Maria Koszutska: Rewolucja rosyjska a proletariat międzynarodowy
Tekst pochodzi z tomu pierwszego (1912-1918) Pism i przemówień Marii Koszutskiej Wery-Kostrzewy wydanego przez Książkę i Wiedzę w 1961 r. str.237-255. Autorka była w tym czasie w PPS-Lewicy, organizacji, która kilka miesięcy później utworzyła w połączeniu z SDKPiL –Komunistyczną Partię Robotniczą Polski. Warto zwrócić uwagę na liczne krytyczne uwagi pod adresem Bolszewików, w której często ma racje (np. sprawa bolszewickiej polityki rolnej). W późniejszej publicystyce KPP, takie odważne polemiki będą coraz rzadsze.
Internetowa wersja pochodzi ze strony Lewica bez Cenzury
Redakcja WR
Maria
Koszutska Wera-Kostrzewa
Rewolucja rosyjska a proletariat
międzynarodowy
I.
ŁĄCZNOŚĆ WALKI PROLETARIACKIEJ
Wschód czy zachód Europy?
Rozkołysana wichrem szalejącej burzy społecznej Rosja, nie znająca
zda się granic w swym rewolucyjnym rozpędzie, choć niedojrzała w
rozwoju kapitalistycznym, Rosja, przechodząca bezpośrednio od
despotyzmu i na wpół feudalnych urządzeń do śmiałych prób
urzeczywistniania socjalizmu, czy też zrównoważony Zachód, ze swą
starą praktyką życia organizacyjnego, z daleko posuniętym
rozwojem gospodarczym, z ogromnymi zasobami wiedzy teoretycznej i
znajomością sprężyn życia ekonomicznego wśród rzeczników
socjalizmu? Żywiołowa moc prących naprzód rosyjskich mas
robotniczo-chłopskich, których znaczna część, wyrósłszy na
pniu niedorozwiniętych jeszcze stosunków gospodarczych, wchłonęła
jednak w siebie wszystkie pierwiastki przygotowującego się
międzynarodowego przewrotu i do miary międzynarodowej przykroiła
swe żądania i cele? - czy one to, te właśnie masy dopiero co
rozkute z kajdan najsroższej niewoli zdecydują ostatecznie o nowych
formach życia społeczno-ekonomicznego, czy wyszkolenie i
umiejętności organizatorskie proletariatu zachodnioeuropejskiego
wykażą mimo wszystko swą wyższość? Komu dane będzie powiedzieć
ostatnie słowo w dziejowych zapasach walczących z sobą klas, w
olbrzymim zmaganiu się sił wrogich? Kto wykradnie z nieba
prometeuszowy ogień szczęścia ludzkości? Na wschodzie czy na
zachodzie Europy kryje się klucz do rozwiązania olbrzymich
zagadnień epoki obecnej?...
Daremnie szukalibyśmy odpowiedzi na tak postawione pytania. Kraje kapitalistycznej Europy związane są ze sobą łańcuchem nierozerwalnej łączności, wzajemnego oddziaływania i uzależnienia; to, co się dzieje w jednym z nich, nie może pozostać bez wpływu na kształtowanie się i układ ogólnych stosunków; żaden bardziej zasadniczy przewrót ekonomiczno-społeczny nie może odbyć się i utrzymać w jednym tylko kraju. Nie może być w tym zespole ani odosobnionej wyspy szczęśliwości, ani też takiej twierdzy wstecznictwa i niewoli, której by nie obaliła ogólna fala wolnościowa. Nie może być ani narodowego socjalizmu, ani zabezpieczonej przed ogólną reakcją narodowej wolności, ani też powołanego do zbawiania innych wybranego ludu - wszystkie one przeszedłszy wspólnie, choć jedne w szybszym, drugie w powolniejszym tempie proces przeobrażania się na społeczeństwo kapitalistyczne, wspólnie też przeobrażać się będą na społeczność socjalistyczną.
Już sam charakter obecnej rewolucji rosyjskiej jest nie tylko wynikiem konkretnego układu stosunków w Rosji samej, ale jest w dużym stopniu uwarunkowany dojrzałością budowy społecznej zachodniej Europy, jest niejako postawieniem stawki na przyszły dorobek międzynarodowego proletariatu, jest wyjściem rewolucji poza ramy narodowe i przeniesieniem walki na ogólnoeuropejski teren. I jednocześnie rewolucja rosyjska, jej rezultaty, zdobycze i ciężko nieraz okupione doświadczenia będą dla proletariatu całej pozostałej Europy nie tylko materiałem dla obserwacji i wyciągania z niego historycznych nauk, ale będą stanowić zarazem najbardziej istotną, składową część ogólnego przeobrażenia.
Dlatego też, zdając sobie dokładnie sprawę z różnic w układzie stosunków między Zachodem i Wschodem, wiedząc, że historia nie powtarza się nigdy w ten sposób, aby przynosiła z sobą zupełną tożsamość wypadków raz przeżytych - rozumiejąc to wszystko, jesteśmy jednak pewni, że wypadki rosyjskie nie mogą pozostać odosobnione.
Z takiego postawienia sprawy płynie od razu wskazówka co do ustalenia stosunku naszego do bolszewików jako do rewolucyjnego, robotniczego rządu.
II.
