Czyszczenie monet miedzianych
Monety
miedziane czyści się bardzo trudno, a metody czyszczenia rzadko
bywają powtarzalne. Przypadki, kiedy moneta wyczyszczona kwasem
wygląda dużo lepiej, niż inna wyczyszczona w możliwie najmniej
agresywny sposób przestały już dziwić. Również to, że dwie
identyczne, tak samo zabrudzone monety, wyczyszczone tą samą
metodą, wyglądają zupełnie inaczej. Efekt czyszczenia zależy od
wielu czynników takich jak rodzaj zabrudzeń, kondycja patyny, jak i
stan samego metalu pod nią.
Pod pojęciem patyny należy
rozumieć produkty korozji miedzi, które stanowią integralną część
monety, są z nią ściśle zwarte i prowadzą do pasywacji, czyli
zapobiegają dalszej korozji. Są to zasadowy węglan miedziowy i
siarczan miedziowy, których pod żadnym pozorem nie powinno się
usuwać. Wszelkie inne produkty czyli tlenki miedzi oraz patyna
fałszywa, czyli chlorki miedzi CuCl oraz CuCl2 powinny zostać
usunięte, aby zabobiec dalszemu korodowaniu przedmiotów
miedzianych. Problem w tym, że zarówno patyna szlachetna jak i
fałszywa mają podobną barwę. Z reguły jednak patyna szlachetna
jest ciemnozielona, oliwkowozielona, brązowo zielona lub turkusowa,
zaś fałszywa jest koloru jasnozielonego i jest słabo związana z
podłożem, często również występuje w postaci
charakterystycznych zielonych wykwitów (np. trąd brązu). To jedyna
wskazówka, żeby na oko stwierdzić, jakiego rodzaju nawarstwienia
mamy na monecie.
Do czyszczenia monet miedzianych używałem już wielu środków i tak na prawdę niewiele było w stanie podołać zadaniu. Pierwszym, legendarnym niemalże, super środkiem, który miał rozwiązać wszelkie problemy z czyszczeniem monet miedzianych, o którym można usłyszeć na wszelkich forach internetowych, jest oliwka (im rzadsza tym lepsza, z oliwek np.). Faktem jest, że nie może ona zaszkodzić monecie i to jest jej wielki plus. O jej zdolnościach czyszczących muszę jednak wypowiedzieć się dość krytycznie. Owszem jest ona niezłym nabłyszczaczem i w przypadku monet dobrze zachowanych, samo przetarcie oliwką daje niezły efekt. Wydobywa ładnie wszelkie szczegóły i nadaje monecie ładnego kontrastu. Jeżeli jednak chodzi o zdolność usuwania zanieczyszczeń, to jest już gorzej. Niektóre moje monety moczą się już ponad rok i kiedy wyjmuję je co jakiś czas, aby usunąć to co zmiękło zastanawiam się, czy dożyję w ogóle tej chwili, kiedy będę mógł je oglądać w klaserze.
Drugą metodą, tak zachwalaną na forach numizmatycznych, jest mieszanina 1:1 winianu sodowo potasowego (10%) z wodorotlenkiem sodu (5-10%). Przyznam szczerze, że jest to najskuteczniejszy rozpuszczacz patyny jaki wiadziałem. Działa dość szybko, nawet przy mniejszych stężeniach sody i często pozostawia wytrawioną powierzchnię. Stanowczo zatem odradzam stosowanie tej metody. W rzeczywistośći wygląda to tak:
Kolejna
metoda to również mieszanina
winianu sodowo potasowego (10%) jednak z dodatkiem wody utlenionej
(około 3cm3 na każde 100cm3 roztworu).
Roztwór
ten działa zdecydowanie wolniej niż winian z sodą, jednak również
prowadzi do usunięcia patyny. Jedyna zaletą jest to, że nie trawi
powierzchni. Można go zatem używać, gdy zachodzi konieczność
wyczyszczenia monety do gołego metalu i ponownego sztucznego
spatynowania.
