WYCHOWANIE W WARTOŚCIACH LUDZKICH
Spis Treści
BHAGAWAN ŚRI SATHYA SAI BABA — AWATARA 3
ROLA GURU W PRAKTYCE DUCHOWEJ 12
PIOSENKA, KTÓRĄ BABA ZAŚPIEWAŁ 19
WPROWADZENIE DO INDYJSKIEJ KULTURY I DUCHOWOŚCI 23
WYCHOWANIE W WARTOŚCIACH LUDZKICH 34
SKOROWIDZ POJĘĆ PRZYPISY OBJAŚNIENIA 49
Przedsłowie
Kto zna Sai, pozna co prawdziwe i rzeczywiste, Kto zna Rzeczywiste, rozpozna Sai.
„Postacią może mniej na Zachodzie znaną, ale niezwykle jednak wpływową, a w Indiach mającą setki tysięcy wyznawców, jest Bhagawan Śri Sathya Sai Baba, uznawany za wcielenie świętego Sai Baby z Shirdi, a przez innych za Awatarę. Nazwany Man of Miracles z powodu zaświadczanych w wielu pracach umiejętności przypominających sztuczki kuglarza (produkuje „z niczego” zegarki, medaliony z własną podobizną, różańce, dewocjonalia, święty popiół — wibhuti, pierścienie z klejnotami w sposób dotychczas niewytłumaczalny), jest w świecie hinduizmu postacią kontrowersyjną, a materializacje owe mają przypominać stworzenie świata i przyciągać tłumy zagubione w niewiedzy. (...) Prace podpisane przez Sai Babę ukazują zupełnie inną, pełną współczucia postać typowego guru, sposobem bogów (lila)ściągającego ku sobie tłumy pogrążone w igraszkach maji.”
Oczywiście takie pojęcia jak inkarnacja, awatara, siddhi, materializacja czy karma, mogą wprawić w zakłopotanie umysł zachodni, nie przygotowany wschodnią praktyką duchowości. Szczególnie termin Awatara — wcielenie Boga Żywego (dosł. Zstąpienie Światłości) — może przyprawiać o wypieki na twarzy i dawać pole do wielu polemik i spekulacji.
Ale czyż Bóg nie stworzył człowieka na obraz i podobieństwo Swoje? Czy w chrześcijaństwie nie funkcjonuje pojęcie Iskry Bożej tlącej się w sercu każdego człowieka?
Sai — jak powiada — płonie pełnym Płomieniem Boskości, podczas gdy w nas tli się zaledwie ta Iskra przesłonięta pożądliwościami i gonitwą za chciejstwami tego świata.
Według tradycji ezoterycznej wszystkich religii, człowiek składa się jakby z trzech osób:
„tej, o której ty myślisz, że nią jesteś; tej, o której inni myślą, że nią jesteś; oraz Tej, którą naprawdę Jesteś.”
W tradycji chrześcijańskiej — ciało fizyczne, dusza, Duch.
Rozwijając współodczuwanie na płaszczyźnie duchowej ze Sobą (Siebie), Sathya Sai Baba uczy współczucia (współodczuwania) na Płaszczyźnie Boskiej ze wszystkimi istotami żyjącymi.
Jest to prawdziwe współczucie w Tym co rzeczywiste, w Tym co prawdziwie jest nam wspólne, w odróżnieniu od współodczucia bólu i rozkoszy ciała fizycznego, czy cierpienia i tęsknot duszy, które mogą zrodzić tylko litość:
... to jest twoje cierpienie
i ja potrafię je odczuć (współczuję tobie)
ale ono nie jest moje!
Praktyka współodczuwania istot na poziomie ciała fizycznego i duszy może być jedynie drogą postępów duchowych w kierunku Atmy (Ducha), lecz nie jest celem, jak często interpretuje się i nadużywa „współczucia w cierpieniu” dla politowania nad nieszczęśliwymi.
B ó g to Szczęśliwość, Trwała Radość Życia;
brak Boga — to brak Radości,
cierpienie to afirmacja pozornego rozdzielenia (odłączenia).
Sai Baba mówi:
„Dusza jest żywą istnością, której wydaje się, iż jest w jakiś sposób oddzielona od Boga”
— oddzielona żądzą i głupotą ignorancji, z motywacją najczęściej podporządkowaną ciału fizycznemu.
Powinniśmy więc zarzucić motywację cielesną, a przyjąć motywację Boską.
I dlatego wszystkie wypowiedzi w pierwszej osobie Wielkich Świętych i Awatar tego świata na przestrzeni dziejów są głosem Ducha (Boga) — stąd utożsamianie się z Bogiem. Ich ciała fizyczne są tylko przejawieniami w świecie ciężkiej materii, aby Duch był widzialny, słyszalny i doświadczany przez zmysły każdego bhakty„ (praktykującego ucznia).
„To jest moje ciało... „
Tę Boską Świadomość potencjalnie posiada w sobie każdy z nas, a Sathya Sai Baba stara się rozbudzić ją trwale, mówiąc do nas w pierwszej osobie — Osobie Ducha (Boga). To Jego misja:
„Przybyłem aby pouczyć wszystkich o najgłębszej treści Wedy (Wiedzy Duchowej), aby zwilżyć wyschnięte serca deszczem kropel tego drogocennego daru. Przybyłem, aby powiedzieć wam jak napocząć tę krynicę, gdyż zapomnieliście drogi do szczęsnego żywota ...”
„Moim posłannictwem jest szerzenie szczęśliwości i dlatego zawsze gotów jestem iść pomiędzy was — tylekroć ile Mnie potrzebujecie...”
„Przynieś Mi otchłanie swej duszy — bez względu na to jak są groteskowe, jak okrutnie zdewastowane przez zwątpienia i rozczarowania. Ja wiem jak je leczyć, nie odepchnę cię (...) Proszę jedynie o to, abyś zwracał się do Mnie zawsze, ilekroć twój umysł wciągnie cię w smutek, pychę lub zawiść (...) Kiedy ty zbliżysz się o jeden krok do Mnie, Ja uczynię trzy kroki ku tobie...”
„... nie przybyłem po to, by zniszczyć lub zakłócić twą wiarę czy powołanie. Pragnę umocnić twoją wiarę i wysublimować twe pragnienia...”
„Przebudowa człowieka jest prawdziwą przebudową świata. Tylko wtedy gdy jednostka staje się dobra, społeczeństwo może być szczęśliwe.”
— Baba
„Lepiej raz zobaczyć, niż tysiąc razy usłyszeć.” przysł. japońskie
Satyanarayana Raju urodził się 23 listopada 1926 roku w wiosce południowoindyjskiego stanu Andhra Pradesh. Przy końcu czternastego roku życia porzucił naukę w szkole i sam zaczął nauczać ludzi najgłębszych prawd duchowych. Przyjął imię Sathya Sai Baba, co można przełożyć jako Prawdziwa Matka i Ojciec, „PRAWDZIWY SŁOWA OJCIEC”. Wyrazy „Sai Baba” nie są czysto sanskryckie. „Sai” bywa objaśniane na kilka sposobów (wszechmatka, wszechmistrz, słowo), natomiast „Baba” (papa, tata) w wielu językach oznacza ojca. W pełnym brzmieniu kręgu kultury duchowej Indii, Sai Baba posiada jeszcze tytuły wyrażające: szacunek — Śri i boską cześć — Bhagawan.
Liczba uczniów Sathya Sai Baby szybko rosła. Założył przeto w Puttaparthi swoją aśramę, którą nazwał Prasanthi Nilayam. Aśrama stała się z czasem celem pielgrzymek. Organizacje Sathya Sai powstałe w kilkudziesięciu krajach świata, a koordynowane przez światową radę: World Council of Śri Sathya Sai Sewa Organisations, prowadzą aktywną działalność na polu upowszechniania nauk Bhagawana, ujawniania zasobów ludzkiej dobrej woli i bezinteresowności, oraz wychowywania dzieci i młodzieży w duchu Wartości Ludzkich. Studiuje się w nich nauki duchowego rozwoju, śpiewa wspólnie bhadżany (radosne śpiewy niosące dobroczynne wibracje sanskryckich mantr), medytuje, organizuje pracę społeczną i pomoc potrzebującym.
Posłuchajmy co Sai Baba mówi o sobie, o nas, o Rzeczywistości, o ludzkości:
„Przybyłem aby pouczyć wszystkich o najgłębszej treści Wedy (Wiedzy Duchowej), aby obronić i zabezpieczyć Sanatana Dharmę (Odwieczną Drogę Prawości).”
„Przybyłem aby wręczyć wam klucz do skarbca boskiej Anandy (Błogości), aby powiedzieć wam jak napocząć tę krynicę, gdyż zapomnieliście drogi do szczęsnego żywota.”
„Wielu z was sądzi zapewne, że ponieważ do Puttaparthi przybywają ludzie ze wszystkich stron Indii, a nawet z innych krajów, to muszą oni wnosić swój wkład do kasy Prasanthi Nilayam. Pozwólcie mi przypomnieć prawdę o tym. Ja nie przyjmuję niczego od nikogo, za wyjątkiem miłości i oddania. Takie było moje konsekwentne postępowanie w ciągu tych długich lat. Ludzie przybywający tu ofiarowują mi właśnie obfitość wiary, oddania i miłości. To wszystko.”
„Tam gdzie demonstruje się czyjeś osiągnięcia poprzez liczenie i gromadzenie pieniędzy, Ja nie jestem obecny! Przychodzę jedynie tam, gdzie ceni się szczerość, wiarę i oddanie. Tylko niegodziwe umysły lubują się w reklamie i samoupiększaniu. W przypadku Awatar nie ma to żadnej racji bytu. Awatary nie potrzebują reklamy.
„Zapraszam cię do Siebie, a nawet przyznaję dary doczesne, ażebyś mógł się zwrócić ku Bogu. Uprzednio żaden Awatara tak nie postępował: idę między szerokie rzesze, doradzam, kieruję, pocieszam, podnoszę na duchu i prowadzę ścieżką Sathyi, Dharmy, Śanti i Premy (Prawdy, Prawości, Pokoju i Miłości).”
„Jestem zdecydowany skorygować wasze błędy dopiero po przedstawieniu swych 'listów uwierzytelniających'. Oto dlaczego tu i tam anonsuję Swą Naturę przy pomocy cudów, tj. aktów wykraczających poza ludzkie możliwości i ludzkie rozumienie. Nie dlatego, żebym się palił do popisywania swymi Mocami. Celem jest przyciągnięcie was bliżej do Mnie, scementowanie waszych serc ze Mną.”
Szczegółowe opisy takich cudów można znaleźć w licznej literaturze poświęconej Bhagawanowi i jego naukom. Najłatwiejszymi zapewne do naocznego zaobserwowania są materializacje, czyli stwarzanie przedmiotów materialnych. Niemal codziennie sypie Baba na dłonie potrzebujących święty popiół wibhuti, posiadający wszechstronne działanie dobroczynne i symbolizujący to, co uwidacznia się w duszy po wygaśnięciu ognia pożądań, namiętności i egocentrycznych złudzeń.
Wykonuje zwykle kilka kolistych ruchów prawej dłoni, skierowanej w dół i sypie spomiędzy palców powstający w zagłębieniu dłoni wonny popiół.
Pokonuje bariery przestrzeni i czasu, będąc ciałem w dwu miejscach jednocześnie. Wstrzymuje burzę i powódź, dokonuje licznych uzdrowień ludzi uznanych za nieuleczalnie chorych, a nawet przywraca do życia zmarłych — znane są dobrze dwa takie przypadki...
Rozmówcy Bhagawana zgodnie stwierdzają, że wie On o nich wszystko, nie wyłączając najskrytszych myśli i dawnych snów. Najważniejszych jednak cudownych przemian dokonuje Baba w duszach jednostek wkraczających szczerze i zdecydowanie na ścieżkę duchowego rozwoju i stosujących się do nauk Odwiecznej Drogi Prawości — Sanatana Dharmy.
„Ustanowienie Dharmy (Prawości, Najwyższej Powinności) - oto Mój cel. Nauczanie Dharmy, upowszechnianie Dharmy — oto Me zadanie. Te cuda — jak je nazywacie — są właśnie jednym ze środków służących osiągnięciu powyższego celu. Niektórzy z was zwrócili uwagę, że Ramakrishna Paramahansa (Święty bengalski żyjący w XIX w.) określił siddhi (niezwykłe moce jogiczne) mianem przeszkód na ścieżce sadhaki (aspiranta duchowego, ucznia). Tak, siddhi mogą sprowadzić sadhakę na manowce. Musi on trzymać się prostej drogi, nie zajmując nimi. Jeśli ulegnie pokusie demonstrowania swoich mocy jogicznych, „ego” doprowadzi go do upadku. To słuszna rada, na którą powinien zważać każdy uczeń. Lecz błędem byłoby przyrównywanie Mnie do sadhaki — podobnego tamtemu, któremu pomóc, wskazać drogę i udzielić przestrogi chciał Ramakrishna! Siddhi leżą w samej Naturze Awatary. Moc Jego Aktów Twórczych w intencji chronienia i udzielania radości (...) Tworzenia, Utrzymywania i Rozwiązywania jest spontaniczna i niezanikająca.”
„Chociaż ludzkość poczyniła wielkie postępy w nauce i technice, umysł człowieka jest nadal skażony chciwością, zawiścią i wulgarnym egoizmem. Egotyzm głęboko zapuścił korzenie w serce człowieka. Rozrósł się do demonicznych rozmiarów. Człowiek pożąda wszystkiego, co może mu dać przyjemność. Gromadzi rzeczy, które zwiększają jego poczucie potęgi i wszystko ocenia ze swojego egoistycznego punktu widzenia. Dlatego jest niewolnikiem Demonów: Zazdrości, Pychy, Nienawiści, Strachu i Uprzedzenia.”
A oto wybrane klejnoty — szczególnie ważne zasady postępowania. „Weźcie je - jak mówi Sai Baba — i strzeżcie jak skarbu. Odbierzcie je właściwie, wprowadźcie w czyn i radujcie się uzyskaną błogością. Noście te klejnoty o każdej porze dnia, niech was upiększą!”
„Indyjska kultura duchowa uwieczniona w Wedach przekonuje nas, że kontrolowanie narządów zmysłów i przyjmowanie wyłącznie sathwicznego (tj. sprzyjającego sathwie — harmonii i czystości) pożywienia, są ścieżkami prowadzącymi ku Urzeczywistnieniu i Wyzwoleniu.”
„Odżywianie sathwiczne to nie tylko odpowiedni pokarm przyjmowany przez usta, ale także czyste powietrze wdychane przez nozdrza, czyste widoki oglądane oczyma, czyste dźwięki odbierane słuchem i czyste (w znaczeniu: harmonizujące z naturą) przedmioty dotykane stopami.”
„Miej się stale na baczności przed czterema grzechami, które skłonny jest popełniać język: mówieniem nieprawdy, mówieniem źle o innych, intrygowaniem, nadużywaniem mowy. Zapanuj nad skłonnościami do nich.”
„Czystość umysłu idzie w parze z czystością ciała i czystością mowy, będącej ważną funkcją umysłu.”
„Język i narząd płciowy mogą być niebezpiecznymi wrogami człowieka: żądze nieopanowanej mowy i seksu wciągają w zatracenie.
„Umiarkowanie w jedzeniu, umiarkowanie w mowie, a także w pragnieniach i dążeniach, zadowolenie ze skromnego dochodu zdobytego uczciwą pracą, gorliwość w pomaganiu innym i użyczaniu innym radości — oto najskuteczniejsze ze wszystkich środków wzmacniających i zachowujących zdrowie, znane odwiecznej nauce medycznej — Sanatana Ajurwedzie.”
„Premę (Wszechobejmującą Miłość) należy poczytywać za samo Tchnienie Życia.”
„Sam musisz przemyśleć i wybadać dokładnie, co rozszerza twoje serce, a co wprowadza niepokój; potem trzymaj się mocno tego pierwszego i wyrzecz drugiego.”
„Jeśli rozwinąłeś w sobie Miłość, nie potrzebujesz już rozwijać w sobie niczego innego.”
„Satja (Prawda) jest równie życiodajna jak sam oddech — i tak ją należy traktować.”
„Podobnie jak pozbawione oddechu ciało jest bezużyteczne i szybko zaczyna gnić i cuchnąć, tak pozbawione Prawdy życie jest bezużyteczne i staje się cuchnącym siedliskiem konfliktów i żalów.”
„Zachłanność rodzi jedynie smutek. Najlepiej zadowalać się tym, co jest. Nie ma większego szczęścia nad zadowolenie z losu.”
„W pierwszej kolejności zaniechaj fatalnej skłonności do irytowania się powodzeniem innych, oraz pokusy zaszkodzenia im. Bądź szczęśliwy, że inni są szczęśliwi. Sympatyzuj z tymi, których spotykają przeciwności losu i życz im pomyślności.”
„Jeśli któryś z twoich przyjaciół poczuje niechęć do drugiego i rozpocznie kłótnię, nie pokuś się jątrzyć i powiększać ich nienawiści; usiłuj natomiast z miłością i sympatią odbudować ich uprzednią przyjaźń.”
„Skłonność do intrygowania i siania niezgody winna zostać wyrwana z korzeniami i odrzucona. Jeśli pozwolisz jej egzystować, to zmarnuje twoje życie.”
„Zamiast szukać wad u innych, szukaj ich u siebie; wykorzeniaj je i odrzucaj. Znacznie lepiej będzie jeśli odkryjesz jedną wadę własną, niż gdybyś odkrył tysiące cudzych.”
„Nie popadaj w euforię, kiedy cię wychwalają i nie bądź przygnębiony, gdy potępiają.”
„Obdarzaj niezachwianą życzliwością wszystkie istoty i bądź przepojony duchem poświęcenia.”
„Jeśli kiedykolwiek masz trochę wolnego czasu, nie spędzaj go na błahych rozmowach, ale spożytkuj na medytację lub na pomoc innym.”
„Wszystkie poruszenia umysłu ustają w chwili, kiedy człowiek zagłębia się w badanie „Kim Jestem”. Ta właśnie sadhana (praktyka) doprowadziła do urzeczywistnienia Ramanę Maharshiego i ją przekazywał swym uczniom. Jest to również najłatwiejsza ze wszystkich dyscyplin.
„Łatwo jest przezwyciężyć złość miłością, przywiązanie — rozumowaniem, fałsz — prawdą, zło — dobrem, chciwość — dobroczynnością. „
„Proszę cię jedynie o to, abyś zwracał się do Mnie zawsze, ilekroć twój umysł wciągnie cię w smutek, pychę lub zawiść. Przynieś Mi otchłanie swej duszy — bez względu na to jak są groteskowe, jak okrutnie zdewastowane przez zwątpienia i rozczarowania. Ja wiem jak je leczyć, nie odepchnę cię.”
„Przyjdź do Mnie z pustymi rękami, abym mógł je napełnić.”
„Uwieńczeniem kultury jest postęp; uwieńczeniem wychowania jest dobry charakter, uwieńczeniem wiedzy jest Miłość, uwieńczeniem mądrości jest Wolność.”
„Indie proklamowały, że Bóg jest Jeden i że jest On znany i może być poznawany za pośrednictwem wielu rozmaitych Imion i Form. Proklamowały, że Bóg przebywa w duszy każdej istoty. Wszystkie religie nawołują do oczyszczenia dusz ze złej woli, chciwości, nienawiści i gniewu. Wszystkie religie obiecują dar Łaski jako nagrodę za powodzenie w tym oczyszczającym procesie. Idee wyższości i niższości powstają jedynie w sercu zepsutym egoizmem. Kiedy ktoś utrzymuje, że jest wznioślejszy, lub że jego religia jest świętsza, świadczy to o tym, że postradał sam rdzeń swojej wiary. Sadhana (ścieżka duchowego rozwoju) objawia zgodność fundamentalnych nauk wszystkich religii.”
Zaprojektowany przez Bhagawana Babę emblemat Sanatana Dharmy (Odwiecznej Drogi Prawości) ma kształt kwiatu lotosu. Na rozchylonych płatkach przedstawione są symbole największych ruchów religijnych ludzkości: hinduizmu — sanskrycki znak mantry AUM, buddyzmu — Koło, zaratusztrianizmu — Ogień, islamu — Półksiężyc z gwiazdą, i chrystianizmu — Krzyż. W środku kwiatu umieszczony został symbol duchowego rozwoju człowieka — kolumna z rozkwitającym pąkiem lotosu.
Oddajmy ponownie głos Sai Babie:
„Wsłuchaj
się w pierwotną Pranawę (wibrację AUM) rozbrzmiewającą w twej
duszy, a także w duszy wszechświata.”
„Pamiętaj o kole przyczyny i skutku, czynu i przeznaczenia, oraz o Kole Dharmy (Prawości, Najwyższej Powinności), które zawiera wszystkie inne.”
„Wszystkie swe gorycze ofiaruj Świętemu Ogniowi i wyłoń się wspaniały, potężny i zbożny.”
„Bądź jak gwiazda, która nie chwieje się przy Księżycu, lecz trwa ustalona w niezłomnej wierze.”
„Przetnij w poprzek swoje poczucie „ja” (ang. I) i pozwól twemu ego umrzeć na Krzyżu(†); to cię obdarzy Wiecznością.”
CUDA
„Z odsłoniętą piersią, boso wchodzi na targowisko. Zabłocony, pokryty kurzem; jakże szeroko się uśmiecha! Bez uciekania się do mistycznych sił, sprawia, że zakwitają uschnięte drzewa.”
Kakuan Shien
książki Howarda Murpheta „Sai Baba Man ot Miracles”.(Sai Baba Człowiek Cudów)
Powodem dla którego przetłumaczyłem właśnie tę książkę, jest to, że polski czytelnik ma raczej ograniczone możliwości zapoznania się z zagadnieniami i zjawiskami tutaj poruszonymi. Zagadnienia parapsychologii i filozofii starohinduskiej interesowały mnie od lat. Lecz tak jak i wielu innych, nie miałem żadnej nadziei spotkania żyjącej osoby, która by rozporządzała nadnaturalnymi siłami, aż do momentu zobaczenia Sai Baby.
Gdy dowiedziałem się o osobie Sathya Sai Baby i Jego działalności — nie tylko w zakresie dokonywania nadnaturalnych zjawisk, zwanych potocznie cudami, ale także w zakresie Jego nauk które głosi i interpretacji starożytnej filozofii hinduskiej, która w rzeczywistości jest podstawą filozofii wszystkich wielkich religii świata — postanowiłem pojechać do Indii i spotkać Go osobiście.
Nie będę opisywał moich wrażeń i doświadczeń, jakich doznałem wraz z żoną w Jego obecności. Okazały się fascynującymi i intrygującymi szczególnie dla naszego materialnego świata, gdyż podobne są do tych, które zostały opisane w tej książce. Na ich podstawie jednak mogę stwierdzić, że każdy fakt podany przez autora tej pracy jest prawdziwy.
W ciągu ostatnich trzydziestu lat na temat Sai Baby, Jego działalności i nauki zostało napisanych wiele świetnych książek przez wielu znanych ludzi. Jego przemowy i nauki są w całości zarejestrowane i wydrukowane. Dostępny jest już ogromny materiał, z którego duża część została przetłumaczona na wiele języków, lecz niestety jeszcze nie na słowiańskie. Dlatego też przetłumaczyłem na początek tę książkę i w miarę czasu i możliwości będę tłumaczył inne. Jeśli zagadnienie to zdobędzie zainteresowanie czytelników w kraju, mam nadzieję, że w przyszłości znajdą się i inni, którzy będą chcieli wziąć udział w tej pracy.
Na zakończenie chciałbym wyrazić moją wdzięczność i podziękowanie, w pierwszym rzędzie dla Sathya Sai Baby, który dał mi swoją zgodę na wykonanie tej pracy, oraz autorowi tej książki na jej przetłumaczenie. Następnie mojej żonie Jadwidze, która poprawiała i wielokrotnie przepisywała to tłumaczenie, oraz panu Stanisławowi Wojciechowskiemu z Wrocławia, obecnie zamieszkującemu w Kanadzie, za poprawienie tej pracy z mojego — zniekształconego już przez długi pobyt za granicą — języka polskiego.
Janusz Cywiński
I ty masz trudności uwierzyć w cuda? Ja przeciwnie, wierzę w nie z łatwością. One powinny być oczekiwane. Promienne światy w czasie i przestrzeni, prawda życia, proces wzrostu i reprodukcji, instynkt zwierząt, wynalazczość natury (...) one wszystkie są absolutnie niezwykłe, cuda spiętrzone nad cudami...
Prof. W. Macneile Dixon, 1937
Howarda Murpheta, fragmenty.
W powrotnej drodze z Europy do Australii postanowiliśmy wraz z żoną, zatrzymać się na jakiś czas w Indiach. Skłoniły nas do tego dwa powody. Jednym, było pragnienie pogłębienia naszych teozoficznych studiów, przez uczestniczenie w 6-cio miesięcznej tzw. „szkole mądrości” na terenie międzynarodowej centrali Towarzystwa Teozoficznego w Adyar. Aby uniknąć nieporozumienia, należy na marginesie zaznaczyć, że szkoła nie oferowała kursu na temat, jak stać się mądrym, lecz przedmiotem jej były po prostu studia tzw. odwiecznej mądrości — czyli starożytnej filozofii — pochodzącej z prastarych manuskryptów dalekiego wschodu sprzed tysięcy lat. Drugim powodem była chęć podróży po kraju, w celu odnalezienia głębszego duchowego nurtu w życiu współczesnych Indii.
Nasze poszukiwania zaprowadziły nas do kilku dobrze znanych aśramów. Rozmawialiśmy z pustelnikami i ascetami w ich jaskiniach w Himalajach. Spotkaliśmy znaczną różnorodność sadhu (wędrowny mnich hinduski) i nauczycieli różnych typów jogi. Z pustelni himalajskich aśramów rozrzuconych wzdłuż rzeki Ganges wróciliśmy z powrotem do New Delhi.
W ostatni wieczór przed wyjazdem z Dayalbagh zdecydowałem zapytać...
„Jak możemy rozpoznać prawdziwych przewodników duchowych (Mistrzów, Nauczycieli, Guru)? Jak możemy doświadczyć, w którym prawdziwie płonie Ogień Boskości?”
Pomarszczony, mały i uprzejmy człowiek zastanowił się przez chwilę zanim odpowiedział:
„Trzydzieści lat temu byłem wykładowcą w tutejszej szkole inżynieryjnej. Pewnego wieczoru siedziałem z kilkoma innymi w tym samym miejscu co teraz, słuchając naszego Guru Sahabji Maharaja. Paul Brunton, który był z nami, postawił to samo pytanie, jakie właśnie ty teraz zadałeś. Pamiętam bardzo dobrze odpowiedź:
„Módl się każdego dnia do Boga, aby zaprowadził cię do człowieka, który jest Jego obecną Inkarnacją.
Ja sugeruję ci to samo teraz. Na taką modlitwę bez wątpienia otrzymasz odpowiedź.” Zatrzymał się na chwilę i z łagodnym uśmiechem dodał: „I kiedy to się stanie, kiedy ty znajdziesz Go, napisz proszę do mnie o tym.”
Zastanawiałem się czy mój rozmówca nie ma na myśli: „Napisz i powiedz, że wracasz tutaj z powrotem.”
