Cz. Miłosz „Zniewolony umysł”. Książka ta została wydana na emigracji w Paryżu w 1953 r.
Przy pierwszej, powierzchownej lekturze "Zniewolony umysł" może wydać się książką polityczną, tak zresztą został zaklasyfikowany i tak do dzisiaj funkcjonuje wśród większości czytelników – ku niezadowolony autora. To bowiem znakomity literacki traktat: więcej mówi o psychologii człowieka niż o polityce, więcej o charakterach niż, ideologii, więcej w nim filozofii i historiozofii niż historycznej kroniki lat stalinowskich. Należy raczej czytać "Zniewolony umysł" jako esej, przypowieść, parabolę, lub nawet jako powieść biograficzną. To rzecz o ludzkiej duszy, namiętnościach i ambicjach, o zakłamaniu i prawdzie, o okrucieństwie człowieka i historii oraz o ludzkiej komedii pomyłek.
Autor analizuje mechanizmy zniewalania jednostek i kultury w systemie totalitarnym . Przywołuje m.in. zjawisko o nazwie ketman, praktykowane na Bliskim Wschodzie. Polega ono na skrzętnym ukrywaniu własnych przekonań i działaniu zgodnym z oczekiwaniami władzy. Człowiek taki prawdziwe przekonania ujawnia dopiero w sprzyjającej chwili. Postawa ketmana opiera się na przekonaniu, że nie opłaca się demonstrowanie poglądów za wszelką cenę. Łatwo wtedy zginąć i nie mieć więcej okazji do głoszenia swoich sądów. Autor przypomna też „Nienasycenie” Witkacego .
Zasadniczą część książki stanowią rozdziały poświęcone czterem polskich pisarzom, ukrytym pod pseudonimami:
J. Andrzejewskiemu – Alfa
T. Borowskiemu - Beta
J. Putramentowi – Gamma
K. I. Gałczynskiemu - Delta
Na przykładzie tych pisarzy Miłosz ukazuje różne powiązania twórców z komunizmem.
Fragment „Zniewolonego umysłu”:
Delta był nałogowym alkoholikiem. Alkoholizm ( zwykle były to cykle trwające kilka dni ) wprowadzał go w stan halucynacji, który wyrażał się działaniami, jakie nie zdarzają się innym pijakom. Wchodził do biura podróży i żądał szklanki piwa. Jechał dorożką ( przed drugą wojną światową ten sposób lokomocji ciągle jeszcze pospolity był w Warszawie ), zatrzymywał dorożkę, zdejmował palto, rzucał je na jezdnię i w obliczu zdumionego tłumu sikał flegmatycznie na palto; był to akt najzupełniej irracjonalny, trudno byłoby wyśledzić powody poza skłonnością do ekshibicjonizmu. Do swoich znajomych przychodził i uskarżał się, że trudno mu było znaleźć adres, bo, jak mówił „jego ludzie”, których pozostawił na ulicy i którzy mieli mu pokazywać drogę, tak się przebrali, że nie mógł ich rozpoznać. Te i tym podobne wybryki świadczyły, że Delta poprzez alkohol zanurzał się w świat opowieści E.T.A Hoffmana czy Edgara Poe’a. Otoczony był z tego powodu legendą. W kawiarniach literackich lubiono opowiadać najnowsze wariactwa Delty.
Zdarzało się, że Delta lądował w sanatorium dla alkoholików. Rezultaty kuracji nie były dobre. Opowiadano o zwycięstwach Delty w walce z lekarzami: w jednym z sanatoriów – jak wieść niosła – zwycięstwo jego było tak całkowite, że lekarze i pacjenci, na równi pijani, urządzali na rowerach wyścigi po korytarzach. Szarlatan, alkoholik. A jednak Delta był wybitnym i - wbrew pozorom - tragicznym poetą.
Kilka znanych cytatów z tej książki :
Obyczaj
cywilizacji jest kruchy.
