Wojna w PZ Cormay może zniszczyć wynalazek wart miliardy złotych 2015-04-17
Tomasz Tuora, były prezes PZ Cormay [fot: materiały prasowe]
O rewolucyjne urządzenie do badania krwi projektu polskiej firmy bili się tacy giganci jak Siemens czy Phillips. BlueBox na razie nie powstał, a były i obecny prezes firmy, która miała na nim zarabiać, toczą wyniszczającą batalię. Jeden oskarża o wyprowadzanie pieniędzy ze spółki, drugi - o nielegalne przejęcie władzy. Efekt jest taki, że zamiast doprowadzić do przełomu w medycynie, spółka PZ Cormay straciła na wartości 85 procent, czyli 380 milionów złotych.
Przedsiębiorstwo Zagraniczne Cormay (PZ Cormay) powstało w 1985 roku. Była to pierwsza polska, prywatna firma produkująca odczynniki dla laboratoriów medycznych. W latach 2005-2006 rozpoczęła współpracę ze szwajcarską firmą Orphee, specjalizującą się w dystrybucji urządzeń do badania krwi. Pięć lat później szwajcarskie przedsiębiorstwo zostało przez PZ Cormay przejęte.
W tym momencie rozpoczyna się historia BlueBoksa - małego urządzenia, pełniącego rolę mobilnego laboratorium. Po drobnym nakłuciu lub nacięciu palca zasysa ono krew do pojemniczka z chipem i wykonuje pakiet testów dotyczących pracy serca, nerek czy wątroby. Ma możliwość wykonania ponad stu testów, w tym 40 rutynowych, odpowiadających za 80 procent zlecanych badań. Co ważne, wynik jest znany w ciągu maksymalnie 15 minut.
Urządzenie - jak przekonywano - miało być rewolucją w skali świata już w 2012 roku. Jednak dopiero na początku 2014 roku powstał prototyp. Rozpoczęcie masowej produkcji jest obecnie planowane na 2016 rok.
- Jest to bardzo innowacyjny projekt - podkreśla w rozmowie z Money.pl Tomasz Tuora, były prezes i jeden z głównych udziałowców PZ Cormay. - Zawsze powtarzałem, że albo się uda i BlueBox będzie warty miliardy złotych, albo nie wypali w ogóle. W tego typu zaawansowanych technologiach zawsze może pójść coś nie tak. W tej chwili mam duże przekonanie, że to będzie hit, nie wiadomo tylko kiedy i czy w obecnej sytuacji finansowej PZ Cormay w ogóle zdąży.
Mamy coś, czego nie mają największe firmy świata
Czy w 2016 r. nie będzie jednak za późno? Tuora przekonuje, że nie. Powołuje się na firmę Roche, mającą 20 proc. udziałów w światowym rynku diagnostyki. PZ Cormay prowadził z nią zaawansowane rozmowy na temat współpracy, Ross dał czas polskiej spółce na dopracowanie BlueBoksa do 2018 roku. To pokazuje, że produkt spółki z podwarszawskich Łomianek ma potencjał.
- Największe firmy na świecie szukają know-how, które my mamy. Za mojej prezesury byliśmy zapraszani na spotkania z firmami z branży z Ameryki czy Azji. Ogromne zainteresowanie projektem już było sukcesem, na który zapracowało wiele osób. Niestety, obecni zarządzający idą zupełnie w przeciwnym kierunku. Kontrahenci dzwonią do Orphee i mówią, że ze spółką Cormay nie chcą mieć nic wspólnego - przekonuje Tomasz Tuora, który wraz z ojcem tworzył tę firmę, a na jej czele jako prezes stał od 2006 do 2014 roku.
Dokładnie 26 sierpnia ubiegłego roku Tuora niespodziewanie stracił stanowisko i kontrolę nad spółką.
Zamach funduszy na byłego prezesa?
