Biała
dama
Biała damo, przezroczysta damo,
lśniąca w krześle księżycową plamą,
na co czekasz wystrojona
złudnie?
Nikt nie podszedł, nikogo nie cieszy
blady profil w wiązanej caleche `y,
słodki owal i oczy jak studnie.
Lecz jest
serce w tym wielkim pałacu,
co potrafi dotrzymać ci placu,.
Daj mi rączkę w
mitence pajęczyn…
Pantalonki masz z haftów odycznych…
szal nie perski, lecz
ektoplazmiczny…
krynolinę z astralu i z
tęczy…
Czemu milczysz,
księżycowa gracjo,
chcąc mi
wmówić , żeś halucynacją,
kwiecie ciała zasianego w
ziemię?
Jak balonik odpływasz
pod plafon,
krążysz światłem ponad
gdańską szafą,
w zalęknieniu
i trumiennej tremie…
Tam za ścianą stary lokaj Łukasz
w śnie się zrywa i
zapałek szuka -
(ciebie więcej niż śmierci się boi),
bo już płyniesz,
syreno powietrza,
coraz
wiotsza, nieżywsza, bledsza
przez kolejny różaniec pokoi…
Biała damo! pod twoją ochronę,
płyną moje
tęsknoty szalone,
o madonno nudnego cmentarza!
545
Ach, za tobą tłum
pięknej młodzieży
iść powinien lub u nóg twych leżeć
i nie straszyć
powinnaś – rozmarzać!
Gdzie uczeni powiedzieli: koniec,
gdzie szyderczy woźnica w bikomie
swym humorem życie chce uprościć - -
Tam zakwitasz
fantazją bez nazwy,
tam powiewasz suknią
z ektoplazmy,
niespodzianko wesołej wieczności!
Seans szyb
Noc, mróz i medium, śpiący księżyc
seans urządzili.
Księżyc się w blasku pręży
i po chwili
widać wyraźnie już,
jak na szybach rosną materializacje:
cynerarie, araukarie, akacje,
nieznane trawy i drzewa…
Paproć liście rozwiewa,
a pod nią kwitną upiornie
zioła skoszone w
lesie…
Noc ich się pyta pokornie:
„Zjawy , czegóż wy
chcecie?”
Wówczas roziskrzone tęsknotą
ku górnym szybom pną się
dzikim
winem, srebrzystym winem
i każdą iskrą srebrzystą i złotą
krzyczą:
Życia! życia! życia choć godzinę!...”
Serapion i Tais
Teraz
zaśniemy razem i sen nas pogrzebie.
Jestem przy tobie:
miłość i śpiąca kobieta.
A
Serapion i Tais, leżąc obok siebie,
śnią dotąd nie
zbudzeni, w muzeum Guimeta.
Ciemność snu blisko ciebie jest gęstwą różaną,
w której usta zamilkły i ręce omdlały…
Thais tuż przy kochanku, za szklaną ścianą,
pogubiła piszczele w brokatach zmurszałych.
Serce twoje tajemne bicia już nie tai.
Te chwile to gołębie
bezpieczne od sępa…
A Serapion spoczywa do dzisiaj przy Thais,
żelazny, wierny szkielet w pozłacanych strzępach,.
Znużeni i zwycięscy czekają poranka ,
poza ratą ciemności jak lwy
groźnie drzemiąc…
Zazdroszczę ci, o Thais, śpiącego kochanka…
Nikt między was nie wejdzie, póki ziemia ziemią.
546
Milczący kochanek
Milczący
kochanek jest jak ciemna rzeka,
która, słowa unosząc przepływa.
Całując kochankę milczy jak firmament,
jak pilot w
czasie wiraży.
Kradnie jej pół szczęścia -
i byłaby wiecznie ciekawa i nieszczęśliwa,
gdyby nie to że, w mroku,
niechcący ramieniem,
łzy mu otarła z twarzy.
Zakochani
Wicher chmury rozwiesza, szumi
zapachami,
park utonął w jeziorze,
drzewa w wodzie milczą. Róża półmrok fiołkowy białą
farbą plami, pies wyje do księżyca melopeę wilczą. W
altance nad jeziorem siedzą dwie niemowy, czekając, aby słowik
niemoc ich wysłowił.
Jesień Jesiennego krwotoku nic już nie
powstrzyma. Czerwień kapie z parku na ulicę… Jesień
żyły sobie rozcięła i blednie z zimna, jak
śmiertelnie
senna Eunice… Księżyc Księżyc
wisi nad ziemią. Płoszy radość wiosny. Jest błyskotką dla
oczu, a dla serca zgrzytem. Świat kościsty, zjeżony, szorstki
i żałosny. W planach mróz, w których gęby ziewają
nigrytem. Ta pęknięta skorupa, ten ogrom szczerbaty, lśni,
malejąc nad nami w wieczną niespodziankę… Cięży nad naszym
czołem, oszołamia kwiaty i powagi dodaje uściskom kochanki.
Płyty Carusa Marii
Morskiej Kołuje żałobny dysk Kołuje
żałobny dysk w trumiennem pudle odkrytem Caruso
śpiewem wytryska, a śmierć wtoruje mu zgrzytem…
Caruso – żywy aksamit życie ze szczęściem
zżyte, 547 najżywszy ton między nami! A śmierć
zatrzymuje płytę… Mamma Mia Che
Vo’sape Milczenie grobu przebijam namiętnym
śpiewem zmarłego. Jak krew kapie z mej płyty piosnka
Nutilego o mamma Mia! Mgłą się na płycie
owijam, lecz mnie nie zbawi muzyka, i jestem mniej
niż mucha, co żyje i bzyka, o mamma Mia!
548