Wystarczy nagła zmiana warunków,
a
ludzkość wraca do stanu pierwotnej dzikości.
Ludzki
gatunek jest nagi, obdarty z dobrych uczuć,
które trwają,
dopóki trwa obyczaj cywilizacji.
Władze
nad człowiekiem mają nie żadne jego dobre intencje,
tylko
prawa społecznego układu, w którym został umieszczony.
Kto
chce zmienić człowieka, niech zmieni społeczne warunki.
Leopold Tyrmand „Dziennik 1954”. Pierwsze wydanie książkowe Londyn 1980, nakładem Polonia Book Fund..
W „Dzienniku” autor relacjonuje trzy pierwsze miesiące 1954 r.
Historia powstania książki: „Dziennik” powstał ponad pół roku po tym, gdy Tyrmand stracił pracę w Tygodniku Powszechnym - wraz z całą redakcją - za odmowę druku nekrologu Stalina w wersji podyktowanej przez władze. Został wtedy, podobnie jak inni pracownicy Tygodnika obłożony nieoficjalnym zakazem druku. Utrzymywał się z przypadkowych zajęć: korepetycji, pisania reklam i sprzedaży własnych opowiadań na scenariusze filmowe.
Zapiski prowadzone były niemal codziennie w dniach 1 stycznia - 2 kwietnia 1954 i zajmowały 800 stron. Ostatni akapit urywa się w połowie zdania, Tyrmand wyjaśniał to po latach: Ostatniego wieczoru, zmęczony pisaniem, jak zdarzało się często, urwałem zdanie zamierzając nazajutrz do niego wrócić. Lecz już nie wróciłem. Następnego dnia "Czytelnik" zaoferował mi kontrakt na napisanie "Złego". Z początku zamierzałem kontynuować dziennik, lecz mijały dni, nagle wypełnione odmienną sytuacją i wymaganiami.
W 1956 Tygodnik Powszechny opublikował fragment dziennika. Po emigracji w 1965 Tyrmand dziennik zdeponował w redakcji paryskiej Kultury, odebrał go po czterech latach. Ponowne redagowanie swoich zapisków rozpoczął Tyrmand w 1973. Fragmenty opublikowane zostały przez londyński periodyk Wiadomości w latach 1974-1978. Pierwsze wydanie książkowe ukazało się w Londynie w 1980 .Wstęp do pierwszego wydania zawierał zdanie: niniejsza książka zawiera całość dziennika, nie naruszoną przez względy edytorskie, rozterki moralne, polityczne konieczności, towarzyskie koncesje. Tymczasem na okładce znajdowało się zdjęcie rękopisu, na którym tekst był niezgodny z treścią książki. Zwracano też uwagę na kalki z języka angielskiego i niezręczności stylu. Wielu rozmówców Mariusza Urbanka (autora książki Zły Tyrmand) było przekonanych że książka powstała niemal w całości w Stanach Zjednoczonych. Z kolei "Literatura Polska 1939-91" określa publikację jako apokryf.
Dopiero w 1999 ukazała się wersja oryginalna Dziennika w oparciu o notatki udostępnione przez żonę Tyrmanda i przechowywane na uniwersytecie Stanforda.
Dziennik prowadzony jest w oparciu o codzienne zdarzenia, są one jednak punktem wyjścia do kilku rodzajów rozważań. Tyrmand analizuje swoją osobę, swoje życie i podjęte decyzje, najwięcej miejsca poświęca analizie Polski okresu stalinizmu, w której wówczas żył.
Tyrmand, choć deklaruje się jako zdecydowany antykomunista, nie podejmuje z komunizmem polemiki politycznej czy ideologicznej. Józef Hen zauważył: w Dzienniku nie ma ani słowa o wywózkach, procesach, Tito, Korei, szpiegach, torturach więziennych. Czasami autor wypowiada się wręcz pozytywnie, np. o Leninie. Krytyka panującego w Polsce ustroju dotyczy jego aspektów cywilizacyjnych i estetycznych. Np. w kilku miejscach Tyrmand narzeka na panujący w Warszawie brud.