To było wszystko bardzo dziwne. Nie byłem za bardzo pewien, czy wierzę we współczesną inkarnację Boga. Być może w starożytnych czasach byli tacy ludzie jak Rama, Kriszna, Chrystus i inni. Wiem także, że wielu ludzi w Indiach uważało niektórych stosunkowo współczesnych nauczycieli duchowych jak np. Paramahansę Ramakrishnę jako inkarnację Boga (Awatara), lecz ja nigdy nie oczekiwałem i nie miałem takiej nadziei, żeby spotkać takiego w 1960 roku. Tego rodzaju myśl nigdy nie przyszła mi do głowy. Byłem przygotowany znaleźć wielkiego jogina, który wspiął się na wyżyny samorealizacji w Bogu. Lecz jaka jest różnica, jeśli jest w ogóle? To było i tak poza moją możliwością zrozumienia i moimi nadziejami. Ale w dalszym ciągu byliśmy zdecydowani szukać. Pragnęliśmy znaleźć Go — Wcielenie Boga Żywego, jeśli istnieje. Modlitwa nigdy nie zaszkodzi. W ostateczności może nas zaprowadzić do wielkiego Mistrza, którego szukamy. Nie pamiętam, abyśmy powtarzali modlitwę Sahabji Maharaja w aktualnych słowach zbyt regularnie, lub przez dłuższy czas; lecz głęboko w naszych sercach żyła wielka tęsknota do najwyższej manifestacji Boga w człowieku i to samo przez się było naszą modlitwą.
Imię Sathya Sai Baba usłyszałem pierwszy raz od podróżującego jogina. Nie spotkał on jeszcze tego Świętego Człowieka osobiście i nie był dotąd w Jego aśramie we wsi Puttaparthi. Słyszał od innych, że trudno tam się dostać, gdyż jest to miejsce zagubione wśród wzgórz i oddalone od cywilizacji. Ostatni odcinek drogi trzeba odbywać na wozie zaprzężonym w bawoły, lub na piechotę po surowej gruntowej drodze. Jogin był jednak przekonany, że pomimo tych trudności Swami jest wart tego wysiłku, tym bardziej jeśli jestem zainteresowany zjawiskami nadprzyrodzonymi. Sai Baba jest znany jako wielki cudotwórca. — „Jaki rodzaj cudów?” zapytałem. „Ludzie mówią, że może On materializować dowolne przedmioty z „próżnego powietrza”, oczywiście jest jeszcze paru innych, którzy są zdolni dokonać kilku nadnaturalnych wyczynów, lecz Moc Sai Baby jest znacznie większa. Poza tym, On dokonuje ich bardzo często i każdy może je widzieć.”
Te słowa wzbudziły oczywiście moje zainteresowanie i ciekawość. Nigdy przedtem nie widziałem fotografii Sai Baby. Czyżby to był On? Oczekiwałem kogoś wysokiego, majestatycznego z długą czarną brodą i odzianego w białą szatę. Tak z góry wyobrażałem sobie, jak powinien wyglądać Wielki Jogin lub Adept, być może na podstawie wczesnych opisów teozoficznych. Sai Baba podszedł w moją stronę, pokazując białe i równe zęby w przyjaznym uśmiechu. „Ty jesteś z Australii?” zapytał. „Tak” — odparłem. Następnie zwrócił się do Hindusów, mówiąc z nimi w narzeczu Telugu. Po chwili zobaczyłem, jak wykonał w powietrzu małe, koliste ruchy otwartą dłonią zwróconą w dół, tak jak w dzieciństwie poruszaliśmy dłonią, udając że chcemy robić jakieś magiczne sztuki.
Kiedy obrócił dłoń w górę, była pełna puszystego popiołu, który podzielił między dwóch mężczyzn. Jeden z nich nie mógł zapanować nad swoimi uczuciami i łzy pociekły mu z oczu. Sai Baba poklepał go po ramieniu, mówiąc do niego kojąco jak matka. Jeszcze w tym czasie nie wiedziałem, że były to tzw. bhakti łzy — łzy radości, wdzięczności i miłości.
Po chwili zwrócił się do mnie z powrotem. Tym razem, podciągnął luźne rękawy aż do łokci. O wiele później dowiedziałem się, dlaczego to zrobił. W mojej myśli było podejrzenie, że może On robić sztuczki kuglarskie jak teatralni magicy, przypuszczalnie biorąc popiół z rękawa. Baba nie miał trudności w czytaniu moich myśli, dlatego też podciągnął rękawy wysoko, żeby rozproszyć moje podejrzenia. Kiedy znienacka na Jego dłoni pojawił się sproszkowany popiół, wsypał go do mojej. Przez moment stałem zastanawiając się, co mam z tym zrobić...
Baba najwyraźniej wiedział, że moje podejrzenia w stosunku do Jego osoby nie zostały jeszcze rozproszone, ponieważ stale podciągał swoje luźne, bez mankietów rękawy, zanim zmaterializował jakikolwiek obiekt „znikąd”. Przy innej okazji, nie potrzebował nawet podnosić rękawów, gdyż z uwagi na bardzo gorący dzień ubrany był w szatę z krótkimi do łokci rękawami. Teraz tak, jak gdyby raz na zawsze chciał wypędzić ze mnie sceptycznego ducha. Trzymał swoją prawą dłoń otwartą do góry na poręczy fotela w odległości kilkunastu centymetrów od moich oczu. Jeśli umiałbym czytać z dłoni, mógłbym to zrobić, widząc wyraźnie wszystkie linie Jego drobnej ręki i smukłych palców. Mogłem być całkowicie pewien, że nic jakkolwiek małego, nie znajduje się w niej. Następnie Baba uniósł dłoń i uczynił kolisty ruch w powietrzu niecałe pół metra przed moją twarzą. Moment przedtem dłoń była pusta, w następnym momencie trzymała coś dużego, wystającego z obu stron. Był to długi naszyjnik z kolorowych kamieni, który Hindusi nazywają japamala, a który jak różaniec chrześcijan używany jest do modlitwy. Jego wielkość jest zawsze ta sama i zawiera 108 kamieni. Nie było żadnych możliwości ukrycia tak dużego przedmiotu w trójwymiarowej przestrzeni w danych okolicznościach. Baba dał ten naszyjnik siwowłosej kobiecie po Jego lewej stronie. Kiedy zakładał go na jej szyję, łzy wzruszenia wypełniły jej oczy. Obsunęła się na kolana, żeby dotknąć Jego stóp.
Do aśramy został przywieziony kaleka, niezdolny chodzić, stać i nawet siedzieć. Był on bogatym plantatorem kawy ze stanu Mysore, w wieku około 50-ciu lat. W ciągu ostatnich 20-tu lat cierpiał na ostry stan rheumatoid arthritis. Był poddany rozmaitym metodom leczenia, lecz bez żadnego pozytywnego skutku — aż w końcu nastąpiło uszkodzenie nerki. Temperatura utrzymywała się około 40°C. W szpitalu w Prasanthi Nilayam nie zgodził się na żadne medyczne metody leczenia, oznajmiając że ma pełną wiarę w moc uzdrawiającą Sai Baby. Swami zmaterializował małą buteleczkę jakiegoś lekarstwa, które kazał zażywać z wodą po dwie krople dziennie. W 15 dni potem plantator mógł już chodzić z laską. Teraz Baba dał mu mantrę (rodzaj krótkiej modlitwy w sanskrycie) do recytacji, którą powinien powtarzać codziennie w czasie spaceru wokół holu modlitwy. Po miesiącu chodził już bez laski, nerka wróciła także do normy. Przed powrotem na plantację próbował wyrazić swoją głęboką wdzięczność Sai Babie, lecz On odpowiedział: „Nie dziękuj mi, to twoja własna wiara uzdrowiła cię.” Zapytałem doktora Sitaramiah, czy uzdrowienie było pełne, czy też problem powróci po jakimś czasie? Odpowiedział: „Wygląda, że jest stałe.” Od tego czasu plantator jest zupełnie zdrowy. W późniejszych miesiącach spotkałem wielu ludzi, z których jedni zostali osobiście uleczeni w cudowny sposób z poważnych, czasami śmiertelnych chorób, oraz innych, którzy byli świadkami takich fantastycznych uzdrowień członków ich rodzin lub przyjaciół. Wielu pośród nich było osobami ogólnie znanymi w swoich środowiskach. Wyrazili oni zgodę na podanie ich nazwisk przy opisach wypadków ich uzdrowień, które będą podane w późniejszych rozdziałach.
...Pomiędzy wszystkimi dziennymi zajęciami każdego dnia Baba dokonywał kilku cudownych materializacji lub transmutacji, z których kilka bardziej znaczących podaję poniżej.
Jednego popołudnia wkrótce po naszym przybyciu, wyjechaliśmy samochodem na przejażdżkę. Zatrzymaliśmy się po jakimś czasie i obeszliśmy pobliski skalisty pagórek. Kilka razy Baba podnosił odłamek skalny, ale po chwili odrzucał go. Na koniec, kiedy już wracaliśmy, podniósł kawałek skały wielkości pięści i zabrał go ze sobą.
Po powrocie zgromadził nas w jednym z pokojów, usiadł na dywanie a my półkolem wokół Niego. Rozpoczął rozmowę o codziennych sprawach; od czasu do czasu podrzucając kamień do góry i pozwalając mu spaść na podłogę. W pewnym momencie rzucił go do mnie i zapytał: „Czy możesz to zjeść?” Przyjrzałem się mu uważnie. Był to twardy prążkowany granit, jasnego koloru. Odpowiedziałem, że to nie nadaje się do jedzenia i potoczyłem go z powrotem w Jego kierunku. Baba siedział niecały metr ode mnie. Podniósł kamień i nie przerywając rozmowy podrzucił go znowu w górę, a tuzin par oczu obserwowało to z oczekiwaniem. Czuliśmy, że coś dziwnego się stanie i nawet na chwilę nie odrywaliśmy oczu z kamienia. Teraz gdy znowu leżał na dywanie wyglądało, że zaszła mała zmiana w jego wyglądzie. Chociaż był nadal takiego samego rozmiaru i kształtu, z tymi samymi wyżłobieniami; wyglądał jednak na trochę jaśniejszy niż przedtem. Swami potoczył go do mnie po dywanie i znowu zapytał: „ Czy możesz go teraz zjeść?” Ku mojemu zdziwieniu nie był to już odłamek skalny, ale bryłka cukru. Baba połamał ją na kawałki i rozdał wszystkim do zjedzenia. Smakowały jak doskonałe cukierki. Czy to jest iluzja? — zastanawiałem się. Czy wszyscy zostaliśmy zahipnotyzowani? Toteż włożyłem ten kawałek do kieszeni. (Mam go do tej pory i pozostaje on ciągle kawałkiem cukru.) Przypomniałem sobie popularną piosenkę: „Wielka skalista góra cukru” i żartem powiedziałem do Niego: „Swami, chciałbym żebyś mógł zamienić całą górę w cukier lub czekoladę.” Baba robił wrażenie jakby wziął to na serio, lub jako rodzaj wyzwania. Odpowiedział poważnie, że nie byłoby właściwe, powodować tak dużego zakłócenia w naturze. Pomyślałem, że mój żart był raczej nie na miejscu.
Jeżeli siła woli, czy też jakakolwiek jest to siła, może przeobrazić kawałek wulkanicznej skały w całkowicie inną substancję; to dlaczego nie mogłaby zrobić tego samego z większym? Dlaczego nie w jakąkolwiek inną substancję — w złoto na przykład? Widzimy tu, jak bardzo ważną jest rzeczą, ażeby osoba, która zna i może kierować nieznanymi nam prawami natury, była ponad zwykłymi ludzkimi pragnieniami — władzy, siły i bogactwa. W przeciwnym razie co mogłoby nastąpić?
Innego wieczoru część naszej grupy siedziała na dywanie w Jego pokoju. Ramanatha Reddy, doktor, młody człowiek, Iris i ja. Swami zapytał mnie o rok moich urodzin, a kiedy go podałem oznajmił, że sprowadzi dla mnie z Ameryki monetę bitą w tym samym roku. Zaczął zataczać w powietrzu małe koła otwartą dłonią skierowaną w dół, mówiąc jednocześnie: „Zbliża się teraz, nadchodzi... jest już tutaj!” Wtedy zamknął dłoń i trzymając ją przede mną, uśmiechnął się jak gdyby bawiąc się moim napiętym oczekiwaniem. Kiedy moneta spadła z jego dłoni do mojej, stwierdziłem najpierw, że jest ciężka. Po dokładniejszym przyjrzeniu się, zobaczyłem ku mojej radości, że jest to oryginalna złota dziesięciodolarówka, wybita w Ameryce w roku moich urodzin. Data była widoczna poniżej profilu głowy Statuy Wolności. „Urodzona w tym samym roku co i ty” — powiedział uśmiechając się Swami. Co sceptycy mogliby powiedzieć o tym? — zastanawiałem się. Czy sugerowaliby, że Baba posiadał przy sobie całą kolekcję monet i dopasował jedną do roku moich urodzin? Takie stare amerykańskie monety dawno wycofane z obiegu nie były w Indiach łatwe do uzyskania przy pomocy nawet normalnych sposobów.
Któregoś dnia wyjechaliśmy samochodami poza miasto. Ja siedziałem na przednim siedzeniu razem z Babą i Raja Reddy, który prowadził samochód. Baba nic nie miał w rękach i był ubrany w swoją codzienną szatę. Żaden z przedmiotów, które były później stworzone, nie mógł być ukryty przy Jego osobie. Kilka kilometrów od domu nasze samochody zatrzymały się na brzegu drogi. Wysiedliśmy i poszliśmy wszyscy na piaszczyste miejsce, oddalone o jakieś 50 m. Baba poprosił młodych ludzi z naszej grupy, żeby usypali mu rodzaj platformy z piasku. Chłopcy usypali rękoma płaskie kwadratowe wzniesienie, wysokości przeszło 30 cm. i ponad jeden metr szerokości i długości. Baba usiadł pośrodku niego ze skrzyżowanymi nogami, a pozostali półkolem wokół Niego. Ja siedziałem z przodu, tuż przy krawędzi piaskowej platformy. Gdyby jakiś przedmiot był uprzednio ukryty w miejscu gdzie Baba siedział, musiałby On kopać około pół metra przez świeżo usypany piasek, aby go dosięgnąć.
Jak zwykle rozpoczął naukę duchową, której efektem była zawsze harmonizująca i oczyszczająca atmosfera psychiczna. Następnie wskazującym palcem narysował coś na powierzchni piasku i zapytał mnie — „Co to jest?”. Odpowiedziałem, że jest to figura człowieka. Śmiejąc się, jak szczęśliwe dziecko bawiące się na plaży, zgarnął piasek i uformował małą górkę w miejscu rysunku — około 15 cm. wysokości. Jak gdyby z radosnym oczekiwaniem zanurzył palce w szczyt pagórka na jakieś 2 cm. i wyciągnął w górę za głowę srebrzysto błyszczącą figurkę, taką samą jaką narysował. Była to statuetka Boga Wisznu — około 10 cm. wysokości. Podniósł ją wysoko, żeby każdy mógł zobaczyć. Następnie postawił ją z boku. Wyrównał górkę z piasku przed sobą, robiąc ponownie płaską powierzchnię i rozpoczął od nowa dyskusję na tematy duchowe.
Wkrótce zrobił inny rysunek na piasku, w tym samym miejscu co przedtem. Znowu zgarnął piasek ponad nim, robiąc pagórek. Tym razem szerszy i z płaskim szczytem. Ponownie z radosnym uśmiechem dotknął końcami palców szczytu kopca i zgarnął trochę piasku. Około 2 cm. pod powierzchnią była fotografia. Wyciągnął ją, strząsnął żółte ziarenka piasku i trzymając w górze pokazywał nam. Była błyszcząca, czarno biała, o wymiarach 20 x 25 cm. Podał ją nam do obejrzenia. Była to fotografia Bogów Hinduskich i Awatar stojących w dwóch szeregach, tworzących kształt strzały z Panem Kriszną z przodu. Głowy Sai Baby i Shirdi Baby były jak gdyby wstawione w postać Kriszny. Czułem, że to zdjęcie nie było nigdy zrobione w żadnym ziemskim studio. Baba dał je później naszym gospodarzom (Ramanatha Reddy). Fotografia razem z figurką Wisznu stała przez kilka dni na bocznym stoliku w pokoju jadalnym Okrągłego Domu. Inne przedmioty zmaterializowane wtedy z piasku w ten sam sposób zostały rozdane niektórym uczestnikom naszej grupy. Była to japamala (rodzaj różańca) dla pana Niaki zarządcy okręgu Kolar; oraz brelok, który otrzymał urzędnik podatkowy. Była tam także jeszcze jedna nadzwyczajna materializacja w tym samym miejscu. Baba naszkicował kontur, który z mojego miejsca wyglądał na rodzaj małego naczynia. Następnie zgarnął piasek na rysunek, tworząc małą górkę nad nim. Odczekawszy moment, z uśmiechem wyciągnął z kopca mały flakonik srebrzystego koloru. Był okrągły z szyjką i zakręcanym korkiem. Na oko ten kulisty zbiorniczek miał około 6 cm. średnicy. Sai Baba odkręcił pokrywkę i poczuliśmy cudowny zapach. Postawiwszy naczynie z boku, rozpoczął cały proces od nowa — z rysunkiem i usypaniem wzgórka z piasku. Tym razem produktem materializacji była mała złota łyżeczka. Zamieszał nią zawartość naczynia i wstawszy rozpoczął rozdawać ją nam po kolei. Jak inni otworzyłem usta i wtedy On wlał mi pełną łyżeczkę na język. Słowem, które przyszło mi na myśl było —”ambrozja — napój bogów”. Smak tego płynu był niemożliwy do opisania. Było to coś, jakby mieszanina esencji najwspanialszych owoców na Ziemi. Tego nie da się opisać, tego można tylko doświadczyć. Byłem głęboko wdzięczny Swamiemu, że pozwolił mojej żonie i mnie osobiście doświadczyć tego wspaniałego i głęboko poruszającego cudu, dokonanego w obecności około 45 mężczyzn i dwunastu kobiet.
Baba przeszedł wkoło częstując wszystkich. Pomimo dużej ilości osób, z których każdy dostał po pełnej łyżeczce, naczynie nie opróżniło się. Następnie w czasie drogi powrotnej Baba dał mi je pod opiekę. Czułem się tym bardzo zaszczycony. Trzymałem je ostrożnie w czasie jazdy na ostrych zakrętach górskiej drogi. Na ściankach pokrytych płaskorzeźbami był jeszcze piasek. Dowiedziałem się o tym później, że naczynie było wykonane ze świętego stopu pięciu metali, zwanego panchaloha i nieznanego dzisiejszej technologii (...)
Oddzielnym zagadnieniem jest dziwna i tajemnicza amryta (ambrozja) sama w sobie. Jej nadzwyczajne właściwości, jej możliwość — okazana przy wielu okazjach — pomnażania się w zależności od potrzeb chwili. Jakie jest jej znaczenie? Postanowiłem zapytać o to Babę przy najbliższej okazji.
Błogosławieństwem Swoim obdarza Sathya Sai Baba wszystkich na równi. Ile każdy może otrzymać, zależy od możliwości i pozycji zajmowanej na drabinie duchowych osiągnięć i świadomych potrzeb. Sai Baba wyjaśniał sprawę w ten sposób:
„Promienie słońca padają na wszystkich jednakowo, ale ci, którzy znajdują się za jakąś przesłoną, np. w pokoju — otrzymają tylko część światła.
Rozwijanie wyższych duchowych pragnień, jest jak gdyby wyjściem z zamkniętego pokoju na pełne światło słoneczne. Jeśli obecne pragnienia ograniczają się tylko do fizycznego zdrowia lub materialnych potrzeb, to tyle tylko można otrzymać. (...) Kiedy wierni szukają nadludzkiej pomocy dla uzdrowienia ciała lub rozwiązania materialnych problemów — otrzymają to. Lecz kiedy są już niezdolni do przyjęcia głębszych nauk duchowych i wskazówek — oddalają się. Ci, którzy należą do wyższych stopni szkoły życia — poszukują wiedzy, zrozumienia i szczęścia, którego świat dać nie może; tym właśnie zaraz od samego początku Sai Baba daje osobiste instrukcje właściwego myślenia, właściwych uczuć i właściwego postępowania. Daje także indywidualne ćwiczenia duchowe. Większość Jego nauk jest podawana w formie opowiadań, przypowieści i prostych analogii.
W całej swojej nauce Sathya Sai Baba kładzie główny nacisk na stosowanie jej w praktyce.
Wielu bhaktów Baby opowiadało nam o swoich osobistych, tych najgłębszych, tajemniczych i cudownych przeżyciach, kiedy człowiek dotknie i połączy się na chwilę z Boskością w nas Zamieszkującą. Nikt z nich jednak, tak jak i ja sam, nie był w stanie opisać tego właściwie, gdyż są to odczucia daleko wychodzące poza granice słów. Swami po udzieleniu osobistych rad odnośnie pracy, zdrowia i życia, zapewnił nas, że od tej pory przestają istnieć dla nas jakiekolwiek obawy lub zmartwienia, gdyż On jest zawsze z nami w naszych sercach. Następnie poruszył w powietrzu ręką. Tym razem zrobił duży pionowy krąg, jak gdyby obracając koło. Gdy ręka zatrzymała się, trzymała małe srebrzyste naczynie około 2,5 cm. wysokości i 3 cm. średnicy. Kiedy Baba podniósł pokrywkę, aromatyczny zapach wypełnił pokój. Naczynie było wypełnione jasnoszarego koloru wibhuti, które okazało się równie smaczne dla podniebienia co i aromatyczne dla nosa. Dając je nam powiedział, ażeby brać szczyptę każdego dnia, co przyniesie nam wielką korzyść i błogosławieństwo dla ciała i duszy.
Podaję poniżej wydarzenie opisane przez prof. Kasturi. Było to w dniu 2I-go lipca 1959 roku około godz. 13-ej. Osoby z najbliższego otoczenia Baby zauważyły, że coś Mu dolega. Po sprawdzeniu temperatury okazało się, że ma gorączkę dochodzącą do 40°C. Niebawem jednak temperatura wróciła do normalnej. Swami nie chciał niczego wyjaśnić. Wieczorem tego dnia jak zwykle siadł do obiadu z grupą wiernych. Nagle zwrócił się do młodzieńca z Madras o nazwisku Wenkatamuni, który miał wracać do swojego domu. „Kiedy jutro zobaczysz swoją matkę, powiedz jej, ażeby była ostrożniejsza z ogniem „.Ta niespodziewana uwaga wywołała zaniepokojenie zebranych. Baba wówczas wyjaśnił, że dzisiaj około południa w Madras, sari pani Wenkatamuni zapaliło się, kiedy była w domowej kaplicy. Płomień jednak został ugaszony na czas, tylko jej sari zostało zniszczone, lecz ona nie doznała żadnych oparzeń. Po obiedzie jeden z wiernych zaproponował, ażeby zatelefonować do pani Wenkatamuni. Baba zgodził się na to. W czasie rozmowy dowiedziano się o innych szczegółach wypadku. Następnie Baba sam rozmawiał z nią i obecni przy tym słyszeli, jak śmiejąc się powiedział: „Och nie, Ja nie sparzyłem rąk. To tylko moja temperatura podniosła się na chwilę”. W kilka lat później otrzymałem potwierdzenie tej historii z pierwszej ręki od jej męża. „Tak, jej sari zapaliło się, kiedy była w pokoju”, powiedział. „Za moment płomień otoczył ją całą. Ogarnięta paniką krzyknęła tylko „Sai Baba”. Po czym ogień zniknął natychmiast”. Pani Wenkatamuni była przekonana, że Swami ją uratował.
Ci, którzy odnaleźli swoją drogę do ukrytego wśród dzikich wzgórz Puttaparthi, to wędrowcy ze wszystkich części naszej planety — poszukujący duchowej prawdy. Tych którzy przybyli, Baba napełnił radością i wiarą, oraz odnalazł drogę do najgłębszych zakątków ich serc. Ci którzy mogą pozostać ze Swamim przez wiele miesięcy, ulegają tak głębokim przemianom, że ich dalsze życie nigdy już nie powraca do poprzedniego stanu. Któż jest w stanie opisać „wewnętrzny żar” tych, których „pochodnia ducha” została zapalona od Płomienia Miłości Baby. Jak mówił perski poeta — kiedy gmach wewnętrznej istoty człowieka stanie w płomieniach, wszystko co może on uzewnętrznić, jest tylko smugą dymu. Może ona powiedzieć bardzo niewiele o tym, co dzieje się w jego duszy. Słowa z natury rzeczy są za słabe, żeby to opisać. Ta „smuga dymu” opowiada zazwyczaj o przeżyciach zewnętrznych w związku z cudami i rzadko dotyka wewnętrznego cudu w psychice człowieka.
„Odrzuć wszystko, co czyni cię duchowo, fizycznie i intelektualnie słabym. Odrzuć jak truciznę. W czym nie ma życia, nie może być prawdy. Prawda czyni silnym.”
Swami Wiwekananda
„Sadhana. Ścieżka wewnętrzna.” 1978.
Cytaty z nauk duchowych udzielanych podczas rozmów, dyskusji i przemówień
przez Bhagawana Śri Sathya Sai Babę; fragmenty.
Guru jest osobą, która ukazuje, że wszedłeś na złą drogę, prowadzącą cię coraz bardziej w ciemność. Jest tak dlatego, ponieważ zna on prawidłową drogę i jest pełen miłości dla wszystkich, którzy dążą do uniknięcia mozołu nocy. Guru Purnima jest dniem, w którym z wdzięcznością wspominany jest Pierwszy wśród wszystkich Guru. Jest on nazywany Narajaną, ponieważ Narajana jest Rzeczywistością. Jeżeli nie otrzymujesz Guru z zewnątrz, a modlisz się o to, Narajana wewnątrz ciebie wskaże ci drogę i poprowadzi cię. Najbardziej pożądane jest być natchnionym przez wewnętrznego Guru, ponieważ większość tych (z zewnątrz), którzy zgłaszają pretensje do tego statusu, otacza się przyjemnościami przedmiotów i jest ograniczona przez chciwość, zawiść lub złość. Guru oznacza także „ciężki”. Wielu posiada jedynie kwalifikacje ciężaru fizycznego, a nie duchowego szczytu.
Guru da ci Imię i Formę — odpowiednie do twego temperamentu i samskar (skłonności).
Niektórzy wielcy ludzie stwierdzają, że Guru jest zarówno ojcem, jak i matką; że jest on Brahmą, Wisznu i Sziwą — Wszystkimi w Jednym.
Opierając się na Formie Atmy (Jaźni, Boga), jest to prawidłowe. Takich Guru spotyka się obecnie rzadko. Możesz mówić o nim jak o ojcu, matce, Bogu — ze względu na miłość i szacunek. To wszystko. Jaki może On być faktycznie? Możesz powiedzieć, że kochający jak matka, opiekuńczy jak ojciec. Co jednak powiesz o tych, którzy dali ci to ciało i wychowali cię, nawet zanim otrzymałeś Guru? Pierwsze i najważniejsze jest to, abyś był wdzięczny matce i ojcu — służ im, czyń ich szczęśliwymi, szanuj ich.
