Uwaga! prosto z nieba 31.10.2012 18:00 http://klopotowski.salon24.pl/459684,uwaga-prosto-z-nieba
Neurochirug dr. Eben Alexander podczas tygodniowej śpiączki trafił do nieba, gdzie rozmawiał ze swym aniołem stróżem i Bogiem. Posiadł wiedzę nadprzyrodzoną, którą głosi po cudownym obudzeniu: Kiedy człowiek umiera, dusza wchodzi w piękny świat przypominający ziemię. To dobra wiadomość na Zaduszki, nieprawdaż?
Artykuł na ten temat opublikowałem w ostatnim PlusieMinusie Rzeczpospolitej. Tu podaję tekst bez skrótów i poprawek redakcyjnych:
Możnaby wzruszyć ramionami na te iluzje, gdyby doświadczenie nie spotkało uczonego z poważnym dorobkiem naukowym i wielką praktyką lekarską. Nie ryzykowałby reputacji bez pewności. Twierdzi, że złudzenia wytwarza kora mózgu, ale jego nie działała. A może dr. Alexander jest niedouczony? Raczej nie. Przez 15 lat był w fakultecie szkoły medycznej Harvardu. Przez 25 lat przeprowadził wiele setek operacji mózgu. Wie, że w wypadku jego choroby, po siedmiodniowej śpiączce miał minimalne szanse przeżycia, tylko 3 procent, i w najlepszym razie jako inwalida. Jednak obudził się siódmego dnia rześki i przytomny. Po kilku miesiącach całkowicie wrócił do zdrowia. Z przesłaniem dla świata.
23 października wyszła książka dr. Alexandra pt. „Proof of Heaven” (Dowód nieba) w poważnym domu wydawniczym Simon and Schuster. Książkę poleca na okładce Raymond A. Moody, autor głośnej przed wielu laty pozycji „Życie po życiu” tymi słowami: „Doświadczenie prawie śmierci dr. Ebena Alexandra jest najbardziej zdumiewające, o jakim słyszałem w ciągu ponad czterech dekad studiowania tego zjawiska. Jest żywym dowodem życia po życiu.” Doznania mistyczne znane są od tysiącleci. W naszej epoce mają otoczkę naukową. Mistyk neurochirurg podaje dla kolegów w internecie (www.eternea.org) hipotezę neurologiczną swego doświadczenia i dodaje: „Można się spierać o własną wersję ‘Nieba’; wszystko co mogę powiedzieć z pewnością to, że owa wspaniała sfera na prawdę istnieje. Różnice w jej opisach są wynikiem filtrującej i przesłaniającej funkcją mózgu, który kazi wspomnienia osobistym i kulturowym smakiem. Leżąca u ich podstaw rzeczywistość jest niezaprzeczalna. ” Jest to odrzucenie paradygmatu materialistycznego, przyjętego w epoce Oświecenia.
Premiera książki została zręcznie zaplanowana tydzień przed Halloweenem. Czyżby był powód, żeby radośnie tańczyć na grobie, jak tego dnia Amerykanie? Piszę przed turą promocyjną autora w stacjach TV. Jeszcze nie ma opinii większej liczby naukowców, recenzentów, czytelników. Najlepiej streścić to niezwykłe świadectwo.
Co się wydarzyło „tu”
10 listopada 2008 roku dr. Eben Alekxander został przywieziony do szpitala, z ciężkim i bardzo rzadkim u dorosłych zapaleniem opon mózgowych. W śpiączce zamarła kora mózgowa twarząca pamięć, język, uczucia, logikę oraz świadomość wizualną i słuchową. Dlatego mózg nie mógł być twórcą mistycznych doznań. Chorobę wywołała bakteria E. coli będąca na świecie prawdopodobnie od czterech miliardów lat. Pojawienie się E. coli w ciele dr. Alexandra było spontaniczne i niezrozumiałe. Cały czas czuwali przy nim krewni trzymając za rękę, przytrzymując na świecie, inni modlili się za niego. Ze śpiączki wydobyło go błaganie przy szpitalnym łóżku 10-letniego syna, żeby nie odchodził.
