Joanna Kołacz kl.2d
XXXIII Festiwal Młodych Talentów, czyli czy warto było…
Kuba Gawlik powiedział mi, po eliminacjach do XXXIII Festiwalu Młodych Talentów, że lubi słuchać konstruktywnej krytyki, ponieważ dzięki temu wie, co powinien zmienić, aby to co tworzy było lepiej odbierane przez ludzi. Idąc za jego tokiem rozumowania i powiedzeniem, że łatwiej dostrzec drzazgę w oku bliźniego niż belkę w swoim, krytykuję wszystko i wszystkich. Błędów i niedociągnięć można dopatrzeć się w każdym przedsięwzięciu. Nie ma rzeczy, które spełniałyby nasze oczekiwania w 100%. Tak samo było z FMT 2009, jednak efekt końcowy i tak był powalający. Ale właściwie czym jest ten Festiwal Młodych Talentów? Odpowiedź jest banalna, nawet bezzębne dziecko by to rozgryzło- dla niewtajemniczonych jest to przegląd artystyczny, w którym swoje talenty mogą zaprezentować młodzi ludzie. Warunkiem jest to, że przynajmniej jedna osoba z zespołu musi być uczniem I Liceum lub Gimnazjum im. Jana Długosza w Nowym Sączu. Dzięki temu festiwal stał się bardzo popularny wśród sądeckiej młodzieży, która chce się „pokazać”. Jest to pierwszy krok do bycia rozpoznawalnym.
Tematem przewodnim całej imprezy był remont, który jakoby trwa na terenie I Liceum i Gimnazjum im. Jana Długosza w Nowym Sączu. Planowana jest budowa basenu olimpijskiego, skoczni mamuciej, kompleksu boisk, PKS-u i Biedronki. Między występami po scenie biegali robotnicy z ekipy remontowo-budowlanej „Fuszerka” w składzie Darek Izworski, Maciek Jura, Michał Gołąb, Marek Kuropeska i Szymon Nosal, którzy w wielu zapowiedziach brali czynny udział, przez co stawały się one bardzo zabawne. Ze względów bezpieczeństwa „FMTowski” parasol został otwarty przez panią mgr Barbarę Porzucek, odzianą w bajeczną jaskrawo-pomarańczową kamizelkę i czerwony kask. Trzeba przyznać, że zasady BHP są przestrzegane.
Wracając do wykonawców, trzeba zaznaczyć, że w tym roku było bardzo mało czasu na wprowadzanie jakichkolwiek poprawek- zaledwie miesiąc- jednak większość występów wypadła bardzo dobrze. Moje uznanie zdobył kabaret „Tandem ” w składzie Paweł Więcławek, Tomasz Bulzak, Radosław Olchawa i Jarosław Jabłoński. Chłopcy w doskonały sposób oddali osobowości i zwyczaje naszych nauczycieli. Jarek do perfekcji opanował sposób mówienia pana Kurka, Paweł gestykulacje charakterystyczną dla pana Kuropeski, a Tomek używał wszystkich najzabawniejszych sformułowań stosowanych przez pana Kasprzaka („Bóg rozliczy mnie z 2 rzeczy – z tego jak wychowam swoje dzieci i z tego jak wystąpię w tym teleturnieju”). Całość wypadła genialnie, dlatego oddałam na nich swój głos. „Tandem” został doceniony nie tylko przeze mnie- otrzymał dwie nagrody- Nagrodę Publiczności i Statuetkę „KOTWA” Kabaret Osobliwy Tandem Wiecznie Atrakcyjny.
Innym godnym zauważenia kabaretem są „Lejdis”- Patrycja Kulewicz (Aladyna), Klaudia Potoniec (Wisia), Paulina Adamczyk (Tutka), Beata Sroka (Krzywy), Beata Piechura (Józek) i Magda Wróbel (Dr. Oetker). Dziewczyny zaserwowały kilka niezapomnianych tekstów, takich jak na przykład kołysanka o kocie („Gdy Ci kot przebiegnie drogę, nie mów, że to pech (że to pech). Wyrwij kotu lewą nogę, żeby szybciej zdechł (żeby zdechł)”) czy wywód o procentach (Dr. Oetker, Tutka i Krzywy):
- ile to procent 40 z 240?
