świeczka na 9 maja

A ja zapalę świeczkę 9 maja

Tym co bronili Grodna, Wilna Polesia i Lwowa w 1939 roku
Tym z Katynia, Miednoje i Piatichatek
Tym pomordowanych w więzieniach Grodna, Lwowa i Wilna w 1941 roku
Tym z Monte Cassino, Tobruku i Falaise mordowanych po powrocie do kraju
Tym od „Radosława, „Parasola” i „Zośki”, „ Barrego” i „Chrobrego”
Tym od „Burego”, „Ognia” i „Warszyca”
Tym z 27 Dyw. Wołyńskiej , 5 Dyw. "Dzieci Lwowskich", Zgrup. Okręgu Nowogródek, 30 Dyw. "Twierdza"
Tym od „Łupaszki” i „Zapory”
Tym z „Muszkieterów” , „Kedywu” i „Wachlarza”
Tym z pokolenia KOLUMBÓW… opluwanych , więzionych, torturowanych, zamykanych w więzieniach i wywożonych na Sybir w 1945 roku
Takim jak Inka , Fieldorf, Okulicki i Rtm. Pilecki
Wszystkim „Wyklętym” z NSZ , WiN i NIE
Tym z Ruchu Oporu Armii Krajowej i Konspiracyjnego Wojska Polskiego,
Tym poległym w akcji „BURZA” i skazywanym w stalinowskich procesach

Bo Oni zasługują na moją świeczkę.

Polska dziś stacza się już po równi pochyłej do utraty suwerenności. A co my
na to? Nie chcę teraz pisać o ludziach zaczadzonych kulturą Wojewódzkiego
czy też o tych, którzy ciężko pracując na byt swoich rodzin, nie mieli czasu
i możliwości rozejrzeć się wokół siebie. Chodzi mi o prawicę. Kibicowaliśmy
PiS z mniejszym czy większym zaangażowaniem, nierzadko z ironicznym
dystansem, mierząc tę partię według własnego ideału prawicy. Nawet taka
sprawa jak próba uratowania przed zniszczeniem jednego z naszych nielicznych
skarbów narodowych, jakim jest TVP z jej archiwami, u wielu z nas budziła
odrazę. Bo złe metody, bo obciach, bo gdzieś tam nastąpiło potknięcie. A
teraz nagle okazało się, że emocjonowaliśmy się sprawami trzeciorzędnymi.
Daliśmy się całkowicie rozpracować i zmanipulować przez zamknięcie się w
wygodnych dla przeciwników ramach debaty: że chodzi tylko o afery
korupcyjne, o walkę o stołki, a najbardziej to chodzi o wizerunek. Wielu
powtarzało uczenie, zgodnie z naukowym marketingiem, że gdyby Jarosław
Kaczyński ustąpił miejsca w partii młodszym i ładniejszym, to PiS miałby
lepszy wizerunek i dałby radę gładkiemu PO, a wszelkie problemy by się
skończyły.

Dziś widać wyraźnie, że byliśmy całkowicie ślepi na to, że gra cały czas
toczyła się o suwerenność Polski. Co więcej, okazało się, że nie jest to
abstrakcyjna gra, która w regionie, w którym od dziesiątek lat nie było
wojen, będzie trwać i trwać. Że możemy spokojnie oddać się - zależnie od
preferencji - konsumpcji, niespiesznemu demontowaniu bazy politycznej układu
pookrągłostołowego lub kłótniom, która prawica jest najlepsza: Kaczyńskich,
Korwina-Mikke, Jurka czy może Dorna albo Gowina (ostatni przykład razi
naiwnością, ale wielu nadal chętnie podtrzymuje mit "prawego skrzydła PO").
Narastające napięcie było, co prawda, wyczuwalne, ale nikt nie spodziewał
się, że pobudka będzie tak szokująca.

