Angela Merkel poucza Węgrów, co mogą mieć w konstytucji. Oczekuje „odpowiedzialnego stosowania” większości 2/3. A cóż kanclerz Niemiec do tego?
opublikowano: dzisiaj, 16:57 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 17:26
fot. PAP/EPA
Kanclerz Niemiec czy Wielka Siostra Europy? Angela Merkel skrytykowała, podczas spotkania z prezydentem Węgier Janosem Aderem w Berlinie, przyjęte przez węgierski parlament poprawki do konstytucji. Łaskawie pochwaliła natomiast Budapeszt za dzień pamięci o wypędzonych.
Merkel apelowała w rozmowie z Aderem o odpowiedzialne stosowanie większości dwóch trzecich głosów, jaką rząd węgierski dysponuje w parlamencie - podało źródło w urzędzie kanclerskim w Berlinie. Jak zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu, Budapeszt musi poważnie potraktować „zaniepokojenie okazywane przez europejskich partnerów i przyjaciół Węgier” w związku z przyjętymi poprawkami.
Cóż takiego uchwalili Węgrzy, że liberalna Europa czerwienieje z oburzenia? Nowelizacja dotyczy wielu dziedzin życia społecznego i politycznego, m.in. przewiduje zdefiniowanie małżeństwa wyłącznie jako związku kobiety i mężczyzny. Parlament ma też otrzymać prawo decydowania, które organizacje wyznaniowe zostaną przez państwo węgierskie uznane za Kościoły. Poprawki zakazują również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach komercyjnych.
Ader
spotkał się również z niemieckim ministrem spraw zagranicznych
Guido Westerwellem. Po spotkaniu niemiecki MSZ oświadczył, że
wymiana opinii podczas rozmowy była "otwarta i miejscami
kontrowersyjna".
Trwa
jednocześnie histeryczna krytyka Węgier na innych frontach. W
opinii przywódcy frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim, Guy
Verhofstadta, rząd premiera Viktora Orbana najwyraźniej "nie
chce stosować europejskich zasad i wartości". Verhofstadt
ocenił, że węgierska konstytucja stanowi zagrożenie dla
demokracji w Unii Europejskiej i jest przykładem "porażki
stosowania traktatów". UE powinna wszcząć formalne
dochodzenie i w razie konieczności ukarać Węgry - dodał polityk.
Jeśli
powodem unijnych retorsji miałoby być uznanie przez suwerenne
państwo małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, to czy o
taką wspólnotę Europy chodziło?
JKUB/PAP