4. LEDNICKI, JAKO CZŁONEK RZĄDU ROSYJSKIEGO,
UDAREMNIA
DĄŻENIA POLSKI
DO
NIEPODLEGŁOŚCI I ZJEDNOCZENIA.
Rozprawa sądowa wyjaśniła dostatecznie działalność Lednickiego w 1917 i 1918, więc tylko pokrótce dopowiem okoliczności uboczne, na rozprawie niedostatecznie uwydatnione.
Rok 1917 był dla Lednickiego okresem najwyższego roznamiętnienia politycznego; wygrywał najwyższy swój atut, swoje przewagi kadeta, powołanego do rządu, który się wytworzył po upadku caratu. Wszystkie swoje wpływy, swój honor nawet położył na kartę, aby sprawę polską, o ile była w ręku Rosji, spożytkować dla siebie. Mam na myśli fakty następujące:
1) Po przewrocie 27 lutego (12 marca) 1917 Lednicki potajemnie przed Komitetem Narodowym wszedł w porozumienie z rządem republikańskim rosyjskim, przedstawiając się rządowi w charakterze zaufanego Komitetu, i zataił przed Komitetem fakt, że przygotowywany jest wielkiej doniosłości akt w sprawie Polski. Potrzebne to było Lednickiemu dla tego, że jednocześnie wyrabiał dla siebie u rządu rodzaj ministerium do spraw polskich (Komisję Likwidacyjną). On jako minister polski miał wyzyskać deklarację rządu w sprawie polskiej, jako swoje dzieło. Zaszkodził tym sprawie, akt bowiem, zredagowany bez porozumienia z Komitetem Narodowym, miał pewne braki i nie było już czasu ich naprawić. Akt ten nosi datę 17 (30) marca, ale Lednicki postarał się stworzyć przed tym fakt dokonany co do Komisji Likwidacyjnej i zaskoczył nim przedstawicielstwo polskie. Nominacja jego na prezesa Komisji Likwidacyjnej, będąca zupełną niespodzianką dla Polaków, ogłoszona była w Gońcu Rządu Tymczasowego już 15 (28) marca.
2) Przez uzyskanie tej nominacji od przyjaciół Rosjan Lednicki uzurpował znaczny wpływ na politykę polską i postanowił wyrugować całkowicie wpływy Komitetu Narodowego. Komisja Likwidacyjna według jego planów miała się stać jedynym organem sprawy polskiej w Rosji. W tym celu zamierzył stworzyć przy Komisji — Radę polityczną przez rząd rosyjski mianowaną, która miała się zajmować sprawami politycznymi Polski w całej rozciągłości, nie wyłączając działania przez placówki rosyjskie za granicą przy pomocy specjalnych urzędników w poselstwie do spraw polskich. Protest członków, reprezentujących w Komisji żywioł obywatelski (pp. Wład. Grabskiego, Jerzego Zdziechowskiego, Sew. Czetwertyńskiego, Mrozowskiego) z d. 23 września 1917 r., piętnujący Lednickiego za tę politykę wpychania losu Polski z powrotem w ręce rosyjskie, jest dokumentem dla niego zabójczym, całkowicie uzasadniającym moje przeświadczenie, że Lednicki działał ze złą wolą. Protest ten, odczytany na sądzie, daję poniżej między dokumentami. Dopełnia obrazu list Dmowskiego i jego zeznanie na sądzie.
Przez cały ten czas działalność polityczna Lednickiego połączona była w Rosji i zagranicą z dążeniem do sparaliżowania tego, co robił na terenie międzynarodowym Komitet Narodowy (później Rada Polska Zjedn. Międzyp.), co robił za granicą Dmowski, a potem od sierpnia 1917 Komitet Narodowy w Paryżu. Lednicki przez swoich agentów (A. Zaleski i in.) starał się obniżyć rolę przedstawicielstwa polskiego i wmówić, że jedynym rzecznikiem polskim podczas wojny i ewentualnie na kongresie może być tylko on, działający z nominacji rządu rosyjskiego.