BOLSZEWICY I MY
Różnice dzielące nas od bolszewików to
różnice między poszczególnymi odłamami w obozie socjalistycznym.
Węzły łączące z nimi, stawiane ponad wszystko - to wspólny
interes proletariatu. Poparcie i podtrzymanie robotniczego rządu -
to pierwsze zadanie, obowiązek międzynarodowego proletariatu.
Krytyka jego nie może być krytyką stojących na zewnątrz
obserwatorów, ale usiłowaniem współwalczących naprawienia
błędów, których proletariat nigdy nie mógłby się wyzbyć,
gdyby w kierownictwie swym widział tylko bóstwo nieomylne.
Niepodobna zataić, że koleje rewolucji rosyjskiej są często niepojęte, że przynoszą nieraz rozczarowanie masom, które rewolucję tę witały z najwyższym uniesieniem i które później zatracać zaczęły orientację w gąszczu nie rozwikłanych, mnożących się zagadnień.
Klęska Rosji przypieczętowana traktatem brzeskim98, okropne warunki tego traktatu, niepojęty fakt przymierza między rządem rewolucyjnym i rządem burżuazyjnym - oto jedna kategoria wątpliwości.
Ale to nie wszystko. Obrażanie zasad demokratyzmu, które w ciągu długich lat walki stały się dla mas umiłowanym symbolem wolności i sprawiedliwości. Panowanie przemocy, terroru, gwałtu w państwie socjalistycznym, gdzie urzeczywistniony miał być ideał zgodnego współżycia wszystkich ludzi! Mózg robotniczy gubi się w tych sprzecznościach... I wreszcie - chaos i bezład gospodarczy, spekulacja, drożyzna, brak pracy - jako rezultat rządów socjalistycznych... Rozdrobnienie ziemi zamiast jej uspołecznienia, głód i bieda w miastach zamiast oczekiwanego dobrobytu...
Jak to, czyż więc nie ma sposobu podniesienia się z tych nizin, w które zepchnął nas los? Czyż więc socjalizm, będący dotąd naszą gwiazdą przewodnią, nie wytrzymuje próby życia i okazuje się w praktyce nieziszczalnym marzeniem? Czyż sami w siebie mamy zwątpić? - bo dla-czegóż robotnicy, mający władzę w rękach i możność organizowania życia według swej woli, nie umieją go urządzić należycie? Czy też może winien wszystkiemu, jak tego po sto razy usiłują nam dowieść, bolszewizm i jego błędy?
Nadzieja nadejścia wielkich dni wyzwolenia i zwątpienie, poczucie łączności z robotniczym rządem i obawa o słuszność jego taktyki ¦-¦ walczą wciąż o lepsze w sercach i umysłach robotniczych.
Odpowiedzi szukać musimy, jak zawsze, na drodze uświadomienia socjalistycznego. Kto pozna drogi i sprężyny rewolucji rosyjskiej, rozmach, jaki jej nadaje ogólna dojrzałość kapitalizmu w Europie, i więzy, w których ją wikła niedorozwój gospodarczy Rosji, kto przyjrzy się całej okropnej puściźnie, jaką dzięki wojnie i rządom carskim odziedziczył rząd socjalistyczny, kto zrozumie trudności, z jakimi on walczy, ten przestanie niechybnie rozpaczać i lekkomyślnie oskarżać. W tym wszystkim, co na pozór wydaje się tylko chaosem, zobaczy działanie twórczych sił, pozna, jak głęboko tkwią korzenie zła trapiącego proletariat, jak tytaniczne są wysiłki tych, którzy usiłują je wyrwać, jakie niebezpieczeństwa grożą im na tej drodze.
Pozna i ich błędy i nauczy się ich unikać.
W Rosji, gdzie masa, na ogół ciemna i przez długie lata bierna, wyszła dopiero ze stanu niewolnictwa, brak było w partiach socjalistycznych istotnego demokratyzmu organizacyjnego i zapędy dyktatorskie jednostek rozrosły się do niemożliwych granic. Wyłączność kółkowa i despotyzm organizacyjny były często powodem nieprzebierania w środkach w walce o władzę, prowadziły do demagogii i oportunizmu wobec nieproletariackich chłopskich żywiołów. Wreszcie - skłonność do opierania taktyki nie tylko na poznaniu ogólnej linii rozwoju społecznego, ale i na lekkomyślnych proroctwach co do terminu i szybkości rewolucyjnych wypadków, cechy właściwe bolszewikom, a u nas, z pewnymi odmianami - rozłamowcom esdeckim, wykazały jaskrawo w toku rewolucji swoją szkodliwość dla ruchu robotniczego i muszą być przez proletariat międzynarodowy, mimo wszystkiego, co go najściślej łączy z bolszewizmem, z całą bezwzględnością zwalczane i tępione.
Tak samo rozumieli swój stosunek do rządu bolszewickiego nasi towarzysze w Rosji i scharakteryzowali go w następujących słowach petersburskiego "Robotnika":
Zaniesione przez wichry wojenne do Rosji szeregi proletariatu polskiego, proletariatu kraju, w którym rewolucja w roku 1905 i 1906 miała przebieg i charakter czysto robotniczej rewolucji, szeregi te znalazły się zdezorientowane i zbite z tropu tym przebiegiem, jaki wzięła rewolucja rosyjska.
