PODRĘCZNY MSZALIK RZYMSKIEGO KATOLIKA WEDŁUG BIBLII SPISANY Ks. Andrzej Siemieniewski
Pewien nieprzejednany krytyk Kościoła katolickiego w rozpowszechnianej aktualnie książce grzmiąc przeciw katolickim praktykom religijnym napisał:
"Wziąłem Pismo święte i rozpocząłem poszukiwania: «Gdzie jest mowa o mszy? Gdzie to wszystko?» Nie znajdowałem. Im dłużej badałem sprawę, tym jaśniej widziałem, że chrześcijaństwo to jedno, rzymski katolicyzm to zupełnie co innego".
Niniejszy rozdział zatytułowany Podręczny Mszalik rzymskiego katolika według Biblii spisany ma za zadanie dopomóc owemu zdezorientowanemu krytykowi. Skoro on szukając w Biblii, "gdzie jest mowa o mszy?", musiał wyznać w końcu: "nie znalazłem", to postaramy się wyszukać dla jego wygody jakieś stosowne miejsca: znajdziemy za niego. Przy okazji przyda się to zapewne wszystkim innym, którzy zapragną ugruntować swoje wiadomości o związku Mszy św. z Biblią.
Początek Mszy św. i Liturgii Słowa:
- W każdą niedzielę
Najpierw więc trzeba się zastanowić, dlaczego katolicy uczestniczą w Eucharystii w każdą niedzielę (oczywiście chętni mogą to robić jeszcze częściej, ale niedzielna Msza św. jest obowiązkiem sumienia katolika). Dlaczego nie robić tego na przykład tylko w pierwszą niedzielę miesiąca albo tylko raz w roku na święta paschalne, albo raz na kwartał. W końcu wielu ludzi uważających, że kierują się w życiu Biblią, tak właśnie postępuje w swoich wspólnotach wyznaniowych.
Otóż katolicy czynią to z posłuszeństwa słowom Jezusa Chrystusa czytanym w Biblii. Jezus powiedział o Ostatniej Wieczerzy: "To czyńcie na moją pamiątkę". Trudno znaleźć w całej Biblii słowa Zbawiciela udokumentowane z większym naciskiem. Znajdują się w Ewangelii Łukasza (Łk 22, 19) i powtórzone są dosłownie przez św. Pawła (1 Kor 11, 24). Jezus nie powiedział tak na przykład o śpiewaniu lub klaskaniu, ani o pantomimie ewangelizacyjnej. Nie znaczy to, że ewangelizowanie nowoczesnymi metodami nie jest bardzo potrzebne, albo że śpiewanie i klaskanie nie może być bardzo budujące. Może być. Jeśli jednak rozróżniamy to, co koniecznie musi być, od tego, co ewentualnie można dołączyć, to Eucharystia jak wynika to z całą oczywistością z Biblii być musi. Inne rzeczy być mogą.
Wiemy już, jaki jest konieczny, na mocy polecenia Jezusa spisanego w Słowie Bożym, sposób duchowego "pamiętania o Nim": "To czyńcie na moją pamiątkę". Ale jak często mamy to czynić? Apostoł Paweł wyjaśnił to tak wyraźnie, że dokładniej powiedzieć już tego nie można. Napominając Koryntian za błędy powiedział: "Gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej..." (1 Kor 11, 20). Nie może być tak, że spotkania chrześcijan polegają regularnie na czymś innym, a nie na przeżyciu Wieczerzy Pana. Wierne Chrystusowi wspólnoty świętowały ją zawsze w niedzielę. Wspominają o tym Dzieje Apostolskie, używając jeszcze innej pięknej starożytnej nazwy Eucharystii: "łamanie chleba": "W pierwszy dzień po szabacie zebraliśmy się na łamanie chleba" (Dz 20, 7).