3) Lednicki, korzystając ze swoich wpływów, jako minister rosyjski, udaremnił Polakom rolę czynną na Wschodzie, której nadarzała się znakomita sposobność. Przeszkodził formowaniu się wojska polskiego, a to, co już było sformowane, zmarnował, demoralizując przepełnione patriotyzmem szeregi wojskowych polskich i narażając imię Polski na hańbę. Odmówił nawet pamiątkowych sztandarów polskich, które władza wojskowa rosyjska pozwoliła z Kremla zabrać, aby one nie podniecały uczuć patriotycznych do walki z Niemcami.
4) Lednicki, uzyskawszy mandat reprezentacyjny od Rady Stanu w Warszawie, namawiał rząd rosyjski, do którego należał, aby uznał tę Radę, jako rząd neutralnego państwa polskiego, a zarazem usiłował namówić Rosję do separatywnego z Niemcami pokoju. Punktem wyjścia procesu sądowego był właśnie list Tereszczenki, ówczesnego ministra spraw zagranicznych w tej sprawie, ogłoszony poniżej między dokumentami.
Po upadku rządu Kiereńskiego w listopadzie 1917 Lednicki został na lodzie. Przerzucił się wtedy na służbę do rządu niemieckiego i tam uzyskał przedstawicielstwo Rady Stanu na Rosję. Ten okres mniej mnie już zajmuje, bo i mniejszej jest wagi politycznej. Był to już upadek polityczny Lednickiego, który w ogóle mógł odgrywać w polityce jakąś rolę tylko jako kadet.
Są ślady, że w r. 1918 bywał w Warszawie, że marzyło mu się tutaj jakieś stanowisko naczelne. Dobrze był widziany przez władze niemieckie, podczas gdy Władysław Grabski, który w Rosji protestował przeciwko jego działalności, został w Warszawie po powrocie internowany przez władze niemieckie. On sam cóż miał teraz robić? Przywiązanie do Rosji, majątek znaczny, tam zostawiony, z powrotem do Rosji go pociągały. Łudził się może co do rychłej restauracji stosunków w szerszej ojczyźnie. Wziął mandat od Rady Stanu, potem go wznowił, gdy ministrem spraw zagranicznych w Warszawie był Głąbiński. Ja sam, gdy się pytano wtedy, co zrobić z Lednickim, czy go wysyłać do Rosji, byłem zdania, aby go wysłać. On się porozumie z bolszewikami i ci krzywdy mu nie zrobią. Komisariat bolszewicki do spraw polskich — to dobrzy jego znajomi, którzy razem z nim pracowali, gdy chodziło o zniesienie wojska polskiego. Zgładzono braci Lutosławskich, ale to byli antagoniści Lednickiego. Dla czego na sądzie Lednicki tak szczegółowo wykazywał się z zasług, położonych koło ocalenia Lutosławskich, nie wiem.
List do Lerchenfelda z tych czasów, ogłoszony w sądzie i podany poniżej między dokumentami, nie zadziwił mnie. Był to przyczynek do charakterystyki moralnej wartości Lednickiego, niczym nie gorszy od tej spowiedzi politycznej, którą złożył w swoim liście otwartym z r. 1920.
----------
Dla zilustrowania działalności Lednickiego w r. 1917 od czasu, gdy doszedł do władzy, dorzucić muszę garść faktów.
Pierwszym czynem demokratów polskich, kierujących się hasłem „wolności powszechnej”, było wytworzenie Komitetów Demokratycznych. W odezwie Komitetu Dem. petersburskiego, podpisanej także przez Lednickiego, z powodu upadku caratu czytaliśmy taki ustęp:
„Fatalne warunki niewoli politycznej, krępujące wolność wypowiedzenia opinii sprawiły, iż dotychczas — wbrew stanowisku narodu —prawo przedstawicielstwa Polski przywłaszczały sobie żywioły, które związawszy swą politykę z losami upadłego rządu despotycznego, zachowując wręcz nieprzyjazny stosunek do rosyjskich, jak również i polskich żywiołów wolnościowych, obecnie wraz z upadkiem despotyzmu uległy śmierci politycznej. Ogół polski nigdy nie taił, że z nimi nic wspólnego nie ma i polityce ich żadnego nie udziela poparcia, wszelki jednak wyraz jawnego i publicznego protestu był tłumiony dotychczas przez rząd despotyczny. Obecnie oświadczamy w zgodzie z opinią narodu, iż posłom z ziem Królestwa Polskiego i Komitetowi Narodowemu odmawiamu prawa reprezentacji narodowej i za taką w Rosji uznać moglibyśmy tylko przedstawicielstwo, uwierzytelnione przez rząd narodowy”1
Widać z tych słów bardzo niecnych, bo mających na celu zwrócenie Rosji, oszołomionej rewolucją, przeciwko Polakom, że już wtedy w sferach Lednickiego było ukartowane, iż Lednicki będzie „uwierzytelniony” przez warszawską Radę Stanu [organ mianowany przez okupacyjne władze niemieckie]. Program ten obliczony na to, że Rosja uzna niemieckie rozwiązanie sprawy polskiej, wydał nam się wtedy bezsensowny. Zasługuje na uwagę, że odezwa nie zaprzecza praw reprezentacji posłom z Litwy i Rusi, bo inaczej Lednicki siebie by zakwestionował.