Zmiana koniunktury dla Polski nastąpiła jednak wcześniej, tylko że uśpiony
naród tego nie zauważył, a polskojęzyczne media starannie to ukrywały lub
wręcz sabotowały próby utrwalenia naszej chwiejnej suwerenności.
Przypomnijmy nasze wieloletnie próby zbliżenia się do USA i reakcję
polskojęzycznych mediów. Krytyka zaangażowania w Iraku i w Afganistanie.
Krytyka kontraktu na F-16. Wreszcie ostre zwalczanie MD (tarczy
antyrakietowej). Ta ostatnia inicjatywa mogła rzutem na taśmę uratować naszą
suwerenność, a Kaczyńscy za samo to dokonanie mogliby znaleźć się w
panteonie mężów opatrznościowych naszego kraju. Negocjacje z administracją
Busha były właściwie zakończone. Przypomnijmy, że po zwycięstwie PO w 2007,
to właśnie PO zaczęło usilnie szukać dziury w całym i sabotować zakończone
już negocjacje, uzasadniając to przed opinią publiczną argumentem zupełnie
idiotycznym wobec powagi sytuacji: że chcemy uzyskać od USA baterię rakiet
PAC-3 (Patriot). Jedną baterię. W rzeczywistości chodziło o uzyskanie
odpowiedniej zwłoki. Nawet po podpisaniu umowy strona Polska zwlekała z
ratyfikacją aż do zmiany administracji w USA. Przy spodziewanym zwycięstwie
Obamy można było przewidzieć, że nowa administracja straci zainteresowanie
dla projektu i tak też się stało. Gdyby jednak Tusk nie był polskim zdrajcą,
to zdołałby przeprowadzić projekt do fazy realizacji jeszcze za czasów
administracji Busha. A wtedy USA już nie wycofałoby się z tego projektu i
dzisiejsza sytuacja geopolityczna Polski byłaby diametralnie inna.

Przypomnijmy w tym miejscu złowróżbne spotkanie przywódców 1 września 2009
na Westerplatte. To tam Putin przy milczącej akceptacji Tuska ogłosił
początek budowy w Europie rosyjsko-niemieckiej struktury bezpieczeństwa.
Krótko po tym w bardzo znamiennym dniu - 17 września - USA ogłosiło
rezygnację z projektu MD. Czechy mogą znowu uznać Polskę za zdrajcę, bowiem
to nie Czechy zwlekały z ratyfikacją, by ułatwić naszym wrogom utrącenie
tego projektu. Nic dziwnego, że premierowi Czech tę informację przekazał
telefonicznie sam prezydent Obama, natomiast Tuskowi - sekretarz stanu
Clinton. Właściwie chciała przekazać, bo Tusk wolał zamknąć oczy na swój
upadek i nawet nie odebrał telefonu.

Obok doniosłych oficjalnych zdarzeń mają miejsce rozgrywki zakulisowe, walka
służb specjalnych. Jaka szkoda, że nie możemy bliżej zapoznać się z tą - z
pewnością niezwykle ciekawą - sferą. W 2008 roku pojawiła się niezbyt mocno
nagłaśniana, ale wyraźnie słyszalna informacja o zaginionym oficerze służb
specjalnych, był to szyfrant Stefan Zielonka. Bardzo mnie to zainteresowało.
Po raz setny a może tysięczny skonstatowałem, że to co za rządów PiS-u
spowodowałoby medialną burzę i żądanie natychmiastowego ustąpienia
"nieudolnego" rządu, za rządów PO przeszło bez większego echa. Tymczasem
wiadomość ta wydawała się bardzo groźna. Czy to nie zastanawiające, że ta
sprawa odżyła tuż po katastrofie w Smoleńsku? Jak wiązać te fakty?

Moim zdaniem dla nas, skromnych obserwatorów polityki, może być znaczący nie
tyle sam fakt zniknięcia owego Zielonki, co czas i sposób nagłośnienia tej
informacji przez media. Tajemnicze zniknięcia, niezrozumiałe dla postronnych
akcje, to zapewne nie jest żadna nowość w świecie służb specjalnych. Tyle że
te sprawy dzieją się całkowicie poza wiedzą społeczeństwa. Pełne agentów
polskojęzyczne media doskonale wiedzą, co im wolno mówić. Nawet gdyby jakieś
niezależne medium, takie jak "Gazeta Polska" i jej znakomici dziennikarze
śledczy, jakoś dotarło do śladów sprawy Zielonki, to mainstreamowe media
mogłyby - jak to czyniły wiele razy - całkowicie sprawę przemilczeć,
ewentualnie dziennikarzy wyzwać od oszołomów. A przy okazji rząd wysłałby na
nich ABW i prokuraturę. W takim razie, co oznacza oficjalne medialne
nagłaśnianie sprawy zbiegłego lub zabitego Zielonki?