Szanuj Guru jako osobę, która ukazuje ci Drogę, dogląda twego postępu i jest zainteresowana twoim powodzeniem. Po trzecie
czcij Pana jako Świadka wszystkiego i wszędzie, jako Mistrza Tworzenia-Utrzymywania-Rozpuszczania — jako Wszechmocną Jedność. Poza tym możesz rozważać Pana jedynie jako Uniwersalną Formę, jako Uniwersalnego Przyjaciela i Opiekuna. Wszystko musi być rozpatrywane w stosunku do jego miejsca: matce, co dla matki; co ojcowskie — ojcu; co przynależne Guru
to dla Guru. Jeżeli szukasz samorealizacji, musisz umieścić w swej medytacji Formę Pana (Uniwersalną Atmę), którą najbardziej lubisz, a nie obraz twego Guru. Pozycja Pana jest wyższa niż Guru. Oczywiście traktuj te słowa jako podstawę i próbuj dojść do Genezy wszystkich rzeczy.
Ten, kto rozpala w tobie światło Atmy poprzez nauczanie tego, co jest prawdziwe i co jest dobre, poprzez pomaganie ci w praktykowaniu świętych zasad, zawartych w kodeksach moralnych (Świętych Ksiąg — przyp. red.), uspokajając tym twój umysł; może być określany jako właściwy Guru. Słowo gu (w sanskrycie) oznacza ciemność lub niewiedzę (brud, błoto, nieczystości, odchody; por. pol. gówno — przyp. Dawid), a ru ubiega się o usunięcie tego. Oznacza to, że ciemność niewiedzy może być rozwiana przez światło mądrości. Taka jest rola Guru. Gu oznacza także tego, który jest poza wszystkim, który jest poza wszelkimi atrybutami, a ru jest „rupa wardzita” czyli ten, kto nie ma formy. Bóg jedynie JEST TYM, który nie ma ani atrybutów, ani formy.
Człowiek obdarzony jest pamięcią tak samo, jak i zdolnością zapominania. Są to użyteczne umiejętności. Może moc zapominania jest nawet ważniejsza, ponieważ w przeciwnym razie musiałbyś rozpaczać nad stratą milionów rodziców i krewnych, których miałeś w milionach poprzednich żywotów. Pamiętałbyś i odczuwał z przykrością krzywdy i urazy, jakich doświadczałeś w tym długim żywocie. Na szczęście wszystko to zapominasz. Pamiętasz jedynie te rzeczy, które uczyniły na tobie wrażenie, jako mające znaczenie. Tragedią jest to, że zapomniałeś o najbardziej znaczącej i decydującej rzeczy, dotyczącej twej ziemskiej kariery, będącej kluczem do szczęścia i wolności — swojego Rzeczywistego Imienia i Tożsamości!
Człowiek nie może pozwolić sobie na zapomnienie KIM JEST i w jakim celu przybył. Musi on znać odpowiedź na pytanie: „Kim jest?; kim ja jestem, dokąd zmierzam, skąd przyszedłem, jaka jest natura i cel wszystkich ruchów i zmian, czy jest jakaś trwała podstawa, jakiś cel, kierunek lub zarządca?” Pytania te nie mogą zostać usunięte z ludzkiego umysłu! Przychodzą one do niego w udręce, kiedy jest on sam na sam z czymś wielkim i napawającym trwogą, zainicjowanym w naturze lub w jakimś zdarzeniu, strasznym lub szokującym — w jego własnym doświadczeniu. Niemądrze jest rezygnować z tych drogocennych chwil i powracać ponownie do nudy życia, nie kontynuując badania, dla którego zostałeś ożywiony.
Człowiek zapomina jednak i ignoruje to. Myli on nierzeczywiste z rzeczywistym. Jest zwodzony przez pozór, nie patrzy poza własną zasłonę. Wprowadza w błąd siebie i innych. Dziecko ssie swój mały kciuk i czerpie z tego ogromną przyjemność i radość. Wiemy jednak, że kciuk nie ma smaku ani słodyczy. Dziecko jednak płacze, gdy wyjmie mu się kciuk z buzi. To słodycz została nałożona na kciuk przez samo dziecko. Podobnie szczęście, które człowiek czerpie ze świata, nie jest naturą świata, jest ono subiektywne. Jest to jedynie zrzutowanie szczęścia na świat. Szczęście to Atma, to ona jest Źródłem i Celem. Dziecko wyobraża sobie kciuk jako obiekt zewnętrzny, który dostarcza przyjemności, choć nie jest tak w istocie.
Guru upomina i budzi. Odkrywa on prawdę i zachęca cię do postępu w jej kierunku. Jeśli nie posiadasz tęsknoty, pytającego serca, dociekającej inteligencji — nie możesz uczynić więcej. Głód może być zaspokojony, lecz ten, kto nie jest głodny, odrzuci pożywienie jako utrapienie. Guru jako ogrodnik pielęgnuje i strzeże małą roślinkę, zanim przejmie ona swe obowiązki. Nie dodaje on nic do rośliny, pomaga jedynie jej wzrosnąć zgodnie z jej przeznaczeniem — szybciej i pełniej, lecz nie wbrew jej wewnętrznej naturze.
Ścieżka rozwoju, metoda moralnego wzorca i sposób życia odmiennymi są dla każdego poszukiwacza, inne dla wybranych dróg. Prawdziwy Guru wie, która z nich nadaje się najlepiej (dla ciebie — przyp. red.). Nie oznacza to, że Guru jest stronniczy, czy uprzedzony. Oznacza to jedynie, że jest on uprzejmy i uważający, ponieważ nie nalega, aby wszyscy ludzie nosili ten sam kaftan bezpieczeństwa.
Ludzie pytani o to, gdzie jest Bóg? — wskazują w kierunku nieba lub innego odległego regionu. Oto dlaczego On nie przejawia się. Uświadom sobie, że Bóg jest w tobie, z tobą, poza tobą, przed tobą, i wszędzie wokół ciebie. Jest on Całym Miłosierdziem spragnionym wypełnienia twoich modlitw, jeżeli pochodzą z czystego serca.
Ten, kto naucza cię o tym Wszechprzenikającym Bogu, jest rzeczywistym Guru. Nie jest nim ten, kto obiecuje ci zbawienie, jeżeli tylko złożysz sakiewkę u jego stóp. Nie daj się wprowadzić w błąd przez takich ludzi, pełnych chciwości i egoizmu. Módl się do Boga, aby oświecił twój umysł, obudził twoją inteligencję i był twoim Guru. Wielu guru przypomina obecnie problem, czy ważniejszy jest nos, czy tabakiera; podkreślają oni ograniczenia zasad, nalegają na fanatyczne przestrzeganie przestarzałych obrządków i wyrzeczeń, podczas gdy głównej idei tych reguł pozwala się zaginąć. Powiększają oni rolę przeznaczenia i konsekwencji karmy (straszą — przyp. red.), nie pocieszając równocześnie człowieka poprzez opisywanie Wszechmocnej potęgi Boskiej Łaski.
Odrzucaj gadaninę ludzi, którzy zagubili swoją drogę. Rozmawiaj o osiągnięciu drogi. Pielęgnuj kontakty tam, gdzie nie ma ani lubieżności, ani chciwości, ani żadnych pożądań. Szukaj Guru, który patrzy na wszystko z równą Miłością Wszystkiego (Premą).
Potrzebujemy przewodników duchowych, którzy są wolni od zarozumiałości, dumy, nienawiści i chciwości; przewodników, którzy przeszli całą drogę.
Podobnie jak jedwabnik, który kręci się wewnątrz kokona, mogącego stać się jego grobem, tak człowiek wierci się w potrzasku swego własnego umysłu — w który dał się złapać. Jest jednak sposób na uniknięcie tego. Guru może cię tego nauczyć lub Bóg w tobie odsłoni Go przed tobą.
Są Guru, którzy poradzą ci prowadzenie dziennika, w którym notowałbyś każdą złą rzecz, którą uczyniłeś. Poproszą cię, abyś czytał go jako ćwiczenie duchowe i postanawiał poprawić się. Niestety, pisanie i czytanie o złych uczynkach, spowoduje jedynie wyraźniejsze odciśnięcie ich w umyśle. Lepiej jest zastąpić dobrymi myślami złe myśli i wyczyścić umysł z wszelkiego zła, przez zatrzymanie się nad prawym postępowaniem i świętymi zasadami. Zapomnij o rzeczach, których nie chcesz pamiętać. Wprowadź do pamięci tylko te rzeczy, które godne są pamiętania. Jest to rozumny sposób osiągnięcia postępu duchowego.
Sadhana (praktyka) musi być podjęta pod kierunkiem eksperta, który dobrze zna twoje zdrowie i temperament. Należy unikać nadmiernego entuzjazmu i niesystematyczności. Jeżeli wiweka (odróżnianie dobra od zła, wiecznego od przemijającego) przebiega błędnie, sadhana staje się pułapką. Drobne zapomnienie o granicznej temperaturze może zniszczyć piec do wypalania cegły; kilka dodatkowych garści sody do prania zniszczy tobołek bielizny; dłuższa pogawędka z sąsiadem i cały garnek ryżu jest przypalony i bezwartościowy. Czujność, ostrożność i troska — są dla sadhaki (aspiranta) bardzo ważne. Joga stacza się często do rogi (choroby) z powodu braku ciągłej samokontroli.
Bóg jest w tobie. Podobnie do kobiety, która przeżywa stratę naszyjnika, a następnie mijając lustro zauważa, że jest on cały czas na jej szyi; tak człowiek rozpozna, że Bóg jest w nim, kiedy prawdziwy Guru przypomni mu o Tym.
Rozmowa z Bhagawanem Śri Sathya Sai Babą
Pytanie: Swami! Świat dla mnie jest bardzo okrutny.
Sai: Taka jest jego natura. Celem świata są zawiedzione nadzieje, mają one wywołać potrzebę spełnienia. Kiedy potrzeba jest dostatecznie silna, jednostka szuka spełnienia siebie.
Pytanie: I doznaje niepowodzenia!?
Sai: Kiedy szuka spełnienia na zewnątrz — tak! Osiągnąć je może tylko w swoim wnętrzu. Wnętrze jest zawsze dostępne i zawsze gotowe odpowiedzieć. Ból występuje tylko tak długo, jak długo trwa przywiązanie do formy zewnętrznej. Ostateczne wyzwolenie od bólu może przyjść tylko po zneutralizowaniu tego, które reaguje na coś jako ból, a na coś innego jako przyjemność; którego pamięć i uwarunkowanie pomaga rozpoznawać dualizmy radości i smutku — twoje ego.
Pytanie: Lecz świat, Swami!
Sai: Świat to ból. Nie oczekuj od świata niczego innego oprócz bólu. Boską Wolą było, aby całość tej umiarkowanej egzystencji była bólem, w celu przyciągnięcia cię do Niego.
Pytanie: Tylko w najlepszym razie mogę mieć nadzieję, że to się ziści.
Sai: Bóg nie prosi ani o nadzieję, ani też o rozpacz. Podlegają one prawu względności. Podstawa Uniwersalna stoi tak poza nadzieją jak i rozpaczą, tak poza pewnością jak i zwątpieniem. Nie wikła się Ona w konkluzjach. Spływa Ona cięgle we wszystkich kierunkach i w żadnym z nich.
Pytanie: Cóż więc będzie moim kierunkiem?
Sai: Bierz na dziś to, co właściwe na dzień dzisiejszy. To co odpowiada jutru, jest dobre na jutro. Jeden dzień na raz, każdy dzień dla siebie, każda chwila dla siebie, bez
przeszłości, bez konkluzji.
Pytanie: Konkluzji?
Sai: Tak. Konkluzje wiążą, wywierają presję na umysł. Nowonarodzone dziecię nie jest uwięzione w konkluzjach. Wszystkie konkluzje ujarzmiają. Większość ludzi jest niewolnikami konkluzji, w które popadli.
Pytanie: Czy to znaczy, że mam zaniechać praktykowania koncentracji, wnioskowania?
Sai: Kwestia, która cię dręczy to kwestia stałości. Próbowałeś skupić swe myśli i uwagę na jednym słowie, a później na jakiejś formie; lecz wykryłeś, że nic nie trwa, wszystko musi ulegać zmianie. Ale powiadam ci, nawet gdy forma zanika, nawet kiedy słowo roztapia się, świadomość może pozostać.
pytanie: Mam trudności w utrzymywaniu uwagi na formie lub słowie.
Sai: Bo kiedy próbujesz medytować, sama ta próba zaprasza na scenę konflikt — między sukcesem, a niepowodzeniem. Mówisz do siebie samego „Dobrze jest medytować nad tym, lecz nie nad tamtym.” Albo „Medytować nad tym jest brzydko lub głupio.” Praktykuj niedokonywania wyboru. Nie miej sprzeciwu ani też intencji. Bądź sobą. Nie wybieraj jakiejś szczególnej formy, bo wszystkie są w równej mierze Nim. Nie wybieraj szczególnego słowa lub dźwięku, bo wszystkie są Nim.
Pytanie: Często miotam się między sprzecznymi wierzeniami.
Sai: Sprzeczności są nieuniknione. Taka jest natura tego świata oraz umysłu. Lecz masz do wyboru: albo bez końca borykać się z oczywistymi sprzecznościami, albo pozostawać w spokojnym centrum cyklonu. Jest to problem wszystkich problemów, problem BYTU peryferycznego lub centralnego.
Pytanie: Obwód albo centrum? Obręcz koła albo piasta?
Sai: Tak, piasta jest cicha, silna, niewzruszona, podczas gdy umysł przez cały czas razem ze szprychami — obiektywnymi pragnieniami skłania się ku obrotom poprzez błoto, kamienie, piasek i cierpienie. Nie uwierzy, że może osiągnąć Szczęście bez narażania się na wszystkie te wyboistości niesfornego terenu. Pracuj nie na obwodzie, lecz poprzez Centrum.
Pytanie: Ostatecznie znaczy to opanowanie umysłu?
Sai: Ucz się zezwolenia, aby wszystkie konflikty wypełniające twój umysł wyczerpywały się wzajemnie, następnie usuwaj jeden po drugim, pozostawiając świadkiem tej eliminacji. Ostateczne rozwiązanie konfliktu to ani decyzja ani nawet wybór, lecz bierne poczucie BYCIA. Odważ się pozostawać bez konkluzji. Patrz na niekończące się dylematy umysłu jak na Boskie Żarty, Sport, jak na naturalną funkcję wiązki pragnień nazywanej umysłem; nie przystawaj do jego dochodzeń i apetytów. Przypatruj się umysłowi z odległości, nie pozwól uwikłać się w jego sztuczkach i przemianach. Wtedy wszystko stanie się błahe. Kiedy wszystko sprowadzi się do stanu bez znaczenia, jesteś w piaście, w stanie spokoju.
Pytanie: Swami, Ty jesteś Piastą i Szprychami i Obręczą
Sai: Nie zajmuj się tym kim Ja Jestem. Zajmij się tym, kim ty jesteś i w jaki sposób być zawsze świadomym tej prawdy. Nie bądź ochoczym jeńcem niewyczerpanych forteli umysłu. Trzymaj się z daleka od wszystkiego, co wciąga cię do jego sieci. Poprowadzę cię, jeśli Mi zawierzysz. Alternatywy świata nie przyniosą ci szczęścia, bo umysł delektujący się alternatywami, jest niczym innym jak wiązką kaprysów migocących przed twymi oczyma. Nie osądzam cię na zasadzie tego co naprawdę nie jest Twoim. Twe niedoskonałości nie stanowią dla Mnie przeszkody.
Pytanie: Wyznaję, że nie zawsze stosowałem się do reguł właściwego zachowania.
Sai: Twój umysł nawraca do pytania o „reguły”. Lecz kiedy dać ci reguły, to odkrywasz, że nie możesz ich dotrzymać. Reguły wywołują sztywność, siłę. Nie rozkwitają Miłością, ani nie rozpowszechniają Miłości. Zawsze istnieje droga zrobienia czegoś bez skazy spowodowanej jakąś regułą. Popatrz jak pozostaję nietknięty twoim niepokojem.
Pytanie: Jestem niespokojny odkąd tęsknię do spokoju, a nie mogę go osiągnąć.
Sai: Co tu niedobrego, to twoja REAKCJA na niepokój, a nie niepokój jako taki. Niepokój jest tylko unoszeniem się i opadaniem fali oceanu, którym jesteś. Nic nie ma znaczenia, jak długo głębokość jest bezpieczna. Sukces jest nieważny, niepowodzenie jest bez znaczenia. Rzeka Wieczności płynie zawsze do Oceanu Najwyższej Woli.
Pytanie: Jak długo mam być oderwany od tej Woli?
Sai: Jesteś cząstką tej Woli. I dlatego jesteś dotknięty głodem Jej poszukiwania, połączenia się z Nią, znalezienia w tym Szczęścia i Zadośćuczynienia. Niezliczone generacje, włącznie z twoją własną, próbowały zwracać się do świata po ulgę i środki uśmierzenia tego głodu...
Pytanie: Jakąż więc jest właściwa reakcja na atrakcje świata?
Sai: Pozwól płynąć, nie przywieraj. Bądź cichym. Zainstaluj się w bezdomności umysłu; fizyczna bezdomność nie przyniesie zwycięstwa. Wielu spośród wielkich myślicieli i filozofów ciągle jeszcze jest uwikłanych w kręgi zachłanności, zawiści, dumy i poszukiwania władzy. Nie odbiegli oni od swych domów, wybudowali więzienia naokoło siebie samych. Ja przepisuję (zalecam) bezdomność umysłu, umysł nigdzie nie zamieszkały.
Pytanie: I wędrujący wszędzie?
Sai: Nie wyłączaj niczego. BĄDŹ ŚWIADKIEM WSZYSTKIEGO. Ekskluzywne nie może przetrwać. Bóg jest Wszystkim. Twój niepokój wywodzi się z wykluczania. Z presji wywartej przez to, co zostało wykluczone za strefę, z której właśnie zostało wykluczone. Wszystko jest Bogiem; jakże możesz wypchnąć Boga z Jego domeny? Umysł twój konkluduje — przyczyną niepokoju jest wszystko, cokolwiek obchodzi mnie w danej chwili. Nie jest to rzeczywistą przyczyną. Ograniczasz Boga twymi założeniami i stąd niepokój. Bo ty także Jesteś Boski i twoja Rzeczywistość protestuje przeciw temu ograniczeniu.
Pytanie: Baba! Czasami smutno mi bardzo, że jestem taki nie swój, taki różny w mych zwyczajach od całej reszty tych, którzy przychodzą do Ciebie po pomoc.
Sai: Jeśli ścieżka zupełnie kontrastuje z tymi wokół ciebie, uwierz, że taka jest Boża Wola. Każda droga jest Bożą Drogą. A drogi na pozór okrężne, mogą być dla niektórych (duchowych aspirantów) najbardziej proste. Dla mnie nie ma „stanów niemożliwych”, lub „stanów nie do naprawienia”. Praktykuj niedokonywania wyboru, jak wyżej zaleciłem. Niedokonywanie wyboru jest natychmiastowym zadowoleniem.
Pytanie: Fascynuję się herbatą — i to mnie boli...
Sai: Nieba nie odmawia się tym, którzy piją herbatę! Osoba aktywna staje się przez herbatę hiperaktywną, ale dla inwalidy jest to mile pożądaną podnietą. Lecz nie adoruj herbaty jako jedynej rzeczywistości. Co zaś do owych przyzwyczajeń, które cię opanowały, dwie są metody poprzez które możesz się ich wyzbyć. Pierwszą jest deprywacja — wyparcie. Ta metoda może przynieść tylko tymczasowy sukces. Skoro determinacja osłabnie, przyzwyczajenie domaga się uznania i staje się trudne do odparcia. Drugą metodą jest takie zaabsorbowanie się czymś bardziej miłym, że zwyczaj odpadnie sam przez się. Pamiętaj, że nie jest ważne to co przemija. Ważne jest to co Wieczne. Moje zalecenia ulegają zmianom, różne są od osoby do osoby, od okresu do okresu, nawet odnośnie tej samej osoby. Wszystkie zalecenia odnoszą skutek. Pozwól ludziom przychodzić do Mnie poprzez śpiew nabożnych pieśni, poprzez recytowanie imion Boga, poprzez Medytację, poprzez Mantrę (modlitwa), Tantrę (linia), lub Sewę (służbę innym) — jakkolwiek zrządzę. Każdy przyjdzie do Mnie. Każdy musi przyjść do Mnie. Nie ma wyjątków.
Pytanie: Zdajemy się na Twą Łaskę, wzdychamy do Niej. Uczyń abyśmy byli Jej świadomi.
Sai: Nigdy nie prosiłem cię abyś zasłużył na Mnie. Chcę tylko, byś Mnie potrzebował. Droga twego rozwoju nie zależy od zasługi. Pożądania powstające w twym umyśle skieruj do Mnie. Nie mogą Mnie one odstraszyć, ponieważ były one Moją Wolą!! Zwróć się do Mnie z twymi zakłopotaniami, z twymi obawami, pragnieniami, niepokojami, z twą niezdolnością kochania świata, z twym wahaniem się by służyć innym, z twą zazdrością, z wszystkimi słabościami, które rzucają wyzwanie twej sadhanie (zdyscyplinowanej praktyce duchowej).
Pytanie: Jak winniśmy służyć innym? Kiedy odczuwamy popęd do tego? A cóż jeśli popędu tego nie ma?
Sai: Wiele jest dróg by służyć światu. Możesz służyć, jeśli nie czynnie, to przynajmniej twoim wewnętrznym spokojem. Wszyscy nie potrzebują robić wszystkiego. Twoje zachodnie dziedzictwo czci aktywną pracę. Lecz jeśli twój byt skłania się ku spokojowi i samotności, przyjmij je jako najlepszą drogę. Nie żałuj tego. Tylko drobna mniejszość znajduje szczęście w spokoju i pozostawaniu cichym. Taką Bóg ma Wolę. Inaczej jakże mógłby świat funkcjonować? Jeśli milczenie jest twym przeznaczeniem, miej odwagę być takim. Jeśliś samotny, bądź samotnym, lecz bądź samotnym ze Mną. Możesz nie być świętym, lecz spokojnie możesz być niczym. Pozwól każdemu być jakim jest, pamiętając przecież o jego Źródle i jego Rzeczywistości. Nikt nie jest takim jakim jest, nie inaczej jak z Boskiego powodu.
Pytanie: Muszę się jeszcze wielu rzeczy nauczyć?
Sai: Chcesz uczyć się ode Mnie?! Jeśli jesteś zaabsorbowany potrzebami swego ciała, przygotowaniami do jego podróżowania, jego pomieszczeń i żywności jakiej wymaga, czas uleci. Ten uczeń uczy się najlepiej i najszybciej, który nie traci swego czasu na ciągłe przenosiny z jednej sali szkolnej do następnej. Nauczysz się wszystkiego co warto wiedzieć w Mojej klasie szkolnej. Odsłonię ci wszystkie stany bytu, tak byś mógł nauczyć się spocząć we Mnie, będąc w każdym z nich. Nie ma dla Mnie niepokonalnych przeszkód, nie ma dla Mnie warunków wstępnych. Jestem bez warunków, bez zastrzeżeń.
Pytanie: Lecz Jesteś tak często nieobecny w Twej siedzibie na dłuższe okresy.
Sai: Zawsze, każdego czasu, w każdym miejscu, Jestem gdzie Mnie potrzebujesz. Wszystkie rzeczy na zewnątrz są przedmiotem ograniczenia w czasie i przestrzeni materialnych praw Natury. Moja Forma zewnętrzna nie jest wyjątkiem. Jeśli zechcesz spostrzegać Moją Fizyczną Formę, musi Ona znaleźć się w zasięgu twego patrzenia, musi przyjąć taką pozycję, abyś mógł Ją zobaczyć. A nawet wtedy może Ona nie patrzeć na ciebie. Lecz Ja Jestem WSZECHOBECNY. Ograniczenia ciała i zewnętrznych zmysłów nie odnoszą się do wewnętrznego widzenia. W nim możesz patrzeć na Mnie każdego czasu i w każdym miejscu dostąpić Mego Błogosławieństwa.
Zewnętrzne widzenie jest celowo niedostateczne, chwilowe, przelotne, doraźne; tak abyś zapragnął i osiągnął wewnętrznej wizji Mej Obecności.
Kiedy postawiłem cię, to bliżej, to dalej od Mego fizycznego wizerunku, zrobiłem to tylko po to, aby przywieźć cię do Mnie i do Mej Obecności w twoim wnętrzu. Wiem, że to tylko zaspokoi cię i odświeży. Żadna z Mych nieobecności nie była odtrąceniem, lub upomnieniem. A co ciebie dotyczy, to wszystkie Moje nieobecności były intencjonalne. I zawsze było Moją Wolą abyś wrócił do Mnie.
podała Phyllis Krystal
Niedawno temu miałam przeżycie, którego treścią chętnie podzieliłabym się ze wszystkimi zwolennikami Baby. To wszystko wydarzyło się w trzech częściach, z których każda była niejako odpowiedzią na poszczególne pytania, postawione przez człowieka szukającego u mnie porady. Zastosowałam przy tym metodę bazującą na medytacji — prosiłam Sai Babę, aby pokazał mi w jaki sposób mam temu, który przychodził do mnie — pomóc.
W pierwszej części uzyskałam odpowiedź na pytanie wielbicielki Baby — Estelli Tepper: jak ma się uporać z sytuacjami w pracy, gdzie otoczona jest negatywnymi i materialistycznie nastawionymi ludźmi?
Kiedy obie prosiłyśmy ażeby nam zostało pokazane wyjście z tej sytuacji — w moim umyśle ukazał się jakby ekran, na którym pojawia się postać Sai Baby. Uśmiechając się, wskazał palcem na serca większej ilości ludzi, którzy podczas mej bacznej obserwacji Baby, stawali się przejrzyści. Pokazał mi On, że głęboko w sercu każdego człowieka leży grudka złota, która podobnie jak złoto ukryte w skale — czeka na swe odkrycie. Powiedział też, że dotyczy to także ludzi o trudnym i negatywnym charakterze.
Zachęcił nas, abyśmy się na tym ukrytym skarbie leżącym w każdym z nas skoncentrowały i powoli, powoli, bardzo stopniowo ćwicząc się w tym, starały ignorować zewnętrzną postać otoczenia. To wszystko było tak bardzo widoczne, co Baba nam w każdej osobie ukazał, a przesłanie tak bardzo jednoznaczne, że obie postanowiłyśmy to nowe nastawienie zastosować w życiu codziennym.
Kilka tygodni później pracowałam ponownie z Estellą. Opowiedziała mi tym razem, że wprawdzie ćwiczenie jej pomogło, ale jeszcze wciąż ma trudności z UWAGĄ. Jej skupienie rozpraszane jest wieściami ze świata, jak również otoczeniem. Czuje się okradana z energii, którą wolałaby poświęcić na odczuwanie bliskości Baby.
I znowu prosiłyśmy o pomoc. Tym razem było to tak, jak gdybym została przeniesiona do Whitefield, gdzie „ujrzałam nas obie” jak siedziałyśmy w czasie darśany (posłuchania, rozmowy). Estella w pierwszym rzędzie, a ja zaraz za nią. Baba stanął prosto przed nią i zaczął do niej coś mówić. Stwierdziłam, że rozumiem co mówi i że mogę to jej powtórzyć choć Baba mówił rzeczywiście bardzo prędko.