Epokową odezwę rosyjskiego Rządu Tymczasowego do Polaków z d. 17 (30) marca 1917 r. podpisali ministrowie ks. Lwow (prezes), Nilukow, Guczkow, Niekrasow, Konowałow, Tereszczenko, Manuiłow, Szingarew, Kierenskij. Byli to niemal wszyscy liberałowie, przyjaciele Lednickiego. Z Polaków Lednicki jeden wiedział od kilku dni, że akt taki się przygotowuje, ale, jak już wyżej pisałem, wprowadził w błąd członków Komitetu Narodowego, aby o akcie tym nie wiedzieli i aby go mógł sam za swoje dzieło podać. To też potem Lednicki rozpowiadał, że ten moment odezwy jest nagrodą jego życia. Tymczasem Lednicki zabiegał tylko o nominację na prezesa Komisji Likwidacyjnej. Ogłoszony 15 (28) marca statut tej komisji jest dowodem, że napisano go od ręki bez namysłu prawniczego. Składał się on z 5 punktów, które warto poznać, bo one wydały się Lednickiemu dostateczną podstawą do reprezentowania wszelkich interesów polskich w Rosji i zagranicą:
1. Komisja Likw. tworzy się pod przewodnictwem osoby z nominacji Rządu Tymczasowego z przedstawicieli ministeriów, mianowanych przez ministrów, oraz z przedstawicieli: Rady Zjazdów organizacji polskich, Centr. Komitetu Obyw., Tow. pomocy ofiarom wojny i Komitetu Polskiego w Moskwie po jednym, wybranym przez jej organ wykonawczy.
2. Komisji Likw. powierza się: a) wyświetlanie miejsc pobytu i stanu majątku instytucji państw. i społecznych Król. Pol., określenie sposobu przechowania i zarządzania aż do przekazania go państwu polskiemu, b) określenie trybu likwidacji instytucji państwowych, które działały w Król. Pol., c) opracowanie stosunków wzajemnych państwa i kościoła rzym.-kat., oraz opracowanie przepisów co do powinności wojskowej i jeńców wojennych, poddanych mocarstw wojujących, narodowości polskiej.
3. Prezes Komisji przedkłada jej postanowienia Rządowi Tymcz. do zatwierdzenia i składa osobiste raporty o sprawach Komisji.
4. Komisja ma prawo powoływać do udziału w posiedzeniach przedstawicieli interesowanych dykasterii, jak również osoby kompetentne.
5. Tryb biurowości Komisji określa jej regulamin, który układa sama Komisja i zatwierdza Rząd Tymcz.
Do tego dołączono nominację. Z tego aktu demokracja więcej się cieszyła, niż z odezwy do Polaków, która powinna była zjednoczyć wszystkich Polaków w Rosji w jeden obóz. Demokracja jednak p. Lednickiego nie zmieniła ani na jotę taktyki gloryfikowania tego, co się stało w Warszawie. Akt Rosji potraktowano chłodno jako skwitowanie Rosji z ziem już okupowanych przez Niemcy i zgodzenie się jej właśnie na tę „niepodległość”. Ponieważ odezwa Rządu Tymcz. nawoływała do walki z germanizmem, więc te punkty, nie odpowiadające powyższej interpretacji, spotkały się z ubolewaniem prasy demokratycznej, prawie dosłownie takim, jakie odezwa wywołała w prasie niemieckiej.