Nie znaczy to oczywiście, że nie może być zgromadzeń chrześcijańskich w innym celu. Jak najbardziej mogą być: na przykład spotkania modlitewne lub ewangelizacyjne. Mają one jednak rolę uzupełniającą wobec gromadzenia się w celu sprawowania Wieczerzy Pańskiej. W ten sposób spełniona zostanie cała biblijna recepta modlitwy uczniów Jezusa: zarówno "to jest Ciało moje za was wydane; czyńcie to na moją pamiątkę" (1 Kor 11, 24), jak i "kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania albo objawiania rzeczy skrytych, lub dar języków, albo wyjaśniania" (1 Kor 14, 26).
Dlatego jeśli usłyszymy propozycję od wspólnoty, która nie ma zwyczaju coniedzielnej Wieczerzy Pańskiej (tak bowiem brzmi starodawna nazwa Mszy św.), to koniecznie musimy sobie przypomnieć, że "Słowo Pana trwa na wieki" (1 P 1, 25), a nie zmienia się co kilka lat. A Słowo to napomina zwolenników takich innowacji: "Gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej..."
- Otrzymaliśmy od Pana
Kolejne pytanie dotyczyć może specjalnych gestów i niecodziennych strojów związanych tradycyjnie ze sprawowaniem Eucharystii. Mają nam pomóc. W czym? Wszystko to ma nam ułatwić przypomnienie sobie, że nie tworzymy zwyczaju Eucharystii, ale od samego Boga za pośrednictwem Biblii go otrzymujemy i z pokolenia na pokolenie przekazujemy: "Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem: że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb..." (1 Kor 11, 23). Sens tych obrzędów, słów i gestów jest taki: mają nas wprowadzić w atmosferę początków Eucharystii danych przez Jezusa w pierwszym wieku.
To właśnie dlatego strój księdza przewodniczącego liturgii jest wzorowany na zwyczaju ubierania się w starożytności: biała tunika zwana dla swego koloru z łacińska albą; sznur nazywany cingulum (to od łacińskiego cingo - "przepasuję się"), płaszcz ozdobny o nazwie ornat, podobny do strojów noszonych w czasie początków chrześcijaństwa. Używanym jako ołtarz sprzętem jest ozdobny, czasem drewniany, a czasem kamienny stół, zgodnie ze słowami Apostoła, że chodzi tu o "stół Pana" (1 Kor 10, 21). Przykryty jest obrusem na pamiątkę tego, że Jezus wskazując na odświętny charakter uczty polecił: "wskażą wam salę dużą, usłaną, tam przygotujcie" (Łk 22, 12).
- Spowiadam się...
Zaraz na samym początku Mszy św. chrześcijanie uświadamiają sobie, że są grzesznikami. Dlaczego? Gdyż "jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma nas prawdy" (1 J 1, 8). Dlatego wszyscy zaczynają recytować "Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu, że bardzo zgrzeszyłem". Oznacza to: "wyznaję Tobie, Boże, moje grzechy". A dlaczego mówimy jeszcze, że "spowiadam się" też "wam, bracia i siostry"? To proste. Gdyż Biblia poucza: "Wyznawajcie sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego" (Jk 5, 16). I dokładnie to właśnie robimy na początku Eucharystii, dodając z tego powodu później: "błagam was, bracia i siostry, o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego". Prośbę tę rozszerzamy o tych braci i te siostry, którzy już doszli do celu, a więc do zbawienia (por. Hbr 12, 23): dlatego błagamy "Maryję, zawsze Dziewicę, i wszystkich aniołów i świętych" o taką samą modlitwę za nas.
Co wtedy się dzieje? Wtedy, "jeśli wyznajemy nasze grzechy, to Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości" (1 J 1, 9). Wierni tym biblijnym zasadom wyznajemy sobie nawzajem grzeszność, a wierny biblijnym obietnicom Bóg odpuszcza nam nasze grzechy.