Objaśnił On, że kiedy człowiek do Niego przybywa, wkracza na drogę duchową, owa grudka złota w jego sercu ożywia się, upodabniając do żarzącego się węgielka. Ów węgielek musi być tak samo pielęgnowany i ożywiany, jak ogień utrzymywany przy pomocy delikatnej dmuchawy. Potem powiedział, że my ludzie posiadamy podobnie wbudowany mechanizm w sobie, działający zupełnie tak samo jak dmuchawa i że może on być podobnie używany. Jest to mianowicie nasz własny oddech. Powiedział także, że da nam zupełnie proste ćwiczenie utrzymujące ogień węgielka przy życiu.
Najpierw — powiedział, mamy napełnić płuca powietrzem zupełnie bez wysiłku, a znajdujący się wewnątrz i na zewnątrz nas ucisk tym samym automatycznie zostanie wyrównany. Następnie kiedy płuca napełnione będą już powietrzem, powinniśmy wówczas zupełnie lekko bez wysiłku zrobić wydech i skierować go na ów węgielek w sercu naszym. Aby lepiej móc to sobie wyobrazić, można demonstracyjnie lekko pochylić głowę. Baba starał się zwrócić nam uwagę na fakt, że ćwiczenie to może być wykonane zawsze i wszędzie, dosłownie w każdym miejscu: w samolocie, samochodzie, w domu, w pracy, w samotności czy też pomiędzy ludźmi. Powiedział też, że nic nie może usprawiedliwić naszego lenistwa, jeśli ćwiczenie to nie będzie wykonywane z powodu niepamięci (zapomnienia), gdyż — tutaj uśmiechnął się ponownie — nikt nie zapomina oddychać przecież. Dodał także — że nikt tego, nawet On, za kogoś innego wykonać nie może. Każdy z nas musi więc sam ponosić za siebie odpowiedzialność.
„Kto powiedział, że to ma być skomplikowane i trudne”? powiedział w dalszym ciągu: „ To stanie się dla ciebie wkrótce taką samą potrzebą jak oddychanie — i wówczas będziesz to robić automatycznie — bez ciągłego zwracania na to uwagi — czy aby to czynisz. Będziesz też miała o wiele więcej energii i wiele trudnych spraw straci na ważności. To zdawałoby się małe, niepozorne ćwiczenie urośnie, obfitując w dalekosiężne skutki — tak, że będziesz mogła być nosicielką o wiele silniejszego światła duchowego. Tak bardzo wzrośnie twoja moc, że zamiast świecić jako „20-watowa żaróweczka” będziesz mogła jarzyć się do „40”, „60” lub jeszcze więcej „wat”. Czyli będziesz mogła sama wzmocnić swe światło”.
Następnie Sai Baba zapytał: „Czy zechciałabyś — o ile ci obiecam, że od czasu do czasu poczujesz Moją obecność w sobie — to ćwiczenie przeprowadzać? Czy jest ono warte tego? — spróbuj”. W moim wewnętrznym obrazie przesunął się Baba po tej wypowiedzi dalej i zniknął. Tak jak i cała scena.
Następnej nocy miała Estella sen, w którym ujrzała Babę jak jej udzielał darśany. W owym czasie sądziłyśmy, że ćwiczenie powyższe miało być tylko dla nas obu — lecz dano mi do zrozumienia coś innego. A mianowicie było to znowu dwa czy trzy dni później, kiedy pracowałam z moją córką Sheilą. Sai Baba ponownie się zjawił, kiedy go poprosiłyśmy o kierownictwo dla kilku pacjentów córki, która jest psychologiem. Tym razem zaczął Baba od zaśpiewania króciutkiej pioseneczki. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że mogę jej słowa za Nim powtórzyć. Sheila spisała je, lecz melodii niestety nie zapamiętałyśmy. Brzmiało to tak:
„Ty nigdy Mi nie wierzysz, nawet wówczas kiedy sądzisz, że wierzysz. Zawsze się zastanawiasz — co mam czynić? Ty Mnie zapytujesz, zapytujesz
— lecz nigdy nie słuchasz.
Ja ci zaś mówię, mówię do ciebie
— Moja
Misja to ciebie odszukać.
Przyciągnąć
i nauczyć prawdy,
przynajmniej
na tyle, o ile to dla ciebie
z
pożytkiem będzie.
Nie proś o zbyt wiele, lub lepiej nie proś wcale, ufaj — że dam ci to
— co dla ciebie odpowiednie...”
Potem Baba powiedział: „Me przesadzajcie w nadgorliwości. Życie jest zbyt skomplikowane. Osiągnijcie Mnie poprzez medytację, w której wasz oddech rozdmuchuje żarzący się w sercu węgielek. Wszyscy znajdujecie się na etapie różnych stopni rozwojowych. Załóżcie, że Ja jestem żarówką o mocy 1000 (1-tys.) wat, a wy jesteście żaróweczkami, poprzez które płynie ten sam prąd, lecz wasze żarówki są o zróżnicowanej mocy. Ten sam Bóg oświeca wszystkich, lecz natężenie prądu musi być odpowiednio naregulowane. Wasze lampy poprzez odpowiednie zabiegi z włóknem żarowym powinny być zdolne do utrzymania swego blasku. Zdolność waszą do zwiększania mocy światła możecie rozwinąć jednak poprzez powolne, lecz pewne powiększanie liczby watów, za pomocą oddechu. To jest tak bardzo proste. Po prostu napełnijcie wasze płuca powietrzem i wydychajcie zwolna jak dmuchawa, aby ożywić żar w sercu, oraz uintensywnić jego ciepło i blask. Żar ten spali wszystkie nieczystości i egocentryczne zasłony „małego ja”, gdyż to one są przeszkodą w zajaśnieniu pełnym blaskiem waszego Światła, którego wówczas już nic nie przesłoni. W taki to oto sposób staniecie się „na Moje podobieństwo” w miniaturze. Ja jestem żywym wydaniem „węgielka” w każdym z was. Jestem i czekam, aby rozżarzyć się do białości ZAJAŚNIENIA w was Światłem — zawsze kiedykolwiek jesteście do tego przygotowani. Kiedy zezwolicie aby Ono zostało z was wyniesione, stanie się widocznym dla wszystkich — jak TO w was działa.” Mamy nadzieję, że wszyscy o tym ćwiczeniu dalej opowiedzą. My miałyśmy tak bardzo pozytywne wyniki i tak różnorodne, że stało się dla nas obowiązkiem obwieścić to wszystkim, którzy w tym chcą brać udział.
Bhagawana Śri Sathya Sai Baby wygłoszony w Audytorium Kamani, New Delhi, Indie, w dni 29 marca 1972 roku do ministrów i członków Parlamentu, ambasadorów korpusu dyplomatycznego, dziennikarzy, nauczycieli akademickich, oraz czołowych przedstawicieli społeczeństwa i różnych zawodów; fragmenty.
Podczas tego żywota wszystkie przeróżne rodzaje wiedzy, jakiekolwiek można nabyć, nie przedstawiają żadnej wartości, jeśli nie trzymać się prawdy i właściwego postępowania, jeśli nie dążyć do osiągnięcia pokoju i krzewienia miłości. Te cztery dobre wartości, a więc prawda, prawość, spokój wewnętrzny i miłość muszą być wpajane przez edukację. Inaczej główny cel wychowania i wykształcenia zostanie stracony. Bez owych czterech cnót osiągnięte wysokie stanowiska, oraz wszelkie poczynione dobroczynności stają się zupełnie bezużyteczne. Konieczne jest, aby wszystkie jednostki, które stanowią społeczność, zrozumiały że owe cztery wartości są fundamentem, na którym gmach naszej społecznej struktury winien być wznoszony. Cóż innego i cóż lepszego mogę wam przekazać?
Trzeba nam upowszechniać myśl, że Bóg jest obecny w każdej żywej istocie i w każdej żyjącej rzeczy. Wszyscy ludzie są naszymi ludźmi i wszyscy ludzie są ludźmi Boga. Niewątpliwie taki wysiłek spowoduje trudności, lecz trzeba trudności takie przezwyciężyć i trzymać się własnej drogi. Jeśli ktoś krzywdzi cię lub obrzuca obelgami, jest rzeczą naturalną, że w takiej chwili ogarnia cię uczucie gniewu na tę osobę; lecz myśl, że ty wraz z nim stanowicie Jedność w Bogu, uspokoi gniew i miłość we właściwym czasie zajmie miejsce gniewu.
Spójrzmy na mały przykład. Jeśli zamierzasz zjeść coś twardego, wkładasz to do ust i zgryzasz zębami. Czyniąc to, możesz ugryźć swój miękki język. Czy dlatego że twoje zęby sprawiły ból twemu językowi, ukarzesz twe zęby? Tak język jak i zęby są twoje. Tak więc również jeśli ktoś zada ci ból a ty zdołasz odczuć, że ta druga osoba należy również do ciebie, wtedy pomyśl — stanowicie Jedno i nie ma już miejsca na gniew między wami. A więc tylko w środowisku Premy (wszystko ogarniającej Miłości) możliwe jest osiągnięcie pokoju i harmonii. Nie można ich osiągnąć w inny sposób. Jeśli ktoś zadaje ci ból, a ty zadasz mu ból w odwecie, to będzie się to powtarzało i doprowadzi was do wielkich nieporozumień i trudności.
Na każdym drzewie miłości są owoce miłości. W każdym indywiduum, które jest jako drzewo miłości, znajdziesz ten owoc. Nie ma życia na tym świecie, jeśli nie ma w nim Miłości. Miłość ulega przemianom na wiele różnych sposobów, przeobraża się. Nazywamy ją w zależności od sytuacji — różnymi imionami. Miłość między matką a jej dzieckiem nazywamy afektem. Miłość między dwoma osobnikami nazywamy przywiązaniem, a miłość między mężem i żoną jest nazywana pożądaniem. Wiele jest rozmaitych nazw jakie nadajemy miłości w zależności od okoliczności. Winniśmy wypełnić nasze serca miłością i uznawać Boga za Miłość, Żyjącą Miłość. W wielu przypadkach miłość jest pokryta zasłoną pasji, takiej jak gniew, chciwość lub pożądanie. Tylko po odrzuceniu zewnętrznej powłoki można odczuć rzeczywistą treść Miłości. A zatem jeśli chcesz doświadczyć i odczuć istotę Boskiej Siły w tym świecie, powinieneś usunąć i wyzbyć się niektórych czasowych skojarzeń i związków, które zgromadziłeś naokoło siebie. Poprzez wyrażanie słowem — miłości, gniewu lub afektu, bez panowania nad tymi uczuciami — możesz spodziewać się, że wpadniesz w kłopoty. Jakiegokolwiek uczucia doświadczasz, musi ono być rozumiane we właściwy sposób. Podam teraz przykład, jak źle rozumiana miłość może sprowadzić kłopoty.
Pewien osobnik spacerując wzdłuż nadbrzeża rzeki spostrzegł rybę w wodzie, która nagle wyskoczyła z rzeki i znalazła się na brzegu. Kiedy ów osobnik zobaczył rybę na brzegu, ogarnęło go współczucie i postanowił rybie pomóc. A więc złapał rybę, zawinął ją w chusteczkę i zaniósł do domu.
Ponieważ ryba szamotała się bez przerwy, powiedział żonie aby pościeliła łóżko, by ryba mogła odpocząć wygodnie. Ryba niestety ciągle szamotała się, również kiedy została umieszczona na miękkim łóżku. Człowiek ten pomyślał, że prawdopodobnie ryba była głodna, więc poprosił swą żonę aby przyniosła rybie kawy. Zanim kawa została przyniesiona, ryba zdechła. Ryba byłaby żyła, gdyby tylko ów człowiek zapytał się siebie, jaki był powód jej szamotania się i gdyby znalazł sposób zaradzenia temu. Faktycznie winien on umieścić ją w jej naturalnym środowisku, wrzucając ją z powrotem do rzeki. Cokolwiek innego, nawet pomyślane jako — według naszych kryteriów — wielka wygoda, nie mogło zadowolić ryby, która wyskoczyła z wody. Ryba może utrzymać się przy życiu tylko w jej naturalnym środowisku. Nawet jeśli umieścimy rybę w drogocennym pucharze wśród drogich kamieni, nie uczyni to jej szczęśliwą. Analogicznie naturą człowieka i jego podstawowym piętnem jest pozostać skojarzonym z Boskością, być jak najbliżej Boga.
Pierwszą rzeczą, z której trzeba zdać sobie sprawę — jest odpowiedź na pytanie „Kto ja jestem?”, drugą — „Skąd się tu zjawiłem?”. Dalszymi faktami, z którymi powinniście się rozliczyć po odpowiednich dociekaniach — jest cel jaki zamierzacie osiągnąć i czym powinniście się zajmować w tym życiu? Kiedy zadajemy sobie pytanie „Kto ja jestem?” — wiele osób przywykło kłaść nacisk tylko na postać i imię odnoszące się do ich fizycznego ciała i dochodzić do odpowiedzi tylko w tej płaszczyźnie rozumowania. Lecz pytanie brzmi: „KTO JEST rzeczywistym rezydentem w tym ciele fizycznym?”. Kiedy mówimy: to jest moje ciało, moje serce, moje sumienie, to są moje myśli — KIM JEST owo „moje”? Kiedy mówisz to jest mój samochód, to jest mój dom; przyznajesz i zakładasz, że jesteś czymś odrębnym od swego auta i od swojego domu. I tak również, kiedy powiadasz — to jest moje ciało, to jest moje serce itd.; przyznajesz i dajesz do zrozumienia, że twoje rzeczywiste „Ja” jest różne od ciała, serca itp. Dla podania przykładu, w którym takiego rozróżnienia dokonano jasno i świadomie, przytoczmy opowieść o starszej pani zamieszkałej wraz ze swoim synem.
Do sześćdziesiątego roku życia syn okazywał jej przywiązanie i zwracał się do niej „Moja matko! Moja matko!” W jej sześćdziesiątym pierwszym roku życie pierzchnęło z ciała. Trzymając ciało swej matki przed sobą, syn bolał wołając „O matko moja, porzuciłaś mnie i odeszłaś”. Stawiamy tu pytanie: kto jest rzeczywistą matką? Czy jest nią to ciało fizyczne, które nigdzie nie odeszło, ciągle jeszcze tam jest (zwłoki — zostały zwleczone; z czego, przez kogo?!, przyp. red.), czy też jest nią ów oddech życia, który rezydował w tym ciele fizycznym, lecz który je właśnie opuścił? Przez ostatnie dwadzieścia lat ów chłopiec uznawał to ciało fizyczne za swą matkę i teraz płacze „Moja matka odeszła”
— trzymając to ciało fizyczne przed sobą. Jeśli tylko życie odeszło, to oddech życia trzeba przyjąć jako rzeczywistą matkę i trzeba nam uprzytomnić sobie, że postać pozytywna (aktywna — przyp. red.), mianowicie Siła Życia istniała w postaci negatywnej (pasywnej — przyp. red.) w ciele fizycznym. Tylko to ostatnie zostanie wkrótce spalone, zamieniając się w proch.
Oto trzymam w ręku girlandę zrobioną z kwiatów i sznurka. Bez sznurka nie można zrobić girlandy. Kwiatów jest dużo, a sznurek jest jeden. Lecz kiedy patrzymy na girlandę, widzimy tylko kwiaty. Nie widzisz sznurka, chociaż to sznurek utrzymuje kwiaty. Tylko po pewnym dociekaniu uprzytomnisz sobie, że jest tam sznurek, który przechodzi przez wszystkie kwiaty. Kwiaty wczoraj były pączkami, kwiatami są dzisiaj, przeminą i umrą jutro. Analogicznie w świecie, wszystkie ludzkie ciała są jako kwiaty, które przechodzą przez urodziny, młodość i wiek starczy, aby w końcu przeminąć i umrzeć. Boskość jest jak nić. Jak nić przechodzi przez każdy kwiat, trzymając go jako część girlandy. Bóg jest obecny w każdym ludzkim ciele, utrzymując je jako część tego świata. Bóg przyjmuje formę Atmy, czyli niezniszczalnej Duszy. Narodziny i rozwój, schyłek i śmierć są nieodłączne dla każdej ludzkiej istoty. Lecz Boskość, czyli Bóg istnieje zawsze. Nie ma TU ani narodzin, ani rozwoju, ani schyłku, ani śmierci.
Nasz umysł jest jak tkanina. Jeżeli nici z kawałka tkaniny zostaną wysnute, tkanina ta stanie się przędzą, a przędza w końcu jest niczym innym jak bawełną. Jeśli zechcesz uzdrowić umysł i zapobiec błąkaniu się jego myśli; to możesz to osiągnąć poprzez eliminowanie pragnień jednego po drugim, aż do wyzbycia się ich wszystkich — tak jak możesz przez wysnucie wszystkich nici składających się na tkaninę, spowodować jej zniknięcie. Wtedy umysł nie będzie sprawiał nam kłopotów.
Nasz umysł jest jak tobołek pragnień i jeśli wszystkie nici składające się na tobołek zostaną wysnute — nic nie pozostanie.
Większość z was z pewnością czytała napis w przedziałach wagonów kolejowych: „Im mniej bagażu tym przyjemniejsza podróż”. Nasze życie jest podobne do podróży koleją i jeżeli dźwigamy bardzo wiele bagażu w formie naszych pragnień, bardzo utrudniamy podróż naszemu życiu. Jeśli nie potrafisz oczyścić umysłu ze wszystkich pragnień, zwróć go ku dobru i Boskim Racjom. Nasze serce jest jak zamek u drzwi, a nasz umysł jak klucz. Jeśli wsadzisz klucz do zamka i przekręcisz w prawo — otworzysz. Jeśli przekręcisz go w lewo — zamkniesz. A zatem jeśli wsadzisz klucz swego umysłu do swojego serca i przekręcisz w kierunku dobra i Boskich Racji — wtedy osiągniesz niezależność. Jeśli przekręcisz klucz ku cielesnym pragnieniom i sprawom wyłącznie materialnym — wtedy uwikłasz się w więzy życia doczesnego.
Trzeba nam dwie rzeczy wypędzić z naszych serc i zapomnieć o nich. Oto one:
— krzywda, jaką ktokolwiek mógł ci wyrządzić;
— cokolwiek dobrego uczyniłeś innym.
Jeśli ktokolwiek wyrządzi ci krzywdę, a ty z kolei odnotujesz to w pamięci — prędzej czy później będziesz skłonny do wzięcia odwetu. A jeśli uczyniłeś coś dobrego komukolwiek, a nie zapomniałeś o tym — będziesz oczekiwał, że ów ktoś z kolei zrobi coś dobrego dla ciebie. Obydwu tych reakcji powinno się unikać.
Powinniśmy tak kształtować nasze życie, aby rozwijać zaufanie w nas samych i w Boga. Trzymając się tej drogi, zobowiązani jesteśmy ustanowić braterstwo ludzi i Ojcostwo Boga. Wszystkie żyjące istoty na całym świecie powinny osiągnąć szczęście w stanie Anandy (Błogości). Konieczne jest, abyśmy kultywowali miłość ku wszystkim ludziom wszystkich religii. Jest to możliwe, jeżeli zrozumiemy i pogodzimy się z prawdą, że wszystkie religie, chociaż innymi drogami (na inny sposób — przyp. red); prowadzą do tego samego Celu — głosząc miłość i współczucie z bliźnimi. Błogosławię was wszystkich i czyniąc to proszę, abyście krzewili myśl i wiarę, iż „Bóg jest obecny w każdej ludzkiej istocie, bez względu na to kim jest, lub czym ona jest”.
„Nie przybyłem po to, aby zniszczyć lub zakłócić twoją wiarę czy powołanie. Pragnę ją umocnić i wysublimować twe pragnienia.”
Sathya Sai Baba
„Aby chrześcijanin był lepszym chrześcijaninem, hindus — lepszym hindusem, żyd — lepszym żydem.”
Swami Wiwekananda Kongres Religii Świata (Chicago 1893r.)
Sathya Sai Baba
w opracowaniu Kausalyarani Raghawan, fragmenty.
Czym jest chrześcijaństwo?
Chrześcijaństwo jak powszechnie się uważa, jest religią tych, którzy wierzą w Chrystusa jako jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe i niezwykłe Objawienie Boga.
Jednak jest błędem wierzyć, że Jezus należy tylko i wyłącznie do Chrześcijan i że Święto Bożego Narodzenia jest obchodzone tylko na Zachodzie. Wielcy Nauczyciele należą do ludzkości. Przyjęcie Jednego z Nich jako kogoś własnego i odrzucenie pozostałych jako należących do innych, jest oznaką małości. Mistrz (nauczyciel) przybywa w odpowiedzi na modlitwę człowieka: Asato Ma Sat Gamaya — wskaż drogę, wyprowadź nas z ciemności do Światła.
Jezus będąc wolnym, poniósł ofiarę z własnej woli. Ofiarował „ego”, które jest tym, czego najtrudniej się wyrzec i my czcimy Go za to wszyscy. Wyrzekł się żądzy, która zadręcza człowieka. Uroczyste obchodzenie Jego Urodzin powinno być naznaczone poświęceniem; wyrzeczeniem się przynajmniej jednej, dwu lub kilku własnych pożądliwości, przezwyciężeniem bardziej zgubnych popędów własnego ego. Życie Chrystusa jest lekcją zgody, jest nauką pozostawania w Jedności, pomimo iż zwolennicy i uczniowie Jezusa rozbili się na różne sekty, grupy czy odłamy.
Narodziny Jezusa.
Miejscem urodzenia Jezusa jest miasto Betlejem (hebr. Bet Lehem to dom chleba). Nie urodził się On w sposób zwyczajny — typowy. Same narodziny Jezusa były cudem. Był synem Dziewicy, na którą Bóg zesłał Swą Łaskę.
Jakie kazania duchowe Chrystusa przekazują idee Najwyższego Zbawiciela?
Myślą przewodnią nauk moralnych Chrystusa jest Kazanie na górze, oto najważniejsze jego punkty:
Błogosławionymi są czyści duchem, dla nich jest Królestwo Niebieskie.
Błogosławionymi są pogrążeni w smutku, albowiem będą pocieszeni.
Błogosławionymi są łagodni, albowiem oni odziedziczą ziemię.
Błogosławionymi są ci, którzy łakną i pragną cnoty prawości, będą nasyceni.
Błogosławionymi są miłosierni, albowiem i oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławionymi są pokój czyniący, zostaną nazwani Synami Bożymi.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie przez wzgląd na swą prawość, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie.
Jezus przekazał nieskomplikowane i naturalne, dające się zastosować w praktyce lekcje duchowego rozwoju. To dla dobra ludzkości ujawnił Boskie Moce, aby wpoić wiarę w słuszność Swojej nauki; wytyczył ścieżkę, która przyznaje człowiekowi słodki nektar Anandy (Błogości), kiedy będzie Go naśladował.
Błogosławieni jesteście, gdy złorzeczyć i prześladować was będą, kłamliwie oskarżać przez wzgląd na Imię Moje.
Zdarzyło się to 14 kwietnia 1984 roku, w sobotę przed Wielkim Tygodniem.
Od 11 do 15 kwietnia Sai Baba przebywał w Ooty w Górach Błękitnych. Swami zaprosił moją żonę i mnie w tę podróż. Wieczorami siadywał przy kominku i mówił na tematy duchowe.
Tego wieczoru opowiadał nam epizody z żywotów Świętych i Awatar.
„...Święty Paweł był znakomitym malarzem i rzeźbiarzem, nie gorszym od Michała Anioła. Tylko on ujrzał wiernie w wizji głowę Jezusa.”
Tu Swami wyjaśnił, że Paweł ujrzał jedynie twarz Jezusa, a ponieważ my nie mogliśmy jej sobie wyobrazić, wykonał kilka kolistych ruchów prawą dłonią i zmaterializował wspaniały krzyżyk ze złota, wysadzany brylantami i przedstawiający w środku wizerunek Jezusa.
„Oto twarz Jezusa, jak ujrzał ją Paweł. Nikt nigdy nie stworzył równie wiernego wizerunku. Oto twarz Jezusa konającego.”
Podał mi krzyżyk do obejrzenia i poprosił o pokazanie wszystkim obecnym.
Jaka piękna rzeźba! Słowa nie wystarczą do oddania jej piękna.
Po przejściu przez wszystkie ręce, krzyżyk wrócił do rąk Swamiego, który patrząc na jedną z pań - powiedział:
„To dla niej! Ona tak bardzo kocha Jezusa.”
Z artykułu Antonio Crajciego
w „The Australian Sai Annual 1985”
Bhagawan Śri Sathya Sai Baba i Odwieczna Droga Prawości
W Prasanthi Nilayam pamięta się nie tylko o świętach hinduistycznych, ale także o muzułmańskich, buddyjskich, chrześcijańskich... Obchodzi się uroczyście — acz skromnie i w skupieniu — Święto Bożego Narodzenia.
Oto mowa z roku 1978:
„Zwolennicy każdego obrządku religijnego odwołują się — na swój własny sposób — do Jedynego Boga, który jest Wszechobecny. To ten sam Bóg, który obdarza całą ludzkość zdrowiem, dostatkiem, spokojem i szczęśliwością. Nie ma wyznania dysponującego oddzielnym Bogiem, którego Łaska spływałaby tylko na ludzi obiecujących wyznawać tę jedyną wiarę i żadnej innej!
Przeznaczeniem człowieka jest podróżować od człowieczeństwa do Boskości. Na trasie swej pielgrzymki nieuniknienie spotyka on różne przeszkody i próby. W celu oświetlenia mu ścieżki i dopomożenia w przezwyciężaniu trudności — mędrcy, prorocy, wyzwolone dusze, Boskie Indywidualności i Inkarnacje Boga przyjmują narodziny w ludzkiej postaci. (...) Takie jednostki — będące przewodnikami, wzorami i przywódcami — pojawiają się we wszystkich ludach, na wszystkich lądach. Inspirują wiarę w wyższe ideały, radzą od serca i nauczają Głosem Bożym.
Jest naturalnie wielu aspirantów, którzy dzięki swemu uwielbieniu, oddaniu i zdyscyplinowaniu życia osiągają „widzenie” Wszechobecnego, Wszechmocnego i Wszechwiedzącego Boga. Zadowalają się oni szczęśliwością, którą zdobyli dla siebie. Są jednak i tacy, którzy idą dzielić się Tą Radością z ludźmi „pozostającymi poza” Jej zasięgiem — prowadzą i nakierowują zbłąkanych i są za to błogosławieni. Nauczają, że złudzeniem jest różnorodność (obiektów świata doczesnego), a Rzeczywistością — Jedność.
Jezus był Nauczycielem zrodzonym dla wzniosłego celu: misji przywracania Miłości, dobroczynności i współczucia ludzkiemu sercu. Nie miał on żadnego przywiązania do ego, nie zważał na radości i smutki, utratę i zysk. Jego Serce odpowiadało na wołania udręczonych — wędrował więc po ziemi nauczając Miłości. Całe życie poświęcił sprawie wydźwignięcia ludzkości.
