Sam temat zapewne nie wyjaśnia nic

Sam temat zapewne nie wyjaśnia nic. Pisałam już art pod tytułem „Bulimia - smiertelna przyjaciółka”. Czy dużo się od tego czasu zmieniło? Owszem. Z konserwatywnej, egoistycznej dziewczyny, stałam się kimś, kto w pewnym sensie kocha życie. Ale nim tak się stało, różne ciekawe i dość „ekscentryczne” rzeczy się działy.

Przede wszystkim najpierw przyznałam się sama sobie, że jestem bulimiczką z początkową anoreksją. Przyznałam się przed sobą, że to kocham. Że kocham widok żeber [nie było ich widać dużo, gdyż nie byłam bardzo chuda, ale z wagi prawie 80 spadłam na 55... to dla takiej osoby błogosławieństwo], że kocham to moje panowanie i kontrolę nad moją waga i życiem. Gówno prawda. Ja nie miałam żadnej kontroli. To choroba mną manipulowała. Nie miałam swojego życia. Liczyło się rzyganie i ćwiczenie. Przyjaciele próbowali mnie ratować... Próbowali mnie leczyć, stosowali jakieś „terapie szokowe”. Nie działało... A może nie chciało działać? Z perspektywy czasu sądzę, że nie chciało. Podobało mi się to życie. Ci przyjaciele, którzy o mnie walczyli... A właściwie o moje życie, gdyż pojawiły się próby samobojcze.

Niestety albo stety, ta idylla nie trwała długo. Przyjaciele [teraz wiem, że są prawidziwymi i wspaniałymi przyjaciółmi] odeszli. Po prostu załamali ręcę. Codziennie mówiłam im, że nie ma ratunku dla mnie, że umieram z głodu, że nie mam przyjaciół. Co mieli zrobić, kiedy ich nie doceniałam? Nie został mi naprawdę nikt. Czy mnie to tknęło? Oczywiście nie. Jeszcze bardziej zaczęłam się nad sobą użalać. Ciąć się. Pewnie się zapytacie, po co mi to było. Gdybym ja to wiedziała... Eh.

Aż nadszedł ten jeden, decydujący dzień. Uciekłam z domu, bo trochę rzeczy się wydało. Wzięlam pieniądze [całe 6 złotych ;|], kanapki, dowody zbrodni, klucze i poleciałam w siną dal, a w zasadzie do mojego byłego chłopaka [zostaliśmy przyjaciółmi].

Potrwało to zaledwie pół dnia. Wróciłam... To, co zastałam w domu, to była jedna wielka rozpacz i „bieda”. Nikomu nie życzę takiego widoku cierpienia najbliższych osób. Ojciec, który urwał się sprzed stołu operacyjnego. Matka, która szukała mnie po osiedlu. Przyjaciele rodziców, którzy siedzieli załamani. Weszłam i wpadłam w szloch. Wyznałam wszystko. Wszyściutko. Mama odkryła niestety też pocięte ręce i stwierdziła, że to wina mojego otoczenia. Dostałam dobrego psychologa, zakaz korzystania z komputera, zakaz widywania się z przyjaciółmi i otrzymałam groźbę wyprowadzki do Anglii. Moja walka z rodzicami trwała 3 miesiące, ale udało się. Wyszłam na prostą. Zaczęły się wakacje, spotkałam fantastyczne osoby, przyjaciele wrócili, aby dalej pomagać budować moje „ja” i moją samoocenę.

I po co mi to wszystko było? Po co musiałam tracić tych wszystkich bliskich? O mało nie rozbiłam swojej rodziny. Opuściłam się w nauce [a byłam dobrą uczennicą]. Ale szczęście wróciło po tym, jak przyznałam się przed światem, że potrzebuję ratunku. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdyby nic nie wróciło. Gdybym została na starych śmieciach, pewnie Rodzicielka znalazłaby mnie już dawno martwą. Uczę się jeść na nowo, przybrałam na wadze, nie wyglądam już jak smierć. Swój obraz w lustrze mam dalej dość zaburzony, ale w oczach przyjaciół jestem cenna, myślę, że ich lustro w oczach jest najważniejsze w życiu...