- Chwała na wysokości
We wspaniałym hymnie śpiewanym w niedziele w kościołach nawet człowiek mało wprawny w zgłębianiu tekstów biblijnych rozpozna z łatwością słowa pieśni aniołów, która zapisana została w Ewangelii Łukaszowej: "Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania" (Łk 2, 14). Bezinteresowne oddawanie chwały Bogu w tym hymnie zostało rozszerzone o szereg pięknych dodatkowych wezwań wzorowanych na Piśmie św., jak na przykład: "chwalimy Cię, bo wielka jest chwała Twoja" (por. Ps 96, 4 lub Ps 113, 4).
- Modlitwa
Potem brzmi w kościele wezwanie "Módlmy się" i po chwili ciszy płyną słowa stosownej modlitwy mszalnej. Jezus podał nam podstawową zasadę modlitwy: "Kiedy się modlicie, mówcie «Ojcze»" (Łk 11, 2). Wierni tej biblijnej zasadzie w liturgii modlimy się do Boga Ojca. Chrystus jest bowiem Arcykapłanem naszego wyznania (to dlatego ksiądz kończy tę modlitwę słowami: "przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego"), a Duch Święty jest tym, który sprawia jedność. Ta właśnie prawda jest wspominana zawsze przy końcu modlitwy: modlimy się "w jedności Ducha Świętego", a więc w jedności obejmującej "głębokości Boga samego" (1 Kor 2, 10), a sięgającej aż do Kościoła na ziemi, skoro "otrzymaliśmy Ducha, który jest z Boga" (1 Kor 2, 12).
- Czytanie Biblii
Tu warto zadać bardzo ważne pytanie: czy w czasie Mszy św. stosujemy naprawdę biblijną metodę czytania Biblii? Jakkolwiek może to brzmieć trochę dziwnie, to jednak rzeczywiście istnieje najbardziej biblijna metoda zaznajamiania się z tekstem biblijnym. Nie wiedząc o niej, niektórzy krytycy praktyk kościelnych potrafią wygłosić taką przedziwną opinię: "Pewien katolik chodził wprawdzie co niedziela do kościoła, ale nie znał Biblii". Ludziom takim często wydaje się, że słuchanie tekstu Pisma czytanego w kościele jest tak mało znaczące, że w ogóle nie zasługuje na wzmiankę. Dla nich liczy się tylko osobiste studium Słowa Bożego.
A jak naprawdę wygląda wzorcowa biblijna metoda lektury Pisma? Otóż jest to właśnie głośne odczytywanie tekstu przez lektora wobec ludu zgromadzonego na nabożeństwie. Łatwo się o tym przekonać, jeśli zainteresujemy się, co na ten temat mówi nam Słowo Boże. Na przykład kapłan Ezdrasz "czytał z księgi, a uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa" (Ne 8, 4). To samo polecali Apostołowie. "Skoro list zostanie u was odczytany, postarajcie się, aby odczytano go też w Kościele w Laodycei, a wy, żebyście też przeczytali list z Laodycei" (Kol 4, 16). Dokładnie tak zrozumiał to pierwotny Kościół opisany w Biblii: "Błogosławiony, który odczytuje, i którzy słuchają słów Proroctwa" (Ap 1, 3). Widać wyraźnie pojedynczą osobę lektora ("który odczytuje") i licznych zebranych słuchaczy ("którzy słuchają"). Dokładnie tak, jak widzimy to co niedziela na Mszy św.