Żaden jednak odłam polskiej klasy robotniczej nie może ograniczyć swojej działalności do krytyki z zewnątrz.
Współpracując w możliwie szerokim zakresie i walcząc wspólnie z rządem robotniczym - powiada dalej "Robotnik" - musimy jednocześnie wystrzegać się bacznie zupełnego roztopienia się w rewolucyjnym, mieszanym pod względem klasowym żywiole, musimy tym zazdrośniej strzec i bronić nieugiętych zasad robotniczego, marksowskiego socjalizmu, musimy i wśród rewolucyjnej walki ochraniać klasową samodzielność proletariatu, który ma swoją własną misję dziejową do wykonania".
Olbrzymie wysiłki i bohaterskie ofiary proletariatu rosyjskiego byłyby w dużym stopniu zmarnowane, gdyby nie znalazły poparcia i nie zostały podtrzymane przez proletariat międzynarodowy i gdyby z drugiej strony nie pomogły mu do uniknięcia tych błędów i ominięcia tych niebezpieczeństw, jakich rewolucja rosyjska i jej kierownicy uniknąć nie zdołali.
III.
DYKTATURA PROLETARIATU ROSYJSKIEGO I POKÓJ BRZESKI
Czy przewrót
październikowy i sięgnięcie po władzę przez socjalistyczny
proletariat rosyjski nie były kapitalnym błędem, rodzącym szereg
dalszych błędów? Czy powinni socjaliści urzeczywistniać hasło
dyktatury wtedy, gdy rozwój kapitalistyczny nie dojrzał jeszcze do
socjalizmu i gdy władza socjalistyczna, sprawowana na gruncie
istniejącego jeszcze kapitalizmu, zmuszona jest na każdym kroku do
kompromisów? A jeśliby nawet twierdząco odpowiedzieć na to
pytanie, to czy należało brać na siebie odpowiedzialność za
likwidację przegranej wojny? Czy powinni byli socjaliści rosyjscy
stawać na czele rządów wówczas, gdy mieli przed sobą tylko dwie
alternatywy, jednakowo niedopuszczalne dla nich: albo paktowanie z
imperializmem, albo dalsze prowadzenie wojny? Oto kapitalne
zagadnienie rewolucji rosyjskiej, na które dać trzeba niedwuznaczną
odpowiedź. I trzeba powiedzieć, że jednak, mimo wszystko, nie
można było cofnąć się przed tą historyczną próbą i przed tą
historyczną odpowiedzialnością.
Twierdzić, że dyktatura proletariatu rosyjskiego powinna była być urzeczywistniona dopiero wtedy, gdy rozwój kapitalistyczny dojdzie do swego maksimum, chcieć w ten sposób ominąć niebezpieczeństwa grożące w stadium przejściowym - znaczyłoby to wyobrażać sobie, że socjalizm może z czasem, niby soczysty owoc, dojrzeć na drzewie kapitalizmu i spaść proletariatowi w ręce jako coś gotowego i skończonego, znaczyłoby to wierzyć w możliwość jakiegoś jednorazowego, momentalnego przewrotu i nie rozumieć konieczności zdobywania socjalizmu właśnie przez zmaganie się ze światem kapitalistycznym.
Złudne również byłoby mniemanie, że zdobycie dyktatury przez proletariat powinno przypaść na taki jakiś sprzyjający moment, kiedy władza socjalistyczna będzie od razu mogła sprowadzić raj na ziemię, zapewnić wszystkim wolność, dobrobyt, pomyślność. Kto by w Rosji czekał takiego momentu, mógłby nie doczekać się go nigdy, bo taka jest właśnie zwykła kolej rzeczy, że proletariatowi otwiera się droga do władzy i zwycięstwa nad wrogimi mu klasami wtedy, gdy polityka ich, sprowadziwszy jakąś ogólną klęskę, osłabi je, uzbroi przeciw nim i wyrwie ze zwykłej apatii szerokie masy.
Nie mógł w takim momencie proletariat powiedzieć burżuazji: nie chcę władzy, bo nie chcę wypijać nawarzonego przez ciebie piwa, ale ponieważ ciężko nagrzeszyłaś, zmuszam cię do pokuty i do sprawowania rządów w myśl moich, nie zaś twoich interesów. Żądać od burżuazji takiego, choćby chwilowego samozaparcia się - byłoby daremne, pozostawiając więc władzę w rękach burżuazji, proletariat szykowałby na swoją skórę coraz to nowe cięgi. Nie tylko rozumowanie, ale instynkt samoobrony nie pozwala na to i pcha w takim momencie robotników do stawania samemu na straży swoich interesów, bez względu na trudność sytuacji. Zdobycie władzy nie jest wtedy i nie może być jakimś cudownym lekiem, niweczącym całe zło spowodowane przez poprzednią gospodarkę, ale kładzie kres akcji grożącej coraz to nowymi klęskami i jest zarazem drogą do wielkich zdobyczy na polu świadomości i wyszkolenia mas.