Ostatnią
metodą, którą chciałbym omówić i jak się pewnie domyślacie,
według mnie najlepszą, jest kąpiel w wodzie
utlenionej
(do kupienia w każdej aptece o stężeniu 3%). Metoda jest zupełnie
nieagresywna i roztwarza jedynie to co chcemy usunąć. Nawet jeśli
nam się to nie uda, zawsze możemy mieć pewność, że monecie nie
zaszkodziliśmy.
Czas kąpieli może być różny w zależności
od stopnia zabrudzenia monety. Czasem wystarczy zaledwie
kilkadziesiąt minut a w innym przypadku potrzeba kilku dni a nawet
tygodni.
Ta boratynka swoim stanem nie obiecywała wiele jednak
cierpliwość się opłaciła.
Skoro
woda utleniona dała aż tak dobry efekt, postanowiłem spróbować
czyszczenia wodą utlenioną o większym stężeniu. Woda utleniona o
stężeniu 30% o nazwie handlowej PERHYDROL
jest do kupienia w supermarketach budowlanych. Uwaga! jest to środek
żrący i w kontakcie ze skórą pozostawia białe plamy.
Jeśli
chodzi o czyszczenie jest to środek rewelacyjny. Dlaczego? Ponieważ
działa tak samo dobrze jak zwykła woda utleniona tyle, że
nieporównywalnie szybciej. Monety po moczeniu zaledwie przez 30 min.
wyglądają rewelacyjnie. Po wyjęciu z perhydrolu płuczemy monety i
szorujemy twardą szczotką do zębów. Potem dla pewności można
wykąpać monetę przez godzinkę w wodzie destylowanej aby usunąć
resztki chemii. Moneta po wytarciu do sucha nadaje się od razu do
klasera.
Metody nie polecam do monet posiadających grubą,
kruchą, nietrwałą patynę. Perhydrol usunię ją bardzo szybko a
następnie zacznie trawić metal pod nią.
Co jeśli zapomnimy i
zostawimy monety w perhydrolu na dłuższy czas? Nie powinno być z
tym problemu pod warunkiem, że nie będą się moczyć powyżej 12h.
Krótkie czasy moczenia oraz kontrola procesu to klucz do czyszczenia
perhydrolem.
Poniżej grosik strasznie ubrudzony z
poprzyklejanymi ziarenkami piasku. Efekt czyszczenia oceńcie sami.
Czasem bywa tak, że użycie konkretnej metody nie przynosi rezultatów. Mimo, że wszystko robimy tak jak poprzednim razem i efekt był super. Co wtedy robić? Czyścić dalej, czy zostawić jak jest, żeby nie pogorszyć stanu? Taki dylemat miałem z tym groszem, którego postanowiłem wyczyścić za wszelką cenę.
Na
początku zacząłem od perhydrolu ale się bardzo rozczarowałem.
Moneta stała się matowa i miejscami straciła patynę. Długo
myślałem co dalej, bo monetka raczej rzadka więc szkoda mi było
zniszczyć. Zaryzykowałem i zacząłem eksperymentować.
Postanowiłem patynę całkiem usunąć, starając się jak najmniej
zaszkodzić. Moneta przeszła istne tortury takie jak trawienie
kwasem, szorowanie, polerowanie, patynowanie itp. Czyszczenie trwało
około 4h przy moim czynnym udziale, nie licząc czasu niektórych
kąpieli. Efekt muszę przyznać bardzo mi się podoba.
Morał z
tego przypadku jest taki, że czasem warto zaryzykować. Tak to już
jest z czyszczeniem monet, zwłaszcza miedziaków, że recepty na
sukces nie ma ale doświadczenie i przemyślane działania mogą
pomóc go osiągnąć.
Artykuł oczywiście bedę sukcesywnie uzupełniał fotkami, zarówno cieszącymi oczy, jak i ku przestrodze.