Wbrew mylnym wyobrażeniom krytyków katolickich nabożeństw, czyta się w ten sposób w ciągu trzech lat cyklicznie urywek za urywkiem, praktycznie całą Biblię. W ten sposób kontynuuje się zwyczaje biblijne, które nie polegały na ekscytowaniu się wybranymi dowolnie fragmentami Słowa, ale na metodycznym zgłębianiu całego tekstu. Tak czytano Prawo Mojżesza: "Domagali się, aby przyniósł księgę Prawa Mojżeszowego [...] I czytał z tej księgi od rana aż do południa" (Ne 8, 1 i 3). W późniejszych nieco czasach dołączono do tego lektury z tekstów Proroków (na przykład Jezusowi podano w synagodze w Nazarecie do czytania księgę proroka Izajasza - por. Łk 4, 17), a jeszcze później dodano to, co my nazywamy Nowym Testamentem (por. Kol 4, 16). Pomiędzy czytaniami śpiewano psalmy. Czytanie samego tekstu uzupełniane było komentarzem: "Czytano z księgi Prawa Bożego dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie" (Ne 8, 8). Komentarz ten nazywamy dziś homilią lub kazaniem.
Jak łatwo się przekonać, dokładnie to samo dzieje się w każdym kościele katolickim w niedzielę w czasie Eucharystii. Nie zmieniono nic, ani jednej joty.
- Wierzę w Boga Ojca
Modlitwa ta przypomni nam w każdą niedzielę, w co właściwie wierzymy. Nie jest to wcale takie oczywiste, gdyż w Biblii znajdziemy wiele cząstkowych apeli dotyczących wiary. Na przykład Paweł i Sylas powiedzieli strażnikowi więzienia: "Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom" (Dz 16, 31). Takie teksty mogą sprawić mylne wrażenie, że w króciutkiej formule zawiera się wszystko, co potrzeba. Że na przykład wystarczy uwierzyć w Jezusa (może tylko w Jego istnienie?), aby już posiadać cały skarb zbawienia. Ale przecież zaraz potem czytamy uzupełnienie: "Opowiedzieli mu więc naukę Pana" (Dz 16, 32). Wiara obejmowała więc coś więcej niż jedno krótkie zdanie. "Uwierzyć w Jezusa" znaczyło równocześnie uwierzyć w całą jego Ewangelię.
Takim rozszerzającym uzupełnieniem krótkich formuł wiary jest tekst modlitwy "Wierzę w Boga Ojca". To właśnie tutaj rozproszone po całej Biblii cząstkowe apele są zebrane w całość. Przypominamy sobie mianowicie wiarę, która nas zbawia.
Dlatego wołamy "Wierzę w jednego Boga" (bo "Jeden jest Bóg" - Ef 4, 6; a "przystępujący do Boga musi wierzyć, że Bóg jest i że wynagradza tych, którzy go szukają" Hbr 11, 6); dodajemy, że wierzymy "w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego" (gdyż Apostołowie wskazali: "uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i swój dom" Dz 16, 31). Przypominamy sobie, że "narodził się z Maryi Dziewicy" (aby nigdy nie uszło naszej uwagi, że "każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga" 1 J 4, 2).
Wyznajemy wiarę w kluczowe momenty historii Pana: "ukrzyżowany dla naszego zbawienia" (przecież wszystko "to, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi przygwoździwszy do krzyża" Kol 2, 14), "trzeciego dnia zmartwychwstał" (gdyż "Chrystus umarł, został pogrzebany, zmartwychwstał trzeciego dnia" 1 Kor 15, 3-4).
Kończymy przypomnieniem wiary w Ducha Pańskiego: "Wierzę w Ducha Świętego" (bo przecież "żyjecie według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka" Rz 8, 9), "Pana i Ożywiciela" (skoro "Pan jest Duchem" 2 Kor 3, 17 ). Konieczne jest też pamiętanie o dziele Ducha Świętego na ziemi, o Kościele. Dlatego "wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół" (skoro takiej wiary Bóg w swoim Słowie się domaga "nie byli z nas, bo gdyby byli naszego ducha, pozostaliby z nami" 1 J 2, 19). Z tego samego powodu również "wierzę w jeden chrzest na odpuszczenie grzechów" (gdyż polecono szukającym zbawienia: "niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów" Dz 2, 38).