Komitet Narodowy i Koło Polskie wzięły może zbyt serio sytuację, która się wytworzyła wskutek przewrotu, a zwłaszcza wskutek szczucia na nie przez demokratów opinii rosyjskiej. Psłowie złożyli mandaty, Komitet zaś postanowił przebudować się na nowych podstawach demokratycznych, odpowiadających duchowi czasu. W tym Celu zwołano do Moskwy wielki kongres polski. Odbył się on 21-27 lipca 1917 r. Wzięło w nim udział z górą 500 przedstawicieli grup zorganizowanych. Z ugrupowań politycznych były reprezentowane wszystkie stronnictwa narodowe (po 10 delegatów): demokracja narodowa, realiści, Związek niezawisłości i zjednoczenia, demokracja chrześcijańska, stron pracy narodowej. Poza tym wszystkie instytucje społeczne przysłały swoich delegatów: Komitet Wykonawczy w Kijowie, Rady ziemi Mińskiej, Mohylewskiej, Inflant, Związek Wielkopolan, Związek Małopolan, Zjazd Młodzieży, rozmaite tow. humanitarne, 14 klubów politycznych (39 delegatów), 22 związki, 14 Domów Polskich, 30 Kół Narodowych, 15 organizacji robotniczych itd. Jak widzimy, niepodobna było zarzucić zjazdowi braku demokratyczności, a jednak obóz Lednickiego nie chciał wziąć w nim udziału, a potem w prasie swojej i — co gorsza — rosyjskiej oczerniono ten zjazd w oczach „rewolucji”, jako reakcyjny, bo nacjonalistyczny. Ale główny powód gniewu, bynajmniej nietajony, był ten, że obóz „nacjonalistyczny” wierzy w możliwość zwycięstwa koalicji i skruszenia potęgi Niemiec. Najzacieklej uderzył w pracę Zjazdu żyd Grosstern w „Dzień. Petrogr.”, obrzucając wprost obelgami uczestników, jako „partyzantów”, snujących awanturnicze plany przeciwko Niemcom. Dawał on teraz w sądzie, razem z Babjańskim i J. Dąbrowskim, świadectwo Lednickiemu, jako patriocie polskiemu. Treść uchwał powziętych na Zjeździe nabiera tym większego znaczenia wobec tych napaści. Radzono bowiem w Moskwie i uchwalano rezolucje w warunkach największej wolności słowa. To, czego w kraju — w warunkach okupacji zbrojnej lub pod uciskiem władz zaborczych — w Wielkopolsce, lub w Galicji i na Śląsku, masy narodowe wyrazić w całej pełni nie mogły, na zjeździe tutaj wypowiedziane zostało jasno i bez zastrzeżeń. A na rzut oka było widać, że to, co zjazd wypowiedział, odpowiadało stanowisku całego kraju we wszystkich dzielnicach. Stwierdzono też ten fakt w punkcie drugim deklaracji zjazdowej: „Zjazd stwierdza, że w swym pojmowaniu zadań polityki narodowej zgodny jest z wolą ogółu polskiego wszystkich trzech zaborów”.
Zasadniczą zaś myśl narodu Zjazd w deklaracji swojej sformułował w tych słowach, które przejdą do historii, jako zasadnicza linia postawy i dążeń narodu polskiego w tej wojnie:
„Niezłomnym dążeniem narodu polskiego jest zdobycie w bezpośrednim wyniku wojny obecnej niepodległego państwa polskiego, utworzonego przez zjednoczenie wszystkich ziem polskich, posiadającego własne wybrzeże morskie z ujściem Wisły.
Osiągnięcie tego celu wymaga przełamania opartej na pruskim militaryzmie przewagi Niemiec w Europie i odebrania od państw centralnych znajdujących się w ich posiadaniu ziem polskich.
W bezpośrednim zatem interesie. Polski leży zwycięstwo koalicji przeciwniemieckiej i urzeczywistnienie postawionego przez Stany Zjednoczone, a przyjętego przez pozostałych sprzymierzeńców programu nowego ustroju Europy na zasadzie równego prawa wszystkich narodów do samodzielnego stanowienia o sobie i do niezawisłego bytu państwowego”.