Zrozumienie i trafna ocena tej sytuacji jest bezwarunkowo wielką zasługą bolszewików. "Robotnik w Rosji", organ Lewicy-PPS, stwierdza również, że:
Historycznym błędem mienszewizmu było; iż opierając się na analizie raczej ogólnoeuropejskich aniżeli rosyjskich stosunków, upatrywał w dyktaturze tylko jedną z możliwości żywiołowego rozwoju rewolucji i w obawie przed tą fałszywą sytuacją, w jakiej znajdzie się proletariat, skoro zdobędzie władzę w chwili jeszcze niedojrzałej do socjalistycznego przewrotu, wahał się stanąć na czele ruchu, który w sposób żywiołowy parł rozwój wypadków ku dyktaturze
Ale, powiadają jeszcze: wobec słabości i małej liczebności proletariatu, który w tych warunkach nie mógł urzeczywistniać własnych swych celów, nie należało brać władzy za cenę podziału ziemi i "mużyckiego" pokoju, nie należało stawać się w ten sposób narzędziem i dawać firmę socjalizmu niesocjalistycznym dążeniom chłopstwa.
I to niesłuszne. Jeśli bowiem ziemia i pokój były istotnie ceną oddania przez chłopów władzy w ręce socjalistów, to był to okup, przed którym socjaliści mogli i mieli prawo nie cofać się.
Rozdrobnienie ziemi - to nie socjalizm oczywiście - na pozór oddalało od niego, cofając wstecz proces koncentracji kapitału. Ale zniszczenie obszarnictwa, tej ostoi reakcji w Rosji, było historyczną koniecznością i warunkiem dalszego jej rozwoju, a podział ziemi stanowił nie tylko cenę władzy socjalistycznej, ale cenę samej rewolucji. Walka zaś o pokój stanowiła przecież od początku wojny oś agitacji socjalistycznej.
Nie samo więc sięgnięcie po władzę, ale sposób użycia jej i wyzyskania może być przedmiotem naszej krytyki.
Nie to zarzucamy bolszewikom, że zgodzili się rządzić w kraju, w którym większość stanowiło chłopstwo, ale to, że opierając się na jego sile orężnej, nie widzieli dość jasno niebezpieczeństw z tym związanych i uczynili terror i przemoc systemem swego rządzenia nie tylko w stosunku do burżuazji, ale częstokroć i tam, gdzie powinna była zwyciężyć tylko siła ideowa.
Nie w tym widzimy zło, że pośrednio czy bezpośrednio pomogli do rozdrobnienia ziemi, ale w tym, że nie widzieli i nie rozumieli istoty odbywającego się przewrotu rolnego, który uważali za przewrót socjalistyczny.
Nie o to wolno nam obwiniać ich, że oni stali się powodem tryumfu państw centralnych. Jeszcze przed objęciem władzy przez bolszewików Rosja była doszczętnie pobita, i żadna siła ludzka nie mogła odtworzyć jej siły bojowej. Tryumfujące państwa centralne miały w danej chwili otwartą drogę do Rosji - mogło już tylko chodzić o formę, w jakiej tryumf ten znajdzie swój wyraz. Ale było właśnie niesłychanie ważne, aby w tym jedynym kraju, gdzie socjalistyczny proletariat mógł doprowadzić do przerwania wojny - aby fakt ten znalazł należytą obronę zasadniczą.
Trzeba było powiedzieć wyraźnie, że w takiej sytuacji możliwy jest chwilowy tryumf orężny tych mocarstw, w których proletariat popiera jeszcze akcję wojenną burżuazji, że jednak nie może to być motywem dla zejścia z drogi antywojennej. Wszakże wszyscy ugodowi socjaliści godzą się na złożenie broni, o ile złoży ją proletariat strony przeciwnej - zagadnienie rewolucji sprowadzało się właśnie do tego, kto uczyni pierwszy krok, kto podejmie wielkie ryzyko narażenia się na brak natychmiastowego poparcia, kto wyrwie się z przeklętego kręgu krótkowzrocznych rachub i oprze w praktyce, nie tylko w teorii, na ogólnych perspektywach postępującego wciąż naprzód rozwoju walki klasowej.
Tego właśnie bolszewicy nie wyjaśnili, nie próbowali nawet wyjaśnić masom - i związali całe ich nadzieje nie z ogólnym biegiem wypadków rewolucyjnych w Europie, ale ze swoją własną opatrznościową rolą, rolą cudotwórców, mogących wywołać rewolucję międzynarodową w oznaczonym przez siebie terminie -¦ w momencie rokowań brzeskich.
Dlatego to miara rozczarowania po zawarciu pokoju brzeskiego była tak wielka, dlatego ogarnęło ono nie tylko szerokie masy, które zawsze sądzą wypadki według ich bezpośrednich następstw, ale i uświadomione koła robotnicze, pozbawione w tym przełomowym momencie oręża ideowego. Boć oręża tego nie mogło dostarczyć ani mętne hasło wojny rewolucyjnej, ani też jawnie bałamutna, bo niewykonalna, leninowska teoria "piere-dyszki" - wytchnienia, po którym dopiero nastąpić miało wznowienie wojny - teoria będąca wyraźnym ustępstwem na rzecz ideologii obrony narodowej.