Gdy opowiadam czasem ludziom moją historię, pytają się, ile mam lat. Odpowiadam, że 15. Nie wierzą. Mama mi mówi, że to cierpienie psychiczne dało mi lekcje. Mam szeroko otwarte i błyszczące oczy. Cierpienie uszlachetnia. Dziś patrzę na świat inaczej. Cieszę się z każdego promyka słońca, każdej zieleni, każdego spadającego płatka śniegu albo kolorowego liścia. Chodzę na koncerty [słucham dość ciężkiej muzyki], żyję pełnią życia. Otworzyłam się na moją mamę. Rozmawiamy o seksie, alkoholu, papierosach, narkotykach. Wyciąga mnie z nałogu papierosowego. Wie o wielu imprezach alkoholowych. Ona mnie rozumie, pomaga i wspiera w każdej decyzji życiowej.

Czemu to wszystko dziś piszę? Bo moja PRZYJACIÓŁKA ma ten sam problem co ja 6 miesięcy temu. Te same myśli, te same słowa, sentencje. Powiedziałam jej, że na pewno jedynym wyjściem nie jest śmierć. Obraziła się i poszła. Znam ją tylko z gadu-gadu, niestety, ale mieszkamy „miasto obok miasta”. Nie wiem, czy żyje. Ale jeśli pojawi się żółte słoneczko, pokażę jej ten art i być może komenatrze pod nim napisane. Może one ją zmotywują. Jest dla mnie tak ważna osoba jak realni przyjaciele. Gdy jest szczęśliwa, uśmiecham się do ekranu. Gdy płacze, nieraz i mnie łza poleci... Naprawdę ciężko mi patrzeć na jej cierpienie, zwłaszcza, że ja przeżyłam to samo.

Czy dalej jestem tą zasraną bulimiczką? Niestety, walczę nadal z chorobą. Znowu chudnę. Ale uśmiecham się i kiedy potrzeba, wołam cichuteńko: „ratunku”. Ci najważniejsi usłyszą każdy mój szept. Może gdyby nie było takiej dyskryminacji w szkołach... Bylibyśmy wszyscy szczęśliwsi, pogodniejsi. Powiem Wam tylko, że my, bulimiczki, jesteśmy bardzo wrażliwe i ludzkie, mamy tak wiele uczuć. Potem wiemy, jak mamy żyć. Wiemy, co dobre a co złe. Nie szukamy całe życie drogi. Ja już wiem, kim chcę zostać. Wiem, co chcę robić, wiem, jak chcę uszczęśliwiać ludzi.

Pewnie każdy się pyta: „Po co ci to było? Wygląd nie jest najważniejszy”. Nie jest... Ale gdy cię dyskryminują za samą tuszę, to boli. Przychodzisz do szkoły i słyszysz szyderczy śmiech swoich kolegów - biegniesz do ubikacji i płaczesz. Ja niestety mam bardzo słabą psychikę, jeśli chodzi o krytykę. Przyjmuję taką krytykę, która da mi coś w zyciu, a nie taką, która mi coś odbierze...

A teraz zostawiam Was, pewnie niektórych w konsternacji i zdziwieniu. Na mnie pora. Idę podbijać i ulepszać świat :)


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nigdy nie pracowałam, dziś nie mam nic
NA POCZĄTKU NIE BYŁO NIC
Nie mów nic zabawa trwa
Nie pij nic gorzkiego, bo będziesz wredny
zwykle nie mowie nic
Czas by nie robi nic innego jak tylko ufa
Nie mam nic
Nie wyjasnione archeologiczne zagadki, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
Temat zajęć Nie tylko ptaki potrafią wydawać dźwięki
NIE MÓW NIC
Nie mieliśmy nic do powiedzenia
Dane techniczne E36, Zrób To Sam (Naprawa Samochodów I Nie Tylko), Motoryzacja, Samochody Osobowe, B
nie wierzę w nic, szkola technikum, polski mowtywy
Nierdzewna kolumna, ▼ Nie Wyjaśnione Zjawiska ▼
Nowoczesność nie ma nic wspólnego z datą publikacji, wszystko do szkoly
Nie mam nic
Lista osób zamordowanych lub zmarłych w nie wyjaśnionych okolicznościach, Film, dokument, publcysty
Trudno nie wierzyć w nic, KATECHEZA, katechezy okolicznościowe
Nie Zmieniajmy Nic, Piosenki harcerskie

więcej podobnych podstron