Z początku — podobnie jak większość poszukujących — szukał Boga w świecie materialnym. Prędko wszakże zdał sobie sprawę, że świat jest kalejdoskopowym obrazem tworzonym przez własną imaginację i zaczął poszukiwać Boga wewnątrz siebie. Jego pobyt w klasztorach himalajskich Kaszmiru oraz w innych ośrodkach wschodniej ascezy i filozoficznych dociekań poszerzył Jego świadomość. Wcześniej dominowała postawa bycia Wysłannikiem Boga, obecnie zaś mógł się określać mianem Syna Bożego. Jego związek z Bogiem się umocnił: „Ja” (Jaźń, Bóg) nie było już odległym światłem lub istotą, ale Światło (Boże) stało się częścią „ja”. Kiedy dominowała świadomość cielesna, był On wysłannikiem. Kiedy zaczęła przeważać świadomość Duchowa, czuł coraz większą bliskość i serdeczne ciepło Boskiej Miłości — na tym etapie związek Ojca z Synem wierniej oddaje prawdę. Później, kiedy umocniła się Świadomość Atmiczna (Jaźni), mógł Jezus oświadczyć: „Ja i mój Ojciec jesteśmy Jedno”.
Te trzy stadia można opisać słowami: „Przebywałem w Świetle”, „Światło było we mnie” oraz „Jestem Światłem”. (...)
Ostatnie stadium jest tym, w którym zaniknęło już wszelkie poczucie rozdwojenia. To właśnie stadium jest szczytem i esencją wszystkich religijnych dyscyplin i nauk.
Ludzie uhonorowali Jezusa przydanym imieniem Chrystus, ponieważ nie znajdowali w jego myślach, słowach i czynach ani śladu ego. Jezus nigdy nie podlegał zawiści ani nienawiści, a zawsze pełen był Miłości i szlachetności, skromności i życzliwości. (...) Narodziny Jezusa winny być obchodzone przez całą ludzkość, gdyż tacy Nauczyciele należą do całego ludzkiego rodu. Nie wolno ich przypisywać do jednego tylko kraju czy wspólnoty wyznaniowej. (...) Kolędy i świeczki, czytanie urywków z Biblii i odgrywanie scenek związanych z Jego Narodzinami — nie wystarczają dla uczczenia Narodzin Jezusa. (...) Jezus rzekł, że chleb spożywany podczas „Ostatniej Wieczerzy” był jego Ciałem, a wino — było Jego Krwią. Miał na myśli to, że wszystkie stworzenia z ciała i krwi powinny być traktowane jak On Sam i że nie należy czynić rozróżnień w rodzaju: przyjaciel — wróg, my — oni. Każde ciało jest Jego ciałem, podtrzymywanym przy życiu przez chleb (pokarm); każda kropla krwi płynąca w żyłach każdego stworzenia jest Jego, ożywiana przez energię udzielaną przez wino (napój). Innymi słowy, każdy człowiek jest Boski i jako taki zasługuje na cześć.
Pracujesz jako wysłannik lub służebnik — potem czcisz i wielbisz, jak syn Ojca — i ostatecznie osiągasz mądrość zrozumienia, że Ty i On jesteście Jednym. Oto duchowa odyseja, której drogę w tak zrozumiały sposób przedstawił Jezus. We wczesnej młodości oświadczył, że przybył aby oświetlić duchową ścieżkę. Już jako nierozwinięty pączek darzył wonnym zapachem. Miał ŚWIATŁO w Sobie, bo czyż drobny robaczek świętojański mógłby zapalić lampę?
W celu wydźwignięcia człowieka, aby podnieść poziom jego świadomości, Pan musi wcielać się w ludzką postać. Musi przemawiać do ludzi w ich języku i na ich sposób. Musi nauczać ich takich metod, które są w stanie przyjąć i praktykować. Zwierzęta nie potrzebują Bożego Wcielenia, aby je prowadziło, ponieważ nie mają żadnej skłonności do odstępowania od swojej dharmy (powinności). Tylko człowiek zapomina lub ignoruje cel życia.
Rozdział XV, Jedność jest Boskością, fragmenty.
Przy końcu października 1983 roku odbyło się w Rzymie sympozjum na temat: „Jedność jest Boskością; Czystość jest Oświeceniem” „Unity is Divinity; Purity is Enlightenment”). Inicjatywę zorganizowania sympozjum zgłosił włoski komitet kierowany przez Antonio Craxiego, miejsce i temat zaproponował sam Bhagawan. Była to pierwsza międzynarodowa konferencja wielbicieli Sai, przeprowadzona poza Indiami. Wzięło w niej udział około 2 tysiące delegatów z 35 krajów. Z tej okazji wydrukowano w 11 językach (m. in. węgierskim i japońskim) książeczkę pt. „Jedność jest Boskością”, zawierającą 108 wybranych cytatów z nauk Śri Sai Baby.
Cała ludzkość przynależy jednej Religii: Religii Człowieka. Bóg jest Ojcem wszystkich ludzi. Jako dzieci Jednego Ojca, wszyscy ludzie są braćmi. Ta konferencja jest przeto spotkaniem rodzinnym. Nie jest spotkaniem różnych narodowości i religii. Jest spotkaniem umysłów. Nie wiąże się z jakąś jedną kulturą czy filozofią; zajmuje się boskim, uduchowionym sposobem życia, zgodnym z istotnymi naukami wszystkich religii. Jej celem jest dostrzeżenie Zjednoczenia w Bogu.
Wszystkie wyznania religijne, niezależnie od kraju czy rasy, oparte są na jednej i tej samej podstawowej Prawdzie. Idee filozoficzne lub praktyki i podejścia mogą się różnić, ale ostateczny cel jest tylko jeden. Wszystkie wyznania głoszą Jedność w Bogu i propagują kultywowanie Uniwersalnej Miłości, która nie wyróżnia kasty, wyznania, kraju czy koloru skóry. Ci, którzy są nieświadomi tej podstawowej Prawdy, rozwijają w sobie egoizm i zarozumiałość na punkcie swej własnej religii. Tacy ludzie powodują wielkie zamieszanie i chaos rozbijając obraz Boga na ułamki. Dzielenie i zawężanie Bezgranicznego Boga do tak wąskich przedziałów jest zdradzaniem Go! Podstawę uduchowionego, zbożnego życia stanowi mieszkający w człowieku Duch — Atman (Jaźń, Bóg). Ciało jest mieszkaniem Ducha.
Jedyne, co człowiek może zrobić, to wytrwale dążyć do przekroczenia swej ograniczonej inteligencji i wiedzy w celu bezpośredniego poznania Niewidzialnego, Bezmiernego Boga — oraz uczyć się czcić i wielbić Go.
Miast uświadamiać sobie swą wrodzoną Boskość, człowiek zamknął się w więzieniu swych własnych materialnych osiągnięć. A przecież ponad wszelki postęp naukowy i techniczny wyrasta sam człowiek — jako istota obdarzona Boską Świadomością. Postanawiając uznawać za rzeczywisty tylko świat materialny, można przez jakiś czas zapewniać dostatek społeczeństwu naukowo-technokratyczno-materialistycznemu. Jeśli jednak w trakcie tego procesu rozwija się ludzki egoizm, chciwość i nienawiść — a tak się dzieje — to społeczeństwo zniszczy się samo. Z drugiej strony, jeżeli ludzie uświadomią sobie swą istotną Boskość, to ludzkość będzie mogła zbudować wielką społeczność opartą na Jedności i wiernym trzymaniu się Boskiej Zasady Miłości. Ta gruntowna przemiana musi się rozpocząć w umysłach poszczególnych jednostek. Kiedy zmienią się jednostki, zmieni się też społeczeństwo; kiedy zmienią się społeczeństwa, zmieni się cały świat. Jedność stanowi sekret postępu społecznego, a służba społeczeństwu — sposób krzewienia Jedności. Każdy przeto winien poświęcić się takiej służbie.
Każdy, niezależnie od swej wiary, powinien kultywować szacunek dla innych wyznań. Ten, kto nie wykazuje nastawienia pełnego tolerancji i szacunku dla innych wyznań, nie jest prawdziwym wyznawcą swej własnej wiary. Nie wystarczy jedynie ściśle przestrzegać jej praktyk. Należy również starać się zrozumieć istotną Jedność wszystkich wyznań religijnych. Tylko wtedy jest człowiek w stanie doświadczyć Niepodzielnej Boskości. W dziedzinie religii nie może być zniewolenia ani przymusu żadnego rodzaju. Sprawy religijne powinny być dyskutowane spokojnie i bezstronnie. Nie dopuszczaj do siebie uczucia, że twoja religia jest wyższa, a kogoś innego — pośledniejsza. Konflikty wyrosłe na podłożu religijnym winny być całkowicie wyeliminowane. Poróżnianie ludzi na tle religijnym jest zbrodnią przeciw ludzkości!
Sathya Sai Baba
Niniejsza książka przedstawia cztery wypowiedzi Sai Baby na temat nauki Isy — Jezusa Chrystusa. (Isa, lub Issa, to używana często na Wschodzie wersja imienia Jezus). Amerykanin L. Hewlett i Hindus K. Nataraj opracowali je na podstawie nagrań magnetofonowych dokonanych w okresie Świąt Bożego Narodzenia lat 1976—79. Pierwszy rozdział „Naśladujcie Jezusa” jest wyciągiem z rozmów Sai z zachodnimi pielgrzymami.
Po co właściwie żyję?
Jest powód, dla którego żyjesz. Celem bycia istotą ludzką jest doświadczenie jedności z Bogiem. Niezależnie od twoich dawnych lub obecnych uwarunkowań możesz posuwać się naprzód etapami, które ukazał nam Jezus w swoim życiu.
Wyrastaj ponad smutek, cierpienie i krótkotrwałą ekscytację. Uświadom sobie przyczynę swoich problemów i odkryj proste rozwiązanie ich wszystkich. Zniwecz konflikty w swoim życiu.
Jak rozpocząć naśladowanie Jezusa?
Kiedy ktoś rozpoczyna praktykę duchową, przekształcenie swego charakteru i służenie współbraciom, wchodzi w towarzystwo Boże jako nowicjusz, którego zadaniem jest mieć się na baczności, żeby nie złamać przykazania i nie popaść w niełaskę. Musi rozwijać w sobie cechy absolutnej lojalności i szczerości. Musi przestrzegać każdego przykazania Boga, służyć Mu wiernie i być bezwarunkowo posłusznym Bożej Woli. Kiedy czyni należyte postępy, osiąga pozycję zaufanego służebnika, któremu powierza się jakieś drobne zadania. Boża bliskość umożliwia mu pielęgnowanie Boskich cech i wzrastanie w uduchowieniu.
Stopniowo inni zaczynają widzieć w nim przedłużenie ręki Pana i zostaje zaszczytnie zaliczony do Świętej Bożej Rodziny.
Kiedy dojrzewa w tym trzecim stanie, jego oddzielna jaźń rozpływa się w Jaźni Ostatecznej. Pozostaje tylko Bóg. Wszystko jest Jednością. Jezus rzekł: „Ja i Ojciec jesteśmy Jedno”. Pewnego dnia Ty i twój Ojciec Niebieski staniecie się Jednym.
Jak należy studiować Pisma?
Mamy wielki dług wdzięczności wobec Jezusa i Jego uczniów za ich dary dla ludzkości. W pokorze skłaniamy głowy nad Pismem Świętym, które nie istniałoby, gdyby Jezus i uczniowie nie służyli Bogu na Ziemi. Skłoniwszy nasze głowy, czytajmy ze skupioną uwagą i róbmy co w naszej mocy, aby zrozumieć orędzie przekazywane nam przez Jezusa.
Sama czynność czytania nie wystarczy do oczyszczenia serca. Musimy rozmyślać nad ustępami z Pism tak długo, aż będziemy potrafili praktykować ich nauki w życiu codziennym. Jeżeli prawdziwie kochamy Jezusa, znajdziemy czas potrzebny do zrozumienia pełnego znaczenia ustępów biblijnych i przedyskutowania ich z innymi, którzy mieli doświadczenia duchowe.
Niektórzy ludzie mogą twierdzić, że posiedli wyższą wiedzę, a w rzeczywistości pragną posłuchu, rozgłosu lub korzyści materialnych. Zostawmy ich samym sobie.
Mądrze jest utworzyć kółko studiów duchowych z drugimi, którzy szczerze starają się wzbogacać swoje życie duchowe. Dzielcie się prawdami, dyskutujcie o cnotach, słuchajcie o Chwale Pana. W świecie tak pełnym ludzi, którzy znajdują czas na plotkowanie, możecie znaleźć czas na uczenie się o Bogu.
Unikaj złego towarzystwa; miej serce czyste, gotowe wchłaniać Bożą Miłość. Jedynie Miłość przyprowadzi cię do Boga. Niech kilka inspirujących zdań z Pism rozbrzmiewa w twojej duszy. Wspominaj je, kiedy klękasz lub siadasz do modlitwy — wtedy uciszysz się wewnętrznie, a niepokoje i powikłania świata zbledną i usuną się na dalszy plan.
Czym jest modlitwa? Jaki jest cel modlitw?
Modlitwa jest tchnieniem religii; jej celem jest zetknięcie człowieka i Boga. Modlitwa polega na proszeniu Boga o to, czego pragniesz. Musisz zawsze bardzo uważnie czuwać nad swoimi myślami, niewypowiedzianymi modlitwami, ponieważ Bóg — będący Panem Przeznaczenia — da ci to, o co prosisz, jeśli prosisz szczerze. Bądź bardzo ostrożny. Proś Go tylko o to, co jest naprawdę dobroczynne. „I wszystko, o co poprosicie modląc się z wiarą, otrzymacie” (Mat. 21,22). Modlitwy o bogactwo mogą koniec końców sprawić, że zostaniesz bogaty, ale ilu milionerów znajduje prawdziwą szczęśliwość?
O co powinniśmy się modlić?
O przebaczenie, życie wieczne, Boską Miłość, wizję Jezusa, umiejętność poznawania co słuszne, odwagę podążania drogą prawości.
Jak mam się modlić?
Właściwie całe życie powinno być ciągłą modlitwą o zbawienie duszy. Ażeby to urzeczywistnić, nawet bardzo zaawansowane dusze wycofują się do spokojnego miejsca, gdzie modlitwa nie będzie zakłócana.
Najlepiej wyznaczyć jedno miejsce na sanktuarium służące codziennym modlitwom. Nie módl się ani nie medytuj, będąc w fizycznym kontakcie z gołą ziemią; inaczej twoje cenne energie będą pochłaniane i rozpraszane przez przyciągające oddziaływanie Ziemi. Stosuj drewniany podest lub przykrywaj ziemię materią. Udawaj się w to miejsce dwukrotnie w ciągu dnia. Najodpowiedniejszy czas — to wczesny poranek, zanim świat się przebudzi do dnia i przyciągnie twoją uwagę. Wieczorna pora, tuż przed udaniem się na nocny spoczynek, również będzie bardzo korzystna.
Czy powinienem mieć ołtarz?
Prawdziwym ołtarzem jest twoje serce, a twój materialny ołtarz niech będzie jak najprostszy. Możesz używać obrazka Jezusa, świeczki i pachnącego kadzidła.
W jaki sposób kontemplować postać Jezusa?
Jezus powiedział: „Jestem drogą... Jestem Bramą; kto wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony”. Wybierz sobie obraz Jezusa który przynosi natchnienie twemu sercu. Umieść go przed sobą, ponad ołtarzem modlitewnym (jeśli masz takowy). Umieść obraz Jezusa w swoim miejscu pracy. Bierz ze sobą taki obrazek, gdziekolwiek się udajesz.
Kiedy już stwierdzisz, że wzywasz imienia Jezusa prawie automatycznie, od chwili przebudzenia do chwili zaśnięcia, wówczas będziesz gotów do rozpoczęcia kontemplowania formy Jezusa pokazanej na twoim obrazku.
Podczas porannego powtarzania imienia zacznij w swej wyobraźni malować drogą sercu Postać. Zacznij od Jego włosów: rysuj kolejno każdy lok. Potem zaznaczaj jeden po drugim rysy twarzy. Możesz to robić z oczami otwartymi lub zamkniętymi, jednak uważaj, żebyś podczas wizualizacji Jego twarzy nie przestał wzywać Jego Boskiego Imienia.
Czyń tak w ciągu dnia, kiedy tylko masz wolną chwilę. Zawsze używaj tego samego wizerunku. Rano nie używaj wizerunku Jezusa jako pasterza, w południe — jako dwunastoletniego chłopca w świątyni, wieczorem — jako niemowlęcia.
Pozostań przy tej formie, którą wybierzesz. Nie zmieniaj jej. Niech zamieszka na stałe w twoim sercu.
Kiedy twoje myśli odbiegną od formy Jezusa, skup się na imieniu Jezusa. Jeśli odbiegną od imienia, kontynuuj odtwarzanie postaci. Jeżeli umysł zejdzie z właściwej drogi sto razy, sprowadź go na nią sto razy. Wraz ze stabilizowaniem się formy, będziesz coraz bardziej postrzegał Jezusa jako żywą istotę, którą w rzeczywistości On jest. Ujrzysz Go i odczujesz serdeczne ciepło Jego bliskości. Przez cały dzień będziesz się czuł przez Niego prowadzony, niezależnie od okoliczności zewnętrznych.
W jaki sposób mogę medytować skupiony na Bogu jako Świetle?
Medytacja na Wiekuistym Świetle. Chrystus rzekł: „Ja jestem Światłem świata; kto idzie ze Mną... będzie miał Światłość Życia”. „Bóg jest Światłością...”
Kiedy uważasz Jezusa za swojego najprawdziwszego przyjaciela i wzywasz Go zawsze, aby mieć serce pełne radości, wówczas jesteś gotów do rozpoczęcia medytacji na Wiekuistym Świetle. Pamiętaj o słowach Pisma: „Zbudź się z uśpienia i powstań z martwych, a Chrystus da ci Światłość”.
Rozpoczynając modlitwę, zapal świeczkę dla Jezusa. Wizualizując Jezusa i powtarzając Jego imię, popatrz na świeczkę, a potem zamknij oczy.
Wyobraź sobie Jezusa w tym świetle, ze światłem wychodzącym z Niego i rozprzestrzeniającym się we wszystkich kierunkach. Zaczerpnij tego światła i wprowadzaj je do swego ciała poprzez punkt na czole pomiędzy brwiami. Niech Światło Chrystusowe napełnia twoje serce. Niech twoje serce rozkwita jako kwiat Światła, za każdym razem odwijając jeden płatek. Niech to Światło od Jezusa będzie stopniowo coraz większe i jaśniejsze.
Kiedy napełni twoje usta, zniknie tendencja do mówienia nieprawdy, obmawiania i samochwalstwa. Kiedy dotrze do uszu, zaniknie chęć słuchania plotek. Kiedy obejmie Sobą ręce i nogi, utracą one skłonność do angażowania się w przedsięwzięcia nieczyste lub bezużyteczne. Wszystkie ciemne pragnienia zostaną zniszczone przez wspaniałe Światło Mądrości. Znikną wszelkie szkodliwe i niepokojące myśli. Całe twoje ciało napełnij Światłem.
Kiedy Światło będzie coraz większe i jaśniejsze, pozwól mu świecić naokoło ciebie i objąć cię Miłością. Rozszerzaj Je tak, aby objęło twoją rodzinę, osoby kochane, przyjaciół i sąsiadów. Niech Światło Miłości otoczy również obcych, rywali i wrogów. Cały świat napełnij Światłem. Oświeć całą ludzkość. Wszystkie stworzenia ogarnij Światłem.
Wszystkie istoty umieść w tym Świetle. Rozszerz je do granic wszechświata, a nawet poza przestrzeń i czas. Wszystko ujrzyj jako Światłość.
Kiedy już postrzegasz wszystko jako Jedność, wszedłeś w stan medytacji. Usuwaj nieczułość, która tłumi twoje Światło. „Odrzućmy tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję Światłości. (Rzym. 13,12)
Ujrzenie wszystkiego w postaci Światła stanie się twoim największym wyzwaniem i najważniejszym zadaniem. „Bóg jest Światłością”.
„Człowiek ma całe życie do przeżycia, a wybiera nieudolną imitację piekła na Ziemi.”
Jack London
Wykład wygłoszony w czasie Europejskiego Spotkania w Hamburgu przez Dr Art-Ong Jumsai, członka Parlamentu Tajlandii, dnia 15.05.1989 roku, fragmenty.
Dawniej w modlitwie skarżyłem się przed Bogiem: „Dlaczego urodziłem się w takich czasach niepokoju, wojen i katastrof? Dlaczego nie mogłem urodzić się w czasach Jezusa Chrystusa? Dlaczego nie w czasach Buddy?” W taki to sposób żaliłem się przed Bogiem mając lat może 15. A tu oto śni mi się, że siedzę pod wielkim drzewem, a obok mnie siedzi Mistrz. Nie był to Sai Baba, przynajmniej nie wyglądał jak On. Był to wielki mężczyzna z ogoloną głową i wielkim brzuchem, ubrany całkowicie na biało. Przychodził do mnie każdej nocy we śnie i odpowiadał na moje pytania, jak i rozwiązywał wszelkie problemy. Powiedział mi: „Bądź cierpliwy! Potrzebujesz więcej przygotowania. Będziesz razem z Awatarą.” Zapytałem: „Jak długo muszę jeszcze czekać, ile żywotów? Chciałbym się w takim czasie urodzić. „A On mi powiedział: „Bądź cierpliwy, cierpliwości.” U mnie więc zaczęło się w wieku 15 lat i wydaje mi się, że większość z nas kiedyś tam zaczyna ze skargami przed Bogiem.
Kiedy spotykamy się ze Swamim, czasem pytamy go: „Dlaczego nie zawołałeś mnie wcześniej?” Swami odpowiada: „Stulecia na ciebie czekałem, a ty przybywasz dopiero teraz.” Swami czeka na nas cierpliwie. Przygotował nas na ten wielki moment, kiedy Awatara będzie na Ziemi. My o tym nic nie wiemy, ale On nas wszystkich przygotował, pracując stopniowo nad naszą karmą, tak abyśmy mogli uświadomić sobie Jego obecność. Nie ma przypadkowości. Swami to zupełnie jasno wyraził, że nas wszystkich oczekiwał.
Pragnę wam opowiedzieć o niektórych wydarzeniach, które są dowodem na to, że On nas oczekuje, prowadzi cierpliwie i że o nas się stara.
Urodziłem się przed 50 laty — w momencie wybuchu drugiej wojny światowej. Było to w Bangkoku i dom nasz stał w samym środku obszaru wojskowego.
Z rozpoczęciem wojny przyszli Japończycy i zajęli Tajlandię. Stawialiśmy opór. W tych dniach padało wiele bomb i oczywiście najbardziej narażone były cele wojskowe, mieszczące się w pobliżu naszego domu. Później przyszli alianci, także bombardując Bangkok, gdyż byliśmy przez Japończyków okupowani. I znowu teren wokół naszego domu był celem bombardowań. Moja matka opowiadała mi o tym w późniejszym okresie. Ja sam byłem zbyt mały, aby o tym pamiętać.
Któregoś dnia obok naszego domu przechodził mnich ubrany w pomarańczową szatę. Wstąpił on do nas i oddając matce małą paczuszkę z jakimś delikatnym piaskiem — jak nazwała to matka — powiedział: „Rozsyp ten proszek po dachu, a nic wam się nie stanie” i zniknął. Matka moja nie widziała kierunku, w którym się udał — ale rzecz jasna posłuchała jego zalecenia rozsypując ten delikatny piasek po całym dachu. To było bardzo dziwne. Wszystkie stojące wokół nas domy zostały zbombardowane, tylko nasz ostał się cało. Wokół nas wszystko zostało zrównane z ziemią. W taki to sposób zostaliśmy ochronieni.
W czasie wojny słyszeliśmy już o Swamim i o cudach, jakie czynił. Przypuszczam, że On był tym mnichem, ale nie miałem dotąd okazji, zapytać Go o to. Zawsze kiedy pragnę podjąć ten temat, On się uśmiecha i mówi: „Tak, tak.” Wiem także o tym, że w czasie bombardowań w Anglii ukazywał się On niektórym ludziom, ratując ich podobnie jak nas przed bombami. Swami pomaga nam i prowadzi nas, aby zapewnić nasz udział (względnie gotowość do brania udziału) w Jego Misji.
Później stałem się niegrzecznym, bardzo niegrzecznym chłopcem. Kiedy kończyłem 15 lat, nastąpił ponownie punkt zwrotny w moim życiu — wielka zmiana. W owym czasie mieszkałem w internacie prywatnej szkoły w Anglii. Spałem razem z pięćdziesięcioma innymi chłopcami w jednej sali. Nagle w środku nocy zostałem zbudzony przez jakiś dźwięk i światło — promień światła. Wszędzie było to światło. Jakiś głos przemówił do mnie trzy razy po imieniu w języku angielskim, gdyż w owym czasie zapomniałem języka ojczystego. Kiedy byłem jeszcze bardzo mały, mieszkaliśmy przez dwa lata we Francji i tam też chodziłem początkowo do szkoły. Potem przybyłem do Anglii. No i ten głos mówił do mnie po angielsku: „Art-Ongu, Art-Ongu, dlaczego tak się zachowujesz?” Doznałem ogromnego wstrząsu. Myślałem, że to jakiś duch do mnie przemówił. Co to było za światło? Co oznaczał ten ton?...
Następnej nocy wydarzyło się to samo — słyszałem jakiś dźwięk, widziałem światło i słyszałem głos. Trzeciej nocy powtórzyło się to znowu. Wydarzenia te zmieniły moje życie. Zacząłem rozmyślać nad sobą, potem ujrzałem swoje błędy. Poznałem, że jestem rzeczywiście niegrzecznym młodzieniaszkiem i po tym wszystkim zacząłem się modlić. Modliłem się do Boga, prosząc Go, abym mógł się urodzić w czasach Awatary. Nie wiedziałem, że prośba moja została już spełniona. Modliłem się i modliłem. Tak więc od piętnastego roku życia rozpoczęły się moje poszukiwania Awatary. Najpierw poszukiwałem Go poprzez literaturę. Studiowałem więc nauki różnych Mistrzów: Ramakrishny, Wiwekanady, Paramhansy Joganandy etc... Tęskniłem jednak za kimś, kogo mógłbym ujrzeć i z kim mógłbym porozmawiać — tak więc dalej się modliłem...
Napotykałem też mistrzów, którzy wprowadzali mnie w medytację, w pranayamę, w jogę; ale to i tak wszystko mnie nie uszczęśliwiło. Ja bowiem chciałem czegoś więcej, chciałem pójść naprzód. Chciałem spotkać kogoś, KTO by potrafił moją tęsknotę ukoić, gdyż nadal nie zaznawałem spokoju.
Po ukończeniu studiów w Anglii pojechałem z powrotem do Tajlandii, gdzie otrzymałem profesurę na jednym z uniwersytetów. W owym czasie zostałem zaproszony do wygłaszania po całej Tajlandii wykładów na temat Dharmy (Boskiego Porządku, Prawa). Mówiłem więc sporo o Dharmie, zajmowałem się w tym okresie prawie wyłącznie problematyką Dharmy. Poświęciłem się zadaniu występowania w charakterze mówcy na uniwersytetach, szkołach, klubach itp.