Nie wchodząc tedy w sprawę form, w jakich odbyło się wycofanie Rosji z jej roli czynnej w wojnie europejskiej, odrzucając bezwzględnie wszelkie oskarżanie bolszewików o to, że oni stali się przyczyną wzmożenia potęgi jednej z grup imperialistycznych oraz "poniżenia" Rosji, stwierdzić musimy, że to wycofanie się z wojny stało się w świadomości ogółu - w dużym stopniu dzięki taktyce bolszewickiej -¦ tylko tryumfem faktów, "muzy ckim" pokojem ciemnoty i wyczerpania, nie zaś wyrazem nie dających się pogodzić z wojną rewolucyjnych dążeń i antywojennej ideologii socjalistycznej.
IV.
DYKTATURA PROLETARIATU ROSYJSKIEGO A DEMOKRACJA
Prasa
burżuazyjna na wyścigi stara się zohydzić robotniczy rząd
rosyjski. Zarówno cały ogólny system jego postępowania, jak
poszczególne rozporządzenia i dekrety, a więc fakt rozpędzenia
Konstytuanty, treść ogłoszonego niedawno tekstu konstytucji itp.
uważane są za niezbity dowód, że socjaliści zdradzili głoszone
przez siebie hasła wolności, sprawiedliwości, równości, że
sprzeniewierzyli się ideałom demokracji, czyli dążeniom do
powszechnego równouprawnienia, i na miejsce despotyzmu carskiego
wprowadzili despotyzm socjalistyczno-bolszewicki. To nieustanne
ujadanie prasy burżuazyjnej, przy jednoczesnej zawiłości wypadków
zachodzących w Rosji i nowości zagadnień związanych z ujęciem
władzy przez proletariat - wywołują w umysłach wielu robotników
poważne wątpliwości, czy i w jakim zakresie praktyka polityczna
rządu proletariackiego w Rosji jest zgodna z celem ostatecznym tej
walki, z ideałami socjalizmu. Dla klasy robotniczej socjalizm jest
wszak równoznaczny z panowaniem powszechnej równości i
sprawiedliwości, jest ideałem braterstwa i swobodnego,
nieskrępowanego rozwoju wszystkich członków społeczeństwa.
Tymczasem pierwszy już wypadek dłuższego trwania władzy
proletariackiej obfituje istotnie w akty przemocy, daje cały szereg
przykładów przymusu i niejednakowego traktowania członków
społeczeństwa. Nasuwa się dalej pytanie, czy przymus w dobie
panowania proletariatu w ogóle jest zgodny z wyzwoleńczymi ideałami
socjalizmu? Mieszają się przy tym zagadnienia różnego typu,
wymagające oddzielnego rozpatrzenia.
Pochopność rządu bolszewickiego do stosowania siły, zwłaszcza tam, gdzie chodziło o poszczególne odłamy klasy robotniczej i gdzie przemoc zastępowała oddziaływanie ideowe - była niewątpliwie błędem i do tej sprawy jeszcze powrócimy. Na razie jednak chodzi o postawienie sprawy ogólniejszej -¦ o odpowiedź na pytanie, jakie środki może stosować w ogóle, nie tylko w obrębie własnej klasy, zwycięski proletariat. Musimy omówić samo pojęcie dyktatury proletariatu. Co to jest dyktatura i jaka powinna być jej treść?
Teoria socjalistyczna nie daje tu gotowej odpowiedzi. Wprawdzie w dziełach twórców socjalizmu naukowego, Marksa i Engelsa oraz późniejszych teoretyków socjalistycznych, znajdują się z rzadka uwagi, które pozwalałyby konkretniej ująć metody polityki proletariatu w dobie jego panowania, do ostatnich jednak czasów, gdy zagadnienie to było jeszcze mało aktualne, poprzestawano na ogólnikach. To zaś rodziło i utrwalało szeroko rozpowszechnione przeświadczenie, że pochwycenie przez proletariat władzy państwowej pociąga za sobą nieomal bezpośrednio socjalizm, a zatem urzeczywistnienie wszystkich jego ideałów i oparcie stosunków ludzkich na zasadach pokojowego współżycia. Im bardziej jednak zbliżamy się do okresu decydujących walk społecznych, tym dokładniej zdajemy sobie sprawę, że tak nie jest, że urzeczywistnienie socjalizmu i stworzenie nowego ustroju współżycia ludzkiego nie może być dziełem jednej chwili. Socjalizm nie zrodzi się z dnia na dzień. Budowanie podstaw nowego ustroju społecznego musi wypełnić cały okres ciężkich walk proletariatu. Trwanie jego zależy od wielu czynników - od siły i dojrzałości proletariatu, od oporu stawianego przez wrogów socjalizmu. Przewrót socjalistyczny nie jest więc aktem, czynem jednorazowym, lecz szeregiem walk wypełniających cały okres w dziejach społeczeństwa.
I dlatego to, ująwszy władzę w ręce, proletariat rosyjski nie może zburzyć natychmiast organizacji państwowej jako organizacji panowania jednej klasy nad innymi. Pozbawiłby się bowiem najważniejszego narzędzia tworzenia ustroju socjalistycznego, który może powstać jedynie jako narzucenie przy pomocy środków przymusu - woli klasy robotniczej innym klasom. W walce społecznej bowiem rozstrzygają i skutkują nie namowy w celu przekonania przeciwników klasowych, lecz siła - w danym wypadku potęga zorganizowanego, świadomego swych celów i panującego proletariatu. Opór przeciwników społecznych musi być łamany, o ile nie skutkują inne środki. Uczą tego i dzieje rewolucji burżuazyjnych, np. angielskiej w połowie XVII w. i francuskiej w końcu XVIII w., gdy żywioły mieszczańskie nie cofały się przed żadnymi środkami w celu utrwalenia władzy i nie zważały na żale i oskarżenia ze strony dawnych władców świata średnio-wieczno-ieudalnego.