Poza tym zjazd wykreślił linię postępowania w zakresie środków, jakimi rozporządza dla osiągnięcia celu tej wojny. Potwierdził przede wszystkim powziętą już przedtem ideę tworzenia po tej stronie frontu samodzielnej siły zbrojnej polskiej. Obowiązek ten nałożył na wybraną przez siebie Radę, dając jej jednocześnie ogólne wskazanie, aby wespół ze swoimi wysłannikami do państw koalicyjnych osiągnęła przysługujące Polsce prawo uczestniczenia w kongresie pokojowym i tak kierowała akcją polityczną, aby dążenia polskie do niepodległości i zjednoczenia nie pozostały w sferze wiekuistych aspiracji, ale zrealizowane były w bezpośrednim wyniku tej wojny.
Rada Polska, wybrana na zjeździe moskiewskim, ukonstytuowała się od razu. Komitet Wykonawczy Rady podzielono na wydziały, dyplomatyczny i pracy wewnętrznej, obsadzając je w sposób odpowiedni.
Na czele Rady stanął wybitny działacz społeczny Stanisław Wojciechowski, znany dobrze z tradycji w sferach demokratycznych, w kraju popularny i ceniony za pracę, jaką włożył w ruch spółdzielczy, obecny Prezydent Rzpltej.
Na zjeździe St. Wojciechowski referował sprawę organizacji polskiej Siły zbrojnej.
Wiceprezesami Rady Polskiej wybrani zostali: Leon Łubieński, St. Jezierski. Sekretarzem J. Kożuchowski, asesorami: S. Czetwertyński, J. Harusewicz, W. Jaroński, J. Mrozowski, H. Skarzyński, Z. Wielopolski. Komitet wykonawczy podzielił się na wydziały. Kierownikiem wojskowego został Jerzy Zdziechowski przy nim St. Widomski, spraw zagranicznych St. Grabski i J. Wielowieyski, spraw wewnętrznych J. Gościcki, skarbowego P. Górski. Wymieniam uchwały i nazwiska dla tego, żeby uprzytomnić, jak ciężkie mają zadanie teraz w kraju pp.: Lednicki i Babjański, gdy usiłują przekonać opinię przez sądy i mowami na bankietach, że Lednicki był ofiarą intrygi wychodźców z kraju i że on jeden powołany był do zajmowania się sprawą polską. A jednak ci sami ludzie w Rosji wówczas zadanie to wykonywali z łatwością. Potrafili robotę paraliżować i mieć zwolenników, potrafili wmawiać i Rosji i zagranicy, że ludność polska w Rosji popiera niemieckie rozwiązanie sprawy polskiej i pragnie pokoju. Jakby nie było uchwał lipcowych Zjazdu w Moskwie, jakby nie było deklaracji Koła Sejmowego w Krakowie z 28 maja 1917, oświadczenia Wł. Seydy w parlamencie niemieckim, enuncjacji Zjednoczenia międzypartyjnego w Warszawie i dyplomatów naszych na Zachodzie! Faktem jest, że wobec rządu rosyjskiego Lednicki działalność naszą, tak mozolnie prowadzoną, obniżał, zohydzał i paraliżował.
Dokonywał tego systematycznie, zdobywszy podstępnie, bez wiedzy przedstawicielstwa narodu, stanowisko prezesa Komisji Likwidacyjnej, której ustawę przytoczyłem wyżej. W pierwszych dniach października 1917 pojawiła się w dziennikach rosyjskich wiadomość następująca:
„Rząd Tymczasowy postanowił utworzyć przy prezesie Komisji Likwidacyjnej do Spraw Król. Pol. Radę dla przedwstępnego opracowywania kwestii oraz zarządzeń, przedstawianych na jej rozpatrywanie przez prezesa. Rada przy prezesie K.L. składa się z członków mianowanych i zwalnianych dekretami Rządu Tymcz. Na wniosek K.L. W Radzie przewodniczy prezes K. L.”.