Dziennik zawiera wiele krytyki personalnej dotyczącej zarówno znajomych Tyrmanda (ukrytych pod inicjałami), jak i osób publicznych. Krytykuje przede wszystkim postawę moralną twórców, którzy wg niego wysługiwali się państwu. Tyrmand podejmuje też polemikę na temat twórczości Hemingwaya z Zygmuntem Kałużyńskim. W całym dzienniku pojawia się ponad 570 nazwisk, w tym osób, które wtedy dopiero zaczynały być znane np. Stanisław Lem i Zbigniew Herbert.
Liczne są opisy perypetii miłosnych i seksualnych Tyrmanda. Autor związany wówczas z osiemnastoletnią dziewczyną (w pierwszym wydaniu nosiła imię Bogna, w wersji oryginalnej Krystyna), wraca również do poprzednich znajomości. Wiele z sytuacji opisanych w Dzienniku Tyrmand wykorzystał potem w powieściach Zły oraz Życie towarzyskie i uczuciowe.
Zmiany redakcyjne w pierwszym wydaniu polegały na poprawieniu wizerunku Tyrmanda w taki sposób, by pasował do tego, który tworzył w latach 70. Pisarzowi zależało na pokazaniu niezmienności jego poglądów przez wiele lat: Ten dziennik, pisany w pełni wieku męskiego, zaś odczytywany na nowo u schyłku wieku średniego, daje mi poczucie wierności samemu sobie - co zawsze wydawało mi się godne pożądania i wyrzeczeń. Poprawki w latach 70. polegały też na dopracowaniu i wzbogaceniu niektórych opisów, np. narady Związku Literatów Polskich.
Jak zauważa biograf, Henryk Dasko, Dziennik 1954 odgrywać miał istotną rolę w autokreacji legendy Tyrmanda, jako niezależnego i niezłomnego twórcy.
O życiu Leopolda Tyrmanda:
Leopold Tyrmand, pseud. Jan Andrzej Stanisław Kowalski (ur. 1920 w Warszawie, zm. 1985 w Fort Myers na Florydzie) – polski pisarz i publicysta, popularyzator jazzu w Polsce. Postać niezwykle w Polsce popularna w latach 50., owiana własną legendą, która była w dużej mierze wynikiem autokreacji.
Leopold Tyrmand urodził się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Dziadek ze strony ojca, Zelman Tyrmand był członkiem zarządu warszawskiej synagogi Nożyków. Ojciec, Mieczysław Tyrmand posiadał hurtownię skór. Matką Tyrmanda była Maryla Oliwenstein. Jego rodziców podczas wojny wywieziono do Majdanku, tam zginął jego ojciec. Matka przeżyła wojnę, wyjechała do Izraela. Tyrmand nie ukrywał, że pochodzi z rodziny mieszczańskiej, ale nigdy nie wspominał o swoim żydowskim pochodzeniu, np. na kartach Dziennika 1954 rozważał skandynawską etymologię swojego nazwiska.
Po wybuchu wojny Tyrmand przebywał w Warszawie, po kilku tygodniach przedostał się do Wilna, gdzie szybko stał się osobą popularną wśród tamtejszych uchodźców. Poznał wtedy m.in. Franciszka Walickiego, z którym połączyło go zainteresowanie jazzem. W czerwcu 1940 miasto zajęły wojska radzieckie. Tyrmand podjął wówczas pracę w wydawanym po polsku dzienniku Prawda Komsomolska. Publikował tam przez blisko rok codzienne felietony polityczno-propagandowe "Na kanwie dnia", zajmował się też tematyką sportową. Tyrmand dopiero w 1967 przyznał publicznie, że pracował dla komunistycznej gazety.