Niezależnie od tego, czy dyktaturę rosyjską uważać będziemy za chwilowe zwycięstwo, czy też za ostateczny okres przejściowy od kapitalizmu do socjalizmu -o w każdym razie proletariat, który stał się przez rewolucję klasą panującą, musi jako klasa panująca dążyć do przewrotu w dotychczasowym systemie gospodarczym i politycznym. Zaczyna się niezmiernie uciążliwa i skomplikowana praca nad zreformowaniem całego mechanizmu społeczno-ekonomicznego, a celem jej jest uspołecznienie systemu wytwarzania. Trzeba więc przebudować cały aparat państwowy, trzeba zburzyć organy państwa, będącego narzędziem ucisku klasowego, i zbudować mechanizm polityczny umożliwiający dzieło wielkiej reformy społecznej. Wszystko to czyni proletariat rosyjski wbrew woli, przy zawziętym oporze i rozlicznych przeszkodach stawianych przez burżuazję, która nie chce pozbyć się dobrowolnie swego uprzywilejowanego stanowiska.
Dlatego to okres dyktatury proletariatu nie jest jeszcze, jak sądzą niektórzy, organizacją życia na zasadach wszech-ludzkiej harmonii i zgody, ale jest, przeciwnie, okresem najzawziętszej wojny klas, z których każda chce siłą przeprowadzić swoje dążenia. Wszelkie tedy sielankowe wyobrażenia o dyktaturze są złudzeniem i muszą być rozwiane przez rzeczywistość. Rzeczywistość ta z łatwością przynosi rozczarowanie wielu nawet szczerym idealistom, którzy widzą w socjalizmie tylko jego szczytne hasła braterstwa i zrównania wszystkich ludzi, a nie widzą przejściowych wprawdzie, ale twardych i okrutnych konieczności walki. Kto jednakże nie chce być zepchnięty z wielkiej drogi walki o lepszą przyszłość, musi wnikać w głąb rzeczy i rozumieć treść i istotę odbywających się przewrotów, nie zaś tylko zewnętrzne, towarzyszące im objawy.
Dążenia rosyjskiego proletariatu polegają na "przewrocie w starym systemie produkcji". "Z chwilą przeistoczenia warunków tej produkcji proletariat niszczy także warunki istnienia klas, za czym i same klasy, a więc i swoje nawet panowanie klasowe" 101. Skończy się okres dyktatury proletariatu, gdyż przestanie - wobec nowych warunków społeczno-ekonomicz-nych - istnieć klasa robotnicza, której wytwór pracy przywłaszcza sobie burżuazja, posiadająca środki i narzędzia produkcji. Środki te staną się własnością całego społeczeństwa rosyjskiego. Zniknie burżuazja, zniknie i proletariat. Zbędne i pozbawione podstaw społecznych stanie się jego panowanie.
Wraz ze skończeniem się okresu przejściowego od kapitalizmu do socjalizmu zacznie się nowa epoka w dziejach Rosji o-¦ epoka socjalizmu, sprawiedliwości w stosunku do każdej jednostki, wolności i równych praw i obo*-wiązków wszystkich członków nowego społeczeństwa.
Wszystko to, co powiedzieliśmy o konieczności stosowania przymusu w dobie dyktatury proletariatu, nie wyjaśnia jednak jeszcze kwestii samego stosunku proletariatu do ideałów demokracji. Bo przecież chodzi nie tylko o to, jak walczyć i jakimi środkami posługiwać się w walce,, ale chodzi o sam jej cel, chodzi o odpowiedź na pytanie, jakie to mianowicie mają być nowe urządzenia, nowe formy wprowadzane na miejsce tych, które zostają siłą złamane i zniszczone.
Demokracja, powszechne równouprawnienie i jako jej wyraz -¦ jednakowe prawo wszystkich obywateli do udziału w życiu politycznym, poszanowanie woli reprezentacji ludności i oparcie tej reprezentacji na jak najszerszych podstawach, zniesienie wszelkich przywilejów w sensie jakiej kolwek przewagi prawnej jednych obywateli nad drugimi - to były przecież postulaty stanowiące składową część programu socjalistycznego. Umieliśmy go na pamięć - my, socjaliści, uczyliśmy go się jak dzieci pacierza. W każdym kole robotniczym omawialiśmy szczegóły tego programu, poznawaliśmy sposoby wcielenia go w życie i zabezpieczenia się przed pogwałceniem go.
I oto gdy socjaliści doszli do władzy, przekreślili za jednym zamachem program demokratyczny: uzbrojeni marynarze rozpędzili Konstytuantę, wybraną na zasadzie najszerszego, jakie może być, prawa głosowania, zaś V Kongres Sowietów Socjalistycznej Republiki Rosyjskiej uchwalił konstytucję102, w której samo powszechne prawo głosowania zostało uchylone. Paragraf 1 Konstytucji opiewa bowiem:
Pozbawione są prawa wyborczego czynnego i biernego (to jest prawa wybierania i wybieralności):
1. osoby, które korzystają z pracy najemników w celu ciągnięcia z niej zysku;
2. osoby, które otrzymują dochód bez pracy, jak np. procenty od kapitału, dochody z majątku itp.