Autor sugeruje mesjański charakter swojego doświadczenia. Wychowany w kościele episkopalnym był sceptykiem, który teraz uwierzył w Boga i zaświaty. Nie jest dzieckiem biologicznym rodziny Alexandrów lecz adoptowanym. Rodzice mówili o nim od początku, że został „wybrany” a nie adoptowany. Cały czas jego śpiączki padał ulewny deszcz, wbrew zwykle pięknej pogodzie w listopadzie w Vermont. A gdy miał się obudzić, wyszło słońce i pojawiła się tęcza. Motyw nieznanego ojca (Mojżesz znaleziony w koszyku w Nilu i adoptowany przez córkę faraona, ojciec nieziemski Jezusa) pojawia się w wypadku proroków, czy znaki na niebie, na przykład gwiazda betlejemska lub tęcza . Niewytłumaczalnee zakażenie i ozdrowienie wskazują „cudowną” interwencję.
Dr. Alexander był od dziecka pasjonatem lotnictwa, nie wiedząc, że jego biologiczny ojciec też został lotnikiem i członkiem załogi rezerwowej kosmicznego programu Apollo. W koledżu namiętnie uprawiał skydiving. Doświadczenie lotu ciała nad ziemią wryło mu się w psychikę. Podczas jednego ze skoków powstała śmiertelnie groźna sytuacja, wymagająca błyskawicznej reakcji. Uznał, że zbawienną decyzję wydała nie jego świadomość osobista, ale jakaś zewnętrzna.
Przed śpiączką dr. Alexander przeszedł kilkuletni okres depresji, bo biologiczna matka odmówiła z nim kontaktu. Uznał podświadomie, że został oddany jako niekochane dziecko przez nieletnią pannę, więc nie zasługuje, aby żyć. Zwłaszcza, gdy dowiedział się, że biologiczni rodzice w końcu się pobrali i spłodzili dzieci. Miesiąc przed śpiączką spotkał rodziców biologicznych. Matka powiedziała, że kochała go bardzo, lecz musiała oddać do adopcji.
Co zaszło „tam”
Dojmujący głód miłości zaspokoił mu anioł stróż i Bóg w zaświatach, gdzie trafił, gdy był w comie. Ale najpierw ujrzał przejrzystą ciemność. Zachował świadomość bez swej tożsamości ani ciała, jak we śnie, gdy obserwujesz ale nie wiesz, kim jesteś. Słyszał mocne, rytmiczne, pierwotne, z dala uderzenia (puls?) wstrząsające całym środowiskiem. Zanikły emocje, logika, język. Cofnął się do pierwotnego życia. Zanikło poczucie czasu. Zauważył ciemno-czerwone jakby korzenie ciągnące się gdzieś z dołu gdzieś w górę, jak dżdżownice. Był samotnym punktem świadomości w bezczasowym, czerwono-brązowym morzu. Wokół pojawiały się i znikały groteskowe twarze zwierzęce. Im bardziej czuł się osobny, tym bardziej stawały się odrażające i groźne. Nagle poczuł zapach ni to kału ni to krwi ni to wymitów. Zapach biologicznej śmierci.
Wtem pojawiło się coś obrotowego emanując promienie biało-złotego światła. Usłyszał piękną i bogatą muzykę coraz głośniejszą, gdy żródło światła zbliżało się, aż dojrzał w nim wejście. Po drugiej stronie był najpiękniejszy, olśniewający, bujny i zielony krajobraz wiejski. Płynął w górze nad polami, strumieniami i ludźmi, roześmianymi, tańczącymi w kręgach, ubranymi w proste, chłopskie ale piękne szaty. Było to jak sen, lecz niezwykle realne.
Ujrzał obok piękną dziewczynę w szatach koloru błękitu, indygo i brzoskwini. Sposrzegł, że płyną razem na skrzydle motyla wśród milionów innych motyli. Patrząc na niego z nieopisaną miłością przekazała mu bez słów, że jest zawsze kochany, nie ma się czego obawiać i że nie jest w stanie zrobić nic złego. Poczuł szaloną ulgę. Dodała, że pokażą mu wiele rzeczy, ale wróci.