Jesienią 1940 nawiązał kontakty z jedną z konspiracyjnych grup niepodległościowych. W kwietniu 1941 Tyrmand wraz z dwoma kolegami zostali aresztowani przez NKWD. W maju całą trójkę skazano na osiem lat więzienia za przynależność do antyradzieckiej organizacji. 22 czerwca 1941 po ataku Niemiec na Wilno, Tyrmandowi udało się uciec z rozbitego bombami transportu kolejowego i wrócić do Wilna.
Aby uniknąć identyfikacji jako Żyd (był w Wilnie osobą znaną), Tyrmand zdobył dokumenty na nazwisko obywatela francuskiego i zgłosił się dobrowolnie na roboty do Niemiec, chcąc, jak twierdził, dostać się do Francji. W III Rzeszy pracował m.in. jako tłumacz, kelner, robotnik kolejowy i marynarz. W tej ostatniej roli próbował przedostać się w 1944 do neutralnej Szwecji. Z niemieckiego statku uciekł w norweskim porcie Stavanger, został jednak schwytany i osadzony w obozie koncentracyjnym Grini, niedaleko Oslo. Tam doczekał końca wojny.
Po wojnie Tyrmand pozostał przez ponad rok w Danii i Norwegii. W kwietniu 1946 powrócił do Warszawy. Zaczął pracę jako dziennikarz. Pisał w wielu ówczesnych pismach: Przekroju, Expressie Wieczornym, Tygodniku Powszechnym, Reczpospolitej. Specjalizował się w recenzjach: teatralnych, muzycznych i sportowych. W 1948 podczas Kongresu Intelektualistów we Wrocławiu przeprowadził wywiady m.in. z Pablem Picasso, czy Julianem Huxleyem. W 1947 ukazał się jego pierwszy zbiór opowiadań wojennych, Hotel Ansgar.
W 1950 Tyrmanda usunięto z redakcji Przekroju, po tym gdy napisał recenzję turnieju bokserskiego, w której skrytykował stronniczość radzieckich sędziów (sam turniej zakończył się protestami kibiców oraz interwencją milicji). Dzięki pomocy długoletniego przyjaciela, Stefana Kisielewskiego znalazł pracę w Tygodniku Powszechnym. Jednak w marcu 1953 Tygodnik Powszechny zamknięto po odmowie druku oficjalnego nekrologu Stalina. Tyrmand został wówczas obłożony nieoficjalnym zakazem publikacji.
Frustrację związaną z przymusową bezczynnością Tyrmand przelał na łamy Dziennika 1954, w którym relacjonuje pierwsze trzy miesiące roku 1954.
Pisanie Dziennika przerwało w kwietniu 1954 zlecenie od wydawnictwa Czytelnik na napisanie Złego. Sensacyjną powieść o powojennej Warszawie wydano w grudniu 1955. Szybko stała się bestellerem, a jej autor - rozpoznawalną postacią. Złego, który w wielu miejscach przemycał krytykę powojennych porządków, traktowano jako jeden ze zwiastunów odwilży w polskiej literaturze. Niemniej krytyka przyjęła książkę chłodno.
W 1965 Tyrmand podróżował po Europie oraz Izraelu (tam odwiedził matkę). Na początku 1966 odwiedził Stany Zjednoczone. Najpierw korzystał ze stypendium Departamentu Stanu. Po kilku miesiącach podjął decyzję o pozostaniu w Stanach Zjednoczonych na stałe. Początkowo publikował w paryskiej Kulturze, ale szybko stał się postacią rozpoznawalną na amerykańskiej scenie publicystycznej. Mottem jego twórczości z tego okresu stało się zdanie: "Przybyłem do Ameryki, aby bronić jej przed nią samą”.
Tyrmand zmarł na zawał serca podczas wakacji w Fort Meyers na Florydzie. Miał 65 lat.