Któregoś dnia ktoś przyszedł do mnie z zapytaniem: „Czy masz ochotę pojechać razem z nami i odwiedzić Sathya Sai Babę?” Odpowiedziałem: „O tak! A kto to jest Sai Baba?” Przybysz powiedział mi o Jego czynieniu cudów i jakim On jest Wielkim w swej osobowości. Na to odpowiedziałem: „A niechby On był nie wiem jak wspaniały — ja muszę zostać zawołanym. Pójdę dopiero wówczas, kiedy On mnie zawoła”. I tak rzuciłem Mu niejako wyzwanie. Jeszcze tego samego dnia, przebywając w domu myślałem o Nim! Nagle weszło w moje ciało Światło, zadrżałem z płaczem, rozpłakałem się. Nie wiedziałem, dlaczego? Płakałem. To było z Tego Światła. Odczuwałem promieniowanie silnej energii. Trzęsło mną i trzęsło, a ja płakałem i płakałem. Cóż to się ze mną działo? Odczuwałem wewnętrzny spokój. Stało się dla mnie jasne — to było to wezwanie. Wiedziałem już, że pójdę za Nim. Następnego dnia kupiłem bilety na lot do Indii. Zabrałem ze sobą moją matkę. To były akurat 57 urodziny Baby. Przybyło wówczas około dwieście pięćdziesiąt tysięcy ludzi. Otrzymaliśmy pomieszczenie w jednej z sal z innymi cudzoziemcami. Potem udaliśmy się na pierwszą darśanę (widzenie). Z powodu tych tłumów siedzieliśmy zupełnie z tyłu. Nagle zjawił się Baba i znowu doznałem dreszczy i musiałem nieprzerwanie płakać. Wiedziałem, że moje poszukiwania się zakończyły. Natychmiast po spojrzeniu w oczy Baby stało się to dla mnie oczywistym.
On ze mną nie rozmawiał w czasie tej pierwszej wizyty, ale obdarzył mnie uśmiechem — tym uśmiechem, który wszyscy znacie. I właśnie w czasie tej wizyty przyszło do mnie trzech ludzi. Byłem tym zaskoczony. Byli to Hindusi mieszkający w Tajlandii. Jeden z nich był przewodniczącym Sathya Sai Organisations w Tajlandii. Ja jednak o tych sprawach wówczas nic nie wiedziałem. Drugi był sekretarzem tej organizacji, a trzecią osobą była kobieta. A więc ta trójka ze mną rozmawiała. To jest naprawdę dziwne, jak Swami takie spotkania aranżuje, gdyż wkrótce potem miałem sam w tej tajlandzkiej Sai Organisations pracować. Zaaranżował więc spotkanie z odpowiednimi ludźmi. Wymieniliśmy wzajemnie adresy, tak że mogłem zaraz po powrocie do ojczyzny skontaktować się z nimi.
Tak więc obchodziliśmy urodziny Baby. Byłem bardzo szczęśliwy. Ale zarówno tak jak i inni pragnąłem Go spotkać i rozmawiać z Nim. On jednak ze mną nie rozmawiał.
Ponieważ nie chciałem narażać mojej leciwej matki na dalsze niewygody podróży, postanowiłem odwieźć ją z powrotem do domu i powrócić tu, do Puttaparthi.
Tym razem Swami rozmawiał ze mną i poinformował mnie o sprawach, które miałem dalej w swojej ojczyźnie przekazywać. W czasie pierwszego interwiew (posłuchanie, rozmowa), zmaterializował zegarek.
Będąc naukowcem, jestem bardzo ciekawy ale i ostrożny, dlatego też bacznie obserwowałem Jego rękę. Baczyłem więc na wszystko. Kiedy Baba otworzył swoją dłoń, ukazał się zegarek, który nagle pojawił się „znikąd”.
Trzymając zegarek pokazał mi go i zapytał: „Co to jest?” Odpowiedziałem: „zegarek” (po angielsku — WATCH; co znaczy równocześnie — bacz, uważaj, pilnuj, czuwaj etc.) i tu Baba powiedział:
„Watch your Words, ...W — uważaj na swe słowa,
Watch your Actions, ...A — zwracaj uwagę na to co czynisz,
Watch your Thoughts, ...T — pilnuj swych myśli,
Watch your Charakter ...C — czuwaj nad swym charakterem,
Watch your Heart.” ...H — bacz na swe serce.
No tak, teraz to miałem już o czym opowiadać. Po powrocie do Tajlandii zjeździłem cały kraj wygłaszając wszędzie prelekcje
0 Sai
Babie, o Jego cudach i o tym, co On mi powiedział. A powiedział
coś, co miało się w moim późniejszym życiu urzeczywistnić. Być
może niektórym wydadzą się te słowa niewiele
znaczące,
ale na ogół to wszystko co Baba mówi, ma ogromne znaczenie dla tej
właśnie osoby, z którą w danej chwili rozmawia.
I tak powiedział do mnie:
„Nauka bez człowieczeństwa
jest bezużyteczna i niebezpieczna,
Wychowanie bez charakteru
jest bezużyteczne i niebezpieczne,
Gospodarka bez moralności
jest bezużyteczna i niebezpieczna.”
a na zakończenie powiedział:
„Polityka bez zasad
jest bezużyteczna i niebezpieczna.”
Wiem o tym, że podobnych nauk udzielał Baba wielu, ale jakiś wewnętrzny głos mówił mi, że Baba pragnie mnie ostrzec. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że jestem naukowcem. On mówił, że człowieczeństwo powinno iść w parze z nauką i wartościami humanitarnymi. Potem wypowiedział ostrzeżenie odnośnie wychowania. Wprawdzie już byłem profesorem uniwersytetu, ale nie wiedziałem jeszcze, że będę się zajmował Wychowaniem w Wartościach Ludzkich (E.H.V. — Education in Humań Values). Tym ostrzeżeniem zwrócił mi na to uwagę — wychowanie powinno prowadzić w kierunku kształcenia charakteru. Do tego byłem również człowiekiem interesu. W owym czasie byłem właścicielem firmy. A więc ostrzegł mnie również odnośnie prowadzenia interesów — zgodnych z moralnością, etyką współpracy. Wreszcie mówił o zasadach w polityce. Była to dziedzina, o której nie miałem wówczas żadnego pojęcia. A On mówił o tym, że polityka bez zasad jest czymś bardzo niebezpiecznym. Nie wiedziałem jeszcze, że kiedyś wkroczę na arenę polityczną. To ostrzeżenie przepowiedział Baba, znając moją przyszłość.
Wróciłem do Tajlandii. Organizacja Sai rosła w oczach. Poproszono mnie o wejście w skład Komitetu Organizacyjnego, a później zostałem wybrany Sekretarzem Generalnym Organizacji Sathya Sai w Tajlandii.
W rok po moim pierwszym spotkaniu z Babą wróciłem do Puttaparthi w 1983 roku, aby wziąć udział w Interantional Bal Wikas Conference. Przybyłem tam jako uczeń i nauczyłem się niejednego o problemach wychowania w Wartościach Ludzkich jak i o Bal Wikas (duchowe wychowanie dzieci). Swami pouczał nas wtedy, że jeżeli będziemy w tym jednym życiu uczyli zagadnień wychowania w Wartościach Ludzkich, to On będzie się o nas starał (opiekował), ponieważ jest to część główna obecnej Misji Sathya Sai Baby.
Wiedza, że Swami jest Wszechobecny, dodaje ogromnej odwagi. Pomaga nie słabnąć w wysiłkach. ON JEST i tutaj i wszędzie. ON JEST we wszystkim, co czynimy. To On każdorazowo dodaje nam odwagi.
... W okolicy naszego nowego pomieszczenia było bardzo dużo dzieci. Były to dzieci ulicy. Toczyły ze sobą boje, handlując narkotykami, żyjąc z kradzieży czego się tylko dało. Przychodziły do nas z ciekawości. Kiedy zostawialiśmy nasze buty na ulicy, wchodząc do budynku — nasze buty znikały (...) Dzieci ze slumsów przychodziły do nas i przysłuchiwały się. Były zaintrygowane głośnymi śpiewami, opowiadanymi historyjkami, modlitwami i zabawami zorganizowanymi w klasach Bal Wikas (wychowanie duchowe). Już w kilka tygodni później nasze buty wróciły, przy czym — wcale nie żądaliśmy od nich, aby zabrane buty przyniosły z powrotem. Dzieci po prostu przychodziły, słuchały naszych pieśni, przyglądały się nam w czasie zabawy i ich serca się przemieniły. Doszliśmy do wniosku, że czas dojrzał do tego, aby dzieci te zebrać w jednej klasie i uczyć je Wartości Ludzkich. I ten cud się dokonał. Przemieniły się one zupełnie, stając się cudownymi dziećmi już po trzech latach nauki E.H.V.
Pewnego dnia opowiadał nam jeden ze studentów w Puttaparthi, że był przed spotkaniem Baby wagabundą ulicy, a teraz jest Światłem tejże ulicy. Dokładnie to samo stało się z naszymi slumsowymi dziećmi — one się po prostu zmieniły. Przypominam sobie, jak to było początkowo. Zaraz po wejściu do klasy wyciągały ręce wołając: „Daj mi słodycze, daj mi pieniądze. Proszę, daj mi!” Wszystkie to czyniły.
W czasie lekcji nie mówiliśmy o Sai Babie, lecz na ścianie wisiały Jego zdjęcia. Dzieci przychodziły nie tylko na lekcje, ale z ciekawości również na śpiewanie bhadźanów (śpiewy modlitewne). Przysłuchiwały się, potem brały w tym udział, a dzisiaj są czołowymi śpiewakami. Naturalnie również rodzice pragnęli dowiedzieć się, dlaczego to ich dzieci tak się pozmieniały. Przybywali więc do naszego centrum i dzisiaj są wielbicielami Baby. A wszystko to dlatego, że zobaczyli jak bardzo na dobre zmieniły się ich dzieci. My nie chcieliśmy nikogo nawracać, nie jest to naszym zadaniem. Wszyscy przychodzili z własnej nieprzymuszonej woli, gdyż to co czyniliśmy, bardzo ich pociągało. W taki to sposób przesłanie Baby samo się rozprzestrzeniło. Swami czyni prawdziwe cuda. Była to nasza pierwsza próba wewnątrz organizacji co do projektu Wychowania w Wartościach Ludzkich. Po tej próbie doznaliśmy uczucia, że jest już czas, aby wykształcić nowych, biegłych nauczycieli tego kierunku. W owym czasie poprosił mnie Indulal Shah o uczestnictwo w Międzynarodowej Organizacji E.H.V. W efekcie wygłosiłem szereg wykładów w Azji, Australii, Ghanie i Anglii. W tym samym czasie szkoliliśmy już nauczycieli pracujących zawodowo w tym kierunku w Tajlandii. W obecnym okresie szkolimy każdego tygodnia od 200 do 300 nauczycieli.
Wykłady u nas odbywają się raz w tygodniu. Teraz zamierzamy wykształcić wszystkich nauczycieli w Bangkoku (jest ich około 15 tysięcy). Mamy nadzieję, że projekt ten zostanie w nadchodzących dwóch latach zrealizowany. Jednak wymaga to wielkiej pieczołowitości. Rzecz nie w tym, że wykształcimy nauczycieli i poślemy ich z powrotem do szkół. To co czynimy dodatkowo, to fakt, że zapraszamy na nasze szkolenia osoby kompetentne z kuratoriów, dyrektorów szkół i rektorów uczelni. Każdy bierze w tym udział od dołu do góry. Jeżeli bowiem wykształcimy tylko nauczycieli, bez władz nadrzędnych, nie będzie to funkcjonować. Dlatego szkolimy wszystkich. Na końcu — ostatniego dnia dzielimy ich na różne grupy. W jednej grupie są więc razem dyrektorzy szkół i pracownicy kuratoriów, a w drugiej nauczyciele. Otrzymują oni zadanie opracowania planu wprowadzenia E.H.V. w życie szkoły.
Najdziwniejszym pozostaje fakt, że kiedy podczas kolejnych odwiedzin w Puttaparthi Baba powiedział mi: „Odwiedzisz wszystkie kraje od Japonii po Australię i pomożesz im” — zapytałem wtedy samego siebie: „Jak mam to uczynić? Nie mam pieniędzy, nie otrzymuję żadnych dotacji. Jak mam te podróże sfinansować?” I oto kiedy zostałem wybrany do Parlamentu Tajlandii, wybrano mnie również do Unii Azjatycko-Pacyficznej. Do moich obowiązków należało odwiedzanie wszystkich krajów regionu azjatycko-pacyficznego (Japonii, Korei, Hongkongu, Tajwanu, aż w dół do Australii). Na Tajwanie pomogłem już w założeniu ośrodka Sai. W sierpniu pojadę do Pekinu, aby uczestniczyć w pracach grupowych. W przyszłym tygodniu jadę w misji oficjalnej do Korei, ażeby przedstawić koncepcję wychowania w wartościach ogólnoludzkich.
Na zakończenie pragnę obwieścić, że jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tu być wśród was, tak że możemy zarówno nasze myśli jak i serca wspólnie połączyć. Opowiedziałem wam o moich cudownych przeżyciach z Babą i o tym, jak On to wszystko ze sobą łączy. W taki to oto sposób przygotowuje nas wszystkich do nowej epoki. Nadejdzie ona wraz z Prema Sai Babą.
Tematem dzisiejszej Konferencji jest „Miłość w działaniu” — i doprawdy można tutaj wszędzie odczuć energię Miłości, Miłości silnie odczuwalnej, którą nam Sathya Sai Baba uświadamia.
Sathya Sai Baba
w opracowaniu Loraine Burrows, fragmenty.
„Nauczanie dzisiejsze rozwija umysł i zdolności, ale czyni mało, by rozwinąć w człowieku jego dobry charakter. Jakiż pożytek z całej wiedzy o świecie, jeśli nie uzyskało się dobrego charakteru? Sytuacja, w której wraz z rosnącą wiedzą potęgują się pożądania, nie przynosi pożytku, lecz stwarza bohatera w słowach a zero w działaniu. To jak woda źródlana spływająca ściekiem w dolinie.”
Sathya Sai Baba
Książka ta jest skromną próbą zebrania w jednym tomie niektórych z Jego nauk jako przewodniego światła dla wszystkich tych, którzy są związani z zawodem nauczycielskim. W słowach Sathya Sai Baby: „Ze wszystkich zawodów wasz jest najwznioślejszy, najtrudniejszy i najważniejszy”.
z przedmowy Loraine Burrows
Edukacja powinna służyć nie tylko rozwojowi inteligencji i zdolności, lecz również poszerzaniu poglądów i uczynieniu człowieka pożytecznym społeczeństwu i światu. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy równolegle z nauczaniem w zakresie nauki świeckiej (kult. materialna) krzewi się wartości duchowe. Moralna i oparta o wartości duchowe nauka wykształci człowieka kierującego się zdyscyplinowanym życiem.
Wychowanie bez samokontroli w ogóle nie jest wychowaniem. Prawdziwe wychowanie powinno wydać osobę współczującą i ludzką. Nie powinno czynić jej samolubną o ciasnej umysłowości. Spontaniczna sympatia i szacunek dla wszystkich istot powinny płynąć z serca kogoś, kto jest należycie kształcony. Człowiek taki będzie raczej służył z zapałem społeczeństwu, niż żył pochłonięty swymi własnymi żądnymi zysku aspiracjami. Taki powinien być rzeczywisty cel edukacji.
Wychowanie powinno wpoić w ucznia Obawę i Wiarę. Obawa to nie bojaźliwość, lękliwość. Krzewić trzeba obawę przed grzechem, oraz wiarę w Boga. Uczeń powinien uczyć się unikania nieprawego postępowania, powinien z głębokim oddaniem uczyć się miłości do matki, ojca i swojego kraju ojczystego. Ofiarowanie siebie swemu krajowi jest jedną z form oddania się Bogu. Ten, kto nie ma miłości dla swej matki, swojej ojczyzny, swego ojczystego języka i swojej religii, prowadzi życie bez sensu.
System edukacyjny zawiódł w rozwijaniu u młodych ludzi takich wartości jak miłość, cierpliwość i hart ducha. Zamiast tego służy wyzwalaniu natury zwierzęcej w człowieku. Nie ma w nim miejsca na pielęgnowanie takich Wartości Ludzkich jak prawda, prawość, sprawiedliwość i doskonałość moralna. Współczesne systemy wychowawcze nie wpajają poczucia skromności, które jest znamieniem właściwego wychowania.
Rodzicom zależy na wykształceniu swych dzieci, ale nie troszczą się jakiego rodzaju edukację dzieci otrzymują. Sama wiedza akademicka czy szkolna nie ma wielkiej wartości. Może być pomocna w zdobywaniu środków utrzymania, lecz wykształcenie powinno wykraczać poza przygotowanie do zarabiania na życie. Powinno przygotować moralnie i duchowo do stawienia czoła wyzwaniom życia. Z powodu nieobecności Wartości Ludzkich w „wykształconych” osobach, widzimy ich pogrążonych w niepokoju i zmartwieniach.
Kto jest odpowiedzialny za opłakany stan dzisiejszej edukacji, za brak dyscypliny wśród uczniów i studentów, nieobecność wartości moralnych wśród wykształconych osób? Niesłuszne jest oskarżanie studentów. Nauczyciele nie rozumieją ich potrzeb, a studenci ze swej strony nie mają wielkiego poszanowania dla nauczycieli. Zarządy instytucji edukacyjnych nie rozumieją problemów nauczycieli i rzeczywistych potrzeb studentów. Politycy wykorzystują tę sytuację i ingerują w system edukacyjny. Winę za taką sytuację ponoszą rodzice, nauczyciele, administracje i rządy państw. Każde z nich jest w jakimś stopniu odpowiedzialne za chorobę systemu. Wszyscy zainteresowani zawiedli w rozpoznaniu swych indywidualnych zobowiązań.
Istnieje podstawowa reguła, której powinni przestrzegać studenci i nauczyciele. Powinni oni całkowicie zrezygnować z polityki. Studenci mogą wziąć udział w życiu politycznym jeśli zechcą po zakończeniu studiów. Nie występuję tu przeciwko polityce lub politykom. Polityka jest istotnym elementem w rozwoju kraju. Lecz usilnie nakłaniam, aby nie ponosić ryzyka angażowania się w nią w stadium niedojrzałym i młodocianym. Kiedy student oddaje się polityce, nie może być dobry ani w swych studiach, ani w polityce. Zmarnuje tylko swoje cenne życie. A dla nauczycieli oddających się polityce nie ma miejsca w ogóle. Ich jedynym obowiązkiem jest opieka nad powierzonymi im uczniami i studentami, ukształtowanie w nich użyteczności, patriotyzmu i godności obywatelskiej odzwierciedlających kulturę i tradycje kraju. Nauczyciele którzy oddają się polityce, czynią to dla swych własnych egoistycznych celów, aby poprawić swoją pozycję i wpływy. De facto zdradzają zaufanie pokładane w nich jako nauczycielach.
Cechą charakterystyczną prawdziwej edukacji jest skromność. Skromność pomaga w zasługiwaniu sobie na szacunek. Zasługiwanie na szacunek prowadzi do dobrobytu, a dobrobyt winien prowadzić do prawości. Prawość jest środkiem do wyzwolenia. Obecnie uznajemy za ważną tylko intelektualną zręczność. To mylne stanowisko. Należy zwrócić uwagę tylko na charakter. „Wykształcenie nie ma żadnej wartości bez rozwinięcia dobrych cech charakteru”. Jakiż pożytek z posiadania dziesięciu akrów nieużytków? Mała działka urodzajnej ziemi ma wartość większą.
Obecnie panujący system oceny akademickich osiągnięć studentów jest opłakany. Jeśli student dostaje 25% lub 30% najwyższej oceny w jakimś przedmiocie, to zakłada się, że osiągnął on odpowiedni poziom i promuje się go. To znaczy, że każdy uzyskuje licencję na popełnianie błędów w granicach 70% do 75%. Jeśli ktoś popełnia błędy w granicach 75% jako student, to o ile więcej błędów popełni, kiedy zacznie pracować! Może popełnić nawet 100% błędów i ujść z tym cało. Nie jest to zadawalający stan rzeczy. „Unieś głowę i celuj wysoko” winno być mottem. Niski cel jest w istocie przestępstwem! Jeśli celem studenta będzie zdobycie 90%, może uda mu się osiągnąć 60%, ale jeśli wyceluje tylko na 30% to osiągnie może 15%.
Jakie jest położenie dzisiejszego człowieka? Nauka umożliwiła mu osiągnięcie rozległej kontroli nad światem zewnętrznym. Ale nie ma on kontroli nad samym sobą. Winston Churchill kiedyś zauważył: „Człowiek zwyciężył wszystko z wyjątkiem siebie samego”. A oto co Prahlada powiedział swemu ojcu Hiranyakasipu: „O Ojcze! zwyciężyłeś wszystkie światy, ale nie zwyciężyłeś samego siebie!” Jeżeli obecny system wychowawczy można naprawić, to jedyną drogą do tego jest wyeliminowanie samolubstwa i przygotowanie studentów do służby społeczeństwu. Jak wykształcić ten cel? Tylko poprzez wszczepienie miłości — z wyłączeniem korzyści osobistych. Miłość jest podwójnego rodzaju — miłość własna i Boska Miłość. Miłość własna to ta, która oczekuje czegoś w zamian. Boska Miłość przejawia się w serdecznej służbie bez oczekiwania czegokolwiek w zamian. Boska Miłość zawsze daje innym, a nic nie odbiera. Miłość własna zawsze oczekuje czegoś od innych.
Rzeczywista edukacja musi uczyć tej Boskiej Miłości od serca do serca, od umysłu do umysłu, od Atmy do Atmy (od Jaźni do Jaźni — przyp. tłum.).
Właściwa edukacja powinna wpajać studentom ideały pewne i niezawodne. Studenci winni uświadomić sobie, że istnieje tylko jedna kasta — kasta ludzkości; istnieje tylko jedna religia — religia miłości; istnieje tylko jeden język — język serca. Gdy przestrzega się tych podstawowych ideałów nie starczy już miejsca na małostkowe różnice i wzajemne obwinianie się.
Studentów można uczyć miłości tylko poprzez Miłość. Dzięki Mojej Miłości, która jest Moją Naturą, studenci Instytutu Sathya Sai są zdyscyplinowani, mają zamiłowanie do porządku, a w obrębie uniwersytetu nie ma zamieszek. Nie darzę złą wolą nikogo. Można spotkać osoby, które krytykują Mnie, a nawet żywią złe zamiary lub nienawiść w stosunku do Mnie. Ale Ja nie mam nieprzyjaciół. Każdy jest Mi drogi. Skoro Miłość jest Moją STAŁĄ Wartością, nie mam żadnych trosk — zawsze Jestem Szczęśliwy i Spokojny. Miłość w mowie jest Prawdą. Miłość w akcji jest Prawym Postępowaniem. Miłość w myśli jest Pokojem. Miłość w zrozumieniu wyklucza przemoc. Ta miłość płynie w nas jako niewidzialna rzeka. Tylko przez rozwijanie Miłości możemy uświęcić system wychowawczy i szkolić studentów w praktykowaniu Ludzkich Wartości jako istotnego warunku prowadzenia godnego życia.
Tylko przez właściwą edukację dochodzimy do zrozumienia tajemnicy Stworzenia i prawdy o ludzkości. Ci którzy urzeczywistniają Naturę Boga są tymi, którym dana jest możliwość poznania związku między Naturą, społeczeństwem i bezgranicznym potencjałem człowieka.
W dzisiejszym systemie edukacyjnym nie ma miejsca na element Duchowy. To nie jest właściwe wychowanie. Edukacja musi przebiegać od Ducha do Natury. Musi wykazać, że ludzkość stanowi Jedną Boską Rodzinę. Boskości obecnej w społeczeństwie można doświadczyć tylko poprzez ludzkie jednostki. Jednakże dzisiejsza edukacja kończy się na uzyskaniu stopnia naukowego. Rzeczywista edukacja powinna umożliwić spożytkowanie osiągniętej wiedzy w sprostaniu wyzwaniom życia, oraz w osiągnięciu Szczęścia przez wszystkie ludzkie istoty na tyle, na ile jest to możliwe.
Wiedzę osiągniętą dzięki wykształceniu używa się dzisiaj niewłaściwie. Używa się jej wyłącznie dla uzyskania przyziemnego komfortu i uciechy ze zmysłowych przyjemności. Edukacja taka służy rozwinięciu swego rodzaju intelektualnych zdolności i technicznych umiejętności, ale zupełnie zawiodła w rozwinięciu wartości moralnych. Zaabsorbowanie ziemskimi przyjemnościami powoduje pogrążanie się dzisiejszego społeczeństwa w materializmie.
Nauka i technologia poczyniły zdumiewający postęp, ale ludzkość stacza się ku upadkowi. W dzisiejszym świecie mamy niewątpliwie wielu znakomitych uczonych i naukowców. Ale już sama nauka nie wystarcza. Trzeba umieć rozróżniać, jak użytkować odkrycia naukowe dla dobrych zamiarów. Nauka bez rozróżniania, ludzka egzystencja bez dyscypliny, przyjaźń bez wdzięczności, muzyka bez melodii, społeczność bez moralności i sprawiedliwości nie mogą dać ludziom pożytku.
Naukowcy i technolodzy dokonują dzisiaj cudów w dziedzinie wyrobów syntetycznych, elektroniki, energii atomowej i badań przestrzeni kosmicznej. Z jednej strony mamy zdumiewający postęp nauki. Z drugiej strony jesteśmy świadkami politycznego i ekonomicznego chaosu, zaściankowości narodowych, rasowych i religijnych konfliktów. Jak ocenić tę sprzeczność? Z jednej strony rozwój naukowy, a upadek ludzkiego prowadzenia się z drugiej. Powodem tego jest fakt, że obok wzrostu wiedzy, wzrasta również ignorancja. Jaki jest powód upadku ludzkiego charakteru, wzrostu przemocy i nienawiści? W porównaniu do przeszłości mamy znaczny wzrost złych wartości, złych czynów i okrutnych cech wśród istot ludzkich. Jeśli zbadać powody takiego wzrostu, wykryjemy, że są one wynikiem ciągłej przewagi zwierzęcych instynktów w człowieku. Jakże inaczej wyjaśnić fakt, że w ciągu 5.500 lat zapisanej historii, było aż 15.000 wojen? Nawet teraz ludzie nie są wolni od strachu przed wojną. To te wojny stopniowo odczłowieczyły ludzkość i wytrawiły wszelki szacunek dla Wartości Ludzkich. Ciągły strach, że w każdej chwili można stracić życie w takim czy innym konflikcie, działa na umysł przygniatająco. Ten stan rzeczy jest głównie odpowiedzialny za zanik u ludzi chęci do życia. Lecz nie tylko wojny zewnętrzne są za to odpowiedzialne. Ogólny klimat warunków w których ludzie żyją, również przyczynia się do strachu i niepewności. Ludzie stają się coraz bardziej samolubni i zamknięci w sobie. Jakże więc tak egocentryczne osoby mają czerpać szczęście ze społeczeństwa, lub przyczyniać się do szczęścia społeczności?
Zatopieni całkowicie w egoistycznych zabiegach ludzie nie szanują dobra innych. Każdym krokiem rządzi własny interes. We wszystkim co się widzi, mówi lub czyni, dominuje tylko własny interes. Taki rodzaj samolubstwa winien być całkowicie wyeliminowany z życia w procesie edukacji.
Ludzie dzisiaj interesują się wyłącznie swymi własnymi sprawami nie przywiązując znaczenia do obowiązków i odpowiedzialności. Dzisiejsze uniwersytety stały się fabrykami wydającymi dyplomy naukowe i nie są już one rzeczywistymi centrami wiedzy. Edukacja powinna służyć rozwinięciu mocy rozróżniania, oraz podsycaniu poczucia patriotyzmu, tak by ludzie wykształceni angażowali się w służbę społeczeństwu.