Burżuazja tedy i całe drobnomieszczaństwo są od wyborów usunięte.
A gdzież program demokratyczny - mogą zapytać robotnicy rosyjscy - gdzież to żądania nasze, o któreśmy przez tyle lat walczyli i przelewali krew, gdzież hasła rewolucji 1905 roku - konstytuanta i powszechne prawo wyborcze?
Gdzież wasze zasady, wasze ideały? - woła z wściekłością i tryumfem burżuazja. - Więc równość obywatelska potrzebna wam była tylko dopóty, dopóki wy byliście stroną słabszą; z chwilą gdy dochodzicie do władzy, używacie jej po to, by wziąć za łeb innych; zerwawszy własne pęta, w tej chwili nakładacie je na bliźniego... Nie mówcie nam o ideałach socjalistycznych, wasz ideał - to panowanie pięści, i chodzi tylko o to, aby to była pięść robotnicza, nie zaś pięść burżuazyjna!
Od krakowskiego "Czasu" począwszy, od warszawskiej "Dwugroszówki" i "Głosu", kończąc na ąuasisocjalistycz-nej "Jedności Robotniczej" 103 - wszędzie to samo: bryzganie jadem i żółcią, drwiny, naigrawania, oburzenie, a w najlepszym wypadku ¦-¦ żale i ubolewania. Już same tytuły artykułów dotyczących tej materii, a więc: Karykatura konstytucji, Bolszewicka antykonstytucja itp. - mówią wyraźnie o treści. "Jedność Robotnicza" rozdziera szaty dowodząc, że rząd robotniczy sprzeniewierzył się najbardziej podstawowej zasadzie socjalistycznej: dążeniu do obalenia wszelkich przywilejów, sam bowiem stwarza przywileje dla robotników -¦ opiera nową konstytucję na przywileju.
Tak to na każdym kroku wrogowie i niepowołani przyjaciele klasy robotniczej rosyjskiej usiłują narzucić jej martwe schematy, suchą formułą zastąpić żywą treść życia i walki.
Socjaliści tym właśnie różnili się zawsze od burżuazyj-nych demokratów, że żaden mechanizm życia politycznego nie był nigdy dla nich ideałem - był zawsze tylko środkiem, narzędziem w walce o zdobycie istotnego ideału, o zniesienie wyzysku i wszelkich przywilejów społecznych. Jeśli to narzędzie, jakim są takie czy inne formy życia politycznego, ma hamować całość walki o wyzwolenie, to się to narzędzie odrzuca bez najmniejszego uchybienia samemu ideałowi. Jeśli urządzenia demokratyczne, jeśli równość praw politycznych, która w istocie jest fikcją, bo kapitalista posiadający wykształcenie i pieniądze inny użytek robi ze swoich praw wyborczych niż ciemny i głodny robotnik, który to prawo swoje obraca częstokroć przeciw sobie - jeśli ta równość pozorna ma przeszkodzić do zasypania głównych źródeł społecznej nierówności ludzi - to nie może być dla nas nietykalną świętością. I dlatego to sama zasada, ten punkt wyjścia, który każe w pewnych wyjątkowych wypadkach przejściowego momentu nie liczyć się z postulatami demokratycznego programu, jest słuszny.
Gdy chodziło o rozwiązanie Konstytuanty, istotnym zagadnieniem w całej tej sprawie nie była tylko kwestia większości bolszewickiej. I jeżeli nawet bezpośrednim motywem postępowania bolszewików było to, że nie uzyskali w Konstytuancie większości, którą faktycznie posiadali w ludzie, to wchodził tu w grę jeszcze czynnik inny. Oto przed Konstytuantą powstała już inna forma ludo-władztwa, lepiej odpowiadająca potrzebom chwili i celom wciągnięcia mas pracujących do czynnej roli w życiu publicznym; były to sowiety. Albo Konstytuanta, albo sowiety - tak wyglądało zagadnienie. Musiał nastąpić wybór. Jedno i drugie nie mogło istnieć współrzędnie; jedno albo drugie musiało stać się fikcją lub przestać istnieć.
Ale dlaczego w takim razie bolszewicy zwoływali Konstytuantę, skoro wiedzieli, że jest skazana na zagładę? Dlaczego dali przeciwnikom swoim na całym świecie tak łatwą broń ideową do ręki? Dlaczego nie przygotowali umysłów, nie liczyli się z fatalnym wrażeniem, jakie to nagłe zlekceważenie tradycyjnego demokratyzmu zrobi na robotnikach Zachodu, nawykłych do dotychczasowych form walki i obracających się w kole pojęć dotychczasowego programu demokratycznego?