Moja teza jest taka, że jest to jeden z całego zbioru starannie
przygotowanych sygnałów skierowanych do naszych sojuszników z NATO. Sygnały
te mają na celu pokazanie im, że Polska przestała być liczącym się,
wiarygodnym sojusznikiem i jako taka nie zasługuje na to, by nieść jej
pomoc. W tym miejscu nie ma najmniejszego sensu wymądrzanie się na temat
artykułu piątego. Wiemy doskonale, że Rosja potrafi tak realizować swoje
zamiary, by leniwym sojusznikom podać na tacy preteksty do stwierdzenia, że
ten artykuł w danej sytuacji nie ma zastosowania. A oni z każdego takiego
pretekstu skorzystają z ulgą (Niemcy nawet dogadają z Rosją wszystkie
szczegóły jeszcze przed ewentualną akcją).

Polska miała przez kilka chwil szansę na zaistnienie w NATO jako prawdziwie
wiarygodny sojusznik. Dwa główne czynniki, które dałyby nam taki status, to
rozwiązanie WSI i bliska współpraca z USA w dziedzinie obronności. Obie
sprawy były na doskonałej drodze do realizacji za rządów PiS. Po likwidacji
WSI, czyli gniazda rosyjskich szpiegów w samym sercu państwa, nasza
wiarygodność w NATO wzrosła skokowo. Należało jeszcze kontynuować zakupy
uzbrojenia w USA oraz współpracować w dziedzinie MD bez stawiania
idiotycznych warunków. Obronność to nie tylko eskadra F-16 czy bateria
PAC-3. Wymaga ona niezwykle skomplikowanych rozwiązań systemowych i taką
właśnie systemową współpracę w perspektywie wielu lat oferowała nam
administracja Busha w przypadku przystąpienia do MD (było to podane wprost w
wypowiedziach wysokich urzędników USA). Niestety po objęciu władzy przez
zdrajcę Tuska w 2007 oferta ta została w istocie arogancko odrzucona przez
stronę polską.

Przywrócenie do łask agentów WSI oraz odrzucenie bliskiej współpracy z USA
było pierwszym radykalnym posunięciem zdrajcy Tuska, które było dla NATO
czytelnym sygnałem, że Polska przestaje być wiarygodnym sojusznikiem. W tym
właśnie kontekście patrzę na medialne perypetie Stefana Zielonki, osoby
która zna polskie a zatem i natowskie szyfry i tajemnice, i która po roku od
tajemniczego zniknięcia okazuje się prawdopodobnie współpracować z Chinami.
Jeśli do tego dołączymy śmierć w katastrofie w Smoleńsku generałów
szczególnie zaangażowanych w naszą współpracę w ramach NATO, a przy okazji
trudne do oszacowania kolejne straty natowskich tajemnic na rzecz Rosjan, to
efekt jest opłakany. Polska może ma jakieś zasługi dla Zachodu, a może nie -
to rzecz względna i słabo wymierna. Ale z punktu widzenia wojskowego dla
NATO w zasadzie moglibyśmy już chyba nie istnieć.

O NATO można powiedzieć wiele złego, ale nadal jest to jedyna - lepsza czy
gorsza, ale jedyna - przeciwwaga w Europie dla potęgi militarnej Rosji.
Europa w dużej mierze kocha Rosję swoją ślepą dekadencką miłością, ale
również boi się jej. Dlatego nieco powściąga swoje antyamerykańskie
kompleksy i chętnie zgadza się na stacjonowanie armii i rakiet USA na swoim
terytorium. Jak widać Europa jest jednak o te przywileje zazdrosna i z ulgą
pozostawia Polskę i inne mniejsze państwa własnemu losowi. Przykłady
Estonii, Gruzji, Ukrainy są tu całkowicie jednoznaczne. Sprzedając nas
(który to już raz?) Rosji, Europa realizuje swoją perwersyjną miłość do tego
kraju i - naturalnie - liczy na pełne zabezpieczenie własnych interesów.

Katastrofa w Smoleńsku nie była przypadkiem. Mówienie o tym jest dla Zachodu
skrajnie niewygodne, ale w analizach na potrzeby własnej polityki
poszczególne państwa przyjmują to jako pewny fakt. Naiwność jest
zarezerwowana dla opinii publicznej. W świetle podanego wyżej zarysu
sytuacji ten krok Putina wydaje się konsekwentny, ale jest też czymś tak
niezwykłym i ważkim, że nastąpiła znacząca zmiana sytuacji. Nastąpiło coś w
rodzaju wyłożenia kart w szemranej partii pokera. Gracze zastygli w
napięciu, a pod stołem ręce spoczęły na rewolwerach.

