40 meteorryt
Jak znalazłam te stronę, ucieszyłam się, że będę mogła na temat in vitro podyskutowac z samym autorem owej strony, jednakze z tego co widzę to ksiadz biskup nie zaszczyca nas tu swoimi odpowiedziami na pytania i watki sie tu pojawiajace. Szkoda bo bardzo chciałam o tym porozmawiać.
#41 Majka
ad
Majka
Spróbuj na mail, jeżeli masz coś interesującego, a
może ks. bp odpowie:)
#42 meteorryt
Co to za blog skoro autor w nim nie uczestniczy… to po co go zakładał?
#43 Majka
[...] Autor: ks. bp Zbigniew Kiernikowski Źródło: http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=234 [...]
#44 W sprawie zapłodnienia pozaustrojowego – „in vitro” « Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im. Jana Pawła II
Kochani. Jeśli wszyscy ufalibyście jedynie naukom głoszonym przez kościół katolicki dotyczących podejścia do medycyny, badań nad człowiekiem, życiem etc, to większość z Was od dawna by była trupem. Nawet, jeśli Wasza matka zniosła dzielnie trudy porodu. Na nasze szczęście całe pokolenia omijały to, co kościół ma na ten temat do powiedzenia i dziś połowy ludności Europy nie zabija pierwsza lepsza grypa. Życie na tej planecie trwa od milionów, a nie od czterech tysięcy lat, kiedy to ktoś sobie wymyślił jakiegoś (wpisz dowolnego własnego) boga, więc nie może być darem, od któregoś z nich. Metody alternatywne proponowane przez kk nic nie wnoszą do walki z bezpłodnością i są jedynie zasłoną dymną dla realizacji własnego widzimisię odchodzącego do lamusa kk. Dziś ludzie postrzegają kościół, jako przeżytek i zbytek. Niestety jest to wina m.in właśnie takich księży, jak właściciel tego bloga. Przy okazji pozdrawiam i życzę lepszych i bardziej otwartych na problemy zwykłych ludzi następców. Wybraną przes księdza drogą można zebrać dla akcji „Contra Invitro” może nawet 300 000 głosów, ale taki wynik w skali Polski, to zwyczajna klęska. Nikt już księży nie słucha, a osiągnięty rezultat w odniesieniu do populacji jest niewiele wyższy od błędu statystycznego. Nawet mnie cieszy, że niektórzy księża marnują czas w tej przegranej sprawie. Przecież mogliby wpaść na inny, bardziej „rewolucyjny” pomysł.
#45 Andrzej
ad
Andrzej
Zastanawiałes się, dlaczego do pielęgniarki w
szpitalu mówi się „siostro”?
Kościół zawsze dbał o
rozwój medycyny ratującej zdrowie i życie…
Nie ma sensu
eksperymentowanie w sferze kreacji życia, a także nie jesteśmy w
stanie uczynić człowieka nieśmiertelnym…
#46 meteorryt
Przepraszamy, możliwość dodawania komentarzy jest obecnie wyłączona.
Biskup Zbigniew Kiernikowski
ul.
Piłsudskiego 62
08-110 Siedlce
tel. (25) 644 21 95
fax.
(25) 644 87 44
e-mail: bp@radiopodlasie.pl
Godziny
urzędowaniaw kurii:
wtorki, środy i soboty
9.00 - 13.00