- o jak dla mnie to stanowczo za dużo. Po 10 daje po nogach, po 20 po oczach, a po 30 …
- … a po 30 sama pragniesz dawać
Sam występ zespołu British Airways był bardzo dobry, ale zapowiedź jeszcze lepsza. Zarząd linii lotniczych „British Airways” musiał odwołać lot numer xxx z powodu braku paliwa, zagwarantowali jednak transport naziemny (taczki) i atrakcję przelotu tuż nad powierzchnią ziemi, którą był występ „Britshów”. Tomasz Górka na koniec występu zaśpiewał głosem Kupichy (wokalisty zespołu „Feel”): „a teraz chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie, przy mnie bądź(przy mnie bądź) … gdy Wigilia jest”
Absolutnym fenomenem były wystąpienia „Chóru Antycznego” (Mateusz Kicki, Piotr Piksa, Tomasz Górka i Maciej Kozak), którego filozofia opierała się na przyrodzie, a w szczególności na drzewach (sosna, śliwa, grusza, itp..). Za najlepszy numer zespołu można uznać „Krasnoludki”, który sprawił, że w oczach widzów pojawiły się łzy. Łzy ze śmiechu. Kiedy zobaczę tabliczkę z napisem „Szanuj zieleń” od razu skojarzę to z widokiem Piotra, który z dziwnym wyrazem twarzy krzyczy „Wojkowy i cywilu nie marnuj chlorofilu! Nie deptaj trawników!”, tudzież Maciek bliski płaczu piszczący „Deptanie trawy w skutkach wypiera krasnoludka!”. To było po prostu piękne!
„Smoke on the water” w wykonaniu Szlaf-roku wzbudziło mieszane uczucia- jedni twierdzą, że był genialny, drudzy że Kuba Gawlik fałszował i powinno się mu zabrać mikrofon. Wszystko jednak zależało od tego, na którym koncercie się było. Na pierwszym wszyscy członkowie zespołu wyglądali dosć egzotycznie, zwłaszcza Kuba Dutka w różowym szlafroku z umalowanymi na czarno oczami i utapirowanymi włosami. Na drugim wszystko wyszło tak jak należy, Tomek Gawlik wprowadził nawet ruch sceniczny (w poprzednim roku podobno preferował krok typu przód-tył). Natomiast na trzecim Kuba, zapewne z powodu zmęczenia, fałszował. Jest to jednak typ showmana, który wszelkie braki wokalne nadrobił chaotyczną choreografią. Efekt- burza oklasków i piski ich fanek.
Żeby nie było tak kolorowo muszę wspomnieć o rzeczach, które mi się nie podobały. Najbardziej bezsensowną przerwą między występami była scena z Jolą Rutowicz, Pirógiem i Jacykowem. W ogóle nie rozumiałam, co ich występ miał wspólnego z kolejnym wykonawcą. Cóż ja tego rozumieć nie muszę.
Nie przypadł mi do gustu także występ Estery Szczypuły. Nie było to spowodowane jakimiś brakami wokalnymi, lecz po prostu znudzeniem. Estera od paru lat wykonuje piosenki w tym samym stylu spokojne, stonowane, a do tego anglojęzyczne. Wiem, że ona potrafi wspaniale śpiewać radosne i pełne werwy piosenki, choćby religijne. Piosenka „Cheek to cheek” była zaśpiewana zgodnie z wymogami estetycznymi, ładnie, w takt, jednak po minucie człowiek zastanawiał się, kiedy to się w końcu skończy.
Oglądając występ dziewczyn z zespołu „Malum is se” miało się wrażenie, że one w ogóle nie znają zasad wymowy w języku angielskim. Każde słowo było w jakiś dziwny sposób oddzielane i akcentowane, przez co cały występ wydawał się komiczny. Zaabsorbowana tym spostrzeżeniem, postanowiłam sprawdzić ten utwór w oryginale. Muszę z bólem serca przyznać, że się myliłam. Tak samo beznadziejnie brzmi to „Skrzypku na dachu”.
Reasumując XXXIII Festiwal Młodych Talentów uważam za bardzo pozytywne przedsięwzięcie, które niesie ze sobą nie tylko świetną zabawę, ale i naukę („nie deptać trawników!”). Sądzę także, że opłacało się czekać dwa lata, żeby przeżyć z innymi emocje towarzyszące tego typu wydarzeniu. Może i moje oczekiwania nie spełniły się w 100%, ale i tak za rok z chęcią wydam 8 złoty, aby przeżyć to jeszcze raz. Naprawdę warto to przeżyć samemu.