Stało się to wnet po nadejściu telegramów z Paryża, które doniosły o powstaniu Komitetu Narodowego z Dmowskim na czele. „Sprawa Polski”2 pisała z powodu tego komunikatu p. Lednickiego:
„Półurzędowa ta wiadomość wywołała w polskich kołach politycznych wielkie zdziwienie. Jak to, więc demokratyczny rząd republikańskiej Rosji do ogólnych spraw polskich wyznacza „sowieszczanja” bez wiedzy społeczeństwa polskiego z osób przez rząd mianowanych? A z drugiej strony jakąż tutaj rolę gra p. Lednicki, niepohamowany w ambicjach przedstawiciel emigracji polskiej? Wiadomość ta zbiegła się z enuncjacją londyńskiego kwartalnika „Polish Review”, założonego i obsadzonego przez galicyjski N.K.N., który forsując drogę w świecie politycznym dla p. Lednickiego, obwieścił, że jeżeli może być mowa o przedstawicielstwie polskim poza krajem, to jest nim „Państwowa Komisja Polska” w osobie jej prezesa Lednickiego, a więc Komisja Likwidacyjna przy rządzie państwa rosyjskiego, w interesie tego państwa pomyślana i obsadzona.
Niewielkie są ambicje narodowe demokracji „niepodległościowej”, skoro do rządów w Polsce niepodległej pragnie się dostać w drodze nominacji — tam Beselera, tutaj — Rządu Tymczasowego, a nawet w drodze intrygi międzynarodowej, aby oba mocarstwa nawzajem sankcjonowały mianowane przez siebie przedstawicielstwa polskie. Kto wie, jak sobie ta chorobliwa ambicja wyobraża politykę; może w głębi żywi nadzieję, że poświęcając Polskę, Rosja zawrze pokój z Niemcami, aby tylko zapewnić swemu faworytowi karierę”...
Przeciwko tej haniebnej robocie Lednickiego wystąpił mocno „Dziennik Polski”:
„Stanowczo trzeba zaprotestować przeciwko temu, aby jakikolwiek dziś organ polityczny polski mógł powstać z nominacji rządowej. Nawet Radę Stanu w Warszawie mianował rząd niemiecki na przedstawienie Rady Narodowej...
I takie projekty zjawiają się w chwili, gdy Rosja sama uznała potrzebę zbiorowego aktu Koalicji w sprawie polskiej dla tym silniejszego podkreślenia międzynarodowego jej znaczenia... Gdyby to postanowienie miało wejść w życie, będzie to nowy atut na rzecz polityki niemieckiej w kraju”.
Po sprawdzeniu wiadomości okazało się, że członkowie Komisji Likwidacyjnej sami dopiero w przeddzień tej wiadomości w dziennikach o postanowieniu Rządu się dowiedzieli, że projekt Rady był pomysłem Lednickiego, powziętym i wykonanym w tajemnicy przed nimi. Oczywiście pp. Seweryn Czetwertyński, Władysław Grabski, Jan Mrozowski i Jerzy Zdziechowski, którzy w charakterze rzeczoznawców wchodzili do Komisji, jako przedstawiciele CKO, Tow. Rolniczego i Tow. Kred. Ziem. i stanowili główną siłę Komisji Likwidacyjnej, do głębi oburzeni podstępną akcją Lednickiego, ogłosili w prasie protest z datą 20 września (3 paźdz.) 1917. Protest ten, odczytany na sądzie, podaję niżej między dokumentami. Przedstawiciel Koła Polskiego w Dumie, poseł Wiktor Jaroński, zgłosił akces do protestu w parę dni potem. Nastąpiły później protesty, uchwalane przez Kluby Narodowe i inne instytucje.
Wtedy zapadł był wyrok opinii polskiej, odsądzający Lednickiego od miana dobrego Polaka. I ten nie został przez sądy w kraju ani odwołany, ani złagodzony. Powiedziano mu wtedy w bardzo drażliwych okolicznościach politycznych, gdy trzeba się było rachować ze słowem: „Żaden Polak do tej pory nie odważył się pójść tą drogą, nie robiono tego nawet w czasach największego zepsucia obyczajów politycznych”...3.