Celem edukacji jest przeobrażenie serca. Człowiek dzisiejszy dumny jest ze swej wiedzy, jaką zdobył o świecie fizycznym. Chełpi się, że wie wszystko o wszechświecie. Ale prawdziwą wiedzą jest ta, która ustala harmonię i syntezę między nauką z jednej, a duchowością i etyką z drugiej strony.
Konieczność wiedzy naukowej nie ulega kwestii. Ale trzeba zdawać sobie sprawę, że równie konieczne jest rozwijanie naszego zmysłu rozpoznania, właściwego zastosowania nauki równolegle z rozwojem naukowej wiedzy. Z powodu braku tej zdolności rozróżniania w zastosowywaniu nauki, widzimy że świat staje w obliczu wielu niebezpieczeństw i trudności.
Doczesna wiedza jest niewątpliwie konieczna. Ale nie jest wszystkim. Musisz również znać podstawową Prawdę o życiu i ludzkim przeznaczeniu. Miłość jaką okazujesz, musi być stała, ciągła i niezmienna — podobnie jak twoje oddychanie.
Edukacja jest dzisiaj procesem wypełniania umysłu zawartością książek i opróżniania tej zawartości w sali egzaminacyjnej. Właściwa edukacja polega na doskonaleniu serca. To czego się uczysz, powinno stać się częścią całej twojej istoty. Dopiero wtedy uzyskasz poczucie spełnienia i ustanowisz pełną harmonię myśli, słowa i czynu.
Ludzie we wszystkich krajach mówią o pokoju, ale ich działania są odwrotne do ich zapewnień. Z jednej strony mówią o pokoju, a z drugiej grożą bombą atomową. Cały świat cierpi przez zanieczyszczenie środowiska. Mowa o wojnach gwiezdnych zawiera groźbę zanieczyszczenia nawet przestrzeni kosmicznej. W sercach ludzi trzeba zbudować pragnienie Miłości.
Dzisiejszym naszym zainteresowaniem jest wychowanie w Wartościach Ludzkich. W moim pojęciu samo rozwijanie Wartości Ludzkich jest edukacją. Ktokolwiek próbuje należycie zrozumieć ludzkie wartości Prawdy, Prawości, Pokoju, Miłości i Niestosowania przemocy, kto praktykuje te wartości i propaguje je szczerze z zapałem, to tylko tego można uznać jako osobę prawdziwie wykształconą i wychowaną.
Uznaj serce za szeroki grunt uprawny. Użyj umysłu jako pługu, traktuj swe przymioty jako zwierzęta pociągowe, a inteligencję jako bicz (bat). Z tymi pomocami uprawiaj orne pole swego serca. Co jest plonem, który ma na nim rosnąć? Plonem tym są: Prawda (Sathya), Prawość Postępowania (Dharma), Pokój (Śanti), oraz Miłość Wszechogarniająca (Prema). Poświęcenie w służbie oddania (Bhakti) jest deszczem, medytacja (Dhyana) jest nawozem. Błogość (Brahmananda) jest plonem.
Takie jest dzisiaj twoje zadanie. Uprawiaj serce, aby wyhodować żniwo Prawdy, Prawości, Pokoju i Wszechmiłości. Plon ten masz pielęgnować w swoim sercu. Powinieneś dzielić się nim z innymi.
Nie bomby i rakiety są groźbami krążącymi nad nami. Nasze złe cechy są znacznie poważniejszym problemem. Powodem jest to, że jeśli bomby zostaną użyte, to przyniosą one koniec rodzaju ludzkiego i nic nie pozostanie. Lecz złe cechy w człowieku dewastują życie ludzkie nieustannie. To nieszczęście jest gorsze od pierwszego. Jeśli chcemy wyeliminować takie złe właściwości jak nienawiść, zazdrość, dumę i pychę; musimy zatrudnić Prawdę, Prawe Postępowanie, Pokój, Miłość i Niestosowanie przemocy jako instrumenty oczyszczające.
Człowiek zdobywa bogactwo, a ono zwabia krewnych, którzy przywiązują się do tej osoby, dopóki bogactwo nie wyschnie. Krewni i świat okazują bogatemu szacunek tak długo, jak długo jest w posiadaniu bogactwa. Tymczasem szacunkiem powinno się darzyć starszych ludzi, zwłaszcza tych, którzy z czasem zdobyli mądrość. Wysoce uduchowioną osobę trzeba czcić i szanować bez względu na jej wiek.
Można by utrzymywać kobrę jako swego pieszczocha i karmić ją serdecznie mlekiem, choć nie wyzbędzie się ona swego trującego ukąszenia. Można by odnosić się dobrotliwie do wyrachowanego człowieka, a przecież nie wyzbędzie się on swych inklinacji do szkodzenia innym. Truciznę marności można zniszczyć instalując w sercu Imię Boga.
Starożytne pisma święte podkreślają swoiste pokrewieństwo zachodzące między nauczycielem a studentem, oraz mądrość stąd wynikającą. Podkreślają ważność wychowania opartego o wartości duchowe w połączeniu z wykształceniem świeckim poprzez edukację serca. Pisma święte przekazują również niektóre istotne nauki dotyczące zachowywania się w życiu. Te święte zalecenia jak latarnie morskie rzucają światło na ludzkość cierpiącą na bezgraniczne pragnienia i tęsknoty bez sensu. Zaleceniami tymi są: mów prawdę, obserwuj prawość, korzystaj pracowicie z wiedzy duchowej, powstrzymuj się od występnych czynów, spełniaj czynności zasługujące na szacunek.
Człowiek zaniedbujący swe obowiązki traci również swe prawa. Prawa i obowiązki są nierozłącznie ze sobą powiązane. Nie chcemy Boga, ale chcemy by Bóg udzielił nam pokoju i błogości. Jeśli chcemy pokoju, powinniśmy prowadzić nasze życie po liniach sprzyjających pokojowi. Jakże osoba krocząca złymi i niecnymi drogami może kiedykolwiek zaznać spokoju, prawdy i radości? Czy można doznać smaku mango jedząc dynię? Jakie czyny, takie nagrody. Jakie motywy, takie dary Boga. Stąd nasze motywy powinny być wzniosłe, a czyny prawe.
Studenci winni próbować rozwijać moce w nich spoczywające. Wykształceni ludzie dzisiaj wierzą w to, o czym czytają w powieściach i gazetach, w to co widzą w kinie, a nawet w cudaczne słowa przechodnia. Ale nie mają wiary w Boga. To wielkie nieszczęście. Wykształcony człowiek marnuje swe życie rozwijając wiarę w próżne ziemskie sprawy, a wzbraniając się przed rozwijaniem wiary w mądrość uzyskiwaną poprzez Moc Boską i Duchową Wiedzę.
Właściwe wychowanie musi kultywować skromność i dyscyplinę, choć dzisiaj wydaje żniwo dumy i zazdrości. Prawdziwa edukacja musi promieniować światłem i oświecać ciemne miejsca w duszy i w intelekcie człowieka. Nie oznacza ona zwykłej wiedzy książkowej. Powinna rozjaśnić pokrewieństwo człowieka z człowiekiem i jego intymny związek z Naturą. Musi harmonizować doświadczenia wcześniejsze z bieżącymi i prowadzić człowieka do korzystnych i pożytecznych doświadczeń w przyszłości.
Obowiązkiem nauczycieli jest poprawiać i udzielać rad studentom, napełniając ich entuzjazmem i odwagą, oraz usuwając ich gnuśność i niezdecydowanie. Taki jest podstawowy cel wszystkich programów i ćwiczeń. Wiara w Jedność wszystkiego musi być zakorzeniona i silna. Upaniszady deklarują: „Wszystko jest ogarnięte przez Boga”, a Gita mówi: „Wszystko jest w Bogu i Bóg jest we wszystkim”.
Uznawaj każdego studenta jako twe własne dziecko, które gorąco pragnie uczyć się. Uważaj każdy przedmiot którego uczysz, za środek wpajania wiary w Boga. Gdy uczysz fizyki, wprowadź studentów również do wspaniałego misterium filozofii. Ucząc botaniki, kieruj ich ku wzniosłym sekretom drzewa, oraz ku Stwórcy, który ich nim pobłogosławił. Życie jest drzewem. Wzajemną zależność, którą uprawiamy i pielęgnujemy, symbolizują konary, gałęzie i liście; myśli powstające w umyśle są kwiatami; błogość jest owocem, a cnota (doskonałość moralna) jest słodkim wypełniającym go sokiem. Drzewo trzyma się mocno silnymi korzeniami, które je karmią. Korzenie symbolizują wiarę i zaufanie do siebie samego. Obecnie dyscyplina znikła z pola działalności wychowawczej. Wygłaszanie jednej rzeczy, a czynienie innej, stało się uniwersalnym, hańbiącym nałogiem.
Naród może rozkwitać i żyć szczęśliwie tylko wtedy, kiedy edukacja rozwija się w atmosferze Prawdy, Miłości, Czci i Szacunku.
Wykształcenie i wychowanie zabałaganione są dzisiaj wiedzą frazesów, mieszającą się z nabytą wiedzą książkową. To błąd. Edukacja powinna otwierać drzwi umysłu. Dzisiaj wielu uważa naukę za potężny nabytek, lecz to czym nauka dysponuje, to tylko wielka sposobność, możliwość i nic więcej. Nie może być ona aż tak wielką siłą jak to sobie niektórzy wyobrażają, ponieważ jeśli człowiek uprawiający naukę jest pozbawiony dobrego charakteru, to przynosi ona nieszczęście. Może powodować zło i nikczemność. Sprytni złodzieje mogą odznaczać się wysoką inteligencją. I tak naukową wiedzę nadużywa się dla destrukcyjnych celów.
Aby wejść do Nieba, człowiek musi przeobrazić siebie samego w prostoduszne niewinne dziecko. Taka jest Prawda. Aby przycumować w Przystani Nauki, człowiek powinien uformować siebie samego na skromnego, niesamolubnego poszukiwacza. To stwierdzenie jest równie prawdziwe jak poprzednie. W konsekwencji ludzkość błądzi w królestwie szatana, grzęźnie w demonicznym błocie egotyzmu, samolubstwa i zazdrości. Edukacja nie jest gromadzeniem wiedzy naukowej. Powinna w działaniu obdarzyć człowieka odwagą. Powinna nauczyć podejmowania decyzji co i jak trzeba zrobić. Prawdziwa edukacja daje człowiekowi możliwość rozpoznania pokrewieństwa istniejącego między nim a innymi. Oto słuszne piękno leżące w prawdziwej edukacji. Taka Wiedza jest ukrytym skarbem. Ochrania nas jak bliski krewny, stojąc z nami, za nami, u naszego boku i przed nami.
Podniesienie poziomu życia musi równocześnie iść w parze ze wznoszeniem się etycznych, moralnych i duchowych poziomów. Tylko wtedy edukacja może czynić postępy w nauczaniu Wartości Ludzkich. Tylko wtedy harmonizuje z życiem społecznym.
Jest tylko jedno prawo kierujące i strzegące tego świata — Prawo Miłości. Każdy naród lub wspólnota ma radości i smutki, dobre lub niedobre życie, zdecydowane przez i pochodzące z jego działalności. „Niedobre” jest również de facto „dobrym „w odwrotnym kierunku. Służy bowiem uczeniu, czego powinno się unikać. Nie będzie „nie dobre” po wsze czasy. Ani „niedobrych” ani „dobrych” nie można określać jako stanów „absolutnie monotonnych” — stałych. Rzeczywista edukacja wyjawia i czyni oczywistym fakt, że „dobre” i „niedobre” są tylko reakcjami spowodowanymi słabościami i uczuciami człowieka.
Także innych wiar i wyznań nie powinno się traktować pogardliwie. Nie powinno się przejawiać nienawiści do jakiejkolwiek wiary. Sekularyzacja tak naprawdę oznacza równy szacunek dla wszystkich wiar i wyznań.
Instytucje edukacyjne winny uczyć studentów obstawania przy prawdzie i wypełniania swych obowiązków jako święte zobowiązanie. Studenci nie powinni dopuszczać by powodzenie lub niepowodzenie wichrzyło zbytnio ich umysły.
Nawet wtedy, gdy ktoś całe życie spędza na ślęczeniu nad książkami i dzięki temu zyskuje bardzo na intelektualnym rozwoju, w najmniejszym stopniu nie wpływa to na jego rozwój duchowy. Twierdzenie że osoba, która osiągnęła szczyt inteligencji i dzięki temu powiodło się jej w osiągnięciu szczytu duchowej mądrości, byłoby nieusprawiedliwione. Wiedza szkolna i kultura nie odnoszą się do siebie tak, jak przyczyna i skutek. Jakkolwiek jest się wykształconym w wiedzy ziemskiej, jeśli nie uprawiało się swej duszy, każda wiedza jest zwykłym rupieciem. Dopiero system edukacji, który uczy Wartości Duchowych i pomaga w oczyszczeniu nabytej wiedzy, jest najlepszy i najbardziej owocny.
Instytucje edukacyjne powinny krzewić wśród studentów duchowy pogląd na świat. Gdy studenci przyswoją sobie Wartości Duchowe, to Wartości Ludzkie będą w nich rosły spontanicznie. Wartości Ludzkie nie są czymś co można zaszczepić z zewnątrz. Tkwią one w każdej osobie indywidualnie. Muszą się manifestować od wewnątrz. (...) To czego potrzebujemy, to osób które będą dostarczały bodźców i odwagi, aby te wartości uzewnętrzniać. Posiadanie tego poczucia Duchowej Jedności jest preludium do doświadczenia Najwyższej Błogości.
Jaki więc sposób życia na tym świecie jest dla człowieka najbardziej korzystny? Odpowiedź brzmi: prowadzić uregulowany i zdyscyplinowany tryb życia. Rzeczywista edukacja musi szkolić człowieka w rozpoznawaniu tych granic i restrykcji. Prawdziwą edukacją jest zatem ta, która kieruje duszą i doradza intelektowi jak osiągnąć czyste Trwałe Szczęście. Pisma święte deklarują: „Szczęścia nie można nabrać sobie po prostu z jakiegoś naczynia szczęśliwości!”
Zaznawszy niedoli cierpienia i pozostając przez nie nietkniętym — oto oznaka Rzeczywistego Szczęścia. Tę prawdę należy wpoić poprzez prawdziwą wiedzę i wychowanie.
Nagnij gałąź i nadaj kształt drzewu — mówi przysłowie. Ukształtowanie charakteru trzeba rozpoczynać u dzieci od najmłodszych lat. Rozpocznijcie rozwijanie Wartości Ludzkich od szkoły podstawowej.
Na PYTANIE, co jest najcenniejszym przedmiotem, ludzie wszędzie odpowiedzą — diamenty lub złoto. Naturalnie mają one wartość, ale kto im nadał tak wielką wartość? Diamenty i złoto są tylko materialnymi rzeczami, a człowiek uczynił je drogocennymi. W rzeczywistości to człowiek jest najbardziej cenną istotą na Ziemi. Rozpoznał on swoją wyjątkowość i ważkość, a pomimo tego zbezcześcił siebie samego prowadząc z samym sobą handel wymienny przemijającymi i trywialnymi przyjemnościami doczesnymi.
UCZENIE się po to, aby zarobić na życie, jest tylko połową zadania. Drugą połową jest nadanie mu sensu i uczynienie życia wartościowym.
DZISIEJSZA edukacja nie przekazuje studentom ani zdolności, ani wytrwałości w stawianiu czoła codziennym wyzwaniom życia. Pole działalności wychowawczej stało się boiskiem zabaw ignorancji.
CHARAKTER jest najcenniejszym darem wychowania i wykształcenia.
EDUKACJA nie polega na uciążliwym gromadzeniu informacji odnoszących się do przedmiotów i ludzi. Jest budzeniem świadomości nieśmiertelnego wewnętrznego Ducha, będącego Źródłem radości, pokoju i odwagi.
NAWET mały dom wymaga fundamentu. Bez korzeni drzewo runie pod pierwszym podmuchem wiatru. Dom bez fundamentu zawali się w stos gruzu z pierwszym podmuchem wichury. Podobnie uczniowie w szkole muszą dla swego zadowalającego postępu w życiu uzyskać silny fundament, jakim jest wiedza i doświadczenie duchowe, etyczne i moralne.
ACZKOLWIEK nasz obecny system edukacyjny został wyniesiony do poziomu edukacji narodowej, to faktycznie jest on antynarodowy.
UCZELNIA czy szkoła, która obok rozmaitych nauk nie udziela wiedzy o Rzeczywistości Duchowej jest pusta jak niebo bez Księżyca, próżna jak serce bez spokoju i jałowa jak naród bez czci dla prawa.
WYKSZTAŁCENIE musi otwierać oczy, umożliwiając im rozpoznanie Jedności poza wielością.
EDUKACJA powinna krzewić pokój, bezpieczeństwo i szczęście.
LUDZKICH cnót nie można nabyć od innych ludzi. Nie można ich zdobyć za pomocą zwykłego studiowania książek. Ani też nie można pobrać ich w gotowej formie od nauczycieli. Muszą być rozwijane przez każdą osobę indywidualnie, a wynikła stąd Radość musi być tejże osoby własnym doświadczeniem.
To o czym GŁOWA pomyśli, powinno być zbadane krytycznie przez SERCE, słuszną decyzję niech wykonają RĘCE. Taki powinien być główny efekt związku przyczynowego w procesie edukacyjnym.
PRAWDZIWĄ wiedzą jest ta, która ustanawia harmonię i syntezę między nauką z jednej strony, a duchowością i etyką z drugiej.
EDUKACJA powinna rozwijać pokorę i dyscyplinę. Dzisiaj wydaje ona żniwo dumy, zawiści i zazdrości.
INTENCJĄ edukacji jest przekształcenie serca.
INSTYTUCJE edukacyjne powinny dawać światu absolwentów wykazujących się prawością charakteru i zaufaniem do siebie samych. Kultywowanie wiedzy książkowej jest drugorzędne.
WSPÓŁCZESNA edukacja rozwija intelekt i przekazuje umiejętności, ale w żadnej mierze nie pobudza dobrych właściwości.
EDUKACJA musi być zorientowana na osiągnięcie takich właściwości charakteru, które są konieczne dla prowadzenia życia prostego i radosnego.
LUDZKOŚĆ jest wielkim uniwersytetem.
MĄDROŚĆ iskrzy się jak błyskawica pomiędzy chmurami wewnętrznego nieba. Należy podsycać ten błysk i pielęgnować Światło. To jest prawdziwą oznaką osoby wykształconej.
CELEM wykształcenia jest zapewnienie dziecku nie środków utrzymania, lecz życia wartego istnienia.
TRZY pierwsze osoby, które ponoszą odpowiedzialność za kształtowanie przyszłości kraju to ojciec, matka i nauczyciel.
JEŚLI człowiek życzy sobie być szczęśliwym i zdrowym, pierwszym jego ćwiczeniem powinno być skupienie się na usunięciu z umysłu wszelkiej złej myśli, uczucia i zwyczaju. Co jest następnym krokiem? Człowiek musi powitać dobre myśli, dobre uczucia i dobre zwyczaje. Tego rodzaju ćwiczenia można zapoczątkować nawet w dzieciństwie. Jako nauczyciel musisz sam dokonywać usuwania złych myśli i zastępowania ich dobrymi. Musisz czujnie zapobiegać by dzieci nie psuto złem niesprawiedliwości, przemocy, niemoralności i fałszu — to nałożono na ciebie jako twój obowiązek.
KAŻDY nauczyciel powinien robić to co mówi. Powinien demonstrować w swoim własnym życiu prawdę i słuszność tego czego sam naucza.
Jeśli nauczyciel karze np. innych za palenie papierosów, a sam nałogowo pali, to jakim będzie autorytetem? Poprzez taki rodzaj hipokryzji nauczyciel traci wszelki respekt w oczach swych wychowanków. Mów to co myślisz, rób o czym mówisz — oto oznaki prawdziwego człowieczeństwa.
NAJPIERW musicie działać zgodnie z waszą własną radą, wprowadźcie harmonię pomiędzy myślą, słowem i czynem, a dopiero potem prowadźcie w nauce dzieci. W inny sposób jako nauczyciele niewiele ich nauczycie.
NIE wyobrażajcie sobie, że służycie dzieciom ze względu na nie. W równym stopniu czynicie to ze względu na samych siebie.
WARTOŚCI Ludzkich nie można nauczyć się z wykładów lub podręczników. Ci którzy usiłują przekazać wartości studentom czy uczniom, muszą wpierw praktykować je sami, dając tym przykład.
UCZYĆ uczniów miłości możecie tylko poprzez Miłość.
OBCUJECIE z wrażliwymi dziećmi jako ich nauczyciele, przewodnicy i osoby dające przykład. Dla spełnienia swych ról musicie wyekwipować siebie samych w życie wartościami, które wyróżniają człowieka.
SŁUŻ i tym sposobem zdobywaj pozycję przywódcy. Tylko dobry sługa może stać się wielkim panem.
NAUCZYCIELE mogą osiągnąć każdy wysoki ideał pod warunkiem współpracowania, dobrego zdyscyplinowania, przesiąknięcia służeniem, oddaniem i poświęceniem, oraz pełnym zdecydowaniem osiągnięcia pomyślnego wyniku.
WARTOŚCIĄ, której trzeba nauczać jest rozróżnianie pomiędzy przemijającym a Trwałym, trywialnym a wartościowym. Nie mówcie studentom, że świat jest iluzją. Jest prawdziwy, intensywnie prawdziwy tak długo, jak jesteśmy tutaj obecni. Pozwalajcie ludziom żyć w głębokim zainteresowaniu procesem życia. Na posiłek, który spożywamy w kilka minut, poświęcamy dużo pracy, aby uczynić go smacznym, zachwycającym doznaniem. A więc czy nie powinniśmy potrudzić się, aby uczynić smacznym życie, trwające długie dziesiątki lat? Co życiu dodaje smaku? Dobre myśli, dobre zwyczaje, cnoty, dobre czyny — to one udzielają życiu czaru i zachwytu.
JEŚLI sami nauczyciele nie postępują według etyki prawości, to jakże mogą wpoić dzieciom dobre zwyczaje i wartości?
TYLKO doskonały nauczyciel może uformować doskonałego ucznia i studenta.
NAUCZYCIEL ma największy udział w formowaniu przyszłości kraju. Ze wszystkich zawodów wasz jest najszlachetniejszy, najtrudniejszy i najważniejszy.
WYCHOWANIE i wykształcenie powinny wyzwolić człowieka z kajdanów tchórzostwa, rozdrażnienia, zachłanności, nienawiści, małostkowości i innych ograniczeń wyznaczanych przez „ja” i „moje”. W obecnej erze edukacja jest łatwo i szeroko dostępna.
Szkół i kolegiów, uniwersytetów i instytutów naukowych namnożyło się wszędzie na całym świecie wiele. Pomimo tego nie ma spokoju, nigdzie wśród ludzi nie jest widoczne braterstwo i przepływ miłości. Powód tego tragicznego zjawiska leży w fakcie, że edukacja nie wpłynęła na zwyczaje i zachowanie się w codziennym postępowaniu, jak i na kontakty międzyludzkie. Nauczyciel musi z oddaniem uprawiać w sobie samym skromność, współczucie i ducha serdecznej służby. Jest on ideałem i przykładem dla swoich uczniów. Gdy uczeń ma jakąś wadę, sam przez nią cierpi. Ale gdy wadę ma nauczyciel, skaża nią tysiące. Nauczyciel jest światłem latarni morskiej, które musi kierować i prowadzić. Jeśli zawiedzie w oświecaniu, wielu rozbije się na skałach.
JAKO nauczyciele wykonujcie swoje obowiązki w duchu poświęcenia, miłości i służby. Stójcie dzielnie jako jaśniejące przykłady wobec kraju i świata. Prowadźcie dzieci przez cały czas po wypełnionej Radością ścieżce Prawdy. Pozwalajcie obliczom waszym zajaśnieć zawsze uśmiechem, osiągniętym i wynikającym z radości patrzenia na twarze dzieci.
UDOSKONALAJCIE swe serca, aby zbierać żniwo Prawdy, Prawego Postępowania, Pokoju i Miłości. Plonem tym powinniście dzielić się z innymi. To człowiek w istocie jest Źródłem wiecznej radości, pokoju, miłości i oddania. W okresie kształtowania się osobowości, rozwijajcie te wartości poprzez nauczanie, przykład i ćwiczenie. Wtedy wychowankowie nabiorą poczucia bezpieczeństwa i słodyczy na resztę życia.
PIERWSZYM zadaniem nauczyciela jest rozwijanie w sercach uczniów zamiłowania do doskonałości moralnej.
NAUCZYCIELE, którzy budzą w swych uczniach cechy wzajemnej miłości i poszanowania, są dzisiaj bardzo potrzebni.
NIE rozwijajcie w sobie poczucia dumy, wyobrażeniem że dzieci są w potrzebie waszej służby. Wy potrzebujecie ich tak bardzo, jak one potrzebują was. Bądźcie tymi, którzy uczą się przez całe życie. Stańcie się w pełni przepojeni ideałem nauczania jako praktyki duchowej. Stawajcie się osobami, które wiedzą jak żyć życiem wartym zachodu...
NAUCZYCIELE muszą być przykładami zdolnymi do inspirowania swoich uczniów i studentów. Muszą praktykować to co głoszą. Jaki nauczyciel tacy uczniowie: „Jakość wody z kranu jest taka sama jak wody w zbiorniku, z którego wypływa.”
MŁODEMU drzewku można pomóc by rosło prosto, ale kiedy raz stanie się drzewem, nie można go już prowadzić w jego wzroście.
UMYSŁY dzieci są niewinne i czyste. Każde dziecko dla nauczyciela i rodziców jest białym marmurem służącym do wyrzeźbienia Oblicza Boga; pączkiem któremu trzeba pomóc aby zakwitł w całej swej Chwale Boskiej i stał się godnym zaofiarowania Bogu.
DZIECI muszą wyrastać w świadomości braterstwa ludzi i Ojcostwa Boga.
DZIECI na ogół są dobre z Natury, skore do spełniania swych obowiązków i przodowania w nauce. Przyczyna ich wybryków, niesforności i sporadycznego niezdyscyplinowania leży w dorosłych, dających złe przykłady prawdy i samokontroli.
DZIECI muszą wyrastać w atmosferze szacunku, zaufania, wzajemnej pomocy i współpracy.
OD najbardziej wrażliwych lat dzieci powinno się uczyć rozwijania miłości do wszystkiego i wszystkich. Miłość prowadzi do pojednania. Pojednanie krzewi czystość (moralną). Czystość prowadzi do Jedności.
DLA dzieci pierwszą koniecznością jest miłość i szacunek do rodziców, którym wszystko zawdzięczają.
DZIECI są światłem iluminującym ścieżkę narodu.
OJCIEC i MATKA powinni w domu uzupełniać naukę przekazywaną w szkole przez nauczyciela.
DOMY w których dorastają dzieci, powinny być czyste, zadbane, tętniące atmosferą wolną od nienawiści, zawiści, chciwości i hipokryzji. Pożywienie podawane dziecku musi być czyste. Dziecko w wieku od dwóch do pięciu lat wzoruje się przede wszystkim na swojej matce, tak więc matka powinna zachowywać się w tym okresie jak najstosowniej.
WPŁYW rodziców na umysłowość dzieci jest bardzo znamienny. Jest on w swojej istocie podstawowy i dominujący — kształtuje osobowość i wzór postępowania u dzieci.
