18-08-2008 - NIERUCHOMOŚCI:
Koniec mieszkaniowego szaleństwa?
Fot. stock.xchng
Gigantyczne wzrosty cen zostały wstrzymane. Co będzie dalej?
Polski
rynek nieruchomości to gałąź gospodarki, która w czasie
ostatnich kilku lat przeżyła najbardziej
spektakularny wzrost.
Wejście Polski w struktury unijne zmieniło znaczenie naszego kraju
jako rynku do inwestycji w nieruchomości - tak dla mieszkańców jak
i zewnętrznych obserwatorów - czytamy w raporcie Gold Finance.
Atrakcyjne jeszcze na początku 2005 roku nieruchomości
w samym centrum rozwijającej się Europy, szybko zaczęły znajdować
nabywców, a szalony trend zawładnął ich cenami w sposób, którego
chyba nikt
nie był w stanie przewidzieć.
Analizując ten zaledwie 3-letni okres nie sposób oprzeć się wrażeniu, że imponujący wzrost cen nieruchomości stał się zasługą nas samych - podkreśla Sebastian Saliński, analityk Gold Finance.
Analityk wyjaśnia, że już na początku 2005 roku nasza gospodarka weszła w fazę stabilnego, szybkiego rozwoju i chyba zbyt szybko i zbyt hojnie obdarowała nas przywilejami takimi jak wzrost średnich płac (wzrost zamożności społeczeństwa), silna złotówka, tanie kredyty (obniżki stóp procentowych).
Te wszystkie czynniki pobudziły popyt na kupowanie. Wśród rzeczy, które zaczęliśmy kupować znacznie częściej były między innymi nieruchomości - zaznacza Sebastian Saliński.
Początki
były nieśmiałe - pewnie nikt już nie pamięta, że właśnie w
roku 2005 średnia cena metra kwadratowego lokalu mieszkaniowego w
naszym kraju oscylowała w granicach 1400
złotych,
choć była już o około 20%
wyższa
niż jeszcze rok wcześniej. Oczywiście wartość ta zależna była
od regionu - w województwie mazowieckim
wynosiła ponad 3,7
tysiąca złotych,
podczas gdy w śląskim
- niespełna 820
złotych.
Prawdziwe
szaleństwo
cenowe
rozpoczęło się w roku 2006 po informacji, że dostępność
mieszkań w porównaniu z zapotrzebowaniem jest znikoma.
Momentalnie na rynku pojawiły się setki firm budowlanych,
deweloperskich, które na potęgę rozpoczynały i kończyły kolejną
osiedlową inwestycję windując
ceny.
Porównanie cen w samym tylko roku 2006, przyprawia o zawrót głowy. Na przestrzeni 12 miesięcy padały rekordy - w niektórych regionach kraju ceny rosły o 70% - zaznacza Sebastian Saliński.
Średnie
ceny metra kwadratowego nieruchomości w okresie styczeń 2006 -
czerwiec 2008.
Trend ten można było obserwować jeszcze w I i II
kwartale 2007 roku,
ale już z nieco mniejszą intensywnością. W drugiej połowie
ubiegłego roku za sprawą kryzysu w USA, giełdowej bessy, rosnących
stóp procentowych oraz przesilenia dostępnych na rynku
nieruchomości, sytuacja
zaczęła się zmieniać.
Stabilizacja
cen na świecie i zdrowy rozsądek, nakazywały przerwać kupującym
proces przewartościowywania
inwestycji mieszkaniowych.
Od początku 2008 roku rozważniej podejmowane przez
nabywców decyzje skutkowały w wielu regionach naszego kraju
niewielką, ale jednak obniżką
cen.
Firmy budowlane realizujące swoje zeszłoroczne projekty zaczęły
tracić grunt pod nogami i jedynym rozwiązaniem na zachowanie ich
płynności okazała się promocyjna
sprzedaż niechcianych lokali.
Bieżące dane z rynku dowodzą, że mieszkaniowe szaleństwo póki co zostało wstrzymane. Czy burzliwa przeszłość rynku nieruchomości będzie miała swoją kontynuację? Jeśli drastycznie zaczną spadać ceny mieszkań jest wielce prawdopodobne, że popyt na nie znów wzrośnie. Miejmy nadzieję, że tym razem szalony pęd będzie miał swoje granice - sumuje Gold Finance.