Wokół tej zmiany pojawiło się wiele kontrowersji. Jak twierdzi Tomasz Tuora, nowy zarząd został wybrany w wyniku niezgodnego z prawem porozumienia kilku funduszy inwestycyjnych, posiadających łącznie ponad jedną trzecią wszystkich akcji PZ Cormay. Nie ogłosiły one wymaganego przepisami wezwania do sprzedaży akcji od pozostałych akcjonariuszy, po atrakcyjnej wówczas wycenie, ustalanej o w oparciu o sztywne ustawowe reguły.
Wspomniane fundusze niespodziewanie zmieniły skład rady nadzorczej, która zaraz potem przemeblowała zarząd. Na jego czele stanął Janusz Płocica, wcześniej prezes Zelmera. Zarzuty dotyczą poważnych instytucji. Mowa o funduszach emerytalnych: ING, Amplico i Allianz OFE, a także dwóch funduszach inwestycyjnych należących do Ipopema TFI: Total FIZ i TTL1.
- To duże korporacje, co nie oznacza, że im wszystko wolno. Złożyłem pozew do sądu, powiadomiłem Komisję Nadzoru Finansowego. Trwają postępowania, nie zostawię tej sprawy - komentuje były prezes PZ Cormay.
Money.pl próbował dowiedzieć się na jakim etapie jest sprawa, jednak KNF uchyla się od jakiejkolwiek odpowiedzi, zasłaniając się tajemnicą.
Co na to fundusze? Konrad Łapiński, zarządzający Total FIZ, tłumaczy portalowi Money.pl: - W ciągu kilkunastu miesięcy poprzedzających sierpniowe walne zgromadzenie akcjonariuszy kurs akcji PZ Cormay spadł o 70 procent. Byliśmy niezadowoleni z poczynań ówczesnego zarządu, nie ufaliśmy mu, więc postanowiliśmy dokonać zmian. Instytucje finansowe głosowały tak, jak uznały za stosowne: jedne były "za", inne "wstrzymały się". Rzekome "nielegalne porozumienie" to pomysł pana Tuory mający na celu utrudnić pracę nowemu zarządowi - wyjaśnia.
Notowania akcji PZ Cormay w okresie od lutego 2013 do sierpnia 2014 |
Pozostałe zainteresowane strony nie odniosły się do zarzutów. Beata Wójcik, Małgorzata Morańska oraz Adam Tyszkiewicz w imieniu odpowiednio Allianz, Amplico i ING OFE odmówili nam komentarza w tej sprawie.
Tuora kontra Płocica. BlueBox zostanie sprzedany?
Były prezes oczekuje unieważnienia zmian w zarządzie, ale jednocześnie zaznacza, że nie musi wrócić na stanowisko. Swojemu następcy zarzuca brak kompetencji w zakresie zarządzania firmą biomedyczną.
- W spółkach takich jak PZ Cormay menedżerów kształtuje się przez lata. Złe zarządzanie może szybko doprowadzić do bankructwa - podkreśla Tomasz Tuora. - Za moich czasów firma się rozwijała. Zwiększyliśmy kapitały własne z 10 do 250 milionów złotych. Przejmowaliśmy inne spółki z branży, w tym w Szwajcarii i we Włoszech, rozpoczęliśmy duże projekty inwestycyjne, byliśmy w stanie pozyskiwać duże dofinansowanie z Unii Europejskiej. Eksport w latach 2008-2013 wzrósł z 3 do 10 milionów euro rocznie. Teraz wszystko stanęło na głowie. Pojawiły się domysły inwestorów o odsprzedaży BlueBoksa innej firmie. Zupełnie niezrozumiałe jest, że PZ Cormay pozbył się większościowych udziałów w szwajcarskiej spółce zależnej Orphee, poniżej ich wartości księgowej i ewidencyjnej. A to przecież Orphee ma odpowiadać za wdrożenie BlueBoksa do produkcji.
- Priorytetem nowych władz jest jak najszybsze ukończenie prac nad BlueBoksem, ale także dwoma innymi strategicznymi projektami analizatorów Hermes i Equisse - odpowiada w rozmowie z Money.pl obecny prezes PZ Cormay, Janusz Płocica.
