MEWA - CZECHOW
NINA
Jestem samotna. Raz na sto lat otwieram usta, aby przemówić, i głos mój brzmi żałośnie w tej pustce, i nikt nie słyszy... Wy, blade ogniki, także mnie nie słyszycie... Nad ranem rodzi was zgniłe bagno i błąkacie się aż do świtu bez myśli, bez woli, bez życia. Ojciec wiecznej materii, szatan, powoduje w was, jak w kamieniach i w wodzie, ciągłą przemiana atomów, więc zmieniacie się nieustannie. W całym wszechświecie trwały i niezmienny jest tylko duch. (pauza) Jak jeniec porzucony w pustej głębokiej studni, tak i ja nie wiem, gdzie je-stem i co mnie czeka. Bo tylko jedno zostało mi objawione: że oto w zaciekłej, okrutnej walce z szatanem, pierwiastkiem materialnych sił, zwycięstwo będzie należało do mnie, a wtedy materia i duch stopią się w harmonii najcudowniejszej i dla świata nadejdzie wy-zwolenie. Ale to nastąpi dopiero wtedy, gdy stopniowo, po długim, długim szeregu tysiąc-leci i księżyc, i promienny Syriusz, i Ziemia obrócą się w proch... A do tego czasu groza, groza... (efekt) Oto zbliża się mój potężny wróg, szatan. Widzę jego straszliwe, purpurowe oczy...