Trudno się powstrzymać od smutnych refleksji o stanie moralnym pewnej części społeczeństwa polskiego, która w Warszawie w r. 1924 po wyroku sądowym składała hołdy Lednickiemu w prasie i na bankietach jako „wielkiemu Polakowi”. Wiem od świadków wielkiego zebrania w Moskwie w lecie r. 1917, jaką opinię wydali mu wówczas Polacy. Prezes Rady Polskiej Zjedn. Międzypartyjnego Stanisław Wojciechowski zaznajamiał zebranych (było koło tysiąca osób) ze stanem sprawy polskiej siły zbrojnej. Opowiadał o tym, że premier Kiereński, do którego kilkakrotnie udawał się urzędowo w tej sprawie, nie przyjął go ani razu, wymawiając się brakiem czasu. Zrozumiawszy, że powód musi być inny, zapytał wreszcie pewnego razu sekretarza, dlaczego właściwie Kiereński nie chce go przyjąć. Ten otwarcie przyznał, że premier zobowiązał się wobec Lednickiego na jego kategoryczne żądanie, iż nie będzie o sprawach polskich z nikim rozmawiał, tylko z Lednickim. Sala, usłyszawszy to, jak jeden mąż krzyknęła: „Hańba Lednickiemu!”. W Warszawie po siedmiu latach odezwała się ta opinia dziwnym echem w sali Malinowej: Cześć Lednickiemu!4. A czy są to już odruchy pośmiertne Targowicy?...
Działania Lednickiego ze szkodą sprawy polskiej, w r. 1917 ujawnione, stanowią jedną z najsmutniejszych kart dziejów tej wojny. Czynił wszystko, co mógł, aby Rosja nie puściła tej sprawy z rąk swoich, jako sprawy wewnętrznej rosyjskiej, licząc, że zostanie w prowincjach polskich wielkorządcą z ramienia Rosji. Poruszyłem wyżej to, co w tym celu przedsiębrał, żeby się stać przedstawicielem sprawy polskiej i udaremnić politykę polską po stronie Ententy. Fakty, przytoczone na rozprawie sądowej przez Romana Dmowskiego, stwierdziły dodatkowo jego winę zabójczym dowodem.
Umiejętność obcowania towarzyskiego, oparta na ciągłej potrzebie kaptowania sobie jednostek, przy głębokiej pogardzie prawdy i talencie jej wymijania, była tajemnicą wpływów Lednickiego. Bo przecież nie rozum polityczny. Ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego, jak daleko idą jego ambicje. Dla przykładu przytoczę, jak oplatał W. hr. Rostworowskiego w Sztokholmie. Po powrocie do Warszawy, hr. Rostworowski pozwolił ogłosić w „Kurierze Polskim” wywiad o sytuacji politycznej5. Wszystko, co tam mówił, było sugerowane przez Lednickiego. Hr. Rostworowski wrócił oczarowany, słowa jego to hymn na cześć Lednickiego. Wprowadzony w błąd w dobrej wierze opowiada w ten sposób:
„W stosunku do nas, nie mam powodu do powątpiewania — oświadczył hr. Rostworowski — że rząd obecny z Kiereńskim na czele, sprawę Niepodległości stawia zupełnie szczerze. Polska dla Rosji przy panujących tam zaostrzeniach spraw narodowościowych jest pewnym odciążeniem. Zresztą program nasz leży na linii ideologii rosyjskiego „samookreślenia narodów”, co w stosunku do Polski można zaraz sprawdzić namacalnie przez powołaną do życia Komisję Likwidacyjną, która ma za zadanie likwidowanie państwowego stosunku rosyjsko-polskiego.
Lednicki jest obecnie wśród elementu polskiego w Rosji osobistością dominującą. Gorący patriota, prześladowany jeszcze za dawnego regime'u(?) jest on dziś mężem zaufania obecnego rządu, a jego odwaga i uczciwe stawianie sprawy polskiej wobec rządu i społeczeństwa rosyjskiego zjednały mu szacunek, a dla sprawy naszej obudziły elementy poważnego traktowania. Lednicki duże zasługi położył przy obronie polskiego aktywizmu w kraju przed rządem rosyjskim, wobec którego sprawę naszej niepodległości stawia z wykluczeniem wszelkiego związku z Rosją(?), uważając, że tylko tego rodzaju stosunek może w przyszłości zapewnić dobre stosunki sąsiedzkie”.