Wyznanie wiary ukoronowane jest ogłoszeniem ostatecznego zwycięstwa chrześcijanina: "wierzę w życie wieczne" (tak wierzyli bowiem Apostołowie: "To, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność [...] zwycięstwo pochłonęło śmierć" 1 Kor 15, 54-55).
W ten sposób każdego tygodnia ożywa w naszych sercach w najważniejszych swoich prawdach "Ewangelia, którąście przyjęli i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem" (1 Kor 15, 1-2).
- Modlitwa wiernych
W niedzielnym zgromadzeniu chrześcijan posłusznych Biblii nie może zabraknąć modlitwy za innych. Ponieważ naturalną tendencją byłoby modlić się tylko i wyłącznie "za swoich": za rodzinę, znajomych, przyjaciół, dlatego Słowo Boże pomaga nam rozszerzyć serce w modlitwie.
"Zalecam, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi" (1 Tm 2, 1). Jak wszystkich, to wszystkich. Na przykład "za królów i za sprawujących władzę" (1 Tm 2, 2) i to niezależnie od ich wiary, gdyż przecież kiedy List do Tymoteusza powstawał, nie było jeszcze żadnych władców chrześcijańskich. Jeśli ważny polityk nie jest wierzącym chrześcijaninem, nie oznacza to, że nie trzeba się za niego modlić.
Apostoł Paweł modlił się też za wierzących niechrześcijan: "Muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nie opartą jednak na pełnym zrozumieniu" (Rz 10, 2). Dlatego "z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga" (Rz 10, 1).
Modlitwa wiernych, jak pamiętamy z naszych Mszy św., często obejmuje sprawy "świeckie": modlimy się o dobre plony, albo za artystów i dziennikarzy, modlimy się o błogosławieństwo w roku szkolnym, o pomyślne rozwiązanie problemów społecznych. To bardzo ważne świadectwo wyczucia biblijnego ducha modlitewnego: "Starajcie się o pomyślność kraju, do którego was zesłałem; módlcie się za niego do Jahwe; bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność" (Jr 29, 7).
Głośna modlitwa wiernych w czasie Mszy św. koniecznie musi objąć też Kościół, stąd znajdzie się w niej na przykład wezwanie za papieża (wiemy, że gdy strzeżono Piotra w więzieniu, "Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga" Dz 12, 5). Wreszcie nie może zabraknąć modlitwy za wszystkich obecnych w kościele, za otaczających ołtarz: "Módlcie się jeden za drugiego" (Jk 5, 16).
Modlitwy te kierowane są według najstarszej tradycji, wiernej Biblii, zwykle do Boga Ojca. To do Niego wołamy "Panie" - "Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie". Głęboki sens ma też zwyczajowe zakończenie tej modlitwy: "przez Chrystusa, Pana naszego". Modlitwy w Mszy św. zanosimy przez wstawiennictwo Arcykapłana naszej wiary, Jezusa Chrystusa.
Liturgia Ofiary:Jezus gorąco pragnie spożywać Paschę z nami
- Przygotowanie darów
Modlitwa wiernych kończy tak zwaną liturgię Słowa. Drugą częścią Mszy św. jest liturgia eucharystycznej uczty ofiarnej. Przygotowuje się do niej chleb niekwaszony (dlatego nie wygląda on dokładnie tak, jak używany przez nas na co dzień chleb). Jest tak dla przypomnienia, że prawdopodobnie takiego chleba użył Chrystus. Chleb paschalny nie mógł zawierać kwasu: "z ciasta, które wynieśli z Egiptu, wypiekli niekwaszone placki, ponieważ się nie zakwasiło" (Wj 12, 39). Do tego nawiązuje jeszcze później św. Paweł: "wyrzućcie stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście" (1 Kor 5, 7).