Znalazł się ponad chmurami, wśród przezroczystych ni to ptaków ni to aniołów, które lecąc zostawiały smugi na niebie. Z góry dochodził dżwięk jak wspaniały, buczący hymn radości tych istot. Słyszał piękno ich srebrzystych ciał i widział doskonałość śpiewu. Słyszenie i widzenie były wrażeniem nieoddzielnym.
Posuwając się dalej wpłynął w ogromną próżnię czarną i zarazem lśniacą światłem zdającym się płynąć z pobliskiego, żyjącego „anioła”. Poczuł się jak płód w łonie Boga, Stwórcy, Żródła wszechświata. Anioł był kimś w rodzaju pośrednika między nim a Stwórcą. Bóg przekazał mu bez słów, że wszechświatów jest wiele, lecz w cetrum ich wszystkich znajduje się bezwarunkowa miłość. We wszystkich istnieje także zło konieczne, abyśmy mieli wolną wolę i dobrze wybierając mogli się doskonalić. Widział bogactwo życia w niezliczonych wszechświatach, w tym niektóre inteligencją przekraczające ludzkość. Widział niezliczone wyższe wymiary nie do pojęcia ze światów niższych poziomów. W wyższych światach życzenie spełnia się przez pomyślenie. Świat czasu i przestrzeni, w którym poruszamy się na ziemi głęboko przenika się z tymi wyższymi światami. W każdym miejscu i czasie ich wymiaru można zejść do naszego. Wiedzę tę uzyskał metodą wglądu i na zawsze; nie ulega zapomnieniu, jak nabyta na ziemi. Czuje, że ją posiada, lecz dostęp ogranicza mu fizyczność ciała i mózgu.
Dar zapomnienia
Większość naukowców sądzi, że ludzka świadomość składa się z informacji cyfrowych na podobieństwo programu komputerowego i jest wytwarzana przez 10 miliardów neuronów mózgu. Dr Alexander stawia hipotezę, że mózg nie wytwarza świadomości. Jest filtrem blokującym świadomość nie-fizyczną, jaką mamy w nie-fizycznym świecie.
Stały dostęp do wiedzy o zaświatach uniemożliwiłby naszemu ciasnemu mózgowi selekcję informacji konieczną dla przeżycia na ziemi. Zasługa wyboru dobra zamiast zła byłaby też żadna. Autor zapomniał tę wiedzę po wybudzeniu, ale ją czuje. Fizyczny aspekt wszechświata jest pyłkiem kurzu wobec aspektu niewidzialnego i duchowego. Wskazują na to także „czarna materia” i „czarna energia”, które stanowią ponad 96 procent kosmosu. Nauka badać ich nie może a odkryła, ponieważ siłą swej grawitacji wpływają na widzialne obiekty. Materia, do której sprowadza rzeczywistość paradygmat Oświecenia, stanowi tylko 4 procent wszechświata.
Doznanie św.Pawła porwania do „trzeciego nieba” (2 Kor 12,2) i słowa , że „teraz widzimy niejasno jak w zwierciadle a wtedy (ujrzymy) twarzą w twarz” (1 Kor 13, 12) dały początek mistyce chrześcijańskiej. Umysł oświeceniowy uznał, że to zabobon. Psycholog i mędrzec XX wieku Carl. G. Jung miał podobną wizję. Ukrywał ją do pamiętników podyktowanych przed zgonem, z lęku przed utratą powagi naukowej. Od tego czasu postęp medycyny umożliwił na masową skalę cofanie śmierci klinicznej. Wielu pacjentów ma podobne doznania. Umysł oświeceniowy uznał je za wytwory mózgu w stanie napięcia. Tak też sądził dr. Eben Alexander, aż jego mózg znalazł się w stanie, gdy niczego nie mógł wytwarzać. Pod naciskiem faktów medycznych z jednej strony a z drugiej - niezatartego doświadczenia duchowego, rzucił na szalę swą reputację uczonego. Co z tym uczyni umysł oświeceniowy dowiemy się wkrótce.