Romaszewska: Wyjaśnić sprawę Obławy Augustowskiej!
Stefczyk.info:
W lipcu 2013 roku do kancelarii Prezydenta, Premiera, Marszałków
Sejmu i Senatu RP trafi apel dotyczący obławy augustowskiej, który
można znaleźć na stronach Polskiej Akademii Nauk. Czytamy w nim
m.in.: "Czujemy się w obowiązku zaapelować do Władz RP o
podjęcie działań na najwyższym szczeblu zmierzających
przynajmniej do ujawnienia przez Rosję pełnej listy Ofiar i miejsca
Ich spoczynku. Chodzi o przekonanie naszych sąsiadów, że ów gest
humanitarny i poszukiwanie prawdy nie są obliczone na psucie
stosunków polsko-rosyjskich, lecz na ich poprawę i budują
korzystny dla Rosji jej wizerunek i w Polsce,
i w Europie". Pani nazwisko znalazło się na liście
sygnatariuszy. Dlaczego Pani poparła ten apel?
Agnieszka
Romaszewska-Guzy: Jestem
związana z regionem Podlaskim, byłam dyrektorem ośrodka TVP w
Białymstoku. To jedna z przyczyn mojego zaangażowania. Sprawa
wyjaśnienia okoliczności obławy augustowskiej jest jedną z
ważniejszych spraw, ma charakter ogólnonarodowy. To kolejna
zbrodnia,
która nie została nigdy wyjaśniona, a w Polsce jest wciąż mało
znana. Ona jest jednak ważna lokalnie, jest ważna dla Podlasia i
jego mieszkańców. Te dwie motywacje - skala do dziś niewyjaśnionej
zbrodni oraz znaczenie tej sprawy dla lokalnej społeczności -
spowodowały, że poparłam apel, o który Pan pyta.
Na
ile ważna dla mieszkańców Podlasia jest ta sprawa?
Ogromnie
ważna, wręcz konstytutywna dla części Podlasia, dla tamtejszych
mieszkańców. Tę sprawę wielu wciąż pamięta, wspomina to
wydarzenie. Wciąż jeszcze żyją świadkowie, inni znają relacje
świadków. Ludzie słyszeli, sprawa dotyczyła sąsiadów, kuzynów
czy rodziny. Takie wydarzenia, gdy kojarzą się z czymś konkretnym,
z konkretnymi ludźmi, są znacznie trwalsze i mają bardzo silne
działanie. Gdy zbrodnia dotyczy kogoś, nie działa tak, jak wtedy,
gdy dotyczy rodzica, dziadka, czy choćby sąsiada. Wtedy jest
namacalna. Ludzie
pewnego dnia po prostu zniknęli. I nigdy nie wrócili. Zapewne
zostali zamordowani, ale nikt ich grobów nigdy nie widział.
Do
dziś nie wiadomo co się z nimi stało.
Były
różne hipotezy w tej sprawie - że zamordowano ich na obrzeżach
Grodna, albo w okolicach Puszczy Boreckiej. W tej sprawie widać i
słychać różne koncepcje. To tym bardziej oznacza, że tę sprawę
należy wyjaśnić, nią się trzeba zająć. Dlatego podpisałam
apel.
Jak
oficjalna strona rosyjska podchodzi do tego tematu?
Rządowa
strona rosyjska jest nieprzychylna wobec prób wyjaśnienia tej
sprawy. Zresztą tak samo jak i innych tego typu spraw. Co innego
natomiast strona społeczna. W tej sprawie bardzo wspierają nas
ludzie z Memoriału. Oni często wręcz dziwią się, że Polska jest
taka miękka w stosunkach z Moskwą. Oni patrzą na nasze działania
często ze zdumieniem. Jednak władze rosyjskie w sprawach zbrodni
stalinowskich nie są otwarte i chętne do współpracy.
Działania
polskiego rządu mogą coś zmienić?
Aktywność
polskiego rządu może oczywiście nic nie zmienić. Nie można
stawiać sprawy, że rządowi Polski uda się coś w tej sprawie
załatwić. Jednak z pewnością zaangażowanie w tę sprawę
polskiej władzy nie zaszkodzi sprawie. Jeszcze nie zdążyło się,
by aktywność w takich sprawach szkodziła.
Rozmawiał
Nal