Przygotowując zgromadzenie braci i sióstr na ofiarną ucztę, ksiądz składa najpierw dziękczynienie nad chlebem i winem. Naśladuje w tym stosowne fragmenty Pisma św. Przecież Jezus "wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, rzekł «weźcie go»..." (Łk 22, 17), a potem "wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie, połamał go i podał..." (Łk 22, 19). Potem przewodniczący liturgii dokonuje obmycia rąk, wspominając w ten sposób symbolicznie biblijny nakaz pochodzący jeszcze ze Starego Prawa: "Gdy się będą zbliżać do ołtarza, aby pełnić służbę i aby składać ofiarę dla Jahwe, muszą obmyć ręce" (por. Wj 30, 20-21).
- Zbiórka pieniędzy
Na wstępie od razu trzeba zaznaczyć, że dawanie pieniędzy "na tacę" dokonuje się w całkowitej wolności. Jakkolwiek katolik oczywiście powinien wspierać swój Kościół, to jednak gdyby bardzo nie chciał nie musi tego czynić. "Niech każdy postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym" (2 Kor 9, 7). Zbieranie pieniędzy w ramach przygotowania darów nie kłóci się z duchem modlitwy, gdyż przypomina, że "więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu" (Dz 20, 35). Natomiast kto miałby dawać z wyrachowaną nadzieją, że Bóg mu odda więcej, niech lepiej w ogóle nic nie daje: "Czyńcie dobrze niczego się za to nie spodziewając" (Łk 6, 35).
- Liturgia Eucharystii - Wieczerza Pańska
Śledząc uważnie Pismo św. łatwo zorientować się, że w pierwszej części Mszy św., nazywanej liturgią Słowa, odtwarzamy to, co Jezus i Jego Apostołowie czynili w synagogach. Czytano we wspólnocie Biblię, wyjaśniano ją, zanoszono modlitwy.
Jezus wyraźnie jednak wskazał, że to nie wszystko. Że należy nie tylko mówić do Boga i o Bogu, ale trzeba jeszcze coś uczynić. Oto "nadszedł dzień Przaśników, w którym należało ofiarować Paschę" (Łk 22, 7). W drugiej części Eucharystii odtwarzamy to, co Jezus i jego Apostołowie czynili w domu z okazji Paschy i co wtedy czyniono w świątyni. Odtwarzamy nie dlatego, że polecił nam to jakiś natchniony chrześcijanin albo że z biegiem wieków wytworzył się taki zwyczaj. Czynimy to na mocy najbardziej uroczystego ze wszystkich nakazów naszego Pana: "To czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22, 19). A wygłosił ten nakaz wtedy, gdy "zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim" i powiedział: " gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami" (Łk 22, 15).
To, co Jezus nam polecił, mamy przeżywać na trzy sposoby. Najpierw więc jako zgromadzenie braci i sióstr ("zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim" Łk 22, 14). Potem jako najświętszą ucztę: Zbawiciel powiedział przecież: "bierzcie i jedzcie" oraz "pijcie z niego wszyscy" Mt 26, 26-27). W końcu wreszcie jako ofiarę. On sam wyjaśnił sens tego, co się w Wieczerniku działo, jako uobecnienie mającej nastąpić niedługo ofiary Jego życia na Krzyżu: "to jest Ciało moje, które za was będzie wydane"; to jest "Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana" (Łk 22, 19-20).
- Liturgia Eucharystii - dziękczynienie Bogu
Następuje wielkie dziękczynienie Ojcu za wspaniałe dzieła zbawienia, nazywane "prefacją": "Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy dzięki składali Tobie, Ojcze Wszechmogący..." Stąd właśnie pochodzi nazwa "Eucharystia", co po grecku znaczy "dziękczynienie". W każdą niedzielę możemy wsłuchać się, jak śpiew lub recytacja księdza staje się dziś odpowiedzią na biblijne wezwania sprzed dwudziestu wieków: "bądźcie wdzięczni" (Kol 3, 15); "nie zaprzestaję dziękczynienia!" (Ef 1, 16).