Hr. Rostworowski zadowolił się byle wykrętem Lednickiego. Więc co do jego udziału w rządzie rosyjskim mówi:
„Z tego powodu Lednicki nie chciał nawet formalnie stwarzać pozoru, ze stosunki mogą się ułożyć inaczej, i nie chciał przyjąć w gabinecie rosyjskim stanowiska ministra do spraw polskich. Przeciwstawił się on tej koncepcji(?), choć jako prezes Komisji Likwidacyjnej (która jest jego pomysłem i wytworem) posiada kompetencje i atrybucje ministerialne, nie jest jednak członkiem Rady minisferialnej i tylko od czasu do czasu referuje sprawy polskie.
Jest on namiętnie zwalczany przez pewne grupy, zbliżone do dawnego Komitetu Narodowego, oraz przez prasę narodowo-demokratyczną. Przyczyną tej nienawiści jest stosunek, jaki zajmuje Lednicki do kraju i do prowadzonej u nas pracy realizacyjnej.
Prócz tego uważa on, że emigracja Polska musi swoją politykę podporządkowywać polityce kraju i przez to jest w sprzeczności z tymi grupami Polaków, które urządziły zjazd w Moskwie, który rzekomo, powołując się na oparcie w kraju, rozpoczął skazaną na niepowodzenie próbę stworzenia surogatu rządu w Rosji. Dla swej działalności Lednicki znajduje oparcie w Komitecie Demokratycznym i w grupach bardziej na lewo od niego stojących, w tworzącym się obecnie stronnictwie konserwatywnym, pod nazwą „Odrodzenia Państwowości Polskiej” z p.p. Meysztowiczem, Łopacińskim, Maciejem i Januszem Radziwiłłami, Józefem Potockim i Alfredem Tyszkiewiczem na czele. W stronnictwie tym grupują się najwybitniejsze żywioły ziemiańskie polskie z Białej Rusi i Litwy. Ma również za sobą Lednicki episkopat z arcybiskupem-metropolitą Roppem na czele. Episkopat ma Lednickiemu wiele do zawdzięczenia”.
Bardzo ciekawe jest zakończenie wywiadu; trzeba je zapamiętać do rozdziału, gdzie będzie mowa o pokoju separatywnym. Hr. Rostworowski mówił za Lednickim:
„Kwestia pokoju dla Rosji jest koniecznością, gdyż jest rzeczą niemożliwą prowadzenie jednocześnie wojny o odbudowanie ustroju wolnościowego, uporządkowanie stosunków gospodarczych i drukowanie papierów państwowych bez zastrzeżeń”.
A wreszcie znowu echo Lednickiego:
„Leży w interesie, by pokój zawierano w czasie, kiedy u władzy w Rosji będą ludzie wolni od imperialistycznego światopoglądu, oraz uznający naszą niepodległość”.
Cały sens i cel podszeptów Lednickiego polegał właśnie na tym, żeby zakończyć wojnę jak najprędzej, póki on jest u władzy, póki jego przyjaciel Kiereński rządzi. Nie przeczuwał przyszłości, nie przypuszczał, że pierwszy go się wyprze Kiereński.
1 Ob. „Sprawa Polska” nr 10 z 18 (31) marca 1917 r. Odezwa ta odczytana była na rozprawie sądowej.
2 Nr 37 z 24 września (7 października) 1917.
3 Cytuję z protestu, ogłoszonego w „Sprawie Polskiej” w Nr 38 z 1 (14) października 1917 r.
4 Mam na myśli bankiet, wyprawiony Lednickiemu przez przyjaciół w d. 28 lutego 1924 r. pod przewodnictwem ks. arc. Roppa; na tym bankiecie pomówiono sąd polski o stronniczość i niesprawiedliwość.
5 Przytaczam z wydawn. „Z dokumentów chwili”, a Warszawie zesz. 65, str.15 z 12.X.1917.
Źródło: Zygmunt Wasilewski, „Proces Lednickiego. Fragmenty z dziejów odbudowy Polski 1915—1924”, Warszawa 1924, str. 35-44.