Symbolicznie katastrofę w Smoleńsku należy interpretować przede wszystkim
jako rzucenie Polski na kolana. W wersji złagodzonej na użytek mediów jest
oddanie się słabego pod opiekę silnego, co bardzo jasno pokazał teatralny
gest Tuska wchodzącego w objęcia Putina. W sferze symbolicznej niezwykle
znacząca była też nieobecność na pogrzebie pary prezydenckiej przywódców
krajów Europy Zachodniej a szczególnie prezydenta USA przy jednoczesnej
obecności prezydenta Rosji, który wbrew bajkom o pyłowych chmurach
ostentacyjnie przyleciał i odleciał wielkim odrzutowcem. Oznacza to pełną
zgodę na ten nowy układ sił. Widać wyraźnie, że akcja w Polsce jest tylko
jednym z szeregu kroków podjętych przez Rosję na rzecz odbudowy imperium.
Los Gruzji wydaje się przesądzony, dziś już nikt nie stanie w jej obronie.
Pytanie jest tylko, czy faktyczna aneksja nastąpi przed wyborami w Polsce,
czy po. Wczorajsze wydarzenia na Ukrainie, protesty przeciwko de facto
oddaniu Krymu, pokazują wyraźnie, że i temu krajowi, choć dużo silniej
opanowanemu przez rosyjskie służby, nie jest łatwo pogodzić się z nową
kolonizacją. W przypadku krajów bałtyckich i Polski Moskwie prawdopodobnie
na jakiś czas wystarczy finlandyzacja.

Procesy społeczne nie są bynajmniej bagatelizowane przez ośrodki decyzyjne.
Pamiętajmy, że carowi i jego sługom nie zależy na chaosie, zamieszkach,
gorących konfliktach, choć w razie potrzeby ręka im nie drgnie, by je
rozpętać. Jednak znacznie bardziej praktyczne jest powiększanie strefy
wpływów na zimno. Reakcja polaków na tzw. katastrofę w Smoleńsku raczej nie
była wkalkulowana. Drugim potknięciem służb Putina był brak na pokładzie obu
braci Kaczyńskich. Zwróćmy uwagę, że po katastrofie oczy wszystkich Polaków
zwróciły się na Jarosława Kaczyńskiego jako na naturalnego lidera
stronnictwa niepodległościowego. Było to oczywiste i dla zwolenników
suwerenności, i dla tych, którzy chętnie by ją sprzedali.

Dziś mimo pewnego przebudzenia polskiego narodu, którego zakres i głębokość
jest zresztą cały czas dyskutowany, nasza sytuacja jest niezwykle groźna.
Można stwierdzić, że nasze państwo szybko osuwa się do statusu czegoś w
rodzaju nowoczesnej kolonii na styku interesów Niemiec i Rosji, czyli do
roli, którą historycznie w różnych formach kraje te usiłują nam narzucić od
setek lat. Proces tego osuwania się został radykalnie przyspieszony w chwili
katastrofy w Smoleńsku. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego Putin
zdecydował się właśnie teraz na tak radykalny krok i jakie scenariusze ma
rozpisane dalej, bo to że nie zamierza teraz się poddać, jest całkowicie
pewne.

Moim zdaniem, konsekwentna polityka Kaczyńskich od wielu lat, spowodowała
systematyczny wzrost w społeczeństwie nastrojów patriotycznych i
niepodległościowych. Dynamika była może nie do końca dostrzegalna dla nas,
ale eksperci widocznie przewidywali, że prawdopodobnym scenariuszem jest
zwycięstwo wyborcze Lecha Kaczyńskiego a następnie PiS. A to umożliwiłoby
Polsce przetrwanie negatywnej koniunktury geopolitycznej do prawdopodobnej
kolejnej zmiany administracji w USA na republikańską. To zaś stworzyłoby
szansę na ponowienie zabiegów o bliski sojusz Polski z USA oraz o
podmiotowość naszego kraju na arenie międzynarodowej. Putin musiał ten trend
powstrzymać. Podobnie wyglądają zabiegi Rosji w innych krajach należących do
byłego imperium sowieckiego. Wszędzie tam Rosja właśnie teraz maksymalizuje
wysiłki dla utrwalenia swoich wpływów, dopóki USA pod rządami Obamy
pozostaje w uśpieniu. Gotowość do użycia w tym celu brutalnej siły Rosja
pokazała w Gruzji w 2008 roku jeszcze za czasów administracji Busha.
Posunięcie się do tak radykalnego kroku jak likwidacja pary prezydenckiej i
kilkudziesięciu prominentnych polityków innego państwa w czasie formalnego
pokoju jest dziś kolejnym bardzo czytelnym sygnałem dla świata od Putina.
Pokazuje to pełną determinację tego kraju w dążeniu do swoich celów. Rosja -
jak to ma w zwyczaju - nie cofnie się przed niczym.