Na RODZICACH spoczywa główna odpowiedzialność za uformowanie charakteru dzieci. Nie powinni oni dawać zbyt wiele wolności w wyniku przesadnej afektacji.
W DOMU, rodzice powodowani źle kierowanym afektem, zezwalają na sprowadzanie dzieci z właściwej drogi (rozwoju).
RODZICE i nauczyciele są rzeźbiarzami mającymi uformować osobowość dzieci, za które są odpowiedzialni. Jeżeli rodzice i nauczyciele dają dobry przykład, dzieci automatycznie rozkwitają we wzory doskonałości, przynosząc chwałę narodowi.
NAUCZYCIELE powinni być w stałym kontakcie z rodzicami, tak aby ci ostatni również praktykowali Wartości Ludzkie, poprawiając w ten sposób zachowanie się swoich dzieci.
Sathya Sai Baba
Podstawową przyczyną wszystkich problemów i nieszczęść człowieka jest ZAWIŚĆ... Zawiść towarzysząca nienawiści to trująca zaraza atakująca korzenie ludzkiej osobowości.
Drzewo może być obsypane kwiatami i owocami, lecz kiedy szkodliwe robaki zajmą się korzeniami — możecie sobie wyobrazić co się stanie z jego wspaniałością.
Całe podziwu godne piękno zacznie niknąć w oczach, kwiaty zwiędną, owoce opadną, a pożółkłe liście rozrzuci wiatr. Uschnięte drzewo zanim upadnie, straszyć będzie swoim widokiem. Tak samo kiedy zawiść i nienawiść zatnij ą serce człowieka, bez względu na jego inteligencję czy wykształcenie — zniszczą go w końcu zupełnie. Stanie się on wrogiem własnej społeczności i pośmiewiskiem dla wszystkich, bo utraciwszy cechy człowieczeństwa, przestanie się liczyć jako członek swojego środowiska. Na koniec nawet najbliżsi przyjaciele staną się jego wrogami, opuszczą go, a resztę swoich dni może spędzić w niekończącym się cierpieniu. Nie ma tak podstępnego wroga jak zawiść. Kiedy dotknięty nią osobnik spotka kogoś posiadającego większą władzę, siłę, wiedzę, czy reputację, bogactwo lub urodę, lub tylko odzianego w lepsze ubranie — natychmiast ogarnia go zazdrość. Trudno jest mu zaakceptować i pogodzić się z taką sytuacją. Umysł takiego z miejsca szuka sposobów, ażeby drugiego człowieka poniżyć, pomniejszając jego wartość w oczach innych...
Takie skłonności i złe tendencje nie powinny nigdy znajdować przystępu do ludzkiego umysłu, nie powinny nigdy zapuszczać korzeni i zatruwać naszych charakterów.
Uczmy się odczuwać radość, kiedy inni są oceniani pozytywnie, szanowani za ich cnoty i prawość, którą się kierują. Szukajmy tego co nas łączy, a nie dzieli. Szukajmy tego co prawdziwie jest nam wspólne. Nauczmy się kultywować szeroki światopogląd, wielkoduszność i dbać o czystość swoich motywów. Jeśli życzymy innym niepowodzenia i klęski, a sobie sukcesu aby się wywyższyć, to ujawniamy w ten sposób swoją okrutną zwierzęcą naturę, która doprowadzić nas może do zguby. Musimy zawsze być czujni, aby nie dać się opanować Demonowi Zawiści. Demon ten bez wątpienia zniszczy to wszystko, co jest w nas wartościowe, rujnując po drodze nasze zdrowie, podkopując psychofizyczną odporność i pozbawiając snu.
Wychwalanie siebie i potępianie innych jest równie fatalne, co ukrycie swojej własnej małości i nikczemności przez wkładanie maski dobroci. Nie mniej trujący jest nawyk ignorowania tego co dobre, oraz usilnego wyszukiwania wad u innych. Uczmy się nigdy nie wypowiadać słów poniżających kogokolwiek. Jeśli jesteśmy z kimś w przyjaźni i bardzo go lubimy — wszystko cokolwiek on zrobi widzimy jako dobre. Jeśli sytuacja się zmieni i przestaniemy go lubić, nawet to co jest dobre, widzimy jako złe. Obydwie te reakcje są błędne i całkowicie niegodne polecenia...
Wielki stos drewna na opał może zostać obrócony w popiół przez jedną iskrę ognia. Kropla trucizny zniszczy całą bańkę mleka i uczyni go nie do spożycia. Zawiść i nienawiść są taką iskrą i kroplą niszczącymi wszelkie zalety i cnoty, jakie człowiek posiada. Dbajmy o to, aby nie dopuszczać do swoich umysłów samolubstwa, zawiści, gniewu i chciwości. Są one sidłami zniewolonego umysłu, które doprowadzą do zguby każdego człowieka.
Jeżeli posiadasz wiarę w Boga, proś w modlitwie aby pomógł nam uwolnić się od tych tendencji. Kiedy uzyskamy Jego Łaskę, możemy pozostać spokojni, z gwarancją że takie absurdalne cechy nie będą więcej deformować naszego charakteru.
Jeżeli posiadasz wiarę w człowieka, zdobędziesz zaufanie do siebie samego.
„Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie to uczyniliście.”
Mat. 25, 40
Świat stoi dzisiaj w obliczu ruiny i katastrofy, ponieważ ludzie stracili zaufanie do samych siebie. Jeżeli człowiek nie ma wiary w samego siebie, jak może natchnąć wiarą innych? Wiara na pokaz — bez szczerości i stałości — jest sztuczna i powierzchowna. Na tym niestety nie kończą się szkody wyrządzane przez zawiść, gniew i nienawiść. Powodują one, że znajdujemy przyjemność w plotkowaniu i obmawianiu innych. To zło jak epidemia szerzy się wśród młodzieży, która w swej niewiedzy jest szczególnie na tę chorobę podatna. Przychodzi to już jej tak bardzo naturalnie, że jest jednocześnie dowodem wielkiej ignorancji. Dlatego też podkreślam to przy wielu okazjach:
„Ci, których — oczy szukają zła, uszy lubią słuchać złych rzeczy,
język rozsiewa zło, nos lubi złe zapachy i ręce z upodobaniem czynią zło
— powinni być całkowicie unikani.”
Ktokolwiek ma coś z tych negatywnych cech, powinien być z daleka omijany. W przeciwnym razie przyszłość tego, kto wybiera złe towarzystwo, będzie kompletną klęską... Oczywiście zmysły w takich sytuacjach dają odczucie chwilowej przyjemności, lecz w konsekwencji sprowadzają nieszczęście.
APPENDIKS
Przesłanie filozoficzne Sarwepalli Radhakrishnana w świetle sentencji filozofii odwiecznej.
Redakcja (compilatio) na podstawie wstępu do tomu 1 „Filozofii indyjskiej”, I.W. PAX, 1958 r.
Wypowiedzi dotyczące istoty prawdy na tyle są cudzymi, na ile ich nie rozumiemy. Kiedy pojmiemy ich treść uczyniwszy swoją, rozbłyskują nowym życiem. Nie jest to już wtedy rabunek, kradzież (compilatio) słowa, myśli czy dzieła. Jest to wspólna praktyka w tym co rzeczywiste, w tym co prawdziwe — „wspólny rytm serca, ani indyjskiego, ani europejskiego, lecz po prostu ludzkiego.”
Podstawowa jedność kultury indyjskiej na równi z wewnętrznym zróżnicowaniem wiernie odzwierciedlona jest w jej lokalizacji geograficznej. Granice kulturowe Indii okazały się szczególnie trwałe i ściśle określone, niewątpliwie częściowo dlatego, iż odpowiadają one ich wyraźnie zarysowanym granicom fizycznym. Los przydzielił Indiom miejsce na Ziemi, w którym przyroda nie skąpiła swych darów, roztaczając wokół piękne krajobrazy od potężnego łańcucha górskiego niebotycznych Himalajów po jednej stronie, do morza po drugiej.
Kiedy mieszkaniec Indii rozwiązał swe sprawy doczesne, rozwiązał trudności życia ziemskiego w oparciu o minimum egzystencji; zaczynał rozmyślać nad sprawami wyższego rzędu, nad tym jak prowadzić bardziej doskonałe życie duchowe. Łagodny klimat Indii prawdopodobnie skłaniał do spokoju i samotności. Rozległe puszcze i cieniste leśne ścieżki stwarzały dla nabożnych jednostek doskonałe warunki do spokojnych wędrówek i niezwyczajnych rozmyślań. Ludzie myślący, znużeni światem udawali się w pielgrzymkę do tych zaciszy, gdzie wsłuchując się w szelest liści, szum bystrych potoków i muzykę pierwotnej przyrody zdobywali spokój wewnętrzny. Uzdrowieni siłą swego ducha odbywali medytacje nad głębszymi zagadnieniami istnienia w leśnych pustelniach zwanych aśrama i tapowana. Ta kategoria ludzi, uosabiająca ducha Indii w tym co jest w nim najoryginalniejszego i najgłębszego, od niepamiętnych czasów zamieszkiwała w głębi lasów, na brzegach rzek lub w górach obok świętych jezior. Czasem żyli oni samotnie, czasem złączeni w bractwa, ale zawsze jednym zespoleni i ożywieni duchem. Byli to duchowi władcy Indii. To oni jako spadkobiercy dawnych mędrców (riszi) byli w posiadaniu klucza do tajemnego znaczenia Wed (Wiedzy Duchowej). Żył w nich geniusz ascetyzmu, wiedzy tajemnej, władzy nadziemskiej.
Dla zdobycia tej wiedzy znosili wszystko: głód, chłód, piekące słońce, strach przed dżunglą.
Bezbronni w swoich szałasach, żyli modłami i rozmyślaniami. Głosem czy spojrzeniem — rzec by można — przywoływali i oddalali węże, uśmierzali lwy i tygrysy. Szczęśliwy, kto zyskał ich błogosławieństwo: będzie miał przyjaciół w Dewach! Biada temu, kto ich skrzywdził lub zabił: ich klątwa — mówili poeci — ciążyła na winnym aż do trzeciego wcielenia...
Z łona takiego bractwa pustelniczego narodził się przewrót w ustroju kapłaństwa starożytnych Indii i uczynił z nich najpotężniejszą teokrację. Zwycięstwo władzy duchowej nad władzą ziemską, pustelnika nad królem, zrodziło potęgę braminizmu. Trudne zadanie zainteresowania mas metafizyką zostało dokonane w Indiach.
Twórcy systemów filozoficznych dążyli do społeczno-duchowych przeobrażeń wewnątrz kraju. Określenie cywilizacji indyjskiej jako braministycznej oznacza po prostu to, iż jej zasadniczy charakter i dominujące w niej cechy kształtowały się pod wpływem myślicieli-filozofów oraz ludzi o religijnym nastawieniu, chociaż nie wszyscy byli braminami z urodzenia. Idea Platona, że filozofowie powinni rządzić i kierować społeczeństwem, znalazła zastosowanie w Indiach.
„Prawdy ostateczne są prawdami duchowymi i w ich to świetle trzeba uszlachetniać życie.”
Zaznaczyć jednak należy, że filozofia w starożytnych Indiach, która nie mogła ostać się próbie życia, nie miała szans przetrwania. Było to wynikiem ścisłego związku pomiędzy teorią i praktyką, doktryną i życiem. Dla tych, którzy zdawali sobie sprawę z rzeczywistego pokrewieństwa w powyższym, filozofia stawała się stylem życia, podejściem do duchowych osiągnięć...
„U granic poznania czeka Bóg, na tego kto Go szuka.
W wielu krajach świata rozmyślanie nad istotą bytu było i jest zbytkiem życiowym. Poważną część czasu poświęca się (i poświęcało) praktycznemu działaniu, podczas gdy zajęcia filozoficzne uprawiane były i są na marginesie.
„Filozofowie różnie interpretowali świat, a chodzi o to, aby go zmienić.”
Karol Marks
...wolność od zmartwień, oderwanie od trosk codziennych, brak tyranizujących zainteresowań materialnych, stanowiły w starożytnych Indiach okoliczność sprzyjającą rozwojowi życia wyższego (wewnętrznego), toteż od zarania dziejów spotykamy się tam z żarliwością duchową, z zamiłowaniem do mądrości, z pasją do zdrowych zajęć umysłowych...
Indowie potrafili uniknąć tego najgorszego z przekleństw, jakim jest według Platona nienawiść do rozumu (Fedon). Oto przyczyna pozwalająca zarówno heretykom jak sceptykom, niewierzącym, realistom, wolnomyślicielom, materialistom i hedonistom rozwijać się na ziemi indyjskiej. Rozum swobodnie kwestionuje i krytykuje wyznania, w których ludzie przychodzą na świat, a Mahabharata powiada iż:
„nie istnieje muni (asceta, pustelnik, eremita), który by nie miał swych własnych poglądów.”
Wszystko to świadczy o silnym intelektualizmie umysłowości duszy indyjskiej, dążącej do poznania prawdy wewnętrznej oraz praw kierujących wszelkimi dziedzinami poczynań ludzkich.
„Przyjmij postawę Krishnamurtiego — zbadaj to, sprawdź to, doświadcz Tego.”
Prawdą jest również, iż Indowie byli raczej skłonni do wyszukiwania jedności, aniżeli podkreślania ostrych konturów i odrębności. Jeżeli w ogóle dopuszczalne jest takie rozróżnienie, to można powiedzieć, że umysł spekulatywny jest bardziej syntetyczny, podczas gdy umysł o tendencjach naukowych jest bardziej analityczny. Pierwszy dąży do tworzenia systemów filozoficznych o charakterze kosmicznym, zamykających w jednej wszechobejmującej wizji początek wszechrzeczy, dzieje wieków, jak też zamieranie i rozkład świata.
„Ważniejsza od pracy jest wyobraźnia.”
A. Einstein
Drugi ma tendencję do zajmowania się nudnymi szczegółami dotyczącymi świata, a uchodzi jego uwadze poczucie jedności i całości.
„Iluż to ludzi wykształconych przechodzi przez życie podobnych owemu mułowi objuczonemu książkami.”
LC. Chatterji
Myśl zachodnia opiera się na tym co nazywamy zmysłami, podczas gdy myśl indyjska stawia zmysł wewnętrzny (duchowy) na usługi dociekań filozoficznych.
Ruch nie mógłby istnieć, gdyby nie istniał bezruch, gdyż ruch jest tylko degradacją tego co niezmienne. Prawda o powszechnej zmienności tkwi w bycie niezmiennym. Musimy zatem zatonąć w powszechnej świadomości ruchu i stać się współrozciągłymi ze wszystkim co istnieje (przekroczyć własne ambicje, zahamowania, opory). Wtedy nie tyle obejmujemy myślą rzeczywistość, ile ją przeżywamy, nie tyle znamy ją, ile się nią stajemy.
„Negatywizm może być dobry jako metoda, jednakże najwyższą prawdą jest afirmacja.”
D.T. Suzuki
Główną tendencją kultury Zachodu jest podkreślanie raczej sprzeczności pomiędzy człowiekiem a Bogiem, w której człowiek opiera się Mocy Boga; wykrada Odeń ogień dla dobra ludzkości (Prometeusz). W Indiach człowiek jest tworem Boga. Cały świat zawdzięcza swe istnienie ofierze Boga.
„Ogień płonie nad drewnem. Mądry człowiek dogląda ognia, zapewniając pomyślną ofiarę. Wszelkie czyny ofiarowuje Bogu — oto drewno ognia mistycznego.”
Rzeczywistość istnieje, chociaż nie jesteśmy w stanie poznać jej; a to, co nam jest znane, nie jest rzeczywistością, gdyż każda interpretacja świata ujęta w zrozumiały system załamuje się.
„Ten, kto może wyrazić jak bardzo płonie, doświadcza jeno słabego żaru.”
Petrarca
Myśl daje nam wiedzę o rzeczywistości, jednak jest to tylko wiedza, a nie sama Rzeczywistość. Myśl ma do czynienia z przeciwstawieniem podmiotu przedmiotowi, podczas gdy w Absolutnej Rzeczywistości antytezy te nie istnieją — Rzeczywistość jest ciągła. Najbardziej konkretna myśl, gdy usiłuje zespolić wielość, pozostaje nadal abstrakcyjna — jeśli więc chcemy poznać Rzeczywistość, musimy się wyrzec myślenia. ...Rzeczywistość może być pojęta pewnego rodzaju odczuciem — intuicją.
Duch poznaje poprzez Jedność — identyfikację (intuicja).”
W. Dahlberg
Jak się wydaje, potrzebny nam jest inny dodatkowy element oprócz myśli, a sugeruje to termin darśana. Termin ten pochodzi od sanskr. rdzenia dryś — widzieć. To widzenie może być percepcyjnym spostrzeżeniem, poznaniem pojęciowym, lub wreszcie intuicyjnym doznaniem. Może ono polegać na obserwacji faktów, logicznym dociekaniu lub też na duchowym wglądzie w obecności swego Guru. Na Wschodzie powiada się iż:
„Najważniejszym zadaniem po urodzeniu, ważniejszym od znalezienia żony (czy męża), jest odszukanie swojego Nauczyciela, Przewodnika, Guru.”
Darśana jest percepcją duchową, poglądem ujawnionym w całości zmysłowi duszy. Toteż najwyższe triumfy filozofii dostępne są tylko tym, którzy osiągnęli czystość duszy.
Wodzę okiem po uczniach i nauczycielach: słabym jest, kto się tylko narodził z kobiety...”
Omar Chajjam
Czerpiąc z wewnętrznego źródła, filozof ujawnia nam prawdę życia, prawdę której sam intelekt nie jest w stanie odkryć. Wizja ta powstaje prawie tak naturalnie jak owoc z kwiatu, z tajemniczego ośrodka, w którym następuje uzgodnienie wszelkich doświadczeń. Filozof jest przyrodnikiem, który powinien śledzić ruch rzeczy, nie przeceniając dobra i nie pomniejszając zła w imię jakiegoś osobistego uprzedzenia.
„Dla świętego wszystko jest święte.” przysł. niemieckie
Poszukiwacz prawdy musi mieć odwagę poświęcenia wszystkiego dla postawionego sobie wyższego celu.
„Sam musisz przemyśleć i wybadać dokładnie, co rozszerzy twoje serce, a co wprowadzi niepokój; potem trzymaj się mocno tego pierwszego i wy rzecz drugiego.”
Sathya Sai Baba
Dyscyplina duchowa, wymagająca bezlitosnego obrachunku ze sobą, pozwoli poszukiwaczowi na osiągnięcie jego celu, którym jest wolność.
„...uwieńczeniem wiedzy jest Miłość, uwieńczeniem mądrości — Wolność.”
Sathya Sai Baba
Każda cywilizacja wytwarza jakąś jej tylko właściwą „na obraz i podobieństwo” świętą myśl. Istnieje pewna immanentna teologia, kształtująca każdą rasę ludzką (Natura, Dharma), aż do pełnego jej rozwoju. Różne poglądy powstałe w Indiach uważane są za rozgałęzienia tego jednego drzewa Dharmy. Różne ścieżki wiodące na przełaj oraz ślepe uliczki w ten czy inny sposób są uzgodnione z głównym traktem postępu ku Prawdzie. Znanym sposobem wprowadzenia harmonii pomiędzy ortodoksyjnymi systemami filozoficznymi jest przypowieść o matce, która pokazując Księżyc małemu dziecku, mówi o nim jako o błyszczącym krążku zawieszonym na wierzchołku drzewa — co dla dziecka jest całkiem zrozumiałe — nie wspominając o olbrzymiej odległości dzielącej Ziemię od Księżyca, która by je oszołomiła. Tak też interpretowane są różne poglądy, przystosowane do zmieniających się ułomności ludzkiego rozumienia. Od początku Indowie wyczuwali, że Prawda jest wieloaspektowa i że różne poglądy zawierają różne aspekty Prawdy, której nikt nie jest zdolny przekazać w całej pełni. Dlatego też byli tolerancyjni i skłonni do przyjmowania poglądów odmiennych. Byli oni nieustraszeni w przyjmowaniu nawet niebezpiecznych doktryn, jeśli tylko miały one uzasadnienie logiczne. Nie pozwolili zaginąć żadnemu okruchowi tradycji.
„Bóg jest we wszystkim i wszystko jest w Bogu.”
Brahmaiwedam Sarwam
„Poznawanie jest przeobrażaniem się człowieka.”
G.K. Jung
Aśrama — odosobnione, zaciszne miejsce; izolowana siedziba dla praktyk ascezy i zdobywania rozważności — mądrości; od sanskr. aśram — udzielać porady, konsultować realizację duchowej tożsamości.
Atma — Najwyższa Świadomość, Jaźń, Iskra Boża w człowieku: „Stworzył tedy Bóg człowieka na wyobrażenie Swoje, na wyobrażenie Boże stworzył go.” Genesis 1,27; por. wedyjskie „Tat twam asi” — Ty Jesteś Tym.
Awatara — Świadoma Siebie Inkarnacja Boga zstępująca z Królestwa Bożego w manifestację materialną, przyjmująca narodziny określonej Osoby Boga „dla ochrony sprawiedliwych, dla zagłady nieprawość czyniących”, Bhagawad Gita rV.8.
Bhakta — praktykujący uczeń, oddany w służbie miłości swemu Nauczycielowi, Guru, Mistrzowi; Bogu. Od sanskr. bhadż — poświęcenie, wiara, ufność: „Panie uczyń mnie narzędziem Twego Pokoju — abym niósł miłość tam, gdzie się nienawidzą; abym przebaczał tym, którzy krzywdzili; abym budził nadzieję tam, gdzie panuje rozbicie; abym wnosił radość tam, gdzie zamieszkała troska.” Franciszek z Asyżu.
Brahma, Wisznu i Sziwa reprezentują w hinduizmie trzy aspekty Jedynego, Trójcę Boga Jedynego — Trimurti; od sanskr: trł — trzy, murti — manifestacja formy. „Tworzenie, Utrzymywanie i Rozwiązywanie mogą być dokonywane jedynie przez Wszechpotężnego (...) przez nikogo innego.” Sathya Sai Baba.
darśana — bezpośrednie widzenie uosobienia Boga, awatara, mistrza duchowego, bądź osoby świętej patrz strona 49; 19, 20
Dharma — wrodzona, nieodłączna, naturalna i wieczna (trwała) funkcja duszy indywidualnej; Prawda — jako esencja religii, filozofii i nauki; Istota Człowieczeństwa; Najwyższa Powinność. W kategoriach praktyki to: sprawiedliwość, prawość, harmonia i doskonałość moralna; od sanskr. Dhryi — prowadzić, założyć, ustanowić, trzymać się. „Dobroć nie musi się w duszy pojawiać, gdyż jest już w niej — choć niezauważona.” Theologia Germanica.
Filozofia od gr phileo — lubię, sophia — mądrość. „Jako logika spełnia negatywną funkcję: wykazania niedostateczności wszelkich kategorii intelektualnych i podkreślenia w jaki sposób przedmioty tego świata są uzależnione od umysłu myślącego o nich.” S. Radhakrishnan.
Karma — prawo przyrody, Natury; pokarm naszej indywidualnej egzystencji w reinkarnacyjnym kole przyczyny i skutku: „Kto hojnie sieje, ten zbierze bogaty plon.” 2 Kor. 9,6; „Kto sieje wiatr, zbierze burzę.” Ozeasz 8,7.
Kriszna — manifestacja aspektu Boga Utrzymującego (Wisznu), Boga Zbawiciela w Osobie Boga Pasterza, który dźwiękiem fletu stroi (dostrajając) pod postacią dźwięku — serca i umysły swoich wielbicieli: „Hare Kriszna, Hare Kriszna, Hare Hare...”
Lila — moce cudowne przynależne Boskiej Naturze; od sanskr. Ula — żart, zabawa, gra, lekkość i łatwość bez trudu, wdzięk, urok, przedstawienie. „Bóg jest Wiekuistą Mocą. Jest On przyczyną i skutkiem, garncarzem, gliną i garnkiem...” Sathya Sai Baba.
Maja — iluzja, wiążące złudzenie nierzeczywistego; chwilowe, tymczasowe ograniczenie; od sanskr. ma — mierzyć, dźwięczeć, rozważać, poddawać się żałośnie miejscu (por. polskie majak, mara, marzenie, zmora). „Koloryt świata otaczającego zależy od stosunku uczuciowego do niego.” Antoni Kępiński.
„Prawdziwa„ w sensie — nieprzemijający; nie mający początku ani końca.
to jest moja ręka, głowa; nie jestem ręką, nogą etc, por. przypis nr 2. i fałszywe złudzenie ego — sanskr. ahamkara.
Joga — wszystkie metody pozwalające osiągnąć doskonałość w opanowaniu zmysłów ciała, umysłu (myśli i mowy), duszy (emocjonalność, pożądliwość, chciejstwa); od sanskr. judź — złączyć, połączyć, zjednoczyć, zaprząc, ujarzmić. „Stłum swoje pożądania, a znajdziesz to, czego pragnie twe serce. Bo czyż wiesz, że twoje pragnienia są podług Woli Bożej.” Św. Jan od Krzyża.
Religia — od łac. re — na powrót, ponownie; łac. ligare — połączyć, związać. „Religia nie jest wiarą czy kodeksem, ale wglądem w Rzeczywistość, życiem wewnętrznym Ducha, osiągalnym wszędzie i w każdym miejscu.” J.B. Chethimattam.
Sadhaka — aspirant, praktykant; ten który praktykuje → sadhanę, dyscyplinę ciała, umysłu, mowy, emocji i czynu: „W jedności słowa, myśli i czynu...”
Sadhana — zdyscyplinowana praktyka duchowa; od sanskr. sadh — zmierzać prosto do celu; porządek, dyscyplinę znosić. „Od jakości twoich celów, zależeć będzie jakość twego życia.” Matka z Auroville.
Sat-Czit-Ananda — dosłownie z sanskrytu: istnienie-świadomość-szczęśliwość. Formuła hinduistyczna opisująca rzeczywistość jako jednię bytu, świadomości i doświadczenia, której doznanie równoznaczne jest z wejściem w stan boskiej szczęśliwości.
Siddhi — cudowne siły psychiczne, moce jogiczne, doskonałości uzyskiwane na kolejnych etapach praktyki jogi; od sanskr. sidh — dojść, osiągnąć, zdobyć.
Stanisław Tokarski, Jogini i wspólnoty — nowoczesna recepcja hinduizmu, Ossolineum 1987, s.245; patrz także: Jan Nara, Bhagawan Śri Satja Sai Baba i Odwieczna Droga Prawości, MANDRAGORA, Wrocław — styczeń 1983;
Jan Nara, Misterium Sai, Wyd. Kwiat Światła, Wrocław-Opole 1991; reportaże Piotra Listkiewicza z Podróży w krainę cudów, miesięcznik NIE Z TEJ ZIEMI od nr 2/luty 1992.
Swami — Nauczyciel Duchowy, Mistrz. Ten, który osiągnął doskonałość w kontrolowaniu zmysłów ciała, duszy i umysłu; od sanskr. swamin — właściciel, władca, posiadacz, gospodarz, sędzia; Pan.
Dom Wydawniczy „LIMBUS" Sp. z o.o.
ul. Pomorska 39, 85-959 Bydgoszcz 2
skr. poczt. 21
tel./fax (052) 328-79-74
e-mail: ksiegarnia@limbus.com.pl