Dziękczynienie wznosi serca wierzących aż do nieba, a tam wielbią Boga aniołowie. My wielbimy Go wraz z nimi. Na znak tego śpiewamy zawsze pieśń zaczerpniętą znowu oczywiście z Biblii: "Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów, cała ziemia jest pełna jego chwały; błogosławiony, który idzie w imię Pańskie" (Iz 6, 3 i Ps 118, 26). Słowa prefacji podkreślają, że śpiewamy ją "wraz z chórami archaniołów i aniołów", gdyż tak przekazał nam to prorok Izajasz. Widział on, że to serafiny wołały jeden do drugiego "Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów" (Iz 6, 3). Pieśń ta trwa w niebie nieustannie (Ap 4, 8), a możemy włączyć się w nią na ziemi, jeśli uczestniczymy w Eucharystii.
- Liturgia Eucharystii - my w Wieczerniku z Jezusem
Następująca zaraz po prefacji Modlitwa Eucharystyczna to nic innego, jak zawsze to samo czytanie z Pisma św. przybrane w otaczające je modlitwy. Tekst ten mówi o tym, co Chrystus uczynił w Wieczerniku. Dlatego pozostałe czytania biblijne mogą się zmienić i faktycznie w każdą niedzielę są inne, ale to jedno zawsze jest stałe: że "Pan Jezus, tej nocy, której był wydany, wziął chleb..." (1 Kor 11, 23). Przyzywamy też Ducha Bożego ("uświęć te dary łaską Ducha Twojego") gdyż tylko On może sprawić, że Słowo Boże stanie się skuteczne i że dziś, w naszym kościele, stanie się to samo, co w Wieczerniku. Że Jezus znowu powie z mocą: "to jest Ciało moje".
W historii używano różnych nazw, aby pomóc wiernym w zrozumieniu sensu Mszy św. Mówiono więc bardziej filozoficznie o "transsubstancjacji" albo o "przeistoczeniu". Określenia te są cenne, gdyż pomagają pamiętać o najważniejszym: "Słowo Twoje jest Prawdą" (J 17, 17). A co przez to Słowo objawił Bóg? "To jest Ciało moje"; "to jest Krew moja" (Mt 26, 26-28; Mk 14, 22-24; Łk 22, 19-20; J 6, 56). Dlaczego więc w to wierzymy? Bo Jezus rzekł: "niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą" (Mk 13, 31).
Trzydzieści lat wcześniej, przy przyjściu Syna Bożego na ziemię, to tak jakby Bóg powiedział o Jezusie "to jest Ciało moje" (por. J 1, 14), a pod koniec swojego dzieła na ziemi Jezus oznajmił w Wieczerniku: od tej pory "to jest Ciało moje" tutaj, na ziemi, którym karmić się będzie moje Ciało, którym jest Kościół (por. 1 Kor 12, 27).
Ta część Mszy św. na jeszcze inne, bardziej symboliczne sposoby przywołuje różne fragmenty biblijne. Skoro "podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana" (Ps 116, 13), a obecnie "ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana" (Łk 22, 20), to ksiądz wznosi do góry kielich z Winem i patenę z Chlebem, które stały się Obecnością Chrystusa. Woła też "przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie...", jawnie przywołując tekst św. Pawła o Synu Bożym: "Albowiem z Niego i przez Niego i dla Niego jest wszystko" (Rz 11, 36).