- Za rządów Tomasza Tuory zarządzanie firmą było oparte na pełnej władzy prezesa i jego ojca Tadeusza Tuory. Schemat organizacyjny firmy był tak stworzony, aby większość decyzji zarówno strategicznych jak i operacyjnych była podejmowana przez „rodzinę”. Stwarzało to duże ryzyko. Wiedza, kontakty, doświadczenie były gromadzone w bardzo ograniczonym i „ zaufanym” gronie. Dzisiaj spółka stawia na budowę merytorycznie silnej drugiej linii menadżerskiej.
Janusz Płocica nie dementuje zarzutów dotyczących planów sprzedaży BlueBoksa innej firmie. - Niespełnione, entuzjastyczne zapowiedzi i prognozy sprzed lat były i są jednym z największych problemów dla akcjonariuszy, którzy długo czekają na ich realizację i zwrot z inwestycji, których dokonali - zauważa prezes.
Na byłym prezesie ciążą poważne zarzuty
Janusz Płocica nie pozostaje dłużny i kontratakuje. Pół roku temu złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa na szkodę spółki PZ Cormay. Tomaszowi Tuorze zarzuca dokonywanie przelewów na kwotę 40 milionów złotych pomiędzy podmiotami powiązanymi, z czego miała wyniknąć szkoda dla spółki na kwotę około 2 milionów złotych.
- To jest kiepska zasłona dymna - odpowiada Tomasz Tuora. - W ciągu kilkunastu lat do działalności spółki, którą kierowałem, nie miała jakichkolwiek zastrzeżeń ani rada nadzorcza, ani komitet audytu, w skład której wchodzili reprezentanci akcjonariuszy. Byliśmy też prześwietlani przy okazji składania prospektu emisyjnego przez Komisję Nadzoru Finansowego. Walne zgromadzenie akcjonariuszy zatwierdzało sprawozdanie finansowe. Zastrzeżeń nie zgłaszali też biegli rewidenci badający spółkę.
Rzekome nieprawidłowości w raportach finansowych za lata 2009-2014, o których wspomina Janusz Płocica, wyszły na jaw dopiero w ostatnich miesiącach. Money.pl poprosił o komentarz Konrada Łapińskiego, byłego członka rady nadzorczej PZ Cormay, którego zadaniem była m.in. kontrola działalności zarządu.
- Tomasz Tuora nigdy nie był w stanie wytłumaczyć ile zarabia, przez jakie spółki. Kwestie finansowe nie były jasne. Dopytywanie się nie przynosiło efektów. Cierpliwość właścicieli w końcu się skończyła, stąd też zmiany w zarządzie i dopiero teraz pewne rzeczy są wyjaśniane - tłumaczy Konrad Łapiński.
Walka toczy się na dwóch frontach
Tomasz Tuora stracił fotel prezesa w PZ Cormay, ale wciąż utrzymuje się na stanowisku szefa spółki Orphee. Wszystko wskazuje jednak na to, że i tu jego dni są policzone. Większość akcji Orphee należy do tych samych ludzi, którzy obalili rządy Tuory w PZ Cormay.
Struktura właścicielska w spółkach Orphee i PZ Cormay |
|||
Akcjonariusze Orphee |
udział |
akcjonariusze PZ Cormay |
udział |
Ipopema TFI |
31,20% |
TOTAL FIZ (Ipopema TFI) |
23,82% |
PZ Cormay |
23,00% |
QXB Sp. zo.o. (Tuora) |
9,12% |
Orphee |
10,00% |
ING OFE |
7,85% |
Tadeusz Tuora (ojciec Tomasza Tuory) |
8,78% |
Alianz Polska |
6,71% |
Quercus TFI |
8,73% |
TFI PZU |
6,03% |
Pozostali |
18,29% |
Pozostali |
46,48% |
źródło: PZ Cormay i Orphee
- Pan Tuora miał i ma być odwołany z zarządu spółki Orphee - otwarcie przyznaje Janusz Płocica. Podkreśla, że nawet kilkukrotnie próbowano zwołać zebranie akcjonariuszy w tej sprawie. - Tomasz Tuora wie, że to oznacza jego koniec i decyduje się na złamanie statutu i nie zwoływanie walnego zgromadzenia akcjonariuszy. W takim przypadku w Szwajcarii, bo tam jest zarejestrowana spółka Orphee, trzeba iść do sądu i to sąd taką decyzję podejmuje. Cormay już interweniował.
