ŻEBY POLSKA ROSŁA W ATOM
Andrzej Krajewski
Przepis reżysera Alfreda Hitchcocka na opowiedzenie dobrej historii wyglądał tak, że na początku powinno być trzęsienie ziemi, a potem napięcie ma stopniowo wzrastać. Janusz Rolicki, autor biografii zmarłego niedawno Edwarda Gierka, pierwszego sekretarza KC PZPR w latach 1970–1980, skwapliwie skorzystał z tej zasady i stworzył dzieło, które niewątpliwie czyta się znakomicie, choć trudno nazwać je do końca wiarygodnym. W książce znajdziemy wiele sensacyjnych informacji, m.in. tę, że planując uniezależnienie się od ZSRR, Gierek chciał, aby Polska posiadała własną broń jądrową!
Rolicki, dziennikarz i działacz PZPR, zrobił w latach siedemdziesiątych dużą karierę. Kierował pionem kulturalnym w Radiokomitecie, będąc bliskim współpracownikiem legendarnego szefa tej instytucji Macieja Szczepańskiego. Uchodził przy tym za partyjnego liberała. Dwadzieścia lat później zasłynął tym, że jako redaktor naczelny "Trybuny" potępił interwencję NATO w Kosowie, otwarcie popierając Serbów. Gdy zaś władze SLD usunęły go ze stanowiska, opisał na łamach "Gazety Wyborczej" metody, jakimi Leszek Miller zarządza polityką informacyjną w publicznej telewizji i radiu. Jak widać, Rolicki to postać barwna, nie unika sensacyjnych tematów i skandalizowania.
Do tego nie ukrywa swoich lewicowych sympatii politycznych. Rolicki kontynuował przygodę z Edwardem Gierkiem już w Trzeciej Rzeczypospolitej, spisując jego wspomnienia w dwóch wywiadach-rzekach Przerwana dekada i Replika.
Biografia pierwszego sekretarza została skonstruowana zgodnie z regułami dziennikarskiego warsztatu: rozpoczyna się więc od najbardziej dramatycznego momentu w życiu Gierka, czyli internowania go wraz ze współpracownikami podczas stanu wojennego. Przyzwyczajony do wygód człowiek, który dwa lata wcześniej dzierżył władzę prawie absolutną, został zamknięty wraz z dawnymi podwładnymi w zdewastowanym budynku byłej szkoły milicyjnej nad jeziorem Głębokie na Pojezierzu Pomorskim. Zima okazała się wówczas bardzo mroźna, a strażnicy nie traktowali więźniów zbyt dobrze. Gierek w ostatnim etapie kariery politycznej mógł się przekonać, iż w polityce, jak pisze Rolicki, takie pojęcia jak przyjaźń, prawdomówność, uczciwość stają się [...] pustymi słowami. Dopiero zgon jednego z internowanych prominentów Zdzisława Grudnia, byłego szefa Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach, sprawił, że ekipa Jaruzelskiego zaniechała stosowania drastycznych sankcji wobec byłych kolegów. Zarówno rozpoczęcie biografii od momentu, gdy władca stał się ofiarą, jak i ciąg dalszy wskazują, że autor całą sympatię ulokował po stronie głównego bohatera. Przedstawił Gierka jako wizjonera i ambitnego przywódcę, przewyższający talentami otaczających go polityków, który poniósł klęskę na skutek zdrady podwładnych. Rolę szwarccharakterów pełnią tu Wojciech Jaruzelski i Stanisław Kania, dwaj główni spiskowcy i konkurenci do władzy nad partią komunistyczną i krajem.