Tak, bez wątpienia, zwoływanie Konstytuanty było błędem, ale był to błąd bodaj nieunikniony. Bo było to hasło, które siłą rzeczy narzuciło się niejako w walce z dyktaturą Kiereńskiego, hasło, które nadawało treść polityczną agitacji przeciw niemu. Nowa zaś forma organizacji politycznej, władza sowiecka, wykrystalizowała się dopiero w ogniu walki i powstanie jej na miejsce dawnych form parlamentaryzmu nie było rezultatem teorii, ale dziełem praktyki - niespodzianką nieomal dla samych twórców nowej organizacji.
Nowa, w ogniu rewolucyjnej walki zrodzona forma lu-dowładztwa w Rosji znajduje swój wyraz, obronę i ideologiczne uzasadnienie w tekście Konstytucji uchwalonej przez V Kongres Sowietów. Ustalony przez Konstytucję mechanizm państwowy, typ jego organów prawodawczych i administracyjnych, ich wzajemny stosunek etc. odpowiadają ściśle tym wzorom, jakie samorzutnie wyłoniła organizacja sowietów i jakie wcześniej jeszcze wytrzymały długoletnią próbę ogniową walki proletariatu zorganizowanego w socjalistycznych organizacjach politycznych.
Na miejsce dawniejszych komitetów partyjnych widzimy tu rady, czyli sowiety lokalne, spośród ich delegatów powstające sowiety powiatowe, miejskie, gubernialne, prowincjonalne, wreszcie najwyższa instancja: Wszech-rosyjski Kongres Sowietów, który wybiera Egzekutywę, a ta znów naznacza komisarzy ludowych. Komisarze podlegają stale kontroli Egzekutywy i każde ich rozporządzenie może być przez nią wstrzymane i oddane pod obrady Kongresu Sowietów.
W zakresie swoich kompetencji egzekutywy lokalne, miejskie, gubernialne i prowincjonalne stanowią władzę najwyższą.
Wybory we wszystkich sowietach odbywają się co trzy miesiące, przez co utrzymana jest stała łączność i współpraca delegatów z wyborcami.
Nowa organizacja ludo władztwa rozstrzyga więc za jednym zamachem kwestie, które od dawna budziły niepokój w obozie socjalistycznym i wywoływały powątpiewania co do celowości udziału w życiu parlamentarnym. Dotychczasowy system parlamentarny nie wciągał bowiem mas do czynnego udziału w życiu publicznym. Ciało administracyjne, odłączone zupełnie od ogółu ludności, od jego organów prawodawczych - kostniało w martwym biurokratyzmie, stawało się jakąś obcą, wrogą, pasożytniczą naroślą w łonie społeczeństwa. Wreszcie upełnomocnieni przez masę posłowie odrywali się od niej również i przestawali brać udział w życiu masy - masa przestawała z nimi współdziałać.
Wszystkie te braki usuwa nowa organizacja państwowa, która wszystkie komórki życia zbiorowego łączy w jedną całość, znosi dawniejsze sztuczne przegrody, organy samorządu czyni składową częścią ogólnego państwowego organizmu, ustala ścisłą łączność władz prawodawczych i administracyjnych, wprowadza zasadę częstego odnawiania wyborów itd.
Konstytucja republiki rosyjskiej jest pierwszą wielką próbą zorganizowania życia pracującej ludności na zasadach prawdziwego samorządu, to jest rządzenia samym sobą, nie zaś podlegania władzy z góry narzucanej.
Co się tyczy pozbawienia praw wyborczych burżuazji, można krok ten objaśniać rozmaicie.
Jeśli traktować obecną dyktaturę proletariatu rosyjskiego jako zwycięstwo chwilowe, usprawiedliwieniem są tu potrzeby natężonej do ostatecznych granic walki. W przejściowym momencie śmiertelnych zapasów z reakcją proletariat musiał działać z gorączkowym pośpiechem i prostolinijnością. Władza ludowa musi działać, postanawiać i wykonywać -¦ nie może tracić czasu na bezpłodne dyskusje ze swymi klasowymi przeciwnikami, nie może pozwolić na zatruwanie atmosfery rewolucyjnej przez przekupstwa i wszystkie machinacje burżuazji, która, dopuszczona do udziału w ciałach przedstawicielskich, paraliżowałaby całą ich działalność. O ile by zaś dyktatura proletariatu była bezpośrednim wstępem poprzedzającym ugruntowanie socjalizmu, pozbawienie praw wyborczych burżuazji i drobnomieszczaństwa oznaczałoby nadto początek nowej ery w życiu społeczeństwa opartego wyłącznie na zasadach pracy.
Wobec jednak dzisiejszego zacofania budowy społecznej w Rosji, odbywającego się dopiero zróżniczkowania klasowego i podziału na liczne odłamy o niewyraźnie odgraniczonych interesach klasowych i niewyraźnej fizjonomii klasowej - przeprowadzenie w praktyce w całej rozciągłości zasady usunięcia od wyborów nawet drobnomieszczaństwa okaże się niechybnie niewykonalne i prawo to ma raczej znaczenie rzuconej w przyszłość zasady - zasady pracy jako warunku przyjęcia jednostki do społeczności.
"Glos Robotniczy"
nr 55 (170), 15 sierpnia 1918 r. Bez podpisu; nr 56 (171), u sierpnia 1918 r. Podpis: M. Z b.; nr 57 (172;, 22 sierpnia 1918 r. Podpis: M. Z. K; nr 59 (174), 29 sierpnia 1918 r. Podpis: M. Z b.