- Ojcze nasz
"Wezwani zbawiennym nakazem i oświeceni pouczeniem Bożym ośmielamy się mówić". Nakaz, o jakim tu mowa, pochodzi z Biblii: "Wy zatem tak się módlcie: «Ojcze nasz»" (Mt 6, 8-9). A dlaczego "ośmielamy się mówić"? Gdyż wezwani jesteśmy do "nabywania śmiałości" w naszym Panu. "W Nim mamy śmiały przystęp do Ojca" ( Ef 3, 12); "Jego [Chrystusa] domem my jesteśmy, jeśli ufność zachowamy" (Hbr 3, 6); "Przybliżmy się z ufnością do tronu łaski" (Hbr 4, 16); "Mamy bracia pewność, że wejdziemy do Miejsca Świętego przez Krew Jezusa" (Hbr 10, 19); "Trwajcie w Nim, abyśmy - gdy się zjawi - mieli w Nim ufność" (1 J 2, 28). Z taką właśnie ufnością w sercu wołamy do dobrego Ojca w niebie.
- Znak pokoju
Przez ten znak wchodzimy w atmosferę Ewangelii według św. Mateusza. W tekście Ewangelii tuż obok modlitwy "Ojcze nasz" (Mt 6, 8-14) znajduje się przypomnienie, że Ojciec jest dobry dla wszystkich: "On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5, 45). W tym samym rozdziale Ewangelii czytamy: "Pogódź się ze swym przeciwnikiem, dopóki jesteś z nim w drodze, [...] aby cię nie wtrącono do więzienia" (Mt 5, 25).
Dlatego w tym momencie Eucharystii wołamy: "nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła i doprowadź [go] do pełnej jedności". Jesteśmy przecież w drodze do jedności. Dopiero po takim przygotowaniu słyszymy: "Pokój Pański niech zawsze będzie z wami". Jest to pokój pochodzący od Pana. On przecież powiedział: "Pokój wam" (J 20, 19). Taki pokój mamy sobie nawzajem przekazać: "Przekażcie sobie znak pokoju!" Dlaczego jednak w tym miejscu Mszy św.? Gdyż "jeśli przyniesiesz dar swój przed ołtarz, i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie [...] najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim" (Mt 5, 23-24). Eucharystyczna wspólnota braterska nie jest jeszcze niebem; jest miejscem, gdzie często miewamy coś przeciw sobie.
- Komunia
Tuż przed przyjęciem Komunii znów sięgamy w pamięci po cytat biblijny: "Panie nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo..." (Mt 8, 8). Oczywiście, że jako człowiek grzeszny sam z siebie nigdy nie będę godny przyjęcia Pana pod mój dach. Ale Pan, jeśli zechce, może mnie za pomocą jednego swojego słowa uczynić godnym. A wszystko to przygotowuje nas do najpiękniejszej chwili dnia, do właściwego celu Wieczerzy Pańskiej: "Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną" (Ap 3, 20).
* * * * *
To tylko skromny szkic niewielkiego fragmentu ogromnego bogactwa czekającego na nas w niedzielę w kościele. Po resztę trzeba przyjść samemu tam, gdzie rozdają Słowo Życia za darmo: na coniedzielną Eucharystię. Niezależnie od moich emocji i nastrojów, jest tam Ktoś, kto rozpala się chęcią spotkania ze mną. Ktoś, kto dziś mówi to samo, co powiedział dwadzieścia wieków temu: "Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami" (Łk 22, 15).
Przypomnijmy teraz nasz punkt wyjścia. Było nim wyznanie pewnego krytyka Kościoła katolickiego: "Wziąłem Pismo święte i rozpocząłem poszukiwania: «Gdzie jest mowa o mszy? Gdzie to wszystko?»" Cóż, szukał chyba nie w tym miejscu, co trzeba. Ale teraz już nie musi się sam fatygować. Dość sporo przykładów zostało tu nagromadzonych, z pewnością o wiele więcej dałoby się jeszcze przytoczyć.
Na końcu można ze spokojnym sercem rozpisać konkurs na najbardziej biblijny sposób przeżycia niedzielnego przedpołudnia. I przyznać nagrodę tej osobie, która odpowie: by najdoskonalej przeżyć niedzielny poranek zgodnie z drobiazgowymi zaleceniami Pisma św., najlepiej pójść na Mszę świętą do kościoła.