W obronie Tuora wytoczył ciężkie działa. Sugeruje niejasne transakcje między głównymi akcjonariuszami Orphee, które mogą naruszać prawa akcjonariuszy mniejszościowych. 25 marca do Komisji Nadzoru Finansowego trafił wniosek o wszczęcie postępowania w związku ze sprzedażą po zaniżonej cenie pakietu akcji Orphee przez PZ Cormay na rzecz jednego z funduszy należących do Ipopema TFI. Dodatkowo Tuora żąda wyłączenia funduszy Ipopemy z udziału w skupie akcji własnych Orphee. Dokonały one zakupów dzień przed ostatecznym terminem do składania zaproszeń do skupu, co zdaniem Tuory, miało na celu ominięcie zobowiązania spółki PZ Cormay, która sama takiej transakcji nie mogła przeprowadzić.
- Fundusze Ipopemy zostały dopuszczone do skupu głosami dwóch z czterech członków zarządu Orphee. Stało się to wbrew opiniom prawnym, które otrzymała rada dyrektorów. Poszkodowanych może być 200 mniejszych akcjonariuszy, którzy mogą żądać nawet ponad 9 milionów złotych odszkodowania - ostrzega Tomasz Tuora.
Jednym ze wspomnianych członków zarządu Orphee, który zgodził się na dopuszczenie Ipopemy do skupu, jest Piotr Skrzyński. Niestety nie chciał skomentować sprawy, mimo kilku prób kontaktu.
Znaków zapytania jest więcej. - Dlaczego Cormay nie poinformował inwestorów w raporcie o zgodzie rady nadzorczej o planowanej sprzedaży 27 procent akcji firmy Orphee? Dlaczego miała o niej wiedzę spółka zależna od Total FIZ tj. TTL1 z grupy Ipopema. Dla pozostałych inwestorów i akcjonariuszy była to informacja poufna? - pyta Tomasz Tuora.
Janusz Płocica tłumaczy, że spółka PZ Cormay przekazała do publicznej wiadomości informacje, które są prawem wymagane. Zaprzecza też sytuacji, w której mogłoby dojść do nierównego dostępu do informacji. Co więcej, odbija piłeczkę w stronę Tuory, który ma być jednym z największych beneficjentów skupu akcji, mimo że sam zobowiązał się do niesprzedawania akcji Orphee do końca 2015 roku.
„Wyniszczająca wojna” kosztuje miliony złotych
Przepychanka między współwłaścicielami nikomu nie służy. Wprowadzenie na rynek rewolucyjnego urządzenia, które mogło rozsławić Polskę za granicą, może dalej się opóźniać. W czarnym scenariuszu może zakończyć się to wielką klapą.
- To wyniszczająca wojna dla Cormaya - komentuje Tomasz Tuora, który jednocześnie przyznaje, że jest też kosztowna także dla niego samego. Należąca do Tomasza i Tadeusza Tuory spółka QXB posiada około 3 milionów akcji PZ Cormay. Od sierpnia ich rynkowa wartość spadła o ponad 8 milionów złotych.
To skłania byłego prezesa do drastycznych kroków. Bardzo poważnie myśli o pozbyciu się wszystkich akcji, czym może zupełnie pozbawić się jakiegokolwiek bezpośredniego wpływu na PZ Cormay. Pośrednio na pewno szybko nie odpuści tematu. Sprawy dotyczące kilku wspomnianych nieprawidłowości mogą ciągnąć się jeszcze długo.