Archiwum Gazety Wyborczej; Ludzie wśród gruzu
WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?
informacja o czasie
dostępu
Gazeta Wyborcza
nr 102, wydanie waw (Warszawa) z
dnia
2000/05/02-2000/05/03,
dział ŚWIAT, str. 8
WOJCIECH JAGIELSKI, NAZRAŃ
Czeczenia. W Groznym co noc
strzelanina
Ludzie wśród gruzu
Rosjanie rozmyślili się i w ostatniej chwili wycofali się z
obietnicy, że na pierwszomajowe Święto Pracy otworzą Czeczenom bramy ich zburzonej stolicy Groznego
Generałowie przestraszyli się, że wśród tysięcy powracających uchodźców
przedostaną się do miasta także partyzanci i zepsują nie tylko prawosławną
Wielkanoc i Święto Pracy, ale co gorsza rychłą inaugurację rosyjskiego
prezydenta i najświętsze z rosyjskich świąt - Dzień Zwycięstwa. Mohammed,
40-letni szpakowaty Czeczen zarabiający na życie
wożeniem ludzi do grozneńskich ruin z sąsiedniej Inguszetii, od soboty miał więc
wolne. - "Ludzie przestraszyli się świąt, od kiedy wojsku wydano przydziałową
zupkę, a ta niejednemu żołnierzowi odbiera rozum. Po co takiemu leźć w oczy? -
wzrusza ramionami. - I bez wódki traktują miasto jak wojenny łup. Jeszcze dziś
myszkują po ruinach, szukając czegoś, co jeszcze nie zostało rozkradzione, a z
miasta w ogóle nic albo niewiele zostało". Ze śródmiejskiego placu Minutka widać
odległy dworzec kolejowy. Jeszcze niedawno zasłaniały go rzędy zniszczonych
podczas poprzedniej wojny, ale wciąż stojących, a nawet zamieszkanych,
kilkunastopiętrowych domów. Dziś stołeczne śródmieście jest pustynią gruzu. "Tam
nie ma już nawet punktu orientacyjnego. Urodziłem się w Groznym i znałem miasto
jak własną kieszeń, a dziś gubię się, raz po raz klucząc wąwozami rumowisk" - z
niedowierzaniem przyznaje Mohammed.
Zresztą nie tylko śródmieście rosyjskie samoloty i działa przemieniły w
pustynię. Taki sam los spotkał większość grozneńskich dzielnic, a mimo to ludzie
wracają na miejskie cmentarzysko. "A gdzie niby mają się podziać. Stracili
wszystko. Pewnie, że gdyby ich tylko było stać, rzuciliby wszystko i wyjechali
jak najdalej stąd. Ale nie mają nic, więc zostaje im tylko wracać". Według
rozmaitych szacunków w ruinach i zgliszczach Groznego mieszka ok. 30 tys. ludzi.
Wróciłoby drugie tyle, gdyby tylko starczyło dla nich choć dachu nad głową.
"Widziałem, jak Rosjanie podpalają i wysadzają w powietrze te domy, które
ocalały z bombardowań. Jak to - dziwią się - tyle bomb zrzuciliśmy, a ten tu się
ostał?".
Czeczeńscy uchodźcy w Inguszetii są przekonani, że Rosjanie zrównali z ziemią
Grozny celowo. Po pierwsze, z zemsty za upokarzające klęski z poprzedniej wojny
z lat 1994-96, po drugie, po to, by nie wróciło do Groznego zbyt wielu ludzi. Im
mniej Czeczenów znów osiedli się w stolicy, tym
łatwiej będzie ją kontrolować. Jak nocny koszmar wraca Rosjanom pamięć o
sierpniu 1996 r., gdy pobici, wydawałoby się, Czeczeni niespodziewanie i prawie bez strzałów zajęli
stolicę. Ale nawet w wymarłej miejskiej pustyni, nawet w czasie świątecznych dni
Rosjanom nie dane jest zaznać spokoju. Wielkanocna procesja wokół zburzonej
cerkwi Michała Archanioła musiała zawrócić, gdy w pobliżu rozległy się
karabinowe serie. Według Rosjan w ruinach wciąż ukrywa się z pół tysiąca
partyzantów, a ich szeregi będą się powiększać wraz z powrotem uchodźców. "Za
dnia jest jeszcze spokój, a po ulicach jeżdżą rosyjskie patrole. Wystarczy
jednakże, że zapadnie zmrok i miasto przejmują nasi" - mówi Mohammed. Całą noc z
wielkanocnej niedzieli na pierwszomajowy poniedziałek wielka strzelanina trwała
tuż pod bokiem głównego obozu Rosjan w Czeczenii,
Chankle, na przedmieściach Groznego. "Nie ma takiej nocy, która minęłaby bez
strzałów" - mówi Mohammed.
Czeczeński taksówkarz z zazdrością przygląda się Inguszom, którzy wylegli na
świąteczne majowe spacery po mieście. Jeszcze w 1992 r. Czeczeni i Ingusze żyli w jednej republice - Czeczeno-Inguszetii. I jedni, i drudzy wybrali sobie na
przywódców generałów weteranów wojny w Afganistanie. Czeczeni - Dżochara Dudajewa, Ingusze - Rusłana Auszewa.
Rozeszli się w zgodzie, gdy Czeczeni wybrali
niepodległość i zbrojny bunt przeciwko Rosji. Ingusze uznali, że jest ich zbyt
mało, by podjąć takie ryzyko. Czeczeni opłakują
dziś śmierć swojej stolicy, Ingusze zaś niedawno świętowali otwarcie swojej,
wybudowanej od fundamentów. Magas - miasto słońca - to póki co jedynie trzy
budynki: pałac prezydenta, gmachy rządu i parlamentu, ale za dziesięć lat ma tu
już mieszkać 30 tys. ludzi. Tylu mniej więcej, ilu dziś w ruinach Groznego. "Oni
budowali, kiedy myśmy niszczyli to, co już mieliśmy" - kiwa głową Mohammed i
przyznaje, że nie miałby nic przeciwko temu, by Ingusze zechcieli znów
zamieszkać z Czeczenami, w jednym kraju, najlepiej
pod rządami inguskiego generała Auszewa.
(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
54 19 Maj 2000 Czeczenia kona55 22 Maj 200057 26 Maj 2000 Dlaczego nikt ich nie ściga58 29 Maj 2000 Minutka jest pustynią53$2403 specjalista do spraw szkolenOdpowiedzi do matury z fizyki maj 06?witamina K1 St Maj42 30 Marzec 2000 Dialog na warunkachIZH 53 Manual53 4SH~1Stromlaufplan Passat 52 Automatisches 4 Gang Getriebe (AG4) ab 10 2000więcej podobnych podstron