Ta ostatnia konstatacja oznacza, że katastrofa w Smoleńsku jest smutnym
memento dla Polski. Przebudzenie patriotyczne naszego narodu napawa nas dumą
i sprawia, że rosną serca, ale przecież wiemy, że potężny wróg nie po to
pokazał swoją miażdżącą siłę i żelazną wolę, by teraz, ot tak, pozwolić nam
na samostanowienie. Ze swojej strony proszę wobec powyższego wszystkich
przyjaciół, którym suwerenność naszego kraju leży na sercu, o pełną
determinację w walce o zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego w wyborach
prezydenckich. Musimy być jednak gotowi na wściekłą walkę polskich
popleczników Rosji oraz na najbardziej podstępne ciosy i prowokacje. Nastąpi
powrót do niszczenia wizerunku obu braci Kaczyńskich, szczególnie przez
propagandowe lansowanie zupełnie nieprawdopodobnej teorii o tym, że do
katastrofy przyczynił się sam prezydent. Mogą szykować do tego celu rozmaite
sfałszowane zapisy oraz całą serię wymyślnych sfałszowanych sondaży. Nie
możemy też być pewni, czy na Smoleńsku zakończy się na jakiś czas fizyczna
likwidacja polskich patriotów. Dla Rosji w każdym razie nie stanowi to
najmniejszego problemu, liczy się tylko rachunek zysków i strat. Zwycięstwo
w tych wyborach, właśnie dlatego że tak trudne, będzie miało wielką wagę,
nie tylko dla Polski.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jabłkowe świeczniki na bożonarodzeniowy stół, Różności, Dekoracje z papieru
Jabłkowe świeczniki na bożonarodzeniowy stół
Jabłkowe świeczniki na bożonarodzeniowy stół
POLITYKA SPOLECZNA wyklad 8 maja, uczelnia WSEI Lublin, UCZELNIA WSEI, MATERIAŁY NA EGZAMIN 2 semest
Na poprawienie humoru inni mają gorzej
Poeci, Wykaż prawdziwość sądu, że przeżycia osobiste pisarza mają wpływ na jego twórczość artystyczn
Sprawozdanie na ochrone cw.3, Borowicz Maja
metody 2, Techniki standaryzowane mają wiele zalet, gdyż pozwalają na wcześniejszą typologię zagadni
89 ANIOŁOWIE MAJĄ WPŁYW NA MATERIĘ
utwory, W2, (Świeczniki pogaszone; na stole mała lampka kuchenna)
Zadania-korelacjaX, Informatyka i Ekonometria SGGW, Semestr 2, Statystyka opisowa i ekonomiczna, zad
Przyklady do rozwiazania - tablica korelacyjna, Informatyka i Ekonometria SGGW, Semestr 2, Statystyk
Sprawozdanie na ochrone cw5doc, Borowicz Maja
Chemia labolatorium, Pierwiastki grupy s, Pierwiastki grupy s - mają po dwa elektrony na ostatniej p
Ściągi, Obsługa 1, Kontrola szczelności cylindrów Na stan szczelności komory spalania mają wpływ: zu
ustr1, Konstytucja 3 maja na tle ustroju Rzeczypospolitej szlacheckiej
09, Wykaż prawdziwość sądu, że przeżycia osobiste pisarza mają wpływ na jego twórczość artystyczną
pyt na EGZAMIN -Budownictwo, Studia, Sem 3, 01.SEMESTRIII Maja, budownictwo ogólne, budownictwo, eg

więcej podobnych podstron