W tej swoistej apoteozie Gierek został ukazany jako inicjator poprawy stosunków z Kościołem katolickim, dążący do uczynienia ich wręcz przyjaznymi. Rolicki przemilcza przy tym fakty, z jaką zaciętością w latach siedemdziesiątych Służba Bezpieczeństwa inwigilowała Kościół i wraz z aparatem partyjnym za wszelką cenę starała się ograniczyć jego wpływy. Również liberalnym przekonaniom Edwarda Gierka i niewierze w komunistyczną ortodoksję Polska miałaby, zdaniem autora, zawdzięczać powstanie demokratycznej opozycji w drugiej połowie dekady oraz to, że nie rozprawiono się z nią definitywnie przed sierpniem 1980 roku. Spośród wielkich zasług pierwszego sekretarza biograf eksponuje jednak przede wszystkim próbę uczynienia z PRL mocarstwa przemysłowego, dzięki czemu mogłaby się stać partnerem, a nie wasalem wschodniego sąsiada.
Na poparcie tezy o wallenrodyzmie Gierka przytacza Rolicki wspomnienia szefa rezydentury KGB w Polsce Witalija Pawłowa, który po roku 1976 ostrzegał przywódcę ZSRR Leonida Breżniewa, że pierwszy sekretarz KC PZPR polecił podjęcie prac nad wyprodukowaniem broni atomowej. Badaniami miał kierować rektor Wojskowej Akademii Technicznej prof. Sylwester Kaliski. Gierkowi bomba ta była potrzebna, jak mówił, aby Polska na zawsze była wolna od tak zwanej bratniej pomocy, czyli zmory zbrojnej interwencji Moskwy – pisze Rolicki. Niestety, zupełnie jak w szpiegowskim thrillerze, zamiary Polaków pokrzyżowała tajemnicza śmierć prof. Kaliskiego, za którą – jak sugeruje autor – stało KGB.
Podchodząc bezkrytycznie do książki Rolickiego, można śmiało uznać, że Gierkowi należy się miejsce w panteonie najtragiczniejszych bohaterów z dziejów Polski. Walkę o pełną niepodległość ojczyzny i jej mocarstwową pozycję przegrał z powodu zbiegu nie sprzyjających okoliczności, niezrozumienia społeczeństwa i zdrady współpracowników, podobnie jak, nie przymierzając, Tadeusz Kościuszko, książę Józef Poniatowski lub Aleksander Wielopolski, sztandarowa postać prorosyjskich ugodowców. Od tej strony opowieść Rolickiego może się jawić jako propagandowa bzdura, wpisująca się w silne obecnie nastroje nostalgii za czasami Gierka i służąca jego mitologizacji.
Tak jednak nie jest, gdyż mimo wielu kontrowersyjnych tez, pozycję tę warto przeczytać ze względu na bogactwo ciekawych źródeł i wartką narrację. Gdy krytycznie podejdzie się do komentarzy i opinii w niej zawartych, z opisanych tam zdarzeń wyłania się zupełnie inny bohater. Oto bowiem kariera Gierka w dużej mierze przypomina sukces literackiego Nikodema Dyzmy. Od 1948 roku przyszły pierwszy sekretarz piął się po szczeblach partyjnej drabiny nie dzięki zdolnościom, lecz przede wszystkim swojej mierności i nijakości. Nikomu nie zagrażał, więc go awansowano, gdyż kolejni zwierzchnicy uznawali go za posłusznego i ograniczonego urzędnika. Nawet na fotel, z którego usunięto Gomułkę, wyniosła Gierka fala wydarzeń w kraju, a nie jego zamierzone działania. Płynąc z prądem, dotarł na sam szczyt. Tam okazało się, że miał wiele dobrej woli i potrafił wyjść poza ideologiczne schematy (zachowując przy tym komunistyczną frazeologię), ale nie potrafił kontrolować ani kredytów zaciąganych na Zachodzie, ani sposobu ich wydawania, ani nawet działań swoich podwładnych, którzy kilkakrotnie od 1971 roku próbowali go usunąć. Przed upadkiem chroniła go jedynie przychylność Breżniewa, widzącego w nim również bezbarwnego i uległego wasala. To również opisał Janusz Rolicki.
Wbrew pozorom Gierek. Życie i narodziny legendy to bardzo cenna pozycja. Książka, która w zamierzeniu autora miała być pomnikiem Edwarda Gierka, uważnemu czytelnikowi może przywieść na myśl zupełnie inne wnioski.